Pamiętnik 2010 część 3

Transkrypt

Pamiętnik 2010 część 3
Slowo od autora
Ja Nowosad Andrzej urodzony Wisznicach.
obecnie w Domu
Mieszkam
Spolecznej w
Pomocy
Bialej Podlaskiej.
Kozuli kolo
Dabrowicy co
Jezdz? do
wczasorekolekcj e.
roku na
wiele wrazen i
Przywoz?
Tymi wrazeniami
przemyslen.
zyje przez caly rok. Przelewam je na papier.
Choc tarn w Dabrowicy wydarzenia sq. podobne
j ak co roku na kazdych wczasorekolekcj ach, ale
teraz sprobuje opisac wszystkie te wydarzenia
co tarn byly w miar? dokladnie. Jesli b?dq.
jakies moje przemyslenia, to beciq. dostosowane
do danej sytuacji, ktora b?dzie opisywana
przeze mnie, b?dq. takze ilustracje
0
on
i
s p u czpc uzecia
IfflMM^Mm
Po przyjechaniu do
Dabrowicy obylo si? przywitanie ze wszystkimi.
^ m
m
Jeszcze w samochodzie mnie
wital Sebastian, brat siostry
Beatki, tez niepelnosprawny. Ten
H U H Sebastian
wital mnie
bardzo
serdecznie,
mowil do mnie tak: „Witaj
m
a
a
a
a
m
m
i
m
a
Andrzejku" i
przytulil i siostra
Beatka
przywitala si? ze mna^
bardzo
serdecznie
| takze Bozenk?
Silakiewicz
przywitano z
serdecznosciq.. My wszyscy zjechalismy si? do
osrodka rekolekcyjnego w Dabrowicy na
wczasorekolekcj e StM^a Na poczatku kazdy z
nas musiai zakwaterowac si? poczym
zpakowac i wylozyc co mu bylo
najpotrzebniejszego. Ja dostalem pokoj z
- umerem <D>2Z na pierwszym pi?trze z
1
widokiem na stary staw juz zarosniety. A za
stawem byla Dabrowicka droga. Ta droga biegla
hen gdzies az za
Dabrowice. My czasami
spacerowalismy. A kolo
drogi byly takie male
wzniesienia terenu. Na tych
wzniesieniach bylyjakies
zabudowania. Taki oto mialem widok z okna w
tamtym
Wlasnie rozpakowywalem
si? i szukalem mego sliniaka do obiadu i wtedy
siostra Beatka z wolontariuszka^Lucja^przyszly
do mnie, aby mnie zaprosic na modlitw?
rozancowo. Troch? mi pomogly w tym
rozpakowywaniu si? i szukaniu sliniaka. Siostra
Beatka „powiedziala, ze b?dzie mi trzeba
sliniaka do obiadu. Zeby juz nie isc na gor? tylko
obiad" po
prosto na
rozancowej. Oni
i
modlitwie
m
tarn
Dabrowicy znali
dobrze i wiedzieli
mnie
Ze jestem niesprawny mam problemy w
edzeniu. I porozumiewaniu si? z ludzmi.
3
Chociaz nie sq. ze mna^ na co dzien, tylko raz
^^P^^^^jf
zrozumiany
J bylem.
Jezdz? do
it
fife
Dabrowicy juz
Slat. Tylko
'Jfip
nakrotko. Na
tych 12 dni,
'
co roku inny
wolontariusz mna^ opiekowal si?. Ale
Dogadywali si? jakos. Trudno bo trudno bo
wiadomo jaki jest zemna^kontakt. ale
zostawalem przez wszystkich jakos zrozumiany.
a
?
Innych srodowiskach gdzie
bylem i jestem to nie
zawsze. Bo ktos niema dla
mnie czasu lub niema
cierpliwosci, do mnie Ja tu
nie chce bye tej w chwili zlosliwy. Gdy pracuje
si? z takimi ludzmi z niepelnosprawnymi. to
trzeba wiele cierpliwosci do
takiego niepelnosprawnego
czlowieka. A przewaznie j ak
pracuje si? w takich
placowkach opiekunczych.
