Seminarium Foucault

Transkrypt

Seminarium Foucault
Zeszyty Historyczne tygodnika Newsweek (2006) opisują historię PRLu, jako historię I Sekretarzy. Taki opis
historii reprodukuje patriarchalno-suwerenną władzę mad jednostkami grupami ludzkimi
Seminarium Foucault. Analityka transformacji (Sesja 2).
Wprowadzenie do dyskusji, szkic.
www.ekologiasztuka.pl/seminarium.foucault
Biopolityka (bio-ekonomika) PRLu.
O składaniu planu i dopasowaniu ludzi i gospodarki
Aby zrozumieć kim jesteśmy, co tu i teraz się stało trzeba „zawiesić” pytanie o prawdę,
w tym także o prawdę na temat PRLu. Nie chodzi o to, co to jest prawda, ale jak prawda
jest produkowana, i jakie są tego efektu. W regułach produkcji wiedzy o obiektach
skrywają się formy władzy nad obiektami. To podejście Michela Foucault do relacji
między prawdą a władzą stanowi ramy niniejszego wprowadzenia do dyskusji na temat
form władzy regulujących życie kobiet i mężczyzn w PRLu.
Foucault definiuje biopolitykę jako regulację życia populacji celem wzmocnienia jej
użyteczności ekonomicznej i politycznej. Z jednej strony miało miejsce „rozwinięcie
długiej serii specyficznych aparatów rządzenia, z drugiej zaś typów wiedzy” (2000:184),
których obiektem było życie populacji i jego modyfikacje. Liczebna, generująca bogactwo
i zdrowa ludność stanowiła o sile państwa, a także wyposażała państwo ekonomicznie
(potęga polityczna, dochody podatkowe), oraz militarnie (duże terytorialne armie
potrzebowały rekrutów, tak jak przedsiębiorstwa potrzebowały zasobów siły roboczej.
Analizy, które doprowadziły go do konceptualizacji biopolityki Foucault rozpoczynał od
studiowania konkretnych praktyk i rozwiązań specyficznych problemów, od analiz
strategicznych momentów zwrotu w dyskursie. Przykładem Foucaulta
studium
zarządzania ‘zarazą’: wykluczenie trędowatych – wielkie zamknięcie, oraz hierarchiczna
obserwacja i przestrzenna parcelacja zadżumionych we wczesnej nowożytnej Europie
(NiK,1998), czy np. analiza pojawienia się dyskursu o racji stanu i wyciszenia dyskursu o
-1-
suwerenie (Rz. 2000). Wedle Foucaulta (1995, 2000), ta forma władzy, którą najpierw
nazwał biopolityka, a potem poszerzył o pojęcie zarządzania (government) rozwinęła się
w polu wzajemnie konstytuujących oddziaływań między państwem (władza na ludnością i
terytorium), a naukami społecznymi (wiedza o człowieku i ludności, zasobach, a także
wiedza o zarządzaniu, które czyniły swoje obiekty widzialnymi i poddawały je
regulacjom). Zarządzenie jest wpływaniem na zachowanie innych, technologią, którą
współczesne państwo odziedziczyło od chrześcijańskich technik pastoralnych. „Liberalizm
zaadaptował, wzbogacił i zmieniał „rząd dusz” w zarządzanie ludźmi”. (Lazzarato, bd
http://info.interactivist.net/article.pl?sid=05/10/18/0935231&mode=nested&tid=9)
Narodziny biopolityki wiążą się z rozwojem (i) statystyki, (dosłownie nauka państwa),
nauk demograficznych i medycyny społecznej (higiena), które konstytuowały populację
(ii) policji, która gromadzi i organizuje wiedzę na temat życia i dokonuje interwencji
wobec aktywności populacji (Polizeiwissenchaft - policja jako prekursor obecnych
polityk), oraz (iv) ekonomii politycznej, od oekonomia – zarządzanie gospodarstwem i
majątkiem; polityczna – aby wskazać na wyłonienie się nowego wymiaru zarządzania
aktywnością
ludności, który jest regulowany poprzez „sztukę zarządzania
ekonomicznego”. Toteż niektórzy komentatorzy prac Foucaulta, np. Lazzarato (ibidem),
proponują spojrzenie na biopolitykę jako na bio-ekonomikę. U Foucault państwo
biopolityczne, to państwo, które coraz bardziej się ‘urządawia’ poprzez „instytucje,
procedury, analizy, refleksje, kalkulacje i taktyki pozwalające sprawować tę bardzo
specyficzną, choć złożoną formę władzy, którego zasadniczym przedmiotem jest
populacja, zasadniczymi mechanizmami zaś urządzenia bezpieczeństwa” (Foucault, 2000:
183).
Nie znaczy to jednak, że inne formy władzy odchodzą w niebyt. „Nie trzeba ... rozumieć
dosłownie zastąpienia społeczeństwa suwerenności przez społeczeństwo dyscypliny, a
następnie społeczeństwa dyscypliny przez społeczeństwo, powiedzmy rządzenia, gdyż w
istocie mamy do czynienia z trójkątem: suwerenność-dyscyplina-sprawowanie rządów”
(Foucault, ibidem).
