One nie potrafi¹ sobie tego darować
Transkrypt
One nie potrafi¹ sobie tego darować
MATKI UZALE¯NIONE OD ALKOHOLU Magdalena Ilnicka One nie potrafi¹ sobie tego darowaæ Chocia¿ nie istnieje jeden rodzaj alkoholizmu i nie ma jednego rodzaju matek-alkoholiczek, spróbujê wydobyæ to, co jest wspólne dla wiêkszoci kobiet w tej sytuacji. £¹czy je okrutne dowiadczenie ¿ycia, które do picia doprowadzi³o. Nie s¹ w stanie sprostaæ normom, które stawiaj¹ kobietom du¿o wy¿sze wymagania dotycz¹ce alkoholu i rodzicielstwa ni¿ mê¿czyznom. Niezdolne do przerwania picia pope³ni³y czyny, których nie wybaczy im wiat, ale te¿ one same nie s¹ w stanie ich sobie darowaæ, kiedy zaczynaj¹ patrzeæ na siebie trzewo. Prawie siê nie zdarza, ¿eby kobieta, która mia³a dobry fundament emocjonalny w dzieciñstwie, jasne normy w rodzinie i przyzwoity start w ¿ycie, zaczê³a na³ogowo piæ. Normy kulturowe w przypadku kobiet s¹ przekazywane wczeniej, a nakaz ograniczania picia jest du¿o silniejszy ni¿ u mê¿czyzn. Tak wiêc wród kobiet siêgaj¹cych po alkohol uzale¿niaj¹ siê te, których sytuacja emocjonalna jeszcze przed piciem by³a ogromnie trudna. Albo te¿ mo¿e inne nie trafiaj¹ na leczenie, bo to, co wiem o matkach-alkoholiczkach, pochodzi z sal terapeutycznych, a nie z badañ. Najczêciej rozwój picia przypada na okres, kiedy dzieci s¹ jeszcze ma³e, czêsto równie¿ na okres ci¹¿y to jest m³odoæ, czas zabaw, kiedy alkoholu jest du¿o, kobiety ju¿ nie podlegaj¹ ostrej kontroli domu, a jeszcze nie pojawi³y siê drastyczne sygna³y szkód. Wtedy m³ode matki-alkoholiczki wyrz¹dzaj¹ dzieciom potworne krzywdy, poczynaj¹c od picia w ci¹¿y i pojenia niemowl¹t. Nieraz s³ysza³am podczas terapii opowieci, ¿e jeli napiæ siê w czasie karmienia, to dziecko lepiej pi, bo alkohol przenika do pokarmu. Takie rzeczy robi¹ tylko kobiety ju¿ uzale¿nione. Je¿eli bowiem ci¹¿a i poród zdarzy siê kobiecie nawet bardzo intensywnie pij¹cej, ale nie alkoholiczce, to jest du¿a szansa, ¿e macierzyñstwo zatrzyma jej picie i zabezpieczy przed uzale¿nieniem. Normy spo³eczne, odruch biologiczny, instynkt macierzyñski wszystko to sprawia, ¿e kobiety, które wczeniej prowadzi³y ¿ycie bardzo ostre i pe³ne alkoholu, hamuj¹ siê w ci¹¿y. Natomiast te matki, które w chwili pojawienia siê dziecka ju¿ by³y uzale¿nione, nie s¹ w stanie siê zatrzymaæ. I wtedy oczywicie dziecko tak jak inne realia ¿yciowe staje siê prze6 szkod¹ w piciu i jak ka¿da przeszkoda jest zwalczane. Zarazem wszystkie takie próby w trzewiejszych momentach, w chwilach kaca moralnego staj¹ siê powodem niezwykle mocnych napiêæ i olbrzymiego poczucia winy, a to wywo³uje natychmiastowy poci¹g do butelki, poniewa¿ jest to najlepszy ze znanych osobie uzale¿nionej sposobów radzenia sobie z napiêciem. W efekcie wiêkszoæ matek-alkoholiczek w koñcówce picia pope³nia czyny, za które nie tylko potêpiaj¹ je inni ludzie, ale których one same nie mog¹ sobie póniej darowaæ. Nieobecnoæ ojca w domu jest w naszej