21.1.Stanisław Olędzki, Białystok wyszedł na prostą

Transkrypt

21.1.Stanisław Olędzki, Białystok wyszedł na prostą
1
21.1.Stanisław Olędzki, Białystok wyszedł na prostą
„Ruch Muzyczny” 22 września 1991 nr 19 - relacje
Białystok nie należy co prawda do centrów muzycznych, jednak i on w minionym sezonie
zwrócił na siebie uwagę buntem miejscowych filharmoników, w wyniku którego nastąpiła zmiana
dyrektora, kierownika artystycznego i pierwszego dyrygenta w jednej osobie. O ile pożegnania z
Tadeuszem Chachajem nie można nazwać eleganckim (to również świadczy o wzajemnych
awersjach), to pozyskanie nowego dyrektora odbyło się w sposób najlepszy z możliwych. Konkurs
na wakujące stanowisko dyrektora Filharmonii Białostockiej wygrał dyrygent ze Śląska —
Mirosław Jacek Błaszczyk.
Do tej pory nie zabierałem właściwie głosu w tej sprawie mimo wręcz prowokującego artykułu
Jacka Grüna Pucz w Białymstoku („Ruch Muzyczny" nr 23/1990). Uczestnicząc bowiem w pracach
komisji konkursowej wiedziałem, że wybraliśmy dobrego dyrygenta; jakim będzie dyrektorem i
kierownikiem artystycznym — czas pokaże. Dzisiaj, po pierwszym sezonie pracy Mirosława Jacka
Błaszczyka, można ocenić jego działania artystyczne i organizatorskie.
Orkiestrę białostocką znam „od urodzenia”, od pierwszego koncertu jako zespołu jeszcze
amatorskiego w lipcu 1954 r. Obserwowałem jej rozwój i przekształcenia poprzez upaństwowienie
aż do statusu Państwowej Filharmonii. Dziesięć lat recenzowałem jej działalność (1975—1985),
oceniałem plany repertuarowe i ich realizację. Mając taką skalę odniesień porównałbym początek
kadencji Błaszczyka do pełnego pasji i osiągnięć okresu dyrekcji Jana Kulaszewicza, który na tyle
podniósł poziom artystyczny orkiestry, iż droga do nadania jej miana filharmonii była czystą formalnością. Błaszczyk ujął białostockich filharmoników sposobem pracy dyrygenckiej,
bezpośredniością i postawieniem w centrum wspólnych zainteresowań jednej tylko sprawy:
kształtowanej interpretacji. Tego tej orkiestrze najbardziej brakowało.
Po roku pracy nowego dyrektora można określić jako artystę wrażliwego, dynamicznego i
wszechstronnego. O wszechstronności świadczy chociażby to, że kieruje wszystkimi orkiestrami
symfonicznymi w Białymstoku, tzn. — poza filharmoniczną — orkiestrą Filii Akademii Muzycznej
w Warszawie oraz Zespołu Placówek Kształcenia Artystycznego (Liceum Muzyczne i PSM II st.).
Rezultaty obserwowaliśmy na koncertach — popisach młodych wykonawców: profesjonalizm,
czyli to, o co w takim szkoleniu chodzi. Dodajmy, że Błaszczyk wziął na siebie trud prowadzenia
koncertów symfonicznych z udziałem dyplomantów Filii AM i PSM II st. Koncerty takie wymagają
poza „zwykłymi” przymiotami dyrygenckimi zupełnie wyjątkowego refleksu, gdyż debiutująca
młodzież mimo dobrego przygotowania, sprawia nieraz różne niespodzianki.
Innym dowodem wszechstronności Błaszczyka są jego zainteresowania repertuarowe. Czuje się
dobrze w każdym stylu i epoce, docenia też znaczenie muzyki współczesnej. Melomani białostoccy
długo zapewne będą wspominać wykonania takich dzieł, jak Koncert na orkiestrę Lutosławskiego,
Simple symphony Brittena czy Orawa Kilara. W kwietniu zainaugurowana została „Akademia
Muzyki Współczesnej”, której ideą jest wypełnienie luki między repertuarem obiegowym a
współczesnym. W pierwszym koncercie z tego cyklu Witold Szalonek snuł interesującą gawędę o
problemach współczesnego języka muzycznego ilustrowaną polską muzyką współczesną
przygotowaną przez Błaszczyka.
Filharmonia Białostocka pod dyrekcją Błaszczyka nawiązała ścisłą współpracę z miejscową
rozgłośnią radiową, która czterokrotnie transmitowała koncerty symfoniczne. Nie trzeba dodawać,
jakie znaczenie dla poziomu wykonawczego ma kontakt z mikrofonem. Inny sposób doskonalenia
gry zespołowej polega na zapraszaniu dyrygentów znanych z zamiłowania do precyzji; obok
koncertów radiowych precyzją i poziomem artystycznym wyróżniały się programy prowadzone
przez Jana Wincentego Hawla, Szymona Kawallę, Karola Stryję.
