CRELL A LOCKE – DWA SPOJRZENIA NA KWESTIĘ TOLERANCJI
Transkrypt
CRELL A LOCKE – DWA SPOJRZENIA NA KWESTIĘ TOLERANCJI
Przypisy: 1. P. Borek, Ukraina w staropolskich diariuszach i pamiętnikach, Kraków 2001, s. 232. 2. H. Skoworoda, De libertate, podaję za: Włodzimierz Mokry, Od Iłariona do Skoworody. Antologia poezji ukraińskiej XI-XVIII w., Kraków 1996, s. 348. 3. T. Szewczenko, Rozkopana mogiła [w:] T. Szewczenko, Wybór poezji, red. M. Jakóbiec, Wrocław-Warszawa 1974, s. 82. 4. A. Mironowicz, Prawosławie i unia za panowania Jana Kazimierza, Białystok 1997, s. 125. 5. Podaję za: P. Borek, Ukraina w staropolskich…, op.cit. s. 245. 6. Szerzej na ten temat: I. Ševčenko, Wiele światów Piotra Mohyły [w:] Chrześcijaństwo Rusi Kijowskiej, Białorusi, Ukrainy i Rosji (X-XVII wiek), red. J. Kłoczowski, Kraków 1997, ss. 239-270. Michał Wawrzonek (ur. 1972): 160 doktor nauk politycznych, ukrainoznawca. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (politologia – 2000, filologia ukraińska – 1997). Doktorat „Działalność ekumeniczna metropolity A. Szeptyckiego na Ukrainie i w Rosji na przełomie XIX i XX wieku” (promotor prof. Włodzimierz Mokry) obronił na UJ w 2003 r. Pracował w Zakładzie Języka i Kultury Ukraińskiej PWSZ w Sanoku oraz w Katedrze Politologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Obecnie zatrudniony w WSB-NLU w Nowym Sączu (od października 2006 r. pełni funkcję kierownika Zakładu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Narodowego) oraz w Katedrze Ukrainoznawstwa UJ. Mieszka w Chrzanowie. CRELL A LOCKE – DWA SPOJRZENIA NA KWESTIĘ TOLERANCJI Mateusz Kędzierski T ematyka tolerancji religijnej jest żywa w myśli europejskiej od czasów antycznych, lecz nowożytność nadała jej zupełnie inny wymiar, wraz z przeformułowaniem większości pojęć, którymi się posługujemy. Przemiany owe zaczęły się już w czasach późnego średniowiecza, nabrały nowego kształtu w renesansie, a w pełni rozwinięto je na przestrzeni XVII wieku. Działo się to pod wpływem reformacji, ponownego odczytania pism starożytnych myślicieli przez humanistów tego okresu oraz zmiany paradygmatu w dziedzinie nauk przyrodniczych. Reformacja znalazła oddźwięk w niemal całej ówczesnej Europie, wywołując intelektualny ferment, kontrakcję Kościoła katolickiego oraz stając się przyczyną rozłamu, czego skutkiem były wojny religijne XVI i XVII wieku. W takim właśnie klimacie umysłowym kształtowały się poglądy najważniejszych polskich (oraz żyjących w Polsce) myślicieli tego okresu, jak również poglądy zachodnich twórców, w tym m.in. Johna Locke’a. Powyższej postaci nie będę przed- stawiał, gdyż jest ona – w przeciwieństwie do Jana Crella – wyśmienicie znana, a pewne wątki biograficzne zostaną wyłuszczone w moim tekście przy okazji omawiania samej doktryny angielskiego filozofa. Chciałbym natomiast pokrótce przybliżyć postać Crella oraz ruchu, którego był znamienitym przedstawicielem. Niezbędne dla zrozumienia zależności między myślą Locke’a a Crella wydaje mi się naświetlenie roli, jaką wówczas odgrywało stronnictwo braci polskich, i wpływ, który wywarli na myślicieli zachodnioeuropejskich w okresie przebywania w Rzeczpospolitej, a później już poza jej granicami. Locke nie tylko posiadał w swych zbiorach i czytał ariańskie pisma, lecz jego myśl wykazuje daleko idące podobieństwo do rozpraw, które wyszły spod pióra Crella, jak również innych socynian żyjących pół wieku wcześniej. Ernesto de Marchi we wstępie do Listu o tolerancji skłania się ku tezie, że wpływ ów nie był tak znaczący, jak się powszechnie sądzi, gdyż Locke opierał się raczej na doświadczeniach wieku XVII, burzliwego w Anglii pod wzglę- Repressje 161 162 dem społeczno-politycznym i wyznaniowym (tudzież Francji tego okresu, w której przebywał w latach 1675–1679, studiując m.in. Gassendiego i Descartes’a, przy czym warto zauważyć, iż ten ostatni miał istotny wpływ na Locke’a, ponieważ najprawdopodobniej znaczną część lektury filozoficznej lekarza lorda Shaftesbury’ego wypełniały dzieła Kartezjusza – czytane również przez socynian) oraz na wcześniejszych rodzimych myślicielach. Argument ów wydaje się jednak nie do końca trafny, ponieważ należy odróżnić odniesienie do aktualnej sytuacji politycznej, uwarunkowań historycznych etc. od podstaw światopoglądowych czy zrębów teoretycznych koncepcji Locke’a, wykazujących zadziwiającą zbieżność z wcześniejszymi pomysłami pisarzy ariańskich. Niemniej dla rozstrzygnięcia tej kwestii należałoby zbadać modyfikację poglądów Locke’a na temat tolerancji, zwłaszcza mając na uwadze wpływ, jaki wywarły na niego pisma angielskich myślicieli owych czasów oraz polskich socynian. Skądinąd wiadomo, że w roku 1659 (zatem nie we wczesnej młodości) uważał Locke