12-2:edek.qxd PS-FILE: 10.203.59.150

Transkrypt

12-2:edek.qxd PS-FILE: 10.203.59.150
12 wydarzenia
Czwartek 18 grudnia 2014
Gazeta Wyborcza
wyborcza.pl
ŚWIAT
Był kij, czas na marchewkę
Nie każdy dług jest zły.
Unia wreszcie zrozumiała,
że musi pomóc wzrostowi
gospodarczemu. Także
za pomocą inwestycji
z publicznych pieniędzy
– mówi były włoski premier
Mario Monti.
Dziś „planem
inwestycyjnym dla Europy”
zajmie się szczyt UE.
TOMASZ BIELECKI BRUKSELA
REKLAMA
33013769
Tematem szczytu UE, który dziś poprowadzi Donald Tusk, będą Ukraina
i Rosja oraz „plan inwestycyjny” Jeana-Claude’a Junckera, szefa Komisji
Europejskiej. Zakłada rozmnożenie
niedużych publicznych pieniędzy zUE
do 315 mld euro na inwestycje m.in.
w infrastrukturę energetyczną i innowacje. Mają się dołożyć inwestorzy
prywatni, a także – na zasadzie dobrowolności – rządy krajów UE. Polska jest do tego gotowa. Celem planu
Junckera jest ratowanie UE z pułapki
stagnacji.
BARTOSZ BOBKOWSKI
ROZMOWA Z
MARIEM MONTIM*
TOMASZ BIELECKI: Czy plan Junckera pomoże Europie?
MARIO MONTI: Ważniejsze od kon-
kretnych rozwiązań z planu Junckera jest wysłanie sygnału, że Europa potrzebuje – i, co jeszcze ważniejsze, zaczęła to rozumieć – więcej inwestycji
do rozkręcenia wzrostu. To duża zmiana, także kulturowa. Od początku kryzysu Unia zajmowała się tylko dyscypliną budżetową, zbijaniem deficytu
i długu. Kraje Unii, w tym Francja
i Włochy, zrobiły dużo w tej sprawie,
mocno cięły wydatki. Ale taka polityka to wypaczenie, bo dyscyplina bez
dbania o wzrost ma krótkie nogi.
Teraz Juncker obiecuje, że pieniądze, które kraje Unii przeznaczą na
składki do „funduszu Junckera”, nie
będą traktowane jako obciążenie przy
ocenach ich budżetów przez Komisję
Europejską. Apeluję, żeby podobną
ulgę zastosować także w przypadku
wydatków na inwestycje publiczne na
poziomie pojedynczych krajów Unii.
To pozwoliłoby państwom UE na pomaganie wzrostowi bez narażania się
na kary za łamanie wskaźników budżetowych.
do Portugalii, to dlaczego Bratysława miałaby wchodzić do tej gry?
Proponował pan podobne rozwiązanie już jako premier Włoch, ale
wtedy Berlin to zablokował. Niemcy przekonywały, że nie wolno dopuścić do erozji dyscypliny budżetowej.
– Kto wie, czy nie ten trzeci filar [czyli np. sprawne znoszenie barier whandlu internetowym]. Widzę tu duże pole do popisu dla premiera Davida Camerona, zwłaszcza w kontekście zapowiedzianego przez niego referendum na temat pozostania Londynu
w UE. Liberalizacja gospodarcza była i jest nośnym hasłem na Wyspach.
Gdyby Cameron podniósł w Brukseli sztandar walki o lepszy wspólny rynek w Unii, a także o mieszczące się
w tej samej filozofii przyspieszenie
negocjacji umowy o wolnym handlu
między UE i USA, to znalazłby murowanych sojuszników m.in. w Polsce
i innych krajach Europy Środkowej.
Azarazem zyskałby dla Brytyjczyków
pozytywne przesłanie na temat pozostania w zdrowiejącej Unii.
– Klimat w UE powoli zmienia się
na korzyść moich postulatów. Francja, Włochy i unijne Południe nie mogą oskarżać Niemiec o technokratyczną bezduszność, gdy chcą pilnować zasad dyscypliny. Ona jest zapisana w prawie. Ale jednocześnie unijna Północ nie może oskarżać Południa,
że za szukaniem pomysłów na wzrost
kryje się zwykła chęć zamaskowania
chorej rozrzutności. Uważam, że traktat z Maastricht z lat 90. pozwala na
taką interpretację prawa UE, by poszczególne kraje łożyły na zdrowe inwestycje publiczne bez narażania się
na kary za zły budżet.
Warto stosować argumenty natury moralnej do kwestii budżetowych.
Dlatego mówię Niemcom, że dług może służyć dobrej przyszłości ich dzieci, wnuków i przyszłych pokoleń.
Niemcy mogą teraz pożyczać na tak
niski procent, że jeśli włożyłyby pożyczone fundusze w infrastrukturę
i inwestycje, np. w innowacje, badania i rozwój, to przyszły zysk przerósłby odsetki od obecnych pożyczek.
