Ściągnij cały dodatek

Transkrypt

Ściągnij cały dodatek
Pracodawca transportu drogowego
Bolesław Milewski,
przewodniczący OZPTD i wiceprezes ZMPD
Piłeś, prowadziłeś, zabiłeś – na
zawsze pożegnaj się z „prawkiem”
M
oże zabraknąć miejsc w więzieniach, bo sądy od 1 lipca obligatoryjnie orzekają utratę prawa jazdy na zawsze wobec pijanych sprawców ciężkich wypadków oraz tych, którzy uciekną
z miejsca zdarzenia. „Dwugazowi” recydywiści mogą trafić do więzienia
nawet na 5 lat.
Od 1 lipca wchodzi w życie nowelizacja kodeksu karnego, która daje
sędziom bat na pijanych kierowców. Jeżeli w wypadku spowodowanym
przez kierowcę w stanie nietrzeźwości, powyżej 0,5 promila, ktoś zginie
lub odniesie ciężkie obrażenia ciała, wówczas sąd będzie musiał obligatoryjnie orzec utratę prawa jazdy na zawsze. Takie same sankcje poniosą kierowcy, którzy zbiegną z miejsca ciężkiego, kwalifikowanego wypadku. To
jest dobry krok, aby z ruchu wyeliminować nieodpowiedzialnych kierowców, którzy, wprawdzie rzadko, trafiają się także w naszym środowisku.
Niestety, ustawodawca jednak zostawia sądowi furtkę w postaci wyjątkowych okoliczności, np. trudnej sytuacji rodzinnej pijanego sprawcy
wypadku. Moim zdaniem prawo powinno być stanowcze i jedynie folgować w sytuacjach wyższej konieczności, np. gdy zaistniała nagła potrzeba
odwiezienia kogoś do szpitala. A ludzie giną, są kalekami, za co, de facto,
płacimy wszyscy w postaci długoletnich rent. Moim zdaniem poza karami, pijani kierowcy powinni być napiętnowani społecznie, poprzez podanie nazwiska do wiadomości publicznej czy roboty społeczne. Nie ma innego wyjścia, aby radykalnie
zmienić tę sytuację.
Nowelizacja przewiduje także surowsze sankcje dla recydywistów. Kary zostały podwyższone dla kierowców
z „promilami” lub po narkotykach zatrzymanych za kółkiem, z sądowym zakazem prowadzenia pojazdów, wcześniej skazanych za kierowanie w stanie nietrzeźwości lub sprawców w przeszłości wypadku po alkoholu lub narkotykach. W takich
sytuacjach nowelizacja przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Takie same sankcje będą także orzekane wobec kierowców, którzy uciekną z miejsca wypadku.
Z jednej strony czytając gazety codzienne, które przynoszą mnóstwo informacji o pijanych sprawcach wypadków, całym sercem jestem za taką nowelizacją. Z drugiej zaś, czy dalsza penalizacja coś przyniesie? 24-godzinne sądy miały być
antidotum na ten problem. I nic. Pracę trzeba zacząć od podstaw, bo w Polsce istnieje społeczne przyzwolenie na jazdę po
pijanemu. I jak zwykle, cały diabeł jest pogrzebany w świadomości. Nasz Związek dokładnie o tym wie i czynnie angażuje
się w każdą inicjatywę zwiększającą bezpieczeństwo na drodze. Przed nami jednak jeszcze długa droga…
Bolesław Milewski
38
Bolesław
Milewski,
przewodniczący OZPTD
i wiceprezes
ZMPD
Szkolenia, temat gorący
Spotkanie OZPTD w Rzeszowie. Ponad 30
przewoźników z województwa podkarpackiego
wzięło udział w cyklicznym spotkaniu regionalnym. Do Rzeszowa przybyli także dyrektor
generalny OZPTD Piotr Grześ i Maciej Wroński, dyrektor Biura Prawnego OZPTD. Zebranie
poprowadził Adam Łobaza – przewodniczący
regionu podkarpackiego.
O szkoleniach. Wiodącym tematem spotkania były szkolenia kierowców i przewoźników.
Dyrektor Piotr Grześ w swoim wystąpieniu
zwrócił szczególną uwagę na fakt, że ustawodawca podzielił kierowców samochodów ciężarowych i autobusów na dwie grupy – tych,
którzy już wcześniej uzyskali uprawnienia do
kierowania pojazdami oraz kierowców nowych, którzy w przypadku kat. D otrzymali
prawo jazdy do 10 września 2008 roku, a w
przypadku kat. C do 10 września 2009 roku.
Kierowcy pierwszej grupy, zgodnie z zapisami ustawy, muszą przejść co 5 lat kwalifikację
okresową. Jest to odrębny rodzaj szkolenia,
obejmujący swoim cyklem 35 godzin zajęć
teoretycznych. Ustawodawca wyznaczył obligatoryjne terminy ukończenia pierwszego takiego kursu. Są one uzależnione od daty uzyskania danego uprawnienia (patrz tabela).
Kierowcy, którzy świeżo nabyli uprawnienia do prowadzenia samochodów ciężarowych i autobusów zobowiązani są do odbycia
kwalifikacji wstępnej, która w zależności od
wieku kierowcy (granicą jest ukończenie 21
roku życia) obejmuje w sumie 280, bądź 140
godzin zajęć teoretycznych i praktycznych.
W spotkaniu uczestniczyło
30 przewoźników z regionu Podkarpacia
Lepiej pospieszyć się. W przypadku kierowców zakwalifikowanych do kwalifikacji okresowej dyrektor Grześ zaleca ukończenie tego
szkolenia odpowiednio wcześniej, uwzględniając czas na wydanie nowego dokumentu przez
stosowne wydziały komunikacji. Zdaniem
dyrektora Grzesia wydanie takiego dokumentu z wpisanym kodem 95, uprawniającym do
wykonywania zawodu kierowcy, może zająć
urzędowi nawet do miesiąca. Dla kierowców
do 60 roku życia ustawodawca przewiduje także
wykonanie badań lekarskich w okresie co 5 lat, a
w przypadku kierowców powyżej 60 roku życia
co 30 miesięcy. Kierowcy, którzy ukończą kurs
kwalifikacji okresowej, a posiadali wcześniej aktualne badania lekarskie, będą niestety zmuszeni do ponownego poddania się tym badaniom,
ponosząc dodatkowe koszty. W przypadku posiadania przez kierowcę 2 kategorii (np. C i D)
do wpisania kodu 95 przy wszystkich potrzebnych kategoriach w prawie jazdy wystarczy, zda-
niem dyrektora Wrońskiego, ukończenie tylko
jednego kursu tematycznego.
Związek przygotowany. W dalszej części
dyrektor Grześ zaznaczył, że OZPTD jest
przygotowane do przeprowadzenia wszelkich
rodzajów szkoleń – kwalifikacji wstępnej, kwalifikacji okresowej, szkoleń CPC czy z zakresu
czasu pracy kierowców. Te zadania mogą być
realizowane przez sieć 126 ośrodków szkoleniowych, wpisanych w rejestrach poszczególnych
wojewodów. Aby spełnić wymóg ustawowy,
związek zakupił niezbędne pojazdy – autobus i
samochód ciężarowy z odłączanymi systemami
ABS i ESP. Nowością w ofercie szkoleniowej są
kursy ekonomicznej jazdy. Do wszystkich tych
rodzajów szkoleń OZPTD dysponuje wykwalifikowaną kadrą. Dla członków i kierowców z ich
firm szkolenia na kwalifikację okresową kierowców są bezpłatne.
Tekst i foto:
Zbigniew Witamborski
39
Pracodawca transportu drogowego
Podczas spotkania w Licheniu
poświęcono nowe nabytki OZPTD
Najważniejsza jest
rozmowa
Relacja z Lichenia - część II
Uroczyste spotkanie OZPTD w Licheniu.
