Dwanaście blokad komunikacji interpersonalnej
Transkrypt
Dwanaście blokad komunikacji interpersonalnej
Projekt IV Kierowanie zespołem klasowym w modelu behawioralnym Pytania do analizy podczas realizacji projektu Pytania do analizy podczas zajęć konwersatoryjnych z pedagogiki (I faza realizacji projektu): 1. Jakie są założenia behawioralnego modelu kierowania zespołem klasowym i modelu demokratycznym według MacKenzie R.J? 2. Z czego wynikają trudności w kierowaniu pracą uczniów na lekcji? 3. Jakie są metody modyfikowania zachowań uczniów w klasie w behawioralnym modelu oraz modelu demokratycznym według MacKenzie R.J ? Jak metody te wykorzystać w konkretnych sytuacjach? 4. Jakie są mocne i słabe strony omawianego modelu kierowania zespołem klasowym? Pytania do analizy podczas pobytu studenta na praktykach (II faza realizacji projektu ) : 1. Jakich trudności doświadczał opiekun praktyk w sytuacji kierowania zespołem klasowym. Czy nauczyciel wykorzystywał metody behawioralnego modelu kierowania zespołem klasowym ? Jeśli tak: jakie i na ile skuteczne okazały się te metody ? 2. Jakich trudności doświadczałaś/doświadczałeś w sytuacji kierowania zespołem klasowym? 3. Czy wykorzystywałaś/łeś metody behawioralnego modelu kierowania zespołem klasowym? Jeśli tak: jakie metody zastosowałaś/łeś i na ile skuteczne się one okazały? 4. Jaki jest pogląd nauczyciela- opiekuna na temat skuteczności metod behawioralnego modelu kierowania zespołem? Jaki jest Twój pogląd w tej sprawie? Literatura obowiązkowa Clifford H.E., Dyscyplina i kierowanie klasą, PWN, Warszawa 2006, ss. 73-99. MacKenzie R. J., Kiedy pozwolić, kiedy zabronić w klasie, GWP, Gdańsk 2008, ss. 57-94. Literatura uzupełniająca: Phillips D.C., Soltis J.F., Podstawy wiedzy o nauczaniu, GWP, Gdańsk 2003. Pryor K., Najpierw wytresuj kurczaka, Wyd. Media Rodzina, Poznań 2004. Skinner B.E., Zachowanie się organizmów, PWN, Warszawa 1995. 1 Teksty – Literatura obowiązkowa Clifford H. E., Dyscyplina i kierowanie klasą, PWN, Warszawa 2006, ss.73-99 Rozdział 3 Modyfikacja zachowania: B. F. Skinner (…)Podstawowe zasady modyfikacji zachowania (…) Behawioryści nie podejmują żadnych prób wyjaśnienia ludzkiego zachowani; w kategoriach woli. Takie sformułowania, jak spełnianie życzeń, dążenie do przyjemności czy unikanie bólu zakładają, że ludzie aktywnie poszukują lub pożądają pewnych bodźców i wybierają określone zachowania, które dają szanse na ich osiągnięcie. Takich implikacji behawioryści chcieliby uniknąć. Stwierdzają po prostu, że zachowania kontrolowane są przez swoje konsekwencje. Innymi słowy, każde zachowanie można wzmocnić, jeśli w jego następstwie dostarczy się dostateczni silną nagrodę. W celu zmodyfikowania zachowania behawioryści stosują albo wzmocnienie albo karę. Wzmocnienie zwiększa silę lub częstość danego zachowania, natomiast kara je redukuje. Zauważono, że niektórzy nauczyciele nieumyślnie wzmacniaj; złe zachowanie, gdy ich intencją jest wymierzenie kary. Należy zatem wyciągnąć wniosek, że ani intencje nauczyciela, ani sama natura jego działania nie rozstrzygają, czy ukaranie rzeczywiście miało miejsce. O tym, czy działanie ma charakter kary, decydują reakcje. jakie te bodźce wywołują u uczniów. Bardziej odpowiednie będzie zatem rozpatrywanie wpływu działań nauczyciela na uczniów przez pryzmat konsekwencji tych działań, a nie jego własnych intencji. (…) Strategie korygujące Pani Ropp była młodą, świeżo upieczoną nauczycielką i miała nikłe pojęcie na terna kierowania klasą. Poziom hałasu w VI klasie, którą uczyła, sial się nie do zniesienia Na hałas ten składały się głównie wędrówki uczniów pomiędzy ławkami, krzyki prze całą salę i gwizdanie. Zdarzały się również sporadyczne bójki, a kilkoro dzieci miało w zwyczaju plucie kulkami papieru i puszczanie papierowych samolotów. Niekiedy dzieci goniły się po klasie i wchodziły na ławki, bawiąc się w berka. Pani Ropp za każdym razem reagowała na te sytuacje, powtarzając groźby i głośno wzywając uczniów, aby się uciszyli i zajęli miejsca. Zazwyczaj jej starania zmniejszały na chwilę balas, ale w ciągu paru minut złe zachowanie znowu się nasilało. Któregoś dnia nauczycielka wreszcie nie wytrzymała. Doprowadzona do rozpaczy, uciekła z klasy z silnym postanowieniem, że nigdy do niej nie wróci. Kilka godzin spędziła w gabinecie dyrektora, opierając się próbom nakłonienia jej do powrotu do sali. Ostatecznie zgodziła się wrócić, pod warunkiem że przez następny tydzień, codziennie przez parę godzin, będzie jej towarzyszył dyrektor, który pomoże jej wypracować skuteczne techniki kierowania klasą. Dyrektor nauczył panią Ropp następujących trzech procedur: 1. Jasno określ zasady. Określ, jakie zachowania są pożądane. Wyjaśnij dzieciom swoje zasady, żeby wiedziały, czego od nich oczekujesz. Powtarzaj te wyjaśnienia co jakiś czas, żeby zawsze dobrze rozumiały zasady. 2. Ignoruj złe zachowanie. Nie zajmuj się zachowaniami, które chciałbyś wyeliminować. Zwracaj uwagę na zachowania tych dzieci, które przestrzegają zasad. Chwal zachowania, które wyraźnie różnią się od tych zakłócających spokój. Nie zwracaj uwagi na nieodpowiednie zachowanie. 3. Chwal dzieci za przestrzeganie reguł. Wyszukuj przykłady stosowania się uczniów do zasad i chwal ich za takie postępowanie. Nadawaj specjalne przywileje dzieciom, które przestrzegają zasad (…). Początkowo z trudem przychodziło pani Ropp hamować swą naturalną skłonność do zwracania uwagi źle zachowującym się uczniom. Nieinformowanie ich, że przeszkadzają w lekcji, wydawało jej się niewłaściwe. Czuła, że jej obowiązkiem jest sprawowanie kontroli nad klasą i cały czas kusiło ją, by wrócić do gróźb i napomnień. W obecności dyrektora trzymała jednak język za zębami i ignorowała 2 wszystkie wygłupy. Po dwóch lub trzech dniach uzgodniono, że dyrektor nie będzie już dłużej obecny na lekcjach. Kiedy wyszedł, dzieci natychmiast powróciły do swych wcześniejszych zachowań. Z mocnym postanowieniem kontynuowania nowej taktyki kierowania klasą, nauczycielka w dalszym ciągu ignorowała niewłaściwe zachowania i chwaliła dzieci, które przestrzegały zasad. Po tygodniu dostrzegła u uczniów wyraźną zmianę. Zachęcona tym, pozostała wierna nowym procedurom kierowania klasą. Nie upłynęło dużo czasu i jej uczniowie zaczęli zachowywać się całkiem poprawnie. Wzmacnianie Bodźce stosowane w celu wzmacniania zachowań są nazywane wzmocnieniami. Istnieją dwie grupy wzmocnień, negatywne i pozytywne. Często sądzi się błędnie, że wzmocnienie negatywne to po prostu nieprzyjazne działanie nauczyciela, mające na celu poskromienie niepożądanych zachowań. Tak naprawdę wzmocnienie negatywne, choć często mylone z karą, polega na tym, że uczniowie unikają nieprzyjemnych bodźców, nie przeżywając negatywnych doświadczeń. W dodatku docelowym rezultatem wzmocnienia negatywnego jest zwiększenie częstości pojawiania się danego zachowania, a nie redukowanie go, jak to się faktycznie dzieje w wypadku kary. Uczeń pragnie uniknąć wycofania określonego bodźca. Na przykład na początku nowego okresu uczniowie mogą dostać 100 punktów na poczet stopnia ze sprawowania. Następnie odbiera się im punkty za każdy przypadek zdefiniowanego wcześniej nieodpowiedniego zachowania. Jeśli uczniowie poprawiają swe sprawowanie, aby uniknąć odbierania punktów, mówi się, że zostali wzmocnieni negatywnie (…) Kiedy bodźce są dostarczane, mamy z kolei do czynienia ze wzmocnieniem pozytywnym. Jeśli dzieci otrzymują punkty za dobre sprawowanie, a następnie zachowują się jeszcze lepiej, oznacza to, że zostały wzmocnione pozytywnie. Należy zwrócić uwagę, że w obydwóch wypadkach celem dostarczania wzmocnień jest dobre sprawowanie. We wzmocnieniu pozytywnym dzieci dostają punkty, gdy ich zachowanie jest poprawne. We wzmocnieniu negatywnym uczniowie unikają odbierania im punktów, zachowując się we właściwy sposób. Oba wzmocnienia, pozytywne i negatywne, powodują wzmożenie reakcji, z którymi są kojarzone. W innym podejściu do wzmocnień uwagę koncentruje się na wynikach nauczania. Gdy wzmacnia się postawę „dobrego ucznia”, zachowania destrukcyjni są odpowiednio ograniczane (…). Najwyraźniej, kiedy jedno się zwiększa, drugie musi się zmniejszyć. Niektóre badania nad kierowaniem zachowaniami obejmowały uczenie dzieci kształtowania zachowań ich nauczycieli (…) (Klein, 1971). Gdy zachowanie nauczyciela zmieniało się na lepsze, poprawiały się również zachowania uczniów. Naukowcy uczyli kilkoro dzieci sprawiających poważne problemy wychowawcze pozytywnie reagować na swoich nauczycieli. Okazało się wtedy, że nauczyciele lepie się zachowywali, mieli lepsze nastawienie do uczniów, a ich komentarze dawały uczniom więcej wsparcia. W rezultacie przypadki złego zachowania wśród uczniów zostały ograniczone (…). Wygaszanie Pan Chen stale krytykował grupkę uczniów za rozmowy na lekcji w czasie przeznaczonym na cichą naukę. Od czasu do czasu kierował jednego lub kilku z nich na rozmowę do pana Howe`a, zastępcy dyrektora. Problem jednak nie ustępował, a bywały takie dni, ze sytuacja wydawała się nawet gorsza. Pewnego razu przyszło panu Chenowi do głowy, że niesforni uczniowie reaguję, być może, na zainteresowanie, jakie on im okazuje. Postanowił nie zwracać na nich uwagi, szukając jednocześnie okazji. żeby dostarczyć uczniom pozytywnych wzmocnień, kiedy pracowali spokojnie nad zadaniem. Po pewnym czasie ich głośne rozmowy udało się wyeliminować. Kiedy nieodpowiednie zachowanie, które było wcześniej wzmacniane, zostanie całkowicie zignorowane, często ulega wygaśnięciu, co oznacza, że słabnie aż do momentu zaniknięcia. Wygaszanie jest szczególnie efektywne wtedy, gdy jednocześnie towarzyszy mu wzmacnianie zachowań pożądanych. Nauczyciel, ignorując uczniów zakłócających lekcję i kierując swoje zainteresowanie ku ich grzeczniejszym kolegom i koleżankom z klasy, powinien zwracać baczną uwagę na sygnały wskazujące, że sposób postępowania tych pierwszych się zmienia. Jeśli tylko 3 zaobserwuje u nich odpowiednie zachowanie, powinien je natychmiast wzmocnić. Kiedy wygaszanie połączone jest ze wzmacnianiem, nauczyciel może oczekiwać znaczącej poprawy dyscypliny w klasie (Hall i in., 1971). Niewłaściwe zachowanie zostanie wygaszane, podczas gdy częstość zachowań pożądanych wzrośnie. Za przykład posłużyć może historia pewnej dziewczynki w wieku przedszkolnym. Kiedy przebywała ona na placu zabaw, dostawała napadów płaczu i złości. Nauczycielka reagowała, podchodząc do niej i błagając ją, żeby przestała. Czasem złościła się na nią. Napady stawały się coraz gwałtowniejsze i trudniejsze do zniesienia. Za radą doświadczonego dyrektora, nauczycielka zaczęła te wybuchy ignorować. Przynosiła ze sobą na podwórko książkę albo gazetę i gdy dziecko wpadało w furię, udawała, ze czyta. Ostatecznie zachowanie dziewczynki się zmieniło i napady ustały na dobre (Alberto i Troutman, 1999). Zazwyczaj właściwe jest wzmacnianie pożądanego zachowania i jednoczesne ignorowanie niepożądanego. Można na przykład nie zwracać uwagi na rozmowy uczniów w klasie i w tym samym czasie wzmacniać ich pracę na lekcji. Metoda ta jest szczególnie pożyteczna w sytuacji, gdy określony typ zachowań nauczyciela powoduje zmniejszenie szansy wystąpienia określonego zachowania u uczniów, jak to się dzieje choćby w wypadku pana Chena. Zdarza się często, że gdy tylko ignoruje się niepożądane zachowanie, utrzymuje się ono dalej — mimo że nie jest już wzmacniane przez nauczyciela. Może nawet zacząć się pojawiać z większą częstotliwością. Dzieje się tak dlatego. że na dane zachowanie mogą wpływać inne wzmocnienia, nad którymi nauczyciel nie ma zbytniej kontroli, jak choćby aprobata rówieśników (Walker i Shea, 1999). Wykluczanie Czasem nawet najczęstsze chwalenie dobrego i ignorowanie złego zachowania nie powoduje ograniczenia niepożądanych zachowań u uczniów. Może się okazać, że wzmocnienia otrzymywane od rówieśników za nieodpowiednie zachowanie są mocniejsze niż te oferowane przez nauczyciela za zachowanie właściwe. W takich wypadkach behawioryści zalecają, żeby zastosować wobec ucznia wykluczenie (time-out), czyli usunąć go na jakiś czas ze środowiska, w którym jego niepożądane zachowanie jest wzmacniane. Wykluczenie odbywa się zwykle w osobnym pokoju, z dala od sali lekcyjnej. W pokoju powinno być możliwie jak najmniej bodźców, żeby przebywanie w nim nie stało się dla uczniów bardziej atrakcyjne niż pozostanie w klasie. Zazwyczaj prosi się ucznia, aby został w pokoju odosobnienia przez jakiś ustalony czas, albo dopóki nie ustanie konkretne niepożądane zachowanie. Na przykład dziecko spazmatycznie płaczące w klasie można posłać do pokoju odosobnienia na tak długo, aż nie będzie płakało przez pięć minut. Sytuację, wyjaśnia się dziecku, gdy wchodzi ono do pokoju. Mądrze jest ograniczać stosowanie wykluczeń do niezbędnego minimum Przeżycie związane z odosobnieniem nie powinno powodować u dzieci urazów Nie powinno się na przykład zamykać dziecka w „więzieniu” za zaryglowanym drzwiami. Karanie Najpowszechniejszą strategią korekcyjną jest karanie. Zamiast ignorowania nie pożądanych i wzmacniania pożądanych zachowań, nauczyciele decydują się czasem ukarać dziecko za jego złe postępowanie. Może się jednak zdarzyć, że takie działanie będzie dla dziecka nie karą, lecz wzmocnieniem. Jeśli tak się stanie, złe zachowanie jeszcze się nasili. Wyobraźmy sobie taki przykład: Ralph pluje papierowymi kulkami w innych uczniów, a nauczyciel rutynowo strofuje go, usiłuję w ten sposób nakłonić chłopca, żeby wreszcie przestał. Jeżeli jednak uwaga nauczyciela podziała na Ralpha wzmacniająco, nie zaprzestanie on plucia. Przyjemność, jaką uzyskuje, jest podwójna, bo czerpie ją z zainteresowania okazywanego mu zarówno przez innych uczniów, jak i przez nauczyciela. Być może wolałby, żeby było to zainteresowanie o charakterze pozytywnym, ale jeśli nauczyciele zawsze ignorowali jego dobre zachowanie, zauważając tylko to niedobre, negatywne zainteresowanie może być dla niego bardziej atrakcyjne niż brak jakiejkolwiek uwagi ze strony nauczycieli. Dlatego będzie prowokował wszystkich nauczyciel dopóty, dopóki nie zareagują negatywnie. 