tolerancję powszechną „za ideę piękną i wzniosłą, ale utopijną”1. Przechodząc do Crella, trzeba zauważyć, że jest on niewątpliwie jednym z najciekawszych myślicieli ariańskich, czy też lepiej powiedzieć: socyniańskich, a przez to uczestnikiem ważnego dla Europy XVII wieku prądu intelektualnego, jakim był wspomniany odłam polskich protestantów. Crell, obok Fausta Socyna czy Samuela Przypkowskiego, współtworzy rozwijający się na przestrzeni kilkudziesięciu lat nurt umysłowy szkoły rakowskiej, wchodząc w skład elity intelektualnej Rzeczpospolitej tamtych czasów, której znaczenie trafnie oddaje Wiktor Wąsik: „Mimo że oddziaływanie samych arian na rzeczywistość polską było nieznaczne, jednakże rola ich w dziejach naszej kultury jest bardzo doniosła. Spowodowała ona ferment, który miał duże znaczenie dla rozwoju zagadnień społeczno-politycznych na gruncie Polski, byli ważkim elementem, który w rezultacie umożliwił doniosłe reformy, jakie dojrzały u nas w wieku Oświecenia”2. Podobnie jak wszystkie tego typu ruchy rakowianie łączyli kwestie religijne ze społeczno- politycznymi, na długo przed filozofami XVIII i XIX wieku, traktując krytykę nieba jako wstęp do krytyki ziemi: „Nie ulega wątpliwości, że arianizm polski był przede wszystkim ruchem religijnym, ale już od początku ruch ten wiązał się najściślej z zagadnieniami społecznymi i politycznymi doby ówczesnej, tak jak wszelkie w ogóle ruchy religijne, które zawsze miały podkład społeczno-polityczny”3. W tych właśnie czasach można upatrywać pod- zmiany było wytworzenie pojęcia indywiduum zarazem na płaszczyźnie religijnej i społeczno-religijnej4. Socynianie prowadzili walkę nie tylko o tolerancję religijną, ale także o możliwość uczestnictwa w sferze publicznej, chociażby poprzez dostęp do sprawowania urzędów. W pismach Crella istotniejsze są kwestie czysto doktrynalne i spekulatywne, jednakże wszystkie one mają przełożenie na rozwiązania ustrojowe i praktykę państwową, choć trzeba przyznać, iż Crell miał znikomy wpływ na rzeczywiste rozwiązania ustrojowe ówczesnej Rzeczpospolitej. Istniał też wątek narodowy, ponieważ przeważnie reprezentanci szkoły rakowskiej byli Polakami naturalizowanymi; przybyli z innych krajów w nadziei na możliwość pokojowego wyznawania swej wiary. Oczywiście nie podważa to w żadnej mierze ich mocnych związków z organizmem państwowym I Rzeczpospolitej. Warto zwrócić uwagę, że Crell jest myślicielem o pół wieku starszym od Locke’a (który urodził się rok przed śmiercią socynianina), o odmiennym pochodzeniu, kon- stępuje przymus. Myśl socynianina wydaje się interesująca i płodna, tym bardziej że podobne koncepcje w tym okresie rozwinął Thomas Hobbes w Lewiatanie (niezależnie od polskich myślicieli) oraz właśnie Locke w Drugim traktacie o rządzie (należy oczywiście pamiętać o wszelkich różnicach dzielących obu Anglików). Fundamentów tej koncepcji szukać należałoby w myśli koncyliarystycznej początku XV wieku, jednakże XVII-wieczne ujęcie w znaczący sposób przemodelowało ową myśl. Nadrzędne miejsce zajmuje, mówiąc dzisiejszym językiem, zasada transparentności, uczciwość wynikająca z poszanowania poglądów innych, dająca rękojmię, że ze strony bliźnich spotka nas to samo. Stąd złamanie przysięgi według Crella jest niedopuszczalne, podczas gdy niektórzy katoliccy pisarze dają temu przyzwolenie. Wyprowadza on podstawowe prawo mówiące, żeby nie czynić drugiemu, czego nie chcemy, aby nam czyniono. Szukając paraleli na gruncie angielskim, a pozostając w ramach tej samej epoki, odnajdziemy podobieństwa z późniejszą o blisko staw późniejszych przemian w postrzeganiu relacji człowieka wobec Boga, a także relacji państwo – Kościół. Reformacja i humanizm XVI i XVII wieku stały się momentami zwrotnymi za sprawą myślicieli tak różnych i odległych od siebie jak Luter, Montaigne, Pascal, Hobbes czy Descartes. Trudno zrozumieć późniejsze przemiany w myśli religijnej i społeczno-politycznej bez odniesienia do owej epoki, jej klimatu intelektualnego i koncepcji w niej zrodzonych. Jednym z ważniejszych czynników stytucji intelektualnej, ukształtowanym pod wpływem innych lektur oraz wydarzeń, lecz mającym pod względem doktryny społecznej i religijnej wiele wspólnego z człowiekiem uznanym później za „ojca liberalizmu”. Swe tezy dotyczące tolerancji Jan Crell zawarł głównie w dziele O wolność sumienia napisanym w roku 1632 podczas bezkrólewia po śmierci Zygmunta III Wazy. Argumentuje w nim, że podstawą współżycia na płaszczyźnie politycznej i religijnej jest umowa, dzięki której zobowiązanie za- 20 lat koncepcją „prawa natury” zawartą właśnie w Lewiatanie. Niedotrzymywanie umów jest również przyczyną niepewności, a w efekcie wrogości i chęci zniszczenia drugiej strony: „Ponadto