zmasowany atak - Polska Zbrojna

Transkrypt

zmasowany atak - Polska Zbrojna
ZMASOWANY ATAK
2013-10-27
Od kilku lat Pentagon opracowuje i rozwija tak zwaną koncepcję bitwy powietrznomorskiej. Jest to najszerzej dyskutowany i najmniej rozumiany ze wszystkich planów
działania amerykańskich sił zbrojnych.
Koncepcja bitwy powietrzno-morskiej (AirSea Battle, ASB) nie jest ani planem operacyjnym, ani strategią wymierzoną w określonego przeciwnika
czy terytorium. Świadczy o tym cytat z jej streszczenia, które opublikował w maju 2013 roku sekretariat obrony: „Są to analizy zagrożeń i zbiór
tajnych koncepcji operacyjnych opisujących sposoby działania w odpowiedzi na wyzwania związane z blokowaniem dostępu i przeciwdziałaniem na
danym obszarze zarówno w sposób symetryczny, jak i niesymetryczny”.
Projekt ten powstał zatem w odpowiedzi na problem operacyjny określany nieco niezręcznym akronimem A2/AD. Anti-Access (A2) to działania
przeciwnika mające na celu zapobieżenie wysłaniu naszych sił na dany obszar lub opóźnienie tego działania albo zmuszenie nas do operowania ze
znacznie większej odległości od centrum wydarzeń niż byśmy tego chcieli. Terminem „Area Denial” (AD) określa się natomiast wysiłki przeciwnika
mające na celu zwalczanie naszych sił już na docelowym obszarze prowadzenia działań, z którego chce nas wyprzeć. Koncepcja ASB ma więc
pomóc w pogłębieniu integracji amerykańskich sił powietrznych, morskich, lądowych, kosmicznych, strategicznych i działających w
cyberprzestrzeni, tak aby zapewnić dowódcom liniowym zdolności do odstraszania i, jeśli to konieczne, pokonania przeciwnika mającego
zaawansowane możliwości A2/AD.
W odpowiedzi na nowe wyzwania
Sam termin „bitwa powietrzno-morska” nawiązuje do opracowanej przez Pentagon pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku koncepcji bitwy
powietrzno-lądowej (AirLand Battle), będącej odpowiedzią na przewagę sił konwencjonalnych Układu Warszawskiego na europejskim teatrze
działań. Zakładała ona ścisłe współdziałanie sił lądowych i powietrznych w celu zniszczenia głębokiego zaplecza wojsk inwazyjnych przeciwnika,
jeszcze zanim zaatakują one pozycje NATO.
Dzięki niej dopracowano współdziałanie USAF z lotnictwem armii oraz jednostkami lądowymi. Integracja z pozostałymi rodzajami sił zbrojnych
pozostawiała jednak wiele do życzenia. W 1991 roku w czasie operacji „Pustynna burza” okazało się, że systemy dowodzenia marynarki wojennej,
piechoty morskiej, lotnictwa i armii nie do końca są kompatybilne. Na porządku dziennym było na przykład przesyłanie planów operacyjnych za
pomocą samolotów kurierskich między bazami USAF a lotniskowcami US Navy.
Potrzeba pełnej integracji wszystkich rodzajów sił zbrojnych nie jest oczywiście nową ideą. W 1992 roku emerytowany już dziś amerykański admirał
James Starvidis opublikował pierwszy zarys koncepcji bitwy powietrzno-morskiej, w której podkreślał konieczność utworzenia w pełni
zintegrowanych sił uderzeniowych gotowych do natychmiastowego działania. Jednakże po zakończeniu zimnej wojny Pentagon nie przejawiał
większego entuzjazmu do opracowywania szerszej doktryny. Poszczególne rodzaje sił zbrojnych miały go jeszcze mniej. W połowie lat
dziewięćdziesiątych zauważono narastanie nowych zagrożeń, związanych z polaryzacją sceny politycznej i rośnięciem w siłę lokalnych mocarstw.
W 1997 roku uczestnicy działającego pod egidą Kongresu panelu poświęconego kwestiom obronnym opracowali raport, którego konkluzja zalecała
radykalną zmianę sposobu projekcji siły przez USA.
Ataki z 11 września 2001 roku zepchnęły jednak te rozważania na dalszy plan i Pentagon skupił się na prowadzeniu globalnej wojny z terroryzmem.
Operacje w Iraku i Afganistanie znacznie przyspieszyły wdrażanie nowych rozwiązań i technologii oraz przyczyniły się do zwiększenia integracji
różnych rodzajów sił zbrojnych, na przykład armii i piechoty morskiej w działaniach lądowych czy USAF i US Navy w prowadzeniu wsparcia z
powietrza. Siły amerykańskie działały jednakże w stosunkowo komfortowych warunkach – całkowicie panowały w powietrzu i zwalczały przeciwnika
mającego ograniczone możliwości ofensywne. Paradoksalnie więc, pomimo rewolucji technologicznej i pewnego zwiększenia elastyczności działań,
Autor: Paweł Henski
Strona: 1
Pentagon był coraz mniej przygotowany na konfrontację z przeciwnikiem dysponującym zaawansowanym uzbrojeniem i działającym według zasad
A2/AD.