Kontynuujemy naszą relację z uroczystego
spotkania OZPTD w Licheniu. Pod koniec
spotkania przedsiębiorcy dyskutowali o
problemach polskiego transportu.
Poruszono temat konkurencji oraz niekorzystnych cen paliw, dopłat. Jeden z pracodawców zaproponował stworzenie audycji
radiowej dla celów informowania transportowców o najświeższych wydarzeniach z
kraju i zagranicy.
Paliwa rzecz drażliwa. W dyskusji powrócił temat kosztów paliwa, bo ta kwestia
mocno irytuje transportowców jeżdżących
na Wschód. Poruszono kwestię nielegalnego wwozu paliwa, która wywołała burzliwą dyskusję w kontekście przewoźników
wykonujących transport międzynarodowy.
Omówiono także sprawę szkoleń przewoźników i uzyskania prawa jazdy na kat. C oraz
wyższych kwalifikacji.
Inspekcja szuka rozsądnych rozwiązań. W
trakcie dyskusji do uczestników spotkania dołączył minister Tomasz Połeć. Minister uważa,
40
że przewoźnicy mogą, po wielu latach, spotkać
się z przedstawicielem służby i po partnersku
rozmawiać o polskim transporcie.
Minister poruszył problem przekraczania przez Rosjan bez zezwolenia przejścia
w Budzisku. Naświetlił efekty kontroli prowadzonych od grudnia minionego roku.
Stwierdził także, że takie działania powinny
być cyklicznie powtarzane, aby miały jakikolwiek skutek.
W przygotowaniu jest projekt ustawy
zawierający kary dla przewoźników. Będzie
to rewolucja, bo ustawa zakłada trzystopniowy system kar. W pierwszej kolejności
odpowiedzialnością obarczony ma być kierowca, następnie osoba zarządzająca, która
organizuje prace podległych ludzi. Hipotetycznie karą może być również obarczony
przedsiębiorca.
Problem nakładanych kar na przewoźników drogowych wywołał burzliwą dyskusję
wśród zgromadzonych.
Mniej bandytyzmu. Jacek Zalewski, dyrektor
Departamentu Analiz i Nadzoru MSWiA,
wspomniał również o bezpieczeństwie kryminalnym na drogach. Dziś do rzadkości
należą kradzieże transportu. Działania podjęte w kierunku bezpieczeństwa doprowadziły do zlikwidowania grup, zajmujących
się uprowadzaniem tirów.
ZW
Jacek Zalewski – dyrektor Departamentu Analiz
i Nadzoru MSWiA:
- Nadzoruję trzy służby, z którymi transportowiec ma
styczność na co dzień – Policję, Straż Graniczną, Państwową
Straż Pożarną. Policja realizuje zadania związane z bezpieczeństwem w ruchu drogowym. W 2009 roku udało się po
raz pierwszy, od ponad 30 lat, ograniczyć liczbę wypadków
poniżej 5 tysięcy ze skutkiem śmiertelnym. Jest to sukces
również przewoźników. Złożyły się na to m.in. bezpieczne
zachowania kierowców na drodze oraz nowoczesne samochody. Straż graniczna kontroluje zbiorniki paliwa oraz zezwolenia
międzynarodowe.
W Licheniu rozmawialiśmy z Tadeuszem Jarmuziewiczem
– sekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury
Liczymy na współpracę
środowiska
Truck Auto.pl: Jak układają się relacje
z Ogólnopolskim Związkiem Pracodawców
Transportu Drogowego oraz przewodniczącym Bolesławem Milewskim?
Tadeusz Jarmuziewicz: OZPTD to bardzo ważne środowisko, opiniotwórcze, ma
doskonałą wiedzę o rynku. Natomiast pan
przewodniczący, tak jak każdy ważny lider,
potrafi uzmysłowić ministrowi, jakie są potrzeby branży.
Truck Auto.pl: Co ministerstwo może zrobić,
aby ulżyć polskiemu transportowi drogowemu?
Tadeusz Jarmuziewicz: Nie ma jednego
uniwersalnego rozwiązania, które usatysfakcjonuje każdego. Natomiast należy zająć
się porozumieniem między Państwowymi
Lasami a branżą przewoźników. Temat niedokończony „nie ma kropki nad i”.
Pomoc prawna
na terenie Niemiec!
Ogólnopolski Związek Pracodawców
Transportu Drogowego otrzymuje
wiele sygnałów o wielu problemach,
jakie napotykają polscy przewoźnicy
na terenie Niemiec i innych państw
europejskich. Wychodząc naprzeciw
zapotrzebowaniu naszych członków,
nawiązaliśmy współpracę z kancelarią
prawną i kancelarią doradztwa gospodarczego na terenie Niemiec. Poniżej
przedstawiamy ofertę pomocy. Warto
zaznaczyć, że członkowie OZPTD mają
Pojazd
Continentala,
ofertę
specjalną.
w tle bazylika licheńska
Truck Auto.pl: Jak pan ocenia rozgraniczenie
odpowiedzialności między przewoźnika, załadowcę, spedytora i kierowcę?
Tadeusz Jarmuziewicz: Nie wiem czy będzie możliwe, na etapie prac w parlamencie,
ocenianie odpowiedzialności w tej kwestii.
Branża sama musi wypracować schemat
rozłożenia odpowiedzialności w tej kwestii.
Parlamentarzyści nie rozwiążą tego problemu li tylko w toku prac legislacyjnych.
Konieczna jest ścisła współpraca ze środowiskiem.
Truck Auto.pl: Czy zostały podjęte decyzje
o przekazaniu obowiązków BOTM do innej
instytucji?
Tadeusz Jarmuziewicz: Do końca roku
muszą być zlikwidowane gospodarstwa
pomocnicze, a taki status ma BOTM. Instytucja ta zostanie wcielona do Inspekcji
Transportu Drogowego. Specjalny projekt
jest już gotowy.
Rozmawiał:
Zbigniew Witamborski
Pomoc prawna w Niemczech
i wielu krajach Unii Europejskiej
•• windykacja roszczeń z tytułu niezapłaconych faktur
•• pomoc w kontaktach z BAG, policją i urzędami celnymi
•• interwencyjnie w zdarzeniu oraz w postępowaniach administracyjnych i odwoławczych
•• pomoc w przypadkach szkody, zniszczenia, kradzieży towaru w transporcie
•• pomoc i reprezentacja w sprawach cywilnych i karnych
Dla członków OZPTD oferta specjalna!
Szczegóły - Biuro OZPTD oraz:
Kancelaria Doradztwa Gospodarczego
Jerzy Goliński
Am Windmühlenberg 20
15711 Königs Wusterhausen
Tel.: +49 (3375) 566 474
Fax: +49 (3375) 566 472
[email protected]
www.wbkan.de
41
Pracodawca transportu drogowego
Firma realizuje transport na wszystkich
możliwych kierunkach po całej Europie
Dywersyfikacja wskazana
Portret firmy TS TS Transport-Service z Gdyni może poszczycić się
wspaniałym obiektem, zgranym teamem ponad 150 pracowników
i flotą 70 nowoczesnych zestawów jeżdżących w transporcie
międzynarodowym.
