mlodzianki 215 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

mlodzianki 215 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny
MŁODZI
ANKI
Nr 5 (215)
4 XI 2007
XXXI
niedziela
zwykła
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
(Łk 19,1-10)
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem
Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto
to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i
wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus
przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem
dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: Do grzesznika poszedł w gościnę. Lecz Zacheusz stanął i
rzekł do Pana: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. Na to Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem
tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i
„Zacheusz siedzący na drzewie” przypomina
mi sen, jaki miała moja znajoma, osoba wierząca, której syn jest księdzem. Ma on na
imię Rafał i na dodatek urodził się tego samego dnia i roku, co ja. Oto sen mojej znajomej:
”Siedzę na drzewie. Jest letni, ciepły wieczór. Przede mną kilka tradycyjnych chat
wiejskich ze słomianymi dachami. Ogólny
nastrój sielanki. W chatach wieczorna krzątanina, światła pozapalane we wszystkich
oknach. Ale jedna chata stoi „ciemna”. Przed
tą chatą, jej gospodarz rozpala coraz to większe ognisko. I gdy dorzuca nową szczapę
drewna, gdy snop iskier wznosi się ku niebu,
on mówi: będę rozpalał Ognisko Wiary, będę
rozpalał Ognisko Wiary. Ludzie z sąsiednich
chat wychodzą na zewnątrz i proszą go:
wejdź do swojego domu, tam zapal u siebie
w piecu, ale nie rozpalaj na zewnątrz tego
Ogniska Wiary, bo coś może się stać naszym
domostwom. Mężczyzna nie słucha nawoływań sąsiadów. Tę sytuację widzi Jezus Chrystus i mówi do Aniołów: gdy ten mężczyzna
zaśnie, podmuchem skrzydeł sprawcie, aby
iskry z tego Ogniska Wiary rozeszły się też i
2
po innych domostwach. I nagle widzę, że
mężczyzna zasypia spokojnie przy ognisku,
iskry padają na słomiane dachy domostw i w
Ogniu Wiary stają domostwa, ludzie lamentują, a mężczyzna nadal śpi, a Jezus czeka.”
Wydaje mi się, że trudno o klarowniejszy
obraz, jak nasze postępowanie jest widziane
przez Jezusa Chrystusa. Czy jest to rola widza na drzewie, który pozostaje tylko biernym obserwatorem wydarzeń, czy jest to rola
przestraszonego domownika, do którego Jan
Paweł II kierował słowa „Nie lękajcie się”?
A może jest to rola człowieka, który swoim
zachowaniem, postawą, determinacją, aby
trwać w Prawdzie Jezusa rozpalił Ogień
Wiary w swoim sercu, tak potężnie, że bez
jego wiedzy i świadomego udziału, Ogień
ten jest przynoszony Mocą Ducha Św. na
innych?
Wniosek jest oczywisty: my tylko rozpalmy
taki Ogień w swoich sercach, a Jezus Chrystus już się tym zajmie, jak „zapalić” innych,
On się zajmie całą logistyką.
Rafał Bober
Trzy dni obok
klauzury
Co prawda czas typowo rekolekcyjny dopiero
przed nami, ale niezależnie od pory roku warto
wykorzystywać każdą dobrą okazję do pogłębiania naszej relacji z Bogiem. Kiedy bowiem uświadomimy sobie, że stawanie się dojrzalszymi
chrześcijanami to projekt długofalowy, wymagający codziennego powtarzania wielu utartych
metod pobożnościowych, może się wówczas okazać, że brakuje nam często swoistego nadprzyrodzonego tchnienia, a jednocześnie wciąż nowego
spojrzenia na nasze życie i podejmowane działania. Bardzo często mimo najlepszych intencji
trudno jest nam oderwać się od nieubłaganego
rytmu każdego dnia, a przez to stopniowo także
nasze relacje z Bogiem stają się właśnie takie
codzienne, żeby nie powiedzieć rutynowe. Chcąc
niejako uprzedzić ten ewentualny okres jesiennego znużenia i zatopienia w codzienność postanowiłem skorzystać z zaproszenia mojego znajomego i odbyć rekolekcje w takim normalnym czasie
w ciągu roku i w zupełnie nowych dla mnie okolicznościach. Tą nowością była dość niezwykła
wizyta, jaką niecały tydzień temu złożyliśmy w
klasztorze sióstr Benedyktynek w Żarnowcu.
