Frans de Ridder CICM ycie w miłości

Transkrypt

Frans de Ridder CICM ycie w miłości
Frans de Ridder CICM
Życie w miłości
Rozmowa ojca Fransa de Riddera CICM z ojcem Laurencem Freemanem OSB.
Singapur, styczeń 2008
Medytacja i kapłaństwo II
O. LAURENCE: A co z innymi rodzajami modlitwy? W jaki sposób medytacja
wpłynęła na sposób, w jaki Ojciec się modli? W jaki sposób uzupełnia ona Ojca
modlitwę?
O. FRANS: Odkryłem, że dzięki medytacji Biblia staje się żywa. Wydaje mi się, że
dzięki medytacji czerpię dużo większą radość z czytania Biblii i z innych rzeczy.
Jestem księdzem od 44 lat. Moje pierwsze przyrzeczenia złożyłem w 1959 roku, czyli
49 lat temu, co oznacza, że wiele miejsc w Biblii przeczytałem już naprawdę wiele,
wiele razy. Teraz jednak wydaje mi się, że wiele biblijnych tekstów zyskało dla mnie
dużo głębszy wymiar. Zatem medytacja wzbogaca wszystko, czym się zajmuję:
wzbogaca moje kazania i moje kontakty z ludźmi. Potrafię bardzo spontanicznie i
naturalnie rozmawiać z ludźmi o życiu duchowym. Wczoraj byłem na rekolekcjach
Choice. Obok mnie siedziała młoda dziewczyna i po kilku chwilach rozmawialiśmy
już o modlitwie w jej życiu. Powiedziała: „Modlę się trochę…”. Napisałem jej krótką
notkę, o tym jak należy medytować i powiedziałem, żeby to przeczytała i sprawdziła,
czy jej pomoże. Wydaje mi się, ze wielu młodych ludzi odczuwa dotkliwy brak
czegoś, wielki głód, ale nie wiedzą zupełnie, jak sobie z tym poradzić.
O. LAURENCE: Moim zdaniem nie często zdarza się, że parafinie przychodzą do
swoich księży, by porozmawiać o modlitwie i życiu wewnętrznym. A gdyby nawet
tak się stało, to mam wrażenie, że wielu księży nie wiedziałoby, jakich rad udzielać
ludziom w kwestii modlitwy.
O. FRANS: Zgadza się. Nie powinniśmy nikogo tu oceniać. Każdy kapłan powinien
brać odpowiedzialność za rolę modlitwy we własnym życiu. Mam jednak wrażenie,
ze przy okazji takich rozmów, mogłoby się okazać, że niektórzy księża, nie
poświęcają własnej modlitwie zbyt wiele uwagi. I dlatego w jego ustach temat
modlitwy nie brzmiałby zbyt przekonująco. Gdy ja sam pozostaję wierny mej
codziennej medytacji, to wtedy, zupełnie spontanicznie i naturalnie, jestem w stanie
rozmawiać o tym z ludźmi i nikogo to nie szokuje. Moi rozmówcy nie maja też wtedy
wrażenia, ze ich pouczam, że wygłaszam im kazania.
O. LAURENCE: A to dlatego, że Ojciec dzieli się po prostu własnym
doświadczeniem…
O. FRANS: Dlatego też uważam, że dyscyplina jest tu bardzo ważna. A zaraz po niej
wierność prostocie naszej mantry – po prostu trzeba ją nieustannie powtarzać. Podoba
mi się, gdy Bóg pokazuje tu swoją sprawiedliwość. Bo jeżeli tylko genialni
teologowie mogliby medytować i doświadczać Boga, wtedy byłby on strasznie
niesprawiedliwy, wykluczałby w ten sposób 95% ludzkości. Jeśli potrzeba by było
doktoratu z teologii, by medytować, to wtedy Bóg byłby niesprawiedliwy.
„Błogosławieni ubodzy w duchu”, mówi Pan. Zatem nawet ludzie niepiśmienni mogą
mieć świadomość Boga i głęboko doświadczać Jego obecności w swoim życiu.
O. LAURENCE: W ciągu 44 lat swojej posługi miał Ojciec okazję obserwować wiele
zmian w Kościele. W jakim kierunku zmierza on w tej chwili, Ojca zdaniem? Jakie
są głównie prądy?
O. FRANS: Osobiście, widziałbym jedną drogę – wzrost kontemplacyjnej
mentalności w Kościele. Mamy tak wiele doktryn, tak wiele dokumentów, a niewielu
ludzi je czyta. Ale czy ludzie potrafią cieszyć się obecnością Boga? Czy w ogóle
można się nią cieszyć? Czy można doświadczać Boga? Wielokrotnie już mówiłem, że
wydaje mi się, że nasz Kościół zawiódł ludzi pod pewnymi względami. Nauczyliśmy
ludzi różnych modlitw, ale nie nauczyliśmy ich, jak komunikować się z Bogiem, jak
w Nim żyć, jak Go doświadczać.W tej chwili nie widzę żadnego lepszego wyjścia niż
medytacja.
O. LURENCE: Jak reagują inni księża, gdy dzieli się z nimi Ojciec swoimi
przemyśleniami?
O. FRANS: Właściwie nieczęsto rozmawiałem o tym z innymi kapłanami. Ale z
kilkoma tak. Niektórzy odpowiadali mi, że medytacja jest zbyt trudna, że nie mogą
skupić się na słowie. Wydaje mi się, że to po prostu kwestia bycia hojnym dla Boga.
Trzeba dać mu szansę na ujawnianie się w naszym życiu, poprzez stworzenie
przestrzeni i ciszy – żeby nic nas nie rozpraszało i żebyśmy mogli doświadczać
