Zeszyt 2 - Muzeum Śląskie

Transkrypt

Zeszyt 2 - Muzeum Śląskie
Spacerownik
Powstańczy
nr 2
+
Bezpłatny dodatek do „Gazety Wyborczej”
27 maja 2011
Idziemy śladami powstańców śląskich po Bytomiu i Nikiszowcu +
Spacerowniki Powstańcze
Kolejna
emisja:
10 czerwca
Wyjątkowa seria czterech zeszytów o trudnej historii Ślązaków
3 czerwca – zeszyt nr 3
Partnerzy:
30773963
Spacerownik POWSTAŃCZY
2
W numerze
W tymczasowej śląskiej stolicy.
Gdzie urzędował Teofil Kupka
i gdzie go zabito?
Gdzie swoją gazetę redagował
Wojciech Korfanty, a gdzie wydawał
ją Augustyn Świder?
Co się działo w kamienicy na rogu
pl. Wolskiego?
Czego nie wolno było robić na
ulicach dobrze wychowanym
paniom?
Kto czyta,
mniej błądzi
– S. 3-9
Śladami Gabriela Basisty
- Jan F. Lewandowski prowadzi
do Nikiszowca z filmu
Kazimierza Kutza
– S. 10-11
Orkiestra rozbierała do naga. Jak
powstańcy rozprawili się z bandą
terroryzującą Dąb i Szopienice
Józef Krzyk
Gazeta Wyborcza
– S. 11
Komu zależało na śmierci młodziutkiej Po-
Czego o Nikiszu u Kutza nie było
– S. 12-14
Nauczyciel z Nikisza. Bernard
Krawczyk
– S. 15
Mapa „Bytom Wojciecha
Korfantego”
– S. 16
ADRES RED
REDAKCJI
AKCJI:
UL. TOWAROWA 4,
43-100 TYCHY
RED
EDAKTOR
AKTOR PR
PROWADZĄCY
ADZĄCY:
JÓZEF KRZYK
FOTOED
OTOEDYCJA
CJA:
PRZEMYSŁAW JENDROSKA
OJEKT GRAFICZNY:
PROJEKT
ANDRZEJ PASIERBSKI
MATERIAŁY
TERIAŁY ARCHIW
ARCHIWALNE
ALNE:
MUZEUM ŚLĄSKIE W KATOWICACH
NA OKŁADCE:
HOTEL SCHLESISCHER-HOF
W BYTOMIU
PARTNER PR
PROJEKTU
OJEKTU:
MUZEUM ŚLĄSKIE W KATOWICACH
li Maciejowskiej? Czy Teofil Kupka zginął, bo
zdradził? Po co ktoś zastrzelił wBytomiu francuskiego majora, skoro walki na Śląsku właśnie się skończyły? Te iinne pytania warto sobie zadawać przy lekturze różnych tekstów
poświęconych powstaniom śląskim: opracowań historycznych, artykułów prasowych
iwspomnień. Odpowiedzi szukamy też wnaszym „Spacerowniku Powstańczym”.
Idąc śladami uczestników wydarzeń z lat
1919-1921, co krok natrafić można na zagadki.
Sami powstańcy, póki jeszcze żyli, niestety, nie
pomagali nam w ich rozwiązywaniu.
W opowieściach, które nam zostawili,
przemilczali sprawy, które mogły narazić ich na kłopoty. Bo za sanacji lepiej było nie chwalić się
współpracą z Wojciechem
Korfantym, a za
PRL-u było jeszcze trudniej, bo za
nieostrożne słowo
wsadzano do więzienia. Czasami nie by-
ło czym się chwalić, więc ten iów ubarwiał swoje opowieści. Zaś gazety (zupełnie tak jak i dzisiaj) roiły się od błędów i przeinaczeń.
W rezultacie o niektórych głównych bohaterach, takich jak Teofil Kupka, przez długie lata w ogóle nie pisano, a jeśli już – to wyłącznie źle. A przecież w tej tragicznej postaci odbijają się dylematy, przed którymi 90 lat
temu stawały tysiące ludzi: Pójść do powstania czy stać z boku? Czy Śląskowi będzie lepiej w Polsce niż w Niemczech? A może powinien być całkiem niepodległy?
Kupka, który początkowo współpracował
z Korfantym i chciał przyłączenia Śląska do
Polski, zraził się do niego iposzedł własną drogą. Ztego powodu nazywano go zdrajcą itwierdzono, że przeszedł na stronę wroga, choć
nie ma dowodów, by na takie zarzuty sobie zasłużył. Wkonflikcie, jaki wówczas się toczył, nie było jednak czasu na dyskusję,
więc Kupka za swój wybór zapłacił życiem. Tak samo jak zabita ledwo kilka dni wcześniej Pola Maciejowska.
Znaleziono ją martwą w więziennej
celi, ale do dziś nie wiadomo, czy popełniła samobójstwo, czy też ktoś ją
zabił. Nie możemy być pewni nawet tego, za co została aresztowana i dlaczego
– skoro stało się to prawie pod bokiem Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, nikt
jej bronił.
Na niektóre pytania być może już nie
uda nam się odpowiedzieć, ale warto je
sobie zadawać inie przyjmować na wiarę wszystkiego, co opowstaniach napisano. Mamy nadzieję, że dzięki naszym
spacerownikom te poszukiwania będą ciekawsze.
WYDANIE PRZYGOTOWANO
W RAMACH
ROKU PAMIĘCI POWST
WSTAŃ
AŃ ŚLĄSKICH
Satyra z „Kocyndra”:
niemiecki rzeźnik zabija śląskie cielę
Spacerownik POWSTAŃCZY
W tymczasowej
śląskiej stolicy
W czasie powstań i plebiscytu nie Katowice, ale Bytom był głównym
ośrodkiem polskiego życia na Śląsku. Warto przypatrzeć się miejscom,
w których decydowała się jego przyszłość
– pisze Józef Krzyk
iększość z nas, zapytana o to,
co ważnego działo się w Bytomiu podczas powstań, pomyśli od razu o hotelu Lomnitz,
siedzibie Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, czyli swego rodzaju polskiego rządu na obszarze plebiscytowym. Komisariat miał swoje rozbudowane niczym dzisiejsze ministerstwa wydziały, a jego szef Wojciech Korfanty został na to stanowisko mianowany przez rząd w Warszawie. Wędrówkę po
powstańczym Bytomiu najlepiej jednak rozpocząć od ulicy Dworcowej. Tak jak i dzisiaj
był to reprezentacyjny trakt spacerowy miasta. Przy krótkiej, mierzącej zaledwie 450 metrów, ulicy stały trzy hotele: Kaiserhof (Dwór
Cesarski), Schlesischer Hof (Śląski Dwór) iReichshof, który jednak już w 1912 zdążono przemianować na Europahof (Dwór Europejski).
W
Reichshof,
czyli Orędzie Sokole
Pod numerem 9a, na rogu dzisiejszej ulicy
Moniuszki, mieścił się Reichshof. Okazała kamienica początkowo należała do kupca Karola Nowaka. W latach 1920-1921 w hotelowych
pokojach swoją redakcję urządziło czasopismo „Orędzie Sokole”, którego głównymi odbiorcami byli członkowie i sympatycy Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” – paramilitarnej organizacji, z której wywodziły się
powstańcze kadry dowódcze. Redaktorem
naczelnym „Orędzia” był Augustyn Świder,
poeta i powstaniec. Budynek stoi do dziś i znany jest bytomianom (ze względu na ulokowane tu po II wojnie biura) pod nazwą Pionier.
Kaiserhof,
czyli niemiecki rezydent
Do dzisiaj tę samą co wówczas funkcję, ale
pod nową nazwą (Bristol), ma budynek posadowiony pod numerem 16. W interesującym
Hotel Reichshof. Tutaj mieściła się redakcja pisma „Orędzie Sokole”
3
4
Spacerownik POWSTAŃCZY
JAKUB MŁYNEK
Zawadiaka z Lipin
Augustyn Świder urodził się 16 października 1886 roku w Lipinach,
wtedy samodzielnej gminie, dziś
dzielnicy Świętochłowic. Miał 14 lat,
gdy został robotnikiem, jak jego ojciec, w tutejszej hucie cynku. Ale
w odróżnieniu od ojca pchała go ciekawość świata. Wybrał się w pieszą
wędrówkę do Austrii i Francji, pisywał wiersze, a we włoskim Capri poznał samego Maksyma Gorkiego. Po
powrocie w rodzinne strony w 1910
roku zetknął się z Wojciechem Korfantym, a ten na krótko powierzył mu
redagowanie jednej ze swoich gazet.