Drugą stroną biopolityki jest tanatopolityka (1988), polityka śmierci (wielkie masakry i
rasizm państwowy) w imię ochrony ‘własnej’ ludności czy narodu. „Ponieważ populacja
nie jest niczym więcej niż tym, czy państwo się opiekuje dla wzmocnienia własnego
trwania, państwo ma uprawnienie do rzezi populacji, jeśli to konieczne” (Foucault,
1988:160). Według współczesnych kontynuatorów Foucaulta (Agamben, 1998, 2005;
Biehl, 2005) układ władzy suwerenność, zarządzanie, dyscypliny przeobraził się w ten
sposób, że obecnie nie ma już zróżnicowania miedzy suwerennością a biopolityką, między
między prawem, a przemocą; „śmierć stała się produktywna ekonomicznie, a życie toczy
się na prywatną subskrypcję” (Skye Bianco, 2004) .
*
*
*
Pisanie tego tekstu o planowaniu siły roboczej – jako ‘urządzeniach bezpieczeństwa”
PRLu zaczęło się od przypadku. Parę tygodni temu Joanna Erbel spytała, czy wiem gdzie
znaleźć wykresy pokazujące dynamikę liczebnego rozwoju populacji. Asia pragnęła
podsumować biopolitykę w formie wizualnej, poprzez odbicie obrazu demograficznego
wykresu na brzuchu ciężarnej kobiety. Pomysł genialny, bo fotografia pokazałaby w
jednym strategicznym ujęciu relacje między demograficzną polityka państwa
narodowego, dyskursem ekonomicznym o zbilansowanych budżetach – a życiem
konkretnej kobiety i jej dziecka. Pomysł jest w trakcie realizacji, mnie natomiast
przypomniał, że takie wykresy widziałam w domu, na biurku mojego ojca. Poniższa
foucaultowska analiza dyskursu planowania siły roboczej jest przygotowana na podstawie
szybkiego przeglądu książek i artykułów na temat planowania zatrudnienia, polityki
-2-
kadrowej i wskaźników ekonomicznych w wybranych numerach czasopism technicznoekonomicznych z domowego archiwum, oraz na podstawie wyboru „Materiałów
źródłowych do nauczania planowania i polityki ekonomicznej PRL - lata 1945 – 1980
(Mortimer-Szymczak, 1983), który zawiera podstawowe dekrety i ustawy ekonomiczne
PRLu. Zawarte w tekście interpretacje przedstawiam do dyskusji na seminarium.
Plan zatrudnienia jako dopasowywanie ludzi i gospodarki
Tworzeniem planów w PRLu zajmował się stworzony na mocy dekretu (1945) Centralny
Urząd Planowania, w 1949 przemianowany na Komisję Planowania, której w kolejnej reregulacjach zmniejszano centralizujące uprawnienia i dodawano swobody na
wprowadzanie eksperymentów ekonomicznych(1956, 1969). Planiści PRL-u, większość z
nich młodzi ekonomiści, którzy kończyli studia w pierwszych latach powojennych i znaleźli
pracę w Komisji Planowania czy w innych jednostkach zarządzania ekonomicznego, oraz
ich szefowie – sternicy gospodarki socjalistycznej mieli do rozwiązania następujące
problemy:
(i) Jak sterować, liczyć i dzielić dochód narodowy (wydatki w budżecie dzielono na
kategorie A – inwestycje w środki produkcji, np. przemysł ciężki i kategorię B –
inwestycje w spożycie). Liczenie dochodu narodowego,
wskaźniki do sterowania
przedsiębiorstwami, problemu rachunkowości to zaprzątało im głowę, czego dowodem
coraz nowe pomysły. Toczyła 1 się debata na temat kalkulacji cen i kosztów: jak liczyć
wartość produkcji (koszt materiałów, czynnik materiałochłonności + koszt pracy ludzkiej)
jak ustalać ceny (np marża detaliczna i hurtowa).
(ii) Jak „spiąć” ze sobą plany inwestycyjne i zasoby ludzkie. (W pierwszym powojennym
okresie chodziło o tworzenie miejsce pracy, niwelację regionalnych niedopasowań,
dostarczenie „siły roboczej” do nowych inwestycji, a w latach 60-ych, wobec
przewidywanego wchodzenia w życie dorosłe powojennego „wyżu” populacyjnego – jak i
gdzie tworzyć miejsca pracy, czy jakie inne kroki podejmować (wcześniejsze emerytury),
1
Zwracam uwagę na ten dyskurs i jego dokumenty, ponieważ jest taka hipoteza, że neoliberalny model
zarządzania transformacją powstał jako produkt sięgającego lat 1920-ych dialogu między ekonomistami
amerykańskimi i sowieckimi, a później wschodnioeuropejskimi, gdzie przedmiotem debat były kalkulacje i
sterowalność gospodarki uspołecznionej. Tezę tę, na podstawie badań empirycznych i w oparciu o koncepcję
actor-network Bruno Latoura, postawiły Johanna Brockmann i Gil Eyal w artykule Eastern Europe as
Laboratory of Economic Knowledge. The Transnational Roots of Neoliberalism, opublikowanym w American
Journal of Sociology, vol. 108 (2001). 310-352.
