podsumowanie cyklu konferencji
Transkrypt
podsumowanie cyklu konferencji
AKTUALIZACJA WPGO – PODSUMOWANIE CYKLU REGIONALNYCH KONFERENCJI EKORUM 2015 Aktualizacje WPGO – podsumowanie cyklu regionalnych konferencji Klucz do stworzenia dobrego WPGO Znowelizowana ustawa o odpadach nałożyła na samorządy województw obowiązek aktualizacji wojewódzkich planów gospodarki odpadami (WPGO). Można, niestety, odnieść wrażenie, że czas się cofnął i znów wchodzimy do tej samej rzeki. Nietrudno bowiem dostrzec analogię pomiędzy uwarunkowaniami z 2012 r. a obecną sytuacją: pospieszne wdrażanie ustawy, zmiany pod kątem WPGO, niejednoznaczne przepisy, napięte terminy i niejasne definicje… By zapewnić osiągnięcie standardów ochrony środowiska w gospodarce odpadami, przy jednoczesnym – możliwie najlepszym – zabezpieczeniu interesów podmiotów prowadzących instalacje przetwarzania odpadów, urzędy marszałkowskie będą zapewne musiały przeprowadzić szereg konsultacji i dyskusji z szerokim gronem interesariuszy. Naprzeciw tym potrzebom zdaje się wychodzić inicjatywa poznańskiej firmy EKORUM, która 17 marca br. zainaugurowała cykl regionalnych konferencji, podczas których omawiane były zagadnienia związane właśnie z poszczególnymi planami wojewódzkimi i gospodarką odpadami w regionach. Wśród uczestników konferencji można było spotkać reprezentantów miast, gmin, związków międzygminnych, firm komunalnych, regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK), instalacji zastępczych i firm odbierających odpady. Do tej pory spotkania takie odbyły się w siedmiu województwach: wielkopolskim (17 marca w Tłokini Kościelnej), mazowieckim (22 kwietnia w Jachrance), kujawsko-pomorskim (16 czerwca w Toruniu), świętokrzyskim (8 września w Busku-Zdroju), łódzkim (22 września w Niesięcinie), lubuskim (6 października w Zielonej Górze) i podlaskim (15 października w Choroszczy). Brak odpadów – godzimy się na patologie „W naszym regionie jest zbyt mało odpadów” – to zdanie, powtarzane niczym mantra, zdominowało w zasadzie wszystkie konferencje regionalne. Powodów takiej sytuacji może być wiele. Wioletta Czarnecka z Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje w spalaniu odpadów w domowych paleniskach, rozliczaniu się ryczałtem z firmami odbierającymi odpady od właścicieli nieruchomości i w niewłaściwym kodowaniu zmieszanych odpadów komunalnych. – Ustalanie mocy przerobowej instalacji na podstawie wskaźnika wytwarzania odpadów, a nie ich odbierania, to jedna z bolączek tego systemu. W ten sposób godzimy się na patologie w systemie gospodarki odpadami. Dajemy przyzwolenie na wożenie odpadów do lasu i na palenie ich w piecach – stwierdziła podczas konferencji w Busku-Zdroju. Z kolei dr inż. Piotr Manczarski z Politechniki Warszawskiej – nieco ironicznie – wskazał, że od lat wiadomo, że Polacy są mistrzami unikania powstawania odpadów. Wśród wielu dyskutantów szczególnie wyróżniały się spostrzeżenia Jacka Połomki, prezesa Zarządu Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Marszowie (woj. lubuskie), który odniósł się do „znikającego” strumienia odpadów. – Kiedy słyszę, że zniknęły 1 czy 2 mln ton odpadów, to się pytam, skąd są te liczby? Bo tak naprawdę nie wiemy, ile odpadów wytwarzamy! Smutną konstatacją dzielił się z uczestnikami regionalnych konferencji także Marek