Potrzeba debaty o przyszłości Sił Zbrojnych

Transkrypt

Potrzeba debaty o przyszłości Sił Zbrojnych
Potrzeba debaty o przyszłości Sił Zbrojnych
2012-10-25
Planowana reforma systemu dowodzenia zamiast zmniejszenia struktur centralnych może
spowodować ich rozrost. Obawiam się też, że może wzrosnąć liczba stanowisk generalskich –
mówi gen. Mieczysław Cieniuch, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w rozmowie z
portalem polska-zbrojna.pl. Wywiad publikujemy w dniu Święta Sztabu.
Jaka powinna być rola Sztabu Generalnego w zreformowanym systemie dowodzenia?
We wszystkich państwach, w których istnieją takie instytucje jak sztaby generalne, mają one rolę
centralną i nadrzędną, a w wymiarze wojskowym strategiczną w systemie dowodzenia siłami
zbrojnymi. Zajmują się przede wszystkim planowaniem operacyjnym, programowaniem rozwoju sił
zbrojnych i kierowaniem nimi w czasie pokoju.
Zapytam trochę inaczej. Czy planowane reformy, o których rozmawiamy, są w ogóle potrzebne?
Zawsze istnieje potrzeba doskonalenia rozwiązań systemowych. Przykładem tego są obecne
działania w Sojuszu Północnoatlantyckim skupione na doskonaleniu systemu dowodzenia. Proszę
zwrócić uwagę, że w ubiegłej dekadzie tego wieku utworzono dowództwo transformacji
Autor: Edyta Żemła
Strona: 1
odpowiedzialne za permanentne dostosowywanie struktur NATO do wyzwań środowiska
bezpieczeństwa. Proponowana zmiana polskiego systemu kierowania i dowodzenia wpisuje się w
ten nurt.
Na co reformatorzy powinni uważać?
Aby reformowanie nie było celem samym w sobie. Jeśli nie ma takiego zagrożenia, to reforma
powinna usprawniać istniejący system i podnosić zdolności sił zbrojnych. Zatem należy jasno
zdefiniować kompetencje poszczególnych struktur, odrzucić wszystko, co w nowej rzeczywistości
ocenia się jako zbędne, a potem konkretnie i co najważniejsze precyzyjnie rozdzielić zadania.
Musimy pracować na bazie tego, co już istnieje, bo jeśli dojdziemy do wniosku, że właśnie
zaczynamy budowę całego systemu od nowa, to może nam zabraknąć czasu, energii i pomysłów.
Reformy muszą też być osadzone w systemie prawnym, który już funkcjonuje lub zacząć się od
zmiany tego systemu prawnego.
Jak powinien wyglądać modelowy system dowodzenia?
Na świecie jest kilka modeli funkcjonowania dowództw i sztabów na poziomie strategicznym.
Zależy to od wielu czynników: czy dane państwo jest członkiem NATO, jakie ma położenie
geopolityczne, jaką ma wielkość i potencjał obrony itp. W kilku państwach należących do Sojuszu
istnieje model zbliżony do tego, jaki obecnie funkcjonuje w polskim wojsku. Niektóre duże państwa
chcą go adaptować. Inny model dowodzenia mają na przykład Węgrzy czy Słowacy. Pamiętajmy
jednak, że armie tych państw są mniejsze, przez to łatwiej jest się im integrować, nie mają też
Marynarek Wojennych. Zgadzam się, że nasz model dowodzenia może wydawać się zbyt
rozbudowanym, szczególnie na szczeblu centralnym. Nie traćmy jednak z pola widzenia istoty
obecności sił zbrojnych w systemie bezpieczeństwa państwa. Musimy mieć na uwadze to, że siły
zbrojne nie szykują się na czas pokoju, lecz na wojnę. To czas zimnej skuteczności, która jest
efektem dojrzałego planowania. Struktury dowodzenia też muszą być tak planowane, żeby
skutecznie wypełniać zadania w sytuacji szybkiego przyrostu liczebności armii podczas
mobilizacji. W konsekwencji redukcja sił zbrojnych czasu pokoju nie do końca przekłada się na
zmniejszenie centrali.
Autor: Edyta Żemła
Strona: 2
Jakie zagrożenia może nieść ze sobą reforma systemu dowodzenia? Czy jej konsekwencją może
być rozluźnienie cywilnej kontroli nad armią?