kulturze zrozumia³a. Nieobecni byli ¿o³nierze, marynarze, myliwi, a wiêc fakt, ¿e nieobecny jest alkoholik mimo ¿e nie z powodu zdobywania chleba dla rodziny nie rujnuje porz¹dku wiata. Natomiast nieobecnoæ matki ten porz¹dek rujnuje. W wiecie, w którym wyrolimy, nie mieci siê w normach, ¿eby kobiety zdrowe fizycznie porzuca³y dzieci. Najczêciej dzieci chowaj¹ siê wtedy u babci albo siostry, której dziecko zosta³o podrzucone na chwilê i ju¿ tam siedzi miesi¹c albo d³u¿ej, a w najbardziej dramatycznych okolicznociach trafia do domu dziecka, zak³adu opiekuñczego czy wreszcie zak³adu wychowawczego. Bardzo rzadko siê zdarza, ¿eby dziecko porzucone przez pij¹c¹ alkoholiczkê zosta³o z ojcem. Drugi rodzaj krzywd, jakie matki-alkoholiczki wyrz¹dzi³y dzieciom i jakie powoduj¹ poczucie winy, to biologiczne uszkodzenia. I tu jest du¿a ró¿nica kulturowa miêdzy traktowaniem mê¿czyzn i kobiet, poniewa¿ jeli dwoje ludzi pije i w domu jest niemowlê, które ma odparzenia z powodu niezmienianych pieluch, to ciê¿ar poczucia winy i spo³ecznej odpowiedzialnoci spoczywa na pij¹cej matce. I dla niej samej, i w oczach MATKI UZALE¯NIONE OD ALKOHOLU wiata takie zaniedbania s¹ niewybaczalne. Tym bardziej, ¿e czêsto mówimy o takich sytuacjach, jak pozostawianie w domu na dzieñ czy dwa nienakarmionych niemowlaków. S¹ one niew¹tpliwie krzywd¹ dziecka, zagro¿eniem jego zdrowia i bezpieczeñstwa, a czêsto mog¹ byæ równie¿ przestêpstwem w oczach prawa. Niektórym kobietom zg³aszaj¹cym siê na leczenie dzieci zosta³y odebrane decyzj¹ s¹du. Ich picie mia³o przebieg drastyczny, toczy³o siê na melinach, a dzieci by³y podrzucane dok¹d siê da, porzucane po pijanemu, nie zna³y ojca, nie mia³y ju¿ w tej fazie ¿adnego domu. Nie zawsze matki wiedzia³y, gdzie s¹. Taka sytuacja w momencie rozpoczynania trzewienia jawi siê jako kolejny koszmar koszmar uwiadomienia sobie, ¿e nawet nie wiem, gdzie s¹ moje dzieci. Patrz¹c na to od strony matki-alkoholiczki, chcê powiedzieæ, ¿e moim zdaniem posiadanie dzieci w zaawansowanej fazie choroby alkoholowej powoduje bardziej intensywne picie, poniewa¿ zwiêksza napiêcia, staje siê te¿ przyczyn¹ nowych krzywd, co bardzo utrudnia kobiecie rozpoczêcie trzewienia. Kiedy rozmawia³am z alkoholiczkami na pocz¹tku leczenia, mia³am poczucie, ¿e pierwsza rzecz, jak¹ maj¹ do powiedzenia, to: Nie jestem warta tego, ¿eby ¿yæ. To, co zrobi³am, przekrela moje prawo do ¿ycia w ogóle, jako cz³owieka, jako kobiety, jako matki. I poza pluciem sobie w twarz na nic innego nie zas³ugujê. Takie poczucie pog³êbia siê, kiedy na pocz¹tku trzewienia kobieta nie jest w stanie zadbaæ o dziecko czy wzi¹æ je do siebie. I czêsto nie wprost komunikuje to otoczeniu, nawet jakby dopominaj¹c siê o z³e traktowanie. Nieraz nie jest gotowa do rozpoczêcia trzewienia i nadal pije autodestrukcyjnie, bo picie alkoholu te¿ jest sposobem karania siebie, podobnie jak poniewieranie siê po melinach. Kobiety w tym stanie przychodz¹ siê leczyæ: ich ¿ycie jest w ruinie, ich samopoczucie czy przekonanie o w³asnej wartoci jest fatalne, bo ju¿ nawet nie niskie. I kiedy z jakich powodów (nieraz w³asnej decyzji, nakazu lekarza, nacisku prawnego) odstawi³y alkohol, matki-alkoholiczki zaczynaj¹ prze¿ywaæ koszmar kontaktowania siê z rzeczywistoci¹, do której doprowadzi³y. Niezale¿nie od tego, czy uwa¿amy, ¿e sama taka matka do tego doprowadzi³a, czy spowodowa³a to choroba, tak czy inaczej rzeczywistoæ jest, jaka jest, a ona w jej tworzeniu wziê³a czynny udzia³. Tu w terapii zaczyna siê bardzo trudny problem, poniewa¿ w³aciwie nie mo¿na w ¿aden wiarygodny sposób poprawiæ samooceny matki ani odbudowaæ jej godnoci, jak d³ugo nie bêdzie ona mog³a spe³niaæ przynajmniej w jakim stopniu swoich funkcji wobec dziecka, które porzuci³a. Z drugiej strony, nie mo¿na powierzyæ dziecka matce, której tak trudno siê skoncentrowaæ, jest taka za³amana, z tak niskim poczuciem w³asnej wartoci, na progu samobójstwa. Dlatego korzystne jest, kiedy po podstawowej terapii odwykowej okazuje siê, ¿e skrzywdzone dzieci pacjentki mia³y jakie zaplecze emocjonalne: babciê czy ciociê, kogo z rodziny, kto jest w stanie przez jaki czas pomagaæ w budowaniu relacji, umo¿liwiæ ich powoln¹ naprawê. Kiedy dziecko jest w domu dziecka czy w innej instytucji, a odzyskanie praw do niego (chocia¿by prawa widywania go) wymaga decyzji s¹du, zwykle jest to bardzo trudne. Alkoholiczka czêsto przez pewien czas nie jest w stanie zaj¹æ siê dzieckiem, co póniej nie znajduje zrozumienia s¹du rodzinnego. I kiedy na przyk³ad po dwóch latach niepicia staje przed s¹dem, s³yszy pytanie: Co pani robi³a przez te dwa lata? sêdziowie nie s¹ przeszkoleni w zakresie choroby alkoholowej i rozumiej¹ tylko, ¿e tak w okresie picia, jak i po piciu ta kobieta nie zajmowa³a siê dzieckiem. Zw³aszcza je¿eli trzewiej¹ca matka powie w s¹dzie zdanie, które us³ysza³a na terapii: Jestem najwa¿niejsza sama dla siebie, musia³am odbudowaæ swoje ¿ycie. To my, terapeuci, mówimy czêsto do pacjentki, która ma dzieci: Musisz najpierw uporz¹dkowaæ swoje ¿ycie, a potem dopiero konfrontowaæ siê z trudnymi uczuciami i naprawiaæ relacje z dzieckiem. To jest uzasadnione i zrozumia³e stanowisko z punktu widzenia psychologii i psychoterapii uzale¿nieñ, ale dla s¹du rodzinnego takie zdanie na pewno jest bulwersuj¹ce. I czêsto nieprzygotowane kobiety doznaj¹ powa¿nych urazów w trakcie spraw s¹dowych, w kontakcie z pomoc¹ spo³eczn¹, w rozmowach z dyrektorami domów dziecka, w których gestii le¿y udostêpnienie kontaktu z dzieckiem. Potrzebna jest pewna wiedza, ¿eby przedstawiciel wymiaru sprawiedliwoci zrozumia³, co ma na myli kobieta mówi¹ca tak 7 Ä MATKI UZALE¯NIONE OD ALKOHOLU dziwnym i tak odleg³ym od codziennego jêzykiem, na dodatek upominaj¹ca siê o prawa do dziecka, które ewidentnie katowa³a. Mylê, ¿e przygotowanie pacjentki przed kontaktem z s¹dem nale¿y do obowi¹zków terapeuty. Trzeba te¿ pomóc jej