6. Sław Krzemień-Ojak - Kulturoznawstwo

Transkrypt

6. Sław Krzemień-Ojak - Kulturoznawstwo
Sław
Krzemień-Ojak
Kulturoznawstwo - pojęcie i problem
1. Wyznać muszę, że najłatwiej przychodzi mi zgoda na p r a g m a t y c z n e argumenty, przemawiające za uprzywilejowaniem „kulturoznawstwa" jako ogólnej
nazwy kierunku badań i programu studiów. Nie wierzę, aby było możliwe ścisłe
ujednolicenie treści znaczeniowych pojęcia kultury i precyzyjne określenie, czym
wiedza o kulturze (we wspomnianym pragmatycznym wymiarze: synonim kulturoznawstwa) jest, a czym nie jest; nie sądzę też, aby sensowne było oczekiwanie, iż
wszystkie istniejące w kraju ośrodki badawcze i dydaktyczne podobne określenie
przyjmą do wiadomości. Z pragmatycznego punktu widzenia rozsądnie byłoby
przyjąć, że nie istnieje jedna kultura, lecz wiele kultur i że, odpowiednio, nie istnieje jedno kulturoznawstwo, lecz wiele jego modeli. Kulturoznawstwo byłoby
więc kategorią ogólną, pozwalającą organizacyjnie zjednoczyć się ludziom (jednostkom, grupom, instytucjom) wspólnie pod jednym pojęciowym znakiem występować wobec biurokratycznych organów krajowych czy europejskich, utworzyć
towarzystwo naukowe o wyraźnym profilu strategicznych zadań, dysponować pismem itd. Nie mam wątpliwości, że taki pragmatyczny zabieg jest potrzebny, że
może przynieść wymierne korzyści. Sądzę też, że jeśli nie z innych przyczyn, to
w imię tych - nie niskich przecież - korzyści wielu z nas na rzecz tego zespolenia
sil zechce działać.
2. Twierdzenie, że nie istnieje kultura, a tylko wiele kultur, ma charakter polemiczny; jest zanegowaniem określonego sposobu uogólniania zjawiska kultury;
pytanie o wspólny mianownik różnych skądinąd kultur, które nadal przecież nazywamy tym samym pojęciem, pozostaje zasadne i otwarte. Podobnie jest ze sprawą
(różnych) modeli (jednej) wiedzy o kulturze. Sądzę, że wewnętrzną sprawą środowiska, które skądinąd powinno samo siebie definiować jako jedno, musi być (było,
jest i będzie) rozważanie i rozstrzyganie tych i podobnych dylematów. Wiedza
o kulturze może wszak być - jest w istocie - s u m ą różnych odpowiedzi na serię
tych samych pytań. Kulturoznawstwo jako wyróżnioną dyscyplinę raczej ta seria
pytań jednoczy, niż dawane na nie odpowiedzi.
3. Sądzę, że istotną przyczyną utrudniającą zdefiniowanie kulturoznawstwa jako
osobnej dyscypliny, jest jej międzydyscyplinarność. Odnosząc się do tej kwestii,
trzeba ustalić sens owego „między": uświadomić sobie, do jakiego stopnia ma ono
dzielić, a w jakiej mierze łączyć owe dyscypliny, wśród których kulturoznawstwo
34
Sław Krzemień-Ojak
ma się sytuować. Definiowanie odrębności jest, rzecz jasna, uzasadnione. A l e koncentrowanie uwagi na różnicach, usilne dowodzenie, czym kulturoznawstwo n i e
j e s t : że nie jest filozofią kultury, antropologią, socjologią itd., prowadzić może do
przyznania mu pustego miejsca między poodsuwanymi na boki dyscyplinami,
w którym to miejscu nikt z nas, tu obecnych, się nie znajdzie. Wszyscy bowiem
wywodzimy się z jakichś dziedzin nie ściśle kulturologicznych i wszyscy zachowujemy jakiś z nimi kontakt. I waży ten kontakt na tym, co robimy jako kulturoznawcy, nawet, jeśli czujemy własną odrębność. Odnosi się to zresztą do różnych
dziedzin, które się wyodrębniały lub wyodrębniają z szerszych nurtów naukowych
badań. Obserwuję uważnie od dziesiątków lat toczącą się dysputę nad relacjami
wzajemnymi między antropologią kulturową i socjologią kultury. Niezmiernie
wiele wysiłku włożono, by dowieść ich swoistości. Każda faza dyskusji, każda
konferencja temu poświęcona miała wszakże podobną dramaturgię: żarliwe dowodzenie osobności kończyło się przyznaniem, że są między tymi dziedzinami korzystne związki, że cieszyć może zarówno postępująca antropologizacja socjologii,
jak stopniowa socjologizacja antropologii itp. Myślę zatem, że swoistość kulturoznawstwa trudniej zdefiniować przez szukanie tego, co je odróżnia od filozofii,
antropologii, socjologii itd., niż przez wskazanie, jak kulturoznawstwo integruje,
zespala, wykorzystuje, rozwija i wzbogaca inspiracje z tych dziedzin czerpane.