Tym hasłem zbyt często się szafuje. Obecnie w naszym systemie prawnym nie jest możliwe, by
siły zbrojne wyrwały się spod cywilnej kontroli. Tutaj zagrożeń nie widzę. Czasem słyszę, że w
obecnym systemie dowodzenia za dużo władzy zostało skupione w rękach szefa Sztabu
Generalnego, który dowodzi w imieniu ministra siłami zbrojnymi. Nie można jednak zapominać, że
minister obrony narodowej w każdej chwili może ograniczyć jego kompetencje lub po prostu
podjąć własną decyzję. Po zmianach, jeśli przybiorą one taki kształt, o jakim się mówi, minister
będzie miał kilku dowódców, którzy będą na tym samym poziomie. To znacznie skomplikuje
sprawowanie przez niego nadzoru nad armią. Obecnie rozmawia z jednym generałem, który
jednoosobowo ponosi odpowiedzialność, co istotne, w precyzyjnie określonym i zweryfikowanym
w różnych okolicznościach zakresie. Stawia mu zadania i rozlicza go z nich. W proponowanym
modelu cywilny minister obrony narodowej będzie miał kilku równorzędnych dowódców. W mojej
ocenie, taka reforma zamiast zmniejszenia struktur centralnych może spowodować ich rozrost.
Obawiam się, że kilku równych sobie dowódców zacznie, w dążeniu do uniwersalizmu i
niezależności, rozbudowywać swoje struktury poprzez dublowanie komórek organizacyjnych.
Obawiam się też, że może to spowodować wzrost liczby stanowisk generalskich, zwłaszcza tych
wielogwiazdkowych.
Autor: Edyta Żemła
Strona: 3
Jak temu zapobiec?
Dziś są możliwości i wola, aby problem dublujących się komórek wyeliminować i dzięki temu
zmniejszyć i spłaszczyć system kierowania i dowodzenia. Potrzebna jest dalsza dyskusja na temat
reformy. Poszerzenie debaty nad przyszłością Sił Zbrojnych RP może przyczynić się do
wyeliminowania negatywnego zjawiska domniemania i spekulacji wśród żołnierzy i pracowników
wojska co do przyszłego kształtu systemu dowodzenia. Należy zwrócić uwagę, że zakładana
reforma jest wielowymiarowa i wieloaspektowa i jako taka wymaga przejrzystego procesu
analitycznego, wspartego serią seminariów, wykładów i sympozjów, a wreszcie precyzyjnych
symulacji i gier decyzyjnych. Do tych działań jeszcze szerzej powinni być włączani uznani eksperci
spoza grona wojskowych.
Trafił Pan na stanowisko szefa Sztabu Generalnego w bardzo trudnym momencie…
Propozycję otrzymałem dwa tygodnie po katastrofie smoleńskiej. Prezydent Bronisław
Komorowski poinformował mnie wówczas, że szuka odpowiedniego kandydata na to stanowisko,
a ja jestem w gronie kilku osób, które są brane pod uwagę.
Ciężko było się zdecydować?
Gdy od czterdziestu lat jest się oficerem Wojska Polskiego, to trudno po otrzymaniu takiej
propozycji powiedzieć – nie. Tym bardziej że sytuacja była ciężka, wymagała szybkiego
podejmowania ważnych decyzji. Przecież w jednej chwili straciliśmy tylu generałów. Pan
prezydent ocenił, że moja osoba jest najbardziej odpowiednia do zadań, które po katastrofie
smoleńskiej pojawiły się przed wojskiem.
Autor: Edyta Żemła
Strona: 4
Pewnie propozycja prezydenta wynikała z tego, że doskonale znał Pan Sztab Generalny?
Służyłem w nim wiele lat, ale przed objęciem funkcji szefa miałem kilkuletnią przerwę. Najpierw
wyjechałem do Brukseli na stanowisko Polskiego Przedstawiciela Wojskowego przy Komitetach
Wojskowych NATO i Unii Europejskiej, następnie zostałem radcą ministra obrony narodowej. Cały
czas miałem jednak kontakt ze Sztabem Generalnym. Zapewne to, że tak dobrze znałem jego
specyfikę i sposób jego działania, wpłynęło na decyzję pana prezydenta. To był początek maja
2010 roku, kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej. Okres niepewności w wojsku nie mógł trwać
zbyt długo. Trzeba było ustabilizować, uspokoić sytuację, wyznaczać na stanowiska odpowiednie
osoby.