4 Bardzo trudno jest przewidzieć. jak uczeń zareaguje na karę. Niektórzy oczywiście ustępują i zachowują się lepiej. Inni przeszkadzają coraz bardziej. Są jeszcze tacy, którzy unikając otwartej konfrontacji, wciąż podejmują wobec nauczycieli agresywne działania odwetowe. Mogą na przykład niszczyć przedmioty będące własnością szkoły lub jej pracowników. Niektórzy uczniowie zamykają się w sobie przed tymi, którzy ich karzą — mogą w tej sytuacji przestać się uczyć. Takie problemy zdarzają się rzadko, gdy wzmacnia się dobre, a ignoruje złe zachowanie. Behawioryści są przekonani, że kary mogą być czasem nieodzowne. Zaleca się je jednak tylko wówczas, jeśli zawiodły bardziej pozytywne metody lub gdy potrzebna jest natychmiastowa interwencja. Trudno na przykład szukać okazji do pozytywnych wzmocnień, kiedy toczy się bójka. Trzeba ją przerwać i sięgnąć po kary, jeżeli są konieczne, by powstrzymać uczniów od ewentualnego podjęcia jej na nowo (Charles, 1992). Kary mają zwykle charakter arbitralny. Są wymierzane bez wcześniejszego uprzedzenia i wiążą się z przykrym przeżyciem, którego charakter i czas trwania nie mają wiele wspólnego z samym złym zachowaniem danego ucznia. Oto przykład: Deanna i jej koleżanka Jasmine wrzuciły cegłę do kościoła przylegającego do szkolnego budynku i rozbiły okno witrażowe. Deanna była szkolną gwiazdą w koszykówce oraz w biegach. Jej przyjaciółka nie brała udziału w żadnych zajęciach pozalekcyjnych. Deannę ukarano wykluczeniem z rozgrywek koszykówki na cały sezon. Jasmine dostała naganę. Kara Deanny nie miała nic wspólnego z rozbiciem okna, a czas jej trwania był przypadkowy. Kara udzielona Jasmine byla mniej dotkliwa, lecz również nie miała wiele wspólnego z wybijaniem szyb. Byłoby lepiej, gdyby obu uczennicom kazano zapłacić za wymianę okna. Rozkłady wzmocnień Rozkład wzmocnień to porządek, według którego bodźce wzmacniające zostają dostarczone w odpowiedzi na pojawienie się projektowanego zachowania (Walker i Shea, 1999). Zastosowany rozkład wzmocnień ma znaczący wpływ na zmianę zachowania. Wzmocnienia mogą być dostarczane według rozkładu ciągłego, w którym udziela się ich za każdym razem, gdy projektowane zachowanie występuje. Jeśli pożądany jest rozkład zmienny, wzmacnia się tylko niektóre przejawy danego zachowania. Zmienny rozkład wzmocnień może być dla ucznia przewidywalny albo nieprzewidywalny. Rozkład wzmocnień można uczynić przewidywalnym na dwa sposoby: ustalony może być czas przerwy lub liczba reakcji. W wypadku stałego rozkładu czasowego wzmacniana jest pierwsza reakcja po upływie ustalonego czasu od ostatniego wzmocnienia. Potem odmierza się czas od nowa. Na przykład dzieci mogłyby dostawać w nagrodę złotą gwiazdkę za ciągłe czytanie przez 20 minut. Wzmacnianie byłoby kontynuowane w kolejnych 20-minutowych odstępach. Według stałego rozkładu ilościowego wzmocnienie pojawia się za każdym razem, gdy uczeń zaprezentuje ustaloną liczbę reakcji określonego rodzaju. W takim wypadku dzieci mogłyby otrzymywać nagrodę w postaci 10-minutowego odpoczynku po skończeniu kolejnych 20 zadań z arytmetyki. Zmienny rozkład wzmocnień można uczynić nieprzewidywalnym na dwa sposoby: zróżnicowana może być liczba reakcji albo czas przerwy. Zróżnicowany rozkład ilościowy służy utrzymywaniu poziomu reakcji na wzmocnienia, kiedy satysfakcjonujący standard zachowania został już osiągnięty za pomocą rozkładu ciągłego lub stałego ilościowego. W tym wypadku liczba reakcji, które występują przed dostarczeniem wzmocnienia, waha się wokół pewnej średniej. Na przykład wzmocnienie może zostać dostarczone po każdej, średnio licząc, dwudziestej reakcji, ale może być wysyłane po dowolnej ich liczbie, począwszy od pierwszej a kończąc na czterdziestej reakcji, w nieprzewidywalny dla ucznia sposób. (…) Zróżnicowany rozkład czasowy wzmocnień jest podobny do zróżnicowanego rozkładu ilościowego, z tym że wzmocnień dostarcza się na podstawie średniego czasu trwania reakcji behawioralnej. Również w tym wypadku osoba otrzymująca wzmocnienia nie wie, kiedy to nastąpi. (…) Wykorzystanie zmiennego rozkładu wzmocnień ma dwie zalety. Po pierwsze oszczędza czas i energię nauczyciela. Po drugie, stosowany w powiązaniu z odpowiednim postępowaniem ucznia, daje większą szansę na doprowadzenie do zachowań bardziej utrwalonych, niepodatnych na zmiany (…). Trwałość ta bierze się najwidoczniej stąd, że wzmocnienia są niespodziewane — i dlatego trudniej osiągalne i bardziej kuszące (…). 5 Siłę działania wzmocnień w rozkładzie zmiennym można zwiększyć dzięki ograniczonemu dostępowi. Ma on miejsce wtedy, gdy wzmocnienie osiągalne jest tylko przez krótki, ograniczony czas. W porównaniu ze zwykłym zróżnicowanym rozkładem czasowym wzmocnień, stosowanie w tym rozkładzie ograniczonego dostępu kładzie bardziej kategoryczny nacisk na odpowiednie zachowanie. Jeśli reakcja ma zostać wzmocniona, musi nastąpić w krótkim, limitowanym czasie, co wymaga od ucznia koncentracji na systematycznym zachowywaniu się w określony sposób z obawy, że może go ominąć nagroda. (…) Stosowanie zmiennego rozkładu wzmocnień ma także pewne wady. Zachowania niepożądane, wzmacniane sporadycznie, mają większą tendencję do utrzymywania się. Jak wskazuje opisany niżej przykład, jeśli niewłaściwe zachowanie jest wzmacniane sporadycznie, jak to się często zdarza, potrzeba będzie więcej wysiłku, żeby wyeliminować je w przyszłości. (…) Rodzaje wzmocnień Istnieje kilka różnych typów wzmocnień. Chociaż nie można mówić o przewadze któregoś z nich nad pozostałymi, określony rodzaj może okazać się bardziej pożądany w zależności od środków, jakimi dysponuje szkoła, lub od preferencji nauczyciela. Wzmocnienia warunkowe Niektóre wzmocnienia są wygodne w użyciu, jednak brak im dostatecznej mocy, by zmienić zachowanie uczniów. Na przykład wzmocnienia słowne bywają czasem niezbyt skuteczne — zainteresowanie ze strony rówieśników może pobudzić uczniów do złego zachowania o wiele bardziej niż pochwały nauczyciela do dobre go. W takim wypadku nauczyciel może spróbować zwiększyć siłę oddziaływani swoich pochwał, łącząc je z jakimś innym, mocniejszym wzmocnieniem. Może na przykład jednocześnie pochwalić ucznia i nagrodzić go jakimś nadzwyczajnym przywilejem, jak choćby funkcją pomocnika w swojej pracowni. O wzmocnieniu, które go siła została w ten sposób zwiększona — przez skojarzenie z innym wzmocnieniem — mówi się, że zostało uwarunkowane. Pochwała — wzmocnienie warunkowe — może być później użyta zamiast nadania przywileju, którego siła jest większa. Wzmocnienia ogólne i wspomagające Nauczyciel może zwiększyć siłę oddziaływania stosowanego programu wzmacniania, korzystając ze wzmocnień ogólnych. Ich rolę pełnią przedmioty o wartości czysto symbolicznej — jednak nadzwyczaj cenne dla uczniów, gdyż mogą być wymieniane na jedno z wielu pożądanych wzmocnień wspomagających. Najlepszym przykładem wzmocnienia ogólnego są pieniądze. Ich siła uwidacznia się w wysiłkach, jakie podejmuje większość ludzi w celu ich zdobycia. Nie słyszy się, żeby ktoś napadał z bronią w ręku na sklep po to, by zabrać stamtąd jakiś konkretny przedmiot — zawsze bierze pieniądze. Siła, jaka drzemie w pieniądza wynika z tego, że mogą one zaspokoić, pośrednio, niemal każdą potrzebę. Nauczyciel stosujący wzmocnienia ogólne, w połączeniu ze wzmocnieniami wspomagającymi (dużym wyborze), nie musi sam decydować, które z nich będą najbardziej satysfakcjonujące. Decyzję tę podejmują sami uczniowie. W szkolnym programie wzmacniania zamiast pieniędzy rolę środka wymiany pełnią żetony. Mogą to również plastikowe monety, karteczki czy nawet znaczki odnotowywane w notesie lub na specjalnym arkuszu (…). Wspólną cechą wszystkich ich odmian jest to, że mogą zostać wymienione na jakąś inną pożądaną nagrodę. Żetonowy system wzmocnień Metoda, w której używa się żetonów podlegających wymianie, nazywa się żetonowym systemem wzmocnień (…). Aby system był skuteczny, wykorzystywane w nim żetony muszą być łatwo i szybko przydzielane. Na przykład nauczyciel z plastikowymi koralikami w kieszeni może je bez trudu rozdzielać, chodząc po sali, zarówno wtedy, kiedy prowadzi lekcję z całą klasą, jak i podczas indywidualnej pracy z uczniami siedzącymi w swoich ławkach. Skuteczność systemu żetonowego zależy również od stopnia atrakcyjności wzmocnień wspomagających. Jeżeli nie mają zbyt dużej wartości jako nagrody, nie będą w stanie motywować uczniów. To, co niektórzy z nich uważają za pożądane, bywa niekiedy bardzo zaskakujące. Atrakcyjność wzmocnień zależy w znacznym stopniu od wieku uczniów. Zdarza się, że małe dzieci potrafią sumiennie pracować nad zadaniami przez wiele 6 godzin, po to by zdobyć żetony, za które kupią jakąś tanią ozdóbkę. Rzecz jasna, starsi uczniowie tego nie zrobią. Tabela Przykładowe żetony (…) – Znaczki stawiane na tablicy – Złote gwiazdki lub inne naklejki – Znaczki zapisywane na kartce – – Bileciki lub papierowe karteczki Dowolne znaki w rejestrze komputerowym – – Koraliki do nawlekania, Stemple odbijane na kartach Dopóki zachowanie się nie poprawi, żetony trzeba rozdawać według rozkładu ciągłego. Z biegiem czasu można go zmienić na wygodniejszy rozkład zmienny. Dodatkowo podczas wręczania żetonów można też udzielać uczniom pochwał, które nabierają większej mocy jako wzmocnienia warunkowe. Jeżeli pochwały przeplata się później rozdawaniem żetonów, można oczekiwać, że będą one miały pozytywny wpływ na zachowanie uczniów. Gdy żetonowy system wzmocnień zostanie formalnie wprowadzony do użytku w szkole, często zakłada się w niej sklepik, w którym uczniowie „kupują” nagrody za zdobyte żetony. Zależnie od wieku uczniów biorących udział w tym przedsięwzięciu, sklepik zaopatrzony jest zwykle w takie towary. Nauczyciel przedmiotów ścisłych, pan Hansen, miał kłopoty z kilkorgiem uczniów w każdej ze swych VII klas. Z pomocą jednego ze swoich uniwersyteckich profesorów opracował żetonowy system wzmocnień na wyłączny użytek tych paru nadzwyczaj niezdyscyplinowanych uczniów. Chciał przy tym uniknąć praktyki — powszechnie stosowanej w takich systemach — dostarczania uczniom jedzenia i przedmiotów do zabawy jako wzmocnień wspomagających. Wolał nadawać im specjalne przywileje, które byłyby, jak sądził, bardziej zbieżne z celami szkolnej edukacji. Miał w dodatku wątpliwości, czy byłby w stanie samodzielnie finansować konkretne nagrody jako wzmocnienia, a wiedział, że nie może liczyć na dodatkowe środki ze szkolnego budżetu. Sądzi też, że rodzice mogliby uznać rozdawanie jedzenia i drobiazgów za przekupstwo, natomiast raczej nie oponowaliby — ani oni, ani inne osoby — przeciwko takiemu programowi. Pan Hansen zamierzał oprzeć żetonowy system wzmocnień na programie nauczania, z którego korzystał, prowadząc lekcje; usiadł więc pewnego dnia i spisał wszystko, czego oczekiwał od swoich uczniów. Większość czasu na jego lekcjach poświęcana była na przeprowadzanie doświadczeń z roślinami. Z ustawionego z boku sali biurka uczniowie brali kartki, na których opisane były eksperymenty do wykonania. Kiedy potrzebowali materiałów, przynosili je sobie ze znajdującego się w osobnym pomieszczeniu magazynu. Uczniowie prowadzili doświadczenia przy własnych biurkach, po czym materiały badawcze mogli przenieść na specjalne stoły uprawowe W czasie oczekiwania na wyniki doświadczenia zachęcani byli do rozpoczynania nowych eksperymentów. W konsekwencji w każdym momencie wszyscy uczniowie pracowali nad kilkoma eksperymentami jednocześnie. Oto spis zachowań, które pan Hansen postanowił wykorzystać jako podstawę planowanego żetonowego systemu wzmocnień: 1. Słuchanie podczas części lekcji przeznaczonej na wykład i dyskusję. 2. Udział w lekcyjnej dyskusji. 