Dla wielu studentów, choć nie tylko, Żarnowiec
może się kojarzyć z położoną nieopodal, niezwykle popularną latem miejscowością Dębki. Nieco
starsi pamiętają zapewne zakrojone na szeroką
skalę plany budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu, którą ostatecznie wstrzymano w 1990 r.
Żarnowiec to także miejsce, w którym już w XII
istniał klasztor mniszek założony przez cystersów.
Jego niezwykle bogata, ale i równie tragiczna
historia obejmowała zarówno lata rozkwitu duchowego (liczne powołania) i materialnego (od
XVII w. opactwo benedyktynek zajmowało się
szkolnictwem i było m.in. jednym z głównych
ośrodków hafciarstwa kaszubskiego), jak również
trudne czasy, jakie nastąpiły po kasacie wszystkich zakonów na terenach polskich (w 1834 r.).
Obecnie wspólnotę klasztorną tworzy niemal 30
mniszek benedyktynek, które przybyły do zrujnowanego opactwa w 1946 r. z wileńskiego klasztoru św. Katarzyny. Rytm każdego klasztornego
dnia wyznaczają stałe pory wspólnej modlitwy,
pracy i odpoczynku. Rozpoczynając od porannej
jutrzni, następującej po niej Mszy Świętej, śniadania, pracy w polu i w ogrodzie (siostry same prowadzą gospodarstwo rolne, które stanowi podstawowe źródło ich utrzymania), przez porę obiadu,
rekreację, godzinę czytań, lekturę duchową, kolej-
ny okres pracy, nieszpory, kolację, różaniec i
kompletę. Taki bardzo dobrze zaplanowany rozkład czynności w ciągu dnia sprawia, że bardzo
szybko udaje się odnaleźć odpowiednią równowagę i odkryć właściwą hierarchię poszczególnych
jego etapów. Jednocześnie okazja do stałego trwania na modlitwie nie tylko nie koliduje, ale wręcz
nadaje prawdziwy sens wielu innym, codziennym
obowiązkom, których w klasztorze nie brakuje.
Akurat nam przypadło w udziale grabienie liści z
podwórza dla gości, obieranie ziemniaków na
obiad i jabłek, z których siostry przygotowują
smaczną marmoladę. Ku mojemu ogromnemu
zdziwieniu wśród tak wielu różnych zadań, znalazłem także czas na osobistą lekturę duchową i
spacer po okolicy.
Osobiste wrażenia z tych niecałych trzech dni
spędzonych w Żarnowcu trudno jest opisać jedynie w kilku słowach. Pierwsze co przychodzi mi
na myśl to bardzo głębokie uspokojenie połączone
z jakąś wewnętrzną radością, wynikającą z dość
regularnego obcowania z Bogiem. Kluczem do
osiągnięcia tego stanu było z pewnością podporządkowania rytmu każdego dnia regularnej modlitwie, a więc praktyka, którą tak trudno jest
utrzymać w „normalnych” codziennych warunkach. Dostosowanie dnia do modlitwy, a nie na
odwrót, pozwala nie tylko czerpać olbrzymią
radość z czasu spędzonego w Bożej obecności, ale
także ułatwia nabranie koniecznego dystansu do
wielu wydarzeń, które tak bardzo nas angażują.
Co prawda często słyszymy podczas Liturgii i
powtarzamy, że Bóg jest nieustannie obecny obok
3
nas, ale świadomość tego faktu staje się naszym
udziałem dopiero dzięki doświadczeniu regularnej
modlitwy.