Przypomniał sobie o nim podczas
przygotowań do plebiscytu i w ten
sposób Świder został redaktorem
„Orędzia Sokolego”. Walczył nie tylko
piórem. 3 maja 1921 roku w pierwszych godzinach III powstania
wkroczył na czele zbrojnego oddziału
do swych rodzinnych Lipin. Po przyłączeniu części Górnego Śląska do
Polski przeniósł się do Katowic.
W stopniu chorążego służył w stacjonującym przy ul. Koszarowej 73. Pułku Piechoty. W nocy z 2 na 3 lutego
na jednej z ulic miasta wdał się
w bójkę. W oficjalnych relacjach pisano, że został zamordowany, ale
prawdopodobnie zginął od przypadkowego pchnięcia nożem.
JAKUB MŁYNEK
Hotel Bristol. Tutaj polski wywiad wypatrzył niemieckiego oficera
nas okresie musiał się znajdować pod baczną
obserwacją służb podległych Polskiemu Komisariatowi Plebiscytowemu. Dowód na to
znaleźć można w majowym (z 1921 roku, czyli w trakcie III powstania) numerze pisma „Powstaniec”, oficjalnego organu wydziału polityczno-prasowego dowództwa Grupy Wschód
Wojsk Powstańczych. W artykule „Co robi kryminalna policja koalicyjna?” gazeta informowała, że w Kaiserhofie od dłuższego czasu
mieszka niemiecki oficer i organizator Orgeschu, czyli oddziałów niemieckich ochotników zwalczających powstańców. Ów człowiek,
Herbert Hüttmann, przyjechać miał bez przepustki z Wrocławia (władze alianckie wymagały takich przepustek od wszystkich przybywających na teren plebiscytowy, za jej brak
groziła deportacja), by – jak to ujęła powstańcza gazeta – „podnosić ducha wśród bojowców niemieckich”. – Dziwić się tylko możemy,
że kryminalna policja koalicyjna nie przeprowadza rewizji hoteli i nie łapie takich ptaszków – kończy dziennikarz, a powodami tego
zdziwienia (i zdenerwowania) mogły być właśnie dwa pozostałe zlokalizowane przy tej samej ulicy hotele.
Schlesischer-Hof,
czyli polskie zaplecze
Dawny Reichshof. Redakcja „Orędzia”
Mniej szczęścia miał Schlesischer-Hof, trzeci z hoteli ulokowanych przy ulicy Dworcowej, u samego wylotu na plac, którego patronem jest dziś Michał Wolski, i o sto metrów od dworca kolejowego. To w tym hotelu podczas swojego pobytu na Śląsku między 1920 a 1921 rokiem mieszkał Ignacy Nowak, lekarz z Wielkopolski, którego Wojciech
Korfanty sprowadził do pracy w Polskim Komisariacie Plebiscytowym. Wspólnie z innym lekarzem Maksymilianem Wilimowskim Nowak zajmował się agitacją przedplebiscytową. Do jego zadań należało zorgani-
zowanie przedstawień i koncertów, którym
miały towarzyszyć patriotyczne przemówienia. Chodziło o to, aby jak najwięcej ludzi zachęcić do udziału w politycznych wiecach. Wielu z nich przychodziło głównie
z powodu mających wystąpić na nich chórów lub aktorów teatralnych. Tych ostatnich
Nowak sprowadził ze Lwowa i Warszawy
i zorganizował z nimi Teatr Górnośląski. Ponieważ placówka nie miała swojej stałej siedziby – aktorzy z przedstawieniami objeżdżali różne miasta, a nawet wioski od Opola aż po Katowice – trzeba było znaleźć pomieszczenie na teatralne kostiumy i rekwizyty. I znaleziono je na strychu w Schlesischer-Hofie. Pewnego razu z tego powodu
doszło do zabawnej sytuacji. Przed wystawieniem sztuki „Kościuszko pod Racławicami” w środku nocy przed hotel zajechała
wysłana z Krakowa ciężarówka, z której zaczęto wyładowywać kosy i karabiny. Przyglądali się temu członkowie jakiejś niemieckiej bojówki i zawiadomili policję, że Polacy szykują nowe powstanie. Po chwili nadbiegł oficer dyżurny w towarzystwie pięciu
innych policjantów i obudzili Nowaka. Gdy
ten pokazał im skrzynie z rekwizytami, wściekli na swoich nadgorliwych rodaków policjanci natychmiast wyszli. Zdarzenie powtórzyło się jeszcze w najbliższych tygodniach
dwa razy. Po ostatnim zniecierpliwiony oficer policji zagroził, że jeżeli nadal ktoś będzie go budzić z powodu przeklętych karabinów, każe go zamknąć za naigrywanie się
z władzy.
Niestety, hotel do naszych czasów nie
przetrwał, został spalony przez wkraczających w 1945 roku do Bytomia czerwonoarmistów.
Nie istnieje też stary budynek dworca kolejowego. Powstańcy toczyli o niego walki
w III powstaniu. Zostali ostrzelani przez
francuskie czołgi, bo dowództwo francuskich
oddziałów alianckich uznało, że obecność
powstańców w tym miejscu zagraża porządkowi i stoi w sprzeczności z przepisami, które zakazywały zarówno niemieckim, jak i polskim oddziałom zbrojnym operować na danym obszarze. Mimo wszystko powstańcy
nie zrezygnowali – w nocy z 16 na 17 maja 1921
roku z pobliskiej parowozowni uprowadzili kilkanaście lokomotyw. Wykorzystywali
je potem do transportu w okolicach Kędzierzyna i Góry Świętej Anny. Francuzi byli
bezsilni (Niemcy oskarżali ich, że świadomie przymknęli oko na powstańczą samowolę), a pod koniec maja zawarli porozumienie z powstańcami. W myśl umowy porządku na dworcu kolejowym miał pilnować oddział dowodzony przez Wilhelma Murka.
JAKUB MŁYNEK
Spacerownik POWSTAŃCZY
Niemiecki komitet
Dworcowa. Tutaj mieścił się Niemiecki Komitet Plebiscytowy
JAKUB MŁYNEK
Przy tej samej ulicy, w kamienicy pod numerem 18 (wówczas 10) mieścił się Niemiecki Komitet Plebiscytowy. Został urządzony w budynku, który jeszcze przed I wojną światową
należał do Thomasa Cieplika, sprzedawcy
i producenta pianin, a jednocześnie organisty, kompozytora i nauczyciela muzyki. Dopiero gdy tu jesteśmy, przestaje nas dziwić
obecność w pobliskim Kaiserhofie wyśledzonego przez polskich wywiadowców Herberta Hüttmanna.
Teofil Kupka
Nieco dalej, przy Dworcowej 28, mieścił się
Górnośląski Komitet Plebiscytowy. To tutaj
mieściła się redakcja wydawanego po polsku
iniemiecku czasopisma „Wola Ludu – Der Wille des Volkes”. I to z tym miejscem wiąże się
jedna z najbardziej dramatycznych i do końca
niewyjaśnionych historii z czasu powstań śląskich. Teofil Kupka, redaktor naczelny tej gazety, został zamordowany i – jak wiele na to
wskazuje – stało się to z inspiracji, a może i za
wiedzą Wojciecha Korfantego, jego przyjaciela i współpracownika. Urodzony 22 sierpnia
1885 w Marklowicach Kupka był urzędnikiem
w kopalni. Na początku 1920 roku na prośbę
Korfantego objął kierownictwo Wydziału Organizacyjnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w Bytomiu. Podlegało mu 350 agitatorów, którzy jeździli od miejscowości do
miejscowości, by zachęcać ludzi do głosowania za przyłączeniem Śląska do Polski. Powodem ostrego konfliktu Kupki z Korfantym stała się sprawa zaangażowania do Polskiego Komisariatu Plebiscytowego działaczy politycznych z Wielkopolski. Kupka miał pretensje do
Korfantego, że oddał w ich ręce zbyt wiele
spraw, przez co (jego zdaniem) sami Ślązacy
stracili wpływ na niektóre decyzje.
Pokazywał, że w Polskim Komisariacie Plebiscytowym, poza Korfantym i jego zastępcą
Józefem Rymerem (przyszłym pierwszym
wojewodą śląskim), wszystkie inne ważne stanowiska objęły osoby spoza Śląska. Kupka domagał się „unieszkodliwienia podszczuwaczy,
terrorystów i burzycieli pokoju” i krytykował
Dworcowa 28. Siedziba Górnośląskiego Komitetu Plebiscytowego
5
Spacerownik POWSTAŃCZY
Kto stał za
morderstwem Kupki?
