Referendum

Transkrypt

Referendum
Nr 18(32) Warszawa 30 czerwca 2012 r. Czytaj więcej: www.opzz.org.pl
Jan Guz
Żądamy pełnej ratyfikacji
Konwencji MOP nr 102!
Ryszard Zbrzyzny
Czy rząd gra fair play?
Andrzej Chwiluk
Tusk idzie na wojnę z górnikami
Referendum
Związku Nauczycielstwa
Polskiego:
• 38,3% - 81.000 - nauczycieli
opowiedziało się za ogólnopolską
manifestacją w Warszawie,
• 34,6% - 75.000 - opowiedziało
się za strajkiem ostrzegawczym,
• 29,7% - 65.000 - opowiedziało
się za strajkiem ciągłym.
Tadeusz Motowidło
Dialog megafonu z podróżnymi
Andrzej Strębski
Zbiornik myślenia
Cezary Żurawski
Rezerwat
HISTORIA [grudzień 1937]:
Zygmunt Żuławski
Z.N.P.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz podaje wyniki
referendum
Jan
Guz
Żądamy pełnej
ratyfikacji Konwencji
MOP nr 102!
Obecnie życie społeczne i gospodarcze normowane jest nie tylko przez przepisy krajowe, ale i
regulacje prawa międzynarodowego. Dziś nie
zależymy już tylko od prawa polskiego – od decyzji
Sejmu i Senatu, ale także od prawa międzynarodowego, kształtowanego przez różne instytucje.
Dla świata pracy szczególne znaczenie ma
Zrewidowana Europejska Karta Społeczna i Karta
Praw Podstawowych – której rząd Donalda Tuska
pomimo przedwyborczych obietnic nie ratyfikował,
a dokładnie nie odstąpił od tzw. protokołu brytyjskiego. Polskę obowiązują dyrektywy i rozporządzenia wydawane przez instytucje Unii Europejskiej. Dla pracowników szczególnie ważne są
konwencje i zalecenia Międzynarodowej Organizacji Pracy. MOP przyjęła 189 konwencji i to one
wyznaczają postęp cywilizacyjny – tworzą europejskie i światowe standardy pracy i płacy.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych stoi na stanowisku, że Polska jako kraj
cywilizowany, demokratyczny, powinna ratyfikować
konwencje Międzynarodowej Organizacji Pracy, tak
aby wyrównać międzynarodowe i polskie standardy
warunków życia i pracy. Niestety bardzo często
partnerzy społeczni angażują się organizacyjnie i
finansowo w przygotowywanie konwencji, ich
negocjowanie – czasami wieloletnie – a później Polskie rządy (i to niezależnie od opcji), z sobie tylko
znanych przyczyn politycznych, wspólnie przyjętych
konwencji nie ratyfikują, lub ratyfikują tylko w
części – tak właśnie jest z Konwencją MOP nr 102.
W Polsce niestety brak jest skutecznego, wewnętrznego systemu kontroli przestrzegania konwentcji MOP. Powoduje to, że Polska ratyfikuje liczne
konwencje MOP, a następnie nie wdraża ich
postanowień. Dlatego OPZZ od wielu lat wzywa do
dokładnego zbadania, czy wiążące Polskę konwentcje i zalecenia MOP są przestrzegane.
W chwili obecnej OPZZ rekomenduje pełną
ratyfikacja Konwencji MOP nr 102 z 4 czerwca
1952 roku, w zakresie minimalnych norm zabezpieczenia społecznego. Polska dotychczas nie ratyfikowała Konwencji nr 102 w częściach dotyczących tak fundamentalnych kwestii jak: świadczenia
chorobowe, świadczenia w razie bezrobocia, świadczenia za wypadki przy pracy i choroby zawodowe
oraz świadczenia w razie inwalidztwa.
Szczególną uwagę przywiązuję, jako przewodniczący OPZZ, do ratyfikacji części IV konwencji,
dotyczącej świadczeń związanych z bezrobociem. W
Polsce, gdzie aż 85% bezrobotnych pozostaje bez
prawa do zasiłku, jest to sprawa, która nie może
czekać. Ustabilizowane zasiłki dla bezrobotnych na
godnym poziomie to dziś powszechny standard.
Ratyfikowanie części IV, dotyczącej świadczeń w
czasie bezrobocia, dałoby gwarancje dla osób
dotkniętych bezrobociem.
Polska odmawiając ratyfikacji części IV Konwencji nr 102 stawia się w jednym rzędzie z krajami
afrykańskimi i Białorusią. A przecież – wzorem innych państw europejskich – powinniśmy już myśleć
o ratyfikacji konwencji nr 168, która wyzna-cza
jeszcze korzystniejsze standardy dla pracowników!
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych w maju tego roku zainicjowało na Komisji
Trójstronnej prace nad pełnym wdrożeniem Konwencji nr 102. W wyniku naszych działań w czerwcu dwa zespoły problemowe Trójstronnej Komisji:
ds. ubezpieczeń społecznych oraz ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych rekomendowały
rozpoczęcie prac nad pełną ratyfikacją Konwencji nr
102. Przewodniczący Zespołu TK ds. ubezpieczeń
społecznych w imieniu obu zespołów zwrócił się w
tej sprawie do przewodniczącego Trójstronnej Komisji, ministra pracy i polityki społecznej Władysława Kosiniak-Kamysza.
Domagamy się od strony rządowej przeprowadzenia rzetelnej debaty na temat zabezpieczenia
społecznego i zajęcia czytelnego stanowiska. Mam
nadzieję, że już wkrótce polscy pracownicy, polscy
bezrobotni będą mogli cieszyć się uprawnieniami,
którymi dysponują obywatele prawie wszystkich
krajów europejskich. Ale to już zależy od rządu.
Jan Guz
przewodniczący OPZZ
________________________________________
Ryszard
Zbrzyzny
Czy rząd gra fair play?