Druga niezwykle ważna refleksja związana z tym
wyjazdem wynika z obserwacji sióstr, które całe
swoje życie poświęcają na modlitwę i naprawdę
ciężką fizyczną pracę. Wydaje mi się, że bardzo
często nie potrafimy zrozumieć i docenić roli, jaką
w życiu Kościoła wypełniają właśnie takie osoby.
W społeczeństwie, w tym także pośród ludzi wierzących, pokutuje często stereotyp, że do klasztoru trafiają wyłącznie ludzie słabi, którzy z tych
czy innych powodów nie potrafili znaleźć sobie
właściwego miejsca w „normalnym” świecie.
Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Okazuje
się, że pokora, wierność Bogu, postawa codziennego oddania i otwartość na innych, a jednocześnie umiejętność znoszenia niebyt komfortowych
warunków życia to zadania, którym mogą sprostać wyłącznie najmocniejsi. Jednocześnie doświadczenie osobistego kontaktu z siostrami spędzającymi większość swojego życia w klauzurze
pokazuje, że są to osoby niezwykle radosne, pełne
ciepła i wewnętrznego pokoju, którego tak często
bezskutecznie szukamy angażując się w tak wiele
codziennych spraw. Po raz kolejny mogłem się
przekonać, że ta upragniona droga do szczęścia
jest niezwykle prosta i wiedze przez trwały kontakt z Bogiem na modlitwie oraz wierne oddawanie Mu siebie samych. Szkoda tylko, że ta wizyta,
podobna trochę do pobytu uczniów na górze Tabor, mogła trwać tak krótko.
„Łatwo jest mówić o Polsce,
trudniej dla niej pracować,
jeszcze trudniej umrzeć,
a najtrudniej cierpieć.”
niektórych źródeł nawet dwa tysiące. W okresie II
wojny światowej niemieccy okupanci dokonywali
tam masowych zbrodni, głównie na ludności cywilnej. Mordowano więźniów m.in. z warszawskiego Pawiaka, na krótką chwilę przed dając im
nadzieję na poprawę losu. Brutalnie rozstrzeliwano tam polską inteligencję w ramach hitlerowskiej
akcji AB. Wśród zamordowanych w Palmirach
byli: Maciej Rataj, Mieczysław Niedziałkowski,
Jan Pohorski, Janusz Kusociński. Największego
mordu dokonano tam 20. i 21. czerwca 1940 roku,
kiedy zginęło blisko 400 osób (w tym 86 kobiet).
Dziś o zbrodni w Palmirach
pisze się niewiele i raczej
rzadko. Przedmioty znalezione w czesie ekshumacji
zwłok, cudem uratowane
wyblakłe fotografie można
dziś obejrzeć w położonym
w pobliżu muzeum. Ale i
tak najbardziej wymowny
jest palmirowski cmentarz.
Opowiada on historię nie
tylko o hitlerowskiej zbrodni wojennej, ale także i tę
najnowszą – o zaniedbaniu
pomników, dewastacji
krzyży, lekceważeniu cierpień. I pyta o ich sens. A
wkoło, jak to w życiu bywa, odpowiada mu po prostu cisza.
Nieznany więzień z Alei Szucha
O Palmirach pisać niełatwo. Głównie dlatego, że
trudno pozostać obojętnym wobec dowodów tak
ogromnego cierpienia. Z jednej strony istnieje
niebezpieczeństwo słów zbytecznych, formy rażącej patosem. Z drugiej...
najodpowiedniejsze byłoby
chyba milczenie.
Wielu z nas oglądało w
ostatnich dniach film Andrzeja Wajdy „Katyń”. Nie
będąc wielką znawczynią
sztuk audiowizualnych ani
specjalnie bystrym historykiem muszę przyznać – film
robi wrażenie. Pozostawia
w umyśle gryzącą świadomość, że to, co przedstawia,
nie jest wyłącznie wymysłem reżysera, ale zdarzyło
się naprawdę. A ostatnie
sceny filmu niezmiennie –
pozostawiają ciszę.