Wojciech Korfanty wskazał na Polską
Organizację Wojskową:
„Nastąpiły wnet napady na nasze
komisariaty plebiscytowe. Wobec tego
stanowiska Niemców, potrzeba
stworzenia tajnej organizacji wojskowej okazała się nieodzowna. Ale
musiałem dbać, aby była ściśle zakonspirowana i by żadne nici oficjalne
nie prowadziły do Komisariatu Plebiscytowego. Tego przywódcy organizacji
wojskowej zrozumieć nie chcieli, byli
w swym działaniu nieostrożni. Poza
tym działy się w organizacji rzeczy
pożałowania godne. Przypomnę choćby tylko sprawę Wolskiego (Adam Wolski, kasjer w kierownictwie Centrali
Wychowania Fizycznego – kryptonim
POW Górnego Śląska), który uciekł do
Niemiec ogołociwszy kasę. Bojówki organizacji, nie utrzymane w należytej
dyscyplinie i działające na własną
rękę, wyrządziły nie tylko polityczne
szkody, ale hańbiły imię polskie. Przypomnę sprawę Kupki... Wiem, że
Niemcy robili jeszcze gorsze rzeczy, dopuszczali się haniebnych zbrodni i
okrucieństw, ale to nas nie upoważniało do naśladowania ich czynów”.
Regulamin
dla pracowniczek
plebiscytowych
Wydany przez Polski Komisariat Plebiscytowy w Bytomiu 21 października
1920 roku. Zachęcał kobiety, które
głównie z Małopolski iWielkopolski
przyjeżdżały na Górny Śląsk, do aktywnej pracy w lokalnych towarzystwach.
Najwidoczniej kierownictwo Komisariatu otrzymywało informacje o nieporozumieniach między emisariuszkami
a miejscowymi mieszkańcami. Może
o tym świadczyć ostatni punkt regulaminu: „Panie winny się dostosować
w swym życiu i występowaniu do zwyczajów tu panujących (chodzić do kościoła, nie palić na ulicy, wstawać rano)”.
JAKUB MŁYNEK
6
Józefczaka 38. Dawny Hotel Skrocha, w którym mieściła się centrala telefoniczna
protekcjonalny stosunek Polaków do Górnoślązaków. W odpowiedzi na określanie ich
„ludkiem śląskim” podawał przykłady na przewagę cywilizacyjną i kulturalną Śląska: w czasie gdy ponad 99,5 procent Górnoślązaków
potrafi doskonale pisać i czytać, często zarówno po polsku, jak i niemiecku, aż 70 procent
Polaków to analfabeci. Sprzeciwiał się antagonizowaniu żyjących dotychczas obok siebie w zgodzie Ślązaków. Uważał też, wbrew
opinii kierownictwa Polskiego Komisariatu,
że zamiast eskalować polsko-niemiecki konflikt narodowościowy na Śląsku i odpowiadać
terrorem na podobne metody działania ze
strony niemieckiej, należy zjednywać dla sprawy polskiej jak najwięcej ludzi umiarkowanych. A także tych, którzy uważali siebie przede wszystkim za Ślązaków, a nie za Niemców
lub Polaków. Żądał rezygnacji ze stosowania
terroru wobec górnośląskich Niemców oraz
gwarancji, że w przyszłym autonomicznym
województwie śląskim, które miało powstać
w granicach Rzeczypospolitej, władzę obejmą sami Górnoślązacy, a nie „desant administracyjny” z Polski.
Korfanty nie tylko nie posłuchał, ale polecił usunąć Kupkę z kierowanego przez siebie
Komisariatu. Doprowadziło to do rozłamu,
bo w ślad za Kupką z Komisariatu odeszło też
wielu innych urzędników. Powołali Górnośląski Komitet Plebiscytowy i własne czasopismo, którego pierwszy numer ukazał się
6 listopada 1920 roku. Na łamach „Woli Ludu”
Wilhelm Cysorz lansował hasło „Górny Śląsk
dla Górnoślązaków”. Przestrzegał również,
że jeśli Śląsk przypadnie Polsce, to los wielu
mieszkańców nie tylko się nie poprawi, ale
będzie jeszcze gorszy niż pod panowaniem
niemieckim. W odpowiedzi na hasło „Jak
świat światem nie będzie Niemiec Polakowi
bratem” lansował nowe: „Jak świat światem
– nie będzie Ślązak szlachcicowi bratem”. Początkowo opowiedział się za niepodległością
Śląska, ale wycofał się z tego postulatu (bo
uznał za niemożliwy do zrealizowania) i opowiedział za szeroką autonomią.
Nic dziwnego, że po takich stwierdzeniach
obóz Korfantego zarzucił Kupce zdradę. W kolportażu „Woli Ludu” przeszkadzali „nieznani sprawcy”, a sam Kupka stał się bohaterem
niewybrednych kpin na łamach związanych
z Korfantym pism.
Kupka zareagował na te ataki artykułem,
który ukazał się 20 listopada 1920 roku w trzecim numerze „Woli Ludu”. Zarzuty uznał za
gołosłowne i wezwał, by mu je spróbowano
udowodnić.
Polemiki już się nie doczekał. Tego samego
dnia około godz. 17 do jego domu przy
Donnersmarckstrasse 9 (dziś Orląt Lwowskich)
przyszło dwóch mężczyzn. Weszli do środka
pod pretekstem szukania pracy w kopalni. Zaraz po wejściu wyjęli rewolwery ioddali wstronę gospodarza kilka strzałów. Kupka zginął na
oczach swojej ciężarnej żony, osierocił pięcioro dzieci. Policja jeszcze tego samego dnia zatrzymała Henryka Myrcika (Myrtzika) oraz
drugiego, który okazał się członkiem Polskiej
Organizacji Wojskowej. Niemieckie gazety natychmiast oskarżyły o zainspirowanie tego zamachu Wojciecha Korfantego. Kurt Urbanek,
niemiecki komisarz plebiscytowy (a wcześniej
naczelnik gminy Rozbark, czyli dzisiejszej dzielnicy Bytomia), domagał się, by Korfantego wydalono zterenu plebiscytowego. Tuż przed plebiscytem na całym Śląsku kolportowane były
niemieckie plakaty pokazujące zakrwawionego Kupkę głosującego zza grobu za Niemcami.
7
JAKUB MŁYNEK
Spacerownik POWSTAŃCZY
Myrcik został aresztowany, ale na dzień
przed rozpoczęciem procesu uwolnili go francuscy żołnierze.
Korfanty nigdy nie przyznał się do tego, że
stał za zamachem na swojego dawnego współpracownika. W 1931 roku zasugerował jednak,
że o planach mordu wiedział Michał Grażyński (w latach 1926-1939 wojewoda śląski, a podczas powstań jeden z dowódców POW).
Na łamach „Polonii” Korfanty pisał o tym
tak: „Bojówki organizacji nie utrzymane wnależytej dyscyplinie i działające na własną rękę
wyrządzały nie tylko polityczną szkodę, ale hańbiły imię Polski. Przypomnę sprawę Kupki”.
Hotel Skrocha,
nieudany atak powstańców
Wypada wspomnieć o jeszcze jednym bytomskim hotelu, który znajdował się przy Langestrasse 38, czyli dzisiejszej ulicy Józefczaka.
Wybudowany na pół wieku przed powstaniami (jego istnienie odnotowują księgi adresowe z 1876 roku) swoją nazwę zawdzięczał właścicielowi. Z anonsów i wzmianek zamieszczanych w gazetach wynika, że chętnie pokoje wynajmowali w nim znachorzy, uzdrawiacze, a nawet wróżka, która organizowała tu
seanse spirytystyczne. Dobrą opinię hotel
stracił podczas I wojny światowej. Miejsce
bardziej wymagających gości zajęły kobiety
lekkich obyczajów, które wynajmowały pokoje na godziny. W 1918 roku hotel został zamknięty, jego wyposażenie sprzedano na licytacji, a w opróżnionych pomieszczeniach ulokowano Kasę Chorych, Urząd Stanu Cywilnego oraz niektóre wydziały miejskiej policji. Znajdowała się tu też centrala telefoniczna Reichswehry.
W nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 roku, w pierwszych godzinach I powstania, próbował ją
opanować dziewięcioosobowy oddział Andrzeja Demarczyka, ale Niemcy nie dali się
zaskoczyć i atak odparto.
JAKUB MŁYNEK
Dawne koszary, obecnie Zarząd Dróg i Mostów
Redakcja Korfantego
U zbiegu Tarnowitzer Chausse (obecnie ul.