Baza. Nowoczesny obiekt biurowo-serwisowy o powierzchni 33000 mkw. i 70 zestawów
w transporcie międzynarodowym powodują, że trudno dostrzec tu jakiekolwiek oznaki kryzysu, który dopadł w ostatnim czasie
branżę transportową. Firma realizuje transport na wszystkich możliwych kierunkach
po całej Europie, a nowoczesny tabor (żaden
z zestawów nie ma więcej aniżeli 2 lata) preferuje do wykonywania frachtów w kierunku
Europy Zachodniej. – Nasze ciężarówki, spełniające dziś normę euro 5, wymienialiśmy na
przełomie 2008 i 2009 roku, dzięki temu tylko
na niemieckim mycie miesięcznie oszczędzamy 14-16 tys. euro w stosunku do uprzednio
posiadanego taboru – podkreśla Andrzej
Olechnicki, prezes i właściciel firmy. Średnie
wpływy z przejechanego kilometra niestety nie pokrywają kosztów. Ideałem byłaby
średnia stawka 0,86 euro/pusto,pełno/. Takie stawki średnie są już osiągalne na niektó42
rych kierunkach przy realizacji przewozów
wewnątrzwspólnotowych, jednak nie w powiązaniu z rynkiem polskim, co oczywiście
daje do myślenia i jest dowodem na stopień
przygotowania ekonomicznego przedsiębiorców branży transportowej. Stąd coraz
więcej namacalnych dowodów na upadki
firm naszej branży. Miesięcznie zestawy
Własny, autoryzowany
serwis to przede wszystkim oszczędności czasu
TS wykonują ok. 900 tys. km. Możliwe jest
to dzięki zatrudnieniu większej liczby kierowców w stosunku do liczby posiadanego
taboru. Uznanie może budzić niski współczynnik wykonywanych pustych przebiegów
wahający się od 6 do 7 proc.
Zatrudnienie. W firmie pracuje dziś około
150 pracowników, z czego 80 to kierowcy.
Znaczący jest fakt, że przez blisko 20 lat
działalności, pracownicy czują się związani z
firmą, a fluktuacja kadr jest bardzo znikoma.
Zarząd TS inwestuje zresztą w swoich pracowników: w studia wyższe, różnego rodzaju szkolenia i kursy, dopłaty do wypoczynku.
Na pomoc socjalną rocznie w firmie wydaje
się ok. 266 tys. złotych, poprawiając jakość
kadry pracowniczej.
Serwis. Wydawałoby się, że przy posiadanym przez firmę tak nowoczesnym taborze
nie opłaca się utrzymywać serwisu i dokonywać profesjonalnych napraw we własnym
zakresie. Nic bardziej błędnego! Własny,
autoryzowany serwis to przede wszystkim
oszczędności czasu potrzebnego na dojazd
do autoryzowanego serwisu i pieniędzy.
Dzięki współpracy z dostawcami taboru,
TS w swoim warsztacie dokonuje także serwisów i napraw gwarancyjnych. Ponieważ
działalność serwisowa na własne tylko potrzeby nie byłoby rentowna, firma uzyskała
zewnętrzne certyfikaty do napraw serwisowych ciężarówek DAF i wykonuje usługi w
tym zakresie także dla innych podmiotów.
Oprócz serwisu i napraw ciężarówek, dokonuje się w warsztatach firmy także napraw
naczep Schmitz, Koegel, KRONE, osi BPW
i SAF, systemów WABCO i Haldex. Do tego
celu TS Transport-Service posiada również
niezbędne autoryzacje. W warsztacie dokonać można także drobnych napraw powypadkowych. Firma dysponuje własną stacją
kontroli pojazdów i serwisem ogumienia.
W tym ostatnim opony napełnia się azotem, co w sposób istotny wpływa na bezpieczeństwo eksploatowanych w ten sposób
pojazdów (azot nie podtrzymuje palenia i
bez względu na temperaturę utrzymuje stałe ciśnienie). Powodem do dumy może być
także zlokalizowana na terenie firmy stacja
paliw autoryzowana przez Lotos z dystrybutorem roztworu AdBlue.
Nie tylko transport. Zdaniem Andrzeja
Olechnickiego, dziś z samego tylko transportu nie da utrzymać się firmy. Stąd taka
różnorodność w rodzajach prowadzonej
Średnie wpływy z przejechanego
kilometra niestety nie pokrywają
kosztów. Ideałem byłaby średnia
stawka 0,86 euro/pusto,pełno/
przez TS działalności. 33000 mkw. powierzchni bazy, z czego blisko 11000 to
powierzchnie biurowe, w znacznej mierze wynajmowane są innym podmiotom.
Olechnicki przyznaje, że znaczna część zysków firmy generowana jest właśnie z wynajmu. Kolejną inwestycją jest wybudowany
niedawno magazyn wysokiego składowania
typu A, o powierzchni 4000 mkw., który
dzięki położeniu obok rampy kolejowej naKolejną inwestycją
jest wybudowany
niedawno magazyn
wysokiego składowania typu A
– Nasze ciężarówki, spełniające dziś normę
euro 5, wymienialiśmy na przełomie 2008 i 2009
roku, dzięki temu tylko na niemieckim mycie miesięcznie oszczędzamy 14-16 tys. euro w stosunku
do uprzednio posiadanego taboru – podkreśla
Andrzej Olechnicki
dawał się będzie do wykonywania transportu multimodalnego. – Rozmowy dotyczące
wykorzystania tego obiektu trwają – zapewnia Olechnicki. Inną zrealizowaną przez
firmę inwestycją jest centrum konferencyjno-szkoleniowe, w którym przeprowadza
się szkolenia własnego personelu.
Andrzej Olechnicki znany jest w środowisku transportowym z dużej odwagi
wypowiadania swoich sądów. Jego zdaniem w Polsce mamy często do czynienia z nadinterpretacją przepisów. Służby
kontrolne, w tym ITD, zdaniem przewoźnika z Gdyni, zdecydowanie niewłaściwie
określiły swoje priorytety skupiając się na
prostym drenowaniu kieszeni, nie przyczyniając się do ochrony branży przed
skutkami nieuczciwej konkurencji i szarą
strefą. Zaprzecza to idei, jaka przyświecała
przy ich powoływaniu. Wiele organizacji
powołanych do życia dla ochrony polskiego przewoźnika to często przechowalnia
dla niewiele mających wspólnego z przewoźnikami osób, których jedynym osiągnięciem było doprowadzenie do upadku
prowadzonych przez nich firm i organizacji. Używając języka sportowego, czy do
reprezentacji narodowej w piłce nożnej
należy powoływać adeptów czy mistrzów
tej dyscypliny? Czy ocena umiejętności
winna być poparta dokonaniami, a nie odpornością wątroby?
Zbigniew Witamborski
43
Pracodawca transportu drogowego
Tiry na tory – czyli mierz
siły na zamiary…
Z dróg na tory. Celem akcji jest „doprowadzenie do przeniesienia tranzytu przez
Polskę z dróg na tory” oraz promocja kolei.
Inicjatywa współfinansowana jest ze środków Unii Europejskiej (w ramach programu
Infrastruktura i Środowisko) oraz przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
W komunikacie, jaki trafił do wielu redakcji przedstawiciele łódzkiego instytutu
serwowali dziennikarzom prawdziwe sensacje. Zdaniem organizatorów akcji przejazd
jednego „tira” po drodze odpowiada przejazdowi aż 163,840 samochodów osobowych.
Co więcej, z informacji instytutu wynika
również, że ciężarówki nie tylko rozjeżdżają
polskie drogi, ale też stanowią ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu. Wyliczono bowiem, że na 100 wypadków z udziałem
„tira” aż 19 kończy się czyjąś śmiercią.
Niestety, w komunikacie zapomniano
dodać, że chociaż w Polsce krzyżują się najważniejsze szlaki komunikacyjne w tej części Europy, kierowcy „tirów” (co rozumiemy po prostu jak zestaw ciągnik+naczepa)
spowodowali w zeszłym roku jedynie 2,3%
wszystkich wypadków. Organizatorzy akcji
44
„Tiry na tory” zdają się więc zapominać, że
„wypadki z udziałem”, to jednak nie to samo,
co „wypadki spowodowane przez...”
