Język jako działanie
Transkrypt
Język jako działanie
Język jako działanie Autor: Danny Hieber Źródło: mises.org Tłumaczenie: Natalia Piechota Język jest odmianą działania. Językoznawcy uznają ten fakt w jego nowoczesnym rozumieniu co najmniej od 1960 roku, kiedy J. L. Austin stworzył terminy „akty mowy” i „wypowiedzi performatywne” służące do odnoszenia się do niedeklaratywnych funkcji języka1. Wielu różnych uczonych pisało również o wykonawczej naturze języka już u Greków, a moc przemówienia jako aktu pojawia się często już we wczesnochrześcijańskch tekstach (np. twórcza siła przemówienia Boga, który kształtuje świat przy pomocy zaledwie wypowiedzi „Niech się stanie światłość”, albo koncepcja biblijnego Słowa). Lecz w latach poprzedzających Austina, filozofowie języka zainspirowani filozofią analityczną i logicznym pozytywizmem zainteresowani byli głównie tym, co zdania oznaczają, to jest ich znaczeniową, deklaracyjną lub zdaniową zawartością, a w szczególności ich wartością prawdziwą. Austin podkreślał jednak, że ludzie używają języka do czegoś więcej niż tylko komunikacji — używają go również do tego, by coś robić. Samo przemawianie jest często zachowaniem, tak jak wtedy, gdy mówimy „przyrzekam” lub „uroczyście oświadczam”. Wielu współczesnych językoznawców przyjmuje, że każdy język jest performatywny. Nawet nieszkodliwe zdanie oznajmiające „poszedłem do sklepu” konstytuuje działanie, tj. akt informowania. Tak jak w każdym innym działaniu, mówimy i piszemy, by wpłynąć na świat lub myślenie innych. Język jest więc rodzajem działania, a tym samym podlega prawom prakseologii. Język jest tylko jednym z wielu nieodkrytych obszarów na szerszym polu tego, co można nazwać „prakseologią kultury”. Na przykład Mike Reid napisał wiele znakomitych antropologicznej, artykułów zaś Paul w Cantor tradycji austriackiej skutecznie z zastosował perspektywy austriackie spostrzeżenia w literackiej i kulturowej analizie. Jeżeli prakseologię potraktujemy 1 Zobacz zwłaszcza J. L. Austin, How to Do Things with Words (William James Lectures), 2nd ed. (Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 1975). jako naukę o ludzkim działaniu, to te dziedziny zasługują na swoje miejsce w nowej gałęzi w rothbardowskiej taksonomii dziedziny prakseologii2. Co więcej socjologia, antropologia i studia kulturowe są dziedzinami, które najbardziej potrzebują wglądu prakseologii i metodologicznego indywidualizmu, od kiedy ideologicznie stały się notorycznie kolektywistyczne. Mike Reid napisał raz do mnie, Z mojego doświadczenie wynika, że zagorzali kolektywiści opuścili obszar ekonomii, co oznacza, że nie możemy do nich tam dotrzeć. Zasłonili się antropologią, socjologią, literaturą, językoznawstwem i wszechobecną nauką o krzywdzie. Nasza praca może dotrzeć do górskich twierdz błędów i trzymać świecę prawdy u wejść do ich jaskiń. Wyjdźcie! Wyjdźcie! Tutaj jest prawda i nadzieja! Mimo to prakseologia języka jako pomysł nie zyskała uznania wśród austriaków. Jednym szczególnym wyjątkiem jest Ludwig von Mises, sam ojciec prakseologii. W Ludzkim Działaniu zwięźle ilustruje performatywną naturę języka: Działanie to stosowanie środków do osiągnięcia celów. Z reguły jeden z zastosowanych środków to praca działającego człowieka. Nie zawsze jednak tak jest. W wyjątkowych okolicznościach, słowo jest wszystkim, czego potrzeba. Ten, kto wydaje rozkazy lub zakazy, może postępować bez jakiegokolwiek nakładu pracy. Mówienie lub niemówienie, uśmiechanie się lub pozostanie poważnym, też może być działaniem3. Choć Mises pisze też obszernie na temat związku pomiędzy językiem i narodem, oraz o polityce języka, w swojej książce Nation, State, and Economy te komentarze są raczej komentarzami politycznymi niż spostrzeżeniami prakseologicznymi per se. 2 Murray N. Rothbard, “Praxeology: Reply to Mr. Schuller,” American Economic Review, Grudzień 1951, pp. 943-946. 