Strzelców Bytomskich) i Kürfurstenstrasse
(al. Legionów), w budynku, w którym dziś
mieści się szpital zakaźny, od 1911 roku znajdowała się siedziba koncernu wydawniczego „Katolik”. Oprócz drukarni i pomieszczeń
biurowych pracowały tu redakcje gazet prowadzonych przez Wojciecha Korfantego.
Kiedy w 1931 roku, na skutek pogłębiających się trudności finansowych, wydawnictwo „Katolik” zostało zlikwidowane, w jego
dawnym budynku otwarto Polskie Gimnazjum Prywatne – jedyną polską szkołę średnią w rejencji opolskiej.
Dawne koszary
Charakterystyczny budynek z czerwonej, nieotynkowanej cegły między ulicami Smolenia
a Żeromskiego dziś jest siedzibą Miejskiego
Za rzą du Dróg i Mo stów. Mniej rzu ca się
w oczy niż w czasach plebiscytu, bo od strony placu Sobieskiego zasłania go wybudowana jeszcze w okresie międzywojennym siedziba Muzeum Górnośląskiego. Koszary dla
batalionu piechoty postawiono między 1890
a 1892 rokiem. W piwnicach urządzono łaźnię, oficerską kantynę i jadalnię dla szeregowców i podoficerów. Co w tamtym czasie było
jeszcze rzadkie, ciepło do całego budynku dostarczała kotłownia centralnego ogrzewania.
Dawna redakcja „Katolika”
Po I wojnie światowej Reichswehra musiała
Bytom opuścić, a jej miejsce zajęły oddziały
alianckie podlegające Międzysojuszniczej
Komisji Rządzącej i Plebiscytowej w Opolu.
Od 1 lutego 1920 roku stacjonował tu francuski 24. Baon Strzelców wchodzący w skład
91. Brygady Strzelców. Kilka razy byli oni celem niemieckich zamachów. W jednym z nich,
29 maja 1921, zginęło dziewięciu żołnierzy.
8
Spacerownik POWSTAŃCZY
Kościół św. Trójcy,
czyli pogrzeb majora
To po tym zamachu dowództwo alianckie postanowiło przysłać do Bytomia żołnierzy angielskich, którzy – przynajmniej w opinii miejscowych Niemców – w odróżnieniu od żołnierzy francuskich nie byli uważani za polskich sojuszników. Niestety, doprowadziło to
do nowej tragedii. 4 lipca 1921 roku wkraczających Anglików witał tłum rozentuzjazmowanych Niemców. W zamieszaniu, które powstało, rozległy się strzały i zginął major Bernard Montalegre, dowódca 27. Pułku Strzelców Alpejskich.
W odpowiedzi władze alianckie wzięły
10 zakładników spośród najbardziej szanowanych osób w mieście. Jednym z zatrzymanych był nadburmistrz Alfred Stephan.
Zwolniono ich dopiero 1 kwietnia 1922 roku,
gdy było już pewne, że Bytom przypadnie
jednak Niemcom. Montalegre spoczął na
cmentarzu w Gliwicach, ale wcześniej demonstracyjnie został pożegnany w Bytomiu,
zaś msza żałobna została odprawiona w kościele św. Trójcy.
Witczaka 45,
czyli Kurt Urbanek
Rozbark, który po zamknięciu kopalni jest
dziś jedną z biedniejszych dzielnic Bytomia, był podczas plebiscytu i powstań samodzielnym i dużym, jak na ówczesne czasy, miastem. Urząd gminy mieścił się przy
ulicy Witczaka 45. To tutaj rządził Kurt Urbanek, powołany na szefa Niemieckiego Komisariatu Plebiscytowego. Na początku II
powstania budynek został zdobyty przez
powstańców i stał się ich głównym punktem
dowodzenia. Niemcy podjęli od strony starostwa powiatowego (ulica Korfantego 34)
oraz ulicy Krakowskiej kontrnatarcia, ale
powstańcy nie dali się zaskoczyć. Niestety,
po budynku nie ma już śladu. Dzisiaj w tym
miejscu, na skrzyżowaniu z ulicą Piłsudskiego, jest skwer.
Polski dom w Ulu
Tuż obok dawnych koszar przy ul. Korfantego 38 mieści się niepozorny i niestety od dawna zaniedbany jednopiętrowy budyneczek,
który przy dawnych koszarach sprawia jeszcze bardziej liche wrażenie. Ale to właśnie tu
tuż przed plebiscytem i w jego trakcie zapadały ważne decyzje. Do historii przeszedł jako Dom Polski „Ul”.
7 grudnia 1918 roku odbyło się tu zebranie
założycielskie Podkomisariatu Naczelnej Rady Ludowej z adwokatem Kazimierzem Czaplą na czele, zaś 12 lutego 1919 narada komendantów powiatowych Polskiej Organizacji
Wojskowej, podczas której ustalono termin
(potem przesunięty) wybuchu I powstania.
To także stąd do walki w II powstaniu 18 sierpnia 1920 roku ruszyła kompania dowodzona
przez Pawła Ludygę.
Kościół św. Trójcy. Tu żegnano majora Montalegre
Spacerownik POWSTAŃCZY
9
Moltkeplatz, czyli dzisiejszy plac Sobieskiego. U góry po lewej Dom Polski „Ul”. Pierwszy budynek z prawej to starostwo, dziś jest tu filia muzeum
Korfantego 34,
czyli niemieckie starostwo
Gmach Starostwa Powiatowego został zbudowany w 1897 roku. Urzekał bogactwem detalu i przepychem wnętrz. Reprezentacyjną
salę konferencyjną wyposażono w piękny kasetonowy strop z polichromią, a detale portali, balustradę tarasu oraz cokół wykonano
z naturalnego kamienia. Pod koniec PRL-u
budynek został opuszczony i groziła mu ruina, ale po remoncie został adaptowany na filię znajdującego się po drugiej stronie ulicy
Muzeum Górnośląskiego.
Tajemnicza
śmierć pięknej Poli
Podczas porannego obchodu strażnik bytomskiego więzienia przez judasza zaglądał po
kolei do każdej celi. Gdy zatrzymał się przy
tej, do której poprzedniego dnia przywieziono młodziutką Polkę, od razu wszczął alarm.
Dziewczyna była martwa.
Tak – według oficjalnej policyjnej wersji
– przedstawiać się miały okoliczności śmierci Poli Maciejowskiej. Działo się to 11 listopada 1920 roku. Poprzedniego dnia została
zatrzymana przez policjantów niedaleko kina Gloria. Miała tylko 21 lat, do Bytomia przyjechała w lipcu i podjęła pracę w Wydziale
Oświatowym powstałym przy Polskim Komisariacie Plebiscytowym. Już w następnym miesiącu miała być kurierką w II powstaniu. Prowadzić miała też kursy, a może
tylko agitacyjne pogadanki, dla robotnic.
10 listopada zatrzymała ją policja, a w niektórych relacjach na ten temat pojawia się
informacja, że została pobita, a nawet ranna. Strażnik, który znalazł jej ciało w więzieniu następnego ranka, twierdził, że się powiesiła. Sama, a może – co sugerowały w następnych dniach niektóre gazety – z cudzą
pomocą. Dziennikarz „Katolika” wydanego
25 listopada 1920 roku donosił, iż po mieście
krążą plotki, że zmarła zeszła ze świata sposobem nienaturalnym.
Wszystkie te okoliczności sprawiły, że
Maciejowska została okrzyknięta ofiarą niemieckiego terroru. Pogrzeb – mimo ostrzeżeń władz – przerodził się w polityczną demonstrację.
W tej historii jest jednak wiele niejasności. Przede wszystkim nie wiadomo, jaki był
powód zatrzymania młodziutkiej Polki. W listopadzie 1920 roku w Bytomiu, jak i na całym obszarze plebiscytowym, władzę sprawowali alianci, a porządku pilnowała mieszana (polsko-niemiecka) policja. Jest więc mało prawdopodobne, by Maciejowską aresztowano za polską agitację. Gdyby tak się stało
– zaledwie o 200, może 300 metrów od hotelu Lomnitz, w którym znajdowała się siedzi-
ba Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, to
sam Wojciech Korfanty pewnie by wybiegł
z biura i wybił policjantom z głowy takie pomysły.
Pewną wskazówką, ale nie dowodem, przy
próbie wyjaśnienia tej tajemnicy może być
jednak pogrzeb pięknej Poli. Na cmentarz
przy ulicy Kraszewskiego stawili się ze swoimi sztandarami miejscowi komuniści. Sama
Pola też od komunistów i socjalistów nie stroniła. Panienka z dobrego domu, rodem z Kowla, rzuciła studia na Uniwersytecie Warszawskim, by przyjechać na Śląsk, ale zdążyła zaangażować się w pracę różnych lewicowych
kółek i organizacji, np. Związku Młodzieży
Postępowo-Niepodległościowej.
