Czarny rynek „czarnego złota”

Transkrypt

Czarny rynek „czarnego złota”
Czarny rynek „czarnego złota”
Autor: Jan Jakub Tyszkiewicz
Źródło: historykon.pl
Pierwotnie opublikowano na portalu historykon.pl 30 lipca 2015
Węgiel dzięki rewolucji przemysłowej stał się najbardziej życiodajnym
surowcem dla rozwiniętej gospodarki. To „czarne złoto” było w pierwszej połowie
XX wieku podstawowym surowcem energetycznym, także w USA. Jednakże wraz
z wielkim kryzysem lat 30. i falą regulacji wprowadzanych przez rząd federalny
nawet dla firm zajmujących się jego wydobyciem i dystrybucją nastały ciężkie
czasy. Wtedy też narodził się prężny czarny — dosłownie i w przenośni — rynek.
Po niszczącej wojnie secesyjnej gospodarka amerykańska zaczęła się
rozwijać w sposób bardzo dynamiczny. Rodziły się nowe fortuny i wielkie
przemysłowe przedsięwzięcia. Rosła liczba imigrantów oraz mieszkańców miast.
Rozrastały się także same aglomeracje miejskie. Kraj przecinały coraz to nowe
linie kolejowe, a pociągi mknęły coraz szybciej. Szerokie zastosowanie znajdował
wynalazek, jakim był prąd elektryczny, który docierał wszędzie tam, gdzie tylko
można było zyskać na nim choćby parę centów. Wraz z ogólnym wzrostem
standardu życia i rozwojem technologii to właśnie prądem zasilano nowe,
potężne maszyny oraz mniej energochłonne, acz liczniejsze sprzęty domowe.
Wszystko to, cała rozwinięta gospodarka czerpiąca garściami z korzyści jakie
dawała kwitnąca przedsiębiorczość i dominacja własności prywatnej, stwarzało
ogromne zapotrzebowanie na produkcję energii. W USA przez cały czas
szybkiego rozwoju w XIX oraz pierwszej połowy XX wieku energię pozyskiwano
przede wszystkim z węgla. Jednakże nawet ta gałąź gospodarki nie była
bezpieczna, gdy w roku 1929 uderzył tzw. wielki kryzys niemiłosiernie wydłużony
i pogłębiany gospodarczym interwencjonizmem prezydenta Hoovera, a później
Roosevelta. A zapotrzebowanie na energię wciąż było ogromne.
Ustawą znieść konkurencję
Wielki kryzys szczególnie mocno uderzył w rynek dóbr kapitałowych, czyli dóbr
wykorzystywanych w produkcji innych dóbr. Węgiel był jednym z nich — z jego
pomocą produkowano przede wszystkim energię elektryczną zasilającą miasta,
fabryki, linie komunikacyjne i wiele innych. Po 1929 sytuacja wyglądała źle, wiele
kopalni zamykano, dużo górników zostało zwolnionych, firmy często dokonywały
drastycznych cięć. Jednakże dla przemysłu węglowego (oraz wielu innych)
sytuacja miała się jeszcze pogorszyć. Gdy Franklin Delano Roosevelt wygrał
wybory w 1933 roku, nastroje były pozytywne, mimo tego, że kryzys wciąż
szalał. Obietnica zdecydowanego działania i zrównoważenia budżetu działała
budująco. Jednakże, jak później się okazało, budżet był ostatnią rzeczą jaką
przejmował się nowy prezydent. Przystąpił on jednak szybko do przeprowadzania
licznych reform, czego wielu miało wkrótce zacząć żałować.
Już na samym początku swej prezydentury Roosevelt zaczął wprowadzać
szeroko zakreślony program interwencjonistycznych zmian. W okresie „stu dni”
wypełnionych intensywną pracą legislacyjną narodziła się ustawa, która zmieniła
oblicze
amerykańskiego
przemysłu,
w
tym
także
przemysłu
węglowego.