Wreszcie nadszedł ten tak długo oczekiwany
przez wszystkich moment otwarcia mistrzostw Euro
2012. Piłka nożna stała się najważniejszym tematem
naszego życia. Szał kibicowania bez wyjątku ogarnął starszych i młodszych. Nawet panie, zazwyczaj
wstrzemięźliwie odnoszące się do tego sportu, teraz
z zapałem śledzą, kto komu strzelił gola i dyskutują
o technice i taktyce gry poszczególnych reprezentacji. Niektóre na dodatek ze znawstwem oceniają
urodę i zgrabne sylwetki zawodników. Na szczęście
ich rozgorączkowani przebiegiem rozgrywek partnerzy często nie dostrzegają tego pobocznego wątku.
Wygląda więc na to, że rząd Donalda Tuska
osiągnął swój zamierzony cel. Futbol skutecznie
odebrał znacznej części Polaków zdolność jasnego
postrzegania rzeczywistości. Przy okazji wygasił też
wszystkie kontrowersje związane z pospiesznie
przepychaną przed mistrzostwami ustawę emerytalną. Umilkły dyskusje nad nią i skończyły się
protesty. Wydawać się by mogło, że nareszcie w
O czym piszą związkowcy nr 18(32) 30 czerwca 2012
2
kraju zapanował spokój. Jedyne naprawdę głośne
okrzyki, jakie teraz słychać, dochodzą ze stadionów
i piłkarskich stref kibica. Obawiam się jednak, że to
tylko chwilowa przerwa. Dzisiaj emocje społeczne
skupione zostały na sporcie. Teraz Euro 2012, a
chwilę później Igrzyska Olimpijskie. Jednak wcześniej czy później gorączka kibicowania opadnie i
ludzie obudzą się na naszej zgrzebnej codziennej
rzeczywistości. Co w niej wtedy zobaczą? Czy w
całej ostrości dostrzegą to, co w międzyczasie rząd
im zgotował?
Pod osłoną wielkich imprez sportowych premier
szykuje nam kolejną niespodziankę. Zmiany w ustawie o związkach zawodowych, ograniczenie emerytur górniczych i redukcja uprawnień nauczycielskich. To tak na początek. Być może kolejnymi
etapami będą zmiany odnośnie do czasu pracy czy
też prawa do urlopu wypoczynkowego.
Nowe regulacje rząd zapewne będzie próbował
uchwalić jeszcze jesienią tego roku. Już teraz zaczynają pojawiać się wypowiedzi mniej lub bardziej
poważnych ekspertów ministerialnych i polityków
rządzącej koalicji, którzy rozpoczęli urabianie opinii
publicznej. Jedni opowiadają o rzekomo gigantycznych zarobkach górniczych i niesprawiedliwie
wysokich emeryturach. Inni wspominają o rozbuchaniu związków zawodowych działających w kopalniach. Są też tacy, którzy prawo nauczyciela do
rocznego urlopu dla podratowania zdrowia nazywają
chorą sytuacją. Wszyscy zgodnie napiętnują ustawę,
która nakazuje pracodawcy zapewnić warunki do
prowadzenia działalności związkowej. Postulują
likwidację etatów związkowców, wyprowadzenie z
zakładów pracy organizacji pracowniczych. Nazywają to patologią i upatrują w niej źródła fatalnego
stanu naszych finansów publicznych.
Jeśli społeczeństwo całą tę pokrętną filozofię
kupi, to będzie to punkt dla rządu. Co jednak się
stanie, gdy ludzie nie zaakceptują takiej taktyki gry?
Obyśmy wtedy nie mieli kolejnych rozgrywek o
wymiarze ogólnonarodowym. Odbywać się one będą
już nie na boiskach i stadionach, ale na placach i
ulicach wielu polskich miast. Bez sędziów i bez przestrzegania reguł. Wszystkie chwyty będą dozwolone.
poseł Ryszard Zbrzyzny
przewodniczący Związku Zawodowego
Pracowników Przemysłu Miedziowego
________________________________________
Andrzej
Chwiluk
Tusk idzie na wojnę
z górnikami
z przewodniczącym Związku Zawodowego
Górników w Polsce rozmawia Jarosław Bolek
– Najpierw posłowie PO, PSL, Ruchu Palikota, a potem kolejno Senat i prezydent Komo-
rowski podpisali się pod liberalną ustawą
emerytalną podwyższającą wiek emerytalny. Nie
pomogły protesty związków zawodowych zarówno tych spod sztandaru OPZZ, jak i „Solidarności”, dlaczego?
Andrzej Chwiluk: Naród wybrał swoich przedstawicieli, żeby ich reprezentowali, a nie musieli
wychodzić w protestach na ulicę. Jednak, jak
pokazała nieskończona zresztą jeszcze walka o nie
podnoszenie wieku emerytalnego, obywatele i wyborcy zostali zdradzeni przez polityków. Związkowcy wciąż ostrzegają i pokazują społeczeństwu
dokąd prowadzi nas obecny liberalny rząd PO-PSL,
bo sprawa emerytur to jedna z wielu odsłon sposobu
działania rządu Tuska. Wystarczy spojrzeć na tragiczną sytuację średnich i drobnych przedsiębiorstw,
całą politykę gospodarczą czy społeczną polegającą
na systematycznym ograniczaniu pomocy socjalnej
czy działaniach antyrodzinnych, nie mówiąc o podnoszeniu, bez rozgłosu podatku VAT na kolejne
towary. Opcja liberałów zachłysnęła się wygraną,
przeprowadziła ekspresowo zmiany emerytalne i dała ludziom igrzyska w postaci Euro 2012, próbując
zamydlić swój antypracowniczy i proliberalny wizerunek. I choć Euro 2012 to wielka promocja kraju i
wspaniała impreza z udziałem drużyn sportowych to
jednak została przez polityków wykorzystana do
swoich celów. Pytanie tylko, jakiej Polski to jest
reklama? Polski gdzie rządzący nie rozmawiają z
obywatelami, gdzie wyciska się z ich kieszeni każdy
grosz? Polski ministra Rostowskiego, dla którego
liczy się tylko budżet państwa, a nie zarobki
Polaków, a może Polski ministra Arłukowicza,
chorej i przeznaczonej tylko dla zdrowych? A może
Polski ludzi, którym odcina się prąd, bo ich nie stać
na płacenie rachunków? To już nie wąska grupa ma
problemy finansowe. Bieda zaczyna sięgać po
zwykłego obywatela. Kiedy skończy się Euro 2012,
które przykrywa realne problemy ludzi, nie na długo
starczy propagandy sukcesu, jaką kreuje ekipa
Tuska. Jestem przerażony tą sytuacją i boję się, że
czeka nas tragedia społeczna.
