Metody aktywizujace

Transkrypt

Metody aktywizujace
Metody aktywizujące proces uczenia się
w pracy z uczniem słabym – refleksje na
marginesie całorocznej pracy
referat wygłoszony na posiedzeniu Zespołu humanistycznego
Opracowała:
mgr Anita Widełka
Uczenie się jest efektywne tylko wtedy, gdy angażuje nie tylko umysł, ale i emocje,
gdy daje uczniom możliwość bycia częściej twórczym niż odtwórczym. Metody aktywne
wykorzystywane w nauczaniu przynoszą znakomite wyniki w pracy z uczniami wybitnymi,
którzy sięgają po zaszczytne tytuły laureatów konkursów i olimpiad przedmiotowych. Mogą
one tym bardziej być szansą dla uczniów słabych, dla których nauka kojarzy się przede
wszystkim z monotonnym, bez widocznego rezultatu, wykonywaniem określonych czynności
edukacyjnych. Metody aktywne powodują, że zajęcia są interesujące, wyzwalają
w uczniach otwartość i kreatywność. Dzięki nim uczeń słaby ma szansę odzyskać pewność
siebie i uwierzyć, że jego miejsce, mimo innych zdolności i umiejętności, jest wśród – a nie
obok rówieśników. Metody aktywizujące można łączyć i przekształcać, opracowując w ten
sposób swój własny, niepowtarzalny warsztat pracy. Warunkiem jego powstania jest
pomysłowość i otwartość nauczyciela, któremu sprzyja wypracowane porozumienie
z uczniem.
Różnorodność i złożoność szkolnej przestrzeni edukacyjnej zależy od dzieci, które ją
wypełniają. Nie brakuje w niej uczniów słabych, którzy, jak wszyscy, chcą odnieść sukces.
Przygotowując się do pracy dydaktyczno – wychowawczej w roku szkolnym 2003/2004,
opracowałam i szczegółowo omówiłam, z myślą o uczniach, którzy z różnych powodów nie
osiągają satysfakcjonujących wyników w nauce języka polskiego, metody aktywizujące
proces uczenia się. Przystępując do pracy z uczniem słabym dokonałam, przy współpracy
z nauczycielami kl. I – III, wstępnej diagnozy ich umiejętności i poziomu wiedzy.
Konsultacje uzupełniłam własnymi spostrzeżeniami i na tej podstawie stworzona została
grupa czwartoklasistów, którym były potrzebne dodatkowe zajęcia z języka polskiego. Praca
tylko z grupą daje okazję do lepszego poznania się i wykorzystania w procesie edukacyjnym
mocnych stron ucznia słabego. Zważywszy na jej małą liczebność, intensywniejsze jest
również wychowawcze oddziaływanie na dzieci, które chętniej mówią o swoich problemach,
uważniej słuchają, odzyskują wiarę w siebie, odrzucają kompleksy i z czasem stają się inaczej
postrzegane przez rówieśników.
Każdy człowiek, a więc i każdy uczeń, ma sobie właściwy sposób odbierania
informacji i reagowania na nie. Dzięki wnikliwej obserwacji ucznia można przekonać się,
jakiego typu informacje najlepiej pamięta i spostrzega. Może być wzrokowcem, słuchowcem
lub czuciowcem i te właśnie predyspozycje determinują osobistą strategię uczenia się i styl
komunikowania się z innymi. Budując z uczniem słabym płaszczyznę porozumienia dążyłam
do uaktywniania za pomocą różnych metod pracy – różnych zmysłów, co dawało mi
pewność, że komunikat został zrozumiany przez każdego. Z czasem, w sprzyjających pracy
warunkach, mogłam celnie, zgodnie z indywidualną potrzebą ucznia słabego, wybrać metodę
aktywizującą proces uczenia się i wspólnie z dzieckiem, stopniowo pokonywać występujące
trudności. Różnorodność metodyczna dostosowana do poziomu wieku i wiedzy ucznia
słabego gwarantowała ponadto lepszy skutek, gdyż każdy uczeń inaczej buduje swe
doświadczenia. Planując swą pracę, wielokrotnie przypominałam sobie słowa Platona –
Wiedza zdobyta pod przymusem nie trzyma się głowy.
Uczeń słaby potrzebuje nauczyciela – przewodnika bardziej niż ci, których natura
szczodrze obdarowała talentami i łatwością uczenia się. Nauczyciel rozumiejący ucznia,
którego przerastają własne problemy edukacyjne i emocjonalne, ma do wykonania bardzo
trudne i odpowiedzialne zadanie. To on pierwszy musi uwierzyć w powodzenie podjętych,
wspólnie z uczniem, wysiłków, a jego optymizmu i zaangażowanie w rozwiązywanie
problemów powinien motywować ucznia do konstruktywnego działania i dodawać mu
odwagi.