3. Czytanie odpowiednich materiałów. 4. Praca nad własnymi eksperymentami. 5. Przeprowadzenie całego doświadczenia poprawnie iw odpowiednim czasie. 6. Odpowiadanie na pytania sprawdzające, dotyczące wykonanego eksperymentu. 7. Odpowiadanie na związane z doświadczeniem pytania dodatkowe. 8. Przeprowadzanie dodatkowych doświadczeń. 9. Uzyskiwanie dobrych wyników w testach. Kolejne zadanie polegało na wyborze odpowiednich wzmocnień wspomagających. Nauczyciel opracował listę rzeczy, które — jak przypuszczał — byłyby atrakcyjne dla uczniów, chciał jednak poznać także ich własne sugestie na ten temat. Zapytał interesujących go uczniów, w jakich 7 zadaniach i czynnościach chcieliby brać udział w czasie lekcji. Dodał, że chodzi wyłącznie o takie zajęcia, które faktycznie można wykonywać w szkole(….). Każdemu z niezdyscyplinowanych uczniów — w każdej z 6 grup było ich troje lub czworo — pan Hansen wręczył specjalną teczkę. W środku do okładki były przypięte dwie kartki. Na jednej z nich znajdował się spis wzmocnień wspomagających wraz z liczbą punktów określających ich wartość. Druga kartka zawierała listę pożądanych zachowań. Przy każdym z nich znajdował się rząd kratek, w których można było zaznaczać zdobyte punkty. Gdy tylko nauczyciel zauważył, że któryś z obserwowanych przez niego uczniów zachowywał się właściwie, zapisywał w jednej z kratek stosowną liczbę punktów. Uznał za istotne, by jego trudni uczniowie każdego dnia otrzymali przynajmniej minimum punktów potrzebne do wymiany na którąkolwiek z nagród. Dlatego też starał się przyznawać każdemu z nich co najmniej 25 punktów w czasie jednej godziny lekcyjnej. Nauczyciel spróbował przypisać inne wartości punktowe za różne zachowania w taki sposób, żeby uczniowie nauczyli się oszczędzać zdobyte punkty i wymieniać je później na cenniejsze nagrody. Pan Hansen był bardzo zadowolony z efektów wprowadzonego systemu żetonowego. Jego najbardziej niezdyscyplinowani uczniowie niemal od razu przeobrazili się w najpilniejszych. Przy okazji zauważył, że niektóre wzmocnienia wspomagające okazały się bardziej popularne od innych. Największym powodzeniem cieszyło się wcześniejsze zwolnienie na lunch. Każdy, kto kiedykolwiek znalazł się w typowym, zatłoczonym gimnazjalnym bufecie, będzie wiedział dlaczego. Dodatkowa lekcja wf stała się bardzo popularna wśród chłopców, natomiast dziewczęta wolały być asystentkami nauczyciela lub „gońcami” posyłanymi w różnych sprawach. Jeden uczeń zdecydował się przygotować specjalny raport. Jednakże, kiedy już raz otrzymał tę nagrodę, jej atrakcyjność spadła. Takie doświadczenia pomogły nauczycielowi uświadomić sobie, że powinien utrzymywać i od czasu do czasu korygować całkiem pokaźną liczbę możliwych do użycia wzmocnień wspomagających, które mogłyby usatysfakcjonować uczniów w większym stopniu. Nauczyciele próbują czasem objąć żetonowym systemem wzmocnień całą klasę. W takim wypadku potrzebny jest bardziej efektywny sposób przyznawania punktów. Zazwyczaj dobrze się sprawdza rozdawanie plastikowych krążków. Niektórzy nauczyciele drukują papierowe pieniądze o różnych nominałach, służące jako żetony. Praktyka ta jest powszechna wśród nauczycieli języków obcych, a jej dodatkową zaletą jest pomoc w opanowywaniu przez dzieci systemu monetarnego kraju, którego język poznają. Planując wprowadzenie żetonowego systemu wzmocnień, mądrze będzie omówić to zawczasu z dyrektorem szkoły. Konsultacje pomogą uniknąć niektórych zarzutów i zastrzeżeń, które mogłyby się pojawić, a także dają sposobność do wyjaśnienia spraw związanych z takimi działaniami, jak wcześniejsze zwalnianie uczniów na lunch lub wysyłanie ich na dodatkowe godziny wf. Przewidując udział uczniów w dodatkowych lekcjach lub spędzanie przez nich czasu w bibliotece, należy omówić to z właściwym nauczycielem lub innym pracownikiem szkoły. Problemy przekupstwa i środków zniechęcających Jednym z zarzutów często wysuwanych wobec modyfikacji zachowania jest to, że sankcjonuje ona przekupstwo. Sloane, Buckholdt, Jenson i Crandall (1979) wymieniają następujące odpowiedzi, najczęściej udzielane w tej sprawie przez behawiorystów: 1. Wszyscy pedagodzy wyrażają nadzieję, że dzieci będą chciały uczyć się użytecznych rzeczy przez wzgląd na przypisane im wartości. Jednak większość interesujących rzeczy, których mogą się one uczyć, wymaga minimalnego poziomu umiejętności i zrozumienia, zanim staną się dla dzieci rzeczywiście pociągające. Weźmy na przykład czytanie. Żeby stało się przyjemne, trzeba najpierw posiąść pewne podstawowe umiejętności. Trudno oczekiwać od kogoś, kto słabo czyta, by czerpał satysfakcję z trudnie lektury, takiej jak Hamlet. Na początku trzeba go motywować do czytania dodatkowymi nagrodami. Nagrody te, pochodzące z zewnątrz, są jednak tylko tymczasowe. Kiedy umiejętność czytania zostanie już rozwinięta zewnętrzne nagrody nie będą konieczne. 2. Niektóre osoby, na przykład niepełnosprawne intelektualnie lub cierpiące na psychozy, nie znajdują motywacji w tym samym, co większość ludzi, nim będą odpowiednio umotywowane, by robić wiele rzeczy czyniących życie bardziej wartościowym, mogą potrzebować konkretnych i natychmiastowych wzmocnień. 8 3. Nagroda otrzymywana przez dziecko za pracę na lekcji nie jest przekupstwem, ale czymś w rodzaju pensji, którą dostaje nauczyciel i inni dorośli za świadczone przez siebie usługi. 4. Słowo „przekupstwo” jest stosowane zazwyczaj w odniesieniu do zapłaty za zachowania nielegalne lub niemoralne. Używanie go do opisania na za naukę jest nadużyciem w stosunku do jego prawdziwego znaczenia (…) Niektóre problemy związane z nagrodami Rzadko kwestionuje się skuteczność i stosowność wręczania dzieciom nagród za osiągnięcia i inne pożądane zachowania. Zakłada się, że nagrody, oprócz wyeliminowania problemów z dyscypliną, powodują jakościową i ilościową poprawę pracy dzieci w szkole, nie czyniąc im przy tym żadnej krzywdy. Część opracowań rzeczywiście potwierdza tę opinię. Jednak liczne wyniki badań ukazują też ciemną stronę praktyki nagradzania dzieci za szkolne osiągnięcia. W im większym zakresie stosuje się nagrody, tym bardziej wydają się one nieodzowne (…) . Początkowo dzieci mogą chcieć się uczyć, niczego za to nie otrzymując, kiedy jednak system nagradzania zostanie ustanowiony, pozbawione nagród mogą odmówić nauki. W ten oto sposób zewnętrzne nagrody zastępują wewnętrzną motywację. Osoby wewnętrznie zmotywowane poszukują optymalnych dla siebie wyzwań, wykazują większą innowacyjność i zazwyczaj osiągają lepsze rezultaty w bardziej wymagających warunkach (…). Kiedy jednak zostaną raz nagrodzone, spada ich zainteresowanie zadaniem, za które otrzymały nagrodę (…). Nagrody okazują się druzgocąco skuteczne w tłumieniu entuzjazmu wobec zadań, które w innej sytuacji mogłyby sprawiać dzieciom przyjemność(…). Wskazano także, że ścisła kontrola nauczyciela dotycząca jednego zadania powodowała u uczniów spadek zainteresowania drugim, zupełnie innym zadaniem. Inaczej mówiąc, zabójcze dla motywacji skutki kontroli mogą zmniejszać zainteresowanie uczniów nowymi zadaniami szkolnymi(…). Ponad 100 prac badawczych potwierdza fakt, iż zewnętrzne nagrody zmniejszają wewnętrzną motywację (…). Badając oddziaływanie nagród, Freedman, Cunningham i Krismer (1992) odkryli, że im silniejsza jest zachęta, tym gorzej postrzegane są zadania, z którymi się ona wiąże. Im bliżej jest obiekt pożądania — nagroda, którą wabi się uczniów, tym wyraźniejsza ich niechęć wobec tego, co muszą zrobić, żeby go uzyskać(…). Wydaje się logiczne, że cenniejsza nagroda niesie ze sobą większą motywację. Niewiele jednak osiągniemy, jeśli uczniowie zaczną nienawidzić zadania, za które są nagradzani. A mogą się zrazić nawet wówczas, gdy sami nic nie dostają. Samo obserwowanie innej osoby otrzymującej nagrodę może być czasowo zabójcze dla ich motywacji(…). Nagrody wpływają też na jakość wykonywanej pracy. Profesjonalni artyści są mniej twórczy, gdy pracują na zamówienie, niż gdy określona nagroda została zakontraktowana z góry(…). Nagradzani uczniowie stosują mniej wymyślne strategie uczenia się i uzyskują niższe wyniki w wystandaryzowanych testach. W dodatku nagrody poprawiają ich osiągnięcia tylko w zakresie bardzo prostych, w gruncie rzeczy bezmyślnych zadań, i nawet wówczas poprawa ta ma charakter ilościowy (Kohn, 1993). Osoby nagradzane wybierają zadania łatwiejsze, mniej sprawnie korzystają z dostępnych informacji w nowych sytuacjach, a także są bardziej zorientowane na odpowiedź i mniej logiczne w strategiach rozwiązywania problemów niż ludzie z motywacją wewnętrzną (Condry, 1977). Systemy nagradzania wiążą się zwykle ze skrupulatnym nadzorem. Kiedy dzieci są monitorowane podczas pracy nad jakimś zadaniem, zazwyczaj tracą zainteresowanie nim. Dzieje się tak prawdopodobne dlatego, że nadzór postrzegany jest jako sprawowanie kontroli. Kiedy ludzie myślą, że są obserwowani i oceniani, ich wewnętrzna motywacja doznaje szwanku, nawet jeśli za dobre rezultaty nie czeka ich nagroda i nawet gdy ocena wypadnie na ich korzyść(…). Stosowanie nadzoru i nagród oznacza podwójną dawkę kontroli, a tym samym przyspiesza utratę samodzielności w określaniu celów oraz zmniejsza zainteresowanie ukończeniem zadania, za które oferowana jest nagroda. Badania wykazują, że praktyka polegająca na łączeniu nadzoru z systemem nagradzania jest gorsza niż stosowanie każdego z nich osobno(…). Władza (kontrola) może pobudzać do buntu, ale może też rodzić uległość, jeżeli uczniowie uznają, że nie da się osiągnąć celów, które uważają za konieczne lub pożądane (np. ukończenie szkoły), bez wykonania tego, co im się nakazuje. Niektóre dzieci mogą zaakceptować sprawowaną nad nimi 9 kontrolę. Będą skłonne zrzec się autonomii, jeśli alternatywne rozwiązanie wydaje im się niemożliwe. Stwarza to ciekawy problem dla nauczycieli starających się zmusić takich uczniów do myślenia. Doyle (1983) odkrył, że przyzwyczajeni do wysoce dyrektywnego stylu nauczania uczniowie szkół średnich — kiedy nagle zażądano od nich samodzielnego myślenia — często wykrzykiwali, iż mają „prawo, żeby im powiedziano, co mają robić!”. Zdaniem Kohna (1993), ze wszystkich sposobów, jakimi skłania się ludzi do zabiegania o nagrody, najbardziej destrukcyjna jest metoda, w której liczba tych nagród jest ograniczona. Do tego opisu dobrze pasuje stosowany w szkole system ocen. Jak można się spodziewać, z punktu widzenia uczniów stopnie zastępują ostatecznie, jako podstawowy cel kształcenia, samą naukę. Przy okazji rozmyta zostaje przyjemność, jaką mogliby z niej czerpać. Oceny sprzyjają ponadto ściąganiu i obciążają relacje między nauczycielem i uczniami. Zmniejszają u uczniów poczucie kontroli nad własnym losem, mogą rodzić konformizm i powodować odchodzenie od własnych preferencji. Chociaż konkretny skutek dla ukaranych najniższą i nagrodzonych najwyższą oceną może być różny, ostateczny rezultat stawiania stopni jest jak najdalszy od pozytywnego (Kohn, 1993). Mocne i słabe strony modyfikacji zachowania Mocne strony 1. Jest prosta w użyciu. 2. Efekty są natychmiastowe. 3. Uwzględnia odczuwane przez większość nauczycieli pragnienie utrzymania kontroli nad uczniami. 4. Otrzymując nagrody, uczniowie mają szansę na odczucie satysfakcji z osiągnięcia sukcesu. 5. Standardy zachowania są jednolite, logiczne i jasne dla wszystkich uczniów 6. Nie ma potrzeby omawiania na lekcji zasad i zachowań uczniów. 7. Daje się bez trudu zastosować w stosunku do wszystkich uczniów, bez względu na wiek. 8. Procedury zostały gruntownie przebadane, a ich działanie potwierdzone. Słabe strony 1. Rezultaty mogą być krótkotrwałe. 2. Uczniowie mogą przestać zachowywać się w pożądany sposób, gdy nagrody z staną wstrzymane. 3. Uczniowie mogą nie nauczyć się samodzielnego kierowania własnym zachowaniem. 4. Podejście to w zbyt dużym stopniu kojarzy się niektórym nauczycielom z przekupstwem. 5. Ignorowane są wszelkie problemy leżące u podstaw zachowań uczniów, spowodowane wpływem domu, społeczeństwa i szkoły. 6. W społeczeństwie demokratycznym kontrolowanie uczniów w tak znaczny zakresie może być nieetyczne. 7. Uczniowie nie mają możliwości wyjaśnienia swoich emocji, rozważenia alternatyw, decydowania o rozwiązaniach problemów czy rozwijania własnego intelektu. 8. Nagrody osłabiają wewnętrzną motywację. 9. Nagrody mogą prowadzić do utraty zainteresowania nauką. 10. Nagrody mogą obniżać jakość pracy wykonywanej przez dzieci w szkole. 10 MacKenzie R.J., Kiedy pozwolić, kiedy zabronić w klasie, ss. 57-94 Podejście demokratyczne [MacKenzie R.J.