Ewa Szponar - hekko24.pl

Transkrypt

Ewa Szponar - hekko24.pl
Ewa Szponar
Z życia marionetek
Gadulstwo Aydina i skłonność do oratorskich popisów wydaje się główną cechą jego
osobowości. Właściciel urokliwego hotelu w Kapadocji, były aktor i początkujący literat, w
częstych dyskusjach i monologach zdaje się realizować twórcze ambicje. Jego dawnych ról
już nikt nie pamięta, a felietony w lokalnej prasie czytywane są chyba wyłącznie (i to z
krytycznym nastawieniem) przez jego siostrę Neclę. Nie mogąc wytrwać w wysiłku napisania
monografii ojczystego teatru, bohater mierzy się z wielkimi tematami w efektownych, ale
jałowych sporach z najbliższymi.
Aydin lubi myśleć o sobie jako szlachetnym człowieku, wyrozumiałym mężu, troskliwym
bracie, hojnym i łagodnym gospodarzu, mądrym przewodniku lokalnej społeczności, czego,
gwoli sprawiedliwości, trudno mu odmówić. Problem tkwi w proporcjach, a raczej ich
zachwianiu. „Jesteś porządnym człowiekiem, wykształconym i elokwentnym, ale nadużywasz
tych cnót, żeby manipulować otoczeniem” – mówi jego żona, dużo młodsza, wciąż atrakcyjna
i uwięziona w swojej roli Nihal.
Nikt nie pozostaje tu bez winy: ani zgorzkniała Necla, w której jałowa teraźniejszość
najwyraźniej zatarła pamięć o jeszcze trudniejszej przeszłości, ani rozczarowana Nihal, która,
jak możemy się domyślać, nazbyt zaufała młodzieńczej fantazji o beztroskim życiu u boku
dojrzałego, zamożnego mężczyzny, ani ubodzy lokatorzy, na zmianę służalczy i lekceważąco
dumni. Wina to zresztą nie najlepsze określenie. Trudno bowiem pozbyć się wrażenia, że
postaci działają jak w transie, niczym marionetki na usługach zaklętego teatru. Zranione i
zapamiętałe we wzajemnym żalu, niekiedy znajdują się na granicy kompromisu. Wydaje się
wówczas, że wystarczy słowo, aby wszystko naprawić, ale właściwe zaklęcia nie padają
nigdy. Co najwyżej bezgłośnie.
Pogrążeni w letargu
Zimowy sen z jednej strony nazwać można spełnieniem marzeń filmoznawcy o utworze
erudycyjnym i wymagającym erudycji, pełnym odniesień do wcześniejszej twórczości autora,
oraz powrotów do sztuki dawnych mistrzów (nie tylko kinematografii). Z drugiej strony,
1
wyzwanie dla analizy może stanowić niezwykle literacki charakter dzieła. Często, co
nietypowe dla tureckiego twórcy, słowo dominuje tu nad obrazem. Czy to krok wstecz wobec
wyciszonego Pewnego razu w Anatolii (2011), czy próba poszerzenia spektrum używanych
środków wyrazu?
Już tytuł filmu wydaje się znaczący, a z pewnością wieloznaczny. Wbrew temu, co
sugerowałby sam związek frazeologiczny, w tym wypadku zimowy sen nie ewokuje
wytchnienia. Fakt, że bohaterowie mieszkają na prowincji, nosi raczej znamiona życiowej
dezercji niż poszukiwania spokoju. To nie odpoczynek po ciężkiej pracy ani egzystencja
prowadzona w zgodzie z rytmem natury. To letarg, o którego przerwaniu zdaje się marzyć
każda z osób, obmyślając liczne scenariusze przebudzenia.
Sen snuty zimową porą przywodzi również na myśl korowód nocnych majaków i marzeń oraz
dziennych półprawd i złudzeń. Mieszkańcy ekranowego hotelu unikają konfrontacji, grają,
mimo świadomości, że spektakl zmęczył nawet ich samych. Iluzją stają się też ich powroty do
świetlanej przeszłości, wyimaginowane ucieczki, których plany układają w całkowitym
bezruchu. W jednej z początkowych scen hotelowy gość pyta Aydina o możliwość konnej
jazdy, wiedząc, że okolica słynie z dzikich wierzchowców. Właściciel, po części chcąc
zaspokoić zachciankę klienta, po części zafascynowany rytuałem ujarzmiania zwierząt
żyjących na wolności, składa zamówienie na dzikiego konia. Siwy ogier trafia do stajni
Aydina, spętany i oszołomiony. Nadal piękny, ale pozbawiony swobody, przestaje być tym,
czym szczycił się pierwotnie. Jego czar pryska. Sen kończy się gwałtownie.