W Palmirach, miejscowości
położonej około 25 km na
północ od Warszawy, zginęło ponad 1700 osób, wg
4
Marcin.Stębelski
Większość z nas z
pewnością odwiedziła w ostatnich
dniach groby swoich najbliższych
oraz znanych i cenionych ludzi, którzy wyprzedzili nas
w drodze do Pana.
Niektórzy pewnie
zatrzymali się też
na chwilę przy
grobach
(może
małych
cmentarzach), gdzie spoczywają
ludzie
polegli na różnych
polach walki, często bezimiennie.
Zastanawiam się,
czy my młodzi, tak
naprawdę znamy
takie miejsca? Czy odwiedzamy je niezależnie od
pory roku i poświęcamy im chwilę naszej uwagi?
Z pewnością przynajmniej raz, każdy dotarł na
Powązki lub inne cmentarze znajdujące się na
terenie Warszawy. A jeżeli są one odrobinę dalej?
Czy staramy się do nich dotrzeć, by „dotknąć”
kawałka historii? O Bitwie Warszawskiej w 1920
r. coś raczej wiemy, ale czy znamy miejsca z tą
bitwą związane? Do takich właśnie miejsc należy
Ossów. Zatrzymajmy się w nim na chwilę.
Ossów to wieś położona w gminie Wołomin,
niedaleko Kobyłki. Z jednej strony wsi rozciągają
się pola, na których rozgrywała się jedna z najważniejszych bitew w historii Europy. Na tych
polach zginął ks. Ignacy Skorupka, kapelan 236.
ochotniczego Pułku Legii Akademickiej, którym
dowodził ppor. Stanisław Matarewicz. 14 sierpnia
młodzi żołnierze, głównie uczniowie i studenci,
podjęli rozpaczliwą walkę z liczniejszymi i zaprawionymi w bojach oddziałami Armii Czerwonej.
W czasie kolejnego ataku padł trafiony w czoło
sowiecką kulą ks. Skorupka. Miał wtedy 27 lat.
Obecnie stoi tam krzyż oznaczający miejsce
śmierci kapelana z tablicą pamiątkową poświęco-
ną przez papieża Jana Pawła II. Po drugiej stronie
wsi, w lesie, mieści się kaplica, a przy niej znajdują się groby żołnierzy poległych w bitwie. Wewnątrz kaplicy gazetki ścienne upamiętniają wydarzenia sprzed 87 lat, a nad nimi widnieje jakże
wymowny napis: „Gdybyśmy o nich zapomnieć
mieli, Ty Boże zapomnij o nas”. Co roku 15 sierpnia, w rocznicę „Cudu nad Wisłą”, do Ossowa
przybywają rzesze turystów, patriotów oraz zwykłych ludzi, by wziąć udział w uroczystych obchodach wydarzeń z 1920 r. Również rokrocznie
jesienią odbywają się tam Zloty Młodzieży. Ale
do Ossowa można wybrać się nie tylko przy okazji tych wielkich uroczystości. Zdecydowanie
więcej można zobaczyć, kiedy nie ma w tym
miejscu tłumów. Cisza, spokój, szumiący las
sprzyjają zadumie. Można tam dojechać samochodem (od strony Kobyłki), ale bardziej ciekawa
może być wyprawa rowerowa (sprawdzone!), jeśli
wyruszymy przez piękne lasy zarówno od strony
Zielonki, Rembertowa, jak i Wesołej czy Okuniewa. Także teraz o jesiennej listopadowej porze.
Irena Kietlińska
5
przez nie umiłowanego człowieka, a tylko
własne pragnienia miłości urojonej.
Teraz wiem, dlaczego miałam dziękować.
Bo...
Dziękować to czekać na miłość dojrzałą.
