oter (lot bez nóg na pedała

Transkrypt

oter (lot bez nóg na pedała
Nowa Szkoła
7
70
Tekst: Paweł Waradzyn, zdjęcie: Miłosz Kędracki
Zajmiemy się wreszcie bardziej skomplikowanymi
ewolucjami. No-hander (lot bez trzymanki) i no-footer (lot bez nóg na pedałach). Pamiętajcie jednak
o bezpieczeństwie i powolnym zwiększaniu trudności i komplikacji trików, żeby to nie był Wasz ostatni odcinek „nowej szkoły”.
Przymierzając się do no-handera warto poobserwować zawodników. Po wyskoku ściskają kolanami siodełko, przez co lot jest stabilniejszy, bez trzymania kierownicy. Pozwala to na łączenie tego triku w ewolucje. Gdy puszczamy kierownicę, rower ucieka spod
nóg lub opada przodem w dół. Jakie to może nieść ze
sobą konsekwencje, nie muszę chyba dodawać. Można też wykonać no-handera tak jak najczęściej robią
to beemiksiarze. Podczas wyskoku należy wychylić się
do przodu i ścisnąć przednią część ramy nogami, stabilizując w ten sposób rower. Przy takiej ewolucji musi
on być skierowany przednim kołem do góry, aby uniknąć przeważenia do przodu. Oswojenie się z tym sposobem stabilizowania roweru pozwoli wykonywać nawet dłuższe loty „bez trzymanki” nie ryzykując utraty
kontroli. Zacząć trzeba z grubej rury - wybić się puścić
kierę, a jak się ją uda złapać, próbować dłuższych lotów i odrywania dłoni na dłuższy czas.
Jeśli chodzi o no-footera, to po pierwsze musimy być
pewni tego co robimy - hopka powinna być nam dobrze znana, a wykonywanie prostych trików sprawiać
podobną trudność jak przejażdżka po parku. Po drugie, w parku właśnie, na płaskiej alejce można zająć
się trenowaniem supermana i no-footed can-can’a.
Aby wykonać supermana należy jadąc z małą prędkością wybić się z pedałów i rozciągnąć całe ciało nad
rowerem prostując nogi (nie odrywamy roweru od ziemi). Należy to zrobić dynamicznie, aby nie wylądować
brzuchem na siodełku, tylko wrócić nogami na pedały. Podobnie ćwiczymy no footed can-can’a, z tą różnicą, że po wybiciu się z pedałów staramy się przełożyć obie nogi ponad ramą i maksymalnie je wyprostować. Podczas treningu zauważycie, że to nie takie
proste trafić z powrotem na pedały. Kilka nieudanych
bi k eBoar d #7 wrzes ień 2006
prób może Was trochę zaboleć, oswoicie się jednak z tymi ruchami i gdy już je opanujecie, łatwiej będzie wykonać je w warunkach bojowych, czyli podczas lotu na dircie. Na hopie wykonuje się je podobnie, gdy umiecie już zwykłe no-footery musicie
się tylko przełamać. Odrywamy nogi od pedałów zaraz po wybiciu się tak, aby mieć
dostatecznie dużo czasu na wykonanie ewolucji przed lądowaniem. Dla bezpieczeństwa warto założyć ochraniacz klatki piersiowej lub - jeśli takiego nie posiadamy włożyć pod bluzę poduszkę (taką do spania - to sprawdzony patent, tylko uważajcie
żeby nie widzieli was koledzy :-). Pierwsze próby na pewno będą bolały, ale nie dajcie się zniechęcić, bo satysfakcja ze sklejenia tych trików zrekompensuje poniesione straty. Gdy już znudzą się Wam takie proste triki, można pomyśleć o czymś bardziej hardkorowym. Naukę backflipa należy zacząć od oswojenia się z rotacją, tak
aby podczas obrotu zawsze wiedzieć w jakiej pozycji znajdujemy się względem ziemi. Na początek polecam poskakać bez roweru do wody (najpierw na nogach) z jakichś niewielkich skałek czy trampolin. Zobaczycie, że podczas flipów na początku będziecie zdezorientowani, lecz po „x” próbach Wasz błędnik wyczuje sytuację
i przestaniecie mieć kłopot z utrzymaniem osi obrotu i jego prędkości. Można spróbować też poskakać na trampolinie (można takie znaleźć w klubach gimnastycznych). Po opanowaniu takich podstaw zająć się można budową wybicia nad jakimś
zbiornikiem wodnym lub zaplanować wyjazd do skateparku, w którym znajduje się
basen z gąbkami (np. do Czech, www.monkeycamp.cz). Nie wolno próbować backflipa od razu na hopkach, tutaj nie ma żartów, konsekwencje nieudanego skoku
mogą być naprawdę poważne. Na backflipa składa się kilka trudności. Po pierwsze
- dobre zainicjowanie rotacji. Po prostu musimy przy wybijaniu zgrać nasz moment
obrotu z krzywizną wybicia z tym, że najłatwiej robi się to, gdy nasze wybicie tworzy
równomierny łuk na całej długości. Po zainicjowaniu rotacji możemy mieć też problem z obrotem w linii prostej względem kierunku lotu - będzie nas znosić na bok
w płaszczyźnie prostopadłej do kierunku skoku. Kolejną rzeczą jest obrócenie się
o odpowiedni kąt. Należy tutaj pamiętać, że im bardziej podkurczymy nogi i ręce,
tym bardziej przyspieszymy rotację. Jeśli nasze ciało będzie wyprostowane, to obrót
będzie wolniejszy. Sposobem na szybsze postępy jest filmowanie prób i gromadne
ich komentowanie. Z zewnątrz łatwiej ocenić co robi się właściwie, a co zdecydowanie trzeba poprawić. Na koniec życzę udanych skoków i pamiętajcie, żeby nie zaczynać prób wykonania fikołka na hopkach dopóki nie opanujecie go do perfekcji na
gąbkach czy nad wodą.