Klimek, reprezentujący spółkę Sutco-Polska (była ona partnerem organizowanego przez EKORUM cyklu konferencji dot. wpgo): –Niemal wszystkie wybudowane przez nas instalacje, a jest ich w Polsce ponad 70, stają się RIPOK-ami i… nagle przestają otrzymywać odpady. Dlaczego? Bo odpady jadą do instalacji zastępczych albo – co gorsza – do jakichś wyrobisk. Żeby było jak najtaniej dla mieszkańców! Władze gmin dbają dziś o jak najtańsze zagospodarowanie odpadów, 1|Strona AKTUALIZACJA WPGO – PODSUMOWANIE CYKLU REGIONALNYCH KONFERENCJI EKORUM 2015 gdyż to poprawia ich wizerunek w oczach wyborców. Dopóki w odpadach będziemy kierowali się polityką, dopóty daleko nie zajedziemy. Z tematem brakującego w RIPOK-ach strumienia odpadów niepodzielnie łączy się kwestia spalarni. Uczestnicy konferencji dzielili się swoimi obawami, że w sytuacji niedoborów w tym zakresie ustawodawca nakaże kierować strumień odpadów właśnie do instalacji ponadregionalnych, które były budowane za wiele setek milionów złotych. Na ten aspekt zwrócił uwagę m.in. Waldemar Szygenda ze spółki Międzygminne Składowisko Odpadów Komunalnych w Kopaszynie (woj. wielkopolskie). W podobnym tonie wypowiadała się Bożena Pawlak z bydgoskiego REMONDISU: – Na planowanie jest już za późno. Bydgoszcz „zaserwowała” nam spalarnię odpadów. A co w przypadku, gdy instalacja ta nie zdobędzie wystarczającej ilości odpadów? Być może za chwilę się okaże, że Ministerstwo Środowiska wyda rozporządzenie nakazujące, by wszystkie odpady z województwa trafiały do zakładu termicznego przekształcania odpadów. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że problem dotyczy wyłącznie tych województw, w których powstają instalacje termicznego przekształcania odpadów. O tym, że spalarnie będą chciały „zawłaszczyć” sobie strumień odpadów z regionów możliwie najbliżej położonych, w tym spoza województwa, świadczyły również głosy na spotkaniach organizowanych w Lubuskiem. Nieszczelny system – wina samorządów? Podczas debat prowadzonych przy okrągłych stołach, które symbolizowały poszczególne regiony gospodarki odpadami w danych województwach, przewijały się różne wątki. Jednak każdy z nich uwzględniał jeden, ten sam motyw: kontrolę funkcjonujących na rynku odpadowym podmiotów. W ocenie sporej grupy uczestników konferencji, bez tego czynnika nie można mówić o budowaniu optymalnego systemu gospodarki odpadami. – Sedno leży nie w tworzeniu prawa, ale w jego stosowaniu. To gminy nie potrafią skierować strumienia odpadów do RIPOK-ów. Dlaczego? Przychodzi mi tu na myśl tylko jedna odpowiedź: to jest chyba lenistwo. I – jak tu już ktoś zauważył – to tak „niepolitycznie” podnieść opłatę za odbiór odpadów od mieszkańców – przekonywała zebranych mec. Anna Specht-Schampera z Kancelarii Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy. – Jeśli gminy same nie potrafią ustalić warunków przetargowych, to zmuśmy je do tego ustawowymi zapisami! Odnoszę wrażenie, że brak takiego bata nad samorządami będzie tylko pogłębiał panujący w obszarze gospodarki odpadami chaos. Na kwestię właściwej kontroli w gospodarce odpadami zwracała uwagę również Elżbieta Anuszewska z Departamentu Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego: - Dziś wiemy, że na poziomie gmin niezbędne jest zwiększenie nadzoru nad firmami odbierającymi