Co było wtedy najważniejsze?
Dla wszystkich było oczywiste, że należy zwiększyć bezpieczeństwo wykonywania zadań,
szczególnie w Siłach Powietrznych. Nieszczęśliwych zdarzeń w wojsku była cała seria. Nie chcę,
by zrozumiano moją wypowiedź tak, że przyszedłem do Sztabu Generalnego, aby zrobić
porządek. Jestem przekonany, że po katastrofie CASY pod Mirosławcem zrobiono niemało, tyle
że siły zbrojne to bardzo duży i skomplikowany organizm i na efekty nawet najbardziej
skutecznych działań trzeba czasu. Wbrew pozorom pewnych problemów nie da się rozwiązać
jedną komendą. Musimy ciągle sprawdzać, pilnować, by nadal było bezpiecznie. W Wojskach
Autor: Edyta Żemła
Strona: 5
Lądowych czy w Marynarce Wojennej też mogłaby zdarzyć się katastrofa. Pozostałe rodzaje Sił
Zbrojnych również musiały położyć większy nacisk na bezpieczeństwo, szczególnie w szkoleniu,
którego intensyfikację uznałem wraz z innymi dowódcami za priorytet. Proszę pamiętać, że gdy
zostałem szefem Sztabu Generalnego, od czterech miesięcy trwała profesjonalizacja Sił
Zbrojnych. To był okres wytężonej pracy dotyczącej programów szkoleń i zmian w strukturach
organizacyjnych. Realizowaliśmy wiele planów rozpoczętych przez poprzedników.
Armia zawodowa wymaga od wojskowych zmiany mentalności. Trochę innego spojrzenia na
wojsko i służbę. Większej otwartości. To zadanie, które stoi przede wszystkim przed kadrą
oficerską. Żołnierze tego korpusu powinni mieć smykałkę do nauczania. Podporucznikom z
Wrocławia, których niedawno promowałem, wyświetliłem slajd z widokiem orkiestry symfonicznej i
powiedziałem: „wasze miejsce w orkiestrze jest tam, gdzie stoi człowiek z batutą, wy macie
dyrygować orkiestrą, a nie idealnie grać na skrzypcach”. Uważam, że właśnie oficerom, a
szczególnie młodym oficerom, należy poświęcać dużo uwagi. Zdaję sobie sprawę, jak to jest na
początku ich zawodowej drogi. Wiem też, choć nikt nie wyczyta tego z ich twarzy, że często mogą
czuć się zagubieni. Dostali się do szkół oficerskich, ciężko studiowali, a gdy trafiają na pierwsze
stanowiska służbowe, bywa, że ich wyobrażenie o wojsku rozmija się z rzeczywistością. Dlatego
należy nad nimi roztoczyć opiekę nie tylko mentorską, ale też emocjonalną. Rodzaj przyjaznej
aury, która nie staje w opozycji do wymagań i oczekiwań. Zawsze im powtarzam, by nie
przejmowali się niepowodzeniami i nie poddawali się.
Co chciałby Pan jeszcze zrobić na stanowisku szefa Sztabu Generalnego?
Jestem zwolennikiem spokojniej, rzetelnej i konsekwentnej pracy. Wiem, że należałoby teraz
powiedzieć, że chciałbym zrobić to, to i tamto. A ja nie mam jakichś wielkich planów ponad te,
które zostały już zresztą napisane. Uważam, że powstał bardzo dobry program rozwoju Sił
Zbrojnych na lata 2013–2022. Wiem, że już nie ja go zrealizuję, ale jeśli moim następcom to się
uda, będę szczęśliwszym emerytem wojskowym. Długo nad tym programem dyskutowaliśmy i
włożyliśmy w niego dużo pracy. Często dochodziło do sporów, długich dyskusji nad
kontrowersyjnymi pomysłami, nieprzespanych nocy. Gdy ten program zacznie być realizowany, to
będzie dla mnie wielka satysfakcja. Wiem, że „wszystko płynie” i w stu procentach nie udaje się
wszystkiego zrobić, ale nie czynię z tego założenia i jestem optymistą.
Autor: Edyta Żemła
Strona: 6