Utopia! Niestety, nawet jeśli zgodzić się z
wybiórczą argumentacją Instytutu Spraw
Obywatelskich z Łodzi, widmo transportowania przez Polskę ciężarówek koleją
Stan znacznej części torowisk w
Polsce śmiało porównać można
ze stanem polskich dróg
wydaje się równie wspaniałe, co utopijne. Dlaczego? Oczywiście sam pomysł
wysyłania ładunków tranzytowych „na
tory” nie jest zły. Koszty zewnętrzne
przewozu 100 tys. ton koleją są nawet
pięciokrotnie mniejsze, niż w przypadku
transportu drogowego. Teoretycznie więc
wszystko wygląda pięknie. Ciężarówki
po przekroczeniu granicy kierują się do
miejsc, gdzie ładuje się je na platformy
kolejowe. Pociągi udają się następnie na
wybrane terminale docelowe, a kierowcy
odpoczywają w tym czasie w komfortowych wagonach.
Zastanówmy się jednak, jak tego typu
rozwiązanie funkcjonowałoby w rzeczywistości?
Problemy. Pierwszy problem pojawia się
na długo przed tym, nim nasza ciężarówka
zapakowana zostanie na platformę kolejową.
W Polsce nie ma bowiem infrastruktury,
która pozwalałaby szybko kompletować tego
typu składy. Zwolennicy teorii wysyłania „tirów” koleją zapominają, że ciągnik z naczepą
to nie człowiek, który wskoczy do pociągu
wprost z peronu. By zapakować zestawy na
platformy kolejowe niezbędne są specjalne
terminale wyposażone w duże place manewrowe, rampy najazdowe oraz – jeśli planujemy załadować na pociąg również kontenery – dźwigi i suwnice. Problem w tym, że w
Polsce tego typu miejsca na palcach jednej
ręki policzyć może stolarz. Kolejnym problemem okaże się skompletowanie składów.
O ile łatwo wyobrazić sobie pociąg wiozący
ciężarówki w stronę Litwy (długość granicy
Wraz z nastaniem „sezonu ogórkowego” w mediach cyklicznie
powraca temat transportowania „tirów” koleją. Nie inaczej było
i w tym roku – w poniedziałek, 7 czerwca, ruszyła ogólnopolska
kampania społeczna „Tiry na tory”. Organizatorem akcji jest
Instytut Spraw Obywatelskich z Łodzi wspierany przez – tu
zaskoczenie - PKP Cargo.
to 104 km) czy Obwodu Kaliningradzkiego
(długość granicy 210 KM), o tyle skompletowanie składu jadącego na zachód czy południe byłoby trudne. Z Niemcami graniczymy na długości 467 km, długość granicy z
Czechami to niemal 800 km. Na jakie przejście graniczne skierować nasz pociąg tak, by
większość kierowców była zadowolona?
Oczywiście rozwiązanie tej kwestii wydaje się proste – wystarczy zbudować kilka
nowoczesnych obiektów przystosowanych
do obsługi dużej liczby zestawów. Pytanie
tylko jak i za co stworzyć taką infrastrukturę
od podstaw, skoro przed Euro 2012 PKP nie
były w stanie wyremontować kilku już istniejących dworców?
Wierzchołek góry. Brak odpowiednich terminali to jednak dopiero początek. W Polsce
brakuje również wagonów platform, na których ciężarówki mogłyby być transportowane. Jeśli zależy nam na szybkim załadunku
najlepiej, by każdy z wagonów posiadał własną rampę najazdową (tzw. wagon roll on-roll
off). Najbardziej realnym rozwiązaniem jest
zastosowanie platform łączonych w jeden
„pas drogowy” tak, by ciężarówki wjeżdżały
do pociągu jedna za drugą. Zakładając, że
na jedną platformę o długości 14-20 metrów
wchodzi jeden zestaw ciągnik+naczepa, kierowca pierwszej wjeżdżającej na trzydziestowagonowy skład ciężarówki będzie miał
Gdyby w Polsce istniała
obiecywana od lat sieć szybkich
autostrad i dróg ekspresowych
nikt nie wpadłby zapewne na
pomysł wysyłania kierowców na
dworce PKP
do przejechania ponad pół kilometra. Przy
obecnej infrastrukturze maksymalna szerokość platformy wynosić może 3,25 cm (co
wynika ze skrajni kolejowej), a szerokość
ciągnika siodłowego to około 2,5 m (oczywiście bez lusterek) – margines błędu jest więc
raczej niewielki. Pamiętajmy też, że platform
o takiej szerokości w Polsce praktycznie nie
ma. Większość używanych przez PKP Cargo
wagonów tego typu ma szerokość od 2740
mm do 3130 mm. Załadunek i odpowiednie
umocowanie zestawów zajmie więc sporo
czasu. Takie rozwiązanie ma też inną wadę.
Przy rozładunku awaria jednej ciężarówki
w składzie automatycznie oznacza „defekt”
wszystkich znajdujących się za nią. Przemanewrowanie składu skutkuje więc opóźnieniem, które dotyka kilku przewoźników.
Problem z platformami jest dużo bardziej złożony. Wg skrajni kolejowej z 1945
roku (a należy dodać, że od tej pory niewiele
się zmieniło) bezpieczna wysokość składu to
4,65 m. Większość poruszających się po Polsce „tirów” ma wysokość od 3,5 m do 3,8 m
(w zależności od rodzaju kabiny, dyfuzorów,
itd.). Za „bezpieczną wysokość” należy więc
przyjąć 4 m. Wówczas do skrajni brakuje 65
cm, które definiują maksymalną wysokość
wózków jezdnych platform.
Czas też jest wrogiem. Pamiętajmy, że jedną
z zalet pociągów ma być konkurencyjny czas
przejazdu. Niestety, w kolejnictwie zachodzi
podobna zasada, co w motoryzacji. Jeśli zależy nam na dużej prędkości i „dobrym prowadzeniu” musimy zastosować koła o dużej
średnicy. Im mniejsze koła posiadają wózki
45
Pracodawca transportu drogowego
też zauważyć, że ciężarówka poruszająca
się z prędkością 50 km/h to „zawalidroga” i
„standard”. Pociąg towarowy rozwijający podobną prędkość śmiało można dziś ochrzcić
imieniem Roberta Kubicy.
jezdne, tym mniejsza prędkość składu i większe ryzyko wykolejenia. Oczywiście i w tym
przypadku istnieją rozwiązania techniczne
pozwalające na rozwijanie dużych prędkości
przy zastosowaniu mniejszych kół. Niestety,
nawet gdyby znalazły się pieniądze na ich zakup w obecnej sytuacji i tak nie przełożyłoby
się to na prędkość składów.
Zwolennicy wysyłania „tirów na tory”
podkreślają, że pociągi mogłyby jeździć
z prędkościami 120 km/h, czyli znacznie
szybciej niż wynosi maksymalna prędkość
zestawu na polskich drogach. To prawda
– wagony stosowane obecnie przez PKP
Cargo są w stanie rozwinąć 120 km/h. Problem w tym, że gdyby rozpędzić nasz skład
Zamiast więc pompować
pieniądze w spółki „sępy”, które
żerują na rozkładającym się
„trupie” PKP, lepiej skupić się
na problemach dotykających
kierowców
do takiej prędkości wszystko skończyłoby
się widowiskową katastrofą. Stan znacznej
części torowisk w Polsce śmiało porównać
można bowiem ze stanem polskich dróg.