Obecnie jednak coraz więcej państw oraz organizacji terrorystycznych ma dostęp do uzbrojenia i technologii, na które do niedawna monopol miały
wyłącznie wielkie mocarstwa. Rakiety balistyczne nowej generacji, naddźwiękowe rakiety przeciwokrętowe, programowalne, zdalnie sterowane, a
nawet działające autonomicznie miny morskie, rakiety przeciwlotnicze o dużym zasięgu, tanie i dostępne samoloty oraz pojazdy bezzałogowe,
technologie stealth czy takie, które pozwalają zakłócać sieci komunikacyjne i komputerowe oraz łączność satelitarną – wszystko to może zostać
użyte do działań blokujących siłom USA dostęp do określonych terytoriów. Wielu aktorów sceny międzynarodowej rozwija niekonwencjonalne
metody prowadzenia działań nawet z użyciem tanich i dostępnych technologii, które mogą zagrozić dominacji USA. Iran na przykład od lat rozwija
tak zwaną doktrynę mozaikową, która zakłada działanie regularnej armii w sposób niekonwencjonalny, charakterystyczny dla partyzantki lub
oddziałów terrorystycznych. Z kolei Chiny przynajmniej od dekady rozwijają koncepcję wojny nieograniczonej, czyli prowadzonej wszystkimi
dostępnymi środkami, nawet takimi jak embargo czy presja ekonomiczna.
Zauważono zatem potrzebę opracowania i wprowadzenia w życie koncepcji pozwalającej na utrzymanie przez Stany Zjednoczone zdolności do
projekcji siły i zachowanie swobody manewru w skali globalnej. W lipcu 2009 roku sekretarz obrony Robert Gates zalecił departamentom marynarki
i sił powietrznych analizę koncepcji nazwanej bitwą powietrzno-morską. W Pentagonie powołano biuro do spraw ASB. Działa ono niezależnie od
Kolegium Szefów Sztabów oraz dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Jego rola to pomoc w wyborze działań i rozwiązań
technologicznych, tak aby były zgodne z koncepcją AirSea Battle. Jak stwierdził jeden z oficerów tego biura: „Naszą rolą jest dopasowanie
magazynków i pocisków do wspólnie posiadanego karabinu. Nie interesuje nas, jak on zostanie użyty. Decyzje polityczne pozostają poza naszymi
kompetencjami”.
5 stycznia 2012 roku na konferencji prasowej w Pentagonie prezydent Barack Obama, ówczesny sekretarz obrony Leon Panetta oraz
przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów generał Martin Dempsey przedstawili strategiczne wytyczne polityki obronnej – „Podtrzymanie
globalnego przywództwa USA: priorytety polityki obronnej w XXI wieku”. Autorzy dokumentu kładli szczególny nacisk na możliwość prowadzenia
działań w sytuacji A2/AD. Sygnalizowali też, że polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych w większym stopniu skupi się na rejonie Pacyfiku,
Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. Co ciekawe, wkrótce administracja prezydenta Obamy zapowiedziała stopniowe wycofywanie sił
amerykańskich z Afganistanu.
Jesienią 2012 roku wiceszefowie sztabów wszystkich czterech rodzajów amerykańskich sił zbrojnych podpisali memorandum ustalające zasady
wprowadzenia koncepcji AirSea Battle. W maju 2013 roku Pentagon opublikował jej streszczenie – pełna wersja pozostaje tajna, tak samo jak
główny plan wprowadzenia koncepcji w życie przygotowany na rok fiskalny 2013. Transformacja amerykańskich sił zbrojnych do prowadzenia
takich działań połączonych to proces długofalowy, którego docelowym terminem jest 2020 rok.
Szerokie pole działania
Według koncepcji ASB siły amerykańskie mogą zostać zaatakowane przez przeciwnika z wykorzystaniem całego spektrum działań w obrębie
A2/AD. Odpowiedzią na to jest rozwój zintegrowanych, działających sieciocentrycznie sił zdolnych do przeprowadzenia ataku we wszystkich
domenach w celu zniszczenia i pokonania sił wroga. Działania te muszą być ściśle koordynowane w czasie rzeczywistym i przeprowadzone przez
połączone siły nieograniczone specyficznymi dla danego rodzaju sił zbrojnych procedurami, taktyką czy systemem uzbrojenia. Atak według takiej
koncepcji musi nastąpić we wszystkich domenach naraz. Jego celem jest zakłócenie w systemach dowodzenia, kontroli, komunikacji, sieci
komputerowych, wywiadu, zwiadu i rozpoznania przeciwnika. Dzięki temu można osiągnąć tak zwaną przewagę decyzyjną. Następnie konieczne
jest zniszczenie platform i systemów uzbrojenia wroga, co pozwoli na uzyskanie swobody działania. Ostateczne pokonanie jego oddziałów i
formacji zbrojnych pozwoli na podtrzymanie tempa prowadzonych działań. Ważne jest również, żeby odpowiedź na atak była całościowa, to znaczy
prowadzona jednocześnie w sposób symetryczny i niesymetryczny.