– Choć Donald Tusk wmówił ludziom, że
Europa Zachodnia podwyższa wiek emerytalny i
ostro tnie wydatki, sytuacja jest zgoła inna.
Choćby w krajach, gdzie do władzy dochodzi
lewica. Wystarczy wspomnieć Francję. Nowo
wybrany prezydent Francis Hollande obniża wiek
emerytalny z 62 roku życia do 60 lat i zapowiada
zmianę polityki ostrych cięć Nicolasa Sarkozego.
A w Polsce?
– Dzisiaj w całej Europie, również w Polsce
ludzie zaczynają otwierać oczy i patrzeć negatywnie
na politykę polegającą na dofinansowywaniu
banków i wielkich instytucji finansowych. Zamiast
tego mówią wprost: te rządowe pieniądze, czyli
całego społeczeństwa, powinny trafić do ludzi.
Widzieliśmy, co sądzą o wysysaniu ich kraju przez
banki np. Grecy, czy Hiszpanie. Dlaczego mimo
tego, rządy dalej preferują taki kurs? Bo najłatwiej
im kontrolować społeczeństwo poprzez banki i
najprościej pozyskiwać środki, nieważne, że z
gigantyczną lichwą, którą będą spłacać pokolenia.
Minister Rostowski w duchu Balcerowicza wychodzi z założenia, że bogate państwo, to bogate
społeczeństwo. Nic bardziej mylnego. Jest odwrot-
O czym piszą związkowcy nr 18(32) 30 czerwca 2012
3
nie. Ministrowi Rostowskiemu zależy na obniżaniu
podstawy emerytury i w całej walce de facto nie
chodzi, kiedy odejdzie się na emeryturę, tylko ile jej
będzie miał szary Kowalski. Ministrowi Rostowskiemu wydaje się, że im mniej będzie miał
obywatel, tym lepiej będzie się nim rządziło i tak
tnie kolejną grupę społeczną. Nie ma się co łudzić,
że pełnokrwistemu liberałowi przyjdzie do głowy
patrzeć na finanse przez pryzmat społeczny. Nie.
Liczy się tylko rachunek księgowy.
– O dziwo, rząd obłaskawił mundurowych w
kwestii emerytalnej. Wygląda to na perfidną zagrywkę władzy przypominającą raczej totalitarne
rządy, niż demokratyczne społeczeństwa?
– Ustawa w opcji zerowej dla mundurowych
została utrzymana z prostego powodu. Jest to aparat
nacisku. Ktoś przecież musi bronić władzę. Rząd
dogadał się z policją w zamian za ochronę tego
rządu. Policja będzie stawać pomiędzy społeczeństwem, a rządem. A będzie musiała. Jeśli dojdzie do
rozgrywki w kwestii emerytur górniczych, to
górnicy wyjdą na ulicę, a za nimi inni. Wielokrotnie
namawialiśmy rząd i prezydenta do dialogu i nici z
tego wyszły. Wciąż Tusk ma szansę wycofać się,
jeśli nie zrobi tego, nie ręczę za górników, kiedy
będą podejmowali ostre akcje przeciwko temu
rządowi i nie będę wstrzymywał ludzi przed rzucaniem kamieniami czy przed innymi formami obrony
swoich praw. Jeśli prawne metody spełzną na
niczym nie cofniemy się przed radykalnymi
środkami. Jesteśmy skuteczni. Skoro rząd ma w
nosie wspólne ustalenia, my również nie cofniemy
się przed niczym.
– Jak ćwierkają nasi informatorzy w
rządowych ławach nie ma już odwrotu od zmian
w emeryturach górniczych. W prezencie na
barbórkę górnicy dostaną, a raczej zabierze się
im dotychczasowe prawa emerytalne. Minister
pracy już konsultuje z Centralnym Instytutem
Ochrony Pracy, listę stanowisk, do których
można będzie ograniczyć przyznanie emerytury
górniczej.
– Nas nie zaskoczą. Górnicy poradzą sobie. Już
dzisiaj mobilizujemy i jednoczymy siły. Namawiam
wszystkich, żeby być razem, tak jak to zawsze
robimy, kiedy władza sięga po nasze prawa.