Tyle że tempo ich modernizacji jest diametralnie różne. Jak wyliczyła ostatnio redakcja
„Dziennika.pl”, przy obecnych standardach,
wymiana sieci trakcyjnej zajmie polskim
kolejom dokładnie... 167 lat. To więcej niż
liczy sobie historia samochodu! Wypada
46
Problemów bez liku. Przytoczone przez nas
kwestie to wierzchołek góry lodowej, poruszyliśmy jedynie kilka problemów natury
technicznej. Trzeba pamiętać, że transport
kolejowy w Polsce, mimo kiepskiej jakości
usług, należy do najdroższych w Europie.
Wprawdzie tkwiące w chorych realiach lat
siedemdziesiątych PKP przekształcono w
PKP S.A., ale przy okazji utworzono też kilka spółek córek, które prowadzą w stosunku
do siebie politykę kanibalizmu. Doprowadziło to do sytuacji, w której wypracowanie
jednej, wspólnej strategii transportowej stało
się zupełnie nierealne.
Pamiętajmy, że największą zaletą transportu drogowego jest możliwość przewożenia ładunków „od drzwi do drzwi”. Dzięki
temu jest on nie tylko stosunkowo tani, ale
– co najważniejsze – szybki. Nie bez przyczyny aż 46% pracy przewozowej w Unii
Europejskiej przypada właśnie na tę gałąź
transportu.
Drogi także dla ciężarówek. Oczywiście
nie sposób nie zgodzić się z twierdzeniem,
że pojazdy ciężarowe powodują przyspieszone zużycie nawierzchni i spowalniają
ruch. Podawana przez łódzki instytut
liczba 163,840 samochodów osobowych,
których przejazd powoduje niszczenie
drogi odpowiadające przejazdowi jednego zestawu ciągnik-naczepa może robić
wrażenie. Pracownicy Instytutu zapominają jednak, że owe drogi projektowane są
właśnie po to, by jeździły po nich samochody, również te ciężarowe. To, że zestawy przyspieszają zużycie naszych ulic nie
jest przecież winą ciężarówek, a świadczy
raczej o poziomie polskich drogowców.
Pamiętajmy też, że każda wjeżdżająca na
terytorium naszego kraju ciężarówka dofinansowuje nasz budżet...
Dlatego właśnie, zamiast poić społeczeństwo utopijnymi wizjami, w obecnej
sytuacji należałoby się raczej skupić na realnych problemach. Gdyby w Polsce istniała
obiecywana od lat sieć szybkich autostrad
i dróg ekspresowych nikt nie wpadłby zapewne na pomysł wysyłania kierowców na
dworce PKP.
Czas na planowanie. Oczywiście nic nie stoi
na przeszkodzie, by już dziś opracowywać
strategię transportu dla przyszłych pokoleń
(na zamówiony u producenta wagon platformę czeka się do 5 lat), ale zanim to nastąpi
wypadałoby zapewnić cywilizowane warunki pracy obecnym. Trzeba zdawać sobie
W obecnej sytuacji Polski po
prosu nie stać na budowę sieci
nowych terminali i zakrojonej
na szeroką skalę modernizacji
szlaków i taboru kolejowego
sprawę z tego, że koszt modernizacji jednego kilometra istniejącego szlaku kolejowego
jest porównywalny (a często nawet wyższy!)
niż budowa (od podstaw) kilometra nowej
autostrady. Co więcej te ostatnie w znaczny
sposób skracają czas podróżowania nie tylko
ciężarówek, ale też samochodów osobowych,
których kierowcy również płacą w paliwie
podatek drogowy. Środków na rozbudowę i
modernizację sieci drogowej nie trzeba więc
daleko szukać. Wystarczy zabrać się na poważnie za problem ich dystrybucji.
Zamiast więc pompować pieniądze w
spółki „sępy”, które żerują na rozkładającym się „trupie” PKP, lepiej skupić się na
problemach dotykających kierowców. Nikt
nie neguje tego, że Polsce potrzebna jest
nowa koncepcja transportu, w której kolej
odgrywać powinna znaczącą rolę. Tyle że
zorganizowane akcje, które skutkują szykanowaniem w oczach przeciętnych obywateli
przewoźników drogowych przynieść mogą
więcej szkody niż pożytku. Wypada pamiętać, iż większość Polaków pracuje, zarabia i
płaci podatki to w dużej mierze zasługa kierowców „tirów”, którym w sobie tylko znany
sposób, mimo kiepskich dróg, udaje się jednak dojechać na czas.
W obecnej sytuacji Polski po prosu nie
stać na budowę sieci nowych terminali i
zakrojonej na szeroką skalę modernizacji
szlaków i taboru kolejowego. Skupmy się
najpierw na drogach, bo te, które mamy
sprawiają, że w oczach zagranicznych turystów i przewoźników wciąż jesteśmy „jedynym państwem trzeciego świata” w strukturach Unii Europejskiej.
Paweł Rygas
Sejm, Senat, Prezydent sobie,
a Pan Starosta sobie
Przyjęta pod koniec 2006 r. zmiana ustawy o transporcie
drogowym m.in. wprowadziła obowiązek odbywania szkolenia
okresowego przez wszystkich kierowców, którzy wykonują przewóz
drogowy pojazdami (lub zespołami pojazdów) przewożącymi rzeczy
o DMC powyżej 3,5 t, a także autobusami przewożącymi osoby.
Maciej
Wroński,
dyrektor
biura
prawnego
OZPTD
W
ięcej na temat obowiązków wprowadzonych przez tę zmianę pisaliśmy w artykule zamieszczonym w
numerze 17/18 2009 Truck Auto.pl „Wymagania
wobec zawodowych kierowców”. Można go także
znaleźć na stronach internetowych: http://www.
ozptd.pl/szkolenia-kierowcow/podstawy-prawne.html oraz http://www.eprzewoznik.pl/index.
php/eprzewoznik-komentuje/blog-wronskiego/
wymagania-wobez-zawodowych-kierowcow/.
Zamieszanie. Szkolenie okresowe prowadzone
jest w dwóch blokach programowych odpowiednio dla praw jazdy kategorii C1, C1+E, C i
C+E oraz dla praw jazdy kategorii D1, D1+E, D
i D+E. Szkolenie należy wykonywać w okresach
5-letnich. O wyborze zakresu szkolenia (bloku
programowego) decyduje pracodawca, który ma
obowiązek skierowania kierowcy na takie zajęcia.
Przy wyborze pracodawca powinien uwzględnić
rodzaj pojazdu, którym kierowca wykonuje przewozy. Jest to zresztą w jego interesie. Uzyskana w
rzetelnym ośrodku szkolenia wiedza umożliwi
lepszą pracę kierowcy. Szkolenie jest odpłatne i
trwa 35 godzin, podzielonych na 5 dni. Pracodawca może ponieść koszty szkolenia, ale nie
jest to jego obowiązkiem. Koszty szkolenia to
jeszcze nie wszystko, gdyż kierowca musi uzyskać
potwierdzenie ukończenia szkolenia w swoim
prawie jazdy. To trwa i kosztuje, gdyż w obecnych
dokumentach każdy wpis wiąże się z ich wymianą. Kierowca składa wniosek o wydanie nowego
prawa jazdy wraz z załączonymi: świadectwem
kwalifikacji zawodowej potwierdzającym ukończenie kursu oraz orzeczeniami (lekarskim i
psychologicznym) o braku przeciwwskazań do
wykonywania zawodu kierowcy.
