| 20 | kite |
Transkrypt
| 20 | kite |
| 20 | kite |www.h2o-magazyn.pl K itesafari to przyszłość kiteboardingu! Musisz spróbować!!! Wszyscy, którzy do tej pory zdecydowali się popłynąć, twierdzili jedno: kiteboarding przed i po kitesafari to już zupełnie co innego... W ten właśnie sposób Zimas, szef RedSeaZone, namawiał mnie do wzięcia udziału w kitesafari, czyli organizowanych rejsach wzdłuż „archipelagu” wysepek Morza Czerwonego. Propozycja ta od razu wzbudziła nasze zainteresowanie. Pływanie na płaskiej, krystalicznej wodzie, wśród bajecznie wyglądających tropikalnych wysepek, to marzenie chyba każdego surfera. Prognoza na ostatnie dni wyjazdu nie dawała większych szans na wiatr, dlatego przeliczyliśmy ostatnie euraki i zdecydowaliśmy się spędzić ostatnie dwie noce na wielkim osiemnastoosobowym jachcie. O ósmej rano wystartowaliśmy z apartamentów w Downtown do portu w Hurghadzie. Nasz sprzęt czekał już na nas spakowany na łodzi. Zajęliśmy kajuty i wyruszyliśmy w południowy rejon Zatoki Sueskiej. Przez trwającą kilka godzin podróż opalaliśmy się i podziwialiśmy wody Morza Czerwonego. Rozmawialiśmy i słuchaliśmy muzyki. Byliśmy tak nakręceni wizją pływania, że podróż zdawała się trwać wieki. W końcu dotarliśmy do celu naszej podróży – wysepki Tawila. Tawila to niewielka bezludna wyspa na Morzu Czerwonym położona ok. 10 km na północ od wyspy Szadwan, pomiędzy egipskimi wybrzeżami Afryki a azjatyckim Synajem. Jest to teren otwarty dla turystów w przeciwieństwie do wyspy Szadwan, która od czasów wojny sześciodniowej jest wojskowym, zaminowanym obszarem zamkniętym. Aby zatem nie narażać się na zbędne niebezpieczeństwo, wybierając się na kitesafari, należy korzystać z oferty firm specjalizujących się w tego typu usługach. Zostaną nam one polecone w każdej lokalnej szkółce kite’owej. Lazurowa, płaska jak lustro woda. Przepiękne widoki i wiejący z siłą osiemnastu węzłów wiatr to obraz, jaki zastaliśmy na Tawili. Należy dodać, że w tym samym czasie na stałym lądzie panowała zupełna flauta. Lądując skoki, musieliśmy uważać na żółwie, które swobodnie pływały obok nas w małych lagunach. Po dwóch konkretnych sesjach kite’a powoli zaczęło zmierzchać i wszyscy zbierali się do kolacji. Pełni entuzjazmu dzieliliśmy się refleksjami z minionego dnia. Oglądaliśmy nakręcony materiał, dziewczyny pokazywały zdjęcia zrobione podczas snorkelingu, a obsługa przygotowywała świeżo złowione ryby. Następnego dnia rano ruszyliśmy na nowy spot. Podróż trwała zaledwie kilkadziesiąt minut. Łódź obrała kierunek z wiatrem, więc wszyscy, którzy czuli się na siłach, mogli spłynąć za nią. Pływając, rozglądaliśmy się za delfinami, o których nasłuchaliśmy się ostatniego wieczoru, ale niestety nie widzieliśmy żadnego. Po rozpakowaniu się na spocie czekały nas jeszcze trzy porządne sesje, jednakże w połowie dnia zmęczenie i zakwasy dały o sobie znać. Popołudniowe pływanie potraktowałem na luzie, by móc poszaleć jeszcze z rana. Powrót planowany był na jedenastą, dlatego wstaliśmy przed siódmą, żeby złapać ostatnie chwile wiatru. Nim się obejrzeliśmy, musieliśmy pakować sprzęt na ponton i wracać z powrotem do Hurghady. Po śniadaniu zmorzył nas sen i obudziliśmy się na kilka minut przed wpłynięciem do portu. Szybko wróciliśmy do apartamentu, bo za kilka godzin musieliśmy być na lotnisku, a czekała na nas jeszcze lista z pamiątkami. Wszystko udało się załatwić jak zwykle w ostatniej chwili. W samolocie zmęczeni, ale zadowoleni z kolejnego udanego tripu, nie mogliśmy doczekać się porządnego swojskiego śniadania. Kitesafari jest rzeczywiście rewelacyjnym pomysłem. Jazda w bajkowych warunkach, a przede wszystkim bez tłoku na wodzie, to rzeczywiście marzenie, a marzenia trzeba realizować. ❚❚❚❚❚ Tekst: Mariusz Korlak, foto: RedSeaZone www.h2o-magazyn.pl | kite | 21 | PŁYWANIE NA PŁASKIEJ, KRYSTA LICZNEJ WODZIE, WŚRÓD BAJECZ NIE WYGLĄDAJĄCYCH TROPIKAL NYCH WYSEPEK, TO MARZENIE CHYBA KAŻDEGO SURFERA Kitesafari