Nazywała się ona ustawą o narodowym odrodzeniu przemysłu (National
Industrial Recovery Act, dalej NIRA). Jej twórcy, wychodząc z błędnego
założenia, że kryzys jest winą „chaotycznego” rynku, postanowili uporządkować
przemysł z pomocą „kodeksów etyki”. Miały być one ustalane w poszczególnych
branżach wspólnie przez przedsiębiorców, związki zawodowe oraz przedstawicieli
rządu federalnego. Ich głównym zadaniem było ograniczenie konkurencji na
rzecz
„współpracy”
i
narzucanie
konkretnych
warunków
wszystkim
przedsiębiorcom objętych danym kodeksem. Ustalano konkretne wymiary godzin,
ceny, płace etc. zabijając rywalizację i odcinając możliwość wejścia na rynek
nowych graczy. Przyniosło to opłakane skutki — całe szczęście NIRA już po kilku
latach
siania
gospodarczego
chaosu
została
uznana
za
niekonstytucyjną.
Jednakże straty, które poczyniła, były znaczne i dużej mierze nieodwracalne, a
ich konsekwencje jeszcze przez długi czas źle wpływały na gospodarkę.
„Kodeks węglowy”, którym zostały objęte górnictwo węgla, doprowadził
do sytuacji, w których wokół zamykanych z powodu ograniczeń kopalni tworzyły
się slumsy bezrobotnych górników, w niezamkniętych kopalniach zaś ograniczano
liczbę godzin i dokonywano „dzielenia etatów” (sztucznie zwiększano liczbę
zatrudnionych dokonując podziału pracy), co przyczyniało się do tego, że
pracownicy zarabiali jeszcze mniej. Regulacje cen wyjątkowo mocno uderzały w
mniejsze firmy. Niejednokrotnie upadały one, nie wytrzymując nieuczciwej
rywalizacji z większymi przedsiębiorstwami, które mogły sobie pozwolić na
dostosowanie się do arbitralnie ustalonych cen narzuconych przez kodeks.
Wszystkie te negatywne skutki wprowadzenia NIRA w życie, które przyczyniały
się do pogłębienia kryzysu, były najbardziej widoczne w stanach, które żyły z
górnictwa,
takich
jak
Pensylwania.
W
tym
stanie
ograniczenie
legalnej
przedsiębiorczości doprowadziło także do powstania nielegalnej konkurencji.
Zwyczaj przeradza się w kradzież
Przy wydobyciu, transporcie oraz obróbce „czarnego złota” zawsze powstawała
pewna ilość odpadków, część węgla pozostawała porozrzucana po okolicy, część
surowca gorszej jakości nie była przewidziana do sprzedaży i zostawała na
miejscu. W Pensylwanii, gdzie węgiel wydobywany był na dużą skalę, narodził się
specyficzny zwyczaj. Pracownicy kopalń i mieszkańcy okolicznych miasteczek za
pozwoleniem właścicieli mogli wejść na ich teren i zebrać porozrzucane resztki,
które mogły potem zostać wykorzystane jako opał. Firmom nie były one i tak
potrzebne, więc z chęcią godziły się na coś takiego. A odrobina dobroczynności
przecież żadnemu kapitaliście nigdy nie zaszkodziła. Z oczywistych względów
zbieraniem
tych
przemysłowych
odpadków
trudnili
się
przede
wszystkim
biedniejsi mieszkańcy, którzy woleli poświęcić swój czas, zamiast przeznaczać
pieniądze na zakup opału. Z czasem jednakże sytuacja zaczęła się zmieniać,
mimo że właściciele kopalń dalej pozwalali wkraczać zbieraczom na swoją
własność i nie czynili im problemu. Technologia wydobycia i produkcji stawała się
lepsza, więc odpadków było coraz mniej. Postęp sprawiał także, że do pracy nie
było potrzebnych tylu ludzi co niegdyś. Nacisk rosnących powoli w siłę związków
zawodowych wcale tu nie pomagał — wręcz przeciwnie zaogniał sytuację i
motywował do dalszej mechanizacji. Wszystko to doprowadziło do powstania
niebezpiecznego precedensu, który zaistniał jeszcze przed nadejściem kryzysu.