Na to, że Maciejowska została aresztowana za lewicową (komunistyczną) agitację,
oprócz czerwonych sztandarów na jej pogrzebie może też wskazywać notatka w „Katoliku”. Znalazło się w niej stwierdzenie, że „dostała się w kolizję z obowiązującymi dotąd
u nas ustawami”.
Odpowiedzi na pytanie o śmierć Maciejowskiej szukały m.in. Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa w Opolu oraz
Polski Komisariat Plebiscytowy. W trzy dni
po demonstracyjnym pogrzebie Poli uwagę
wszystkich skupiła już nowa tragedia: ktoś zastrzelił Teofila Kupkę. O Maciejowskiej przestano myśleć, już na zawsze została bohaterką powstań.
10 Spacerownik POWSTAŃCZY
dy kamera portretuje bohaterów
– braci Basistów, to widać kilkakrotnie na drugim planie pejzaż huty
Uthemanna w Szopienicach z charakterystycznymi sylwetkami wieży ciśnień i cechowni. Niektóre partie filmu
nakręcono na malowniczej hałdzie przy dawnej hucie cynku Wilhelmina. Dzisiaj tamtej
hałdy już nie ma, a na jej miejscu postawiono
jeszcze w latach siedemdziesiątych walcownię Huty Metali Nieżelaznych „Szopienice”.
Znajdujemy w filmie sygnały pozwalające na określenie, gdzie toczy się akcja. W pewnym momencie dowódca powstańczego oddziału Erwin wysyła podkomendnych po
amunicję do Mysłowic, które zatem musiały
znajdować się niedaleko osady Basistów. Ponadto wypadki toczą się blisko granicznej rzeki, za którą znajduje się Polska. Osada Basistów znajduje się zatem blisko Mysłowic i blisko ówczesnej polskiej granicy. Warunki te
spełniają rodzinne dla Kutza Szopienice.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Kutz
opowiada po prostu historię rodzinną, zasłyszaną w dzieciństwie. Jeśli zaś wiemy, że chodzi o drugie powstanie śląskie w sierpniu 1920
roku (a wiemy to nie tylko z wypowiedzi reżysera, ale i z napisu na początku filmu, gdzie
o trzecim powstaniu w 1921 roku mówi się
w czasie przyszłym, że dopiero nastąpi), to
wtedy łatwiej o stwierdzenie, że zdarzenia
filmowe są przetworzeniem wypadków, które miały miejsce rzeczywiście.
Drugie powstanie rozpoczęło się w powiecie katowickim 18 sierpnia 1920 roku. Jego faktycznym inicjatorem w powiecie katowickim
był komendant POW wSzopienicach Jan Stanek, który rankiem 18 sierpnia zmobilizował
peowiaków, rozbroił niemiecką policję w Szopienicach. Pochodzące zokolicznych osad oddziały zaatakowały 20 sierpnia Mysłowice, gdzie
zdobyły dom noclegowy (szlaf haus), a w nim
spore zapasy broni iamunicji. Niemieckich jeńców odstawiono do szkoły w Szopienicach.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że atak
na ratusz z załogą niemiecką w „Soli ziemi
czarnej” przypomina natarcie na szlaf haus
w Mysłowicach, tym bardziej że wzięła w nim
udział kompania powstańcza szopienicka.
Podobne zdarzenia miały miejsce także
podczas pierwszego powstania w samych
Szopienicach, gdzie w nocy z 17 na 18 sierpnia 1919 roku tamtejsi peowiacy rozbroili stuosobowy oddział 64. pułku Reichswehry. A po
kilku dniach powstańcy z Szopienic i pobliskich miejscowości zostali zmuszeni przez
natarcie Reichswehry do ucieczki do pobliskiej Polski, podobnie jak w filmie.
Zapewne wopowieściach weteranów POW
z Szopienic, jak choćby ojca reżysera, Franciszka Kuca, także wydarzenia szopienickie
miały swe odbicie, chociaż nie miały takiej siły dramatycznej jak walki o Mysłowice w drugim powstaniu. Najlepiej powiedzieć, że wizja powstania u Kutza jest przetworzeniem
zdarzeń z Mysłowic, Szopienic i okolicy podczas pierwszego idrugiego powstania. Nie chodzi w niej o rekonstrukcję, lecz o syntezę.
Śladami
Gabriela
Basisty
G
Zdjęcia do „Soli ziemi czarnej”
Kazimierza Kutza kręcono w różnych miejscach
na Górnym Śląsku, lecz najczęściej rozpoznajemy
na ekranie scenerię Nikiszowca i Szopienic
JAKUB MŁYNEK
– pisze Jan F. Lewandowski
Ten budynek w filmie „zagrał” pocztę
Spacerownik POWSTAŃCZY
Orkiestra
rozbierała do naga
JAKUB MŁYNEK
Najważniejszą sekwencję zdobycia miasta nakręcono jednak nie w Mysłowicach i nie
w Szopienicach, lecz w Nikiszowcu, co rozpozna każdy, kto poznał jego urokliwą architekturę. Powstańcy nacierają w stronę rynku, a ostrzeliwani z budynku ratusza chowają się pod arkadami placu. Rolę ratusza odegrała dawna nikiszowiecka gospoda, gdzie
dzisiaj znajduje się poczta. W końcu Niemcy
kapitulują, a powstańcy pozują na tle ratusza
do pamiątkowej fotografii.
Podczas tego natarcia najmłodszy z braci
Basistów – Gabriel (zagrany przez Olgierda Łukaszewicza) – wpada do pobliskiego kościoła,
gdzie spotyka po raz pierwszy niemiecką sanitariuszkę. Jednak chociaż wcześniej widzimy sylwetkę neobarokowego kościoła świętej
Anny wNikiszowcu, znajdującego się tuż przy
filmowym polu walki, to już fragmenty we wnętrzu nakręcono gdzie indziej – wewangelickim
kościele Zbawiciela w Szopienicach.
To w neogotyckim kościele Zbawiciela Gabriel przegląda się w kolorowych szybkach
witrażu i napotyka wzrokiem figurę anioła,
co zawiera sugestię do Archanioła Gabriela,
jego patrona. Dodajmy, że ewangelicki kościół Zbawiciela stoi nadal w Szopienicach,
dzisiaj przy ulicy katolickiego biskupa Herberta Bednorza, a w jego wnętrzu nadal znajduje się figura anioła, która zagrała w filmie.
Do najsłynniejszych fragmentów filmu należy sekwencja, wktórej Gabriel ogląda Polskę
przez lunetę z wieży. W odróżnieniu od ciemnego Śląska Polska jawi się za rzeką wsoczystej
zieleni. Potem Gabriel widzi zbiórkę żołnierzy,
przypominającą patriotyczne malowanki. Spostrzega przez lunetę nawet zaśnieżone góry,
a wszystko zdaje mu się trochę baśniowe.
Filmowa wieża, o której jeden z powstańców powiada, że „stoi jak tyn łon z keregoś się
wzion!”, jest wieżą ciśnień w Borkach, kolonii
Rozdzienia, zbudowaną w 1911 roku dla huty
Uthemanna w Szopienicach według projektu
Georga i Emila Zillmanów, tych samych, którzy zaprojektowali Giszowiec i Nikiszowiec.
Postawiona przy ówczesnej granicy z Rosją na
Brynicy wieża służyła nie tylko przemysłowi,
lecz także wywiadowi niemieckiemu – podpatrywano z niej Rosję w pasie przygranicznym.
W raporcie pułkownika Juliana Stachiewicza, szefa Oddziału III Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, z dnia 9 czerwca 1919 roku o sytuacji przy granicy z Niemcami znajdujemy następującą informację: „W Rozdzieniu obok Szopienic znajduje się na wieży ciśnień (Wasserturm) stacja obserwacyjna posiadająca 2 teleskopy, obejmujące widnokrąg
o średnicy 40 km”.
Zatem teleskopy znajdowały się na wieży
także po zakończeniu wojny światowej, żeby
Gabriel Basista mógł oglądać przez nie Polskę
w1920 roku wfilmie Kutza. Dzisiaj wieża wBorkach widoczna jest dla każdego, kto podróżuje drogą z Katowic do Sosnowca i z powrotem.
Po Szopienicach i okolicy można powędrować także śladami powstańczej „Soli ziemi czarnej”, odnajdując miejsca, w których
nakręcono jej najsłynniejsze fragmenty.
11
Wieża ciśnień w Borkach
Gdyby Kazimierz Kutz umieścił ten
wątek w swoim filmie, chyba nikt by
nie uwierzył, że to działo się naprawdę.
