O szczęśliwych prezesach, emigracji za chlebem…
Transkrypt
O szczęśliwych prezesach, emigracji za chlebem…
O szczęśliwych prezesach, emigracji za chlebem… młodych górników i rządowym podejściu do górnictwa - z Tomaszem Wysockim, przewodniczącym Związku Zawodowego Górników w Polsce przy Jastrzębskich Zakładach Remontowych Sp. z o.o. z siedzibą w KWK „Zofiówka”, rozmawia Szymon Nowakowski Szymon Nowakowski - Czy zgodzisz się z opinią, że rząd wcale nie musi zamykać kopalń, ponieważ polscy górnicy z młodszego pokolenia sami przyczynią się do ich likwidacji, wyjeżdżając za chlebem? Tomasz Wysocki - Rzeczywiście, rząd nie potrzebuje zamykać kopalń. Poniekąd sami do tego doprowadzimy. Nowe pokolenie jest otwarte i nie boi się emigrować za chlebem. Bariera językowa praktycznie nie istnieje. W Polsce młodzi ludzie nie mają perspektyw na godne życie. Gdyby było inaczej, nie potrzebowaliby wyjeżdżać. Dodatkową zachętą do wyjazdów jest fakt, że polscy górnicy są bardzo cenionymi pracownikami na świecie – za rzetelność, pracowitość i posiadany fach w ręku. - W polskich kopalniach nie docenia się pracowników? - Docenia się fachowców, ale w naszych kopalniach jest inny problem – górników dzieli się na dwie kategorie, lepszych i gorszych. Lepsi są zatrudniani z pełnymi przywilejami (Barbórka, 14-tka, węgiel, urlop zdrowotny, udział w zyskach, posiłek regeneracyjny), gorsi albo nie mają nic albo mają bardzo okrojone świadczenia. - Skąd ten podział? - Ci tzw. gorsi pracują w firmach usługowych albo w firmach wydzielonych z kopalń ze 100% udziałem spółki, tak jak w naszym przypadku. Spółka zarabia na tanich pracownikach – stąd ten podział. Ale to nie wszystko. Ważniejsze jest to, że w firmach zewnętrznych nie patrzy się tak wnikliwie na bezpieczeństwo. Kilka tygodni temu był kolejny wypadek. Zginął górnik, 26 lat, pracujący w zewnętrznej firmie w KWK KRUPIŃSKI. Wciągnęła go maszyna drążąca chodnik. - Dlaczego wypadków przybywa? - Powodów jest kilka: pogoń za metrami, omijanie zabezpieczeń, głupota przełostrona 4 żonych. Poza tym, jeszcze raz podkreślę, że ludzi pracujących w firmach zewnętrznych traktuje się jak pracowników drugiej kategorii i w ich przypadku nie liczy się bezpieczeństwo, ale tanio wyrobione kilka metrów przodka. - Ile obecnie dostaje dołowy górnik na starcie? - Wszystko zalety od kwalifikacji. Pracownik niewykwalifikowany, czyli pomoc dołowa, zarobi poniżej 2 tys. złotych. Średnia pensja górnika to jakieś 2 - 2,5 tysiąca na starcie. - W Katowicach wynajem mieszkania kosztuje średnio około 1200 zł plus opłaty, czyli jakieś 1500 zł miesięcznie, czyli niewykwalifikowanemu górnikowi zostaje kilkaset złotych na przeżycie. - Te dane mówią same za siebie. Pracując w spółkach państwowych można czasem zarobić większe pieniądze, ale w firmach zewnętrznych, nie. - Gdy rozmawialiśmy na Jubileuszu ZZG w Polsce, mówiłeś o firmach, które rekrutują do pracy w Australii. Czy wiesz ilu górników chce wyjechać za ich pośrednictwem z kraju? - Z tego, co mi wiadomo podczas pierwszej rekrutacji zgłosiło się ok. 600 osób. W ciągu trzech lat chcą zatrudnić 900 górników. Jak się polscy górnicy zaaklimatyzują na antypodach, to czeka na nich 86 tysięcy miejsc pracy. - Znasz kogoś, kto wyjechał za chlebem? - Znam elektryka, który pracował razem ze mną na zmianie w tej samej firmie. Zdecydował się na wyjazd do brytyjskiej kopalni. Z pensji jaką tutaj dostawał, mając rodzinę, nie mógł sprostać trudnościom codziennego życia. Znam też kilka osób, które starają się o pracę w australijskim górnictwie. - Czy taki wyjazd się opłaca? - Bardzo się opłaca. Zarobki 110 tys. dolarów australijskich rocznie, czyli ponad 330 tys. złotych rocznie. Życie trochę droższe, ale nie aż tak. Przy tamtych zarobkach ceny wynajmu mieszkań też są do przyjęcia. Spokojnie za 300 tys. dolarów można kupić dom z basenem. Samochody są w porównywalnej cenie, a paliwo dużo tańsze. - W