Pobierz artykuł - Odkryj Beskid Wyspowy
Transkrypt
Pobierz artykuł - Odkryj Beskid Wyspowy
A20 www.e–dp.pl SOBOTA, 8 STYCZNIA 2011 Podróże GDYNIA Prestiżowe Kolosy „Kolos” to jedno z najbardziej pożądanych wyróżnień w polskim środowisku podróżniczym. By go otrzymać trzeba jednak wykazać się nie tylko ponadprzeciętną pomysłowo- ścią, ale także wielkim hartem ducha. – Do 15 stycznia można jeszcze wysyłać zgłoszenia do 12. edycji nagrody „Kolosy” oraz do Nagrody im. Andrzeja Zawady, której towarzyszy grant w wysokości 15 tys. zł na zorganizowanie wyprawy – przypomina Janusz Janowski z Agencja MART, organizator gdyńskich „Kolosów”. O tym w czyje ręce trafią pres- tiżowe statuetki i grant zadecyduje wymagające jury. Statuetki za podróżnicze dokonania roku 2010 zostaną przyznane w kategoriach „Podróże”, „Żeglarstwo”, „Alpinizm”, „Eksploracja jaskiń” i „Wyczyn roku”. – Kapituła „Kolosów” tradycyjnie przyzna również „Super Kolosa” za całokształt osiągnięć – dodaje Janusz Janowski. Uroczyste wrę- czenie nagród i wyróżnień odbędzie się podczas 13. Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów w Gdyni (11–13 marca, Hala Sportowo–Widowiskowa przy ul. Kazimierza Górskiego). – W głównej sali projekcyjnej będzie czekało 3300 miejsc siedzących. Wstęp jak zawsze wolny – przypomina organizator „Kolosów”. – Do Kolosów można zgłaszać zarówno własne wyprawy zakończone w roku 2010, jak i rekomendować przedsięwzięcia zrealizowane przez innych. O Nagrodę im. Andrzeja Zawady mogą ubiegać się projekty wypraw, których autorzy nie przekroczyli 30 roku życia – przypomina Janusz Janowski. (DMA) Więcej: www.kolosy.pl ODKRYJ ZIMĄ BESKID WYSPOWY. HEJNAŁ MARIACKI OBWIEŚCIŁ NOWY ROK NA LUBOGOSZCZY! 31 grudnia 2010 r. o godz. 20 z Parku Miejskiego w Mszanie Dolnej wyruszyło ponad 200 turystów. Szli na Lubogoszcz, by przywitać tam... Nowy Rok. – To była niesamowita wędrówka. Towarzyszył nam tylko odgłos skrzypiącego śniegu – wspomina jeden z uczestników. – Jeszcze w starym roku ks. Tadeusz Skupień na szczycie odprawił mszę św. polową. Nadejście Nowego Roku oznajmił... Hejnał Mariacki – mówi zadowolony Czesław Szynalik, pomysłodawca zimowej akcji „Odkryj Beskid Wyspowy”. Życzenia składano sobie w niezwykłej scenerii oszronionych świerków i ognisk. Pszczelarze z Mszany Dolnej częstowali gości smaczną kiełbasą z grilla, gorącą herbatą, a także... szampanem. Najmłodszym uczestnikiem wyprawy okazał się 7–letni Kamil Musiał z Krakowa, a najstarszym 70–letni Piotr Mirek z Tokarni. Z najdalszego zakątka Polski przybyli Beata Słowikowska z Lublina i Tadeusz Słowik z Gorzowa, a z Vancouver Robii McDongal. Kolejna zimowa wyprawa – na Ćwilin – odbędzie się 6 lutego. (DMA) Ratusz z fatalnym numerem sprawą hitlerowców symbol miejskości jest też miejscem pamięci narodowej Kto zapędzi się do Malborka nie ma zazwyczaj rozterek, dokąd skierować pierwsze kroki: krzyżacka warownia cieszy się wystarczającą renomą, aby nie było najmniejszych wątpliwości, co jest największą atrakcją grodu nad Nogatem. Co jednak począć, gdy chciałoby się uciec od stereotypów? Może poszukać symbolu malborskiej miejskości? Bo przecież Malbork to nie tylko – o czym, pod wrażeniem ogromu gotyckich murów zamku, nie zawsze się pamięta – niezdobyta forteca, siedziba wielkich mistrzów Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, ale przede wszystkim miasto. I to z rodowodem rozpoczętym daleko wcześniej, nim Konrad Mazowiecki sprowadził – na swoje zresztą utrapienie – bitnych mnichów. Przed przybyciem Krzyżaków nad Nogatem istniał już bowiem obronny gród Zantyr, uznający zwierzchnictwo książąt pomorskich; to właśnie jeden z nich, Sambor, podarował go w 1250 r. zakonnikom. Ci zaś – co należy odnotować na ich chwałę – docenili znaczenie miejsca i po upływie niespełna ćwierćwiecza podjęli