-3-
a jednocześnie, co warto dodać zrównanie rent z tzw. starego portfela – zabezpieczenie
starszego pokolenia osób, które przeszły na emeryturę wcześniej, gdy były niższe
stawki), regionalne „deglomeracje’ - przemieszczenia zakładów pracy, czy sterowanie
przez planowanie regionalne, aby nie było bezrobocia. Likwidacja bezrobocia była
wartością aksjologiczną (Pamięć doświadczeń przedwojennych? Polityczna racjonalność
systemu?) w tle technicznych planów, a zarazem celem ekonomicznym - chodziło
bowiem o użyteczne dopasowane wykształcenia ludzi do potrzeb gospodarki. Oprócz
planowania zapotrzebowania na wykształcone kadry, planowano także (choć nie zawsze
realizowane) inwestycje w uniwersytety, szkoły czy hotele robotnicze, instytuty naukowe.
Rozwój kadr wiązał się z rozwojem bazy naukowej. Niemal każda branża przemysłu miała
‘swój’ instytut badawczy. Można powiedzieć, że zarządzanie PRLem opierało się o
racjonalność naukowo-techniczną.
(iii) Jak zwiększać wydajność siły roboczej, jako zasobu generującego dochód narodowy;
w tym jak ustalać, normy i mierniki wydajności pracy (każdy plan zakładał, ze wydajność
się zwiększy) – co wiązało się z eksperymentami w kalkulacjach ekonomicznych, które
wymieniłam w punkcie (i).
W tym kontekście bilans siły roboczej i plan zatrudnienia - jako integralny element planu
rozwoju gospodarki narodowej (nazywanego od 1970 planem rozwoju społecznogospodarczego), a zarazem jako dyskurs zarządzania dopasowujący wzajemnie jednostki
i pomnażanie dochodu narodowego - wydaje się interesujący, aby rozpoznać organizację
relacji między wiedzą (ekonomia polityczna socjalizmu) a władzą aparatów - jak pisze
Foucault, państwa socjalistycznego.
Planowanie zależało od sporządzenia bilansów siły roboczej. Jako projekt technicznoekonomiczny i jako produkt do konstruowania planów zatrudnienia bilans składał się z
dwóch elementów. Z jednej strony był opis ludności czynnej zawodowo (ze szczegółowym
podziałem, na płeć, wykształcenie lub jego brak – analfabetyzm, co było dużym i
skutecznie rozwiązanym problemem w pierwszych latach PRL, wykonywany zawód, etc.
sektor gospodarczy, pozycje w taksonomiach zawodowych i staż pracy, powiazany z
taryfikatorami płacowymi. Informacji dostarczały spisy ludnościowe oraz przedsiębiorstwa.
Dawało to obraz pola, w którym odbywały się kolejne interwencje. (Zarazem
obraz ten konfigurował społeczną pozycję jednostek). Ten statystyczny obraz stanu
obecnego wspierany był licznymi badaniami społeczno-ekonomicznymi. Z drugiej strony
były prognozy zasobów siły roboczej, dokonywane na podstawie badań statystycznych
populacji i interpretacji demograficznych.
Bilansów siły roboczej, a konsekwentnie planów zatrudnienia nie można byłoby przygotować bez spisów ludności i prognoz demograficznych, które przygotowywał Komitet Nauk
Demograficznych PAN na podstawie danych z GUS. W latach 50-ych i 60-ych sekretariat
Komitetu mieścił się w Komisji Planowania (ponad-ministerialna instytucja rządowa), w
Departamencie Zatrudnienia i Płac. Mamy więc do czynienia z powiązaniem statystyki,
demografii i ekonomii zlokalizowanym w głównej instytucji ekonomicznej państwa socjalistycznego (władza nad gospodarką). Bez tego powiązania planowanie gospodarcze nie
byłoby możliwe.
Planów zatrudnienia (i innych planów) nie można byłoby przygotować bez wskaźników.
Głównym kryterium do planowania był podział planowanego dochodu narodowego (a więc
posiadanych środków finansowych – bo np. za Gomułki w budżecie nie było planowanych
deficytów) na grupę A (inwestycje w przemysł ciężki) i grupę B (spożycie). Z tym
podziałem wiązała się gilotyna finansowa, na co i ile pieniędzy można przeznaczyć. Tu
pojawia się interesujące pytanie o to, kto w PRL decydował o zasadniczych wskaźnikach
do przygotowywania planów. Wybór tego a nie innego ustroju i racjonalności rządzenia
przesądzał o ogólnych strategiach, ale w przyjętych ustrojowych ramach rolę
suwerena/pasterza (tego, kto decyduje o śmierci i „opiekuje się” życiem) pełniło Biuro
Polityczne KC PZPR. Instytucja ta nie miała jednolitego niezmiennego w czasie
-4-
stanowiska, wchodziła do gry, której reguły i techniki były już częściowe ustalone – ale
na uprzywilejowanych dla siebie zasadach i w powiązaniu z takimi instytucjami jak
Uniwersytet czy Prawo. (Warto także wtrącić, ze „pasterz/suweren nie zniknął z
odejściem PZPR raczej miało miejsce jego przemieszczenie i rozproszenie).