Jesteśmy najsilniejszą branżą i najskuteczniejszą, co
udowodniliśmy nie raz. Już dzisiaj prowadzę
rozmowy z innymi liderami. Nie mamy co czekać na
rządowe propozycje, bowiem jak uczy nas doświadczenie rząd woli dialog ulicy i brzydzi się
rozmawiać z górnikami. Jeśli rząd lub Centralny
Instytut Ochrony Pracy chce z nami skonsultować
sprawę górniczej pracy – zapraszamy. Jednak do tej
pory nikt nawet się nie zająknął. Wszystko robią bez
wiedzy pracowników. Za naszymi plecami. Tuskowi
brakuje do swojego trofeum polskiego górnika i jego
pieniędzy. Już teraz serwuje się banialuki poprzez
rządowe media, jak to bogaci są górnicy i jak to
społeczeństwo cierpi i bieduje, bo musi płacić za
emerytury górnicze. Zapraszamy również pracodawców branży górniczej, by stanęli po stronie pracowników. Przecież dobrze znają trudy i specyfikę
naszej pracy. Tymczasem rząd preparuje w zaciszach gabinetów bez udziału górniczych związków
zawodowych, kolejną reformę, kolejny skok na kasę
górniczej branży. Już teraz gros kasy z zysków
branży górniczej zamiast zostawać w kopalniach na
inwestycje zasila budżet państwa. Brakuje jeszcze
okraść pracowników. Nie po to negocjowaliśmy
ustawę emerytalną w 2005 roku, by znów ją
zmieniać. Ale jeśli Donald Tusk i jego świta ogląda
hiszpańską telewizję i czyta tamtejszą prasę, jeśli
ruszy górnicze emerytury, może się spodziewać
hiszpańskiego scenariusza. Strajki, demonstracje,
akcje protestacyjne, blokady autostrad i ruchu
kolejowego – to jeden ze scenariuszy na wypadek
amnezji rządu, który znów chce obcinać górnicze
prawa.
– Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Chwiluk
Przewodniczący Związku
Zawodowego Górników w Polsce
________________________________________
Tadeusz
Motowidło
Dialog megafonu
z podróżnymi
Rada OPZZ postanowiła skierować do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o sprawdzenie zgodności z Konstytucją RP nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS podnoszącej wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn do 67. roku życia.
W Trybunale nadzieja, że w końcu głos
sprzeciwu społecznego zostanie wysłuchany. Do tej
pory debata wokół zmian w ustawie polegała na
tym, że Platforma Obywatelska miała monopol na
mówienie, a społeczeństwo mogło tylko słuchać. To
był dialog megafonu kolejowego z podróżnymi. Ku
mojemu zdumieniu w tę wersję dialogu wpisał się
także prezydent Bronisław Komorowski. Co prawda,
spotkał się z liderami największych central
związkowych, Piotrem Dudą z „Solidarności” i
Janem Guzem z OPZZ, ale zbył ich kilkoma
zgrabnymi sloganami. Pan prezydent był łaskaw
wysłuchać uwag związkowych bez zrozumienia i
nazwać te spotkania rozmowami o zmianach w
polityce społecznej, dzięki którym ludziom po
ukończeniu 60 lat łatwiej będzie utrzymać pracę. Ma
być także łatwiej tym, którzy ukończyli 50, 40, 30
lat itd. Generalnie ma być łatwiej wszystkim. Nie
wiadomo, co rządzący chcą zrobić, ale wiadomo, że
wszystkim będzie dobrze. Pan prezydent w swej
łaskawości raczył nie zauważyć, że związkowcy
przyszli prosić o to, aby nie podpisywał zmienionej
ustawy. Po raz kolejny tłumaczyli, że rząd zafundował nam ustawę, która ma zlikwidować dziurę w
Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przez ordynatne zabieranie. Stanie się tak, bo krócej będziemy
pobierać emerytury. To jedyne pociągnięcie rządzących. Nie ma żadnych działań, choć bezrobocie
rośnie. Odpowiedzialność za politykę przeciw-
O czym piszą związkowcy nr 18(32) 30 czerwca 2012
4
działania bezrobociu spoczywa przede wszystkim na
rządzie, który dysponuje niezbędnymi instrumentami prawnymi i finansowymi aktywizacji zawodowej
i pomocy osobom bezrobotnym.
Niestety, w ciągu ostatnich dwóch lat o ponad
połowę zmalały fundusze rządowe na walkę z
bezrobociem. Jednocześnie zmiany legislacyjne
spowodowały wzrost kosztów pracy, chociażby w
związku z podniesieniem składek ZUS. Nie bez
znaczenia jest również podniesiona w 2011 r. do
poziomu 23 procent stawka podatku VAT, jedna z
wyższych w Europie (Niemcy – 19 procent, Francja
– 19,6 procent, Hiszpania – 18 procent).
Chwilowo wszystkie problemy przyćmiewają
mecze piłkarskie. Pewne jest jednak, że mistrzostwa
Europy się skończą, a nas przytłoczy szara rzeczywistość. Kilka dni temu analitycy podali informację,
że wkrótce pracę straci około 80 tys. osób zatrudnionych w firmach budowlanych. Część tych firm
pada, bo poniosła straty przy budowie autostrad i
stadionów, część zwolni ludzi, bo nie ma szans na
zdobycie jakichkolwiek kontraktów. Zdaniem ekonomistów druga połowa roku przyniesie wyraźne
objawy kryzysu. Jaka jest propozycja rządzących,
która mogłaby temu przeciwdziałać? Żadna. Maria
Antonina Austriaczka, ostatnia królowa Francji
przed Wielką Rewolucją Francuską, kiedy usłyszała,
że lud nie ma chleba, odpowiedziała: „Niech jedzą
ciastka!”. Nie ośmielam się porównywać żadnego z
naszych polityków do francuskiej królowej. Nie
uważam, że grozi nam krwawa rewolucja. Jestem
jednak przekonany, że zbyt wielu rządzących
naśladuje sposób myślenia Marii Antoniny. Jak
zacznie brakować na chleb, trzeba zacząć jeść
ciasteczka? Dramat, panowie politycy.
Tadeusz Motowidło
przewodniczący Związku Zawodowego
Górników JSW SA Zofiówka
________________________________________
Andrzej
Strębski
Zbiornik myślenia
Jak sięgam pamięcią społeczeństwo nasze
szybko pozyskiwało wiedzę w tych dziedzinach
życia, z których nie miało powodów do zadowolenia. Byliśmy znawcami w handlu zagranicznym, szczególnie ze Związkiem Radzieckim,
kiedy po sklepach brak było mięsa i innych
podstawowych artykułów. Od kilkudziesięciu lat
pogłębiamy wiedzę medyczną; jesteśmy nie tylko
najlepszymi lekarzami mogącymi bliźnim zarodynować najlepszy specyfik lecz także specjalistami od
organizacji służby zdrowia. Oczywiście w tym
miejscu należy oddać honor kolejnym rządom, które
miały, mają i niestety, jestem o tym głęboko przekonany, mieć będą swój nieoceniony i niedoceniony
udział w edukacji społeczeństwa.