niedotrzymywanie umów mogłoby mieć taki skutek, że heretycy, chcąc się czuć bezpieczni, byliby zmuszeni dążyć do całkowitego zniszczenia katolików i dążenie to wprowadzać w czyn przy każdej okazji, chociażby tamci nawet mieli zamiar na razie zachować spokój”5. Wątki te znajdujemy także w myśli Repressje 163 św. Tomasza z Akwinu, zgodnie z klasyczną zasadą prawa naturalnego, następnie przetworzoną w praktyczną formułę pacta sunt servanda. Życiem społecznym powinna rządzić zasada wzajemności, a Crell uzasadnia ją w sposób przypominający dialog Melijczyków z Ateńczykami z Wojny Nadrzędne miejsce zajmuje, mówiąc dzisiejszym językiem, zasada transparentności, uczciwość wynikająca z poszanowania poglądów innych, dająca rękojmię, że ze strony bliźnich spotka nas to samo. peloponeskiej – nie należy prześladować innych, kiedy jest się silniejszym, gdyż role 164 zawsze mogą się odwrócić i nasi oponenci najprawdopodobniej będą wobec nas równie bezwzględni. Jest to argument, rzec można, ściśle pragmatyczny, choć Crell przywołuje również zasady wiary potwierdzające ową tezę, przy czym, podobnie jak Locke, zdecydowanie rozdziela wolność od możliwości czynienia wszystkiego, na co mamy ochotę, i krzywdzenia przy tym innych: state of liberty, yet it is not a state of licence6. Wolność musi być ograniczona, aby mogła być wolnością i nie przerodziła się w anarchię. Byłbym skłonny twierdzić, iż Crell uznaje argument Melijczyków za pragmatyczny (Tukidydes miał go z kolei za par excellence religijny), co wynika z jego założeń teologicznych i epistemologicznych. Fundamentem dla Crella jest stwierdzenie istnienia Boga. Jest to prawda ko- nieczna, natomiast prawdy teologiczne pochodzące od niej są przygodne, a przez to wtórne, jak również przeważnie nazbyt trudne do pojęcia dla większości. Crell jest większym optymistą niż Locke, gdyż zakłada możliwość powszechnej zgody co do prawd koniecznych i fundamentów myśli oraz postrzegania świata. Polski myśliciel wierzy w moc prawdy i zakłada nie tylko możliwość jej odkrycia, ale też triumfu: „Albowiem taka już jest natura prawdy – szczególnie tej boskiej i niosącej zbawienie – że jeżeli tylko we właściwy sposób jest ukazana i poparta mocnymi dowodami, łatwiej przenika do duszy skłaniającej się ku cnocie aniżeli kłamstwo i błąd. Ma ona swoje światło i jakiś blask przedziwny, którym oświeca tych, co sami dobrowolnie nie zamykają oczu, i pozyskuje sobie zarówno umysły subtelne, jak i proste, o ile tylko nie są pozbawione zdrowego rozsądku”7. Implikacją powyższego wywodu jest pogląd, iż gwałt zadawany innym hańbi religię. Religia chrześcijańska jest nie tyle nawet dążeniem do prawdy, ile miłością, zgodą, przedkłada tym samym caritas nad veritas, jednakże w żaden sposób nie unieważniając dążenia do drugiej. Trzeba przyznać, iż zakłada on umiarkowanie optymistyczną wizję natury ludzkiej i naszych możliwości poznawczych, jednocześnie ignorując często podawany przez katolickich oponentów argument o atrakcyjności zła. Optymizm w kwestiach dogmatycznych nego dostępu do urzędów, powszechnej tolerancji wyznawania wszystkich uznanych kultów i oddzielenia tożsamości religijnej od politycznej. Dla Locke’a, uznającego podstawową prawdę konieczną o istnieniu Boga, różnice w poglądach są jednak rzeczą nieuniknioną – wynikają z odmiennej percepcji, postrzegania oraz rozumienia świata, które nigdy nie zostaną uwspólnione. Afirmacja istnienia Boga jest przejawem common sense, jednak ‘wspólny’ (common) nie oznacza w tym przypadku ‘powszechny’. Locke, w przeciwieństwie do socynianina, postrzegał różnice między ludźmi, także w sprawach zasadniczych, za niemożliwe do zniesienia. Są one immanentną cechą gatunku ludzkiego, wynikiem odmiennego odbierania świata, która to odmienność powoduje nieuzgadnialność poglądów teologicznych czy politycznych. Poza tym Crell wskazuje nietolerancję jako przyczynę wojen i nienawiści. To ona, a nie różnica religii, uniemożliwia ludziom wspólne życie. Uważa tolerancję za podstawę spokoju społecznego, a jedyną rzeczą, jakiej chcą innowiercy, jest, jego zdaniem, obrona przed szkodą i zniesienie kar oraz dyskryminacji w sferze świeckiej spowodowanych odmiennością wyznania. Postuluje on tym samym, choć nie wprost, rozdział sfery świeckiej i duchowej oraz, rzecz niezwykle interesująca, przeniesienie religii do sfery prywatnej, przy jedno- ducha. Rysuje się nam dość dziwny obraz, gdyż albo usuniemy religię ze sfery publicznej, co jest de facto późniejszym wytworem protestantyzmu, albo będziemy próbowali budować społeczeństwo plu- znajduje następnie swe odzwierciedlenie w poglądach ustrojowych, społeczno-politycznych – poprzez postulat równouprawnienia wyznawców wszystkich religii, rów- czesnym