Wracając do planu, z jednej strony bez centralnych założeń i wskaźników plan nie mógł
powstać, ale jednocześnie szacunek przyrostu zasobów siły roboczej (nadchodzący wyż
w drugiej połowie lat 60-ych) rzutował na plany inwestycyjne. Było bardzo istotne jak
tworzyć miejsca pracy, czyli jak dopasować plany do grup ludzkich. Na ten temat toczyły
się burzliwe dyskusje. Priorytetem było jak nie dopuścić do bezrobocia. Z racji na
polityczną racjonalność systemu „suweren” takie czynniki musiał brać pod uwagę.
(„Wrażliwość” suwerena na postulaty robotnicze to temat na osobną rozmowę; nie bez
kozery personalne zmiany ekip reprezentujących „pasterza-suwerena” następowały w
powiązaniu z protestami robotniczymi).
Aby móc przygotować spójne plany jednostki gospodarcze dostawały wytyczne i wskaźniki z góry (od ministerstw, którym podlegały, a ministerstwa opierały się o dyspozycje z
Komisji Planowania, przy czym ostateczne decyzje zapadały jak wyżej - w KC PZPR). Ciekawe, że odbywał się ustawiczny ruch góra – dół góra w przepływie informacji dotyczących planowania. (Obecnie analogiczny ruch spajający jednostki gospodarcze z „władzą”
odbywa się w domenie polityki fiskalnej i rachunkowości podatkowej. Modele i reguły
spowiedzi-sprawozdawczości dla fiskusa spajają firmy z państwem, tak jak kiedyś
spajało je uczestniczenie w przygotowywaniu planów rozwoju gospodarczego czy
społeczno-gospodarczego).
Plany jednostek gospodarczych płynęły w górę do resortowych ministerstw, a stamtąd do
wydziałów „branżowych” (np. przemysłu lekkiego czy ciężkiego) Komisji Planowania. Te
plany trzeba było korygować, ponieważ przedsiębiorstwa i jednostki budżetowe
przygotowywały je na wyrost. Przedsiębiorstwa chciały otrzymać jak największy fundusz
płac i zawyżały zatrudnienie w swoich planach zatrudnienia. W tym momencie łamało się
planowanie, a zaczynało się wróżenie z fusów.
Spięcie planów w jeden plan narodowy i jeden budżet było niebotycznym zadaniem,
zwłaszcza w erze przed-komputerowej. Oczywiście wielość jednostek stosowała
identyczna planistyczne zasady, ale skala, komplikacja zadania i gry negocjacyjne jakie
toczyły się w trakcie przygotowania planów powodowały, że między twarde liczby
wdzierał się osąd ludzi kierujących się ówczesnym ekonomicznym rozsądkiem i
racjonalnością polityczną. W okresie, kiedy plany były finalizowane, Prezydium Komisji
Planowania obradowało dzień i noc. A potem wszystko zatwierdzał „pasterz-suweren”.
Plany przyjmowane przez Sejm miały moc ustawy. Można powiedzieć, ze bez wpływu na
decyzje parlamentu, i zamianę swoich postanowień w prawo, PZPR jako „pasterzsuweren” nie mógłby być suwerenem.
Jednocześnie ustawicznie podejmowano próby modyfikacji systemu, tak aby zachować
sterowalność gospodarki mniejszym kosztem, poprzez nadanie większych uprawnień
przedsiębiorstwom. Szczególnie chodziło przy tym o ekonomiczne, administracyjne i
perswazyjne techniki, które przyczynia się do zwiększenia wydajności pracy.
(Jednym z takich spektakularnych przykładów było zaproszenie do Polski prof. Kaleckiego, ktory wraz z zespołem ekonomistów z Komisji Planowania przygotowywał projekt
reform, które nadawały większa samodzielność ekonomiczną przedsiębiorstwom. Gomułka ten projekt odrzucił, zamiast tego wprowadził system bodźców ekonomicznych, a prof.
Kaleckiego kazał zwolnić z funkcji doradcy w Komisji Planowania. Z podobną reformatorską intencją wprowadzono w 1958 roku Samorządy Robotnicze (potem rozwiązane). W
1969 roku zadanie tworzenie „projektów eksperymentów gospodarczych” zostały zapisane do nowej ustawy o Komisji Planowania Gospodarczego.
-5-
Ciekawe byłoby przeanalizować ówczesne zarządzanie ekonomiczne bardziej kompleksowo, aby ukazać jakie jeszcze konkretne techniki (i opory) w spajania ludzi z rozwojem
gospodarczym czy warunki powstania i reorganizacji tego dyskursu zarządzania ekonomicznego wytworzyły specyficzny dla PRLu układ suwerenność-dyscypliny-biopolityka/
zarządzanie. Pod koniec lat 1970-ych prawie wszystkie wskaźniki wzrostu gospodarczego
się załamały. Kryzys i reorganizacja dotknęły także światową gospodarkę, powstały
problemy na które keynsizm już nie miał odpowiedzi. Powstało zapotrzebowanie na inne
teorie ekonomiczne – wtedy do gry wszedł projekt, nowa racjonalność i technologie
władzy, który dzisiaj nazywamy neoliberalizmem. Chyba także w Polsce planowa
gospodarka socjalistyczna wyczerpała swoje możliwości w połowie lat 1970-ych. Kryzys z
roku 1980 był za drzwiami.