W końcu nie o klasyczną gatunkową czystość wiedzy chodzi, a o jej poznawcze
wyniki. Romantycy dowiedli, że mieszanie gatunków nie musi oznaczać bezstylowości, choć dogmatyzm, z jakim w ramach ogólnego świata literatury tępili gatunki
klasyczne, nie byłby tu dobrym wzorem.
4. Myślę, że kulturoznawstwo jest i powinno być zespołem pól, które częściowo
na siebie w różnym stopniu zachodząc, nie pokrywają się ze sobą. Oczywistym
stanem rzeczy, a zarazem warunkiem rozwoju części i całości są i muszą być między dominującymi w poszczególnych polach postawami badawczymi różnice, napięcia, dyskusje, spory. Ogólnie jednak traktować je można jako postawy komplementarne, z których każda bada i oświetla zjawiska kultury z różnych stron rozmaitymi metodami. I, również ogólnie, przyjąć trzeba, że prawdziwym przeciwnikiem
nie są tu metody odmienne, lecz takie, które dają obraz kultury jednostronny, płytki,
zdeformowany, etnocentryczny, ksenofobiczny itd. W tym względzie nie może być
zgody na żadne anything goes - tym bardziej, że uzasadnianie owych etnocentrycznych czy ksenofobicznych postaw uproszczonymi i zdeformowanymi obrazami
kultury miewało przecież, i miewa często nadal, uroczystą profesjonalną szatę intelektualną. Z tego punktu widzenia kulturoznawstwo nie musi być partyjne, by
było zaangażowane i walczące: wystarczy, że - jak chciał Ossowski - nie j e s t
w m y ś l e n i u p o s ł u s z n e , że postępuje uczciwie i rzetelnie.
5. W Białymstoku zespół pracowników Zakładu „Wiedzy o kulturze" uczy studentów „wiedzy o kulturze" - tak nazywa się oficjalnie przedmiot obowiązujący
słuchaczy filologii polskiej. Sam zespól stara się też uprawiać wiedzę o kulturze,
szukając w tym rozległym polu własnej drogi, odpowiadającej kwalifikacjom
i zainteresowaniom poszczególnych osób. Kierunek ogólny wyznacza a n t r o p o l o g i a , czyli próba osiągania poprzez analizę i interpretację zjawisk, zwłaszcza
artystycznych, wiedzy o człowieku, o jego świadomości, o jego obrazie świata.
Ową własną wersję antropologii kultury (filmowej, literackiej, teatralnej, audiowi-
Kulturoznawstwo - pojęcie i problem
35
zualnej) budujemy, czerpiąc inspiracje z teoretycznych i metodologicznych doświadczeń antropologii filozoficznej, klasycznej antropologii kulturowej, antropologii codzienności, także z dorobku socjologii kultury popularnej i masowej. Pewnym ograniczającym dookreśleniem tego ogólnego kierunku zainteresowań jest
prospektywne skupianie uwagi na relacji między kulturą i przyszłością, badanie
czynników, które dziś determinują kulturę jutra. Służą temu organizowane lub
współorganizowane przez nas coroczne konferencje dostarczające materiałów do
rozpoczętej dwiema publikacjami i kontynuowanej serii „Kultura i przyszłość'';
sprzyja temu zwoływane pod tym samym hasłem „Kultura i przyszłość" otwarte dla
pracowników uczelni i studentów Konwersatorium, które również dostarcza utrwalanych drukiem materiałów. W tak zarysowanym nurcie mieszczą się też indywidualne zainteresowania badawcze naszej grupy. Staramy się więc znaleźć dla siebie
miejsce własne w szerokim nurcie badań nad kulturą. Nie używaliśmy do tej pory
nazwy „kulturoznawstwo". Możemy ją jednak przyjąć jako oficjalnie obowiązującą
dla Zakładu i dla studentów, jeśli przemówią za tym względy pragmatyczne. Nie
sądzę jednak, byśmy musieli poważnie modyfikować merytoryczny model naszych
badawczych i dydaktycznych przedsięwzięć, by wespół z innymi ośrodkami kulturoznawczymi znaleźć się w Europie.