Całoroczna praca z grupą uczniów słabych skłoniła mnie do refleksji oraz wzbogaciła
moje doświadczenie pedagogiczne. Za najważniejszy krok uważam dokonanie realnej oceny
sytuacji edukacyjnej ucznia w oparciu o wywiad przeprowadzony z nauczycielami, rodzicami
i analizę opinii wystawionej przez uprawnioną placówkę. Ocena ta stała się podstawą
określenia zasadniczych celów (co nie znaczy – najprostszych i najłatwiejszych), które
uczniowie słabi mogli osiągnąć. Ważnym jest również wskazanie dzieciom ich aktualnych
możliwości, pamiętając o tym, że wymaga to od nauczyciela taktu oraz szczególnej
wyrozumiałości. Nie bez znaczenia jest więc wysoka kultura osobista pedagoga. Moim
wielkim sprzymierzeńcem w przekonywaniu uczniów do tego, by czynili najlepsze postępy,
na jakie ich stać, były dobre słowa, na które dzieci wspaniale reagują. Każdy człowiek, tym
bardziej dziecko, pragnie pochwały, bo pochwała przywraca dumę i godność, niezwykły
błysk w oku, ośmiela, daje siłę i pomaga zbudować zaufanie. Chwaleni przeze mnie
uczniowie za najmniejsze nawet osiągnięcia i sukcesy swą odwagę i pewność siebie z czasem
przenosili na lekcje. Stawali się inaczej, bo pozytywnie, postrzegani przez rówieśników.
Zdaję sobie sprawę, że powyższym stwierdzeniem nie odkryłam przysłowiowej Ameryki, po
raz kolejny jednak przekonałam się, że najlepsze rozwiązania to te, które są najprostsze
i często znajdują się w zasięgu ręki. Z pewnością uczeń słaby nie może być zwolniony
z obowiązku uczenia się, a konsekwentne wymaganie pracy i postępów na zajęciach musi
łączyć się z wykazywaną cierpliwością i szczerą troską o niego. Warto również, jeżeli to
możliwe, doprowadzić do takiej sytuacji, w której to uczeń słaby może pomóc innemu
koledze rozwiązać konkretne zadanie. W grupie uczniów słabych są również i ci, którzy
dodatkowo sprawiają problemy wychowawcze. Często obserwuję, jak funkcjonują w grupie
rówieśniczej i nie są to, niestety, optymizmem napawające zachowania. Brakuje im
wzajemnej życzliwości, zrozumienia i koleżeńskiej współpracy. Planując pracę warto
pamiętać, że spotkania w ramach zajęć dodatkowych sprzyjają poznaniu prawdziwego
powodu negatywnego zachowania. Bardzo często jest tak, że brak sukcesów w nauce
potęguje trudności wychowawcze. Zainteresowanie czwartoklasistów budziły szczególnie gry
dydaktyczne, bo współzawodnictwo wyzwala u dziecka chęć działania na każdym poziomie.
Aktywne postawy umysłowe, które wprowadzają w stan zakłopotania budzą emocje
i spontaniczną ciekawość, a uczeń nie tylko stara się rozwiązać problem, ale go przeżywa.
Zaczyna również bez lęku stawiać pytania, dociekać, zaczyna szukać odpowiedzi
zrozumiałych dla siebie i komunikuje swoje wnioski w taki sposób, by inni zrozumieli jego
tok myślenia. A przecież to pytania uczniów świadczą o ich aktywności poznawczej!
Ciekawie prowadzone zajęcia odwracają uwagę dziecka od sytuacji konfliktowych, bo uczeń
zaangażowany w działanie przyjmuje ustalone zasady rywalizacji i zasady zachowania.
Nawet jeśli nie od razu się z nimi zgadza, zwycięża chęć udziału w grze lub w procesie jej
tworzenia.
Myślę, że powodzenie w pracy z każdym uczniem zależy od dobrej organizacji pracy.
Zajęcia przeznaczone dla uczniów słabych mają specyficzny charakter, dlatego należy zadbać
o to, by były atrakcyjne i uświadamiały dzieciom, że tego, czego się uczą – warto się uczyć.
Ważnym jest również dążenie do tego, by zmieniać postawy uczniów poprzez zachęcanie ich
do podejmowania zadań o właściwym stopniu trudności tak, by mogli dostrzec związek
między nakładem pracy a jej efektem końcowym.
Chciałabym również podkreślić, że nauczyciel nigdy nie może zapominać, że uczeń
najwięcej i najskuteczniej uczy się poprzez obserwację samego nauczyciela, że zauważa
każdą niezgodność głoszonych zasad z postępowaniem i wyczuwa pozorne zainteresowanie
jego problemami, a docenia szczery entuzjazm, poczucie humoru i pogodę ducha. Ułatwione
zadanie mają więc ci nauczyciele, którzy szanują swych uczniów, potrafią przebaczyć oraz
zapomnieć. Czują się po prostu odpowiedzialni za drugiego człowieka, którym jest ich uczeń.