Planowanie jako biopolityczna regulacja: relacja między planem a życiem
jednostki
Szacowany przyrost zatrudnienia wiązał się z planowaniem dystrybucji tego przyrostu w
grupach zawodowych i według wykształcenia, które odpowiadały kierunkom rozwoju gospodarczego. Rozwijające się inwestycje kreowały zapotrzebowanie na wykwalifikowane
kadry, zarówno kadry w wyższym technicznym wykształceniem, jak i kadry wykwalifikowanych robotników. Z jednej strony grupy werbunkowe z kopalni i hut jeździły do wsi
małych miasteczek, aby rekrutować pracowników Powstawały specjalne szkoły przysposobienia zawodowego (roczne nauczanie). Planowano inwestycje w szkolnictwo, internaty, w hotele robotnicze. Z drugiej strony planiści przerabiali ogólne projekcje wzrostu siły
roboczej na szczegółowe kategorie, ile i jak wykształconych osób w jakich miejscach gospodarka będzie potrzebować. Te plany przeobrażały się w decyzje inwestycyjne (nakłady
na szkolnictwo) czy w powiązane z inwestycjami decyzje o limitach przyjęć na studia.
Plany zatrudnienia powiązane były z planami funduszu płac. Taryfikatory płac uzależniały
stawki od wykształcenia, stanowiska i od stażu pracy. Zarządzanie przez centralne planowanie kreowało linearną ścieżkę przez życie, którą wyznaczało wykształcenie, wiek, płeć,
miejsce i staż pracy. Podobną ścieżką szli robotnicy w amerykańskich korporacjach (vide
analizy systemu pracy w zakładach Forda, którego nazwiskiem – fordyzm – nazwano
ówczesny, a także obecny etap kapitalizmu 2 . Podobieństwa (i różnice) między centralnie
planowana gospodarką, a fordystyczną firmą zasługują na porównanie. Jak nikt inny Ford
inspirował radzieckich kapitanów przemysłu w latach 1920-ych. Można mówić o
pokrewieństwie oświeceniowej wyobraźni ‘kapitalistycznego’ i ‘socjalistycznego’ projektu.
W domowym archiwum znalazłam bardzo ciekawy artykuł z 1964 roku na temat
zatrudniania kobiet, gdzie przedstawione dane statystyczne pokazują duże dysproporcje
płci w szkołach technicznych, a wśród proponowanych rozwiązań są zarówno miękkie
środki (mobilizacja rad zakładowych, zachęcanie kobiet do uzupełniania zatrudnienia,
polemika z nastawieniem dyrektorów przedsiębiorstw niechętnych zatrudnianiu kobiet), a
także środki twarde (mobilizacja i dyrektywy dla władz szczebla wojewódzkiego, aby
uwzględnić zatrudnienie kobiet w lokalnych planach, czy np. zwiększenie miejsc pracy dla
kobiet w miastach poprzez administracyjne restrykcje migracji zawodowej mężczyzn z
ośrodków wiejskich). Wzrost zatrudnienia kobiet jest pożądany, ponieważ poprawia
sytuację gospodarstw domowych i przyczynia się do wzrostu gospodarczego.
Digital fordism i genealogia od taylorystycznego zarządzania siła roboczą zob.
http://www2.cddc.vt.edu/digitalfordism/index2.html.
2
-6-
Wpływanie na podmioty przez podpowiedzi „technik siebie” – kilka uwag na
temat biopolitycznych plakatów z okresu wczesnego PRLu.
W tej sekcji wprowadzenia chciałabym zwrócić uwagę na technologie rozdzielczej
integracji populacji z państwem socjalistycznym. Jako „archiwum” dla tej części tekstu
służą mi plakaty wczesnego PRLu dostępne w Muzeum Plakatu w Wilanowie, a także w
rozlicznych internetowych kolekcjach. Wystarczy wpisać w google: „plakaty PRL”.
Pobieżny, przyznam, bo z braku czasu, przegląd tych plakatów poprzez optykę
foucaultowskiej analityki pozwala zauważyć, że:
(i) adresowane są do jednostek i podpowiadają jednostkom pewne wzory podmiotowości
z założeniem, że będą one wpływały jako „techniki siebie”, jako podpowiedzi autointerwencji na przemianę rzesz ludzkich w dzielne, zdrowe, wykwalifikowany kadry pracujące socjalistyczne kobiety i socjalistycznych mężczyzn.
-7-
(2) znaczna część tych plakatów dotyczy bezpieczeństwa w pracy, ostrożnego
przechodzenia przez tory, wskazuje na zgubne skutki pijaństwa; chodzi wiec o
oddziaływanie na jednostki, aby wzmocnić ich odpowiedzialność za siebie, a zarazem
chronić ich „siłę roboczą” . Można więc je traktować jako biopolityczne interwencje.
