Katarzyna Zych, Liceum Ogólnokształcące im. gen. Józefa
Transkrypt
Katarzyna Zych, Liceum Ogólnokształcące im. gen. Józefa
„ZWYKŁY - NIEZWYKŁY CZŁOWIEK” Rozmowa z panem Januszem T. Skotarczakiem – katechetą w Liceum Ogólnokształcącym im. gen. Józefa Wybickiego w Śremie, organizatorem „Przystanku LO”, pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym ŚREMSONGU, czyli Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Religijnej, a także autorem książek oraz artykułów. Katarzyna Zych: - Jak spędza Pan swój wolny czas? Janusz T. Skotarczak: - To zależy od tego czy jest to popołudnie czy weekend, czy czas wakacyjny. Przede wszystkim spędzam go z żoną i z naszymi dziećmi. Jestem na etapie układania z nimi puzzli, czytania im bajek i wspólnego śpiewania. To dla mnie czas przygotowania się do spotkań w szkole. Ale też czas pisania artykułów, książek, a także czas przygotowań do prelekcji, które mam gdzieś wygłosić. W domu nie mamy telewizora, więc mam więcej czasu na czytanie. W czasie wolnym ładuję się też duchowo. Szukam różnych miejsc, gdzie jest to możliwe. Kilka miesięcy temu byłem w Jerozolimie. Tydzień temu wróciłem z Rzymu. - A wracając do szkoły… Dzięki Panu uczniowie mieli okazję spotkać się z wieloma sławnymi osobami. Do murów naszej szkoły zawitali m.in. znany reżyser Krzysztof Zanussi czy ojciec Leon Knabit. Jak Pan myśli, czy te spotkania w jakiś sposób wpływają na uczniów? - Trzeba by popytać młodzież, czy coś z tych spotkań w nich zostało. Dochodzą do mnie pozytywne echa tych spotkań. W ankietach pisanych zaraz po spotkaniach mogę często przeczytać piękne świadectwa. Ważne jest dla mnie, by lekcje religii w szkole były przedłużone o spotkania z różnymi osobami. Żeby te spotkania pobudzały do zastanowienia się nad życiem. Wiem, że te refleksje, które pozostawił nam ostatnio Pan Przemysław Babiarz czy Pan Krzysztof Zanussi były dla niektórych ważne. Cieszę się, że coraz więcej osób w naszej szkole prosi o kolejne spotkania. A skoro tak, to znaczy, że są one ważne. Jako młodzież jesteście tu nie tylko po to, by się uczyć poszczególnych przedmiotów, ale też po to, by kształtować swoje życie. Młodość jest jak wejście do pięknego lasu. Lekcje religii i wszystkie spotkania, które organizuję w naszej szkole mają pomóc, aby w tym lesie, którym jest młodość się nie zagubić. Wierzę, że racje miał Paul Claudel, który powiedział, że od dwóch czy trzech ,,tak” i dwóch lub trzech ,,nie” wypowiedzianych w młodości zależy często życie człowieka. Spotkania, które organizuję w ramach Przystanku LO mają pomóc, aby w tych ,,tak” i ,,nie” się nie pomylić. - A ŚREMSONG – to jest już festiwal, który przez wiele lat przyciąga do naszego miasta prawie całą Polskę. Spodziewał się Pan takiego sukcesu? - Zaczynałem w 1991 roku. Impulsem był dla mnie Jan Paweł II, który w tymże roku przybył do Polski ze swoją kolejną pielgrzymką. Spotkał się wtedy między innymi z katechetami. Zostało mi Jego słowo i prośba, żeby nie żałować trudu i pomysłowości, aby głoszenie młodym Dobrej Nowiny miało swój blask i świeżość. Papieskie słowa były dla mnie przedłużeniem słów z Biblii mówiących, że ,,młode wino należy wlewać do nowych bukłaków”, czyli trzeba ciągle szukać, aby Dobra Nowina była ciągle dobra i była ciągle nowiną. ŚREMSONG to inna lekcja religii. Bardzo chciałem, żeby ta lekcja odbywała się w okolicach urodzin Jana Pawła II, które przypadają 18 maja. Cieszę się