W trakcie strajków niektórzy wchodzili na ziemie firm i wykopywali tam, to co po
polsku można nazwać potocznie „biedaszybem”, by dostać się do kryjącego się
blisko powierzchni węgla. W ten prymitywny sposób pozyskiwano węgiel z
terenów, na których nie było prowadzone wydobycia, z różnych względów — np.
ukształtowanie krajobrazu sprawiało, że było to wówczas nieopłacalne. Jednakże
wszystko to robiono jedynie na własny użytek i to w sytuacjach postrzeganych
jako ekstremalne, np. w czasie strajku, kiedy nie posiadano środków do życia, a
zbliżała się zima. Mimo rzadkości zjawiska właściciele kopalń z oczywistych
względów byli wrogo nastawieni do takich działań. Jednakże nauka, że jeśli się
postarasz, to możesz złamać prawo własności i ujść z tym na sucho, nie poszła w
las. Gdy uderzył kryzys, dla wielu sytuacja uznawana za ekstremalną stała się
codziennością
przedsiębiorców
—
a
niewykorzystywane
ziemie,
mieszkańców.
Czarny rynek rozkwita
bogate
w
przez
węgiel,
ograniczających
zaczęły
kusić
wydobycie
okolicznych
Wraz
z
pogarszaniem
się
sytuacji
gospodarczej
wiele
firm
ograniczało
zatrudnienie i wydobycie, niektóre by uratować się przed bankructwem zamykały
część z kopalń, skupiając się na tych, które były najbardziej wydajne. Wiele
sprzętu i infrastruktury stała bezczynnie, a liczba bezrobotnych rosła. Wtedy to
bardziej przedsiębiorczy eks-górnicy, korzystając ze swojego zawodowego
doświadczenia oraz mając w pamięci lekcje z przeszłości, zaczęli dokonywać
intruzji na ziemie firm i wykopywać prymitywne szyby. Z początku czyniono to
jedynie
nocą, lecz coraz częściej
robiono
to otwarcie, za dnia. Węgiel
wydobywany był już nie tylko na własne potrzeby. Okoliczne miasta i fabryki i
elektrownie dalej potrzebowały „czarnego złota”, by funkcjonować. Wydobywany
nielegalnie węgiel stał się uzupełnieniem tam, gdzie zabrakło legalnego.
Właściciele kopalń byli oburzeni tym, że ktoś w tak bezczelny sposób kradnie im
węgiel. Wysadzanie nielegalnych szybów i przeganianie bezrobotnych nie dawało
jednak zbyt dużych efektów. Tym bardziej, że lokalne społeczności, które na
handlu nielegalnym węglem zyskiwały, akceptowały ten proceder. Tyczyło się to
nawet
lokalnych
władz,
które
wolały
rozkładać
ręce
przed
wściekłymi
przedsiębiorcami, niż ścierać się z hordami bezrobotnych. Poparcie takich działań
przez niektórych duchownych także nie pomagało.
Prawdziwa eksplozja sektora nielegalnego wydobycia i dystrybucji węgla
nastąpiła jednakże wraz z wejściem w życie NIRA. Gdy narzucono arbitralnie
ustalone regulacje, przede wszystkim cenowe, nielegalny węgiel stał się jeszcze
bardziej atrakcyjną alternatywą — zarówno dla nabywców szukających niższych
cen, jak i dla bezrobotnych szukających rozsądnych zarobków. Mimo oporu
legalnie działających właścicieli kopalni biznes oparty na nielegalnym węglu
dynamicznie się rozwijał. Podczas gdy w 1931 roku węgiel pozyskiwany z
nielegalnych „biedaszybów” sprzedawany był w promieniu 25 mil od miejsca
wydobycia, to w 1932 dystans wzrósł nawet do 90 mil. By transportować urobek,
wynajmowano bądź kupowano ciężarówki, których coraz większe karawany
podróżowały w kierunku miast i ośrodków przemysłowych. Według szacunków
Louisa Adamica rok po wejściu w życie NIRA na terenie Pensylwanii istniało około
5000
szybów
oraz
małych,
prymitywnych
kopalń,
w
których
pracowano
nielegalnie 6 dni w tygodniu (podczas gdy w legalnie działającej kopalniach
rzadkością był już nawet czterodniowy tydzień pracy) oraz ponad 10 000
niedziałających
szybów,
które
już
zostały
wyeksploatowane.