Tarkowski spotyka Bergmana
Magdalena Bartczak, autorka tekstu Samotne Kino Nuri Bilge Ceylana (www.artpapier.com),
określa główny temat twórczości reżysera jako melancholię, sięgając niekiedy, wzorem
Orhana Pamuka, po hüzün, jej turecką (a konkretniej: stambulską) odmianę. Ten spleen ma
być odbiciem ogólnożyciowej filozofii autora. Wprawdzie w Zimowym śnie brak
bezpośrednich odniesień autobiograficznych, ale znając obsesje Ceylana, zwłaszcza jego
uporczywe, masochistyczne wręcz upodobanie do tropienia pęknięć w międzyludzkiej
komunikacji, można podejrzewać, że wiele elementów z jego prywatnych rozmów
przeniknęło do filmowych kwestii. Zwłaszcza że – jak w wypadku Trzech małp (2008) i
Pewnego razu w Anatolii – pisał je razem z żoną, Ebru Ceylan. Choć tym razem nie
2
uwzględnił w obsadzie żadnego członka rodziny, ani nie obdarzył bohaterów czytelnymi
fragmentami własnego życiorysu, nie zrezygnował z eksploracji środowiska artystycznego.
Aydin jako były aktor, człowiek pióra i prominentna osobowość lokalnej społeczności należy
przecież do grona wybrańców niestałych muz. Wrażliwy megaloman, rozczarowany i próżny,
na poły zaangażowany, na poły wątpiący, żyje w ciągłym lęku, że nie popełni w życiu
żadnego arcydzieła.
Ilość słów, jaka wypełnia Zimowy sen zadaje kłam sławie Nuriego Bilge’a Ceylana jako
milczącego poety obrazu, ale, paradoksalnie, wpisuje się w jego niemą strategię i diagnozę
społecznego mutyzmu. Jest bowiem wprost proporcjonalna do rosnącego dystansu między
postaciami. Pozór bogactwa treści służy jedynie do ukazania rzeczywistej pustki.
Nadużywana ludzka mowa okazuje się być bliźniaczą siostrą pełnej niechęci ciszy. Poważne
inteligentów rozmowy, jakie zdają się toczyć postaci, nie służą jako nośnik idei, pełniąc
jedynie funkcję fatyczną. Stwarzają pozór bliskiej relacji, ale niczym nie różnią się od pytań o
pogodę zadawanym przygodnym znajomym. Choć przewijają się przez nie ważne moralne i
społeczne tematy, to, co zostaje w pamięci widza, to nie treść wypowiedzi, lecz rola języka –
narzędzia manipulacji, ukrywania i zadawania cierpienia. Mistrzowska w tym kontekście
zdaje się zwłaszcza scena rozmowy Aydina z Neclą, która początkowo ma formę beztroskiej
pogawędki, a w końcu przeradza się w litanię wzajemnych wyrzutów i spisu gorzkich żali
nieudanego życia.
Chociaż mamy do czynienia z najbardziej teatralnym spośród dzieł autora Klimatów (2006),
nie braknie w nim charakterystycznych dla tureckiego reżysera środków obrazowania.
Używanych jak zwykle wybiórczo i oszczędnie. Wolne tempo, jednostajny rytm, oddają
hibernację i swoiste osaczenie bohaterów, którzy zamiast oddychać pełną piersią kapadockich
przestrzeni, zdają się z trudem przedzierać przez gęste powietrze. Statyczne kadry
”gadających
głów”
przeplatają
się
tu
z
nieruchomymi
scenami
w
plenerze.
Klaustrofobicznych wnętrz wykutego w skale hotelu wcale nie kontrapunktują zaś zaśnieżone
panoramy. Albowiem Ceylanowski zimowy pejzaż nie przywodzi na myśl baśni, ani nie
reprezentuje utraconej krainy dzieciństwa. „Tutaj śnieg męczy, nuży i przytłacza” – można by
podsumować, cytując Orhana Pamuka. Nawet jeśli obecność dzikich koni budzi skojarzenia z
pamiętnym finałem Andrieja Rublowa (1966) Andrieja Tarkowskiego – twórcy, którego
zazwyczaj wymienia się wśród mistrzów Ceylana – w Zimowym śnie nie ma mowy o epifanii.