tymi wszystkimi, którzy tu przez te 21 lat przybywali na Jego urodziny. To przeszło 28 tysięcy uczestników. To moja wielka radość, że chce się komuś przyjechać, nieraz z bardzo daleka, bo z Gdańska, z Warszawy, ze Szczecina, Stalowej Woli, z Krakowa, Lądka–Zdroju, Zielonej Góry, Piły… - Jak to się stało, że w śremskim liceum pojawiły się Zaduszki Muzyczne? - Jestem człowiekiem listopadowym. Urodziłem się 1 listopada, więc wszystkie urodziny spędzam na cmentarzu. To nie jest bez znaczenia. Nie każdy w swoje urodziny wędruje na cmentarz. Ten dzień mówi mi o życiu, o śmierci, o świętych i o wszystkich zmarłych. Na lekcjach religii modliliśmy się najpierw za wszystkich naszych bliskich zmarłych. Z czasem poprosiłem o modlitwę za zmarłych muzyków, poetów, pisarzy… Często o nich zapominamy, czytamy jakieś ich teksty czy słuchamy muzyki, ale nie zawsze za nich się modlimy. Najpierw to była modlitwa za muzyków na lekcji religii. Później jeden z uczniów nagrał mi na kasetę magnetofonową utwory zmarłych muzyków. Co lekcję odtwarzałem inną piosenkę, a później była modlitwa w intencji jej wykonawcy. Aż wreszcie pomyślałem sobie, że może byśmy ich przedstawili na żywo. No i tak powstały Zaduszki Muzyczne w naszej szkole. W zeszłym roku odbyła się już ich VI edycja. Jak wiesz, są one wydarzeniem artystycznym nie tylko w naszej szkole ale i w naszym mieście. One pokazują, jak wielkie wy - młodzież, macie talenty. - Często mówi Pan, że przychodzą do Pana uczniowie, by poprosić o modlitwę bądź o zwykłą rozmowę. Jak Pan myśli, z czego to wynika? - Myślę, że to wynika z zaufania, że katecheta to jest człowiek, który stoi przed Bogiem w imieniu swoich uczniów, a przed uczniami w imieniu Boga. Jestem po to, żeby z Panem Bogiem gadać o was i oddawać Mu wasze sprawy. Takie jak sprawdziany, czy egzamin na prawo jazdy, ale i sprawy rodzinne i bardzo osobiste. Ja po prostu zanoszę Wasze życie Panu Bogu. Cieszę się, że niektórzy odważają się, przychodzą i przedstawiają mi swoje intencje do modlitwy lub piszą sms-y. Najważniejsze, jakie dostaję, to te z prośbą o modlitwę. - Pana plany na przyszłość? - Pielęgnować ogród wiary, nadziei i miłości. Żyć pięknie z żoną i z dziećmi. Przekazać im to, co odkryłem jako najważniejsze w życiu. Przekazać też moim uczniom to, czym żyję. Żebyście nie mówili: - Aha, katecheta – to musi tak gadać. Ja mógłbym uczyć zupełnie innego przedmiotu, ale mówiłbym wam, jako człowiek wierzący, to samo. Chciałbym opisać w książce to co zrozumiałem z antropologii Jana Pawła II oraz cały Przystanek LO, czyli Dni Papieskie, Zaduszki Muzyczne, Dni dla Duszy, Dni Judaizmu, Śremsong, a także moje spotkania ze znanymi i mniej znanymi ludźmi. - A może jeszcze żyć tak, by ludzie pytali Pana o Boga? - Tak. To wielki testament, który zostawił mi Jan Paweł II. Kiedyś, będąc u niego w Rzymie, zapytałem: - Ojcze Święty, jak być dobrym katechetą? - Żyj tak, żeby ludzie pytali Cię o Boga – powiedział mi Jan Paweł II. Na początku chrześcijaństwa mówiono: - Zaproś kogoś na rok do swojego domu. Niech on zobaczy, jak żyjesz. Dziś trudno może kogoś na rok zaprosić, bo przecież nie zawsze są te możliwości, ale w tych zwykłych codziennych sprawach, w tym zwykłym życiu żyć ewangelicznie, czyli tak, by było nie do pomyślenia, że Boga nie ma. - Dziękuję za rozmowę. - Ja również bardzo dziękuję. Rozmawiała Katarzyna Zych Liceum Ogólnokształcące im. gen. Józefa Wybickiego w Śremie