Po ostatnich występach narodowej „jedenastki”
zbiorową mądrością jesteśmy gotowi w pięcioprzymiotnikowym głosowaniu dokonać wyboru nie tylko
nowego trenera piłkarskiej reprezentacji lecz także
prezesa, a głosami najwybitniejszych kibiców, także
cały zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Dbałość rządu i popierającej go większości
parlamentarnej o nasze godne emerytury odkryła, że
i na ubezpieczeniach społecznych znamy się tak
dobrze jak nigdy dotąd, a atmosfera szczęścia, a nawet śmiem powiedzieć euforii, spowodowała ujawnienie się samorodnych talentów w tej dziedzinie.
Z artykułu zamieszczonego w „Gazecie Wyborczej” z 26 czerwca 2012 r. pt. „Oddaj składki,
kochanie...” dowiedziałem się o pomyśle Instytutu
Spraw Publicznych, bądź autorskim pomyśle SAmego szefa Instytutu, aby składki emerytalne
małżonków były sumowane i dzielone po połowie.
Dzięki takiemu rozwiązaniu małżonkowie będą
mieć, niezależnie od czasu pracy i wysokości
uzyskiwanych zarobków emeryturę w takiej samej
wysokości, co życiowo zabezpieczy każdego z nich
w sytuacji ewentualnego rozwodu.
„Gdy pojawią się propozycje, przeanalizujemy je
pod względem legislacyjnym – obiecuje minister
pracy Władysław Kosiniak-Kamysz” – donosi
Gazeta Wyborcza. I bardzo słusznie. Wszak pomysł
ten wyszedł od zacnej instytucji i nie tuzinkowego
eksperta. Jak wynika z samopromocji zamieszczonej
na oficjalnej stronie internetowej „Fundacja Instytut
Spraw Publicznych (ISP) jest jednym z wiodących
polskich think tanków, niezależnym ośrodkiem
badawczo-analitycznym”, a jej nowy szef Jacek
Kucharczyk jest doktorem socjologii i absolwentem
Szkoły Nauk Społecznych przy IFiS PAN. W
Radzie Programowej Instytutu zasiada plejada wybitnych profesorów i polityków. Współpraca Instytutu z rządzącymi ekipami zaowocowała także tym,
że była dyrektor Instytutu, polityk Platformy
Obywatelskiej, Lena Barbara Kolarska-Bobińska
została wybrana posłanką do Parlamentu Europejskiego. Już to daje gwarancję, że wszelakie
pomysły wywodzące się z tak zacnego „zbiornika
myślenia” godne są najwyższej uwagi.
Złożona publicznie propozycja zmian w systemie ubezpieczenia społecznego mimo, że jest co
najmniej kontrowersyjna, znalazła już szybko zwolenników ze strony polityków Platformy Obywatelskiej. Myślę, że poparcie to jest wynikiem
głębokich przemyśleń i analiz wynikających z badań
prowadzonych w tej sprawie przez Instytut pod
okiem zacnego grona swojej Rady Programowej.
Chętnie bym się z nimi zapoznał a i – jak myślę –
minister pracy miałby materiał nie tylko do oceny
propozycji pod względem legislacyjnym lecz także
skutków społecznych i finansowych.
Zwracałem uwagę w jednym z poprzednich
felietonów, że podstawowym miernikiem oceny
propozycji zmian w prawie jest to, kto zgłasza
postulat a nie to, jaką ona ma wartość. Nie mogę się
z taką praktyką zgodzić. Przecież każdy z nas zna z
autopsji, że bez względu na to, kto w towarzystwie
puści bąka, smród wąchać muszą wszyscy.
Andrzej Strębski
ekspert OPZZ ds. emerytalno-rentowych
O czym piszą związkowcy nr 18(32) 30 czerwca 2012
5
Cezary
Żurawski
Rezerwat
z inspiracji twórczością Stanisława Lema,
w nawiązaniu do rozmowy z Rafałem
Chwedorukiem publikowanym przez
„Rzeczpospolitą Plus Minus”: „Lemingi chcą żyć
w spokoju” (http://www.rp.pl/artykul/892712.html)
Zimno, bardzo zimno, prawie nic nie widać…
Trochę lepiej. Wszędzie biel, coś jak kroplówka,
dziwny telewizor, który robi „ping, ping, ping” i
wyświetla kolorowe kreski. Rozmazana sylwetka
pielęgniarki. Z szumu wypełniającego całą moją
przestrzeń wydobywają się pojedyncze słowa, coś o
rozmrażaniu, ciekłym azocie kriogenice, Cholera,
znowu to zimno…
Ostatni obraz, jaki pamiętam to Krakowskie
Przedmieście – dużo ludzi, którzy gdzieś idą i
ogłuszający klakson tuż obok mnie, ciemność.
Już wiem! Zostałem potrącony przez samochód.
Na moje szczęście należał on do wielkiej międzynarodowej korporacji, IGLO-MED zajmującej się
promocją usług medycznych w Polsce. To, co ze
mnie zostało włączono do eksperymentalnego programu „Zmartwychwstała mrożonka”, czy jakoś tak.
Zostałem zahibernowany, następnie zrekonstruowany i przywrócony do obecnego stanu. Mamy rok
2062. Dowiedziałem się tego od pielęgniarki.
Rozmawiałem z lekarzem. To Chińczyk, ale
mówi po polsku, urodził się w Berdyczowie. Jutro
wychodzę, fizycznie nic mi nie dolega, ale podobno
jestem nieprzystosowany.