To raczej antyteza wolności i zniewolenia. Znak rozczarowania, że życie nie dorasta do
ludzkich wyobrażeń.
3
We wszechobecnym klimacie neurastenii odnaleźć można także echa ponurych psychodram
Ingmara Bergmana. Aydin przypomina mężczyzn portretowanych przez autora Persony –
budzących respekt i niedostępnych, nieszczęśliwych w swym psychicznym odosobnieniu.
Zwrot ku stylowi Tarkowskiego i Bergmana to jawne opowiedzenie się po stronie tradycji
modernistycznej.
Wybór
kina,
które
nie
boi
się
zarzutów
o
prze-gadanie
i
przeintelektualizowanie. Kina ostentacyjnie wymagającego i skierowanego do wymagającej
publiczności. Widzów szczerych na tyle, by w tyradach bohaterów dostrzec własną
hipokryzję, egoizm i tchórzostwo… Każdy, kto kiedykolwiek nakrył samego siebie na
niemówieniu własnym językiem, nie przejdzie obojętnie wobec kostiumów i póz, których nie
potrafią zrzucić z siebie postaci.
Przepisywanie Czechowa
W internetowej bazie IMDb wśród scenarzystów filmu widnieje nazwisko Antona Czechowa.
„To prawda, że zainspirowały mnie jego opowiadania. Myślałem o sfilmowaniu ich od 15 lat,
ale dopiero po Pewnego razu w Anatolii poczułem, że dojrzałem, by się z nimi zmierzyć.
Jednak gdy pisaliśmy scenariusz, akcja i bohaterowie ruszyli własnymi drogami. Czechow
pozostał tylko inspiracją” – tłumaczył Ceylan Barbarze Hollender z „Rzeczpospolitej”.
To, co z opowiadań rosyjskiego dramatopisarza przedostało się na ekran, to przede wszystkim
nastrój, ciężka atmosfera życiowej inercji.
Niekiedy filmowe sytuacje pozostają
czechowowskimi jedynie z ducha, innym razem wprost nawiązują do konkretnych fabuł.
Rozwiedziona Necla ma w sobie pierwiastek jego nieszczęśliwie zakochanych heroin,
reprezentując je jednak na sposób przewrotny, nie bez charakterystycznej dla Ceylana ironii.
W jej głowie bowiem, a nie myśli widza, pojawia się przekonanie, że mogłaby uszczęśliwić
byłego męża, gdyby tylko los dał jej (kolejną) szansę. Nihal przypomina jednocześnie Helenę
i Sonię z Wujaszka Wanii, gdy nieomal na naszych oczach topnieje jej miłość do
podziwianego niegdyś mężczyzny, a ostatnią szansą na zachowanie człowieczeństwa wydaje
się praca na rzecz innych. Widoczna udręka, jaka towarzyszy jej misji, to kolejny zabieg
demitologizacji. Kolejny dowód na niemożność pozbycia się ciężaru odpowiedzialności za
własną tożsamość.
W Zimowym śnie cytuje się również Szekspira, którego chętnie deklamuje Aydin, odsłaniając
swoje pragnienie wielkości. Autor Hamleta pojawia się tu jako gorzkie widmo prawdziwego,
4
a raczej prawdziwie dramatycznego życia. W świecie bohaterów Ceylana, choć używają
podniosłych słów i miewają szlachetne intencje, brak miejsca na czyny zmieniające
rzeczywistość. Tragedia, a przynajmniej dramat, na które czekamy, zgodnie z naszymi
czytelniczymi/filmowymi przyzwyczajeniami (i na które liczą najwyraźniej także znudzeni
bohaterowie), pozostają w sferze potencjalności. Czechowowska strzelba nie wystrzeli,
chyba, że przez przypadek, w pustą białą przestrzeń.
Zimowy sen
Kış Uykusu
Turcja, Niemcy, Francja, 2014
reż. Nuri Bilge Ceylan, scen. Nuri Bilge Ceylan, Ebru Ceylan, zdj. Gökhan Tiryaki, prod.
Zeynofilm, Bredok Filmproduction, wyst.: Haluk Bilginer, Melisa Sözen, Demet Akbağ,
Ayberk Pekcan.
Nagrody: Złota Palma w Cannes
5