Prof. Andrzej Zoll prawnikiem 20-lecia

Transkrypt

Prof. Andrzej Zoll prawnikiem 20-lecia
vagreargbjntc
Wygenerowano dnia 2016-04-01 dla loginu: internetowagp
C6
nagrody Złotych paragrafów
Prof. Andrzej Zoll prawnikiem 20-lecia
Miałem w życiu
szczęście
orzec. A my często musieliśmy zdecydować zupełnie inaczej niż wnioskodawca
to sobie wyobraził. Natomiast bardziej
bezpośrednich nacisków na szczęście
nie było. Trybunał miał jednak tak duży
autorytet, że nawet najważniejsi politycy nie odważali się wywierać na niego
wpływu. Tylko raz odwiedził mnie jeden
z wicepremierów, aby powiedzieć, jak
niezwykle kosztowne może być nasze
orzeczenie. Wybrnąłem z tego w ten
sposób, że tym razem zaprosiłem go do
trybunału na wygłoszenie odczytu dla
sędziów i innych gości na temat polityki gospodarczej państwa. Wicepremier
przyszedł na to spotkanie, wygłosił odczyt i zrozumiał, o co mi chodziło.
A czy rozważał pan kiedykolwiek kandydowanie na funkcje, które umożliwiają
bezpośredni wpływ na proces tworzenia
prawa?
Miałem wprawdzie możliwość startowania do Sejmu w 1989 r., ale taka propozycja padła już po tym, jak zobowiązałem
się, że zostanę wiceprzewodniczącym
Państwowej Komisji Wyborczej. Jestem
bardzo szczęśliwy z tej decyzji i drogi,
jaką wybrałem, bo dzięki niej mogłem
być bliskim obserwatorem życia politycznego, a w pewnych sytuacjach nawet pokazywać politykom żółtą kartkę
bez jednoczesnego wikłania się w konflikty, na których zawsze bardzo wiele
się traci. Pozycja, jaką zajmowałem pozwoliła mi natomiast wyjść cało.
wojtek górski
Tak bliski kontakt ze światem polityki
przez ostatnie dwie dekady, zwłaszcza obecnie, kiedy jest pan członkiem
Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego,
zapewne jednak wiąże się z poczuciem
bezsilności w niektórych sytuacjach.
Jestem bardzo
zadowolony z drogi,
jaką wybrałem, bo
dzięki niej mogłem być
bliskim obserwatorem
życia politycznego,
a w pewnych sytuacjach
nawet pokazywać
politykom żółtą kartkę
bez jednoczesnego
wikłania się w konflikty
– mówi prof. Andrzej
Zoll, laureat nagrody
specjalnej DGP
dla prawnika 20-lecia
W ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat
pełnił pan kilka eksponowanych funkcji,
mających kluczową rolę w kształtowaniu
prawa oraz standardów jego stosowania w Polsce. W którym momencie
swojej długiej służby publicznej miał
pan poczucie największego osobistego
wpływu na porządek prawno-polityczny
w naszym kraju?
Z pewnością było to w trakcie całej pracy
w Trybunale Konstytucyjnym. Zacząłem
swoją kadencję z pewnymi przygodami
1 grudnia 1989 r., bo jednocześnie okazało się, że musimy złożyć ślubowanie
na tekst wciąż obowiązującej wówczas
konstytucji z 1952 r. Dopiero pod naciskiem sędziów parlament uchwalił
nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która wprowadziła nową
rotę przysięgi, a w tym samym miesiącu
zmieniono również samą konstytucję.
Wszystko to działo się bardzo szybko
i niemal z dnia na dzień rozpoczęła się
gruntowana reforma polskiego systemu
prawnego. Zaraz na początku 1990 r.
do trybunału zaskarżono przecież reformę Balcerowicza, która wiązała się
z bardzo poważną dyskusją na temat
organizacji życia gospodarczego. Niewątpliwie czuliśmy wtedy na sobie
ogromny ciężar. Konstytucja z 1952 r.
nawet ze zmianami była wysoce nie-
adekwatnym aktem w odniesieniu do
przemian, jakie zachodziły w Polsce
na początku lat 90. Przecież nie było
w niej właściwie określonych podstawowych praw i wolności obywatelskich,
nie było prawa do sądu i ochrony życia. Te wszystkie zasady kształtowaliśmy dopiero orzecznictwem w oparciuo przepis wprowadzony w 1989 r.,
zgodnie z którym Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem
prawnym urzeczywistniającym zasady
sprawiedliwości społecznej. To dawało
nam możliwość skutecznej weryfikacji
systemu prawnego. Pod wieloma względami był to niezwykle ciekawy okres.
W jakim stopniu praca w trybunale
pociągała za sobą konieczność zmagania
się z presją polityczną?