Przed opuszczeniem kliniki IGLO-MEDU ordynator w obecności psychologa rozmawiał ze mną o
mojej obecnej sytuacji. Wydaje mi się, że jest
dobrze. Chociaż na wszelki wypadek dostałem
papierosa z marihuaną. To obecnie popularny
ogólnie dostępny paralek uspokajający. Paczka
papierosów była w kolorach tęczy z napisem
„Odlotowe”, żadnych komentarzy ministra zdrowia
o szkodliwości palenia.
A więc, mam formalnie 121 lat, jestem już od 21
lat emerytem. Dysponuję niewielkim kapitałem z
tytułu niepobranej emerytury socjalnej za okres
mojej niedyspozycji i gratyfikacją za udział w
eksperymencie „Zmartwychwstała mrożonka” w
charakterze królika doświadczalnego.
Urządzam się!
Jednak nie jest dobrze, no może nie tragicznie.
Moje mieszkanie z przed wypadku, (komunalne)
zbudowane jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku
przez reżym PRLowski, zostało wyburzone wraz z
całą dzielnicą w ramach programu dekomunizacji,
na wniosek IPN. W tym miejscu stoi teraz biurowiec
IGLO-MEDU. W zamian przysługuje mi prawo
wynajmu kontenera mieszkalnego dla emeryta. To
szeroko rozpowszechniony obiekt mieszkalny. Pro-
dukuje go firma z kapitałem koreańskim,
„PIESBUD”. Jest bardzo funkcjonalny. Można w
nim mieszkać, a także garażować rower lub urządzić
kabinę lakierniczą. Do kontenera podłączona jest
hydroponiczna hodowla glonów, z których wykonuje się sałatkę będącą podstawą wyżywienia
emerytów, bezrobotnych i pracujących za minimalne
stawi. To 95% społeczeństwa. Energia jest pozyskiwana z biogazu, który sam dostarczam i małego
dynama z ręcznym napędem. Zintegrowana Konstrukcja pozwala na przenoszenie całych dzielnic
emeryckich na nowe miejsca pobytu. Stolica
rozrasta się. Wielkie korporacje potrzebują coraz
więcej miejsca na swoje biurowce.
Moja emerytura wystarcza na czynsz za kontener
i dodatki spożywcze do sałatki z glonów. Trochę
zostaje. Myślę o znalezieniu pracy. Kupiłem karton
„Odlotowych” i butelkę popularnego napoju „z
procentami” „Zgagowino” produkcji ponadnarodowego koncernu „PALIKOT – Wyroby alkoholizowane”.
Integrujemy się!
Blisko mojego kontenera jest taki murek.
Zbierają się tam okoliczni mieszkańcy żeby
pogawędzić. Za murkiem jest mały sklepik,
właściwie „szczęki”, jeżeli ktoś jeszcze pamięta, co
to takiego. Teraz łatwo założyć firmę, wystarczy
komputer i 10 minut. Właściciel obiektu o wdzięcznej nazwie „Byle do jutra” sprzedaje nam Zgagowino na szklaneczki i Odlotowe na sztuki. Dostajemy także bezpłatne gazetki rządowe „TVX25
widzimy cię i słyszymy”. Sklepik prawdopodobnie
za kilka miesięcy ogłosi upadłość. To powszechne
wśród firm zakładanych przez bezrobotnych, ale
zaraz powstają nowe. Bardzo łatwo uzyskać kredyt
na własną działalność gospodarczą. Niespłacenie
kredytu kończy się przejściem na własność banku,
ale wszyscy, z którymi rozmawiam mówią o
szansach i możliwościach awansu, jaki daje wolny
nieskrępowany liberalny rynek. Ci, którzy za długi
dostali się we władanie instytucji finansowych, też
są zadowoleni. Co prawda pracują za darmo, pod
nadzorem straży bankowej, ale są utrzymywani przy
życiu na koszt banku. Długowieczność pozwala na
odpracowanie długu i uzyskanie kolejnego kredytu.
Trochę narzekają na handel organami i ekspertmenty na ludziach, ale to chyba plotki
Poznałem Monikę O.! Wiele nas łączy, też jest
„defryzem” albo „glacjaczką”. Tak nas nazywają.
Została rozmrożona 15 lat przede mną, więc jest
kopalnią wiedzy. Przed zamrożeniem (nie chce
mówić z jaskiej przyczyny) była liberalną dziennikarką. Po przywróceniu do obecnego stanu
pracowała kilka miesięcy w mediach, ale ją zwolnili.
Teraz są tylko media elektroniczne i tabloidy. Jej
pismo nazywało się „Dobroczyńca” i było organem
fundacji „Dobra Rada lepsza od obiadu” założonej
przez żony członków „Bussines Center Club”
działającej na rzecz bezrobotnych. Jej praca polegała
na komentowaniu kreacji darczyńczyń podczas
uroczystego przekazywania paczek popcornu ubogim. Niestety pomyliła Calvin Klein z Versace.
Powoli zaczynam rozumieć! Nawet niewiele się
zmieniło. Przy władzy jest PO. Jedyną partią
opozycyjną jest PiS. W zeszłym roku były wybory,
O czym piszą związkowcy nr 18(32) 30 czerwca 2012
6
które PO wygrało 12% przewagą głosów. Medycyna
poczyniła ogromne postępy, ludzie dożywają 120 lat
(średnio). Premierem jest sędziwy Donald Tusk,
który rządzi wraz ze swoją równie sędziwą ekipą
oraz sojuszniczą PSL z wiekowym Waldemarem
Pawlakiem na czele.
Jarosław Kaczyński od siedemdziesięciu lat stoi
naczelne prawicowej opozycji. Przed ostatnimi wyborami po swojej 12 przegranej w wyborach tradycyjnie zadeklarował rezygnację, lecz po wyborach
tradycyjnie zmienił zdanie.