równouprawnieniu wszystkich religii chrześcijańskich. Innowierców należy zwalczać orężem duchowym, a nie świeckim, ponieważ działają oni w sferze Socynianin posiadał zniuansowany pogląd Poza tym Crell wskazuje nietolerancję jako przyczynę wojen i nienawiści. To ona, a nie różnica religii, uniemożliwia ludziom wspólne życie. Uważa tolerancję za podstawę spokoju społecznego, a jedyną rzeczą, jakiej chcą innowiercy, jest, jego zdaniem, obrona przed szkodą i zniesienie kar oraz dyskryminacji w sferze świeckiej spowodowanych odmiennością wyznania. Postuluje on tym samym, choć nie wprost, rozdział sfery świeckiej i duchowej oraz, rzecz niezwykle interesująca, przeniesienie religii do sfery prywatnej, przy jednoczesnym równouprawnieniu wszystkich religii chrześcijańskich. ralistyczne pod względem wyznaniowym, oczywiście w granicach wyznań chrześcijańskich, gdzie muzułmanie, a tym bardziej ateiści, są poza zasadą równości wyznań. na temat roli żydów, którzy nie powinni mieć uprawnień równych chrześcijanom, ale jako starsi bracia w wierze mają Repressje 165 166 znajdować się ponad wszystkimi wyznaniami niechrześcijańskimi. Cenił on żydów nie tylko jako korzeń chrześcijaństwa, lecz także za ich wkład w kwestie prawa czy teologii. Zdecydowanie ostrzej wypowiadał się w sprawie ateistów, uznając ich za ludzi nie tylko niebezpiecznych społecznie, ale również ułomnych, toteż nawet jeśli nie przyznają się do swego ateizmu i wyznają go w skrytości własnej duszy, powinni zostać nawróceni. Wynikać to mogło z diagnozy ateizmu, który według niego pojawia się jako skutek przymuszania do zmiany wyznania i konieczności symulacji, będącej bluźnierstwem przeciw Bogu i własnemu sumieniu. Natura człowieka, który żyje w niezgodzie z sobą, ulega wypaczeniu tak, iż zupełnie odwraca się od Boga, tracąc wiarę w Niego nie tylko na podstawie działań Jego przedstawicieli, ale też na skutek wewnętrznego pęknięcia. Przez to traci się jednostki najlepsze, gdyż takie nie chcą odstąpić od swej wiary bez względu na konsekwencje. Inaczej sprawę ujmuje Locke, główny nacisk kładący na element behawioralny, zewnętrzny, czyli dostosowanie się do ogólnej normy – fasady religijności. On także wyłączał ze wspólnoty (commonwealth) wspomniane grupy, mimo że na temat ateizmu był nieco odmiennego zdania niż Crell. Uznawał niewierzących za ludzi, którzy w państwie istnieć nie mogą, ponieważ: „gdy się obala wiarę w istnienie Boga, obala się podstawy moralności; bez doktrynalnego, jego niechęć do ateizmu miała podłoże czysto funkcjonalne: „Ateizm jako pogląd »czysto spekulatywny« jest Locke’owi obojętny; ale ateizm jest szkodliwy społecznie, zatem nie należy go tolerować”9. Sądzę, iż obaj mają rację, wskazując po prostu na odmienne aspekty wiary. Dla Crella decydujące jest wnętrze człowieka i to, co się w nim dzieje; akcent położony jest na harmonię i spójność człowieka (np. poprzez uznanie przy tym religii żydowskiej za zewnętrzną, a chrześcijańskiej za wewnętrzną). Socynianin posługuje się integralną wizją człowieka zaczerpniętą z Arystotelesa, o czym można się przekonać, zaglądając do Etyki arystotelesowskiej poprawionej zgodnie z zasadami Pisma św. oraz Etyki chrześcijańskiej10, którą to koncepcję Locke zarzucił na rzecz zupełnie innej antropologii filozoficznej. Człowiek Crella jest oczywiście integralny tylko wewnętrznie, ponieważ nie tworzy jedności z państwem, a państwo nie jest odwzorowaniem duszy człowieka, choć niezaprzeczalnie ją kształtuje, chociażby poprzez tolerancję wobec wyznania swych obywateli lub jej brak. Crell zrywa ze starożytną koncepcją państwa jako jedności opartej na przyjaźni i wprowadza państwo oparte na wspólnym dobru tylko w kwestiach państwowych, co jest możliwe dzięki uprzedniemu rozdzieleniu sfery świeckiej i religijnej: „Lecz po pierwsze, co innego jest nie i pluralistyczna wizja wspólnoty państwowej, przeciwstawna także wobec zasady cuius regio eius religio, a kontynuowana następnie właśnie przez Locke’a. Konflikt w sferze polityki wydaje się zdecydowanie gorszy niż w sferze religii, zwłaszcza kiedy kwestie wyznaniowe rzutują na polityczne. Nie sposób jednak postrzegać myśl Crella jako całkowite zerwanie łączności między religią i państwem czy też forpocztę nurtów ateistycznych XVIII-wiecznych les philosophes – Crell, podobnie jak inni socynianie, uważał agresywny ateizm za nie mniej szkodliwy niż nienawiść narosłą na zabobonie, ponieważ oba w efekcie okazują się podobnie okrutne i bezbożne. Przyczyną kolejnej różnicy zdań między filozofami jest kwestia pochodzenia oraz objawiania się cnoty. Crell, podobnie jak i reszta socynian, zakłada, iż cnota opiera się na wierze12 i w niej znajduje swój wyraz. Dla Locke’a jest to kwestia zdecydowanie