Emocje, a nasze serce - Instytut Psychologii Zdrowia

Transkrypt

Emocje, a nasze serce - Instytut Psychologii Zdrowia
Emocje, a nasze serce
Tomasz Trzciński
Rok:
Wydawnictwo:
Miejsce wydania:
Choroby serca, a wzór zachowania A
Nauka nie odkryła jak dotąd głównego mechanizmu odpowiedzialnego za współzależność
procesów psychologicznych i fizycznych. W XVII wieku Kartezjusz wprowadził do filozofii
pojęcie tak zwanego paralelizmu psychofizycznego, rozumianego jako równoległość względnie
niezależnych procesów zachodzących w duszy i ciele. Pogląd ten utrzymuje się do dziś, co
sprawia, że zależność pomiędzy psychologicznym, a fizyczno-somatycznym obszarem naszej
osoby wydaje się niejasna lub wątpliwa. Jednak pomimo pewnego braku wiedzy w tym
obszarze, psychologowie, często współdziałając z lekarzami, poczynili duży postęp na polu
poszukiwania tzw. psychologicznych czynników ryzyka dla rozwoju niektórych chorób. Czynniki
te stanowią najczęściej zbiór określonych cech osobowości, lub wzorców zachowań
predysponujących do rozwoju danego schorzenia.
Najwięcej badań poczyniono jak dotąd na polu poszukiwania psychologicznych przyczyn
chorób serca. Pionierami tychże poszukiwań byli kardiolodzy Meyer Friedman i Samuel
Rosenman, których badania koncentrowały się wokół choroby wieńcowej. Otóż badacze ci
zauważyli, że osoby cierpiące na chorobę wieńcowa wykazują pewien specyficzny styl
zachowania i podobne wzorce motoryczne. Charakteryzuje ich ciągłe napięcie szczeki,
zaciskanie zębów, gwałtowne ruchy i nawyk zaciskania pięści nawet w trakcie zwykłej rozmowy.
Okazało się również, iż ludzie ci mają bardzo silne tendencje rywalizacyjne, wysoką potrzebę
osiągnięć, podlegają ciągłej presji czasu, wreszcie mają niskie poczucie własnej wartości, co
pcha ich w kierunku nieustannej walki o swój prestiż i coraz większe osiągnięcia.
Charakteryzuje ich również wyższy poziom hormonu walki, czyli noradrenaliny. Friedman i
Rosenman nazwali opisany wyżej styl zachowania mianem wzoru zachowania A,
predysponującego do rozwoju choroby wieńcowej.
Pierwsze badania przeprowadzone przez Friedmana i Rosenmana dotyczyły jedynie męskiej
populacji, ponieważ w momencie ich realizacji na chorobę serca zapadali głownie mężczyźni.
Jednak przeprowadzone później kolejne badania nad wzorem zachowania A potwierdziły
istnienie tego zjawiska także u kobiet. W innych z kolei badaniach zauważono, iż czynnikiem
sprzyjającym rozwojowi choroby serca może być tłumiona wrogość. Tak wiec na pewnym
etapie rozwoju psychologii oraz tzw. medycyny psychosomatycznej stało się jasne, iż czynniki
emocjonalne pozostają w bezpośrednim związku z procesami chorobowymi dotykającymi serce
i układ krwionośny. Początkowo sądzono, iż coraz częstsze zachorowania na chorobę
wieńcową i coraz liczniejsze zawały serca są następstwem rozwijającej się cywilizacji i
1/5
Emocje, a nasze serce
konsumpcyjnej kultury. Stanowią jeszcze jedno zjawisko socjologiczne powiązane z ekspansją
ekonomii i rosnącymi wymaganiami wobec obywatela. I niewątpliwie tak jest.