odpady. Obserwujemy, niestety, że system – mimo tak wielkich oczekiwań – jest nieszczelny. Różne są tego przyczyny. Wiemy nawet, gdzie te odpady trafiają: do wyrobisk. O konieczności zintensyfikowanie działań kontrolnych, prowadzonych przez gminy, wobec przedsiębiorców odbierających odpady od właścicieli nieruchomości, mówił też Andrzej Gwizdała-Czaplicki, kierownik ciechanowskiej Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jego zdaniem, samorządy muszą wziąć pod lupę zwłaszcza przekazywane przez firmy sprawozdania, bowiem wykazują one, nie zawsze zgodny z rzeczywistością, bardzo wysoki poziom recyklingu odpadów surowcowych i redukcji odpadów ulegających biodegradacji, przekazywanych do składowania. Winę za niepoprawne działanie systemu gospodarowania odpadami i niedostarczanie odpadów do RIPOK-ów ponoszą samorządy – uważa Agnieszka Kowalczyk z PPHU RADKOM z Radomia. – Każda gmina z naszego regionu otrzymuje od nas co kwartał informację, ile odpadów dostarczają do nas przewoźnicy. Tylko ja się pytam: „po co?”, skoro żadnej z nich nie interesuje, dlaczego jest taki spadek przywożonych odpadów? Dopiero pytają o to na koniec roku, kiedy trzeba składać sprawozdania! Jeśli gminy zaczęłyby ogłaszać przetargi osobno na odbiór i zagospodarowanie odpadów, podpisywać umowy z instalacjami, a firmy transportowe traktować tylko do przewozu odpadów, to może wtedy odnaleźlibyśmy te „pogubione” odpady i mielibyśmy określone poziomy odzysku. Musimy wybrać, czy chcemy spełniać wymagania i prowadzić gospodarkę odpadami według pewnych zasad, czy nadal chcemy mieć to zorganizowane za przysłowiową złotówkę i udawać, że nie ma problemu. Opieszałość samorządów w zakresie kontroli firm odbierających odpady od mieszkańców potwierdził również dr Piotr Manczarski. – Gminy w ogóle nie kontrolują strumienia przepływających odpadów, ponieważ tak 2|Strona AKTUALIZACJA WPGO – PODSUMOWANIE CYKLU REGIONALNYCH KONFERENCJI EKORUM 2015 im wygodnie. Przypominam, że kontrolowanie przedsiębiorców jest obowiązkiem ustawowym. Niestety, nigdzie nie określono częstotliwości tej kontroli – i tu jest pies pogrzebany. Tezę przedstawiciela Politechniki Warszawskiej potwierdzili reprezentanci wszystkich WIOŚ-ów: świętokrzyskiego, mazowieckiego, łódzkiego, lubuskiego, kujawsko-pomorskiego, podlaskiego czy wielkopolskiego. Nieudolność gmin w tym zakresie stwierdzono chociażby w prowadzonych w całej Polsce cyklach kontrolnych w zakresie wdrażania ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. – Jeśli chodzi o pierwszy cykl, to praktycznie żadna gmina nie kontrolowała przedsiębiorców – z przykrością stwierdził inspektor Gwizdała-Czaplicki. – Samorządy nie weryfikują kwartalnych sprawozdań podmiotów odbierających odpady i schematycznie przepisują dane bezpośrednio do rocznych sprawozdań – starała się wyjaśnić kwestię brakujących w systemie odpadów Joanna Stępień z WIOŚ-u w Łodzi, zaś Hanna Kończal, zastępca Wielkopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Poznaniu, doradzała, by w sytuacji, w której większość gmin nie kontroluje przedsiębiorców odbierających odpady, kompetencje nadzorcze w tym zakresie przenieść na wojewódzką inspekcję. Mówiąc o kontrolach, nie można zapominać o fakcie, że najczęściej odbywają się one w tych podmiotach, które najłatwiej sprawdzić, czyli w