17 lutego 1921 r. na polach koło
Dębu (dziś dzielnica Katowic, wtedy
samodzielna gmina) można było zaobserwować osobliwy widok. Przy trzaskającym mrozie i w blasku księżyca
grupa mężczyzn zdejmowała
pospiesznie wszystko, co miała na
sobie, a gdy już każdy z nich świecił
gołym tyłkiem, brał do ręki trąbkę,
klarnet lub kornet. Zaczynał grać, a w
takt muzyki rozbierali się do naga
następni, którzy dopiero co sami im
przygrywali.
Po chwili, gdy już wszyscy szczękali
zębami z zimna, w ciemności rozległ
się tubalny głos: „Terozki im lyjcie, a
fest, bo mogom dostać rymy!”. Taki
był finał działalności niemieckiej
grupy, która napadała na przygodnie
napotkanych ludzi w Dębie i sąsiednich miejscowościach. Pewnego razu
zdarzyło się, że bandyci zatrzymali
tramwaj z Szopienic do Katowic, po
czym wszystkim pasażerom, a także
motorniczemu i konduktorowi
nakazali rozebrać się do naga.
Zabrali wszystko, okradzionych pogonili kopniakami i wśród śmiechów
uciekli.
Podobnych wypadków było więcej, a
po porównaniu opowieści o nich
okazało się, że wszystkie mają wspólny mianownik: banda udawała
wędrowną orkiestrę. Widząc muzykujących ludzi, nikt nie uciekał, a gdy już
byli całkiem blisko, było na to za
późno.
Lutowej nocy zostali ujęci, gdy właśnie
napadli wracających do domu
mieszkańców Dębu. Mieli pecha, bo
po niepokojących sygnałach okolicę
patrolował ze swoim oddziałem Karol
Walerus. To właśnie on nakazał rozebrać się „muzykantom” i bić ich, żeby
się nie przeziębili.
Wkrótce, w pierwszym dniu III powstania, Walerus wkroczy na czele
swoich ludzi do Katowic, będzie
dowódcą 2. dywizjonu, a jego
nazwiskiem zostanie „ochrzczony”
samochód pancerny.
12 Spacerownik POWSTAŃCZY
– Okrucieństwa Niemców
nie znają granic.
W Katowicach zakłuli
bagnetami 20 kobiet za to,
że ich mężowie biorą udział
w powstaniu. Miejscowości
Nikisz i Janów zostały
przez nich doszczętnie
zburzone – taki komunikat
dla naczelnego dowództwa
przekazał na początku
I powstania podpułkownik
Julian Stachiewicz. Nie
było w tym słowa prawdy,
ale przez podobne
dokumenty do dzisiaj
trudno nam dociec, co się
na Nikiszu działo
PRZEMYSŁAW JENDROSKA
Czego o Nikiszu
u Kutza nie było
– pisze Barbara Szmatloch
Dom noclegowy, siedziba Grenzschutzu
tych powstaniach myślało się po
cichu na długo przedtem, zanim
wybuchły” – wspominał August
Ullmann, który w grudniu 1917 r.
skończył 18 lat, był maszynistą na
dole w kopalni Giesche i dzięki temu uniknął
losu starszych braci Franciszka i Antoniego,
walczących za kajzerowskie Niemcy. Zapisał
się do Polskiego Towarzystwa Śpiewaczego
„Unitas” w Janowie Miejskim, gdzie śpiewał
pierwszym tenorem. „Oczywiście nie poprzestawaliśmy na samym śpiewie. Wiele dyskutowało się o polityce, o przyszłości ziemi śląskiej. Zazdrościliśmy Wielkopolanom, którzy już wyzwolili się spod pruskiej przemocy, przeczuwaliśmy, że i nas nie ominie orężna rozprawa. Mój starszy brat Franciszek był
działaczem Sokoła, który podlegał śląskiej
Polskiej Organizacji Wojskowej. Dzięki temu
wiedziałem coś niecoś o trwających przygotowaniach do zbrojnego wystąpienia” – wspominał Ullmann w „Pamiętnikach powstańców śląskich”.
Gdy po zakończeniu I wojny światowej
Ślązacy wrócili do domów, klęska Niemiec
i powstanie niepodległego państwa polskiego obudziły w nich nadzieje na odzyskanie
wolności. 25 października 1918 r. w Reichstagu poseł Wojciech Korfanty zażądał odbudowy Polski zjednoczonej ze wszystkich trzech
zaborów, z dostępem do morza. W Załężu naczelnicy gniazd Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” podjęli uchwałę o tworzeniu straży obywatelskich jako organizacji zdolnych
O
do ewentualnego ustanowienia władzy polskiej na Śląsku. Coraz liczniejsze były polskie
manifestacje narodowe inspirowane przemówieniami przywódcy Zjednoczenia Zawodowego Polskiego Józefa Rymera i ks. Pawła Pośpiecha. W Siemianowicach Józef Dreyza zwołał zebranie działaczy Sokoła, podczas którego zapadła decyzja o tworzeniu legalnych Związków Wojackich. Gdy 27 grudnia wybuchło powstanie wielkopolskie, na
Śląsku zastrajkowały 63 kopalnie.
W pierwszych dniach stycznia 1919 r. ogłoszony został stan oblężenia miast śląskich,
także powiatu katowickiego. 12 marca śląscy
robotnicy przystąpili do strajku generalnego. Do kolejnego dużego strajku z udziałem
górników kopalni Giesche doszło 13 sierpnia
1919 roku. Niemcy próbowali opanować sytuację, sprowadzając do wybranych miejscowości oddziały Grenzschutzu. Stacjonowały
one np. w domu noclegowym (schlaf hausie)
w Nikiszowcu i Mysłowicach. Dwa dni później w pobliskiej kopalni Mysłowice grupa
osób upomniała się o wypłatę. Wezwani na
miejsce żołnierze Grenzschutzu otworzyli
ogień i zginęło, według różnych relacji, sześć
lub osiem osób. To z tego powodu 16 sierpnia
rozpoczęło się I powstanie śląskie. Za broń
chwycili też mieszkańcy Nikiszowca. Od lutego 1919 r. istniało tu 135-osobowe gniazdo
Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” kierowane przez Karola Buczka, Pawła Chrostka i Jana Puckę. Opierając się na nich, powstała komórka Polskiej Organizacji Wojskowej
Górnego Śląska, której komendantem został
Feliks Marszalski, a zastępcą Teodor Chrószcz.
Działały też Towarzystwo Polek i silna liczebnie komórka Komunistycznej Partii Górnego Śląska.
Pierwsze strzały padły 18 sierpnia w Janowie, gdzie rozbrojono niemiecką policję.
W Szopienicach rozbrajano stuosobowy
pododdział 64. Pułku Reichswehry. Powstańcy z Nikiszowca mieli tylko dwa pistolety
i jedną dubeltówkę. Dowództwo objął Teodor
Chrószcz. Pierwsza próba zdobycia domu
noclegowego, w którym stacjonowało 36 niemieckich żołnierzy, mimo wsparcia powstańców z Janowa zakończyła się fiaskiem. Niemcy bronili się silnym ogniem karabinowym.