uwiadomiæ sobie, ¿e ka¿dy miesi¹c nie spe³nionych zobowi¹zañ wzglêdem dziecka i pozostawania na odleg³oæ co prawda poprawia stan matki, ale zwiêksza jej przysz³e trudnoci zarówno formalne, jak i emocjonalne. I w zwi¹zku z tym, je¿eli tylko jest szansa na pomoc dla buduj¹cej siê od nowa rodziny, to trzeba j¹ po³¹czyæ jak najszybciej. Oczywicie je¿eli w ogóle jest szansa na to, ¿eby by³a razem. A wiêc w podsumowaniu: mylê, ¿e musimy skupiæ uwagê na poczuciu w³asnej wartoci alkoholiczek-matek. Ich pierwsze kroki w trzewieniu mog¹ byæ po³¹czone z depresj¹, z mylami samobójczymi, z tendencj¹ do samokarania; potrzebne jest szybkie odbudowanie wiêzów z dzieckiem, je¿eli w ogóle ma siê to staæ; kobieta nie bêdzie w stanie zrobiæ tego sama, bez wyranego okrelenia jej roli i pomocy z zewn¹trz. Nawet jeli kontakty z szersz¹ rodzin¹ nie s¹ najlepsze, mog¹ byæ dla dziecka ochron¹ choæby formalnie, a wówczas s¹d zgodzi siê na kontakty z matk¹. Je¿eli mamy mo¿liwoæ przekazania takiej wiedzy alkoholiczce i dania jej takiej nadziei, wtedy moim zdaniem zwiêksza siê szansa na jej trzewienie, ale przede wszystkim rosn¹ równie¿ ¿yciowe szanse tego ma³ego cz³owieka, który by³ przez ni¹ krzywdzony. A¿ trzy lata czy tylko trzy lata? Na powa¿nie rozwi¹zywanie problemów alkoholowych rozpoczê³o siê w gminie Wieruszów w styczniu 1998 roku wraz z utworzeniem Punktu Konsultacyjnego dla Osób z Problemem Alkoholowym przy Urzêdzie Miasta i Gminy. Stopniowo przybywa³o zg³aszaj¹cych siê pacjentów, powstawa³y grupy terapeutyczne dla uzale¿nionych i wspó³uzale¿nionych. W styczniu 2000 Rada Miejska utworzy³a Miejski Orodek Profilaktyki, Terapii Uzale¿nieñ i Wspó³uzale¿nienia w Wieruszowie. W sk³ad orodka wchodz¹: Poradnia Leczenia Uzale¿nieñ, Poradnia Leczenia Wspó³uzale¿nienia, Pracownia Profilaktyki, wietlica terapeutyczna dla dzieci i m³odzie¿y z rodzin z proble- mem alkoholowym, Punkt Informacyjny Przeciwdzia³ania Przemocy w Rodzinie. W lipcu 2001 r. nast¹pi³o przekszta³cenie orodka w samodzielny publiczny ZOZ. W konsekwencji zwiêkszono obszar udzielanych wiadczeñ zdrowotnych na ca³y powiat wieruszowski, a ofertê dla pacjentów poszerzono o Dzienny Oddzia³ Terapii Uzale¿nieñ, powsta³a te¿ mo¿liwoæ zawierania umów z £ódzk¹ Kas¹ Chorych. W orodku pracuj¹ dwie grupy terapeutyczne dla osób uzale¿nionych realizuj¹ce program intensywnej terapii i dwie realizuj¹ce program terapii pog³êbionej. Dla wspó³uzale¿nionych funkcjonuje grupa terapii podstawowej i pog³êbionej. W styczniu 2002 orodek przeniós³ siê do nowej siedziby wyremontowanego, dostosowanego do nowoczesnych standardów budynku. Znajduj¹ siê w nim dwie du¿e sale terapii grupowej, gabinet lekarza, gabinety terapii indywidualnej, rejestracja, pokój socjalny, poczekalnia. Remont budynku w ca³oci sfinansowany zosta³ z bud¿etu gminy i miasta. W uroczystym otwarciu nowej siedziby orodka 1 lutego 2002 roku uczestniczy³a burmistrz Iwona Szkopiñska. HALINA OSTOPINKO 8