(3) plakaty można podzielić na dwie kategorie, te które odnoszą się do opieki i wzmagają
zdrowie i użyteczność „własnej” populacji, czy swojego stada, używając pasterskiej
metafory Foucaulta, oraz plakaty, które opisują i kreują „wroga”, wilka, czy „pasożyta”,
przed którym pasterz zabezpiecza swoje stado. Do tej drugiej kategorii należą plakaty
ostrzegające przez radiem „Wolna Europa”, amerykańskimi imperialistami, czy
„nazistowską bestią”. Plakaty te opierają się na patologizacji wroga i kreowaniu binarnych
opozycji miedzy swoim i obcym. Ich głównym celem jest wzmacnianie i troska o
„swojego”. (Tutaj kusi dygresja; w czasach PRLu za pasożyta uznawano kapitalistów, czy
tzw. bumelantów, tj. jednostki, które nie chciały podjąć pracy, albo nie pracowały
wydajnie. We współczesnym dyskursie neoliberalnym pasożytem jest bezrobotny,
samotna matka, czy inne osoby podpadające do kategorii tych, którym ewentualnie
należałaby się pomoc ze strony państwa. Bezrobotni i samotne matki uznani zostają za
kryminalistów, ponieważ "wkładają ręce do kieszeni tym, których praca generuje zysk,
tym, którzy płacą podatki" - - pisał Marek Król [Wprost 22/1999:3]. Starożytna metafora
pasożyta powróciła, z przeciwnym znakiem, w dyskursie transformacji).
Plakaty te są więc elementem tego samego dispositif (urządzeń) bezpieczeństwa, co
planowanie zatrudnienia. W obydwu wypadkach chodzi o wzmocnienie użyteczności ludzi
i wzajemne dopasowanie z
rozwojem
gospodarczym. Do dyskusji chciałaby
zaproponować pytanie o to w jakim stopniu PRL realizował pastoralny model władzy, oraz
czy PZPR można uznać za „pasterza-suwerena”?
Podsumowanie i kolejne pytania
W latach 1950-ych i 1960-ych ekonomistów zajmujących się planowaniem zatrudnienia
szczególnie zajmowały dwa problemy: (i) likwidacja bezrobocia i sprzężenie polityki
inwestycyjnej z polityką zatrudnienia (ii) wzmocnienie produktywności zatrudnionej
-8-
ludności jako czynnika wzrostu gospodarczego, co wiązało się z dyskusjami na temat
narzędzi polityki ekonomicznej. Chodziło o to jak zarządzać ludźmi, środkami
finansowymi i rzeczami (surowce, maszyny, budynki, obiekty przemysłowe), aby
generować wzrost gospodarczy w ramach gospodarki uspołecznionej (gospodarki
socjalistycznej). Dyskusje na temat planowania dochodu narodowego i budżetu
zorganizowane były wokół podziału na część A (inwestycje np. w przemysł ciężki) i cześć
B (spożycie ludności). Istotnym i wyróżniającym elementem systemu socjalistycznego
była zasada podziału kosztów reprodukcji ludzi między państwo a gospodarstwa domowe
i biopolityka wzmacniania klas pracujących,
więc użytecznych. Początkowo,
ograniczeniem dla decyzji o podziale dochodu była finansowa spójność między dochodami
a wydatkami. (Dlatego Gomułka, zwolennik ‘zrównoważonego budżetu’ jest bohaterem
dla polskich neoliberałów – vide Newsweek, 40/2006, Zeszyt historyczny nr 2. Poczet
sekretarzy -1).
Polskie narodowe przejście do gospodarki wirtualnej (życie na kredyt, kreowanie
dochodów z „wymyślonych” produktów) zaczęło się w latach 70-ych. Obecnie dochód
narodowy jest liczony inaczej, a jego podział dokonywany jest według innych kategorii.
Warto więc przedyskutować z makro-ekonomistami i historykami ekonomii jak wczoraj i
dzisiaj dokonuje się kalkulacji dochodu narodowego - jako reprezentacji bogactwa, która
jest dyskursywnie i materialnie organizowana przy pomocy odpowiedniego zestawu
kalkulacji i wskaźników i przez technologie „dopasowania” jednostek. Czytając
foucaultem, to chyba właśnie w metodach tych kalkulacji intensywnie spina się
suwerenność, biopolityka - regulatywna władza nad życiem - i życie ludzi.
Co już można powiedzieć, to że rola ekonomii jako „wiedzy/władzy”, pozycja
ekonomistów i szereg wiodących tematów dyskursu ekonomicznego (wzrost gospodarczy,
wydajność pracy, brak odpowiednio wykwalifikowanych, sprawnych i odpowiedzialnych
pracowników, dopasowanie kształcenia kadr do potrzeby przedsiębiorstw, zbilansowanie
dochodu narodowego z budżetem, etc.) pozostały bez zmian. Oczywiście, tematy i
obiekty dyskursu ekonomicznego poddane są teraz odmiennym regulacjom. Jednak i
dzisiaj i wczoraj zarządzanie przez wskaźniki, polityki i planowanie (wpływanie na
zachowanie innych), konstruowanie planów i wskaźników - to techniki tego co Foucault
nazwał urządawianiem (rządomyślnością, - jak termin gouvernementalite Damian
Leszczyński i Lotar Rasiński, 2000, przetłumaczyli na polski). Wątpliwa jest więc teza
historyczno-polityczna o transformacji jako zerwaniu czy jako przejściu od zacofania do
nowego oświecenia.