Taki pracownik takiej placowki musi bye
wyrozumialy i spokojny do takiej pracy. A
przede wszystkim musi miec powolanie do pracy
z takimi ludzmi Ale
powracam do mego
pami?tnikowego
rekolekcyjnego
pisania. My wszyscy
zgromadzilismy si? w
ogrodzie na modlitwie rozancowej. Tym
chcielismy
rozancem
nasze rekolekcje.
rozpoczac
Sami
podczas modlitwy
W ogrodzie,
deszcz. Jakby
zaczal padac
niebo chcialo nas wroku2009 poswi?cic na czas
naszych
wczasorekolekcj i. I
wtedy my wszyscy musielismy przejsc do
kaplicy by dokonczyc nasz pierwszy rozaniec.
Jak juz dokonczylismy ten rozaniec. A ze
Mielismy troch? czasu do obiadu. Dawaj osobie
troch? pospiewac. A spiewalismy dobrze znanq.
piosenk?, ktorq. spiewalismy
4
I
I
Kazda dobra
Dusza jest jako ta swieca co nie
spala si§. A innym przyswieca.
Ta piosenka przypominala nam jeszcze
poprzednie wczasorekolekcje. I tez ja
spiewalem z wielkq. radoscia^ cieszylem si? ze
juz jestem w ukochanej tej mojej Dabrowicy.
Rowniez znajoma byla i mi ta
piesn. Spodobala mi si? i to
bardzo. Nast?pnie poszlismy na <I
?biad. Spojrzalem w okno na
nolowee przy obiedzie. Na
Iworze juz rozpogadzalo si?.
\a zapraszala nas do
toacerow po posilku
A"i?kszosc z nas spotykala
»e w ogrodzie czy na
toacerach gdzie wspolnie
ozmawialismy i cieszylismy si? sob% Tak duzo
nehsn
, . sobie do
•mm$M P°wi dzenia. Tak
widzielismy si?,
o nie
nam bylo z soba^
ba
porozmawiac 1
he
wiadac. Kto i co robil przed caly rok. Czy
e pracowal moze jeszcze uczyl si?. To
e
5
dotyczy wolontariuszy. A co dotyczy nas osob
niepetnosprawnych to moze chcielibysmy gdzies
pracowac i bye potrzebnymi oraz normalnymi
ludzmi. Niejeden z nas chcialby miec jakies
towarzystwo i w tym towarzystwie dobrze czuc
si?. A bardzo cz?sto my ludzie niepelnosprawni
jestesmy sami. Pozostajemy poza towarzystwem
tylko
jestesmy zdani na czyjas lask?.
Tylko zostalo nam radio i
telewizor a takze komputer jak
kto go ma. Ja nie chce w tym
miej scu uzalac si? nad sobq. a nad
kazdym z nas osob
niepelnosprawnych. Bo jest taka a
nie inna nasza sytuacja. Jak juz w
poprzednim pami?tniku pisalem o tym traktowaniu
chorego
mwmmmsm m* m i czlowieka
przez
^oleczenstwo
Niektorzy
hidzie boja^si?
nas i nic
dziwuego. Kto
nie widzial
Okie 20
Inosprawnego to wtedy moze sobie pomyslec
to jest jakies zlo. Tylko czemu dla nas tak jest
strasznie przykro? Jak Ktos dla mnie napisat bardzo
ma^dry taki wierszyk i
7
Jezdzi wozkiem no to co. Nie myslcie ze to
wielkie zto. Ale kiedy chce wjechac spraw
by bezpiecznie sie czul jest przeciez taki
sam, choc niesprawne cialo ma. A
najwieksza. radosc budzi wiara w
spontanicznosc ludzi
Ale b?d? kontynuowac swoja^rekolekcyjna^
)powiesc. Spacerowalismy az do godziny
>ietnastej. O godzinie 15 byia koronka do
Bozego milosierdzia. Tq. modlitw? prowadzil
liakon Andrzej. Tu chce zaznaczyc ze byto
^^^^
lodlitw?
rozancowa^
•wadzil diakon Mariusz. Co si? tyczy
ek ktore byty
wane przed nas
w at razem z nami
;on Jaroslaw. Moj
szty opiekun. Kazdy
on miat jeszcze
:enie rekolekcyjnych
7
8
kazan. Zaraz po koronce przyjechal nasz
Ksiadz rekolekcjonista Boguslaw Suszylo z
Lublina. My nazywalismy go tak pieszczotliwie
po prostu Ksiadz Bogus.