Dziękować to dojrzewać.
Dziękować to godzić się na Jego plan.
Dziękować to wzrastać...
Dziękować to trwać w przygodzie z Panem.
Dziękować to kochać!
Tak więc:
Dziękuję Ci św. Józefie, że jeszcze nie wyszłam za mąż (choć wierzę, że wypełni się
plan miłości), bo dzięki temu nauczyłam się
kochać, a nie tylko brać; czekać, a nie tupać nogami;
przyjmować miłość, a nie
tylko mieć o niej złudne wyobrażenia.
Dziękuję Ci św. Józefie, że
jeszcze nie wyszłam za mąż,
bo w ten sposób otwierasz
moje serce na miłość głęboką, dojrzałą, cierpliwą i ofiarną.
Dziękuję Ci św. Józefie, że
jeszcze nie wyszłam za mąż,
bo doświadczyłam, że miłość
bywa tam, gdzie się jej nie
spodziewałam; że nie jest ona
jak jednobarwna wstążka, ale
jak tęcza przebogata.
Dziękuję św. Józefie, że jeszcze nie wyszłam
za mąż, bo teraz mogę ofiarować więcej, niż
wtedy...
Na krańcach starego grodu Kalisza bieli się
wieża Sanktuarium Św. Józefa. Tu Józef
czeka w obrazie Świętej Rodziny. Jeśli czekasz na miłość dojrzałą, pochyl się u stóp
Józefa, Jezusa i Jego Matki, a doznasz uzdrowienia
.
Małgorzata Całka
Kilka lat temu, podczas wakacji nad morzem, trafiłam na następującą modlitwę – oto
jej fragmenty: „Św. Józefie dziękuję Ci, że
jeszcze nie wyszłam za mąż [...], oddaję Ci
wszystkie relacje, które nie podobają się Bogu [...], proszę o czystość dla mnie i mojego
męża, przyprowadź go do mnie. Ty, który
miałeś za żonę najwspanialszą kobietę świata, uczyń moje małżeństwo szczęśliwym
[...]”.
Dziś, chcę zatrzymać się nad tym, co wydarzyło się wówczas, kiedy
św. Józef przyszedł do mnie
tak wyraźnie. I zastanowić
się, co Bóg wraz ze św.
Józefem przez to przede
mną odkryli.
W tamtej chwili pełnym
niezrozumieniem nabrzmiały dla mnie słowa „dziękuję
Ci, że jeszcze nie wyszłam
za mąż". Jak to?! – pomyślałam – szkoda, że jeszcze
nie wyszłam za mąż! Dlaczego mam dziękować?
Przecież nie ma obok mnie
mężczyzny, nie doświadczam jego oblubieńczej
miłości. Dlaczego dziękować? Otóż św. Paweł pisze: "Gdy byłem dzieckiem, mówiłem
jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem
jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem
wyzbyłem się tego, co dziecięce" (1 Kor 13,
11). Dzisiaj rozumiem, dlaczego wtedy miałam dziękować. Bo nie można wejść w relację miłości oblubieńczej kulejąc, z ranami, z
pragnieniami nie zaspokojonymi najpierw
przez samego Jezusa. To tak, jak wystartować w maratonie z jedną tylko nogą (spróbuj
dobiec do mety!). Nie można wejść w relację
z chorym sercem, bo żaden człowiek nie
zaspokoi tego pragnienia. Nie można z wy- Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu można
górowanymi, nierealnymi oczekiwaniami, bo odwiedzić również w Internecie:
zbuduję mury żalu i goryczy i nie zobaczę www.jozefkalisz.nazwa.pl
6
Laboratorium Miłości
nadchodzi!