bardziej zewnętrzna, cnotę możemy poznać tylko dzięki jej uzewnętrznieniu. Pogląd ów wynika w dużej mierze z Locke’owskiej koncepcji poznania i jest charakterystyczny dla anglosaskiego sposobu wiązania natury ludzkiej z możliwościami poznawczymi człowieka. Ciekawe jest również rozumienie herezji zaproponowane przez autora O wolności sumienia. Za heretyka uznaje on osobę, która świadomie wyznaje fałszywą wiarę, a nie osobę przekonaną szczerze o zasadności swych sądów: „Ci natomiast, którzy tyków nie ma, zatem istnieją jedynie kłamcy w sprawach wiary. Człowiek nie jest w stanie osądzić obiektywnie doktrynalnych podstaw wiary, więc lepiej się wycofać i dać możliwość zadbania o swe zbawienie każdemu z osobna. Czas ma rozsądzić, która wiara jest prawdziwa, a katolicy powinni postępować według rady Gamaliela: „Odstąpcie od tych ludzi i zaniechajcie ich; albowiem jeżeli z ludzi jest ta myśl albo to dzieło, wniwecz się obróci; jeśli zaś z Boga jest, nie będziecie mogli go zniweczyć, byście przypadkiem nie znaleźli się w walce z Bogiem samym”14. Twierdzi również, że dławiona herezja najbardziej rośnie w siłę, ponieważ ludzie zawsze okazują litość słabszym i uciskanym. Historia na przykładzie Anglii pokazała coś innego, lecz o tym będzie jeszcze mowa później. Dla Crella różnice poglądów wypływają z błędnego odczytania i niezrozumienia Pisma (odróżnia działanie rozumne od dobrowolnego, można więc zgodnie ze swym najlepszym przekonaniem całkowicie błądzić), dla Locke’a z kolei charakterystycznym rysem poznania jest wolność i z niej wypływają różnice, a często poglądy zupełnie sprzeczne. Nie są one czymś niezwykłym, poznanie naturaliter zakłada różnicę, i co więcej – jest to nawet jego siłą (znów ujawnia się podział na treści konieczne i przygodne). Uznaje on również wspólnotę religijną za rzecz dobrowolną i konwencjonalną. Kościół jest „wolnym stowarzyszeniem ludzi, którzy mocnego zaś przekonania o zasadności podstawowych nakazów etycznych żadna społeczność ludzka egzystować nie może jako społeczność cywilizowana”8. Oprócz przyjmować kogoś do swego domu i nie pozdrawiać go, a co innego wyrzucać go z królestwa albo z miasta i zagrażać jego życiu i mieniu”11. Jest to protoliberalna dzisiaj są heretykami, nie wiedzą, że coś czynią lub w coś wierzą wbrew przykazaniom i wyrokom bożym, a gdyby wiedzieli, porzuciliby swe poglądy religijne”13. Here- z sobą się łączą na zasadzie całkowitej dobrowolności, w tym celu, żeby publicznie cześć Bogu oddawać w tej formie, jaka w ich przekonaniu jest bóstwu miła, a dla Repressje 167 168 zbawienia ich duszy skuteczna”15, a ten, kto nie ma prawa zmuszać go [człowieka – M.K.] do kupna domu, tym bardziej nie może zmuszać do kupna nieba. Locke’owska koncepcja zakłada zatem nie tylko istnienie Kościołów w sferze publicznej, ale ponadto podporządkowanie ich władzy świeckiej przy obwarowaniu, iż właściwymi są jedynie wyznania służące państwu. Co za tym idzie, nie uznaje on objawienia chrześcijańskiego za konieczne do zbawienia – uważa, że pomaga ono utrzymać pewien porządek moralny, zwłaszcza warstwom mniej wykształconym, lecz objawienie nie jest niezbędne (ma to swoje źródło m.in. w podziale prawd na konieczne i niekonieczne). Stąd już tylko krok do rozluźnienia więzi religijnej i przyznania wszelkim Kościołom takich samych praw. Locke, zamiast kwestii religijnych, za podstawę rozdziału bierze ramy państwa, którego racje zawsze znajdują się ponad innymi. Co więcej, uważa również, że ludzie powinni się bardziej zaangażować w aktywność moralną, a wtedy będą mniej zainteresowani spekulatywnymi różnicami. Stoi to w opozycji wobec protestanckiego prymatu wiary nad uczynkami, jak również jest uznaje prymat katolicyzmu, jednakże główny nacisk kładzie na wewnętrzny wymiar religii i główne pole zainteresowań skupia się na jednostce. Warto przypomnieć, iż Rzeczpospolita bez większych niepokojów przeszła okres wojen religijnych w Europie, a pierwsze poważne problemy pojawiły się wraz z wojnami połowy XVII wieku. Locke pisał swe dzieła pod wpływem atmosfery wojny domowej i jej pokłosia, w poczuciu dramatycznej słabości państwa. Piętno historii jest wyraźnie wyczuwalne u niemal wszystkich myślicieli angielskich tego okresu. Stąd może wynikać tak mocne dowartościowanie roli państwa, które nie jest oczywiście religią obywatelską w wydaniu Rousseau, lecz stanowi na drodze do niej znaczący krok. John Locke w większym stopniu był myślicielem społecznym, religia nie stanowiła dla niego, w takiej mierze jak dla Crella, przedmiotu zainteresowania od najbardziej fundamentalnej, czyli teologicznej strony. Crella i Locke’a różni także podejście do genezy religii, gdyż pierwszy zakłada obecność naturae instinctus, kiedy