- tak nazywa tak własną koncepcję kierowania zespołem w modelu behawioralnym– przypis Marcin Fankanowski]. (….) Podejście demokratyczne jest metodą rozwiązywania problemów typu wygrany - wygrany, łączącą stanowczość z szacunkiem. Metoda ta realizuje wszystkie nasze podstawowe cele wychowawcze. Eliminuje niestosowne zachowanie. Uczy odpowiedzialności. Uczy także, w najbardziej jasny z możliwych sposobów, naszych zasad oraz akceptowalnego zachowania. Najlepsze jest to, że realizując nasze cele za pomocą podejścia demokratycznego, zużywamy mniej czasu i energii, nie ranimy niczyich uczuć, nie niszczymy wzajemnych relacji ani nie wywołujemy gniewnych prób sił. Podejście demokratyczne odnosi sukces tam, gdzie inne metody nie przynoszą rezultatów, ponieważ proces ten jest kooperatywny, a nie antagonistyczny. Koncentruje się ono na prowadzeniu dziecka, czyli nauczaniu i uczeniu się. Zadaniem nauczyciela jest poprowadzić ucznia przez proces uczenia się, wyznaczając jasne granice, oferując możliwości akceptowalnego wyboru oraz stosując pouczające konsekwencje, które uczynią dziecko odpowiedzialnym za swoje działania. Żadnych gróźb czy pracy detektywistycznej. Żadnego pouczania czy pochlebstw. Żadnych zwrotów o 180 stopni. I żadnych prób sił. Są to metody, które nie ranią. Dzieciom dostarcza się jedynie informacji, których potrzebują, aby dokonać możliwych do zaakceptowania wyborów dotyczących swojego zachowania, a następnie pozwala się im na doświadczenie konsekwencji owych wyborów. Czy określenie „demokratyczne" oznacza, że wszystkie decyzje wychowawcze są poddawane głosowaniu i rozstrzygane na zasadzie konsensusu? Nie. Termin ten ma ilustrować, w jaki sposób ustala się granice i jak się rozdziela władzę oraz kontrolę w klasie. W klasach demokratycznych nauczyciel nadal jest odpowiedzialnym dorosłym, jednak dzieci mają wolność w obrębie dobrze zdefiniowanych granic i mogą podejmować decyzje dotyczące własnego zachowania. Granice nie są ani zbyt szerokie, ani nazbyt restrykcyjne. Dopuszczają wolność oraz możliwość wyboru, jednak dzieci mają tylko tyle wolności, ile są w stanie w sposób odpowiedzialny wykorzystać. Przyjrzyjmy się, jak pewien nauczyciel używa podejścia demokratycznego do poradzenia sobie z rozrabianiem w klasie. Filip i Adam, dwaj drugoklasiści, podopieczni pana Sianeckiego, siedzą naprzeciwko siebie w tej samej grupie. Powinni być zajęci wykonywaniem pracy pisemnej, jednak zamiast tego wygłupiają się. Najpierw Filip rzuca gumką w Adama i uderza go w klatkę piersiową. Adam odrzuca mu gumkę. Wtedy Filip rzuca w niego zwitkiem papierów. Adam odrzuca mu go, ale... trafia w Magdę. Dziewczynka skarży się nauczycielowi. - Proszę pana, a Adam czymś we mnie rzucił. - To Filip najpierw we mnie rzucił - odpowiada Adam. - Ja tego nie zrobiłem - broni się Filip. - To ty rzuciłeś we mnie gumką! Pan Sianecki interweniuje: „Chłopcy, powinniście teraz cicho wykonywać swoją pracę pisemną. Czy chcecie pracować w ciszy na swoich miejscach, czy raczej samodzielnie w ostatnich ławkach?". Nauczyciel dysponuje dwiema ławkami, ustawionymi w dwóch narożnikach na tyłach klasy, specjalnie na wypadek, gdyby ktoś musiał się uspokoić, potrzebował chwili przerwy lub musiał zostać odseparowany od reszty grupy. Spogląda na chłopców, oczekując odpowiedzi. - Ja chcę zostać tutaj - odpowiada Adam. -Ja też - stwierdza Filip. - Dobrze - oznajmia nauczyciel. - Jednak jeżeli nadal będziecie przeszkadzać w lekcji, będziecie musieli przenieść się do ostatnich ławek. Adam wygląda na przekonanego. Postanawia się uspokoić. Filip nie. Podobało mu się to krótkie zamieszanie, jakie wywołał swoim zachowaniem, i chciałby więcej. Gdy nauczyciel odchodzi, Filip rzuca w Adama kilka kolejnych kulek z papieru. Jedna z nich trafia chłopca w głowę. Inna przelatuje nad jego ramieniem, co zauważa nauczyciel. - Zabierz swoją pracę, Filip - mówi rzeczowym tonem do ucznia. - Będziesz musiał ją dokończyć w ostatniej ławce. - Chłopiec odchodzi, aby dokończyć pracę samodzielnie. Lekcja przebiega dalej bez zakłóceń. 11 W przeciwieństwie do nauczycieli z moich poprzednich przykładów pan Sianecki osiąga cel w sposób przejawiający się stanowczością i szacunkiem. Realizuje wszystkie swoje cele wychowawcze, utrzymując jednocześnie pozytywne relacje z uczniami. Żadnego pouczania. Żadnych poniżających konsekwencji. Żadnych zwrotów o 180 stopni oraz pełnych emocji prób sił. Nauczyciel po prostu dostarcza chłopcom informacji, której potrzebują, aby współpracować, a następnie doprowadza sytuację do końca odpowiednio wedle wyboru uczniów. Przyjrzyjmy się bliżej jego metodom, analizując schemat interakcji. (…) Efektywne metody wychowawcze wymagają mniej czasu i energii, dając jednocześnie lepsze wyniki. Pan Sianecki pracuje według planu. Wie, co zamierza zrobić, i jest przygotowany na każdy rodzaj oporu. Nauczyciel zaczyna w punkcie A, w jasny sposób oznajmiając chłopcom, czego oczekuje. Mówi, że powinni cicho pracować nad swoimi ćwiczeniami pisemnymi. Następnie daje im kilka możliwości. Pyta, czy woleliby pracować w ciszy w swoich ławkach, czy w ławkach na tyłach klasy. Obaj chłopcy odpowiadają, że chcą pracować na swoich miejscach. Pan Sianecki oznajmia im następnie, że będą musieli się przenieść, jeżeli w dalszym ciągu będą zakłócać spokój klasy, W tej chwili chłopcy mają wszystkie informacje, jakich potrzebują, aby podjąć możliwą do zaakceptowania decyzję. Wiedzą, czego się od nich oczekuje i co ich spotka, jeżeli nie będą współpracować. Dzięki sposobowi, w jaki wszystko zostało ustalone, nie mogą nie pojąć lekcji zaplanowanej przez pana Sianeckiego. Zachowanie nauczyciela Zachowanie uczniów A - Chłopcy przeszkadzają w lekcji Daje jasny komunikat i ograniczony wybór - Adam współpracuje; Filip nadal przeszkadza B Wybiera rodzaj konsekwencji - odseparowanie ucznia - Przeszkadzanie w lekcji ustaje Co się dzieje? Adam postanawia współpracować z nauczycielem, jednak Filip nie. Decyduje się na próbę sił i nadal przeszkadza. Pan Sianecki posuwa się po prostu o krok dalej. W rzeczowy sposób prosi Filipa, aby zabrał swoją pracę i dokończył ją w ostatniej ławce. Chłopiec otrzymuje bardzo jasny komunikat. Pan Sianecki naucza swoich zasad w skuteczny sposób. Czy możesz sobie wyobrazić, o ile więcej satysfakcji przynosiłoby Ci nauczanie bez przypominania, gróźb, pouczeń oraz próby sił? To można osiągnąć (…). Metody są proste i łatwe do nauczenia. Najtrudniejsze jest rozpoznanie tych elementów, które w Twoim przypadku się nie sprawdzają. Przekonania nauczyciela Władza i kontrola sytuacji Proces rozwiązywania problemów Czego uczą się dzieci Jak reagują dzieci Dzieci są w stanie same poradzić sobie z problemami. Dzieciom powinno dać się możliwości wyboru i pozwolić czerpać naukę z konsekwencji wynikających z ich dokonania. Zachęta jest skutecznym sposobem motywowania do współpracy. Dzieci otrzymują tylko tyle władzy i kontroli, ile są w stanie wykorzystać w odpowiedzialny sposób Oparty na współpracy. Wygrany - wygrany. Oparty na wzajemnym szacunku. Dzieci w aktywny sposób uczestniczą w procesie rozwiązywania problemów. Odpowiedzialności. Współpracy. Samodzielności. Szacunku dla zasad i autorytetu. Panowania nad sobą. Lepiej współpracują. Rzadziej testują granice. Samodzielnie radzą sobie z problemami. Traktują słowa nauczyciela poważnie. 12 Podsumowanie Większość nauczycieli naucza swoich zasad, bazując na jednym z czterech podstawowych modeli wychowawczych: podejściu przyzwalającym, restrykcyjnym, mieszanym lub demokratycznym. Każdy model opiera się na innym zestawie założeń dotyczących sposobu, w jaki dzieci uczą się naszych zasad; każdy z modeli wywołuje też różne reakcje ze strony dzieci, w zależności od ich temperamentów i stylów uczenia się. Podejście przyzwalające jest pełne szacunku, jednak brakuje w nim stanowczości, więc często prowokuje do testowania zasad oraz próby sił. Podejście restrykcyjne (autorytarne) charakteryzuje się stanowczością, jednak brakuje w nim szacunku, więc często jest powodem buntu. Podejście mieszane nie jest ani stanowcze, ani pełne szacunku i wydobywa z większości uczniów najgorsze cechy. Natomiast podejście demokratyczne charakteryzuje się zarówno szacunkiem, jak i stanowczością. Pomaga realizować wszystkie nasze cele wychowawcze, powodując przy tym najmniej konfliktów i zapewniając najlepszą współpracę. W następnym rozdziale poznasz własny model podejścia wychowawczego, rodzaje ograniczeń, jakie stosujesz, oraz dowiesz się, dlaczego dzieci reagują na to w taki, a nie inny sposób. Mając świadomość tego, co w Twoim przypadku jest nieskuteczne, będziesz gotów pożegnać się ze starymi, nieefektywnymi metodami i stworzyć pozytywne warunki do uczenia się, które utrzymują w równowadze stanowczość i szacunek. W jaki sposób dzieci uczą się Twoich zasad? Codziennie, gdy nadchodzi czas ustawiania się w kolejce na przerwę, Antek rozpycha się, aby być pierwszym. Gdy zadzwoni dzwonek, biegnie sprintem po korytarzu, czasami zderzając się z innymi, ponieważ chce pierwszy dotrzeć na boisko. „Wiele razy powtarzałam mu, że nie powinien przepychać się w kolejce czy biegać po korytarzu”, narzeka jego sfrustrowana nauczycielka. „Jednak każdego dnia jest to samo. Wyjaśniałam mu, jak niebezpieczne jest jego zachowanie. Poprosiłam nawet jego rodziców, aby z nim porozmawiali. Jednak nie widać żadnej zmiany. Zaczynam podejrzewać, że może chłopiec ma jakieś zaburzenie zdobności uczenia się”. Nauczycielka uważa, że uczy chłopca jakiejś zasady, jednak Antek nie uczy się tej reguły, którą ona stara się mu wpoić. (…) Gdy to, co mówimy, jest zgodne z tym, co robimy, nie potrzebujemy używać zbyt wielu słów czy surowych konsekwencji, aby czegoś nauczyć. Nasz komunikat jest czytelny, podobnie jak reguła, która za nim stoi. Dlaczego nauczanie i uczenie się zawodzą Badania nad intelektualnym rozwojem dzieci, prowadzone przez szwajcarskiego psychologa Jeana Piageta, wykazały, że myślenie i uczenie się dzieci różni się jakościowo od tych samych procesów zachodzących u osób dorosłych. Dzieci myślą i uczą się w sposób konkretny. U młodszych dzieci bezpośrednie doświadczenie zmysłowe odgrywa większą rolę w kształtowaniu ich poglądów na temat otaczającej je rzeczywistości niż w wypadku młodzieży czy dorosłych. Jakie znaczenie dla nauczycieli ma to odkrycie? Oznacza ono, że przekonania dzieci są w dużej mierze zdeterminowane przez to, czego doświadczają za pomocą swoich zmysłów. To, co widzą, słyszą, czego dotykają i co czują, determinuje sposób, w jaki odbierają rzeczywistość. Ich postrzeganie i przekonania dotyczące funkcjonowania świata oparte są głównie na ich konkretnych doświadczeniach. Odkrycia Piageta niosą istotne implikacje dla sposobu, w jaki uczymy dzieci naszych reguł. Istnieją dwie podstawowe metody nauczania: za pomocą słów oraz za pomocą czynów. Obydwa sposoby są dobre, jednak konkretne są tylko nasze działania. Czyny, a nie słowa, definiują nasze zasady. Na przykład: jeżeli powiem mojemu synowi, że nie powinno się kopać piłki w domu, jednak mimo wszystko on nadal to robi, a ja przymknę na to oko, to czego uczy go moje zachowanie? Oczywiście tego, że w domu można kopać piłkę. Jeżeli jednak będę zabierać piłkę za każdym razem, gdy tylko syn zacznie ją kopać w domu, to najprawdopodobniej obaj będziemy podzielać to samo przekonanie w kwestii mojej zasady. Syn będzie wiedział, że to, co mówiłem, mówiłem na poważnie. Gdy nasze słowa znajdują potwierdzenie w działaniach, dzieci uczą się brać poważnie nasze werbalne komunikaty i rozpoznawać zasady, które się za nimi kryją. Jednakże gdy nasze słowa nie pokrywają się z czynami, dzieci uczą się ignorować słowa i opierać swoje przekonania na tym, czego doświadczają. W rezultacie będziemy uczyć dwóch zasad: teoretycznej i praktycznej. Ten zasadniczy błąd w komunikacji jest źródłem wielu niepowodzeń w procesie nauczania i uczenia się, przy czym większość osób dorosłych nie zdaje sobie nawet sprawy z takiej prawidłowości. Nadal uczą swoje dzieci za pomocą słów, podczas gdy one uczą się na podstawie czynów. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku Antka i jego nauczycielki, wspomnianych na początku tego rozdziału, a także w wielu klasach na całym świecie. 