3 Ludwig von Mises, Human Action: A Treatise on Economics. Scholar’s Edition / Kindle Edition (Auburn, Ala.: Ludwig von Mises Institute, 2008 [1949, 1998]), pp. 931-934. Wielu znaczących ekonomistów austriackich (Menger, Hayek, Mises, Rothbard) także wskazuje na język jako przykład spontanicznego porządku w społeczeństwie. W tej kwestii najbardziej znane są komentarze Hayeka: Podstawowe narzędzia cywilizacji — język, obyczaje, prawo i pieniądze — są wynikiem spontanicznego wzrostu, a nie projektu4. Jako rodzaj spontanicznego porządku, nie jest zaskoczeniem, że język jest poddany tym samym, centralnie planowanym zakłóceniom, co systemy gospodarcze, co zauważył Rothbard: System przymusowej państwowej edukacji stał się straszną bronią w rękach rządów, mającą na celu narzucenie pewnych języków i zniszczenie języków różnych grup językowych i narodowych wewnątrz ich kręgów. Był to szczególny problem w centralnej i wschodniej Europie. Rządzące państwo narzuca własny oficjalny język i kulturę ludziom innej kultury i języka, czego rezultatem był nieoszacowane krzywdy. Gdyby edukacja była dobrowolna, taki problem by nie powstał5. Te ustępy stanowią jedyny prawdziwy wkład w prakseologię języka w austriackiej tradycji, poza częstymi, lecz źle doinformowanymi stwierdzeniami, że język ulega rozkładowi i jest to objaw rozpadającego się społeczeństwa (dobrze znany przesąd w językoznawstwie). Mimo to znaczące spostrzeżenia można wyciągnąć nawet z pobieżnego zastosowania lekcji prakseologii. Weźmy najważniejszą zasadę ekonomii, na przykład koszt alternatywny. Albo używając słów Bastiata „to, czego nie widać”. Jak pokazuje to Mises, Ale działający człowiek wybiera, decyduje i próbuje dotrzeć do celu. Z dwóch rzeczy, których nie może posiadać jednocześnie, wybiera jedną i odpuszcza drugą. Dlatego działanie 4 Friedrich A. Hayek, The Constitution of Liberty: The Definitive Edition, vol. 17, The Collected Works of F. A. Hayek (Chicago: University of Chicago Press, 2011 [1960]), p. 495. 5 Murray N. Rothbard, Education: Free and Compulsory. Kindle Edition. (Auburn, Ala.: Ludwig von Mises Institute, 1999 [1971, 1979]), pp. 577-581. zawsze oznacza branie i odrzucanie (…). Wszędzie tam, gdzie warunki ludzkiej ingerencji są obecne, człowiek działa niezależnie od tego, czy ingeruje, czy powstrzymuje się od ingerencji (…). Działanie jest nie tylko czynieniem, lecz także omijaniem 6 czynienia tego, co można zrobić . Nie mniej prawdziwe jest to dla języka. Czyż niewypowiedziane nie jest równie ważne, jak wypowiedziane? Wobec każdego wypowiedzianego wyrażenia jest nieskończenie wiele innych wyrażeń niewypowiedzianych. Często te niewyrażone są tak uderzające, że w rzeczywistości składają się na naszą interpretację wypowiedzi. Jeśli ktoś powie „Mam pięć dolarów”, oznacza to, że nie chciał powiedzieć „Mam sześć dolarów”. Przyjmując, że celem wypowiedzi jest przekazanie informacji o ilości gotówki, jaką posiada mówca, słuchacz może wywnioskować, że mówca ma pięć i nie więcej niż pięć dolarów, nawet jeżeli logicznie jest możliwym, by posiadał sześć lub sześć tysięcy. To samo tyczy się wypowiedzi jak ”Nie nie lubię go”. Żaden rodzimy mówca języka angielskiego nie zaprzeczałby temu, że to, co nie zostało powiedziane, jest znacznie ważniejsze niż to, co wypowiedziane zostało. Mimo to w innych sytuacjach takie wnioski są nieuzasadnione. Jeżeli ktoś spyta „Czy ma ktoś pięć dolarów na napiwek”? A ty odpowiesz „Mam pięć dolarów” i podasz pieniądze, nikt nie ma podstaw by założyć, że teraz twój portfel jest pusty (przynajmniej nie na podstawie samej twojej wypowiedzi). Co czyni wniosek uzasadnionym w jednym wypadku, a w drugim nie? Jak słuchacze nawigują w tych rozbieżnościach? Kiedy indziej pytania mogą zostać całkowicie uniknięte i nie powoduje to u nikogo dłuższego namysłu. Spójrz: A: Chcesz iść ze mną do kina o 6:00? B: Leci coś o 7:30? A: Pewnie. B: Świetnie! Chodźmy. B nawet nie odpowiada na oryginalne pytanie A, mimo to B nie jawi się jako niewspółpracujący lub trudny do zrozumienia. Wiele naszych codziennych 6 Ludwig von Mises, Human Action: A Treatise on Economics. Scholar’s Edition / Kindle Edition (Auburn, Ala.: Ludwig von Mises Institute, 2008 [1949, 1998]), pp 926-940. przemówień tak wygląda — obsianych domyśleniami i niewypowiedzianymi rzeczami. Tym, co umożliwia słuchaczom przebrnięcie przez taką językową mgłę, jest prosty fakt, że przemówienia innych ludzi interpretujemy jako wycelowane działania ze strony świadomych aktorów mierzących w konkretne komunikacyjne lub socjalne cele. Każde przemówienie jest interpretowane przez taką soczewkę. To domniemane rozpoznanie ze strony każdego słuchacza, że jesteśmy aktorami dążącymi do pewnych celów, czyni komunikację w ogóle możliwą. W pewnym sensie czyni to język pięknym świadectwem wartości jednostki. Za każdym razem, gdy słucham, co masz do powiedzenia i próbuję to zrozumieć, uznaję twój status jako autonomicznej jednostki z własnymi celami. Wszyscy — dzięki językowi — jesteśmy obiecującymi prakseologami.