budowę zamku; grodowi zaś nadali w 1276 r. chełmińskie prawa miejskie. Organizacja nowoczesnego ośrodka postępowała według sprawdzonych reguł. Na równej płaszczyźnie, wznoszącej się ponad doliną rzeki wyznaczono rynek – plac długości 300, a szerokości 30 metrów – i rozplanowano siatkę ulic. Całość otoczono obronnymi murami i fosą, kompleksem zamkniętym i samowystarczalnym, niepołączonym z systemem warownym zamku. Skoro Zantyr – przemianowany rychło na Marienburg – zyskał układ urbanistyczny, zgodny z obowiązującą w całej Europie modą, oczywiste jest, że nie mógł się długo obywać bez siedziby władz, będącej jednocześnie symbolem statusu, a mianowicie ratusza. Kiedy wzniesiono pierwszą taką budowlę, źródła milczą; wiadomo tylko, że w 1365 r. istnieć musiał, gdyż świadectwo takie daje zapisana wzmianka. W ratuszu rezydowała rada miejska z burmistrzem oraz jego zastępcą, zwanym kompanem, na czele, tam też urzędowali członkowie ławy sądowniczej, obradującej pod przywództwem sołtysa. W ratuszowych murach mieściła się ponadto miejska składnica broni i ekwipunku, wydawanego mieszczanom w razie zagrożenia. Najważniejszy w mieście obiekt, przetrwały do dziś, stworzono między 1365 a 1380 r. Nadano mu kształt wydłużonego prostokąta; na takim rzucie wznosi się dwukondygnacyjna bryła ceglana z podcieniami, ozdobiona wysokim dachem, najeżonym dwoma strzelistymi szczytami schodkowymi i wieżyczką na kalenicy – węższe boki mają dodatkowo malownicze blendy. Znawcy architektury dopatrują się w jego detalach cech zdobień krzyżackiego Pałacu Wielkich Mistrzów, zlokalizowanego na zamku. Malbork doświadczał różnych kolei losu – wolny od zagrożeń nie był także ratusz. Siedziba władz przeszła m.in. w XV wieku wojnę trzynastoletnią, w trakcie której doznała dotkliwych zniszczeń, wymagających czaso– i pracochłonnej odbudowy, poważne szkody spowodowały też dwa wielkie pożary, w 1899 i 1902 r. Misję rekonstrukcji powierzono wtedy zatrudnionemu przy restauracji warowni Conradowi Steinbrechtowi, który ponoć udanie zbalansował historyczne pozostałości z własnymi koncepcjami. Ratusz wyszedł też szczęśliwie z niewielkimi zniszczeniami z ostatniej opresji – zdobywania Malborka przez Armię Radziecką. Wojenny animusz jej żołnierzy sprawił, że 80 proc. zabudowy miejskiej legło w gruzach; prowadzone po wojnie porządkowanie zgliszcz polegało na burzeniu ocalałych murów i pozyskiwaniu z nich budulca, przekazywanego do Warszawy. Wskutek takiej polityki dawne centrum Malborka przestało istnieć; stąd też biorą się w sąsiedztwie gotyckiego obiektu umiarkowanej urody współczesne budynki mieszkalne. Wszystkie te fatalne przygody miasta nie odbiły się, na szczęście, na ratuszu. Przetrwał do dziś, wciąż służy, ostatnio jako siedziba młodzieżowego domu kultury. Jedno, co w tej pięknej budowli fatalnego, to adres: os. Stare Miasto 13. Przesądni powinni chyba splunąć przez lewe ramię… Warto też wiedzieć, że przed II wojną, kiedy w jego piwnicach mieściła się restauracja (burmistrz ze swoimi służbami wyprowadził się bowiem w 1929 r. do nowej siedziby, zwanej Nowym Ratuszem – odtąd ten historyczny nosi miano Ratusza Staromiejskiego), a na piętrze policja, istniała w nim izba pamięci feldmarszałka Hindenburga, czyli – zgodnie z metrykalnym zapisem – Paula Ludwiga Hansa Antona von Beneckendorff und von Hindenburga, notabene wyróżnionego w 1915 r. honorowym obywatelstwem Malborka… A skoro o tej godności mowa: cztery lata po feldmarszałku otrzymał ją również autor obecnego wyglądu ratusza, Conrad Steinbrecht. Za sprawą hitlerowców symbol miejskości jest też miejscem pamięci narodowej. Podczas wojny bowiem był punktem tranzytowym dla przymusowych robotników, kierowanych do pracy na Żuławach. Niestety, nie wszyscy wyszli z tych murów z życiem… (WALD) FOT. WALDEMAR BAŁDA MALBORK. Za