istnienie Boga staje się podstawą powszechnej w kwestii własności), a nie istnienie Boga, zatem również kwestie tolerancji, urządzenia państwa czy relacji państwa względem władzy duchowej z nich powinno się wywodzić, zamiast z istnienia Boga. Z różnych przesłanek obaj myśliciele dowodzą dominującej zasady równości – dla Crella jest to równość wobec Stwórcy i stąd wynika równość wszystkich wyznań chrześcijańskich oraz wszystkich obywateli względem państwa, natomiast dla Locke’a podstawą jest prawo i stan natury – wyobrażony stan, kiedy ludzie byli równi i wolni. Co prawda, wychodząc z różnych punktów, dochodzą do tego samego miejsca, czyli antypaternalistycznego i antyhierachicznego charakteru władzy, dowodząc różnicy między rządami ojca a rządami w państwie i braku bezpośredniej odpowiedzialności władcy za obywateli, również w kwestii zbawienia16. Zdaniem Crella zanegowanie istnienia Boga oznacza rozbicie jakiejkolwiek wartości religii, gdyż w przeciwieństwie do Locke’a nie uznaje jej wartości funkcjonalnej: „Otóż, gdyby nie było Boga, wszelka religia istotnie byłaby dobrą egzemplifikacją typowo brytyjskiego nakierowania na kwestie praktyczne i dowartościowania zewnętrznego wymiaru religii. Według Crella religia czyni znaczącą różnicę, nawet jeśli nie zgadza się z katolickim dogmatem o niemożności dostąpienia zbawienia poza Kościołem. Zauważyć można dwa zupełnie różne doświadczenia historyczne i ich wpływ na kształtowanie się myśli. Crell piszący w kraju katolickim, lecz niewątpliwie tolerancyjnym, jak na ówczesne standardy, zgody. Całkowicie sprzeczna z owym natywizmem jest Locke’owska wizja tabula rasa. Wiara w Boga nie jest czymś oczywistym dla wszystkich ludzi, nie może też być nienaruszalnym fundamentem wspólnoty. Mimo że Locke uznał konieczność składania przysięgi na Boga oraz zdecydowanie tępił otwarty ateizm, widać tu wyraźny wpływ Hobbesa i różnorakich prądów sekularyzacyjnych oraz sceptycyzmu XVII wieku. Ostateczną podstawą zgody jest umowa i prawo naturalne (podobnie jak przesądem i musiałaby się prędzej czy później przekształcić w ateizm. To bowiem, co zasadza się na fałszu i zmyśleniu, nie może być wiecznotrwałe ani nawet trwać zbyt długo, chyba że opiera się przynajmniej na cząstce prawdy; to zaś, co trwa ciągle, nie może być fałszem i fikcją”17. Anglik postrzega tolerancję zarazem jako imperatyw moralny, jak i kwestię praktyczną, zwyczajnie najrozsądniejsze rozwiązanie. Nawracanie siłą jest przeciwne przykazaniu Chrystusowemu, a także kryją się za nim przeważnie czyjeś interesy i władza. Tolerancja to pewnego rodzaju cnota publiczna, przejaw phronesis. Jeżeli nie sposób zaprowadzić jednej wiary szczerze przez wszystkich wyznawanej i gwarantującej spokój społeczny, jedyną drogą do utrzymania go jest zasada tolerancji, której gwarantem staje się państwo. Trudno odmówić mu racji, zwłaszcza że większość prześladowań skończyła się dla krajów i rządów prześladujących poważną stratą Z różnych przesłanek obaj myśliciele dowodzą dominującej zasady równości – dla Crella jest to równość wobec Stwórcy i stąd wynika równość wszystkich wyznań chrześcijańskich oraz wszystkich obywateli względem państwa, natomiast dla Locke’a podstawą jest prawo i stan natury – wyobrażony stan, kiedy ludzie byli równi i wolni. społeczną i gospodarczą (wygnanie Żydów i morysków z Hiszpanii, hugenotów z Francji, arian z Rzeczpospolitej). Spory wpływ na Locke’a miało w tej kwestii Tew Circle, będące w owym okresie kuźnią racjonalistycznych i sceptycznych poglądów. Jednakże powstaje w tym momencie pytanie, czy Locke’owska wizja ludzkiego poznania musi doprowadzić do sceptycyzmu? W przypadku odpowiedzi twierdzącej jego koncepcja tolerancji byłaby znacząco różna od myśli Crella, gdzie odnajdujemy chęć wycofania się, uniknięcia konieczno- Repressje 169 170 ści wydania sądu o drugim człowieku, aczkolwiek przy uprzednim założeniu istnienia prawdy i naszego ciągłego jej poszukiwania. Należy podkreślić, iż zupełnie odmienne są stanowiska obu w sprawie budowy społeczeństwa czy relacji wewnątrz niego – Crell jest zdecydowanie za wyjściem w stronę innych ludzi, w oparciu o chrześcijańską caritas, za to człowiek Locke’a jest istotą kalkulującą, a tolerancja oznacza tutaj zainteresowanie drugim człowiekiem tylko, o ile spotykają się oni w sferze publicznej, nawet mimo słów: „brak by mu było miłości, łagodności i życzliwości dla wszystkich w ogóle ludzi, nie wyłączając niewyznających wiary chrześcijańskiej, ten nie jest jeszcze chrześcijaninem”18. W całokształcie antropologii filozoficznej oraz koncepcji społecznej Locke’a cytowany pogląd wydaje się słabiej akcentowany. Rzeczą najmocniej chyba różniącą programy obydwu myślicieli dotyczące tolerancji jest