Opisane wyżej procedury działają w miarę
sprawnie w przypadku kierowców posiadających wyłącznie te kategorie prawa jazdy, które
odpowiadają jednemu blokowi programowemu. Niestety w przypadku kierowców wykonujących przewozy różnymi pojazdami lub
posiadających kilka kategorii prawa jazdy odpowiadającym obu blokom, w wielu regionach
Polski nie są oni w stanie skorzystać z rozwiązania zawartego w przepisie art. 39 c ust. 1 ustawy
o transporcie drogowym. Zgodnie z tym przepisem, cyt.: „Kierowca wykonujący przewóz drogowy różnymi pojazdami, dla których wymagane
jest posiadanie prawa jazdy co najmniej dwóch
kategorii, … może ukończyć szkolenie okresowe z
zakresu jednego bloku programowego”.
Sejm sobie, samorząd sobie. Pomimo że ustawa została przyjęta przez Sejm i Senat RP, a następnie została ona podpisana przez Prezydenta
RP i opublikowana w Dzienniku Ustaw, to w wielu regionach Polski, działający w imieniu starosty
kierownicy wydziałów komunikacji w urzędach
powiatowych postanowili zbojkotować tę normę
prawną. Kierowca, który przedstawia świadectwo
kwalifikacji zawodowej potwierdzające zgodnie
ze stanem faktycznym ukończenie kursu okresowego w zakresie jednego bloku programowego, otrzymuje jedynie potwierdzenie spełnienia
wymagań ustawy wyłącznie dla kategorii prawa
jazdy zgodnych z tym blokiem programowym.
Koło ratunkowe. Sytuację usiłuje ratować Ministerstwo Infrastruktury wysyłając odpowiednie
wyjaśnienia do poszczególnych starostw lub
samorządowych organizacji. Pomimo że stanowisko ministerstwa jest kierunkowo zgodne z
obowiązującym prawem, to niestety nie można
tego samego powiedzieć o proponowanych w
nim szczegółowych rozwiązaniach. Ministerstwo m.in. nie uwzględnia faktu, iż kierowcy
wykonujący zawód kierowcy, zatrudnieni przy
przewozach na potrzeby własne przed końcem
2006 r. nie musieli ukończyć kursów dokształcających. Ponadto kwestia badania przez starostę
spełnienia tego ostatniego obowiązku jest bezprzedmiotowa ze względu na przepisy Kodeksu Postępowania Administracyjnego oraz inne
normy kompetencyjne. Nie mniej dobre i to.
Tymczasem OZPTD w najbliższym czasie spróbuje rozmawiać z resortem i o prezentowanym
przez resort stanowisku i o możliwych sposobach rozwiązania tej sytuacji.
Co jednak robić dziś? Jak uniknąć bezpodstawnych dodatkowych kosztów i zbędnych
szkoleń? Tu możemy jedynie wykorzystywać
istniejące procedury prawne postępowania
administracyjnego oraz prawidłowo kierować
wnioski do starosty. Ta droga jest niestety dłuższa, ale zazwyczaj w 99% przypadków skuteczna. Dlatego też w najbliższym czasie na portalu
OZPTD (www.ozptd.pl) zamieścimy dokładne
wyjaśnienia na temat sposobu składania wniosków, załączanych dokumentów oraz sposobu
postępowania. Ponadto Biuro Prawne OZPTD
zaoferuje bezpłatną pomoc prawną w takiej
sprawie każdemu kierowcy zatrudnionemu
przez pracodawcę będącego członkiem związku, o ile oczywiście zastosuje się on ściśle do
wskazówek zamieszczonych w internecie.
Maciej Wroński, OZPTD
47
Pracodawca transportu drogowego
Warto zwrócić uwagę na podstawowe problemy, które
znacząco utrudniają lub uniemożliwiają sprawny proces
dochodzenia należności.
Pułapki dochodzenia należności
Mariusz Tywoniuk,
Kancelaria Prawna Gawrzewski
Z
daję sobie sprawę z faktu, iż dla wielu
czytelników będą to oczywiste fakty,
jednak jak dowodzi nasze doświadczenie brak wiedzy lub należytej staranności w dochowaniu przedstawionych poniżej
punktów przysparza wiele niepotrzebnych
problemów, dodatkowych kosztów i straty
czasu.
Zachowanie staranności i kompleksowości
w wypełnianiu listu przewozowego. Art.38
prawa przewozowego wskazuje fakultatywny obowiązek stosowania listu przewozowego, z czego niestety korzysta duża grupa
przewoźników krajowych, wystawiając
faktury za wykonaną usługę w oparciu o
dokumenty klienta typu: WZ, PZ, PW itp.
Należy zwrócić uwagę, iż takie dokumenty
nie stanowią umowy cywilnoprawnej oraz
fizycznie nie ma tam możliwości wpisania
wielu elementów, które są kluczowe w pozytywnym zamknięciu procesu reklamacyjnego, skutecznego dochodzenia roszczeń,
czy jednoznacznego stwierdzenia terminu
przedawnienia. Przewoźników, którzy tego
nie czynią, a ich zleceniodawcy nie posiadają
listów przewozowych, nakłaniam do opracowania własnego listu przewozowego lub korzystania z druku listu CMR (dla osób nieposiadających takiego dokumentu możemy
bezpłatnie przesłać list przewozowy w wersji
48
elektronicznej opracowany w Excel w formacie A5, przeznaczony do wydrukowania
za pomocą drukarki igłowej). Sprawa inaczej
wygląda w transporcie międzynarodowym.
Art.6 Konwencji CMR nakłada obowiązek
stosowania listów przewozowych, jednak
jakość ich wypełnienia pozostawia bardzo
wiele do życzenia. Najczęściej popełniane
błędy to wynik braku dbałości o kompleksowość i staranność wypełnienia takich pozycji
jak nadawca, odbiorca, data i godzina odbioru/doręczenia. Wydawałoby się najprostsze
rzeczy. Jednak stanowią powód większości
reklamacji związanych z terminowością i
jakością świadczonych usług, które bywają
niemożliwe do obrony. Druga kategoria to
brak zapisów o zmianach w przewozie lub o
W obecnych realiach
wręcz niezbędnym staje się
dokonywanie sprawdzeń
w określonych odstępach
czasowych kondycji finansowej
kontrahentów, z którymi
współpracujemy stale, ale
bezwarunkową jest kontrola
kontrahentów, z którymi
podejmujemy współpracę
niezgodnościach zapisów między zleceniem
a stanem faktycznym. Jako przykład posłużę
się jedną ze spraw. Zlecenie przewozu świeżych warzyw z Hiszpanii do Polski w temp.
10 stopni C. Po sprawdzeniu temperatury
w trakcie załadunku kierowca stwierdza,
iż temperatura towaru wynosi 19 stopni C.
Wg uzgodnień z hiszpańskim zleceniodawcą podjęta została decyzja, że towar ma zostać załadowany. Do kraju towar przyjechał
przejrzały i częściowo zepsuty. Po miesiącu
od odbioru wpłynęła reklamacja opiewająca
na kwotę 67000 zł z tytułu niedotrzymania
temperatury przewozu. W trakcie analizy materiałów okazało się, że kierowca nie
wpisał niezgodności temperatury ładunku
z temperaturą przewozu, rozmowę ze zleceniodawcą pracownik firmy transportowej
prowadził telefonicznie i nie potwierdził jej
e-mailem, a hiszpański zleceniodawca wyparł się podjętej decyzji. W prowadzonym
postępowaniu jedynym materiałem dowodowym był wydruk termografu potwierdzający utrzymanie temperatury w trakcie przewozu. Powództwo zostało oddalone, jednak
proszę zwrócić uwagę, jaki bieg przybrałaby
sprawa gdyby nie było wydruku termografu,
oraz jak prostą do odrzucenia byłaby reklamacja gdyby kierowca dokonał stosownych
zapisów na liście przewozowym, a spedytor
wysłał do zleceniodawcy e-mail z potwierdzeniem dokonanych ustaleń.