13 Dlaczego granice są ważne Granice są komunikatami lub sygnałami, których używamy do określenia naszych reguł i oczekiwań dotyczących zachowania uczniów. Odpowiadają na niektóre podstawowe pytania zadawane przez dzieci odnośnie do funkcjonowania ich świata. Na pierwszy rzut oka granice odgrywają rolę sygnalizacji świetlnej, dostarczając informacji w formie zielonych („zrób to") oraz czerwonych („nie rób tego") świateł na określenie zachowań możliwych i niemożliwych do przyjęcia. Sygnały są odpowiedzią na pytania: „Co jest w porządku?" i „Co nie jest w porządku?". Wbrew pozorom jednak granice odpowiadają na zupełnie inny zestaw pytań dotyczących władzy i autorytetu osoby wysyłającej komunikaty, a mianowicie: „Kto sprawuje kontrolę?", „Jak daleko mogę się posunąć?", „Co się stanie, gdy posunę się za daleko?". Odpowiedzi na te pytania określają równowagę pomiędzy władzą i autorytetem w relacjach nauczyciel - uczeń, a także pomagają ustalić, czy dostosowanie się do reguł nauczyciela jest jedynie opcjonalne, czy naprawdę wymagane. Testowanie granic: jak dzieci prowadzą eksperymenty W jaki sposób dzieci tłumaczą sobie nasze zasady i oczekiwania? Jak rozstrzygają, czy to, o co prosiliśmy, zgadza się z naszymi prawdziwymi oczekiwaniami i żądaniami? Rzadko kiedy podchodzą i pytają: „Jak dużo władzy i autorytetu tak naprawdę posiadasz? Skąd mam wiedzieć, że mówisz poważnie? I co mi zrobisz, jeżeli nie wykonam tego, o co prosisz?". Przyp uszczam, że nie doświadczasz tego zbyt często, o ile w ogóle. Większość dzieci nie ubiera takich pytań w słowa ; jednak z pewnością ma je na myśli, bo zadaje je poprzez swoje zachowanie. Robią to, na co im nie pozwalamy, a następnie czekają, co się wydarzy. Takie postępowanie służy przetestowaniu granic i właśnie w taki sposób dzieci prowadzą swoje eksperymenty. Zdobywają wówczas odpowiedzi na swoje pytania w sposób bardziej jednoznaczny niż za pomocą słów. Większość tego, co uważamy za niewłaściwe zachowanie w klasie, jest w rzeczywistości sprawdzaniem granic lub usiłowaniem wyjaśnienia, czego tak naprawdę oczekujemy. Temperament i style uczenia się Wszystkie dzieci testują granice, aby określić nasze zasady i oczekiwania. To zu pełnie normalne. Jednakże sposób sprawdzania granic różni poszczególne dzieci. Duże znaczenie dla sposobu, w jaki dzieci przeprowadzają swoje badania, ma ich temperament. Dzieci uległe nie sprawdzają granic zbyt często, ponieważ nie potrzebują wielu „twardych dowodów" do zaakceptowania określonych reguł i podążania za nimi. Ich głównym pragnieniem jest współpraca, Ochoczo akceptują nasze słowa jako jedyne wytyczne, jakich potrzebują, aby bezproblemowo z nami współpracować. Uległe dzieci łatwo uczyć, ponieważ uczą się większości rzeczy, wybierając prosty sposób. Przeważająca część uczniów w większości klas należy właśnie do tej kategorii. Z kolei uparte dzieci są agresywnymi eksperymentatorami. Często sprawdzają granice i potrzebują wielu „twardych dowodów" w formie doświadczeń, zanim się przekonają, że warto zaakceptować nasze zasady i przestrzegać ich. Dla dzieci o silnej woli słowo „stop" jest tyko teorią czekającą na sprawdzenie i same wiedzą najlepiej, w jaki sposób się dowiedzieć, co ono naprawdę oznacza. Nie przestają nas sprawdzać i prowokować do działania, aby zobaczyć, co się stanie. Mimo że dzieci z silną wolą stanowią niecałe 15% ogółu uczniów, są znaczącą mniejszością, ponieważ są odpowiedzialne za blisko 90% problemów z dyscypliną w klasie. Uparte dzieci trudno jest czegokolwiek nauczyć, ponieważ często wybierają naukę na własnych doświadczeniach. Najszybszym sposobem odkrycia tego, jakie metody wychowawcze nie sprawdzają się, jest konfrontacja tychże z dzieckiem o silnej woli. Ponieważ uczniowie ulegli oraz uparci uczą się zasad w różny sposób, często odmiennie reagują na te s ame komunikaty nauczyciela. To może wprowadzać wiele zamieszania. Zilustruję to osobistym przykładem. Mój najstarszy syn Scott zazwyczaj jest uległy i współpracuje bez problemu. Mój najmłodszy syn łan jest uparty. Aby się przekonać, że mówię poważnie, potrzebuje „twardych dowodów". Moi chłopcy przeprowadzają swoje badania w różny sposób, toteż nauczyłem się odpowiednio dostrajać do nich swoje komunikaty. Na przykład obaj lubią głośno oglądać telewizję. Gdy robi to Scott, mówię jedynie: „Scott, telewizor jes t za głośno włączony. Ścisz go, proszę". Zawsze robi to, o co proszę (przynajmniej jak dotąd) i nauczyłem się liczyć na współpracę z jego strony. Traktuje moje słowa jako wszystkie potrzebne mu informacje. Jeżeli użyłbym tego samego komunikatu w stosunku do lana, to z doświadczenia już wiem, co najprawdopodobniej by zrobił. Siedziałby, ignorując mnie i czekając na bardziej czytelny sygnał, lub powiedziałby to, co chciałbym usłyszeć, na przykład „Okay", jednak nadal robiłby to, na co ma ochotę. Nie można nazwać tego kłamstwem, łan ma na myśli jedynie: „Zrobię to, gdy będę musiał, a nie gdy słyszę, że muszę". (…). Nauczyłem się więc dostarczać mu wszystkich niezbędnych danych, aby mógł dokonać właściwego wyboru. Gdy telewizor jest włączony za głośno, mówię: „Ian, ścisz, proszę, telewizor albo będę musiał go wyłączyć". 14 Gdy łan słyszy słowo „wyłączyć”, następuje interesująca rzecz. Wstaje, podobnie jak jego uległy starszy brat, i ścisza telewizor. Dlaczego? Bo nagle zmienił się w osobę uległą? Nie. Robi tak dlate go, że ma wszystkie potrzebne dane, aby dokonać akceptowalnego wyboru. Opierając się na swoich wcześniejszych doświadczeniach, wie, że wyłączę telewizor. Agresywni eksperymentatorzy Jako terapeuta dziecięcy mam częsty kontakt z najbardziej agresywnymi eksperymentatorami. Widuję dzieciaki, które nie zatrzymują się na sygnały, jakie dają im ich nauczyciele, dzieci, które przekraczają wszelkie granice. Dobrym przykładem jest Romek, uczeń drugiej klasy. Skierowano go do mnie po serii zawieszeń za destrukcyjne zachowanie i niechęć do współpracy w klasie. - Romek nikogo nie posłucha - skomentował jego nauczyciel. - Myśli, że może robić, cokolwiek zechce. Odbyłem wiele spotkań z jego rodzicami, którzy stwierdzili, że tak samo zachowuje się w domu. Nie wiemy, co robić. Gdy Romek przybył razem z rodzicami do mojego gabinetu, ostentacyjnie usiadł na jednym z moich wygodnych niebieskich obrotowych krzeseł i zaczął mierzyć mnie wzrokiem. Następnie zaczął nade mną pracować. Nie zamieniliśmy ani słowa, jednak jego badania były już w toku. Jak sądzisz, co robi Romek oraz wiele innych dzieci, gdy po raz pierwszy siedzą na moich obrotowych krzesłach? Zgadza się. Kręcą się na nich, a czasami także kładą na nich nogi. Wiedzą, że nie należy tak robić. Ich rodzice to wiedzą i ja to wiem, jednak dzieciaki i tak to robią. Spoglądają na mnie, na rodziców i czekają, co się stanie. To jest testowanie granic. Gdy ma ono miejsce, wiem, że za chwilę dużo się dowiem o tym, w jaki sposób wyznacza się granice w obrębie rodziny. Nie potrzebuję skal klasyfikacji zachowania, standaryzowanych testów czy przydługawych wywiadów klinicznych, aby dostrzec, co jest grane. Obserwuję tylko dziecko, krzesło oraz rodziców przez dziesięć do piętnastu minut i z reguły otrzymuję wszystkie informacje, których potrzebuję, aby zrozumieć, o co chodzi. Rodzice Romka zareagowali na jego obracanie się na krześle w sposób, w jaki reaguje większość rodziców stosujących podejście przyzwalające. Zignorowali to. Udali, że nic takiego nie miało miejsca i skupili się na opowiadaniu mi o wszystkich destrukcyjnych rzeczach, jakie chłopiec wyprawiał w szkole. Romek ciągle obracał się na krześle. Minęło pięć minut. Nie wysłano ani jednego sygnału. Po dziesięciu minutach naszej sesji zauważyłem, że ojciec chłopca jest coraz bar dziej poirytowany. Podjął pierwszą próbę wysłania sygnału. Wypowiedział łagodnie imię syna i obdarzył go spojrzeniem pełnym dezaprobaty. Romek zrobił to, co robi większość dzieci w takich sytuacjach. Dostosował się do gestu ojca, na chwilę się zatrzymał, po czym zaczął się kręcić od nowa, jak tylko ojciec przestał na niego patrzeć. Romek i jego rodzice odgrywali na nowo pewien scenariusz, ten sam, który przechodzili dziesiątki razy każdego tygodnia, gdy tylko chłopiec zachowywał się niewłaściwie. Poprzez swoje postępowanie Romek zadawał te same pytania, które stawiał zarówno w domu, jak i w szkole: „Co jest w porządku?", „Co nie jest w porządku?", „Kto kontroluje sytuację?", „Jak daleko mogę się posunąć?", „Co się stanie, gdy posunę się za daleko?”. Zdawał sobie sprawę z tego, że rodzice ni będą próbowali korygować jego zachowania, tak więc badanie miało na celu ustalenie zakresu mojej władzy i autorytetu oraz zasad, które obowiązują w moim gabinecie. Pomiędzy pełnymi dezaprobaty spojrzeniami ojca Romek konty nuował kręcenie się na krześle. Czekałem na to, co jeszcze się wydarzy Po kilku kolejnych minutach ojciec chłopca zrobił to, co zrobiłoby wielu rodziców w takim momencie. Zatrzymał ręką obracające się krzesło. Jego sygnał wywołał taką samą reakcję jak popr zednio. Romek podporządkował się ojcu zaczekał, aż ten zabierze rękę z krzesła, po czym ponownie zaczął się obracać. Rodzice chłopca robili wszystko, co w ich mocy, aby powiedzieć „stop", jednak Romek wiedział z własnego doświadczenia, że wcale nie oczekiwano ani nie wymagano od niego zatrzymania się. Wszystkie te gesty były jedynie kolejnymi scenami wielokrotnie powtarzanego dramatu. Obracanie się trwało nadal. Teraz wiedziałem już, dlaczego chłopiec nie reagował na sygnały nauczyciela w klasie. Minęło piętnaście minut, a Romek nadal nie otrzymał jasnego sygnału od swoich rodziców. Ich złość była już widoczna. Wreszcie zdesperowana matka obróciła się do mnie i powiedziała: „Widzi pan, co on wyprawia? To samo musimy znosić w domu!". W tym momencie zainterweniowałem i pomogłem chłopcu znaleźć odpowiedź na niektóre z jego pytań. Rzeczowym tonem oznajmiłem mu: „Romku, możesz siedzieć na niebieskich krzesłach, jednak są dwie zasady, których musisz przestrzegać: nie kręć się na krześle i nie kładź na nim nóg. Jestem pewien, że potrafisz to zrobić. Jednak jeżeli złamiesz zasady, to będziesz musiał do końca naszego spotkania siedzieć na moim pomarańczowym krześle". Mam w moim gabinecie stare plastikowe pomarańczowe krzesło na wypadek takich właśnie sytuacji. Jak sądzicie, co zrobił Romek? Z pewnością to samo, co zrobiłaby większość upartych dzieci na jego miejscu. Sprawdzał dalej. Nie od razu, ale po kilku minutach, obrócił się na krześle i czekał na moją reakcję. Usłyszał już moje słowa, teraz czekał na konkretne dane. Chciał zobaczyć, co zrobię. 15 Zrobiłem to, co zawsze robię w takich sytuacjach. Wysunąłem pomarańczowe krzesło i spokojnie powiedziałem: „To twoje krzesło do końca sesji. Na niebieskich krzesłach będziesz mógł siedzieć podczas następnego spotkania". Następnie stanąłem obok niego z lekko wyczekującym spojrzeniem. Romek przeniósł się niechętnie na pomarańczowe krzesło, nie przejawiając przy tym jednak zbyt wielkiego szacunku. Przewrócił oczami, rzucając mi pełne niesmaku spojrzenie i mamrocząc pod nosem coś, co z pewnością nie było komplementem. Przynęta została zręcznie rzucona i była kusząca, jednak nie złapałem się na haczyk. Jego ostatnia próba wciągnięcia mnie w próbę sił nie wypaliła. Do czego doszliśmy razem z Romkiem? Właśnie odpowiedziałem na istotne dla jego pracy badawczej pytania. Usłyszał „stop" i doświadczył zatrzymania. Teraz wie, czego oczekuję i co nastąpi, jeżeli zdecyduje się poddać tę zasadę próbie przy następnej wizycie w moim gabinecie. Romek ma wszystkie potrzebne informacje, aby dokonać akceptowalnego wyboru. Z pewnością zastanawiasz się, co by się stało, gdyby któreś dziecko odmówiło opuszczenia niebieskiego krzesła. Ciekawe jest to, że większość nich nie próbuje sprawdzania granic, gdy ma już informacje, których potrzebuje, aby dokonać akceptowalnego wyboru. Jako psycholog każdego roku widuję ponad setkę kręcących się na krześle dzieciaków. Jedynie kilkoro z nich decyduje się na dalsze testowanie, gdy wyciągam pomarańczowe krzesło. Co się dzieje, gdy to robią? Sam proces się nie zmienia. Pytania się nie zmieniły. Dzieci ciągle pytają: „Bo co? I co mi zrobisz?". Staram się zatem dostarczyć im informacji, których poszukują, w ten sam rzeczowy sposób. Zwracam się do ich rodziców: „Państwa dziecko nie chce opuścić mojego krzesła. Czy pozwolą Państwo, abym osobiście pomógł dziecku przesiąść się na pomarańczowe krzesło?". Przez szesnaście lat jeszcze się nie zdarzyło, by któreś z rodziców powiedziało „nie". Zazwyczaj są tak zażenowani zachowaniem swojego dziecka, że nie mogą się doczekać, kiedy opuszczą mój gabinet. Inni są bardzo ciekawi, czy faktycznie będę w stanie nakłonić ich dziecko do współpracy. Gdy tylko otrzymuję ich przyzwolenie, zwracam się do dziecka: „Twoi rodzice twierdzą, że mogę pomóc ci zająć pomarańczowe krzesło, jednak wolałbym, abyś sam to zrobił. Co wybierasz?". Biorę kilka głębokich oddechów, przypominam sobie, że jestem w tej sytuacji osobą dorosłą i cierpliwie czekam następne piętnaście, dwadzieścia sekund. Jak myślisz, co robią dzieci? Bardzo niewiele z nich, może dwójka lub trójka każdego roku, czeka, aż wstanę z krzesła, zanim zdobędą absolutną pewność, że przejdę do czynów. Wtedy przenoszą się na drugie krzesło. Znakomita większość zmienia miejsce bez mojej pomocy. Dlaczego? Przenoszą się, ponieważ mają już wszystkie potrzebne dane, aby podjąć możliwą do zaakceptowania decyzję. Uzyskały już odpowiedzi na swoje pytania. Nawet agresywni eksperymentatorzy mogą dokonać akceptowalnych wyborów, gdy otrzymają czytelne sygnały. Ich współpraca demonstruje siłę jasnego przekazu. To, co robimy, jest tym, czego uczymy Gdy dzieci takie jak Romek zachowują się w szkole niewłaściwie, główny nacisk kładzie się na ich postępowanie, a nie na czynniki ukryte, które kształtują dany problem z zachowaniem. Właśnie tutaj zaczyna się moja