Społeczeństwo podzieliło się na cztery warstwy.
Elity, to grupa pracodawców wyższych urzędników i
właścicieli zasobów kapitałowych. Pracujący to
około 20% społeczeństwa, można ich rozróżnić po
nerwowym zachowaniu wynikającym z ciągłego
uczestnictwa w wyścigu szczurów. Bezrobotni to
liczna grupa ludzi o nieokreślonych źródłach
utrzymania owładniętych ideą zdobycia szansy na
awans społeczny. No i my, emeryci 60%, obiekt
zainteresowania banków firm medycznych i innych
z racji na stały dochód.
Polska jest członkiem UE gdzie stanowi się
większość naszego prawa. Do Unii należą także
Chiny i Rosja. Na skutek procesów globalizacyjnych
nie istnieją gospodarki narodowe, brak też przedsiębiorstw, których kapitał można by przyporządkować państwu.
Społeczeństwo robi wrażenie szczęśliwego. Elity
żyją w dobrobycie zamknięte w swoich dzielnicach
luksusu odgrodzonych od reszty wyrafinowanymi
systemami zabezpieczeń. Pracujący uważają się za
szczęśliwców, mają pracę. Na rynku zatrudnienia
funkcjonują jedynie umowy o dzieło. W grupie tej
występuje największa rotacja i interakcja z bezrobotnymi. Pracujący mogą zrzeszać się w reliktowych
związkach zawodowych. To organizacje niszowe
istniejące na obrzeżu gospodarki, lecz ze względów
doktrynalnych chronione przez prawo Unii. Co
ciekawe brak protestów pracowniczych, choć w
świetle prawa są dopuszczalne po spełnieniu wielu
warunków, jak na przykład pełna zgoda pracodawcy.
Jedyne protesty o charakterze społeczno-politycznym organizuje PiS. Zjawia się tam kilkanaście
osób z kierownictwa partii wraz z prezesem.
Wygłaszają kilka przemówień okraszonych Patriotycznymi hasłami, czasami maszerują ze sztandarami. Twierdzą że ich cel jest ważny, niestety
społeczeństwo zapomniało o co chodzi.
Bezrobotni to przede wszystkim ludzie, którzy
funkcjonują w szarej strefie, zatrudnieni na czarno
korzystający z pomocy społecznej – niestety będącej
w zapaści finansowej. W środowisku tym panuje
jednak przekonanie, że tak zwany awans społeczny
jest tuż za rogiem, a liberalna gospodarka daje
szanse, tylko trzeba po nie sięgnąć. Przekonanie to
powoli, acz nieubłaganie, przekształca się w rodzaj
kult religijnego zwanego „Aspiryzmem” (od aspirować do wyższej ekonomicznie, grupy społecznej).
Środowisk to odrzuca bunt, podobnie jak pracujący.
Zastępuje go wiarą w odmianę losu na lepszy i
zadowoleniem, że nie jest gorzej.
No i my emeryci, ale o nas już powiedziałem.
Elity, które są jedyną grupą opiniotwórczą,
nazywają nas społeczeństwem „lemingów”.
Leming to takie arktyczne zwierzątko. Jest ono
podstawą łańcucha pokarmowego, a mimo to Rozmnaża się tak intensywnie, że powstał mit o ich
skłonności do samo destrukcji. Raz na 10 lat – podobno – rzucają się z arktycznych klifów do oceanu
co ogranicza ich populację.
W rzeczywistości demografia przestała być
problemem. Długowieczność i wydłużenie wieku
emerytalnego do 100 lat zapewnia nadmiar siły
roboczej. Produkcja jest w pełni zrobotyzowana.
Jedynie usługi wymagają pewnej ilości zasobów
ludzkich. To właśnie pracujący i szara strefa.
Moje relacje z Moniką O. nabierają coraz bardziej osobistego charakteru. Wczoraj zaprosiłem ją
na sałatkę z glonów i kubek zgagowina. Mogę sobie
pozwolić, bo ocieplenie klimatu spowodowało, że
zbieram glony trzykrotnie w ciągu roku. Usiedliśmy
przed kontenerem zapaliliśmy po Odlotowym (z
mojej paczki). Jestem trochę nieśmiały, ale zioło
spowodowało, że zadałem pytanie, które pulsowało
w mojej świadomości od wielu miesięcy.
– Monika, a co się stało z ludźmi, którym
zależało na zmianach, których znaliśmy. Tych,
którzy mówili o potrzebie przeobrażeń społecznych
prawach pracowniczych i takich tam?
Oparła głowę na moim ramieniu, a w jej
zmętniałych od marychy oczach pojawiła się łza. –
Wymarli z frustracji, że nikt ich nie słucha, że nie
mogą przebić się przez wszechogarniające poczucie
zadowolenia. Społeczeństwo uwierzyło w liberalizm, w to, że nie warto się angażować, że najważniejszy jest własny mały interesik.
Po kolejnej szklaneczce wyszeptała, że coś wie.
– Wymarli, ale nie wszyscy – powiedziała.
Podobno gdzieś w Bieszczadach jest takie miejsce. Władze stworzyły je dla nieprzystosowanych.
Osiedlają się tam ludzie, którzy mają potrzebę
działania i przemian społecznych. To rodzaj rezerwatu utrzymywanego przez elity w celu unikania
niepokojów społecznych. Ośrodek jest autonomiczny energetycznie gdyż posiada elektrownie cieplną
pozyskującą energię ze spalarni ulotek. To ulubione
miejsce protestów radykalnych ekologów. Ulotki
pozyskuje się na miejscu gdyż każdy mieszkaniec
rezerwatu dostał powielacz spirytusowy, papier i
długopis od Zrzeszenia Pracodawców Lewiatan.
