recenzja 1

Transkrypt

recenzja 1
O „Co łączy ich trzech? ‘’ słów kilka, Paweł Lewandowski
Przyzwyczajenie wymusza na czytelniku poszukiwanie odpowiedzi na stawiane w tekście, a
tym bardziej w samym tytule, pytania. Jednak w przypadku Co łączy ich trzech? Oskara Tendelskiego,
autor stawiając pytajniki serwuje kolejne poboczne informacje, nakazując uzbroid się w cierpliwośd,
by w koocu pozostawid odbiorcę w niedosycie zrozumienia lub wręcz bez odpowiedzi.
Jednocześnie przytłaczające w początkowej części tekstu ilości nazw organizacji i
stowarzyszeo, z którymi powiązani byli Nobliści i następujące po tym podanie kontekstu ich
wyliczenia napawa niesmakiem. W szczególności mam tutaj na myśli padające stwierdzenie: wiemy
już kim są i czym się zajmują nasi nobliści. Autor stawia je po wyliczeniu otrzymanych nagród,
zajmowanych stanowisk – swoistych statusów, wspominając przy tym zupełnie szczątkowo o
prowadzonych przez naukowców wykładach, nie znacząc nawet słowem o badaniach. Takie ujęcie
pozwala domniemywad, że działalnośd naukowa (i nie tylko naukowa) mogłaby byd rozumiana przez
pryzmat nabytych statusów. Owszem, można zgrubnie założyd, że doceniony nagrodami naukowiec
jest specjalistą najwyższej klasy, jednak same nagrody nie opisują w żaden sposób zakresu
prowadzonych przez niego badao.
Jednak z dysonansów, jakie pojawiły się w Co łączy ich trzech? najbardziej utkwił mi
następujący:
Co zatem zrobili, że wszyscy zasłużyli na wyróżnienie?
Otóż odpowiadając na to pytanie trzebaprześledzić poczynania każdego laureata z osobna, zachowując przy tym
ich wzajemne relacje.
Wcześniej autor wspomniał już o niezależności badao Noblistów. Jednak w tym momencie wydaje się
sugerowad, że możnaby rozpatrywad ich wspólną pracę oraz że ten aspekt będzie pomijał.
Niemniej, drugą połowę tekstu ocenid należy już wyżej. Można zaczerpnąd z niej kilka
ciekawych infomacji. Wyartykułowane są niektóre poglądy badaczy dotyczące zjawisk zachodzących
na szeroką skalę (baoki finansowe) oraz te dotyczące własności zachowao cen akcji spółek w
zależności od wartości fundamentalnych.
Dalej jednak Pan Oskar o Famie pisze, że:
Jego chyba największym odkryciem było zauważenie, że stosunek wyceny do dywidendy (czyli dochodu z
kapitału uzyskiwanego z tytułu własności akcji) dąży do spadku kiedy jest wysoki, a ma tendencję wzrostową
kiedy jest niski.
Trudno tutaj zgodzid się z autorem. Nie wspomina on nawet o modelu rynku zaproponowanym przez
Famę (będącym rozwinięciem modelu wyceny aktywów kapitałowych <CAPM> Sharpe’a <Nobel w
1990 r. >), czy chociażby wiążącej się z nim koncepcji ryzyka specyficznego. Model ten dał, w pewnym
sensie, podstawę Hansenowi do sformułowania w 1982 uogólnionej metody momentów (GMM;
metoda wspomniana, jednak nazwa pominięta przez Tendelskiego), a także Schillerowi do
zaproponowania alternatywy dla modeli zakładających racjonalne podejmowanie decyzji przez
inwestora - finansów behawioralnych (braknie w pracy Tendelskiego).
O „Co łączy ich trzech? ‘’ słów kilka, Paweł Lewandowski
1
Poza, zupełnie błędna jest, podana jako uzupełnienie, definicja dywidendy. Tendelski pisze, że
tytuł własności akcji prowadzi do uzyskiwania kapitału, z którego dochód to dywidenda. W
rzeczywistości to akcjonariat tworzy kapitał dla spółki, a dywidenda stanowi częśd dochodu (w
szczególności zysku netto) uzyskiwanego przez spółkę, która to, ceateris paribus, pracuje na kapitale
uzyskanym od akcjonariuszy. Wartośd kapitału jest stanem pasywów spółki (wartośd bilansowa), a
dywidenda wynika z procesu obrotu aktywami (Rachunek Zysków i Strat). Wypłata dywidendy nie
musi mied związku ze zmianą stanu pasywów spółki1.
Artykuł wydaje się stanowid zlepek wbiórczych informacji encyklopedycznych, notatki
prasowej z uzasadnienia Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk dla przyznania Nagordy Nobla oraz
luźnych refleksji na temat tych elementów pracy badaczy. Całośd ztabloidyzowana – oparta o
sprzecznośd poglądów, osiągnięcia, kontrowersje, które mogłyby byd skonsumowane przez możliwie
szerokie grono obiorców. Czy jednak do takiego grona tekst miał byd kierowany?
1
Przykładem może byd spółka, która zwiększyła w ciągu roku sumę bilansową poprzez emisję akcji, które zostały nabyte przez dotychczasowych akjconariuszy. Kapitał
powiązany z poszczególnymi akcjonariuszami uległ zwiększeniu. Jednak emisja ta nie przyczyniła się w danym roku obrotowym do zwiększenia sprzedaży bądź zmniejszenia kosztów
spółki. Tym samym, zysk nie uległ poprawie, a ewentualna dywidenda przy racjonalnym działaniu zarządu nie mogła zostad zwiększona. Z punktu widzenia akcjonariatu, zwiększenie
posiadania udziałów w kapitałach spółki nie miało związku z uzyskaniem dywidendy.
O „Co łączy ich trzech? ‘’ słów kilka, Paweł Lewandowski
2