Szczerze mówiąc to trybunał został
w tym sensie oszczędzony, nie było
żadnych telefonów z sugestiami. Doskwierała nam raczej presja wytwarzana
przez publikacje prasowe, które jednoznacznie z góry przesądzały, jak mamy
pewne kwestie rozstrzygnąć. Zdarzało
się czasem, że niektórzy z wnioskodawców – pominę ich nazwiska – występowali do trybunału i od razu udzielali
w mediach wywiadów na temat tego,
jak Trybunał Konstytucyjny powinien
Bardzo często, zwłaszcza że trafiła pani
na moment, kiedy jako komisja kodyfikacyjna z taką sytuacją właśnie się siłujemy. Prowadząc prace nad nowelizacją
kodeksu karnego oraz kodeksu postępowania karnego, spotykamy się z dużym niezrozumieniem, niestety także ze
strony różnych agend rządowych. Największe pretensje mam do Rządowego
Centrum Legislacji właśnie za całkowity
brak zrozumienia materii problemowej,
którą chcemy uregulować. Nie twierdzę,
że nasze propozycje w zakresie nowelizacji kodeksu karnego nie mogą być
przez premiera zmieniane czy nawet
blokowane, bo to w końcu on powołał
komisję, zaufał nam, że jesteśmy specjalistami w swojej dziedzinie i to on powinien politycznie ocenić projekt. Jednak
ingerencja urzędników poszła tak daleko, że po weryfikacji RCL projekt bez
żadnego uzasadnienia zmienił się o 180
stopni. Pod tym jako komisja podpisać
się już nie możemy. Byłem inicjatorem
RCL w czasie rządów premiera Jerzego
Buzka i muszę przyznać, że nie tak sobie
wyobrażałem zarówno jego działanie, jak
i kompetencje jego pracowników. Zresztą
niezrozumienie naszych działań dotyczy nie tylko polityków czy urzędników.
Weźmy chociażby ostatnie doświadczenie. W listopadzie ubiegłego roku komisja przedstawiła projekt nowelizacji
przepisów dotyczących ochrony życia
i zdrowia. W odpowiedzi spotkaliśmy
się z histerycznym wręcz atakiem, niestety ze strony osób, które z pewnością
nie miały w rękach naszego projektu,
bo ich zarzuty w ogóle go nie dotyczyły.
Wytworzyły za to negatywną atmosferę
i w efekcie niewątpliwie to one doprowadziły do zablokowania tych propozycji.
Tymczasem niedługo potem można było
usłyszeć o takich przypadkach jak śmierć
nienarodzonych bliźniąt we Włocławku,
które stanowią najlepsze świadectwo
tego, że kwestie ochrony życia i zdrowia
należy uregulować na nowo.
Czy obserwując młode pokolenia prawników jest pan spokojny o to, że znajdzie
się wśród nich wielu, którzy poświęcą się
tak trudnej i wymagającej często służbie
publicznej?
Redakcja: ul. Okopowa 58/72; 01-042 Warszawa, tel. 22 530 40 40, faks: 22 530 40 39; e-mail: [email protected] ■ Redaktor naczelna: Jadwiga Sztabińska
Zastępcy redaktor naczelnej: Andrzej Andrysiak, Dominika Sikora, Paweł Nowacki ■ Sekretarze: Łukasz Bąk, Rafał Drzewiecki, Anna Godlewska, Leszek Majkut,
Mirosław Mazanec, Mira Suchodolska ■ Redaguje: Ewa Szadkowska ■ Szef działu foto: Krzysztof Cieślewicz ■ Biuro reklamy (tel. 22 530 44 44):
Dyrektor: Monika Szulc-Wąsikowska, tel. 22 530 40 17 ■ Szef studia DTP: Jacek Obrusiewicz ■ Produkcja: Elżbieta Stamler, tel. 22 530 42 24
■
■
vagreargbjntc
Wygenerowano dnia 2016-04-01 dla loginu: internetowagp
prawnik
Jeśli chodzi o przygotowanie do
zawodu to przyznam, że bardzo
jestem zaniepokojony tym, co
się właśnie wyczynia z Krajową
Szkołą Sądownictwa i Prokuratury. Wprowadzane obecnie
zmiany są całkowicie nieuzasadnione. Ten krótki okres
funkcjonowania szkoły (KSSiP
została powołana w 2009 r.
– przyp. red.) pokazał, że potrafi ona znakomicie kształcić kandydatów na sędziów,
ale niestety mam obawy, że
środowisko sędziowskie nie
jest gotowe, aby przyjąć tak
dobrze przygotowanych do
zawodu młodych ludzi. Boję
się, że stanie temu na przeszkodzie oportunizm części
sędziów, bo to ich lobby spowodowało turbulencje, które
obecnie przeżywa KSSiP.
18–21 kwietnia 2014 nr 76 (3717) gazetaprawna.pl
Podczas gali
laudację na cześć
prof. Andrzeja
Zolla wygłosił
Marek Biernacki,
minister sprawiedliwości.
Wszystkim
nagrodzonym
Złotymi Paragrafami gratulowali
też w przesłanych
listach prezydent
Bronisław Komorowski i marszałek
Sejmu Ewa Kopacz
Wyłamał się pan z rodzinnej tradycji
cywilistycznej, zostając specjalistą
w dziedzinie prawa karnego. Czy zawód
prawniczy był tak naturalnym wyborem,
że jedynie przy decyzji o specjalizacji
miał pan swobodę?
Nie do końca, bo w rzeczywistości chciałem iść na medycynę. Nie byłem jednak najlepszym uczniem i nie miałem
szans dostać się na Akademię Medyczną. Dlatego prawo było takim wyborem
negatywnym. W zawodzie prawnika zawsze jednak brakowało mi możliwości
jednoznacznej weryfikacji mojej pracy
i niekwestionowanego stwierdzenia,
czy norma jest słuszna, a dana wykładnia lepsza od innej. W odróżnieniu od
lekarza, prawnik nigdy nie może mieć
poczucia pełnego, bezwarunkowego
sukcesu.
Rozmawiała Emilia Świętochowska
REKLAMA
reklama gazeta prawna zatw.indd 1
4/15/14 3:03 PM