RIPOK-ach, ewentualnie w instalacjach zastępczych. A nagorzej jest skontrolować takie firmy, które działają na pograniczu prawa. To również powoduje nieszczelność systemu. – A zatem wszystko się zaczyna i kończy na gminach – skwitował J. Połomka. – Śmiem twierdzić, że gminy to najsłabsze ogniwo w gospodarce odpadami. Takich przykładów, gdzie samorządy nie potrafią ogłosić przetargów, by chociaż wskazać swój RIPOK, nie wspominając już o „przejęciu” frakcji zebranej selektywnie, to mamy w naszym kraju na pęczki. WPGO to lista potrzeb, a nie życzeń! Jak zatem zapobiegać patologiom w systemie? Rozwiązań należy szukać w powyższych wypowiedziach. Warto również rozważyć dodatkowy wariant, wydaje się, że prosty we wprowadzeniu: firmy wywożące odpady powinny mieć płacone od tony odpadów dostarczonych do RIPOK-u. Wtedy skończyłoby się porzucanie odpadów w lasach czy wypełnianie nimi wyrobisk. Dr Piotr Manczarski twierdzi, iż kluczem dla stworzenia planu inwestycyjnego będzie zbilansowanie strumienia odpadów. – Bez informacji dotyczących rzeczywistej mocy przerobowej nie jesteśmy w stanie wykonać planu inwestycyjnego – ostrzegał podczas spotkań regionalnych. Pod tym głosem zapewne obiema rękoma podpisałaby się Wioletta Czarnecka z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego. – WPGO to nie jest lista życzeń, tylko wykaz potrzeb! Tworząc plan wojewódzki, powinniśmy zatem wskazywać potrzebne inwestycje w zakresie zagospodarowania odpadów. Ale żeby to zrobić, musimy mieć dostęp do realnych wskaźników wytwarzania odpadów na mieszkańca. Tylko jak dotrzeć do tych realnych wskaźników? – pytała. Wskazała przy tym na wskaźniki ujęte w opracowaniu Głównego Urzędu Statystycznego. Gdyby się nimi kierować, w woj. świętokrzyskim powinno funkcjonować o połowę mniej RIPOK-ów! Liczy się maksymalistyczne podejście Podczas regionalnych konferencji niejednokrotnie padały apele o szybkie doprowadzenie do sytuacji, w której wszystkie RIPOK-i będą spełniały określone prawem standardy. Wówczas koszty zagospodarowania odpadów nie będą się tak bardzo różniły pomiędzy poszczególnymi regionami, a nawet między instalacjami funkcjonującymi w jednym regionie. Dziś trudno mówić o standardach w tym zakresie, bowiem obowiązujące prawo daje inwestorom szerokie pole manewru, jeśli chodzi o budowę nowych RIPOK-ów czy modernizację istniejących. – Konia z rzędem temu, kto wie, gdzie i w co inwestować – sygnalizował Adam Jurkiewicz z firmy Sutco-Polska. – A dziś musimy kierować się zdrowym rozsądkiem i ekonomią. Musimy budować instalacje, które pozwolą nam „wyciągnąć” pieniądze z każdej „przepuszczonej” tony odpadów – doradzał zebranym. Wtórował mu jego kolega, twierdząc, że inwestor powinien dążyć do maksymalnego odzysku oraz możliwie największej redukcji ilości odpadów kierowanych do deponowania na składowisku. – Niestety, dziś w Polsce realizowanych jest wiele inwestycji, które odbiegają od tego kierunku. Jeżeli jest rozjazd pomiędzy inwestycjami a głównymi założeniami, to tak 3|Strona AKTUALIZACJA WPGO – PODSUMOWANIE CYKLU REGIONALNYCH KONFERENCJI EKORUM 2015 naprawdę nasze projekty są z góry skazane na niepowodzenie, a dodatkowo tracimy czas i pieniądze – skonstatował Marek Klimek. Kontynuując wątek strumienia odpadów, wskazał on, że nie należy opierać się na danych z WPGO czy