Co ciekawe, wśród zgromadzonym materiałów z lat 50-ych (druga połowa) i 1960-ych
natrafiałam na dokumenty, które świadczyły o toczącym się dialogu między
ekonomistami np. amerykańskimi, a ekonomistami z Polski. Za metaforą „żelaznej
kurtyny”, która zagospodarowywała wyobraźnię społeczną po obydwu jej stronach,
skrywała się bardziej skomplikowana rzeczywistość, gdzie ekonomiści systematycznie
konstruowali porównania z wynikami „krajów kapitalistycznych”. Tym bardziej więc
można zaryzykować stwierdzenie, że zarówno wczoraj jak dzisiaj jednym z
regulatywnych ideałów jest wysoki wzrost gospodarczy i odpowiadające zasadom jego
mierzenia sekwencje wskaźników ekonomicznych. Dochód narodowy jest technicznostatystyczną reprezentacją narodowego bogactwa. Wczoraj i dziś narodowe bogactwo
trzeba pomnażać, w tym przez odpowiednie regulacje i użyteczne dostosowanie ‘zasobów
siły roboczej’ czy ‘zasobów ludzkich’. Wzrost gospodarczy, jakkolwiek liczony przez
aktualnie panującą władzę - jest prawdą i miernikiem rozwoju społecznego. (Nie bez
kozery ruch alternatywnego rozwoju społecznego, krytyka feministyczna i ekologiczna
podejmowały polemiki i dekonstrukcje mierników wzrostu gospodarczego i jego
skrywanych społecznych i ekologicznych kosztów).
Wczoraj i dzisiaj o wyborze ram i metod zarządzania ekonomicznego przesądzają dekrety
i ustawy wprowadzane w trybie stanu wyjątkowego. O stosunkach własności i modelu
planowania gospodarczego przesądziły dekrety z lat 1946 -1947. O ile ‘neoliberalne’
-9-
reformy ekonomiczne wprowadzane były co najmniej od latach 1980-ych, to kształt
transformacji nadały uchwały dyskutowane w Sejmie przez Komisję Nadzwyczajną do
Rozpatrzenia Projektów Ustaw Związanych ze Stabilizacją Gospodarczą oraz Zmianami
Systemowymi w Gospodarce, którą Sejm powołał 17 grudnia 1989. Komisja zakończyła
pracę 24 grudnia. Uchwały zostały przyjęte przez Sejm na posiedzeniu 27-8 grudnia, po
czym zatwierdził je Senat i podpisał prezydent, aby mogły być wdrażane od 1 stycznia.
Wykorzystano wszystkie atrybuty patriarchalnej suwerenności. Nie było publicznej
dyskusji, podobnie jak nie było publicznej debaty i konsultacji co do rozpoczęcia
harmonizacji prawa polskiego z prawem unijnym, czy nad wdrażanym programem
konwergencji z euro. Mamy więc do czynienia z polskim przypadkiem tego samego
nadzwyczajnego trybu wdrażania neoliberalnych reform ekonomicznych, co w innych
krajach, o których pisze William Scheuerman
http://www.derechos.org/nizkor/excep/scheuerman.html
Za każdym razem, w 1946 i w 1989 mamy do czynienia z mocą suwerennej władzy
odnoszącej się do zarządzania pomnażaniem bogactwa. (Suwerenem jest ten, kto
decyduje o stanie wyjątkowym – Schmitt, 2000). Suwerenność spina się z bio-ekonomiką
– serialami aparatów władzy i form wiedzy, aby nadawać taki kształt ekonomicznej
aktywności ludności, który użytecznie integruje ludzi z „wzrostem gospodarczym”
(jakkolwiek jest on liczony) czy akumulacją kapitału, a zarazem jest korzystny dla
„suwerennej władzy”. Warto więc przedyskutować czym jest państwo wczoraj i dzisiaj i
jak i dzięki czemu to było możliwe, że jego moc, w tym moc skazywania na śmierć i
kontrola nad pomnażaniem bogactwa przetrwała zawieruchy globalizacji i ustrojowej
transformacji.
Interesująca są także przeobrażenia i trwałość pojęć, na jakie natrafiłam w czasie
zbierania materiałów do tego wprowadzenia. Dzisiejsza firma czy przedsiębiorstwo, to
wówczas przedsiębiorstwo, ale i zakład pracy. Dzisiaj i wczoraj dyskurs o zatrudnieniu
posługuje się pojęciem zasobów i kapitału ludzkiego, a ‘wczoraj’ także specyficznym
pojęciem ‘siły roboczej”. (Labor force i human capital funkcjonowały także w dyskursie
anglosaskim; w tym dyskursie w latach 70-ych pojęcie kapitału ludzkiego zreorganizował
Gary Becker, ‘neoliberalny’ ekonomista z Uniwersytetu w Chicago).
Warto pod dyskusję poddać także płynność pojęcia narodu. Wg Dekretu PKWN z 1944, ,
naród to walczący naród, który bierze odwet na Niemcach, stawia słowiańską tamę
germańskiemu imperializmowi, ... „szerokie rzecze narodu”, chłopi, pracownicy, a także,
choć na krotko, bo kolejne dekrety zawęziły pojęcie narodu do klas pracujących, prywatni
przedsiębiorcy). W skład narodu wg PKWN wchodzili Żydzi, którym obiecywano
bezpieczeństwo i zadośćuczynienie. (Obietnica nie została dotrzymana). Wykluczeni byli
Niemcy, których z terytorium Polski wygnano. Można więc powiedzieć o politycznoterytorialno-ekonomicznej definicji narodu.