Ten Bogus byl duszpasterzem ludzi chorych i
niepelriosprawnych. Byl rowniez kapelanem
szpitalnym.
Nie siedzial razem
z nami.
Choc bardzo chcial
posiedziec i
powinien wsrod nas
gdzie
prowadzil
rekolekcje.
Ale nie mogl bo
on pracowal
w jakims szpitalu
Lubelskim
Choc staral si? z
nami bye.
Kiedy Ksiadz
Bogus
umawial si? czy ze
mna^ lub z
ktoryms z nas na
rozmow? na
okreslona^
godzin? nieraz musiai odwolywac tq. rozmow?.
Bo on dostal telefon ze, szpitala byl zmuszony
echac tarn. Bo moze ktos bardziej go
>otrzebowal jego wsparcia kaplanskiego. Ale
iwsze przyjezdzal do nas. Przed mszq. Ksiadz
>ogus
nas wyspowiadal kto tego chcial. A o godzinie
rozpoczela si? eucharystia w parku na sciezce
srod drzew
sosnowych. Ta
:iezka
prowadzila
»lo kosciola
i plebani
doprowadzala do
Po tej sciezce po
lentarza.
byly lawki. Kto
>u stronach
siadal. Co sie
6gl to ten
Kczy wozkow takze bylo miejsce dla osob
*i?cej sprawnych i miej sprawnych. Jednym
iowem byl porzadek. Ale powracam do naszej
fierwszej rekolekcyjnej mszy swi?tej. Wszystkie
nsze byly na dworze no moze prawie na dworze
za
uroczystosciami.
Jo trzeba
bylo zrobic msze w
aplicy gdy
bylajakas
?czystosc.
A takiego dnia
frwsze
msze byly na
orze. Bo
trzeba nam bylo
tak dobrej pogody i
:ystac z
rieknego lata. Za organy
:yla nam gitara na ktorej
grala Agatka
lontariuszka. Spiewala i
razem z niq. spiewalo par? osob. Taka oto
byla nasza Schola. I rozpoczela si? msza.
Ksiadz Bogus nas
wszystkich serdecznie
powital. Na homilii
powiedzial ze, b?dzie nam w
tych rekolekcjach
przewodniczyc
blogoslawiony Ksiadz Jerzy Popieluszko. Dalej
mo wit tak
I
I
I
I
j
Pan Jezus wymaga od nas Wiary, bo ona
potrafi przeniesc gory. Dae nam prawdziwq
radosc. Naszq gorq, z ktorq. nie mozemy
sobie poradzic moze bye takze nasza
niepelnosprawnosc. Dlatego potrzebujemy
wiary w Jezusa ktory moze wszystkie
nasze gory usunqc. Tak mowil Ksiaxiz Bogus
do nas na kazaniu. Wszystko to prawda. Wiara
moze przenosic wiele. Moze to prawda no nie
wiem ale kiedys zawiodlem si? i to bardzo. To
bylo bardzo dawno temu. Bardzo chcialem bye
zdrowym i normalnym dzieckiem. Jak ja
przygotowywalem
10
11
si? do mojej pierwszej komunii swietej to
wtedy wierzylem ze ja wy zdrowiej?. Jak
przyjm? do
serca pana Jezusa
to wtedy
zdarzy si? cud i
bed? .
chodzic. Ale Bog
mial inne
plany co do mnie.
\e
Bog dal dla mnie
to
cierpienie zebym
byl
lepszym
czlowiekiem.
yby nie moje kalectwo to wtedy jakim
Ibym czlowiekiem? Czy dobrym a moze
? Moze wyrzadzilbym komus wiele zla i
dy? A moze Bog tego chcial zebym j a byl
o? Tylko czemu tak
dno z tym pogodzic
Ja juz
zwyczailem si? do
zka inwalidzkiego.
moj wozek nie jest
blemem ani
szkoda^dla mnie. Wsz?dzie dojad? albo
de na kolanach gdzie mi trzeba. Najwi?kszq.
a trudnoscia^jest to ze musz? zmagac si? co
11
12
[ dnia z trudami porozumiewania si? z ludzmi.