Błaszczyk poszukuje nowych, niekonwencjonalnych formuł programu, widząc w tym sposób na
przyciągnięcie słuchaczy do Filharmonii: np. zestawienie dwóch wersji obu suit Griega Pccr Gynt
— oryginalnej i zaaranżowanej na Big Warsaw Band Stanisława Fijałkowskiego, koncert
2
symfoniczny (dyr. Jan Walczyński) z programem muzyki Michaela Jacksona, Whitney Houston i
zespołu The Beatles, czy wreszcie zamykający sezon, ciekawie wyreżyserowany wieczór z Le
quattro stagioni Vivaldiego zderzonymi z Pieśniami Józefa Świdra do Czterech pór roku,
zakończony — jak przystało na tę okazję — Symfonią fis-moll ,, Pożegnalną'' Haydna. Walka o
słuchacza bądź widza jest zdrową reakcją na nową sytuację ekonomiczną instytucji artystycznych.
Sytuacja owa zmusza placówki kultury do nowych zachowań, których nie miały okazji ani
potrzeby wyuczyć się przez dziesięciolecia względnego bezpieczeństwa ekonomicznego.
Filharmonia Białostocka energicznie zabrała się do poszukiwania sponsorów wspierających
mecenat państwowy. Bez ich wsparcia finansowego ubiegły sezon byłby znacznie uboższy, mniej
atrakcyjny Bez sponsorów nie byłoby w Białymstoku np. „perły sezonu” Jerzego Maksymiuka z
jego dawną orkiestrą kameralną „Sinfonia Varsovia”. Środki uzyskiwane z Ministerstwa Kultury i
Sztuki wystarczają na skromne płace dla muzyków; pieniądze na honoraria (zwłaszcza dla lepszych
solistów i zespołów) trzeba już zdobywać samodzielnie. Częściowo dzięki sponsorom odbyły się
występy tak atrakcyjnych artystów, jak Karol Stryja i Zdzisława Donat (arie z oper Donizettiego i
Mozarta), Barbara Górzyńska (Koncert skrzypcowy Sibeliusa), Chór „Poznańskie Słowiki” Stefana
Stuligrosza, Jerzy Godziszewski z cyklem Dwadzieścia spojrzeń na Dzieciątko Jezus Messiaena,
Kaja Danczowska i Andrzej Bauer w Koncercie podwójnym Brahmsa, fenomenalny kontrabasista
Bogusław Furtok, Szymon Kawalla z interesującym programem (kompozycje Romualda
Twardowskiego i Obrazki z wystawy Musorgskiego — Ravela) i wreszcie — last, not least — Jerzy
Maksymiuk i „Sinfonia Varsovia”.
W sezonie 1990/91 działalność Filharmonii Białostockiej sponsorowali; Ewa Travel Services —
Polsko-Amerykańskie Biuro Podróży, „Schola” Spółka z o. o., Dom Wydawniczy „Totus”, Zakład
Wydawniczy „Versus”, JOLIMEX — Oddział w Białymstoku, Mazowieckie Zakłady Graficzne,
DIGITAL, Białostockie Zakłady Graficzne „EKOMAR” Ltd., Spółdzielnia Pracy „Pogoń”.
Filharmonia jednak nie tylko wyciąga ręce do sponsorów, ale i sama organizuje koncerty na cele
społeczne, jak pomoc na rzecz Litwy, budowa pomnika księdza Jerzego Popiełuszki (już odsłonięty
i poświęcony przez Jana Pawła II), czy udział w oprawie muzycznej wizyty papieskiej w
Białymstoku.
Zmiana dyrekcji Filharmonii nie zachwiała na szczęście wspaniale rozwijaną od wielu lat
działalnością umuzykalniającą prowadzoną wśród dzieci przedszkoli, szkół podstawowych i
młodzieży szkół ponadpodstawowych. Liczba tych audycji sięgała w ostatnich latach dziewięciuset.
W minionym sezonie było ich aż 1086! Jak będzie w przyszłości — nie wiadomo, ponieważ brak
środków i tu nakazuje szukać niekonwencjonalnych rozwiązań. Obrazu Filharmonii dopełnia
wywodzący się z jej młodych muzyków zespół kameralny „Ars Iuvenum”. który m.in. uczcił
pięknym programem (Kwartet D-dur KV285 i Kwintet A-dur KV 581) Rok Mozartowski.
Po pierwszym sezonie białostoccy melomani ufają, że wichry kariery nie porwą Mirosława
Jacka Błaszczyka z Białegostoku zbyt wcześnie.
STANISŁAW OLĘDZKI