Już w tym tygodniu rozpoczynają się spotkania młodych (i nie tylko) w ramach cyklu Laboratorium Miłości. W wyjątkowo przystępny sposób podejmiemy się na nich dyskusji na tematy często trudne, ale jakże życiowe. Jesli
interesują cię sprawy związane z relacjami damsko-męskimi, szukasz odpowiedzi na nurtujące cię pytania dotyczące odpowiedzialności, wolności, rodzicielstwa, wzajemnych stosunków narzeczonych i małżonków -nie przegap! To spotkanie właśnie dla Ciebie!
PROGRAM TEGOROCZNEGO LABORATORIUM MIŁOŚCI:
07.11 g.20.15 - o.Pilśniak "Idź na całość, czyli dlaczego warto postawić
na małżeństwo?", Auditorium Maximum, Aula Mickiewicza, UW
08.11 g.20.15 - dr Szymon Grzelak "Czysty seks, czyli o miłości całkiem
serio", Aula w Starym BUWie, UW
13 listopada godz.19
"Kobiety - demony i anioły", ks. Marek Kruszewski
APS ul. Szczęśliwicka 40 aula A, budynek C
14.11 g.20.15 - ks. Marcos Andre "Kochaj i rób co chcesz, czyli jak być
wolnym w miłości", Auditorium Maximum, Aula Mickiewicza, UW
15.11 g.20.15 - Irena i Jerzy Grzybowscy "O miłości na niby, wolnych
związkach i kursach przedmałżeńskich, czyli skąd te kłopoty z dialogiem
damsko-męskim", Aula w Starym BUWie, UW
Serdecznie zapraszają:
organizatorzy (ASK Soli Deo, www.solideo.pl) i Młodzianki
7
Stypendyści z Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie i Ośrodek
Akademicki przy kościele św. Anny zapraszają na uroczystą Mszę św. Pokolenia JP2, która zostanie odprawiona 11 listopada 2007 roku o godz.
19.00 w kościele św. Anny.
Przed mszą wykład wygłosi: Maciej Rayzacher
Maciej Rayzacher
Aktor. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, Filmowej i Telewizyjnej im. Schillera w Łodzi. Debiutował w Teatrze Nowym w Łodzi w 1960 roku. Współpracował z Kazimierzem Dejmkiem i Januszem Warmińskim.
Działał w KOR. Był jednym z twórców Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" na Ochocie. Związany z opozycją
demokratyczną w okresie PRL. Brał udział w pracach Komitetu Obrony Robotników.
Uczestniczył i uczestniczy do dzisiaj w wielu akcjach charytatywnych. Jest zaangażowany w pomoc Polakom na
kresach. Służy swoimi kontaktami i talentem do prowadzenia koncertów, recytacji, wierszy czy prowadzenia aukcji. Współzałożyciel Wspólnoty Chleb Życia opiekującej się bezdomnymi.
Wypominkowa modlitwa za naszych zmarłych
Podobnie jak w poprzednich latach, w pierwszych dniach listopada modlilmy się za naszych
zmarłych. Jest to najważniejszy i najpiękniejszy dowód naszej miłości i pamięci o ludziach,
którym wiele zawdzięczamy. Nasza wspólnota akademicka ma również swoje własne miejsca pamięci—zarówno rzeczywiste groby naszych Profesorów, Wielkich Polaków, bezimienne mogiły w Palmirach, jak i symboliczne grobowce, tablice pamiątkowe i miejsca
uświęcone krwią bezimiennych męczenników... Ich wszystkich polecać będziemy w modlitwie, zarówno w listopadzie, jak i przez cły rok w Mszy św. wypominkowej. Karteczki z
imionami naszych zmarłych i ofiary możemy składać w zakrystii u s. Julianny.
Kościół Akademicki
św. Anny w Warszawie
ul. Krakowskie Przedmieście 68,
www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91
Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00;
19.00; 21.00.
Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00;
18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca:
21.00)
8
Zapraszamy do współredagowania naszego
pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na adres
e-mail:
Redakcja spotyka się w poniedziałki o 17.30
u ks. Michała
s
s
Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt.
7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16,
18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych.
Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz
12.00

Podobne dokumenty