13
BARTŁOMIEJ BARCZYK
Spacerownik POWSTAŃCZY
U góry tereny kopalni. To tutaj był plac drzewny, na którym powstańcy starli się z Grenzschutzem
Na uli ce Ni ki szowca wyszedł pa trol
Grenzschutzu, który nakazywał mieszkańcom zamykanie okien. Zaczął ostrzeliwać
mieszkania tych, którzy się nie podporządkowali. Ukryty w pobliskiej piwnicy powstaniec oddał kilka strzałów, zabijając jednego
z żołnierzy. Pozostali uciekli. Zaraz też kompania Grenzschutzu opuściła dom noclegowy i przeniosła się na plac drzewny, w pobliże siedziby straży pożarnej. Rano, na dźwięk
syreny alarmowej, przed strażą zgromadzili
się mieszkańcy Nikiszowca. Powstańcy wezwali żołnierzy do opuszczenia dzielnicy bez
broni. Bezskutecznie. Wtedy do akcji wkroczyli zgromadzeni cywile, którzy wtargnęli
na plac i zdobyli składowaną tam broń. Niemieccy żołnierze zostali odstawieni do Janowa, a potem za Brynicę. Ale to niejedyna wersja wydarzeń na tzw. holzplatzu. Inna podaje, że niemieccy żołnierze odpoczywali na
placu i obserwowali mieszkańców gromadzących się po usłyszeniu syreny alarmowej, a następnie pozwolili sobie odebrać broń przez
wmieszanych w tłum powstańców. Według relacji ówczesnego dyrektora kopalni Giesche
Fischera oddział został wezwany przez komunistów i Polaków do złożenia broni. Niemcy otrzymali przyrzeczenie, że będą mogli
spokojnie odejść do Katowic. Dowódca poddał oddział, który został jednak uprowadzony do Pol ski. Wspom nia ny już Au gust
Ullmann podaje, że w Nikiszowcu w domu
sy pial nym kwa te rowa ły dwie kom pa nie
Grenzschutzu zaopatrzone w broń maszynową i granaty ręczne. „Zdobywać tę twier-
dzę Grenzschutzu z rewolwerami w ręku byłoby prawdziwym szaleństwem. Postanowiono więc uciec się do podstępu. Po naradzie
jeden z powstańców poszedł do schlaf hausu
z białą flagą i oświadczył oficerom niemieckim, że ich ufortyfikowana kwatera jest przez
górników podminowana i jeśli w ciągu godziny nie złożą broni i nie wycofają się na plac
straży pożarnej, to cały dom zostanie wysadzony w powietrze. To poskutkowało. Niemcy przestraszyli się i opuścili dom. W ten sposób zdobyliśmy jeńców i cenną broń. Kiedy
cała nasza uwaga zwrócona była w kierunku
Katowic, nagle od Mysłowic pojawił się patrol
niemiecki złożony z oficera i dwóch żołnierzy. W chwili gdy zamierzali przetrząsnąć ulicę Planty, zaskoczyli ich powstańcy. Jeden
z niemieckich żołnierzy trafiony został w nogę, dwaj pozostali członkowie patrolu porwali rannego i zaczęli szybko rejterować”.
Powstańcy zdobyli Janów, Nikiszowiec
i Giszowiec. Zdobyli też niemiecką broń – 100
karabinów, karabiny maszynowe, amunicję
i ręczne granaty. W ich rękach znalazła się
także broń kopalnianej straży pożarnej. Teraz bez trudu odpierali niemieckie ataki. Bo
ledwie umieścili na strychu zarządu kopalni
karabiny maszynowe, Niemcy od strony Zawodzia zaczęli ostrzeliwać osiedle. Zostali
zmuszeni do odwrotu. Powstańcy zdobyli także ulokowany na hałdzie karabin maszynowy.
19 sierpnia nad Nikiszowiec nadleciały
dwa niemieckie samoloty, nie czyniąc jednak
wię kszych szkód. Niem cy kon ty nu owa li
ostrzał z pociągu pancernego z linii kolejowej
Katowice-Szopienice. Dzień później okazało się, że Grenzschutz zamierza zaatakować
od strony Zawodzia. Uprzedzając atak powstańców, Niemcy użyli artylerii. Uszkodzono wieżę wodną, dach cechowni i zarządu kopalni. Nad konsumem wybuchł pożar. Wtedy też doszło do tragedii – Niemcy zatrzymali i następnie rozstrzelali dwóch powstańców
– Franciszka Jaromickiego i Władysława Judę. Gdy 20 sierpnia powstańcy oddali Nikiszowiec, jeszcze toczyły się walki o Szopienice i na przedpolach Mysłowic. Pokonani uszli
do Sosnowca, gdzie zorganizowano obóz dla
uchodźców. Do domów wrócili po ogłoszeniu amnestii.
Opuszczone przez powstańców miejscowości zajmowało niemieckie wojsko. Po zajęciu Janowa Niemcy zaczęli wyszukiwać wśród
mieszkańców Polaków, wywlekli ich na ulice
i bili kolbami karabinów. Potem jako jeńców
pędzili do Katowic. Wszyscy, także starcy idzieci, szli z podniesionymi rękami, a żołnierze
cały czas strzelali nad ich głowami.
Powstanie, przy słabej organizacji i przeważających siłach wroga, skazane było na niepowodzenie.
Na początku 1920 r. przybyła na Górny
Śląsk Międzysojusznicza Komisja Rządząca
i Plebiscytowa ze swoim kontyngentem wojskowym, a Wojciech Korfanty mianowany został przez rząd RP polskim komisarzem plebiscytowym. Obszar objęty plebiscytem opuściło niemieckie wojsko. Została jednak niemiecka policja (Sicherheitspolizei).
PRZEMYSŁAW JENDROSKA
14 Spacerownik POWSTAŃCZY
Konsumy. Ostrzelane przez niemiecką artylerię zaczęły płonąć
17 sierp nia, po do syć przy pad kowym
star ciu mię dzy nie miec ki mi cy wi la mi
a francuskimi żołnierzami w centrum Katowic, zabity został lekarz Andrzej Mielęcki. Do Janowa wieść o tym przyniósł wieczo rem Jó zef Bi nisz kiewicz, so cja li sta.
W ogro dzie u Ko rzon ka zwo ła no wiec.
18 sierpnia 1920 r. oddział Jana Stanka rozbrajał w Szopienicach Niemców. Powstańcy po raz drugi chwycili za broń i tak rozpoczęło się II powstanie. 19 sierpnia trwały już walki w całym powiecie katowickim.
W Ni ki szowcu, jak w wie lu miej scowo ściach, zaskoczono wroga. Powstańcy z Janowa rozbroili niemiecką policję, a górnicy ko pal ni Giesc he roz po czę li strajk.
20 sierpnia powstańcy w Bogucicach zdobyli nie miec kie ko sza ry. Trwa ły zwycię skie walki w Mysłowicach, Roździeniu, Dąbrówce Małej. 21 sierpnia walczyli powstańcy w Cho rzowie, Koch łowi cach, na Weł nowcu. Rozpoczęto powoływanie polskich
straży obywatelskich.
Powstań cy z Ni ki szowca wal czy li też
o Mysłowice. „Około południa ruszyliśmy
na Mysłowice, gdzie stacjonowały silne oddzia ły po li cji. Za a ta kowa liś my mia sto
z trzech stron. Policja obwarowała się w swoich koszarach koło kopalni Mysłowice. Nasi
koledzy z Miejskiego Janowa, którzy nacierali od strony szosy z Giszowca, zajęli więzienie, zdobywając broń strażników. Tymczasem Sicherka (tak popularnie skracano
nazwę Sicherheitspolizei), ulokowana w domu sypialnym, broniła się zawzięcie. Mieliś my już kil ku za bi tych i ran nych. Pa dli
w czasie ataku komendant powstańczy z Szopienic Kosek, Karol Marzec i Barborka z Janowa” – wspominał August Ullmann. Pomógł
im dopiero karabin maszynowy. Po zwycięskiej potyczce powstańcy wyruszyli do Katowic. Maszerowali, niosąc powstańczy sztandar. Ale zawrócili na wieść, że Katowice się
poddały. Gdy spełniony został jeden z głównych postulatów powstańczych i ogłoszono
likwidację Sipo, powstańcy zaprzestali działań zbrojnych.
20 marca 1921 roku odbył się plebiscyt.
W Katowicach głosowanie przebiegało spokojnie, a frekwencja wyniosła 95 proc. w mieście i 98 proc. w powiecie. W powiecie katowickim za Polską głosy oddało 55,6 proc.
mieszkańców – np. w Janowie aż 80 proc. głosów, w Ligocie 71, Szopienicach 65, Bogucicach 58, Załężu 57, Roździeniu 56. W mieście
jednak tylko 14,6 proc. ludności opowiedziało się za Polską.
W Nikiszowcu głosowano w szkole. Za
przyłączeniem do Polski oddano tu 1946 głosów, a tylko 672 za Niemcami. Gdy 29 kwietnia Kor fan ty uzyskał po uf ną in for ma cję
o niekorzystnym dla Śląska podziale obszaru plebiscytowego, dzień później zapadła
decyzja o podjęciu powstańczych działań
zbrojnych. Na wieść o tym Rada Ministrów
RP podjęła uchwałę przeciwną wybuchowi
powstania. 2 maja śląscy robotnicy, także ci
z kopalni Giesche, rozpoczęli strajk. W nocy z 2 na 3 maja wybuchło III powstanie. Najpierw przystąpiono do rozbrajania niemieckich funkcjonariuszy Policji Górnego Śląska. W pierwszej fazie powstania, do 20 maja, powstańcy odnieśli poważne sukcesy.
Opa nowa li prawie bez wal ki powia ty
pszczyński, rybnicki, katowicki, zabrzański. Przypuszczono ataki na większe miasta, także na będące silnym ośrodkiem niemczyzny Katowice. Napotkano opór policjantów i bojówek niemieckich, który przełamano i nie bawem mia sto by ło w rę kach po wstańców. Jednak wystąpiły przeciwko nim
wojska alianckie. Np. w Rybniku doszło do
krwawych starć z żołnierzami włoskimi.