Przerwanie zabójczego łańcucha
Autor: Paweł Henski
Strona: 2
Określenie nowej koncepcji działania mianem bitwy powietrzno-morskiej od początku wzbudzało w Pentagonie dużo emocji. Sama nazwa
wskazywała bowiem na chęć zdominowania polityki obronnej przez tandem USAF–US Navy. Sytuacji nie poprawiło ogłoszone przez Biały Dom
przenoszenie ciężaru polityki zagranicznej w rejon Pacyfiku. Dowódcy wojsk lądowych i piechoty morskiej byli zaniepokojeni tym, że pod
pretekstem rozwoju koncepcji ASB oraz w odpowiedzi na wyzwania nowej polityki pozostałe dwa rodzaje sił zbrojnych zbiorą lwią część funduszy
przeznaczonych na obronę.
Dla wielu komentatorów i analityków ogłoszenie koncepcji AirSea Battle wydawało się natomiast czytelnym sygnałem przygotowań Pentagonu do
konfrontacji z Chinami, Iranem i ewentualnie Koreą Północną. Mówiono wprost o tym, że ASB jest planem opracowanym w celu zneutralizowania
ewentualnych wrogich działań Chin na obszarze Pacyfiku.
Szybko okazało się jednak, że ASB dotyczy wszystkich rodzajów sił zbrojnych w równym stopniu, a jej istota polega na ścisłym ich współdziałaniu.
Pentagon podkreśla też, że to nie jest ani strategia, ani plan operacyjny skierowany przeciwko jakiemukolwiek państwu. Koncepcja ma
zastosowanie w wypadku każdego konfliktu prowadzonego we wszystkich częściach świata.
Przekucie koncepcji w rzeczywistość operacyjną to żmudne zadanie. Powoli jednak amerykańskie siły zbrojne rozpoczynają działać zgodnie z
zasadami ASB. Wiąże się to ze wspólnymi ćwiczeniami jednostek poszczególnych sił zbrojnych, planowaniem i przeprowadzaniem działań
operacyjnych oraz odpowiednim ukierunkowywaniem programów zbrojeniowych i modernizacyjnych. Na tej zasadzie US Navy rozpoczęła
ćwiczenia z jednostkami desantowymi Marines, USAF wdrażają się do zwalczania celów morskich i rozwijają koncepcję międzykontynentalnych
uderzeń hipersonicznych, a US Army rozwija flotę własnych samolotów zdalnie pilotowanych.
AirSea Battle to przede wszystkim podjęcie działań symetrycznych oraz niesymetrycznych z użyciem środków zarówno kinetycznych, jak i
niekinetycznych. Siły amerykańskie z jednej strony będą zatem zestrzeliwać wrogie samoloty czy rakiety balistyczne lecące w kierunku ich baz,
blokować rozpoczęte cyberataki i odpowiadać takimi samymi lub zakłócać radary namierzające amerykańskie samoloty. Z drugiej strony będą
jednakże działać całościowo, rzucając do walki wszystkie możliwe środki obejmujące wszystkie domeny.
Dowódca USAF generał Mark Welsh oraz szef operacji US Navy admirał Jonathan Greenart w napisanym wspólnie artykule nazwali takie działanie
„przerwaniem zabójczego łańcucha”. Zamiast więc skupiać się na zestrzeliwaniu rakiet balistycznych, lepiej od razu zniszczyć ich wyrzutnie, i to
najlepiej jeszcze zanim zostaną użyte. Zamiast zakłócać poszczególne radary, lepiej od razu wyeliminować całą sieć komunikacji przeciwnika,
niszcząc centra dowodzenia, zakłócając jego sieci bezprzewodowe lub hakując jego komputery. Zamiast zestrzeliwać satelity wroga, lepiej od razu
zniszczyć naziemne stacje kontroli albo włamać się do jego sieci komputerowej i nafaszerować ją fałszywymi danymi.
Obecnie najsłabszym ogniwem amerykańskich sił zbrojnych są wciąż działania sieciocentryczne, czyli ustanowienie bezpośredniej komunikacji
między poszczególnymi rodzajami sił zbrojnych oraz używanymi przez nie platformami. Dotyczy to przede wszystkim tak odległych domen, jak na
przykład lotnictwo i okręty podwodne. W przyszłości amerykańskie siły zbrojne będą mieć z pewnością mniej różnorodnych platform, ale te za to
będą lepiej ze sobą zintegrowane.
Autor: Paweł Henski
Strona: 3