Zlecenie transportowe. Odpowiedzialność
finansowa za takie elementy jak: powstałe
szkody w przewożonym towarze, odpowiedzialność za spóźnienia, wymianę palet,
zgodność wagi ładunku, czy ochrona klienta
pozostają nieuregulowane ustawowo. Takie
rozwiązanie daje możliwość ujęcia stosownych regulacji w zleceniu transportowym
lub spedycyjnym. Nasze doświadczenie dowodzi, że spedytorzy kontraktujący ładunki
bardzo często ograniczają się do sprawdzenia stawki i terminu płatności, natomiast nie
czytają warunków ogólnych, które z reguły
znajdują się na końcu i regulują przedstawione poniżej kwestie. Takie działanie powoduje bardzo często: podjęcie ryzyka niewspółmiernego do ewentualnych korzyści,
znaczące przesunięcie w terminie płatności
lub obniżenie zapłaty uzyskanej za wykonany przewóz. Chociaż możliwość obalenia takich zarzutów na drodze prawnej jest możliwa, to jest kosztowna, długotrwała i niestety
bywa nieskuteczna. Ku przestrodze zamieszczam kilka przykładów wręcz kuriozalnych
jakimi niestety zajmowaliśmy się:
•• W przypadku niepunktualnego podstawienia samochodu zleceniodawca zastrzega możliwość nałożenia na przewoźnika kary umownej w wys. 1500 EUR.
•• Z tytułu braku kontaktu telefonicznego z kierowcą zostanie nałożona kara umowna w wysokości 1000 EUR.
•• W przypadku braku na załadunku
palet zwrotnych zgodnych z normami zleceniodawcy za każdą brakującą paletę zostanie
nałożona kara umowna w wysokości 100 zł.
•• Zleceniodawca zastrzega prawo nałożenia na przewoźnika kary umownej w
wysokości 5000 zł za opóźnienie lub nienależyte wykonanie zlecenia.
•• W przypadku spływu faktury i dokumentów przewozowych wynikających z
niniejszego zlecenia pow. siedmiu dni zleceniodawca automatycznie potrąci 50% wartości.
•• Zleceniobiorca akceptuje fakt, iż
zleceniodawca pomimo terminu płatności
zawartego powyżej wykonuje płatności z
tytułu frachtu usług transportowych raz w
miesiącu tj. ostatniego dnia miesiąca.
•• W przypadku spadku kursu waluty euro w dniu płatności poniżej kursu – z
dnia załadunku wartość faktury zastanie pomniejszona o różnicę kursową.
Skuteczne dostarczenie faktury VAT. Najlepszym rozwiązaniem jest podpisanie z kontrahentem umowy, w której jednoznacznie
zostaną określone takie aspekty jak: warunki
i terminy realizacji transportu, częstotliwość
fakturowania, dokumenty towarzyszące,
terminy płatności, sposób zgłaszania i proces realizacji procesu reklamacyjnego itp.
Jednak zdaję sobie sprawę z faktu, iż transportowcy bardzo często proces sprzedaży
usług realizują w oparciu o fakturę VAT.
Pragnę zwrócić uwagę na to, iż wraz z wejściem w życie ustawy z dnia 11 marca 2004
roku o podatku od towarów i usług został
zniesiony obowiązek podpisywania faktur,
to jednak podobne środki należy stosować
nie dla wymogów prawa podatkowego, ale
skutecznego dochodzenia należności. Jeżeli
nie posiadamy podpisanej umowy, w której nabywca usług zezwala na wystawianie
faktur lub stosownego oświadczenia, należy
dopilnować, aby odbiorca czytelnie podpisał
fakturę wpisując na niej datę odbioru. Para-
Najczęściej popełniane błędy
to wynik braku dbałości o
kompleksowość i staranność
wypełnienia takich pozycji jak
nadawca, odbiorca, data i
godzina odbioru/doręczenia
fowanie jest dopuszczalne tylko wraz z pieczątką imienną. Jeżeli faktura wysyłana jest
drogą pocztową niezbędnym jest przesłanie
jej za zwrotnym potwierdzeniem odbioru i
zarchiwizowanie przesłanej zwrotki, jako
ewentualnego materiału dowodowego. W
przypadku potrzeby uzyskania nakazu za-
49
Pracodawca transportu drogowego
płaty zgodnie z art. 485 § 1 pkt 2 Kodeksu
postępowania cywilnego, zachodzi przesłanka do rozpoznania sprawy w postępowaniu
nakazowym, co w razie ewentualnego sporu
sądowego znacznie ułatwia drogę dochodzenia
swoich należności. W przypadku niespełnienia warunków wskazanych w art. 485 § 1 pkt.
2 Kodeksu postępowania cywilnego pozostaje
rozpoznanie w postępowaniu upominawczym,
które jest trudniejsze i kosztowniejsze.
Czas reakcji na zatory płatnicze. W windykacji należności jednym z najważniejszych
czynników jest szybkość działania, która jest
bardzo często powiązana z wypłacalnością
dłużnika. Nasze doświadczenie dowodzi, że
szczególnie w obecnej koniunkturze, kiedy na
co dzień słyszymy o bankrutujących przedsiębiorstwach, najłatwiejsze do windykacji są należności jak najmniej przeterminowane. Jeżeli
zleceniodawca popada w problemy finansowe
Jeżeli nie posiadamy podpisanej
umowy, w której nabywca usług
zezwala na wystawianie faktur
lub stosownego oświadczenia,
należy dopilnować, aby odbiorca
czytelnie podpisał fakturę
wpisując na niej datę odbioru
najważniejszym czynnikiem jest czas, aby skutecznie dotrzeć przed innymi wierzycielami.
Znaczącym czynnikiem jest tu również bardzo
krótki okres przedawnienia roszczeń. Roszczenia wynikające z umów przewozowych zgodnie z art. 774 Kodeksu cywilnego, gdzie przewoźnik zobowiązuje się w zakresie działalności
swojego przedsiębiorstwa do przewiezienia za
wynagrodzeniem osób lub rzeczy, oraz art. 794
Kodeksu cywilnego, gdzie spedytor zobowiązuje się za wynagrodzeniem w zakresie działalności swego przedsiębiorstwa do wysyłania lub
odbioru przesyłki albo do dokonania innych
usług związanych z jej przewozem – okres
przedawnienia wynosi jeden rok. Wprawdzie
przedawnienie roszczenia nie zamyka drogi
windykacyjnej jednak sprawia, że jest ona o
wiele trudniejsza, często wymaga większych
50
nakładów finansowych i dużego doświadczenia w ściąganiu takich należności. Chciałbym
zwrócić również uwagę na terminy, od których
należy liczyć okres przedawnienia. W przewozach krajowych zgodnie z art. 792 Kodeksu cywilnego roszczenie z tytułu umowy przewozu
rzeczy przedawnia się po upływie roku od dnia
dostarczenia przesyłki, a w przypadku utraty
lub opóźnienia w dostawie, termin liczony jest
od dnia, w którym przesyłka miała być dostarczona. W przewozach międzynarodowych tę
kwestię reguluje art. 32 Konwencji CMR, który
stanowi, iż roszczenia, które mogą wyniknąć z
przewozów podlegających niniejszej konwencji przedawniają się po upływie roku. Jednak w
przypadku złego zamiaru lub niedbalstwa, które według prawa obowiązującego sąd rozpatrujący sprawę uważane jest za równoznaczne ze
złym zamiarem, termin przedawnienia wynosi
trzy lata. Jeżeli roszczenie dotyczy częściowego
zaginięcia, uszkodzenia lub opóźnienia dostawy termin biegnie od dnia wydania przesyłki.
Jeżeli roszczenie dotyczy całkowitego zaginięcia – począwszy od trzydziestego dnia po upływie umówionego terminu dostawy lub jeżeli
termin nie był umówiony od sześćdziesiątego
dnia po przyjęciu towaru przez przewoźnika.