W dokumentach programowych PiS (2003, 2005) naród to wspólnota przez religię,
narodziny i historię, wspólnota Polaków –Katolików, wytworzona przez walkę z
komunistami. (Jednostki związane ze sprawowaniem władzy w PRL to genetycznie obca
grupa, wyhodowana przez wrogie mocarstwo – mówił Jarosław Kaczyński na Konwencji
Konstytucjnej PiS ). W dokumentach programowych PO (2006), opartych na tej samej
definicji wywodzącej się od Jana Pawła II, naród to kultura, a kultura to rynek. Temat na
osobną dyskusję, podobnie jak wątek rodziny jako jednostki reprodukcyjnoekonomicznej. Naród (fantazmat literatów, historyków i polityków) oraz populacja
(zarządzanie ekonomiczne) są konstruktami zbiorowości, którą włada
i w których
umocowuje swą władzę państwo.
Foucault pisał, że kapitalizm „mógł przetrwać jedynie za cenę kontrolowanego wtłoczenia
ciał w aparat wytwórczy i dostosowania zjawisk populacyjnych do procesów
ekonomicznych... potrzebne mu było wzmaganie jednych i drugich, ich umacnianie przy
- 10 -
jednoczesnej pożyteczności i posłuszeństwie... rozwój wielkich aparatów państwowych
jako instytucji władzy zapewniał utrzymanie stosunków produkcji... techniki władzy
obecne na wszystkich poziomach organizmu społecznego i spożytkowane przez rozmaite
instytucje (rodzinę, podobnie jak armię, szkołę, czy policję medycynę indywidualna czy
administrację zbiorowości) działały na poziomie procesów ekonomicznych, ich przebiegu,
sił napędowych i wspierających; działały także w charakterze czynników społecznej
segregacji i hierarchizacji, wpływając na odpowiednie siły zarówno stosunków , jak i
procesów gospodarczych, gwarantując stosunki panowania i efekty hegemonii;
sprzęgnięcie akumulacji ludności z akumulacja kapitału, skupienie grup ludzkich w
zależności od ekspansji sił wytwórczych i zróżnicowanego podziału zysków było po części
możliwe dzięki realizacji biowładzy, przybierającej rozmaite postacie i korzystającej z
wielorakich metod” (1995: 123-4).
Definicję biopolityki prezentowaną przez Foucaulta można odnieść zarówno do PRLu, jaki
do obecnego układu relacji władzy. Przeobraziły się (niektóre) techniki i racjonalności, ale
pozostaje pytanie: jak w zbiorowościach będących obiektem zarządzania sytuowane są
różne jednostki i jaka jest ich relacja z państwem, które wczoraj i dziś jest państwem
narodowo-ekonomicznym. I drugie pytanie, co stało się z państwem jako
pasterzem/suwerenem? To pytanie jest dla mnie szczególnie interesujące w kontekście
foucaultowskich reintepretacji patriarchatu, jako dispositif produkującego ekonomiczny i
polityczny przywilej „mężczyzn”, w ramach którego wytwarzane są relacje płci i
„kobiety”.
Mam nadzieje,
konwersacji.
że
ten
pośpiesznie
napisany
szkic
otwiera
możliwość
dalszych
Ewa Charkiewicz dla Seminarium Foucault. Analityka transformacji.
Warszawa, 20 listopada, 2006
Źródła wymienione w tekście:
H. Mortimer Szymczak. Materiały źródłowe do nauczania planowania i polityki ekonomicznej PRL
(lata 1945 – 1980). Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego. 1983
A.Broner. Perspektywy wzrostu wydajności pracy. Przegląd Techniczny nr 29. 1959
GUS. Rozwój społeczno-gospodarczy Polski Ludowej w latach 1971-1979. 1980
M. Charkiewicz. kadry wykwalifikowane. Decydujący czynnik rozwoju sił wytwórczych. Przegląd
Techniczny nr 29. 1959
M. Charkiewicz. Zapotrzebowanie gospodarki narodowej na kadry techniczne w planie
perspektywicznym. Przegląd Techniczny nr. 8. 1963
M. Charkiewicz. O wzrost zatrudnienia kobiet. Artykuł dla Przeglądu Związkowego. Manuskrypt
7.XII.1964
T. Kasprzak. Niektórzy ekonomiści zachodni o zagadnieniu rachunku ekonomicznego i planowania w
krajach socjalistycznych. Gospodarka Planowa nr. 11. 1962
J. Tymowski. Inżynier i technik w gospodarce narodowej. referat na III. Kongres Inżynierów i
Techników Polskich. manuskrypt. Warszawa. 1957.
Cz. Rukszto. Doskonalenie kadr kierowniczych. Zapotrzebowanie gospodarki narodowej na kadry
techniczne w planie perspektywicznym. Przegląd Techniczny nr. 8. 1963
- 11 -