Jednak przyczyny rozwoju chorób serca mogą być znacznie głębsze i mogą sięgać wczesnych
etapów naszego życia. Za pioniera badań na tym polu uważa się na całym świecie Alexandra
Lowena, amerykańskiego psychoterapeutę, który w swej pracy połączył osiągnięcia
psychoanalizy z nurtem zwanym body work. Alexander Lowen rozwinął też genialną metodę
terapii skierowaną głownie (ale nie tylko) do osób cierpiących na zaburzenia pracy serca, a
także założył, wraz z kardiologiem Stephenem Sinatrą, The New England Heart Centre instytut niosący pomoc psychologiczną osobą chorym na serce. Zdaniem Lowena, choroba
wieńcowa ma swoja genezę we wczesnych doświadczeniach emocjonalnych. Gdy
przychodzimy na świat, jedną z naszych głównych potrzeb stanowi potrzeba bezinteresownej
miłości i uwagi ze strony otoczenia, a przede wszystkim matki. Istnieją jednak rodziny, gdzie
matki mają wobec swoich dzieci bardzo duże oczekiwania i wymagania już we wczesnym
okresie ich życia. Stwarza to u rozwijających się dzieci przekonanie o konieczności
dokonywania szczególnych rzeczy w celu uzyskania miłości i uwagi, czyli tego, co przecież
należy się każdej ludzkiej istocie już w momencie narodzin. Sytuacja taka stwarza ogromna
ilość cierpienia w postaci uczuć rozpaczy, żalu i złości. Tworzy się również coś w postaci
schematu myślowego: "Muszę być doskonały/a, aby istnieć na tym świecie". Schemat ten
zostaje niestety zaniesiony w dorosłe życie. Kolejnym nieprzeciętnym sukcesom zawodowym
towarzyszy nieustanne poczucie niskiej wartości i stłumiona, ogromna agresja. Znajdują one
ujście w chorobie serca.
Opisany wyżej schemat nie dotyczy oczywiście bezwzględnie wszystkich osób chorych na
serce, więc śpieszę uspokoić mających problemy sercowe Czytelników, iż nie muszą
doszukiwać się w swojej historii tak dramatycznych doświadczeń. Jednak z drugiej strony
jestem głęboko przekonany, iż naszą kulturę charakteryzuje ogromny deficyt miłości i ciągły
upadek instytucji zwanej rodziną, co dotyka już wielu z nas. Wszystko to ma niemały wpływ na
zdrowy rytm naszych serc. Wróćmy jednak do Alexandra Lowena i jego dzieła. Lowen był
studentem Wilhelma Reicha, ucznia Freuda i ten fakt pomógł mu ujrzeć wczesnodziecięce
przyczyny dorosłych problemów. Lowen jednak zmodyfikował metodę Freuda i w ślad za
Reichem włączył do swej pracy element analizy napięć w ciele. Metoda Lowena zwana bioener
getyką
(nie mylić z bioenergoterapią) polega na uwalnianiu zalegających w ciele trudnych emocji
(pamiętajmy o tym, iż emocje mają swoje siedlisko w naszym ciele!). Te nie wyrażone stany
emocjonalne stanowią, bowiem często źródło ludzkich ograniczeń, życiowych napięć, nie
mówiąc już o poważnych chorobach. Lowen wypracował specjalne techniki służące na przykład
wyrażeniu płaczu, który zablokowany (dotyczy to wielu mężczyzn, którym kultura nakazuje być
twardymi) prowadzi do usztywnienia twarzy i mięsni całego ciała, a w końcu do zaburzeń pracy
serca, czy wyrażeniu agresji, która zablokowana przeradza się we wrogość i nienawiść (należy
pamiętać, iż agresja jako taka nie jest negatywnym zjawiskiem, lecz zdrowym mechanizmem
przystosowawczym). Te nie wyrażone emocje stanowią coś w rodzaju silnych bloków
energetycznych, zatrzymujących przepływ zdrowych emocji i uniemożliwiających nawiązanie w
pełni satysfakcjonujących kontaktów z innymi ludźmi. Celem terapii lowenowskiej jest
odzyskanie stanu radości (a nie bólu) z kontaktu ze swym ciałem oraz zdolności do
przeżywania i akceptowania szerokiej gamy uczuć, od smutku i złości do miłości i współczucia.