boskiej obecności i cieszyć się nią. W przypadku księży istnieje tu pewne
niebezpieczeństwo. Niektórzy z nich mogą sobie myśleć: „Czy skoro jestem księdzem,
skoro studiowałem teologię i czytałem Pisma, to czy siedzenie przez pół godziny w
miejscu i powtarzanie jednego słowa, nie jest zbyt proste?”. Moja odpowiedź brzmi:
„Tak to jest proste! I dlatego jest to najlepsza droga!”. Ubogość i prostota tej
medytacji prowadzi, moim zdaniem, do radości absolutnej. Nikt ani nic nas nie
rozprasza, nic nie odciąga nas od Boga. Dziś po południu przyszło mi na myśl
pytanie, które zadał św. Piotr Jezusowi: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za
Tobą, cóż więc otrzymamy?”.
Z pewnością nie będzie to żadna „rzecz”. Będzie to sam Bóg! Gdy zostawisz
wszystko inne – swoje pragnienia, plany, marzenia, ambicje, rzeczy, do których jesteś
przywiązany, po prostu wszystko – wtedy otrzymasz Boga! Oto właśnie sens słów św.
Teresy z Avili: „Kto ma Boga, temu nie brakuje niczego: sam Bóg wystarczy”.
O. LAURENCE: W jaki sposób, Ojca zdaniem, Kościół powinien teraz powrócić do
kontemplacji w ramach duszpasterstwa, sakramentów i rozumienia Pisma? Jak to
zrobić w praktyce?
O. FRANS: Medytacja nadaje sens mojemu życiu, więc mam nadzieje, że będę mógł
rozmawiać o tej kwestii z moimi kolegami księżmi w wiarygodny i przekonujący
sposób. Często wydaje mi się, że nasze kościoły są zbyt głośne, że w pewnym sensie
bardziej dostarczają ludziom rozrywki niż prowadzą ich do Boga. Myślę, że podczas
liturgii ksiądz powinien po kazaniu usiąść na chwilkę, to samo zrobić po komunii –
tak, żeby pozwolić Bogu, Słowu, którego przed chwilą wysłuchaliśmy, czy też
chlebowi Eucharystycznemu, który przyjęliśmy, stać się ciałem w naszym ciele. W
przeciwnym razie, cały obrządek staje się zbyt teoretyczny, Słowo staje się po prostu
historyjką, a nie wcieleniem tajemnicy Boskiej obecności.
O. LAURENCE: Mówi więc Ojciec o zupełnie radykalnej zmianie metod przekazu,
pewnej metanoji w Kościele.
O. FRANS: W Ewangelii czytamy, że Jezus w momentach, gdy odnosił największe
sukcesy (Łk 5, 15-16) zawsze wycofywał się na pustkowia i modlił się po to, żeby
nadal żyć w Bogu, żeby pozostać wiernym sobie, żeby nie dać ponieść się sukcesowi,
żeby nie popaść w pychę z powodu zbawiania świata. Po prostu, żeby być wiernym
swej tożsamości, tożsamości ukochanego Syna Bożego. Na tym mu najbardziej
zależało. To było kryterium, którym kierował się we wszystkim, co robił – w swoich
cudach, kazaniach, homiliach, w kontaktach z ludźmi, czyniąc to wszystko ze
świadomością, że: „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie”. To oznaka autentyczności,
prawdziwe duszpasterstwo, które było jego zadaniem. Prowadziłem kiedyś rekolekcje
dla księży i sióstr w Chinach i często siostry skarżyły mi się, że księża się nie modlą.
Przez to siostry czuły się oszukane, bo, jak sądziły, księży nie napełniała Boska
obecność. Tego rodzaju bolesne skargi, często zdarzało mi się słyszeć w Chinach.
O. LAURENCE: Z doświadczeń związanych z World Community for Christian
Meditation wynika, że kontemplacja jest darem uniwersalnym, uniwersalną ścieżką, a
większości wspólnot medytacyjnych przewodzą osoby świeckie. Oczywiście istnieje
też sporo wspólnot prowadzonych przez księży i siostry, czy też przez nich wspierane.
Tak czy inaczej, wśród osób świeckich często panuje przekonanie, że większe
wsparcie ze strony kleru byłoby bardzo pomocne. Dotyczy to zwłaszcza Kościoła
Katolickiego, w którym to głównie księża decydują o tym, co dzieje się w parafii. Czy
ma Ojciec jakieś pomysły, jak można by zachęcić księży do okazywania większego
wsparcia ludziom uczącym się medytacji?
O. FRANS: Po pierwsze, wcale nie martwiłbym się, że ten cały ruch jest inspirowany
przez osoby świeckie. Sądzę, że na przestrzeni historii, to właśnie osoby świeckie
często ratowały Kościół przed upadkiem. Jeżeli takie osoby będą rzeczywiście
autentycznie doświadczać Boga poprzez swą medytacją, to wpłynie to niewątpliwie
także na ich relacje z księżmi. Myślę, że osoby świeckie mogą po prostu zapraszać
księży do swoich wspólnot medytacyjnych.
O. LAURENCE: Zatem jest to dar, którym osoby świeckie mogą dzielić się z księżmi,
o ile ci są gotowi go przyjąć.
Tłum. Maria Obojska
Copyright: WCCM.PL

Podobne dokumenty