Takq. gorq. co ja nie mog? wejsc jest
niezrozumienie mnie przez innych ludzi. Ale
b?d? kontynuowac mojq. rekolekcyjna^opowiesc.
Chciajbym teraz przyblizyc naszq. stolowk?. Ta
stolowka byla na koncu korytarza. Byla jasna i
widna a takze szeroka. Tarn staly .3 dlugie stoly
zeby mozna bylo doj sc a
|j takze dojechac wozkiem.
My wszyscy
(
siedzielismy tak ze kazdy
wolontariusz mial swego
podopiecznego z ktorym
musiai siedziec przy stole i
BP?*
karmic go oraz podac mu
zki. I tak stalo krzeslo i wozek. I tak my
wszyscy siedzielismy na stolowce przy
>zystkich posilkach.
o kolacji my
szyscy
>potykalismy sie na
worku przed
mem. Na
eczorku
znawczym byly
y
i zabawy. Byla taka zabawa sloikowa ona
legala na tym. Ze sloik chodzil z rak do rak. A
wszyscy spiewalismy jakas tarn piosenk?. W
n sloiku byly takie karteczki. Na tych
eczkach napisane bylo kto i co musiai zrobic.
powiedziec jakis tarn wierszyk albo
iewac lub zatanczyc. Jak my wszyscy
estawalismy spiewac to wtedy sloik
zymywal si? w ktorych rekach. To wowczas
lontariusz wycia^gal ze sloika jednq. z takich
eczek. Na tej karteczce co tarn pisalo to ta
ba musiala zrobic. Przy tym duzo bylo
echow i zartow. A potem kazdy z nas musiai
przedstawic, po czym otrzymywal wielkie
wa oraz identyfikator
' '
'r
i t lmieniem.
swoim
r •r
• osob bylo z
wi?cej
gdzie byla
aw
powodz.
iwi?ksza
mowiac
zalaly
awy
Bylo duzo
ibrowic?.
spiewu. A
snego
chcialbym przyblizyc dla czytelnika nas
stkie osoby niepelnosprawne i
13
14
pokrotce. Zaczn? od siebie. Jezdz? do
Dabrowicy. Na wczasorekolekcje juz 3 lata.
Odnajduje tam wiele przyjazni. A takze
spotykam si? ze starymi
przyjaciolmi. Rowniez
nawiazuje nowe
przyjaznie. A najbardziej
mnie urzekla ta
Dabrowicka atmosfera
pomi?dzy inwalidami oraz wolontariuszami.
em ze mna^. jezdzi Bozenka Silakiewicz. My
imy z Kozuli. Dla Bozenki
chyba odpowiada ta
osfera, gdyz ona lubi si?
llic. Andrzej
Radczuk z
Kozubszczyzny(
Ta Kozubszczyznajest gdzies
nie daleko chyba kolo
Dabrowicy) byl trzeci raz na
zasorekolekcjach. Z tym Andrzej em my
znalismy si? podczas pierwszych naszych
olekcji w roku 2008. On byl pierwszy raz i ja
iem pierwszy raz. Moze dlatego bardzo si?
rzyjaznilismy. Bo my mieszkalismy w
15
Inym pokoju. Piszemy do siebie listy, a
;zej Andrzej pisze do mnie. Bo mi jakos
wsze nie wychodzi. Gdyz ja pisze moj
mi?tnik, aby zdazyc na sierpien do przyszrych
colekcji.Malaszewicz
wel Kaczmar z
rekolekcjach
\a tych
czasami
raz trzeci. On
mszalne. Ja
ytal czytania
dobrze w
* pami?tam
dch
My z Pawlem
blicznosciach.