2/5
Emocje, a nasze serce
Taką zdolność nazwalibyśmy poczuciem własnej tożsamości.
Lowen zwrócił też uwagę na ogromne znaczenie głębokiego i swobodnego oddychania dla
normalnego funkcjonowania człowieka i stworzył techniki poprawiające oddychanie. Wprowadził
także pojecie ugruntowania (ang. grounding) i opracował tzw. pozycje gruntujące.
Ugruntowanie jest pojęciem, które opisuje nasz kontakt z rzeczywistością i poziom poczucia
bezpieczeństwa. Osoba ugruntowana to według Lowena człowiek, który potrafi w sposób
dojrzały i adekwatny do sytuacji reagować na zewnętrzne sytuacje. W kategoriach fizycznych
Lowen opisuje ugruntowanie jako zdolność do stania na własnych nogach i doświadczania
kontaktu stóp z podłożem. Okazuje się, (co dla wielu osób może się wydać szokujące), iż
intensywność, z jaka dotykamy podłoża oddaje nasz kontakt z rzeczywistością.
Ćwiczenia opracowane przez Lowena zyskały bardzo dużą popularność wśród wielu
psychologów praktyków i wykorzystywane są przez przedstawicieli rożnych nurtów w
psychologii. Ćwiczenia te charakteryzuje duża uniwersalność - mogą być one adresowane nie
tylko do osób przeżywających poważne problemy osobiste, czy zdrowotne, ale również do osób
chcących polepszyć swoje samopoczucie, czy zredukować codzienny stres. Główny cel
lowenowskich ćwiczeń to zwiększenie oddychania, odprężenie, rozluźnienie mięsni i
polepszenie kontaktu sensorycznego z otoczeniem.
Oto przykładowy zestaw ćwiczeń inspirowanych bioenergetyką Alexandra Lowena:
Przerwij czytanie tego artykułu na chwilę. Powoli odchyl głowę do tyłu. Wykonaj kilka wolnych
obrotów wokół szyi. Staraj się poczuć mięsnie szyi. Czy są mocno napięte? Sprawdź czy masz
mocno zaciśnięte usta. Uwolnij szczękę i wypuść powietrze. Teraz rozejrzyj się po pokoju, w
którym jesteś. Czy odczuwasz zmęczenie oczu? Przenieś swoja uwagę na czoło i spróbuj
zmarszczyć kilkakrotnie brwi, aby rozluźnić napięte czoło.
W trakcie tego ćwiczenia możemy sobie uświadomić, iż na co dzień w ogóle nie jesteśmy
świadomi napiętych mięsni. Uzmysłowienie sobie tych napięć stanowi pierwszy krok.
Przenieś swoja uwagę na klatkę piersiowa i brzuch. Czy jesteś w ogóle świadomy/a swojego
oddechu? Jaki jest twój oddech? Czy oddychasz klatką piersiową, czy brzuchem? Oddychasz
szybko, czy powoli. Jak doświadczasz swojej klatki piersiowej? Czy jest zablokowana, czy tez
odnajdujesz w niej naturalną przestrzeń? Usiądź na krześle i wymów naturalnym głosem dźwięk
"aa".Jeśli twój głos urywa się szybko i nagle, oznacza to, iż masz jakiś problem z oddychaniem.
Możesz poprawić swój oddech powtarzając to ćwiczenie regularnie i starając się wydłużyć
trwanie dźwięku.
Organizm zareaguje na to ćwiczenie intensywnym oddychaniem w celu uzupełnienia ilości tlenu
we krwi. Technika nie jest niebezpieczna, ale może pojawić się lekka zadyszka. W wyniku
powtarzania ćwiczenia rozluźniają się mięsnie klatki piersiowej.