W innych przypadkach termin należy liczyć
począwszy od upływu trzymiesięcznego terminu od zawarcia umowy przewozu. Zwracam uwagę, że zamknięcie transakcji np. za
pośrednictwem giełdy internetowej z wyprzedzeniem jest momentem zawarcia umowy
przewozu. Wielu przewoźników nie mając
świadomości konsekwencji przytoczonych
powyżej artykułów prawnych liczy okres
przedawnienia od dnia upływu terminu płatności. W konsekwencji nie mają świadomości,
że godząc się np. na wystawienie faktury po
spływie oryginalnych dokumentów przewozowych z sześćdziesięciodniowym terminem
płatności, kiedy pojazd wykonuje tzw. przerzuty wewnątrzwspólnotowe redukują sobie
okres przedawnienia o ok. trzy miesiące.
Monitoring kondycji finansowej kontrahenta. Cała branża w chwili obecnej odczuwa
znaczący brak pieniądza w obiegu, jednocześnie odnotowywany jest stały wzrost upadłości
firm. W obecnych realiach wręcz niezbędnym
staje się dokonywanie sprawdzeń w określonych odstępach czasowych kondycji finansowej kontrahentów, z którymi współpracujemy
stale, ale bezwarunkową jest kontrola kontrahentów, z którymi podejmujemy współpracę.
Najprostszą metodą jest sprawdzenie opinii o
kontrahencie na forach transportowych, jednak z uwagi na opóźniony przepływ informacji
często jest to narzędzie niewystarczające, dające duży margines błędu. Kolejnym krokiem
jest sprawdzenie firmy w Krajowym Rejestrze
Długów. Takie sprawdzenie można wykonać
przez podpisanie stałej umowy, w wyniku której otrzymujemy możliwość stałego dostępu do
Nasze doświadczenie dowodzi,
że spedytorzy kontraktujący
ładunki bardzo często
ograniczają się do sprawdzenia
stawki i terminu płatności,
natomiast nie czytają warunków
ogólnych, które z reguły
znajdują się na końcu i regulują
przedstawione poniżej kwestie.
elektronicznej bazy. W przypadku niewielkiej
liczby sprawdzeń korzystniejszym jest zlecenie
sprawdzenia wywiadowniom gospodarczym
lub firmom windykacyjnym świadczącym takie usługi. Takie sprawdzenie nasza kancelaria
wykonuje w kilka minut od przesłania zlecenia
stanowiącego podstawę prawną do wykonania
sprawdzenia, a koszt takiej usługi wynosi 15 zł
netto. Szczególnie przy zawieraniu większych
kontraktów niezbędnym jest zrealizowanie
wywiadu gospodarczego z wykonaniem oceny
scoringowej. W zależności od zakresu zleconego wywiadu ceny sięgają od kilkuset do nawet
kilku tysięcy złotych i trwają od kilku dni do
nawet kilku tygodni. Warto jest skorzystać z
tego typu usług, aby nie okazało się, że wykonaliśmy usługi opiewające na kilkaset tysięcy
złotych, które są nie do odzyskania.
Stosowanie przedstawionych powyżej
działań, szczególnie bliższe spojrzenie na sprawy operacyjne, pozwoli na uniknięcie wielu
problemów w prowadzonej przez Państwa
działalności. Jednocześnie zachęcam do przedstawienia nurtujących Państwa pytań, które
pozwolą mi na poruszenie najczęściej występujących problemów na łamach następnych
wydań gazety.
Mariusz Tywoniuk
Kancelaria Prawna Gawrzewski
[email protected]
www.gawrzewski.pl
Rozmowa z Tomaszem Połeć, Głównym Inspektorem
Transportu Drogowego
Nowe wyzwania przed ITD
siadali zezwoleń. Jak zatem widać sytuacja
radykalnie się poprawiła.
Truck Auto.pl: Jakie są plany wobec Inspekcji? Czy dalej będzie to służba zespolona, czy
też nastąpi odzespolenie?
Tomasz Połeć: Wspólnie z ministrem Grabarczykiem i ministrem Jarmuziewiczem
uważamy, że koncepcje konsolidacyjne
są nietrafione w odniesieniu do Inspekcji
Transportu Drogowego. Nie uwzględniają
specyfiki działań naszej służby. Koncepcja
działań konsolidacyjnych nie powinna dotyczyć instytucji, które mają wpływ na bezpieczeństwo i porządek publiczny.
Tomasz Połeć, Główny Inspektor Transportu Drogowego
Truck Auto.pl: Jak pan ocenia współpracę
z OZPTD – Ogólnopolskim Związkiem Pracodawców Transportu Drogowego – oraz
działalność przewodniczącego Bolesława Milewskiego?
Tomasz Połeć: Długoletnia współpraca
z OZPTD i przewodniczącym Milewskim
owocuje merytorycznym partnerstwem,
Zarówno my, jako administracja,
jak i przewodniczący Milewski,
jesteśmy otwarci na argumenty
i negocjacje
potrafimy rozmawiać rzeczowo, bez przemilczania trudnych kwestii. Zarówno my,
jako administracja, jak i przewodniczący
Milewski, jesteśmy otwarci na argumenty
i negocjacje.
Truck Auto.pl: Co robi Inspekcja, aby polepszyć sytuację polskiego transportu drogowego?
Padają mocne słowa pod adresem nieuczciwej
konkurencji…
Tomasz Połeć: Inspekcja stara się pomagać
przewoźnikom, którzy prowadzą uczciwą
działalność. Przykładem są działania szkoleniowe ukierunkowane na kontrole przewoźników jadących ze Wschodu prowadzone w Budzisku. Pojawiała się informacja, że
zagraniczni transportowcy nieuczciwie wykorzystują przejście z Litwy, aby nie kasować zezwoleń. Kierowcy potrafili jeździć na
jednym zezwoleniu kilka lub kilkadziesiąt
razy. W związku z tym Inspekcja Transportu Drogowego prowadzi w Budzisku intensywne działania.
Truck Auto.pl: Jakie są wyniki tych kontroli?
Tomasz Połeć: Wyniki pierwszej, grudniowej kontroli były spektakularne. W ciągu 4
tygodni nałożyliśmy kary za brak zezwoleń
lub brak ich skasowania na kwotę ok. 570
tys. zł. Podczas kwietniowych działań skontrolowaliśmy prawie 4 tys. pojazdów i tylko
w dziesięciu przypadkach kierowcy nie po-
Truck Auto.pl: Kiedy Inspekcja przejmie kontrolę nad siecią fotoradarów?
Tomasz Połeć: Jeżeli parlament tak zdecyduje, Inspekcja jest gotowa na przejęcie nowych obowiązków.
Inspekcja stara się pomagać
przewoźnikom, którzy prowadzą
uczciwą działalność
Truck Auto.pl: Czy jesteście zainteresowani
przejęciem BOTM?
Tomasz Połeć: Oczywistym jest, że BOTM
z początkiem roku 2011 nie będzie istniał
w obecnej formie. Musi on ulec likwidacji, ponieważ zmieniły się przepisy ustawy
o finansach publicznych. Z perspektywy
przewoźników niewiele się zmieni – BOTM
będzie dalej w tym samym miejscu. Zmianie
ulegną kwestie formalne, m.in. szyld. Zamiast „Ministerstwo Infrastruktury - Biuro
Obsługi Transportu Międzynarodowego”,
zmieni się na „Główny Inspektorat Transportu Drogowego - Biuro Obsługi Transportu Międzynarodowego”. W sprawie zezwoleń
i ich dystrybucji nie będzie żadnych zmian.
Rozmawiał:
Zbigniew Witamborski
51