podejście do katolicyzmu. Jak wiadomo, Crell był arianinem i nie podzielał w żaden sposób katolickich dogmatów, jednakże uznawał równość wszystkich wyznań chrześcijańskich. Locke natomiast odmawia katolikom możliwości swobodnego wyznawania swej wiary, a to ze względu na mieszanie przez nich poglądów spekulatywnych z niespekulatywnymi, co przejawia się chociażby podległością papieżowi jako następcy Chrystusa i św. Piotra. Przez to są oni najniebezpieczniejszą grupą po wpływem doświadczeń angielskich z XVI i XVII wieku oraz sporów religijnych na kontynencie, niezwykle silnie obawiał się anarchii, zwłaszcza wywołanej rozłamem religijnym. Można przypuszczać, że Crell nie wysuwał takiego postulatu ze względu na jego nierealność w warunkach polskich, tym bardziej po upadku idei stworzenia Kościoła narodowego i 40 latach rządów ultrakatolickiego Zygmunta III Wazy (pamiętać jednak należy, iż Zygmunt III był zwolennikiem utrzymania religijnego status quo oraz adresatem życzeń i próśb nadsyłanych z Rakowa, jak również jednocześnie protektorem różnych ruchów kontrrefomacyjnych), po którego śmierci duże nadzieje wiązano z panowaniem Władysława IV. Z drugim argumentem Locke’a przeciw katolicyzmowi Crell w zupełności mógłby się zgodzić, a mianowicie również twierdził, że katolicy niosą z sobą pewne niebezpieczeństwo, gdyż zawsze po przejęciu władzy odmawiają wszelkim innowiercom prawa praktykowania ich religii. Dobrym przykładem jest Anglia okresu restauracji oraz spory wokół konfederacji warszawskiej, z debatą między Przypkowskim a Starowolskim na czele. Jak się później miało okazać, kwestie religijne również zaważyły na kształcie ustrojowym i przyszłych problemach Rzeczpospolitej Obojga Narodów i sporo racji miał Locke, uznając tolerancję za sprawę przede wszystkim polityczną, taktyczną, prawną i ekonomiczną, a przy socynian, którymi inspirował się przecież Locke, zajęły angielskie władze, wydając Toleration Act w roku 1689, który wbrew swej nazwie był skierowany przeciw „papistom, żydom i socynianom”. Ucisk katolików, którzy po Glorious Revolution znaleźli się w rzeczywistej mniejszości i trudnym położeniu, nie wywołał niczyjej litości, co częściowo przeczy tezie Crella o naturalnej dla człowieka sympatii wobec słabszych (pod względem liczebności, znaczenia), częściowo dowodzi natomiast mechanizmu wahadłowego – odpłaty katolikom za czasy ich rządów, a także głęboko zakorzenionej nienawiści angielskich protestantów wobec katolicyzmu i papiestwa oraz faktu, iż za najbardziej pokojową z rewolucji krwawo zapłaciła katolicka Irlandia. Znacząco odmienna jest także sama konstrukcja intelektualno-duchowa Crella i Locke’a oraz, co za tym idzie, podejście do wiary i religii. Podczas gdy myśliciel z Rakowa jawi się jako człowiek autentycznie przejęty sprawami wiary jako takiej, znalezieniem najlepszej drogi do Boga, Locke wydaje się o wiele bardziej zdystansowany, często wypowiada się na tematy religijne z ironią, zwłaszcza w sprawach doktrynalnych czy instytucjonalnych. Dążenie do prawdy religijnej stanowi zasługę u Boga, ale nie zawsze u ludzi, a ten wymiar jest dla Locke’a istotniejszy. Obydwaj odnoszą się niechętnie do pedantyzmu i purytanizmu, jednak Crell jest mocniej zaangażowany on przecież głównie lekarzem), traktującego w znacznej mierze sprawy religijne jako część analizy funkcjonowania państwa. Warto zwrócić jeszcze uwagę na odniesienia do wcześniejszych myślicieli. Tradycja tolerancji i pokojowego współżycia jest w polskiej myśli bardzo długa, a jej korzeni trzeba szukać u Pawła Włodkowica i Stanisława ze Skarbimierza, którzy współtworzyli zręby europejskiej tradycji prawa narodów (przejęte następnie przez szkołę z Salamanki), przyznając prawo istnienia państwom pogańskim oraz zdecydowanie negatywnie wypowiadając się o nawracaniu ich siłą. Dlatego też Crella wraz z socynianami można uznać za późnych oraz dalekich spadkobierców owej średniowiecznej doktryny, akcentującej konieczność wypływania wiary nie z przymusu, lecz wewnętrznej potrzeby i przekonania. Była mu ona bliska intelektualnie i duchowo, niezależnie od różnicy epok. Nie należy się jednakże temu dziwić, ponieważ mimo wielu przeciwnych prądów stała się istotnym źródłem i składową jednej z najciekawszych kultur polityczno-prawnych przednowoczesnej Europy, za jaką trzeba uznać Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Żywotność oraz płodność tej myśli, w kraju i za granicą, a po niej myśli socynian jest absolutnie nie do przecenienia. Świadczy o tym przejęcie części idei przez wielu myślicieli zachodnioeuropejskich, zwłaszcza po wyemigrowaniu więk- ateistach, ponieważ posiadają ośrodek władzy poza państwem, a to jest zagrożeniem dla jedności i trwałości