Wstań i zrób kilka kroków. Zatrzymaj się następnie i stań na lekko ugiętych nogach. Obiema
dłońmi złap za tył głowy i zacznij nimi mocno napierać tak, aby zmusić głowę do pochylenia się
do przodu. Jednocześnie oporuj bardzo silnie głową, tak, aby stworzyć rodzaj konfliktu
3/5
Emocje, a nasze serce
pomiędzy ruchem dłoni i ruchem głowy. Powtórz to ćwiczenie kilka razy wkładając w nie dużo
siły (ale nie przesadzaj). Ćwiczenie to pozwoli ci na prawdę rozluźnić napięte plecy.
Celem tego ćwiczenia jest wzmożenie napięcia i tak już napiętych mięsni pleców. Reakcją
organizmu jest następnie ich rozluźnienie.
Stres
Pojęcie stresu szybko zadomowiło się w potocznym, codziennym języku. Pomimo, iż istnieje
jego wiele definicji, zarówno stricte naukowych, jak i popularnonaukowych, stres postrzegany
jest najczesciej jako zjawisko negatywne, będące wręcz wyrazem patologii, czy osłabionej
funkcji adaptacyjnej jednostki. Zdecydowanie zaznaczyć więc należy, że stres powodowany
jest zarówno przez zdarzenia negatywne, jak i pozytywne, stanowiąc mechanizm
psychologiczny towarzyszący nieodłącznie naszemu życiu na wielu jego poziomach.
Amerykański psycholog T.H. Holmes skonstruował skalę określającą wielkość stresu w
"jednostkach zmian życiowych" (LCU-Life Change Units). Skala ta umożliwia zorientowanie się,
jakie jest znaczenie rozmaitych wydarzeń życiowych dla rozwoju stresu oraz jego potencjalnych
konsekwencji. Według Holmesa istnieje ryzyko rozwinięcia się poważnej choroby u ludzi, którzy
uzyskali w sumie ponad 300 punktów w skali LCU. Wśród wydarzeń najbardziej
predysponujących do powstania schorzeń autor wymienił zarówno zdarzenia negatywne (np.
śmierć bardzo bliskiej osoby - 100 LCU, rozwód - 73 LCU, kara wiezienia - 63 LCU), jak
pozytywne (małżeństwo - 50 LCU, ciąża - 40 LCU).
Oczywiście stres nie musi być konsekwencja tak radykalnych zdarzeń. Zjawisko to dotyka
każdego człowieka uwikłanego w pracę zawodową i skomplikowane stosunki międzyludzkie.
Dla psychologów i innych badaczy stresu oczywiste jest, stres ma zarówno wymiar
psychologiczny, jak i fizjologiczny. Okazuje się bowiem, ze wszelkie napięcia emocjonalne
wywołują natychmiast reakcje na poziomie fizjologicznym. Już w latach trzydziestych E.
Jacobson - kierownik laboratorium fizjologii klinicznej Uniwersytetu w Chicago stwierdził, że
nadmiar przeżywanych emocji powoduje ciągłe napięcie mięśni poszczególnych części ciała,
bądź całego organizmu. Co więcej, Jacobson zauważył, iż u osób szczególnie narażonych na
napięcia psychologiczne powstaje cos w rodzaju fizjologicznego nawyku naprężania mięsni
nawet w sytuacji odpoczynku, na przykład drzemki w fotelu. Odkrycia Jacobsona zostały
potwierdzone w latach sześćdziesiątych minionego wieku przez twórców tak zwanej psychologii
humanistycznej oraz psychosomatyki ujmujących procesy psychologiczne i fizyczne jako w
pełni zależne i nierozerwalne. Okazało się, że istnieje bezpośrednia współzależność pomiędzy
zdrowym, przystosowanym do rzeczywistości funkcjonowaniem psychologiczno-emocjonalnym,
a prawidłowym funkcjonowaniem określonych procesów fizycznych. Zwrócono miedzy innymi
uwagę na związek stresu psychologicznego z napięciem mięsni pleców i szyi, spłyceniem
oddechu oraz pogorszeniem koncentracji.
