Na farmie dziadka Krzysia
Transkrypt
Na farmie dziadka Krzysia
Na farmie dziadka Krzysia Na skraju wsi, z dala od innych zabudowań, położona była farma dziadka Krzysia. Dziadek zajmował się wypasem owiec. Oprócz tego w stajni stały trzy kare konie a po podwórku krzątały się kokoszki, kolorowy kogut z dużym czerwonym grzebieniem oraz stadko gęsi. Starą szopę zamieszkiwała kocia rodzina czyli mama, tata i urocze kocięta bliźnięta: Mruczuś i Feluś. Farmy zaś pilnował brązowo – czarny pies Burek. Rodzice Mruczusia i Felusia starali się wychowywać swoje pociechy na mądre i roztropne koty. Codziennie kocia mama upominała swoje dzieci – pamiętajcie! Nie zbliżajcie się do Burka i nie oddalajcie się od farmy! Pewnego dnia kocięta mimo przestróg mamy postanowiły zajrzeć do budy Burka. Rozwścieczony tą zuchwałością pies złapał Felusia za futerko i o mały włos nie pozbawiłby go życia, gdyby nie pomoc dziadka Krzysia. Kolejnego dnia swawolne kociaki wybrały się na pobliską łąkę. Wspólnym figlom wydawało się nie być końca. Najpierw urządziły sobie polowanie na myszki, później na motyle, aż w końcu na ptaszki. Rozbawione oddalały się od siebie nie zauważając, że zapada zmrok. W kociej rodzinie zapanował duży niepokój. Znajdujący się bliżej farmy Mruczek z trudem dotarł do szopy. Tymczasem wystraszony Feluś błąkał się po lesie nie mogąc znaleźć drogi powrotnej. Drżał z zimna i z głodu. Błądząc nieustannie nawoływał: - miau… - miau… - miau… Bardzo tęsknił za mamą, tatą, Mruczusiem a nawet za Burkiem. W rodzinie Felusia zapanowała rozpacz. Na farmie tej nocy nikt nie zmrużył oka. Wszyscy nawoływali Felusia jak mogli a najżałośniej wył Burek. Nie było nic słychać tylko: - Auuu… - Auuu… Z nastaniem nowego dnia, po naradzie, wszyscy z Burkiem na czele ruszyli na poszukiwania. Każdy wytężał wzrok i słuch oraz głośno wołał Felusia. Mama kotka łkała i miauczała nie tracąc nadziei na odnalezienie swojego dziecka. Nagle Burek skręcił w lewo i ruszył pędem do przodu. Pozostali uczynili to samo. Biegnąc za śladem psa dotarli do miejsca, gdzie ujrzeli niesamowity widok. Oto Burek i Feluś siedzieli uśmiechnięci w objęciach czekając na pozostałych. Na farmie tego pamiętnego dnia wszyscy cieszyli się i radowali. Śmiechom i zabawom nie było końca a kocia mama z marsową miną zwróciła się do swoich dzieci i rzekła: - mam nadzieję, że nauka nie pójdzie w las. Potem z czułością zamruczała i przytuliła je do siebie.