Wtedy dowództwo powstania podjęło decyzję o wycofaniu powstańców z niektórych
miast, m.in. Katowic. Przystąpiono do ich
cernowania. Chodziło też o to, by wyeliminować z wal ki po zo sta ją ce w nich si ły
Selbstschutzu. Nikiszowiec został zdobyty
w pierwszym dniu powstania prawie bez
walki. W nocy z 3 na 4 maja powstańcy dotarli do tzw. linii Korfantego. Zdobyli też Górę Świętej Anny. 4 maja ukonstytuowała się
Naczelna Władza na Górnym Śląsku z Korfantym jako dyktatorem. Zaczęła wychodzić prasa powstańcza, m.in. pismo „Powstaniec”. Już w pierwszej dobie walk ok.
100 powstańców zostało zabitych, a 200 rannych. Walki przeniosły się na Opolszczyznę. Bitwa kędzierzyńska, największa w dziejach powstań śląskich operacja zaczepna,
zakończyła się zwycięstwem powstańców.
Oddało w niej życie i odniosło rany ponad
200 powstańców. 11 maja zapoczątkowano
reorganizację wojsk powstańczych w regularną siłę zbrojną.
Wielu powstańców z Nikiszowca i Janowa wstąpiło do pułku katowickiego Rudolfa
Niemczyka. Weszli w skład 7. kompanii pod
wodzą Pawła Chrostka. 21 maja, podczas wielkiej ofensywy, Niemcy zaatakowali Górę Świętej Anny. Broniące wzgórza pododdziały
4. baonu katowickiego wprawdzie odparły
szturm, ale wobec groźby odcięcia wskutek
powodzenia niemieckiego pod Leśnicą na
rozkaz dowództwa wycofały się. Dalsze walki, mimo przejściowych sukcesów strony polskiej, nie doprowadziły do odzyskania wzgórza. Choć 26 maja wprowadzono w ten rejon
nowe pułki powstańcze, m.in. katowicki Rudolfa Niemczyka, rejon Góry Świętej Anny
został w rękach Niemców. Ciężkie straty obu
walczących stron spowodowały ich wyczerpanie i stopniowe wygaszanie walk. Doszło
do zawarcia porozumienia i powstańcy wracali do domów. Nie wszystkim dane było wrócić. Wielu oddało swe życie za polski Śląsk.
W walkach zginęło lub odniosło rany ponad
2 tys. powstańców. 12 października 1921 r. zapada decyzja Rady Ligi Narodów w sprawie
podziału Górnego Śląska. Ustalono polsko-niemiecką granicę. Po stronie polskiej znalazł się cały powiat katowicki. Nikiszowiec został uroczyście przejęty przez władze polskie
20 czerwca 1922 r.
Spacerownik POWSTAŃCZY
15
Nauczyciel z Nikisza
Bernard Krawczyk
Był działaczem narodowym, posłem, dyrygentem. Ze służby w niemieckim
wojsku wyszedł z przekonaniem, że jest Polakiem i że żyć i działać dla Polski
jest jego obowiązkiem
W
PRZEMYSŁAW JENDROSKA
pamięci mieszkańców Nikiszowca jego postać związana
jest z powstaniami śląskimi,
nauczaniem języka polskiego
i działalnością społeczną w ruchu śpiewaczym. To dlatego został patronem
jednej z ulic tej dzielnicy Katowic.
Urodził się 5 maja 1889 roku w Mikulczycach (dzisiaj dzielnica Zabrza). Jego ojciec
był kolejarzem, a matka, Filomena, pochodziła ze sławnej rodziny Karola Miarki, budziciela polskości na XIX-wiecznym Górnym
Śląsku. To dzięki niej nauczył się języka polskiego, bo w szkole powszechnej, a potem w
seminarium nauczycielskim w Oleśnie, językiem wykładowym był tylko niemiecki. Został nauczycielem, najpierw w Żyglinie koło
Tarnowskich Gór, a potem w Górnikach (obecnie dzielnicy Bytomia), ale wkrótce po rozpoczęciu I wojny światowej został powołany
do wojska. Po przeszkoleniu w 22. Pułku Piecho ty w Gliwi cach, a po tem w ba ta lio nie
w Prudniku razem z całą jednostką został wysłany na front rosyjski. Końca wojny doczekał w Wilnie, gdzie spotkał działaczy polskich
tajnych organizacji. Wkrótce po powrocie na
Śląsk dostał posadę nauczyciela w szkole w Nikiszowcu, ale zaangażował się też w politykę. Agitował za przyłączeniem Śląska do Polski i wbrew swoim przełożonym uczył potajemnie dzieci górników języka polskiego i polskiej historii. To z tego powodu, gdy w sierpniu 1919 roku wybuchło I powstanie, musiał
uciekać razem z uczestnikami tego zrywu za
Brynicę, pod opiekę rządu polskiego. Wrócił
dopiero późną jesienią, gdy władze niemieckie zgodziły się na amnestię. Zaraz potem
z grupką podobnych sobie zapaleńców założył Związek Nauczycieli Górnoślązaków, organizował polskie kursy oświatowe dla młodzieży i dorosłych, przystąpił do Towarzystwa
Śpiewaczego „Wolność”, a w Nikiszowcu prowadził chór Jutrzenka. Nawiązał współpracę z Polskim Komisariatem Plebiscytowym
i na jego polecenie prowadził agitację w oko-
ZBIORY BARBARY SZMATLOCH
– pisze Barbara Szmatloch
Bernard Krawczyk
Szkoła w Nikiszowcu
licach Raciborza. Wziął udział w II i III powstaniu.
Po 1922 roku, gdy część Śląska została przyłączona do Polski, przeprowadził się do Mikołowa, gdzie prowadził Towarzystwo Śpiewu
„Harmonia”. Był też inspektorem szkolnym
w powiecie pszczyńskim, ale stracił to stanowisko i został przeniesiony na przedterminową emeryturę, gdy do władzy doszła sanacja.
Choć w jego obronie stanęły organizacje z Nikiszowca, posady już nie odzyskał. Po dwumiesięcznej bezpłatnej praktyce udało się mu jednak otrzymać stanowisko kierownika w Ogólnomiejscowej Kasie Chorych wMikołowie. Był
także miejskim radnym i działał w Towarzystwie Czytelni Ludowych iZwiązku Obrońców
Śląska. Przyczynił się do ufundowania w Pielgrzymowicach tablicy ku czci Karola Miarki.
Od 1930 do 1935 roku zasiadał w Sejmie
Śląskim, gdzie reprezentował Katolicki Blok
Ludowy. Choć miał już 50 lat, wziął udział
w kampanii wrześniowej: organizował kursy obrony przeciwlotniczej i walczył pod
Mokrem. Razem z resztą rozbitego wojska
pol skie go przed o stał się po cząt kowo na
Wschód, do strefy zajętej przez Związek Radziecki, ale już po miesiącu wrócił na Śląsk
i natychmiast został aresztowany. Przewożono go z więzienia do więzienia (m.in. w Rawiczu i Toruniu), aż ostatecznie osadzono
w obozie koncentracyjnym w Stutthofie.
Wczesną wiosną 1940 roku razem z 40 innymi więźniami Niemcy kazali mu wsiąść do
wyjeżdżającej za druty ciężarówki i odtąd
nikt go już nie widział. Po kilku miesiącach
policja powiadomiła jego bliskich, że 22 marca 1940 roku został rozstrzelany w Gdańsku-Wrzeszczu. Jednak pisemne świadectwo
zgo nu zawie ra ło stwierdze nie, że zmarł
z przyczyn naturalnych.
16 Spacerownik POWSTAŃCZY
Bytom Wojciecha Korfantego
Legenda
1. Hotel Lomnitz, ul. Gliwicka
2. Kaiserhof, dzisiaj hotel Bristol, ul. Dworcowa
3. Reichshof, róg Dworcowej i Moniuszki
4. Schlesischer-Hof, ul. Dworcowa
5. Dworzec kolejowy
6. Siedziba Niemieckiego Komitetu
Plebiscytowego, ul. Dworcowa
7. Siedziba Górnośląskiego Komitetu
Plebiscytowego, ul. Dworcowa
8. Hotel Skrocha, ul. Józefczaka 38
9. Redakcja „Katolika”, obecnie szpital
10. Dawne koszary
11. Kościół św. Trójcy
12. Polski Dom „Ul”, ul. Korfantego
13. Urząd w Rozbarku, ul. Witczaka
14. Dawne starostwo, ul. Korfantego