wspólnoty. Locke, podobnie jak Hobbes, będąc pod tym posiadającą wartość samą w sobie, będącą „istotnym probierzem prawdziwego Kościoła”19. Skrajnie niechętne stanowisko wobec katolików, ale co ciekawe, również w kwestie dogmatyczne, jest myślicielem religijnym, nieodrodnym synem ruchu socyniańskiego, co nie leżało w orbicie najbliższych zainteresowań Locke’a (był szości arian, i promieniowanie ich pism, czego przykładem może być zależność między ideami Jana Crella i Johna Locke’a. Oddziaływanie tego drugiego na życie in- Repressje 171 telektualne i społeczne Europy jest ogromne i trudno na pewno zaliczyć Locke’a do twórców niedocenianych. Pośrednio przez 172 wpływ, lecz również przemiany wynikają- rzy tego, co nazywamy tolerancją religijną, wynikających z różnych poglądów na temat natury człowieka, jego możliwości poznawczych oraz miejsca pośród innych ludzi. Locke niewątpliwie bliżej był sceptycyzmu niż Crell, nie podzielał też jego optymistycznych zapatrywań względem porozumienia między ludźmi w oparciu o wspólny fundament dążenia do prawdy w ramach inteligibilnej rzeczywistości, co przekładało się na bardziej zachowawczą oraz nieufną wizję stosunków między ludźmi, a także między sferą religii i spraw publicznych. Najlepiej chyba oddać ów podział poprzez ich stanowisko wobec przywoływanego już fragmentu Dziejów Apostolskich, który może uchodzić za credo Jana Crella: „(…) albowiem jeżeli z ludzi jest ta myśl albo to dzieło, wniwecz się obróci; jeśli zaś z Boga jest, nie będziecie mogli go zniweczyć, byście przypadkiem nie znaleźli się w walce z Bogiem samym”20. Locke zapewne zgodziłby się z tym, pytając jednak, jakie praktyczne znaczenie ma wymiar eschatologiczny dla ludzkiego działania na ziemi, a przecież ono jest głównym celem wszelkich zabiegów. Czy skupienie się w zbyt dużej mierze na jednostkowym i wolitywnym wymiarze religii nie ogranicza postrzegania religii w kategoriach koniecznego czynnika życia społecznego? Jest to kolejna odsłona napięcia między prywatnym i publicznym obliczem religii. Mam wrażenie, iż nie sposób uzgodnić obu ce częściowo właśnie z odmiennej sytuacji perspektyw, choć obu potrzebujemy. Tradycja tolerancji i pokojowego współżycia jest w polskiej myśli bardzo długa, a jej korzeni trzeba szukać u Pawła Włodkowica i Stanisława ze Skarbimierza, którzy współtworzyli zręby europejskiej tradycji prawa narodów (przejęte następnie przez szkołę z Salamanki), przyznając prawo istnienia państwom pogańskim oraz zdecydowanie negatywnie wypowiadając się o nawracaniu ich siłą. niego właśnie i przez cały krąg myślicieli związanych z emigracją socyniańską, m.in. w Niderlandach, koncepcje wyrosłe w Rakowie i innych polskich ośrodkach znalazły swą kontynuację u późniejszych europejskich filozofów, teologów i pisarzy. Opisując zależność między poglądami obu postaci, starałem się skupić raczej na różnicach niż na analogiach, gdyż te są dość oczywiste i nie wymagają szerszego omówienia. Warto podkreślić warunki kształtowania się poglądów, ich wzajemny Przypisy: 1. Z. Ogonowski, Locke, Książka i Wiedza, Warszawa 1972, s. 122. 2. W. Wąsik, Historia filozofii polskiej, t. 1, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1958, s. 181. 3. Ibidem, s. 178. 4. Warte zainteresowania zarysowanie zagadnienia na gruncie francuskim od M. Montaigne’a po B. Constanta i A. de Tocqueville’a można znaleźć w książce T. Todorova pt. Ogród niedoskonały, Czytelnik, Warszawa 2003. 5. J. Crell, O wolność sumienia, z oryg. łac. przeł. Irmina Lichońska, PWN, Warszawa 1957, s. 5. 6. J. Locke, Second Treatise of Government, Cambridge, Christ College 1764, sect. 6, URL = <http://www.stanford.com>. 7. J. Crell, op.cit., s. 30. 8. Z. Ogonowski, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku, IFiS PAN, Warszawa 1992, s. 87. 9. Ibidem, s. 87). 10. Myśl ariańska w Polsce XVII wieku. Antologia tekstów, IFiS PAN, Warszawa 1991, s.102. 11. J. Crell, op.cit., s. 19. 12. Z. Ogonowski, Socynianizm a oświecenie, PWN, Warszawa 1966, s. 30. 13. J. Crell, op.cit., s. 21. 14. Dz. Ap. 5.38. za: J. Crell, op.cit., s. 56. 15. J. Locke, List o tolerancji, tłum. Leon Joachmowicz, PWN, Warszawa 1963, s. 11. 16. Patrz: J. Locke, Second …, op.cit., sect. 1. 17. Z. Ogonowski, op.cit., s. 132. 18. J. Locke, List…, op.cit., s. 2. 19. Ibidem. 20. Dz. Ap. 5.38. za: J. Crell, op.cit., s. 56. Mateusz Kędzierski (ur. 1984): student socjologii Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i filozofii w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publikował w „Przeglądzie Politycznym”, redaktor portalu.kresy.pl. społeczno-politycznej oraz indywidualnej postawy intelektualnej i duchowej. Odsłania to przed nami wiele płaszczyzn i twa- Repressje 173