Ale to bylo
poznalismy si?.
yba podczas drugich moich wczasorekolekcj i.
roku 2009 przez ten moj pami?tnik. Jak Pawel
styszal o moim pami?tniku, a moze przeczytal
L To wtedy dowiedzial si? i zrozumial ze, ja
Jem wartosciowym czlowiekiem i mozna
z\c zemn% kontakt i mozna pisac ze mna^
W. W jednym z takich listow pytalem. Pawla,
: on jeszcze mnie pami?ta. On mi odpisal, a
tal do mnie tak: Oczywiscie ze Cie poznaje i bardzo
f bedzie mi z Toba. pisac, bardzo prosze jesli mozesz
fej mi w zataczniku swoj Dabrowicki Pamietnik w ten
hob lepiej Cie poznam i mam nadzieje ze bedzie nam sie
15
mifo pisafo. Juz dzis wiem ze bardzo madry i fajny z
bie cziowiek.
by wszyscy ludzie zrozumieli, ze ja jestem
rmalnym czlowiekiem i mozna ze mna^ miec
rmalne kontakty, jak z kazdym innym
owiekiem. Wtedy moze bytoby mi lepiej. Nie
loby moze takiej samotnosci i nerwowosci.
tos powie brzydkie slowo, a juz czlowieka to
li i cztowiek denerwuje si?. Ale powracam do
isywania moich Dabrowickich przyjaciol.
ast?pnym takim
browickim moim
jacielem ktorego
znalem w roku 2009 jest
' Sebastian. Tego
bastiana poznatem rowniez
z moj Dabrowicki
ni?tnik. On mieszka w
mu Pomocy Spolecznej gdzies w
nymstawie, jak si? nie myl?. Tyle razy na
ch rekolekcjach jest odkad go pami?tam. On
~\o mszy swi?tej. Charakterystyczna^ cechq.
astiana bylo to ze, on glosno gadal. Juz go
hac bylo gdzies na podworku czy na
owce. Powroc? jeszcze do roku 2009 jak
17
Oliwka wolontariuszka przeczytala moj
rierwszy pami?tnik dla wszystkich to ten
Sebastian powiedzial do wszystkich o ile dobrze
rami?tam:" Trzeba miec na to glow? zeby
napisadtaki pami?tnik." Tak to wlasnie
~3zpoczal si? moj kontakt z tym Sebastianem.
Byl taki Krzysio on byl troch? uposledzony
yslowo, a przynajmniej
mi si? wydaje.
Ten
sio pochodzil
gdzies z
olnicy.
Ksiadz
s mowil na
niego tak
bliwie
Krzychu.
takze smzyl do
mszy
:ej. Ja
mieszkalem
Krzysiem.
na 3 moich
lekcjach w roku 2010. Charakterystyczne
jego takie powiedzenia w rodzaju
pozdrawiania szcz?sc Boze.
^
Andrzej Slomka, nie znalem
I ^
H go bardzo, on mial trudnosci
w mowieniu, mowil slabo i
niewyraznie. Ale lubil
wygladac elegancko. Zawsze
ej koszuli i pod krawatem. Moze ten
;
17
Andrzej tez chcial bye zdrowym i normalnym
lowiekiem. Moze ubieral si? dlatego
egancko. Tylko w ubiorze chcial czuc si?
rmalnie jak kazdy inny czlowiek. Byl taki
rtek on byl na tych rekolekcjach odkad
go pami?tam. Rowniez on byl
na swoj sposob uposledzony
umyslowo. Ja nie mialem
zadnego kontaktu z tym
Bartkiem. Na kazdych
rekolekcjach opiekowal si? tym
kiem ten sam wolontariusz. Jeszcze w latach
glych opiekowal si? nim kleryk Lukasz. A
oku 2009 chyba
kowal si? nim juz w
ie jako diakon Lukasz.
akterystyczna^ cechq. tego
a bylo to ze on czasami
1 si? i wolal o Jezu pod
godzinek lub na kazdej
j modlitwie. Taka byla j ego chyba
rawnosc umyslowa. My wszyscy mielismy
niesprawnosc fizyczna^ czy psychicznq. ale
wsrod nas kultura. Nie bylo wsrod nas
ych brzydkich slow ani wulgarnych

Podobne dokumenty