Krajowego Planu Gospodarki Odpadami, ale na własnych doświadczeniach, wyliczeniach, rzeczywistej znajomości morfologii odbieranych z danego obszaru odpadów. Do tego zadania najlepiej zaangażować własny potencjał – swoich pracowników, którzy dysponują najpełniejszą wiedzą o tym, na jakich odpadach pracują i co można z nich „wyciągnąć”. – Tylko wtedy możemy dobrać projektanta, który przygotuje nam optymalną koncepcję technologiczną, która będzie „szyta na miarę”. W sukurs tym słowom poszedł Wojciech Konopczyński, zastępca Lubuskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. – Przychylam się do tezy wygłoszonej przez ministra Marcina Korolca, który stwierdził, że na tym systemie wygrają samorządy, które będą miały podejście maksymalistyczne, te, co osiągną maksymalne efekty segregacji, będą miały dobry towar, który będą mogły sprzedawać. Muszą zatem powstawać nowoczesne instalacje, które będą efektywnie przerabiać to, co do nich trafia, w których powstanie towar, na który będzie zbyt. Wszyscy, którzy idą w tym kierunku, robią dobrze. Czas postawić na spalanie RDF-u Warto również wskazać na problem, który był, co prawda, zgłaszany podczas kilku konferencji regionalnych, ale najpełniej naświetlono go podczas spotkania w woj. łódzkim Chodzi mianowicie o zagospodarowanie frakcji wysokokalorycznej, która nie będzie mogła już trafić na składowisko odpadów. Kwestia ta nurtuje wielu operatorów instalacji, a spadnie na nich już z początkiem przyszłego roku. Dość szeroko odniósł się do tego zagadnienia dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński, prof. Politechniki Łódzkiej. –Polska stoi instalacjami MBP. Jeśli te 11 mln ton odpadów, które rocznie wytwarzamy, trafi do tych zakładów, to z tego otrzymamy 3-4 mln ton paliwa z odpadów, frakcji kalorycznej, którą trzeba będzie zagospodarować – wyliczał profesor. – Nie trafi ona bezpośrednio do cementowni, ponieważ w najlepszym przypadku jej kaloryczność osiąga 18 MJ, a cementownie przyjmują paliwo o mocy co najmniej 20 MJ. Co to znaczy? Że część paliwa wytworzonego w MBP będzie musiała trafić do zakładów produkcji paliw alternatywnych, gdzie wartość opałową podniesiemy innymi odpadami: opakowaniówką, tworzywami, oponami. Co więcej, cementownie przyjmą rocznie maksymalnie 1,5 mln ton odpadów – takie są ich deklaracje. W ocenie prof. Wielgosińskiego, w Polsce trzeba postawić na budowę instalacji do spalania RDF-u na łączną wydajność 2 mln ton. A aktualnie Olsztyn buduje taki zakład o przepustowości rocznej 50 tys. ton, Gdańsk – 250 tys. ton. – Według mnie, w woj. łódzkim nie damy sobie rady z zagospodarowaniem frakcji wysokokalorycznej. Będzie potrzebna instalacja do spalania RDF-u – zakończył. Być albo nie być instalacji Dziś samorządy województw mają sytuację nie do pozazdroszczenia. Muszą bowiem pogodzić interesy wszystkich graczy rynku odpadowego: instalacji zagospodarowania odpadów, firm odbierających odpady oraz gmin. A wszystko to w duchu obowiązującego prawa, które – niestety – znów budzi sporo wątpliwości interpretacyjnych. Jak podzielić ten tort, pod którym kryje się rynek odbioru i zagospodarowania odpadów? Póki co, prowadzona jest kulturalna, rzeczowa dyskusja w tym temacie, o czym świadczą choćby debaty przy okrągłych stołach podczas konferencji regionalnych. Ale tu przecież