mediach ogólnopolskich głosi się, że górnicy węglowi to krezusi. Skąd taka opinia? - Wszystko chyba dzięki prezesom. Oni mają bardzo wysokie wynagrodzenia. Na przykład, gdy JSW wchodziła na giełdę, omijano dla prezesów ustawy kominowe. Teraz mają kontrakty menadżerskie, gdzie jedna miesięczna wypłata prezesa jest rocznym zarobkiem pracownika. Media uogólniają ten dobrobyt na wszystkich, a górnicy mają jedynie lepiej niż ci, co zarabiają najniższą krajową. - W Polsce opłaca się wydobywać węgiel Czechom, patrz Silesia, a polskiemu rządowi nie? - Ludziom wciska się kit, że w Polsce Polakom nic się nie opłaca. Łatwiej jest zlikwidować, sprzedać niż zbudować. Zagranicznym inwestorom opłaca się robić biznes w naszym kraju. Bezrobocie duże, więc z zatrudnieniem też nie mają kłopotów. Silesia to jeden z przykładów niegospodarnego zarządzania naszymi zasobami, z których umieją korzystać Czesi. - Czy restrukturyzacja górnictwa w Polsce zmierza do jego likwidacji? - Może nie do całkowitej likwidacji. Bu- duje się jeszcze nowe szyby, które dają możliwość wydobywania węgla z nowych pól. Restrukturyzacja dotyczy zatrudniania. Rząd chce produkować miliony ton węgla mniejszą ilością ludzi. Ci, co mają ciepłe posadki nie patrzą na tych na samym dole. Ale bez nich nie mieliby tych wygodnych prezesowskich foteli. - Skoro prezesi tak dobrze zarabiają w polskich kopalniach, to chyba nie będą chcieli ich zamykać? - Prezesi zarabiają miesięcznie tyle, co górnik rocznie. Po 2-3 latach mają jakiś milion na koncie i są zabezpieczeni. Im będzie wszystko jedno czy kopalnia będzie trwała, czy ją zlikwidują. Mają wysokie odprawy, więc raczej z głodu nie zginą. Mieli więcej szczęścia niż inni. - Jak widzisz przyszłość górnictwa w Polsce w kontekście emigracji za chlebem? - Wszyscy górnicy z Polski nie wyjadą. Myślę, że przetrwa to pokolenie, ale następne wybierze lepsze jutro. Starszych górników trzyma jeszcze możliwość wcześniejszego odejścia na emeryturę. Jeśli rząd na siłę to zmieni, to zniszczy nasze górnictwo. Nadzieja pozostaje w silnych związkach zawodowych i odwadze ludzi. Górników ciężko pokonać, bo jako grupa zawodowa mają silne związki i umieją się bronić przed wyzyskiem, jaki rząd funduje większości społeczeństwa. - Dziękuję za rozmowę. Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Górnictwa Przygotowania do jubileuszu W 2012 roku Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Górnictwa obchodzi jubileusz 120-lecia. To wielki jubileusz, wielkie święto dla kadry inżynieryjno-technicznej zrzeszonej w Kołach Zakładowych, Oddziałach i w Zarządzie Głównym. SITG ma swoją historię. Ma wiele bardzo istotnych osiągnięć. Już opracowany jest program obchodów jubileuszu, począwszy od Zarządu Głównego, poprzez Oddziały i Koła. SITG ma swoje czasopismo – „Przegląd Górniczy”. Numer 11 prezentuje wszystko o pracy w Kołach Zakładowych, o Oddziałach i Zarządzie Głównym. Każdy z Oddziałów SITG pokaże swój dorobek z ostatnich lat. Jak informuje Zarząd Główny, wydana będzie „Złota Księga Jubileuszowa”, w której znajdą się biogramy inżynierów i techników najbardziej zasłużonych dla Stowarzyszenia. Podczas uroczystości we wrześniu br. Wręczone zostaną medale okolicznościowe z okazji jubileuszu SITG a otrzymają je wszyscy członkowie. Dużo też pracy na tę okoliczność podejmują Oddziały i Koła. Między innymi SITG Koło „Zagłębie” w Będzinie (skupiające emerytów ze zlikwidowanych zagłębiowskich kopalń węgla) planuje wydać książkę zatytułowaną „Zarys wiadomości o zlikwidowanych zagłębiowskich kopalniach węgla”. Publikacja ta przyda się na pewno niejednemu inżynierowi czy technikowi interesującemu się historią górnictwa w Zagłębiu Dąbrowskim. Zamówienia na tę publikację należy składać na adres Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Górnictwa Koło „Zagłębie” w Będzinie, 42-500 ul. Piłsudskiego 39 lub tel.- fax: 32 360 55 63. Bolesław Ciepiela