Rodzina katolicka - Na tropie kleryka

Transkrypt

Rodzina katolicka - Na tropie kleryka
Rodzina katolicka - Na tropie kleryka
środa, 08 lipca 2009 13:01
Gazeta Wyborcza zdążyła już ogłosić, że w tym roku na pierwszy rok do wyższych seminariów
duchownych zgłosi się „jeszcze mniej niż dotychczas” kandydatów. Można się zastanawiać, czy się zbytnio nie pospieszyła, bo przecież nabór (co za paskudne
słowo!) trwa więc do września liczby mogą pójść - i zapewne pójdą - w górę. Ale liczenie na
jakieś spektakularne zatrzymanie widocznej od kilku lat tendencji w kwestii powołań kapłańskich
i zakonnych w Polsce pachnie sporą naiwnością. Problem jest i przyznają to dzisiaj nawet ci,
którzy Gazecie Wyborczej nie wierzą. A skoro jest problem i to poważny, to logiczne wydaje się szukanie przyczyn. Muszę przyznać,
że do szału doprowadzają mnie argumenty powołujące się na „kulturą antypowołaniową” i
niekorzystny wizerunek Kościoła w mediach. Nawet jeżeli istotnie mamy do czynienia z „kulturą
antypowołaniową” i niekorzystnym wizerunkiem Kościoła w mediach, to zjawiska te nie są
sensownym wytłumaczeniem spadku pozytywnych odpowiedzi młodych Polaków na Boże
wezwanie. W czasach PRL Kościół w mediach miał również fatalny wizerunek. Ale w ludzkich
sercach i umysłach nie. I z pewnością panowała odgórnie i centralnie wprowadzana „kultura
antypowołaniowa”. Do walki z powołaniami ówczesna władza organizowała nawet specjalne
struktury i rozliczała dyrektorów szkół, których absolwenci szli do seminariów.
Bóg zawsze powołuje do kapłaństwa i życia konsekrowanego taką liczbę ludzi, jaka jest
potrzebna. Ale do Kościoła należy nie tylko modlitwa o odpowiednią liczbę powołanych, lecz
również troska o stworzenie warunków, w których pozytywną odpowiedź na Boże wybranie
powołani dadzą. Nazywa się to górnolotnie „duszpasterstwem powołań”.
Truizmem jest stwierdzenie, że jednym z bardzo ważnych środowisk, w których kształtują się
przyszli księża, są ministranci. Gołym okiem widać, że ministrantów w polskich kościołach
ubywa. Ksiądz odprawiający Mszę jedynie przy wsparciu przebranego w komeżkę zakrystiana
lub całkiem bez asysty liturgicznej stał się widokiem powszechnym. Nie tylko w czasie wakacji.
Ale też trwogę budzą opowieści rodziców ministrantów, którzy twierdzą, że obecność księdza
na cotygodniowej zbiórce jest wydarzeniem tak rzadkim, jak zaćmienie słońca, a formacja
liturgiczna ustępuje miejsca wyprawom na mecze, do aquaparku lub na film.
Ks. Franciszek Blachnicki, gdy kilkadziesiąt lat temu wprowadzał nowe formy duszpasterstwa
dzieci i młodzieży, rozpoczął od usystematyzowanej pracy duszpasterskiej wśród ministrantów.
1/2
Rodzina katolicka - Na tropie kleryka
środa, 08 lipca 2009 13:01
Później przyszła pora na Roch Światło Życie. Jest oczywiste, że te wymyślone w innych
warunkach, w innej sytuacji Kościoła, formy duszpasterskie, już się zużyły. Nie ma wiece sensu
biadanie nad tym, że nie budzą one tak masowego odzewu, jak kiedyś. Trzeba znaleźć i zacząć
stosować w praktyce nowe formy duszpasterstwa ludzi młodych.
Tymczasem w ciągu ostatniego dwudziestolecia Kościół katolicki w Polsce nie wprowadził na
zauważalną skalę żadnej nowej formy duszpasterskiej adresowanej do dzieci lub do młodzieży.
Nie znalazł sposobu, aby skutecznie połączyć z duszpasterstwem katechezę szkolną.
Nauczenie religii w szkole i życie parafii poza I Komunią św. i bierzmowaniem praktycznie nie
maja punktów stycznych. Są osobnymi bytami. Kościół katolicki w Polsce nie wymyślił żadnej
formy duszpasterskiej, która angażowałaby media, a zwłaszcza tak zwane nowe media. Piszę
to nie jako pretensje. Piszę to jako rachunek sumienia.
Mam wrażenie, że chociaż niedługo będziemy obchodzić dwudziestą rocznicę powrotu religii do
klas szkolnych, Kościół nadal nie znalazł formuły zintegrowania parafialnego duszpasterstwa z
katechizowaniem w szkołach. Pewien wielkiej zacności proboszcz prawie dwie dekady temu
wiadomość o powrocie religii do szkół skomentował smutnym okrzykiem: „No to straciłem
młodzież z parafii!”. Wygląda na to, że wciąż trwamy wsłuchując się w echo tego okrzyku. A
potem czytamy z oburzeniem lub z bólem artykuły o tym, że polskich seminariach duchownych
jest coraz mniej kleryków. I wcale nie poczuwamy się do winy.
Ks. Artur Stopka
Źródło: Wiara.pl
2/2

Podobne dokumenty