Liczba mieszkańców jest trudna do określenia,
gdyż część zeszła do podziemia. Ujawniają się tylko
podczas wielogodzinnych przemówień na centralnej
polanie. Na obrzeżu stoi mała kaplica. Opiekuje się
nią ktoś dawniej bardzo znany, nazwisko kojarzy się
z Bieszczadami, lasem – chyba Koślaczek, albo
podobnie. Kaplica to obiekt protestów lewicy obyczajowej i tylko temu służy.
Zapragnąłem zwiedzić to miejsce. Zaczęliśmy
planować wyprawę, a nie jest to proste, gdyż obecnie każdy wagon w komunikacji publicznej należy
do innej spółki kolejowej i porusza się według
innego rozkładu, zmienianego co parę godzin.
Pochyliłem się, żeby odzyskać niedopalonego
papierosa, który potoczył się pod kontener i z całej
siły walnąłem głową o uchylony właz…
Ciemno, ale boli…
Krakowskie Przedmieście. Leżę na środku
ścieżki rowerowej. Nade mną widzę pomalowane
O czym piszą związkowcy nr 18(32) 30 czerwca 2012
7
twarze kibiców czeskiej drużyny piłkarskiej. Rower,
pod który wpadłem stoi obok. Pewnie jego właścicielka – duża brunetka – mówi coś do mnie To, co
mówi głosem przypominającym klakson tira jest
chyba przykre…
Cezary Żurawski
Biuro Prasowe OPZZ, media elektroniczne,
OPZZ „Konfederacja Pracy”
________________________________________
Historia [Grudzień 1937]:
Zygmunt
Żuławski:
Z.N.P.
W czasie swej ostatniej mowy, wygłoszonej w
Sejmie, p. premier Składkowski przyznał, że długo
się namyślał, co zrobić z tym Związkiem
Nauczycielstwa Polskiego i jak postąpić z jego
zarządem...
W 1937 roku rząd uderzył w ZNP nie za Kartę
Nauczyciela, której nie było, tylko za „Płomyk” dla
dzieci…
A ja, gdyby przypadkiem p. premier mnie o to
zapytał, bez namysłu poradziłbym mu, by szukał
odpowiedzi na to nie w sobie samym, lecz w
przepisach ustawowych, które przezornie przewidziały już z góry odpowiedź na zagadnienie, nad
którym właśnie głowił się p. premier.
Jest takie rozporządzenie Prezydenta Rzplitej z
dnia 27 października 1932 r., które w art. 16
postanawia, że:
„jeżeli działalność Stowarzyszenia wykracza przeciwko obowiązującemu prawu,
ustalonemu dla Stowarzyszenia zakresowi i
sposobowi działania, lub zagraża bezpieczeństwu, spokojowi lub porządkowi publicznemu, bezpośrednia władza nadzorcza Może udzielić mu upomnienia lub zażądać usunięcia uchybień pod rygorem zawieszenia,
względnie rozwiązania Stowarzyszenia”
(a nie jego Zarządu).
Stosownie więc do tego doradziłbym p.
premierowi, by nie rozstrzygał tego zagadnienia
sam, lecz by pozostawił to „bezpośredniej władzy
nadzorczej”, tj. staroście grodzkiemu, który jest od
tego, by rozwiązywał, napominał i wytykał
uchybienia stowarzyszeń.
Byłoby to może i prostsze i bardziej celowe – i
może kwestia zawieszenia działalności Z N P czy
jego władz autonomicznych nie wyrosłaby do
rozmiarów problemu państwowego; p. premier nie
potrzebowałby się nią trudzić sam osobiście, a
Związek nie zostałby pozbawiony przez enuncjacje
ministrów możności odwołania się do wyższych
władz na drodze ustalonych instancyj. Póki ogół
zrzeszonych nauczycieli i ich działalność ,,nie
sprzeciwia się prawu” i „nie zagraża ubezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu”,
pozwalałbym im na zupełną swobodę i korzystanie z
prawa łączenia się – tak zresztą, jak to przewidział
artykuł 2 wymienionego rozporządzenia.
Niech by się ci nauczyciele rządzili, jak umieją –
z budżetem czy bez budżetu, zapatrzeni w pacyfizm
światowy czy nie – nie miałbym żadnych obaw
o przyszłość, tym bardziej, że – jak stwierdził sam p.
premier – pojmowali oni swój obowiązek głęboko
i w szkole oddziaływali na młodzież nienagannie, –
a zresztą kontrolę nad nimi i ich działalnością
wykonywał nie Związek Nauczycieli lecz państwowa władza szkolna.
Raz, jeszcze w dawnych czasach, przed 12 czy
13 laty, zwróciłem się do bardzo uczciwego i
prawego wyższego urzędnika ze skargą ta jego
rozstrzygnięcie, wskazując, że jest ono sprzeczne z
postanowieniem ustawy. Zastanowił się, odczytał
odnośny paragraf, a potem z zadowoloną miną
wykrzyknął: „Tak, to prawda, ale musi pan
przyznać, że rozstrzygnąłem tę sprawę daleko lepiej,
niż ustawa”...
A jednak zawsze najlepiej trzymać się ustawy.
Zygmunt Żuławski
sekretarz Komisji Krajowej Związków Zawodowych
w Galicji 1905-1908, przewodniczący Komisji
Centralnej Związków Zawodowych (KCZZ) 19191922, sekretarz KCZZ 1922-1939, poseł na Sejm
1919-35, 1944-47, działacz PPS
Grudzień 1937 r., przedruk za: Zygmunt Żuławski,
„Refleksje”, Wydawnictwo Komisji Centralnej
Związków Zawodowych, Warszawa 1939.
________________________________________
Biuro Prasowe OPZZ Redaktor Grzegorz Ilka
00-924 Warszawa, ul. M. Kopernika 36/40,
tel. (022) 551-55-04, e-mail: [email protected]
O czym piszą związkowcy nr 18(32) 30 czerwca 2012
8

Podobne dokumenty