toczy się walka o odpady i o być albo nie być instalacji! Być może to tylko cisza przed burzą. Tak naprawdę bowiem nikt do końca nie wie, w jakiej prawnej rzeczywistości się porusza i ile faktycznie jest odpadów. Pora więc na rzetelną weryfikację. - W mojej ocenie, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby marszałkowie rozpoczęli procedurę legislacyjną w odniesieniu do instalacji niespełniających wymogów o ich wykreślenie z WPGO. Tylko mam takie przeczucie, że nie będzie woli marszałków, żeby robić w tym kierunku „zadymę”. Bo przecież najważniejsze jest to, żeby strumień odpadów nie wędrował do instalacji niespełniającej wymogów, ale zasilił RIPOK-i. A najprostszym sposobem na to jest pozbawienie tych instalacji statusu RIPOK-a –skwitowała mec. Anna Specht-Schampera. – Obawiam się tych działań – niejako ripostował Jerzy Tonder, zastępca dyrektora Departamentu Rolnictwa, Środowiska i Rozwoju Wsi Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego. Wydaje się jednak, że jego 4|Strona AKTUALIZACJA WPGO – PODSUMOWANIE CYKLU REGIONALNYCH KONFERENCJI EKORUM 2015 wypowiedź oddawała nastroje, jakie w tej chwili panują we wszystkich urzędach marszałkowskich. – To zwykły urzędnik musi podjąć tę decyzję. Ale to się może skończyć tak jak pisał Bolesław Prus w „Faraonie”: „Gdzie nie ma winnych, muszą być przynajmniej ukarani”. I tym ukaranym będzie ten urzędnik najniższego szczebla. Bo trzeba znaleźć kozła ofiarnego – smutno skonstatował J. Tonder. Jednak trzeba podjąć to wyzwanie. Gdyż tylko możliwie dokładne zbilansowanie strumienia odpadów w województwach i mocy przerobowych instalacji pozwoli na rozwój systemu gospodarki odpadami we właściwym kierunku. W przeciwnym razie wciąż będziemy mówili o zagrożeniach. Ostrzegał przed nimi m.in. Marek Klimek z firmy Sutco-Polska. – Pierwszym zagrożeniem na pewno będzie niska cena za przyjęcie odpadów, która często jest narzucana eksploatatorom instalacji przez otoczenie, układy właścicielskie czy polityczne. W takim przypadku nierzadko zakład balansuje na granicy opłacalności, nie tworząc rezerwy na cele przyszłego rozwoju. Drugim zagrożeniem będą regulacje prawne. Nie tylko dlatego, że sankcjonują one gospodarowanie odpadami, ale również dlatego, że ciągle się zmieniają. To narzucanie wciąż nowych reguł gry powoduje, że zarządca instalacji nie może się skupić na jej „zdrowym” funkcjonowaniu, ale permanentnie podejmuje wysiłek dostosowywania się do wymogów. I trzecie zagrożenie, które powszechnie występuje, to nieuczciwa konkurencja i niedozwolone prawem praktyki, to wywożenie odpadów do lasów, zapełnianie nimi żwirowisk. To zawsze będzie tańsze niż zgodne z prawem przetwarzanie odpadów. Wiele zatem w gospodarce odpadami komunalnymi zależeć będzie od podejścia samorządów – i to nie tylko wojewódzkich. Bez świadomego udziału gmin w gospodarowaniu odpadami trudno będzie bowiem zrealizować nawet najlepsze plany przygotowane na szczeblu wojewódzkim. Materiał opracowany na podstawie cyklu konferencji dot. WGPO przeprowadzonych przez firmę EKORUM od marca do października 2015 roku, w województwach: wielkopolskim, mazowieckim, kujawsko-pomorskim, świętokrzyskim, łódzkim, lubuskim, podlaskim. Kinga Gamańska, Paweł Szadziewicz EKORUM www.ekorum.pl Patronaty honorowe: Partner cyklu: Organizator: 5|Strona