Psychologowie odkryli tez bezpośredni związek pomiędzy utrwalonymi nawykami
motoryczno-ruchowymi, oraz postawą ciała, a określoną strukturą osobowości. Ciało to według
wspomnianego podejścia wehikuł naszej duszy, niemożliwa jest jakakolwiek harmonia
psychiczna, jeśli nasze ciało stanowi kontener dla życiowych frustracji i napięć. Niestety wielu
4/5
Emocje, a nasze serce
ludzi żyjących w dużym stresie ma tendencje do osłabiania swego oddechu i chronicznego
napinania mięsni. Tworzy się w ten sposób fizjologiczna blokada dla nie rozładowanych napięć
psychicznych. Konsekwencją spłyconego oddechu jest niedotlenienie ciała i co za tym idzie
mniejszy poziom energetyczny organizmu. Należy tutaj zaznaczyć, iż opisane wyżej podejście
do problematyki stresu nie oznacza sprowadzenia naszych przeżyć do poziomu fizjologii.
Chodzi tu raczej o nadanie procesom somatycznym, to jest związanych z ciałem, szerszego
wymiaru związanego z funkcjonowaniem psychologicznym.
W latach sześćdziesiątych minionego wypracowano również liczne techniki i procedury pracy z
napięciami mięśniowymi, fizycznymi blokami w określonych częściach ciała, oraz techniki
polepszające proces oddychania. Jak grzyby po deszczu, głownie w USA, zaczęły powstawać
tak zwane grupy pracy z ciałem. Warsztaty tego typu mają charakter intensywnego
doświadczenia, w trakcie, którego uczestnicy uczą się rozluźniać napięte mięsnie, stosuje się
tutaj specjalny sposób masażu, oraz tak zwane pozycje stresowe pozwalające zidentyfikować i
rozluźnić napięte obszary ciała. Ważna część zajęć stanowią ćwiczenia oddechowe
pozwalające odblokować stłumiony, czy nieregularny oddech, oraz ćwiczenia ruchowo motoryczne i ćwiczenia rozciągające. Stosuje się również techniki relaksacyjne służące
głębokiemu odprężeniu oraz tak zwany psychologiczny trening autogenny rozluźniający mięsnie
szkieletowe. Dla wielu uczestników grupa warsztatowa szybko staje się miejscem, gdzie
możliwe jest to, na co nie ma miejsca we współczesnym świecie, pełnym rywalizacji, pogoni za
sukcesem i karierą, pełnym napięć i frustracji.
Należy wspomnieć, ze dwadzieścia pięć lat temu wspomniane techniki dotarły także do Polski
za sprawą Tanny Jakubowicz i Wojciecha Eichelbergera - dwojga psychologów, którzy
przebywali w Los Angeles na stypendium jednego z tutejszych instytutów psychologicznych.
Zajęcia tego typu stały się szybko popularne również w Polsce. W ostatnich latach nastąpił
prawdziwy boom zajęć typu stress-management na całym świecie. Warsztaty tego typu cieszą
się dużą popularnością głownie w środowisku biznesmenów, handlowców, lekarzy, studentów i
artystów, to jest ludzi najbardziej narażonych w swej pracy na znaczne napięcia. Zdecydowana
większość uczestników wyraża zadowolenie z zajęć deklarując poprawę samopoczucia.
Warsztaty tego typu mają również charakter profilaktyczny - stosowane regularnie pozwalając
uniknąć rozwoju chorób spowodowanych przez nagromadzenie się stresu. Z całą pewnością
służą jednak polepszeniu codziennego funkcjonowania i dobrostanu psychicznego.
Autor jest absolwentem Wydziału Psychologii UW - katedra psychoterapii, psychologiem i
psychoterapeutą Gestalt. Od 1999 roku jest stypendystą Gestalt Associates Training Los
Angeles
( GATLA ) i Gestalt Therapy
Institute of The Pacific (GTIP). Brał też udział w zajęciach Esalen Institute w Big Sur w
Kalifornii, inspirowanych w dużej części podejściem Gestalt.
5/5