praca śledczego. Staram się ustalić, dlaczego proces nauczania i uczenia się ponosi porażkę. Czy źródłem problemu jest nauczanie? A może uczenie się? A może jeszcze coś innego? Spróbuję odpowiedzieć na te pytania, analizując metody nauczania zasad zarówno w domu, jak i w klasie. Zasady przyzwalające Przyzwalające metody wychowawcze są częstą przyczyną niepowodzeń w procesie nauczania i uczenia się, ponieważ nauczyciele mylą słowa z czynami i ulegają frustracji, gdy uczniowie ich nie rozumieją. Dzieci uczą się innej zasady niż ta, którą chciał przekazać nauczyciel. Na przykład Marek, uczeń trzeciej klasy, buja się niebezpiecznie na krześle, podczas gdy nauczycielka prowadzi lekcję, stojąc przy tablicy. Kiedy zauważa ona zachowanie ucznia, posyła mu pełne dezaproba ty spojrzenie. Chłopiec błyskawicznie prostuje się na krześle, jednak gdy nauczycielka się odwraca, znowu zaczyna się bujać. „Na szczęście nic sobie jeszcze nie zrobił", mówi do siebie nauczycielka. Postanawia zignorować jego zachowanie, a Marek wciąż się buja. Mija dziesięć minut. Nagle chłopiec traci równowagę i nieomal upada, jednak w ostatniej chwili udaje mu się uchwycić ławki. - Wydaje mi się, że to niebezpieczne - zwraca się do niego nauczycielka. - Obawiam się, że możesz sobie zrobić krzywdę. Wolałabym, abyś przybrał normalną pozycję na krześle. - Będę uważać - zapewnia Marek. - Wiem, że będziesz - odpowiada nauczycielka. - Jednak wypadki zdarzają się nawet wtedy, gdy jesteś ostrożny, a ja nie chciałabym widzieć, jak upadasz. Usiądź tak, jak należy, dobrze? - Czeka, aż chłopiec jej posłucha, po czym wraca do lekcji, zadowolona, że została zrozumiana. Już po chwili Marek ponownie rozpoczyna sprawdzanie, jak daleko może się posunąć. Tym razem opiera swoje nogi na drążkach ławki, aby zachować większą równowagę w czasie bujania. Gdy zauważa to nauczycielka, ogarnia ją frustracja. - Chyba prosiłam cię, abyś usiadł we właściwy sposób - zwraca się do niego zirytowana. - Co powiedziałaby na to pani dyrektor, gdyby weszła do naszej klasy i zobaczyła ciebie siedzącego w ten sposób?. 16 - Ale ja to robię w bezpieczny sposób - spiera się Marek. Pokazuje, jak potrafi ustabilizować krzesło, opierając stopy na bocznych drążkach swojej ławki. - Nadal mi się to nie podoba - stwierdza nauczycielka. - Kategorycznie nalegam, abyś przestał. - Dobrze - niechętnie odpowiada chłopiec. - Chociaż nie wiem, w czym problem. - Przestaje się przechylać na krześle. Czy sądzicie, że Marek i jego nauczycielka zakończyli już tę kwestię? Ona szczerze wierzy, że mówi „stop", gdy pokazuje niebezpieczeństwa towarzyszące bujaniu się na krześle. Jest sfrustrowana i poirytowana, kiedy Marek nie zachowuje się zgodnie z jej oczekiwaniami. W rzeczywistości wysyła dwa komunikaty, jednak świadoma jest tylko jednego. Jej słowa wyrażają coś, co przypomina „stop", a czego tak naprawdę doświadcza Marek? Nie jest to zatrzymanie. Zamiast tego chłopiec słyszy więcej gadania. Komunikat jego nauczycielki brzmi mniej więcej tak: „Proszę bardzo, rób co chcesz. Nie podoba mi się to, jednak nie zamierzam nic w tej kwestii zrobić, przynajmniej jeszcze nie teraz”. Reakcja chłopca na niewyraźny sygnał przypomina reakcję wielu dzieci. Ma-rek ignoruje słowa i kontynuuje swoje postępowanie. Uczy się na podstawie swoich doświadczeń. Jak chłopiec interpretuje zasadę swojej nauczycielki? Jest pewny, że może się bujać na krześle, dopóki będzie w stanie znieść jej próby przeko nania go, aby tak nie robił. Zasady restrykcyjne Ci, którzy korzystają z modelu restrykcyjnego, używają w nauczaniu swoich zasad zarówno słów, jak i czynó w, jednak efekt ich nauki często jest odwrotny do zamierzonego. Doświadczył tego pan Budnik, gdy próbował rozwiązać problem z jednym ze swoich szóstoklasistów. Pan Budnik pisze właśnie na tablicy objaśnienia do następnego zadania z literatury, gdy gdzieś ze środka klasy dobiega go jakiś stukot. Odwraca się i widzi, że kilku uczniów patrzy na Karola, siedzącego w niedbałej pozycji. - Karolu, zachowujesz się niekulturalnie - zwraca się do niego nauczyciel. - Ale to nie ja - odpowiada chłopak. - Nie kłam! Teraz siedź już cicho i uważaj. Jeżeli usłyszę jeszcze jakieś hałasy, to następną przerwę spędzisz w ławce. - Co za głupek - mamrocze pod nosem Karol. - Co to miało znaczyć, Karolu? - pyta poirytowany nauczyciel. - Czy mógłbyś powiedzieć to trochę głośniej, aby usłyszała cała klasa? - Ja niczego nie powiedziałem - broni się uczeń. - Słyszałem, że coś mówiłeś - oskarża pan Budnik. - Cokolwiek to było, jestem pewien, że było niegrzeczne. W takim razie najbliższą przerwę spędzisz w ławce. Przez swój niewyparzony język znowu masz kłopoty. - Au! To naprawdę zabolało - sarkastycznie komentuje uczeń. - Drugą przerwę także przesiedzisz w ławce - rzuca w złości nauczyciel. - Może trzecią również? - Karol chwyta się za pierś w udawanej agonii. - Trzecią również! - wykrzykuje pan Budnik. - A może chcesz posiedzieć w ławce cały tydzień? Karol chce już odpowiedzieć, ale powstrzymuje się, bo wie, że nauczyciel najprawdopodobniej spełni swoją groźbę. Chłopak nie chce stracić wszystkich przerw. Siada i jedynie gniewnym spojrzeni em wyraża swój sprzeciw. Pan Budnik nie zdaje sobie sprawy z tego, że uczy dwóch reguł odnośnie do niegrzecznych zachowań w klasie. Jego słowa (reguła w teorii) mówią: „Tak nie należy robić ”, jednak jaki rodzaj zachowania one kształtują? Działania nauczyciela (reguła w praktyce) mówią coś zupełnie innego. Nauczyciel uczy tego samego zachowania, które stara się wyeliminować. Czego nauczył się Karol? Nauka w domu wpływa na naukę w szkole Dom jest terenem treningowym, przygotowującym do życia w prawdziwym świecie. Jest to pierwsze miejsce, w którym dzieci uczą się reguł dopuszczalnego zachowania. Wyniki tej nauki zabierają ze sobą do klasy. Dobrym przykładem jest Stefan, uczeń czwartej klasy. Gdy spotkałem go po raz pierwszy, zdążył już zostać czterokrotnie zawieszony w prawach ucznia za pobicia, a był dopiero październik, początek roku szkolnego. Nauczycielka chłopca próbowała wszystkich znanych sobie metod, aby pomóc mu się zmienić. Wyjaśniała szkolne zasady dotyczące stosowania przemocy. Zachęcała go do zwrócenia się do dorosłych o pomoc w razie, gdyby ktoś mu groził, zaoferowała również pomoc na wypadek konfliktów w klasie. Nic nie skutkowało. Była sfrustrowana, podobnie jak rodzice chłopca. - Życie ze Stefanem to jak życie z bombą zegarową i czekanie, kiedy wybuchnie - stwierdziła jego matka. - On wie, że nie należy bić innych, ale i tak to robi. Bije swojego młodszego brata, bije dzieciaki z sąsiedztwa, a także dzieci w szkole. Ciągle z nim rozmawiamy, ale chyba nic do niego nie dociera. - Co dokładnie mu państwo mówią, kiedy bije innych? - byłem ciekaw, jakich komunikatów werbalnych używają. - No cóż, podnoszę na niego głos - wyznaje ojciec chłopca. - Jestem zły, gdy widzę, jak Stefan znęca się nad innymi, dlatego daję mu do zrozumienia, że nie będę tego tolerować. - Co państwo robią, aby syn to zrozumiał? - zapytałem. 17 - Trzepiemy mu skórę, kiedy potrzeba - odrzekł ojciec. - Nie wierzymy w tę dzisiejszą pobłażliwość. Dzieciaki muszą wiedzieć, kiedy się nie żartuje. - Ile razy w tygodniu Stefan potrzebuje tego rodzaju upomnienia? -wypytywałem dalej. - Dwa, trzy razy, a czasami więcej. Musi wiedzieć, kiedy posuwa się za daleko - dodał ojciec. - Stosują państwo dużo upomnień. Jak państwo sądzą, dlaczego synowi tak trudno nauczyć się tych reguł? - Podejrzewamy, że może mieć jakieś problemy z przyswajaniem wiedzy -zasugerowała mama chłopca. Zastanawiamy się, czy nie poddać go jakimś testom. Miałem możliwość poznania Stefana i szybko się przekonałem, że nie potrzebował on żadnych testów. Problemem nie były trudności w nauce, tylko w nauczaniu. Stefan był bardzo zdolnym uczniem. Do perfekcji opanował lekcje w zakresie bolesnego rozwiązywania problemów, których uczyli go rodzice. Był dobry w krzyczeniu, grożeniu i zastraszaniu. Wiedział, jak uderzyć, i stawał się coraz lepszy w obarczaniu innych winą, gdy łapano go na gorącym uczynku. Stefan rozumiał to, co mówili do niego rodzice, jednak ich słowne zasady nie były jedynymi, które przekazywali. Jakich używali metod? Bicia. Chłopiec uczył się więc brutalnego radzenia sobie w trudnych sytuacjach. W szkole wykorzystywał jedynie to, czego nauczono go w domu. Pobłażliwe traktowanie w domu przysparza dzieciom kłopotów również w szkole. Franek jest dobrym tego przykładem. Pierwsze trudności pojawiły się u niego już w przedszkolu, kiedy to spotkałem go po raz pierwszy. Notka od jego nauczyciela brzmiała następująco: „Franek stara się przekroczyć wszelkie granice. Gdy proszę go o włączenie się do zajęć, ignoruje mnie i robi to, na co ma ochotę. Gdy nalegam, płacze albo dostaje napadu złości. Chyba myśli, że reguły panujące w przedszkolu go nie dotyczą”. Jego matka była równie sfrustrowana. „W taki sam sposób zachowuje się w domu", żaliła się. „Rano nie chce się ubierać. Nie przychodzi, gdy go wołam, a zaciągnięcie go do łóżka to prawdziwy koszmar. Muszę go nieustannie prosić. Przez większość czasu po prostu mnie ignoruje i robi, co mu się żywnie podoba". Jak wiele dzieci, wobec których stosowano przyzwolenie, Franek był przyzwyczajony do stawiania na swoim, dysponował więc całym repertuarem przydatnych umiejętności. Był ekspertem w wyłączaniu się, ignorowaniu, sprzeciwianiu się, unikaniu, sprzeczaniu, dyskutowaniu, targowaniu się, podważaniu autorytetu oraz przeciwstawianiu się. Jeżeli te taktyki nie skutkowały, Franek wyciągał swoją kartę atutową. Dostawał napadu złości. Jego matka zazwyczaj czuła się wówczas winna i się poddawała. Chłopiec nie miał złych zamiarów. Robił tylko to, co było skuteczne. Doświadczenie nauczyło go, że „Reguły są dla innych a nie dla mnie. Ja tworzę własne zasady i robię to, na co mam ochotę". Franek opierał się na tych przekonaniach zarówno w domu, jak i w przedszkolu. Nietrudno zrozumieć, dlaczego chłopiec w tak przesadzony sposób postrzegał zakres własnego autorytetu i władzy oraz dlaczego tak często sprawdzał granice. W domu znaki stopu, z którymi się spotykał, nie wymagały zatrzymywania się, a „nie" w większości przypadków oznaczało „tak". Gdy zachowywał się niewłaściwie, był przygotowany na powtarzanie, przypominanie, pouczanie oraz stosowanie pogróżek, jednak żadna z tych metod nie wymagała od niego zatrzymania się. Jego trening nie przygotował go na prawdziwe znaki stopu, które napotykał poza domem. Skuteczne nauczanie zasad Nauczyciele nie są w stanie kontrolować błędnych nauk, jakie dzieci otrzymują w domu, jednak mogą im pomóc podążać w bardziej akceptowalnym kierunku, efektywnie ucząc swoich zasad w szkole. Przyjrzyjmy się, jak robi to jedna z nauczycielek. Kasia, uczennica trzeciej klasy, uwielbia grać w klasy, jednak nie lubi prze strzegąc reguł tej gry. Czasami, gdy minie jej kolejka, nie chce zejść z boiska. - Ona znowu oszukuje - kilkoro dzieci skarży się nauczycielce. - Nie chce ustąpić, gdy kolej na następną osobą. - A Kasia stoi na boisku z rakami na bić drach i nie chce ustąpić nawet na krok. - Kasiu, musisz grać zgodnie z panującymi zasadami albo znaleźć sobie inną zabawę - rzeczowym tonem wyjaśnia nauczycielka. - Czym chciałabyś się zająć - Dobrze - oznajmia Kasia i kieruje się na koniec kolejki. Zabawa toczy s dalej, jednak po kilku m inutach dzieci znowu się skarżą. Nauczycielka dostrzega stojącą na środku boiska Kasię, która odmawia ustąpienia. -Ja już więcej nie będę - mówi szybko dziewczynka, gdy zauważa nauczycielki -To dobrze - odpowiada nauczycielka -jednak teraz musisz zdecydować si na inną grę. W klasy możesz ponownie grać po południu. - Żadnego zawstydzania. Żadnego obwiniania. Żadnych ostrych słów czy pouczeń. Kasia słyszy dokładnie ten sam komunikat, którego doświadcza. Być może będzie potrzebować kilku takich doświadczeń, zanim nauczy się tej reguły, jednak zastosowane metody z pewnością doprowadzą do zamierzonego rezultatu. Równie efektywny jest inny nauczyciel, gdy zauważa, jak jeden z jego uczniów (trzecia klasa gimnazjum) czyta na lekcji czasopismo. - Sławku, w klasie nie czyta się gazet - oznajmia mu w rzeczowy sposób. - Ale ja nikomu nie przeszkadzam - odpowiada chłopiec z nadzieją na możliwość potargowania się. Jednak nauczyciel nie daje się na to złapać. 