1 Lochy pod pałacem Na podstawie opowieści Elżbiety Grymel
Transkrypt
1 Lochy pod pałacem Na podstawie opowieści Elżbiety Grymel
Lochy pod pałacem Na podstawie opowieści Elżbiety Grymel napisała Elżbieta Krakowiak. Treść legendy o wątki znane Przesdzink. mieszkańcom Baranowic wzbogaciła uczennica Katarzyna Wiele jest śladów wojen toczonych w XV wieku z husytami1. Do heretyckiego rycerstwa, jak głosi legenda2, dołączyli nawet panowie z sąsiadujących z Żorami zamków. Podobno wśród innowierców był niejaki Runsztajn zwany Jastrzębiem, Czarny Jerzy z Pszczyny oraz panowie z dworów w Bełku i Grójcu. Pewnego dnia husyci pojawili się również pod Żorami. Miasto miało stać się tymczasową warownią innowierców. Husyci miasta jednak nie zdobyli, a wszystko dzięki podziemnym lochom. Jak twierdzą najstarsi mieszkańcy Żor, pod naszym miastem wije się plątanina podziemnych korytarzy. Służyły one za schronienie nie tylko mieszkańcom, ale i posłańcom wysyłanym do Raciborza z ważnymi informacjami na temat knowań wrogów . To między innymi dzięki staraniom tych posłańców 13 maja 1433 r. w bitwie pod Rybnikiem husyci ponieśli sromotną klęskę. Lochy swoim zasięgiem obejmowały cały rynek, a stamtąd prowadziło tajemne przejście do podziemi starego kościoła, gdzie znajdowała się studnia z czystą, źródlaną wodą. To maleńkie źródełko wiele razy ratowało życie tym, którzy z różnych powodów ukrywali się w lochach. Wejść do podziemi było przynajmniej cztery. Znajdowały się one w piwnicach kamienic wybudowanych wokół rynku. Jeden z tuneli zaczynał się obok dzisiejszego Urzędu Miasta. Stał tam kiedyś stary domek służący za pomieszczenie dla stróża pilnującego budynku urzędu. Pod tą chałupką była wielka piwnica. Ukryte w niej wejście prowadziło do lochu, którym podobnie jak innymi tunelami można było dotrzeć do kościoła i wyjść daleko za murami miasta. Jeden z lochów kończył się pod nieistniejącą dziś kapliczką na cmentarzu ewangelickim. Z tym miejscem łączy się historia barona von Duranta, który po tajemniczej, rodzinnej tragedii zamknął się w swoim gabinecie i rzadko opuszczał mury zamku. Baron marniał w oczach. Był coraz słabszy. Chwilami wyglądem przypominał szaleńca. Czasem tylko, blady i smutny baron, pokazywał swoje oblicze poddanym. Wychodził wtedy z pałacu i snuł się po ścieżkach rozległego parku, tych samych, po których tak często w towarzystwie ukochanych piesków spacerowała jego piękna żona. Ludzie mówili, że nieszczęście barona to z powodu śmierci córki, która udławiła się jabłkiem. Zaniepokojona pokojówka baronowej, która coraz częściej wkradała się do gabinetu pana, zaczęła namawiać barona do udziału w nabożeństwie. - Panie – mawiała pokojówka – tylko Bóg może ukoić twoje serce. Jutro uroczyste nabożeństwo. - Wierna służąca miała nadzieję, że baron spotka swoich znajomych i znowu zainteresuje się ukochaną polityką oraz zaniedbanym majątkiem. Przez wiele dni baron z gniewem wyrzucał ją z gabinetu, gdy tylko napomknęła o wyjściu z domu. Któregoś dnia dziedzic wezwał parobka. Długo rozmawiali za zamkniętymi drzwiami. Po tej rozmowie do pałacu zaczęli przychodzić chłopi z obcych wsi i znikali tam na długie godziny. Już wkrótce ciekawscy mieszkańcy Baranowic poznali prawdę. Baron nakazał zburzyć ściany piwnicy, pogłębić ją i wybudować ogromny tunel łączący pałac z grobowcem rodzinnym, znajdującym się na cmentarzu ewangelickim w Żorach. Husyci - ruch religijny i polityczny zwolenników czeskiego reformatora religijnego Jana Husa, istniejący na przełomie XIV i XV wieku. J. Hus głosił odrzucenie autorytetu papieży, krytykował dogmaty o sakramentach i łasce. 1 2 Legenda o złym Jastrzębiu [ w:] K. Miarka Husyci na Górnym Śląsku, Mikołów 1910 r. 1 Minęły lata. Baron zmarł, pałac zamieniono w szkołę, a ludzie ciągle opowiadali o niezwykłym tunelu. Któregoś dnia dwaj chłopcy postanowili sprawdzić, czy tunel naprawdę istnieje. W czasie przerwy ukradli woźnemu klucze do piwnicy. Po lekcjach nie wyszli z budynku, ale ukryli się w zakamarkach pałacowych i czekali aż wszyscy rozejdą się do domów. Gdy w pałacu zaległa cisza, otworzyli drzwi piwnicy. Powoli zeszli po schodach, mijając ostrożnie żelazne haki wbite w ściany, na których niegdyś wieszano upolowaną w lasach zwierzynę. Gdy dotarli do najniższego miejsca piwnicy, zauważyli otwór w ścianie. Zbliżyli się do niego pewni, że znaleźli wejście do lochu. Na ich twarzach pojawił się triumfalny uśmiech. Wtedy usłyszeli cichuteńki śpiew i zobaczyli postać kobiety ubranej w biel, która rozpostarła ręce, zasłaniając dalszą drogę. Przerażeni chłopcy zaczęli uciekać. W mgnieniu oka znaleźli się obok drzwi wyjściowych ze szkoły. Okazało się , że były one zamknięte na kłódkę. Nieszczęśni poszukiwacze przygód zaczęli wrzeszczeć. Usłyszał ich woźny, otworzył drzwi i uspokoił urwisów. Gdy usłyszał, jaką przygodę przeżyli uczniowie, powiedział: - Baron wybudował tunel, aby nikt nie przeszkadzał mu w cierpieniu. Pragnął samotności. I to należy uszanować. Są tacy, którzy twierdzą, że pałac i baranowickie lochy powstały na wiele lat przed przybyciem do Baranowic barona von Duranta. Stary zamek pełnił wówczas funkcje obronne, a stare lochy prowadziły aż na leśne bagna i umożliwiały ucieczkę przed wrogiem. Nowy właściciel kazał przebudować i powiększyć pałac. W czasie remontu miano zasypać jedną kondygnację piwnic ukrytą głęboko w ziemi. Pozostała mała piwniczka na wino i upolowaną w pobliskich lasach zwierzynę. A to, co pozostało w niej niezwykłego, to podziwiana przez służbę winda służąca do transportu posiłków. Zamkowe piwnice przestały przypominać lochy, jednak przyjemnie jest wierzyć, że podziemne korytarze miały wpływ na losy pojedynczych ludzi oraz dzieje całego miasta. 2