Nie każdy dług publiczny jest zły.
Plan Junckera zakłada, że rządy
wpłacają składki do funduszu, ale
nie mają gwarancji, że sfinansują
one inwestycje w ich krajach. Skoro
np. z pół miliarda wpłaconego przez
Słowację wszystko miałoby trafić
USA POMOGĄ UKRAINIE
Biały Dom niespodziewanie
ogłosił we wtorek, że prezydent
Barack Obama podpisze ustawę o wsparciu dla ukraińskiej
wolności, którą Senat jednogłośnie przyjął kilka dni temu.
Republikanie, którzy mają
większość w niższej izbie Kongresu, również zapowiadają jej
poparcie.
Ustawa m.in. otwiera drogę
do tego, żeby USA udzieliły
Ukrainie pomocy wojskowej,
tzn. wysłały jej rakiety przeciwczołgowe, radary i drony
szpiegowskie (jak dotąd Obama sprzeciwiał się dozbrajaniu
rządu w Kijowie).
Są w niej zapisane również
nowe sankcje przeciw Rosji
– głównie przeciw jej przemysłowi zbrojeniowemu, w szczególności przeciw największemu
rosyjskiemu eksporterowi broni Rosoboronexportowi i innym
firmom, które „przyczyniają się
REKLAMA
33011409
do niestabilności na Ukrainie”
idostarczają broń do krajów, których rządy sobie tego nie życzą
(poza Ukrainą chodzi m.in.
o Mołdawię i Gruzję, które mają
prorosyjskie enklawy).
W senackiej ustawie jest również paragraf, który teoretycznie może dotyczyć Polski – amerykańskimi sankcjami ma zostać ukarany również Gazprom,
jeśli złamie umowy o dostarczaniu gazu do któregokolwiek
z państw NATO.
Ustawa nie wprowadza automatycznie wszystkich sankcji,
lecz jedynie daje prezydentowi
USA wolną rękę w kwestii ich
wdrożenia bądź nie. Jeszcze kilka dni temu Obama wypowiadał
się oniej negatywnie, ale we wtorek jego rzecznik wyraził nadzieję, że Izba Reprezentantów
szybko przegłosuje senacki projekt, a prezydent będzie mógł go
podpisać jeszcze w sobotę. MZ
– Wiele będzie zależeć od wiarygodności instytucji UE. Jeśli obywatele będą im ufać, to zaufają także,
iż podział pieniędzy będzie mądry.
Ale jeśli Bruksela nadal będzie w sposób populistyczny przedstawiana
przez krajowych polityków jako banda szkodliwych eurokratów, to wszystko licho weźmie.
Plan Junckera ma trzy filary. Pierwszy to pieniądze na inwestycje. Drugi – szybka ścieżka w przygotowaniu konkretnych projektów do
współfinansowania, a trzeci to reformy pogłębiające jednolity rynek
UE. Co będzie najtrudniejsze?
Kraje strefy euro poprosiły Junckera, Tuska oraz szefów eurogrupy
i Europejskiego Banku Centralnego
o przedstawienie planu reform strefy euro. Co jest najpilniejszym zadaniem?
– Warto wrócić do już wcześniej
dyskutowanego pomysłu „kontraktów” reform, czyli unijnych zachęt finansowych do wprowadzenia trudnych reform w poszczególnych krajach. Trzeba nam polityki kija i marchewki, ale od początku kryzysu mieliśmy tylko mnóstwo kijów. Czas najwyższy pomyśleć o marchewkach. *Mario Monti – były premier Włoch
i były komisarz UE. Członek Berggruen
Institute on Governance. Doradzał
Hermanowi Van Rompuyowi
Sankcje
wobec Krymu
Unia Europejska rozszerzyła
w środę restrykcje wobec anektowanego przez Rosję Krymu.
Na półwysep nie będzie wolno eksportować sprzętu do wydobycia
surowców naturalnych, zakazano
inwestycji kapitałowych w przedsiębiorstwa na półwyspie, a także
objęto sankcjami sektor turystyczny. W rezultacie statki
wycieczkowe z Unii nie będą zawijać do krymskich portów.
UE już wcześniej nałożyła
restrykcje na sektor energetyczny i telekomunikacyjny na Krymie.
Natomiast nie zanosi się, by na
dzisiejszym szczycie UE podjęto dyskusję o rozszerzeniu (czy też łagodzeniu) sankcji wobec Rosji. Unijna
dyplomacja szykuje się do dyskusji
o skuteczności restrykcji dopiero
w styczniu-lutym 2015 r. Część sankcji wizowych wobec rosyjskich notabli wygasa w marcu 2015 r. i do ich
przedłużenia będzie trzeba jednomyślnej decyzji 28 krajów UE. TOBI
2