18 - Możesz schować to do swojego plecaka - stwierdza - albo przechowam w swoim biurku do końca semestru. Teraz Sławek ma wszystkie potrzebne informacje, aby podjąć akceptowalną decyzję. Wie, czego się od niego oczekuje, i co się stanie, jeżeli będzie chciał poddać próbie regułę nauczyciela. Komunikat pedagoga musi dotrzeć do uczni W tym wypadku agresywne testowanie nie przyniesie żadnych korzyści. Podsumowanie Dzieci uczą się w sposób konkretny. Ich przekonania oraz postrzeganie opiera siew głównej mierze na tym, czego doświadczą, a niekoniecznie na tym, co z stanie im powiedziane. Fakt ten niesie zasadnicze implikacje dla naszego podejścia do nauczania zasad. Robimy to w dwojaki sposób: za pomocą słów on za pomocą czynów. Obydwa sposoby są dobre, jednak konkretne są tylko nas działania. Czyny, a nie słowa, definiują bowiem nasze zasady. Gdy nasze słowa znajdują potwierdzenie w działaniach, dzieci uczą się brać poważnie nasze werbalne komunikaty i rozpoznawać reguły, które się za nimi kryją. Jednakże gdy nasze słowa nie pokrywają się z czynami, dzieci uczą się ignorować przekaz ustny i opierać przekonania na tym, czego doświadczają. W rzeczywistości uczą się dwóch zestawów zasad: mówionych oraz realizowanych w praktyce. Ten zasadniczy błąd w komunikowaniu zasad jest powodem niepowodzeń wielu dobrze zaplanowanych lekcji wychowawczych. Większość nauczycieli nie zdaje sobie nawet sprawy z takiej prawidłowości. Nadal próbują dotrzeć do uczniów za pomocą słów, podczas gdy ci uczą się na podstawie doświadczeń. Dzieci szybko potrafią ustalić, kiedy nasze ustne reguły mają także zastosowanie w praktyce. Poddają je testom. Sprawdzanie granic jest sposobem, w jaki przeprowadzają swoje badania. Dzieci uległe nie potrzebują zbyt wielu informacji, aby się przekonać do przestrzegania naszych reguł. Jednak dzieci uparte są o wiele bardziej agresywnymi eksperymentatorami. Potrzebują dużo danych, aby zyskać pewność, że nasze werbalne zasady znajdą potwierdzenie w praktyce. Możemy pomóc dzieciom przerwać testowanie i nauczyć ich naszych reguł poprzez wysłanie sygnałów, które są dla nich najlepiej zrozumiałe: przejrzyste słowa oraz efektywne działania. Są to kluczowe narzędzia potrzebne do tego, aby nauczyć naszych zasad w możliwie najbardziej jasny i zrozumiały sposób. Klasowy taniec nieskutecznej dyscypliny Nauczyciele wyznaczający nieczytelne lub nieskuteczne granice wypracowują własny, szczególny taniec błędnej komunikacji, który wykonują setki razy, kiedy ich reguły są testowane lub łamane. Istnieją dw ie wersje tego tańca: przyzwalająca - przegadana i rozwlekła, oraz restrykcyjna - pełna złości i bardziej dramatyczna. Niektórzy nauczyciele korzystają po trochu z jednej i z drugiej. Wszystkie tańce odbywają się przy nieskutecznej komunikacji, która prowadzi do eskalacji konfliktów i prób sił. Po jakimś czasie tańce stają się tak znajomym i głęboko zakorzenionym zwyczajem, że nauczyciele uważają je za normalną kolej rzeczy. Nie są nawet świadomi tego, że tańczą. Nauczyciele podobni do przedstawionych w niniejszym rozdziale mogą łatwe ugrzęznąć w tych destruktywnych wzorcach porozumiewania się. Bez odpowiedniej świadomości oraz nowych umiejętności nie ma wyjścia z tej sytuacji. Nauczyciele nie mają wyboru, będą kontynuować jedyny taniec, jaki znają. Uwolnić może ich jedynie uświadomienie. Jeżeli podejrzewasz, że tańczysz ze swoimi uczniami, niniejszy rozdział pomoże Ci się od tego uwolnić. Dowiesz się, jak uwikłałeś się w ten proces, jak go zakończyć i co go napędza. Co najważniejsze, nauczysz się schodzenia z parkietu, abyś mógł przejść do bardziej efektywnych form porozumiewania się. Zobacz my, jak pewna sfrustrowana nauczycielka odkryła, że tańczy. Taniec przyzwolenia Barbara, nauczycielka klas trzecich, była na krawędzi załamania, gdy spotkałem ją po raz pierwszy. Trzeci rok pracy w szkole zapowiadał się jeszcze gorzej niż dwa poprzednie. Przerażała ją już sama myśl o kolejnym roku pełnym konfliktów i prób sił. Powoli pogrążała się w depresji. Dyrektor szkoły, w której praco wała, zasugerował jej, aby skontaktowała się ze mną. - Zostałam nauczycielką, ponieważ lubię dzieci -wyznała Barbara, gdy pojawiła się w moim gabinecie jednak teraz kontakt z nimi nie sprawia mi już radości. Traktuję je z życzliwością i szacunkiem, jednak niektóre po prostu mnie ignorują i robią to, co same uważają za słuszne. Strofuję je całymi dniami. Pozbawiają mnie resztek sił. Barbara nie zdaje sobie sprawy z tego, że utknęła w nasilającym się schemacie złożonym z konfliktów i prób sił, za które zresztą obwinia dzieci. Moim pierwszym zadaniem było pomóc jej zauważyć ten taniec. - Proszę wybrać jakikolwiek przypadek niestosownego zachowania w swojej klasie i dokładnie, krok po kroku, go opisać, zwłaszcza słowa, jakich pani używa, gdy dzieci zachowują się w ten sposób. - Najczęstszym problemem, z jakim się borykam, są rozmowy i wygłupy w czasie lekcji. Doprowadza m nie to do szału. 19 - Co pani wtedy robi? - zapytałem. Gdy ona opisywała swoje typowe postępowanie, ja zapisywałem każdy jej krok na diagramie, w formie ciągu interakcji. Diagramy są skutecznym sposobem na zapoznanie nauczycieli z tańcem, który wykonują. Gdy Barbara skończyła, oboje poświęciliśmy chwilę na przeanalizowanie jej diagramu. Zachowanie nauczyciela Zachowanie uczniów A Uczniowie przeszkadzają na lekcji Grzecznie prosi (jest poirytowana) Trwa zakłócanie spokoju i ignorowanie Powtarza i przypomina Zakłócanie spokoju trwa nadal Daje ostrzeżenia oraz drugą szansę Zakłócanie spokoju trwa Przekonywanie i pouczanie — (jest rozgniewana) Zakłócanie spokoju trwa Krzyki i groźby B Zakłócanie spokoju trwa Wyprasza dzieci z klasy — — Zakłócanie spokoju ustaje Diagram Barbary (...) Branie udziału w klasowych tańcach jest jak zbieranie punktów za „stres”. Jeżeli uzbieramy ich wystarczająco dużo w ciągu dnia czy tygodnia, otrzymujemy „nagrodę” – bóle głowy, brzucha oraz całą gamę innych zmartwień, a nawet depresję czy wycieńczenie. (…) Streściłem to, co przedstawiał jej diagram. - Wydaje się, że im więcej mówisz, tym bardziej dzieci cię ignorują, a ty coraz bardziej się denerwujesz. Twój taniec trwa do momentu, w którym nie możesz już wytrzymać. Przerywasz go wtedy za pomocą następnego kroku - działania. - Barbara skinęła głową na znak zgody. Jej wykres był bardzo wymowny. Zaczęła od grzecznej prośby o zaprzestanie. Prośby zazwyczaj były ignorowane. Potem próbowała powtarzania i przypominania, a następnie ostrzeżeń i dawania drugich szans. Nieodpowiednie zachowanie trwało jednak nadal. Przeszła zatem do kolejnego etapu - próbowała wyjaśnień oraz dłuższych wykładów. Opór nie ustępował. Im więcej mówiła, tym bardziej była zdenerwowana, aż w końcu wyjaśnianie i wszystkie jej wywody przerodziły się w krzyk i groźby. Gdy była już u kresu wytrzymałości, wyprosiła kilku zakłócających spokój uczniów z klasy, kończąc taniec. Notoryczni winowajcy zostali odesłani do gabinetu dyrektora. Powróciłem do diagramu i zakreśliłem wszystkie kroki, które polegały na użyciu słów. Zajęło to prawie cały diagram. Określiłem to mianem kroków werbalnych. Następnie wziąłem w ramkę te kroki, które opierały się na czynach i określiłem je jako działania. Ramka zajmowała znikomą część diagramu Barbary (…). - Które kroki zabierają najwięcej pani czasu i energii i powodują największą frustrację? - zapytałem. Wskazała kroki werbalne. Zachowanie nauczyciela A Kroki werbalne Zachowanie uczniów Uczniowie przeszkadzają na lekcji Grzecznie prosi (jest poirytowana) Trwa zakłócanie spokoju i ignorowanie Powtarza i przypomina Zakłócanie spokoju trwa nadal Daje ostrzeżenia oraz drugą szansę Zakłócanie spokoju trwa Przekonywanie i pouczanie (jest rozgniewana) Zakłócanie spokoju trwa Krzyki i groźby B Działanie Zakłócanie spokoju trwa Wyprasza dzieci z klasy Zakłócanie spokoju ustaje Kroki werbalne oraz działania Barbary - A teraz proszę wskazać, które kroki powstrzymały niewłaściwe zachowanie. Popatrzyła na mnie tylko i się uśmiechnęła. Nie musiała odpowiadać, ponieważ miała odpowiedź przed sobą. Jej diagram był dowodem, że 20 większość swojego czasu i energii poświęcała na metody, które były nieskuteczne. Na twarzy Barbary widać było równocześnie dezorientację oraz ulgę. - Sądziłam, że powinnam to wszystko robić - wyznała, wskazując na zakreśloną część diagramu. - Myślałam, że w ten sposób proponuję im współpracę, jednak teraz widzę, że dawałam im okazję do czegoś wręcz odwrotnego. Spostrzeżenie to było dla niej sposobem na zejście z parkietu. Najtrudniejszą część Barbara miała już za sobą. Stała się świadoma tego, co było nieskuteczne. Moim następnym zadaniem było pomóc jej zrozumieć rodzaje eksperymentów, z jakimi się spotykała. - Proszę sobie wyobrazić, że ma pani osiem lat- zaproponowałem. - Potrafi pani pokonać czyjś opór i postawić na swoim. Gdy ktoś mówi „Stop", pani pierwsza myśl to „Bo co? Co się stanie, jeżeli tego nie zrobię?". Teraz proszę spojrzeć na swój diagram. W którym momencie odpowiada pani na te pytani a? - Gdy wypraszam dzieci z klasy - usłyszałem w odpowiedzi. - Zgadza się. Pani działanie jest odpowiedzią na ich pytania. Nie ma potrzeby, aby dalej testować granice. Barbara mogła teraz zobaczyć, że dzieci napierały, ponieważ ona była skłonna się ugiąć. Gdy postanowiła być nieugięta, napieranie ustało. Do jej świadomości zaczęła docierać nieskuteczność podejmowanych przez nią prób powiedzenia „stop”. - Dzieci czerpią zapewne także inne korzyści z pani tańców- zasugerowałem. - Gdyby pani miała osiem lat i potrafiła wywołać wszystkie te reakcje u osoby dorosłej za pomocą zwykłej ignorancji i stawiania oporu, to czy nie czułaby się pani potężna? Czy nie byłaby to dla pani dobra rozrywka? - Dobrze, przekonał mnie pan - odpowiedziała Barbara. - Jak zakończyć te tańce? - Uczyniła już pani najważniejszy krok, zdając sobie sprawę ze swojego tańca - odrzekłem. - Teraz musi pani wyeliminować wszystkie nieefektywne kroki werbalne. Tańce zakończą się, gdy między słowami a czynami będzie istniał silniejszy związek. - Przeniosłem wzrok na jej pierwszy diagram i zapytałem. - Co by się stało, gdyby dostarczyła pani swoim agresywnym eksperymentatorom wszystkich potrzebnych informacji w punkcie A, a następnie, jeżeli nadal sprawdzaliby granice, przeszła natychmiast do dział ania z punktu B? Żadnego powtarzania. Żadnego przypominania. Żadnych ostrzeżeń czy drugich szans. Żadnego tłumaczenia, żadnych pouczeń. Bez podnoszenia głosu i stosowania gróźb. Żadnych kroków, które pochłaniają cenny czas na nauczanie i doprowadzają do wyczerpania. Pani nowy komunikat mógłby brzmieć następująco: „Chłopcy, możecie dalej uczestniczyć w lekcji, zachowując ciszę i spokój, ewentualnie możecie spędzić trochę czasu poza klasą. Co wybieracie?". (…) Zachowanie nauczyciela A Kroki werbalne Zachowanie uczniów Uczniowie zakłócają spokój Daje ograniczony wybór B Działanie Zakłócanie spokoju trwa Spełnia obietnicę, stosując konsekwencje Zakłócanie spokoju ustaje Nowy diagram Barbary Taniec restrykcyjny Tańce restrykcyjne są z reguły bardziej głośne, burzliwe i dramatyczne w przebiegu niż przyzwalające. Podejmowane w nich kroki są odmienne, jednak same tańce są jedynie kolejną odmianą podstawowej próby sił. Zaczynają się od nieczytelnych lub nieskutecznych komun i katów dotyczących zadań. Pods ycane przez gniew oraz opór, prowadzą do eskalacji konfliktów i prób sił. Pamiętam jeden taki taniec, którego byłem naocznym świadkiem, kiedy to nauczycielka szóstej klasy zaprosiła mnie na swoją lekcję, abym poobserwował pewnego ucznia wciąż zakłócającego spokój. „Proszę spróbować przybyć około czterdziestu pięciu minut przed przerwą obiadową", zasugerowała Dorota przez telefon. „Zazwyczaj o tej porze Ryszard wybucha". Miała rację. Kwadrans po moim wejściu do sali, Ryszard zaczął rozrabiać. Obserwowałem, jak ustawia kilka podręczników na brzegu swojej ławki. Następnie, gdy Dorota była zajęta objaśnianiem zadania z matematyki na tablicy, szturchnął książki łokciem. Hałas przykuł uwagę całej klasy. Nauczycielka odwróciła się i obdarzyła chłopca piorunującym spojrzeniem. Widać było, jak zaciska zęby, jej ręce spoczywały na biodrach. - To było bardzo mądre, Ryszardzie! - zwróciła się do niego z rysującym się na twarzy obrzydzeniem. Dlaczego nie skończysz z tą dziecinadą i dla odmiany nie zaczniesz pracować na lekcji? - Zapisała jego imię na tablicy, pod nachmurzoną miną. - Przepraszam, to się stało przez przypadek - odparł chłopiec z chytrym uśmieszkiem. - Z pewnością - z sarkazmem skomentowała nauczycielka. - Tak jak wszystko, co robisz. Ale przecież wiem, o co ci chodzi. - Ponownie spiorunowała go wzrokiem. - O co? - Ryszard próbował wciągnąć nauczycielkę w słowny pojedynek. 21 - Nie udawaj przede mną niewiniątka - odrzekła Dorota. - Mam już dość twojego okropnego zachowania. - Mojego okropnego zachowania! -wykrzyknął chłopiec, przewracając oczami. - A co z pani zachowaniem? - Za dużo sobie pozwalasz! - rzuciła ostro Dorota. - Nie będę dłużej tolerować takiego braku szacunku. Podeszła do tablicy i dopisała przy jego imieniu haczyk. - To moje ostatnie ostrzeżenie. - Naprawdę?! - szydził dalej Ryszard. - I co pani zrobi? Zabierze mi przerwy? - Był dopiero wtorek, a chłopak stracił już możliwość korzystania z przerw na cały tydzień. - Nie. Pójdziesz do gabinetu dyrektorki - odparła nauczycielka. - Zachowuj się tak dalej, jeżeli tego chcesz. -To już lepiej, niż być tutaj! - odpalił uczeń. - Cieszę się, że ci się tam podoba - ripostowała Dorota. - Ponieważ właśnie tam idziesz. - Wręczyła mu trzy kartki papieru. - Nie wracaj, dopóki te kartki nie zostaną zapełnione zdaniami o treści: „Nie będę niegrzeczny w stosunku dla mojego nauczyciela". Jeszcze na odchodne Ryszard rzucił jej aroganckie spojrzenie. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, mieliśmy okazję, aby porozmawiać. - Widział pan, co musiałam znosić? - zaczęła. - On mnie doprowadza do szału! Nigdy bym nie ośmieliła się tak mówić do mojego nauczyciela. - Czy to było jego typowe zachowanie? - zapytałem. - Tak - odparła - jednak zazwyczaj wyhamowuje, gdy zagrożę wysłaniem go do dyrektorki. Nie cierpi tego prawie tak bardzo, jak odesłania do domu. Nic innego nie robi na nim wrażenia. Zabrałam mu już wszystkie przerwy oraz czas na dowolne zajęcia. Pozbawiłam go nawet możliwości uczestniczenia w klasowych wycieczkach. - Czy rozmawiała pani z rodzicami chłopca? - pytałem dalej. -Tak. Korzystamy z systemu codziennych raportów zachowania -wyjaśniła. - Każdego dnia wysyłam takie sprawozdanie do jego rodziców. Jeżeli Ryszard zostaje wysłany do dyrektorki, to po szkole spędza czas w swoim pokoju. Żadnego telewizora ani gier wideo czy innych zabaw. - Czy odniosło to jakiś skutek? - zapytałem. - Myśleliśmy, że odniesie - odrzekła Dorota. -Jednak jego postępowanie, zamiast się poprawić, tylko się pogarsza. - Wyglądało na to, że tylko się pogrążali niekończącymi się konsekwencjami. Byłem ciekaw, co Dorota myśli o swoich metodach wychowawczych. - Co pani zazwyczaj robi, gdy Ryszard się nieodpowiednio zachowuje? - zapytałem. - Za pierwszym razem piszę jego imię na tablicy, aby zwrócić jego uwagę na to, że źle się zachowuje, i dać mu szansę na poprawę. Za drugim razem stawiam obok jego imienia haczyk jako dodatkowe ostrzeżenie. Za trzecim razem traci przerwę. Za czwartym - traci wszystkie przerwy w danym dniu. Jeżeli ponownie źle się zachowa, a zazwyczaj tak jest, wówczas traci przerwy w ciągu całego tygodnia. Następnie wysyłam go do dyrektorki, gdzie pisze zdania lub list z przeprosinami. Jeżeli w danym dniu Ryszard trafi do gabinetu dyrektorki dwa razy, to zawiesza go ona w prawach ucznia na resztę dnia. W tym roku zdarzyło się to trzy krotnie. Przedstawione przez Dorotę metody tylko częściowo opisywały to, co zaobserwowałem. „Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, co robi?", zastanawiałem się. Był już najwyższy czas, aby podsunąć jej „lustro" i pomóc zobaczyć metody, których faktycznie używała. - Czasami wizualne diagramy dają nam lepszy obraz tego, co się dzieje - powiedziałem. - Wcześniej, gdy Ryszard źle się zachowywał, zanotowałem to, co mówił i robił. Następnie odnotowałem pani reakcje. Czy mogę narysować opisowy diagram tej interakcji? - Dorota skinęła głową. Podszedłem do tablicy i narysowałem diagram zaobserwowanej interakcji, objaśniając po kolei każdy jej etap. Gdy skończyłem, odsunąłem się, aby Dorota sprawdziła, czy wszystko się zgadza (…). - Czy ja to wszystko robiłam? - zapytała z niedowierzaniem, wskazując długą listę werbalnych kroków na jej diagramie. - Tyle w tym złości. - Nazywam to klasowym tańcem - odpowiedziałem. -Taniec, który wykonuje pani z Ryszardem, należy do dramatycznych. Oboje wykonaliście po kilka strzałów do siebie. - Moje przypuszczenia się potwierdziły. Nie zdawała sobie sprawy ze wszystkich kroków, które podejmowała. - Upewnijmy się, czy udało nam się uchwycić wszystkie elementy pani tańca - rzekłem. - W którym momencie zaczyna pani czuć złość? - Już na samym początku - przyznała Dorota. - Wiem, co zazwyczaj nastąpi, jednak wybucham gniewem dopiero wtedy, gdy Ryszard sprzecza się ze mną i odszczekuje. - Ponownie skupiłem się na jej diagramie i dopisałem „czuje złość" na początku interakcji oraz „wybucha gniewem" na etapie spierania się oraz słownych pojedynków. Diagram Doroty był teraz kompletny, zatem streściłem to, co wyrażał. - Ryszard potrafi zręcznie wciągać panią w słowne pojedynki. Im więcej pani mówi, tym większy opór pani napotyka i tym mocniej jest pani wzburzona. Atmosfera podgrzewa się jeszcze bardziej aż do momentu, gdy wreszcie kończy pani taniec za pomocą czynu. - Przyjrzyjmy się różnym krokom w pani tańcu - zasugerowałem. - Powróciłem do diagramu Doroty i zakreśliłem w kółko wszystkie jej kroki, które opierały się głównie na słowach. Nazwałem je krokami 22 werbalnymi. Zajęły one większą część diagramu. Następnie wziąłem w ramkę wszystkie te kroki, które wiązały się z działaniem, określając je jako działanie. Zajęły niewielką część diagramu (…). - Używa pani dwóch rodzajów metod, aby powstrzymać złe zachowanie Ryszarda: kroków werbalnych oraz działania - powiedziałem. - Które z nich zawsze trzymują jego niestosowne zachowanie? - Działanie - odpowiedziała nauczycielka. - No właśnie - stwierdziłem. - Czasami chłopiec się uspokaja, gdy zagrozi mu pani wysłaniem do gabinetu dyrektorki, ponieważ z doświadczenia wie, że przejdzie pani do działania. Zachowanie nauczyciela A Kroki werbalne Zachowanie uczniów Ryszard przeszkadza w lekcji Zawstydza (czuje złość) Pisze imię na tablicy Nie przyznaje się Oskarża Sprzecza się Spiera się; obwinia (wybucha gniewem) Obwinia; bierze odwet Dopisuje haczyk na tablicy Daje ostatnie ostrzeżenie Drwi Grozi i prowokuje Krytykuje Sprzecza się B Działanie Wysyła ucznia do gabinetu pani dyrektor Przeszkadzanie ustaje Nakazuje uczniowi pisać zdania Kroki werbalne oraz działanie Doroty Dorota zrozumiała, do czego zmierzam. Zorientowała się, że chłopiec traktował poważnie tylko kilka ostatnich kroków z jej wykresu. Marnowała swój czas, robiąc rzeczy, które nie skutkowały, niepotrzebnie się przy tym złoszcząc. Moim następnym zadaniem było zapoznanie jej ze sposobem na uniknięcie takiego tańca. - Co by się stało, gdyby poprosiła pani Ryszarda, aby się uspokoił (punkt A, a następnie od razu przeszła do działania (punkt B), pomijając wszystkie te pośrednie kroki? - zapytałem. - Byłoby mniej sprzeczania się - odrzekła. - Zgadza się - przyznałem. - A pani zaoszczędziłaby sobie nerwów. Eliminując te wszystkie nieefektywne werbalne kroki, mogłaby pani powstrzymać złe chowanie, tracąc mniej czasu, energii i dobrego nastroju. Następnie chciałem, aby Dorota zobaczyła, że długoterminowe konsekwencje tak naprawdę wydłużają czas trwania próby sił. - Przyjrzyjmy się pani działaniom - zaproponowałem. - Powstrzymują one złe zachowanie Ryszarda w danym momencie, jednak ich skutki ciągną się przez dłuższy czas, czasami nawet cały tydzień. Chłopiec jest na panią zły i pełen urazy, i w końcu się na pani odgrywa. Wtedy dochodzi do tego, że wykonuje pani wiele krótszych wersji tego samego tańca, które kończą się groźbami zamiast konsekwencjami. - Nie wiem, co innego mogłabym zrobić - przyznała. - Chłopiec z reguły traci większość swoich tygodniowych przerw już w poniedziałek do południa. Niewiele więcej mogę mu już zabrać, nie mogę mu jednak niczego darować, Musi wiedzieć, że mówię poważnie. - Przyznałem jej rację. - A gdyby istniała metoda, aby dotrzeć do Ryszarda, nie raniąc przy tym jego uczuć, to czy pani skorzystałaby z niej? - zapytałem. - Oczywiście - odparła. - Dobrze. W takim razie spróbujmy zakończyć ten diagram w inny sposób - zasugerowałem. - Co by się stało, gdyby zmieniła pani swoje groźby na ograniczone możliwości wyboru, a także użyła konsekwencji w formie odosobnienia, gdyby chłopiec nadal zakłócał spokój? Koniec z zabieraniem przerw czy wysyłaniem do biura pani dyrektor. Koniec z pisaniem zdań czy listów z przeprosinami. Koniec z raportami dotyczącymi zachowań. I żadnych konsekwencji w domu za złe zachowanie w szkole. Pani nowy komunikat może brzmieć następująco: „Ryszardzie, przestań, proszę, zakłócać spokój i skup się w ciszy na lekcji, w przeciwnym razie będziesz musiał spędzić trochę czasu w samotności. Co wybierasz? - To wydaje się takie łatwe - zaśmiała się Dorota. 23 - Te metody są łatwe w porównaniu z tymi, których używała pani do tej pory - odparłem.- Może je pani zastosować także wobec innych uczniów. Najtrudniej się będzie powstrzymać od tańca. Ryszard zapewne spróbuje wszystkiego, co w jego mocy, aby z powrotem zaciągnąć panią na parkiet. - Co powinnam zrobić, jeżeli będzie się sprzeczał lub opryskliwie odpowiadał, gdy zaproponuję mu ograniczony wybór? - zapytała nauczycielka. - Proszę nie chwytać przynęty - odparłem. - Niech pani użyje techniki przecięcia. - Wyjaśniłem, na czym ona polega. - Jeżeli Ryszard naprawdę będzie chciał przedyskutować z panią jakieś dalsze szczegóły, proszę spotkać się z nim w czasie jego przerwy obiadowej lub po szkole. Rozmowa taka nie może odbywać się w tym samym czasie, gdy pani reguły zostały wystawione na próbę i złamane. " A Jeżeli nie ustąpi? - pytała dalej. - Wówczas proszę pójść dalej i zastosować odosobnienie, tak aby doświadczył tego, o czym pani mówiła odrzekłem. - Żadnych tańców. Jedynie czytelne komunikaty. (…) Zachowanie nauczyciela A Zachowanie uczniów Kroki werbalne Uczeń przeszkadza w lekcji Grzecznie prosi Daje ograniczony wybór B Działanie Sięga po konsekwencje (jeżeli jest to konieczne) Przeszkadzanie ustaje Nowy diagram Doroty (…) Podsumowanie Klasowe tańce to destrukcyjne wzorce porozumiewania się oraz radzenia sobie w trudnych sytuacjach, które mają miejsce za każdym razem, gdy klasowe zasady są testowane i naruszane. Dla niektórych uczniów tańce te są świetną formą rozrywki na żywo czy „błędem wzmocnienia", ponieważ zachęcają do nieodpowiedniego zachowania. Uczniowie są producentami i reżyserami, a nauczyciele aktorami i aktorkami. Dla pedagogów klasowe tańce nie są niczym zabawnym, przysparzają jedynie sporo stresu oraz przemęczenia, które prowadzi do wypalenia się. Klasowe tańce przybierają wiele różnych form. Istnieje taniec przyzwalający oraz restrykcyjny, przy czym niektórzy nauczyciele używają obydwu (taniec mieszany). Wszystkie tańce zaczynają się od nieczytelnych albo nieskutecznych komunikatów dotyczących reguł. Napędza je gniew i niezrozumienie, co prowadzi do eskalacji konfliktów i prób sił. Po pewnym czasie klasowe tańce stają się tak znajomym i głęboko zakorzenionym zwyczajem, że nauczyciele uważają je za normalny tok postępowania. Oni nawet nie wiedzą, że tańczą. Uświadomienie sobie tego faktu jest kluczem do zmiany tej sytuacji. Najlepszym sposobem na położenie kresu klasowym tańcom jest nierozpoczynanie ich. Nauczyciele mogą ich całkowicie uniknąć, jeżeli zaczną od czytelnego sygnału werbalnego i poprą swoje słowa efektywnym działaniem. 24 Przykładowe ćwiczenia (pytania do zaliczenia) w ramach zajęć Kwestie do rozważenia 1. W jaki sposób możesz ustalić, co dla ucznia będzie wzmocnieniem? 2. Co uważasz za mocne, a co za słabe strony modyfikacji zachowania? 3. Jakie byłyby różnice w stosowaniu technik modyfikacji zachowania w szkole podstawowej i gimnazjum? 4. Zastanów się w jaki sposób dzieci uczą się twoich zasad? Proponowane ćwiczenia w ramach zajęć 1. Stwórzcie jako grupa żetonowy system wzmocnień na własny użytek. Przedstawcie w zarysie, za jakie zachowania winny być przyznawane żetony i czego należałoby użyć wzmocnień wspomagających. Ustalając, jakie powinny być wzmocnienia wspomagające, uwzględnijcie różne wartości uznawane w grupie uczniów . Spróbujcie osiągnąć porozumienie, co do tego, które wzmocnienia możecie zaakceptować wspólnie. 2. Stwórz program wzmocnień dla kogoś, kogo znasz, kto ma jakiś problem wymagający przezwyciężenia. Osoba ta może się na przykład często spóźniać. Zastosuj ten program i oceń jego efekty. 3. Z tekstu MacKenzie R.J (Kiedy pozwolić, kiedy zabronić w klasie, ss. 57-94) wybierz sytuacje do pracy w grupach, spróbujcie przeanalizować zachowania ucznia i nauczyciela oraz wypiszcie kroki werbalne i działanie. Zastosujcie w praktyce teorie konsekwencji. Pogłębianie własnej filozofii 1. Rozstrzygnij, czy dzieci wyłącznie reagują na bodźce środowiskowe, czy też, odpowiadając swojemu środowisku, kierują się własnymi celami. Zapisz konkretne dowody i argumenty. których używasz do potwierdzenia lub obalenia tego założenia. 2. Spisz dowody, które mogłyby zostać użyte do potwierdzenia lub obalenia założeń dotyczących tego, czy dzieci rodzą się jako „niezapisane karty”. 3. Obroń lub obal założenie, że dziecko nie jest zdolne do samodzielnego kierowania samym sobą. 4. Obroń lub odrzuć praktykę nagradzania uczniów w celu kształtowania ich zachowania. 5. Wyjaśnij dlaczego warto w szkole stosować teorie konsekwencji wg MacKenzie R.J. 6. Porównaj zasady zawarte w twojej własnej filozofii z zasadami modyfikacji zachowania. Ustal ich punkty wspólne i rozbieżności między nimi. Dokonaj korekty własnej filozofii. Literatura uzupełniająca: Phillips D.C., Soltis J. F., Podstawy wiedzy o nauczaniu, GWP, Gdańsk 2003. Pryor K., Najpierw wytresuj kurczaka, Wyd. Media Rodzina, Poznań 2004. Skinner B.E., Zachowanie się organizmów, PWN, Warszawa 1995. 25