Dla
wielu
miasteczek, jak m.in. Centralia, Shamokin, czy Mount Carmel, było to główne
źródło utrzymania. W roku 1934 z nielegalnego wydobycia i handlu węglem
utrzymywało się około 100 000 ludzi, a obroty na ten sam rok sięgnąć mogły
nawet do 45 000 000 dolarów! Kolumny ciężarówek nieustannie kursowały
pomiędzy miejscami wydobycia, a miastami, takimi jak Nowy Jork, Brooklyn,
New
Jersey,
miasteczkami.
Filadelfia,
Coraz
Chester,
większe
Wilmington,
pieniądze
Baltimore
sprawiały,
że
oraz
nikt
okolicznymi
w
lokalnych
społecznościach nie dostrzegał w procederze nic złego — w końcu jest kryzys, a
żyć z czegoś trzeba.
Ujarzmienie potwora
Konkurencja
między
legalnym
nielegalnymi
„niezależnymi
biznesem
górnikami”
ograniczanym
nasilała
się.
kodeksami,
Próby
a
wysadzania
nielegalnych kopalń i szybów nie przynosiły oczekiwanych skutków, a proceder
rozkwitał w najlepsze. Nikt nie chciał, lub nie mógł podjąć zdecydowanej akcji
przeciwko czarnemu rynkowi węgla. Mówi się, że jeśli nie możesz pokonać
wroga, to powinieneś się z nim sprzymierzyć. Tak uczyniły niektóre firmy —
zaczęły zawierać ugody i umowy z dokonującymi intruzji na ich ziemie
bezrobotnymi. Wśród pracujących nielegalnie robotników nie było wpływów
komunistycznych
oraz
radykalnych
pomysłów
rodem
z
wieców
związków
zawodowych, więc szły zazwyczaj na ugodę. Rządy stanowe i federalne zaczęły
także planować przesiedlanie części z eks-górników na samowystarczalne farmy
utworzone z udzielonego przez państwo kredytu by ograniczyć statystyczne
bezrobocie oraz realny czarny rynek. W ten sposób próbowano ujarzmić
stworzonego przez państwo potwora.
Czarny rynek, niezależnie, czy dotyczy on węgla, alkoholu, narkotyków,
dopalaczy, czy świerszczyków, jest zawsze dziełem państwa. W tym przypadku
skumulowane zostały efekty załamania napędzonego przez Rezerwę Federalną
inflacyjnego boomu oraz regulacji zabijających zdrową przedsiębiorczość w
przemyśle. Próba sterowania gospodarką w przypadku węgla poniosła absolutną
klęskę, a siły rynkowe pokazały, że w przypadku narzucenia odgórnych
ograniczeń w odpowiedzi oddolnie zostaną znalezione konkretne rozwiązania. W
momencie gdy wszyscy ponoszą straty, siłą rzeczy ludzie będą szukać próby
„odkucia się” — nawet jeśli będzie to nielegalne.
Bibliografia
1. Adamic
L.,
The
Great
‘Bootleg’
Coal
Industry,
http://newdeal.feri.org/nation/na3446.htm, 04.06.2015.
2. Francis H. W., Report, Clarksburg, West Virginia, December 1, 1934,
http://newdeal.feri.org/hopkins/hop12.htm, 04.06.2015.
3. Francis H. W., Report, Clarksburg, West Virginia, November 25, 1934,
http://newdeal.feri.org/hopkins/hop09.htm, 04.06.2015.
4. Francis H. W., Report, Williamson, West Virginia, December 7, 1934,
http://newdeal.feri.org/hopkins/hop04.htm, 04.06.2015.
5. Moser J. E., Presidents from Hoover Through Truman, 1929-1953,
Westport 2002.
6. Shi David, Tindall George, Historia Stanów Zjednoczonych, Zysk i S-ka,
Poznań 2002.