najważniejsza data
Transkrypt
najważniejsza data
Pultusk24 NAJWAŻNIEJSZA DATA Giełda leci w dół, akcje spadają, dolar drożeje, a powinien tanieć, bo to w Ameryce wszystko się zaczęło, eksperci nawołują do spokoju, eksperciki wieszczą katastrofę, politycy debatują na kim zaoszczędzić (bo przecież nie na sobie), gospodarka zwalnia, emigranci nie chcą wracać (bo lepiej przeczekać zamieszanie z funtami w kieszeni niż w banku), banki zachęcają wyższymi procentami do odkładania. W gazetach i telewizjach lament, płacz i zgrzytanie zębów. Ogromne tytuły i pytania bez odpowiedzi. Dziennikarskie hieny czekają na panikę, strasząc przyszłych emerytów, że nie dostaną tego co odłożyli „pod filarami”. Obecnych emerytów nie straszy się, bo ci już niczego się nie boją się. Słowem – kryzys. Ojej, ojej, jaki tam kryzys – powiedziałby bankier sprzed lat. I dodałby: - Kryzys to miał hrabia Owaki, kiedy musiał mi sprzedać za niewielkie pieniądze kawał swoich włości, bo zgrał się w kasynach Monte Carlo.... A teraz co za kryzys? Jeżeli to jest kryzys, to ja chętnie w nim sobie pożyję. I racja. Jak tu mówić o kryzysie, kiedy mamy mądry rząd, który od razu zagwarantował bankowe depozyty do wysokości 175 tysięcy. Widać głównie swoje, ponieważ przeciętny Polak ma w banku ok. 5 tys. złotych, a większość rodaków na pytanie o oszczędności wzrusza ramionami, bo ledwo wiąże koniec z końcem. Jak tu mówić o kryzysie, kiedy jedzonko od dłuższego czasu niewiele drożeje, na co narzekają i producenci, i handlujący, i pośrednicy, i klienci. Ci ostatni to chyba z polskiego przyzwyczajenia do malontenctwa. Jak tu mówić o kryzysie, kiedy rząd wreszcie zdecydował się na to, czego nie mógł zrobić w czasach prosperity: na kupno samolotów dla tzw. vipów. Te strategiczne maszyny widocznie w kryzysie staniały, skoro rząd kupuje hurtem, od razu cztery sztuki. Ale – jeśli wolno mi coś władzy wykonawczej podpowiedzieć - powinien rząd rozważyć także zakup zdrowych pilotów do tych maszyn, bo nasi okazali się ostatnio cokolwiek chorowici. No i kupić na zapas jak najwięcej paliwa, skoro ropa na świecie staniała. Podobno, bo na naszych stacjach tego nie widać. Oczywiście, dostają po krzyżach, i to mocno, ci, którzy, chcąc dogonić cywilizowany świat i mieszkać jak biali ludzie, wzięli kredyty na budowę domów i mieszkań. I do tego nie w naszych pieniądzach. Widać na lekcjach ekonomii – bo socjalistycznej – nikt nie powiedział im, że „życie to jest taka gra, jednemu weźmie, a drugiemu da” – jak krzyczeli kiedyś grający w „trzy karty” na Bazarze Różyckiego. Oczywiście winne są temu i banki, które w ferworze rywalizacji o klientów równie radośnie co i bezmyślnie dawały kredyty nawet „trwale bezrobotnym”. O kryzysie może mówić taki Abramowicz, ruski bonza, który podobno ostatnio stracił 12 miliardów dolarów. (Ale drugie tyle jeszcze mu zostało). O kryzysie pewno mówi rodzinie i znajomym Kulczyk, który przeniósł swe interesy za granicę i Krauze, któremu tak źle idzie, że wycofał się nawet ze sponsorowania tenisistki Agnieszki Radwańskiej. A jak nazwać to, co dzieje się w Zimbawe czy podobnym afrykańskim kraju, gdzie inflacja przekracza 2 tys. procent, a ludzie od lat przymierają głodem. Trzeba chyba wprowadzić do ekonomii – kapitalistycznej – nowe pojęcie: megakryzysu lub megasuperkryzysu – jak w zapowiedziach filmów w różnych telewizjach. O kryzysie mogą też mówić władze Warszawy, które przy okazji otwarcia po 25 latach linii metra poinformowały, że drugiej linii, z braku pieniędzy, budować nie będą. A pieniędzy nie mają, gdyż to, co miały wydały na budowę prywatnego stadionu dla kibiców Legii. Prywatnego, bo jest własnością koncernu telewizyjnego ITI, czyli – dla ludzi – TVN-u. A co mają powiedzieć Rosjanie, którym ostatnio zadaliśmy cios nie dość że w plecy, to jeszcze w samą istotę honoru. Bo nasi znawcy udowodnili, że to my, a nie jacyś Rurykowicze, wynaleźliśmy... wódkę! I to na 5 lat przed bitwą pod Grunwaldem – w 1405 roku. Śmiem twierdzić, że to najważniejsza data w historii Polski. Chrzest przyjmowało wiele plemion i nacji, rozbierane na części były różne państwa, na niepodległość też wybijało się wiele, ale wódkę wynaleźliśmy tylko my. Odkrycie to stawia także w nieco innym świetle (wcale nie gorszym) nasze zwycięstwo nad Krzyżakami. Kiedy ich wojska opite były ciężkostrawnym piwskiem, nasze – dodającą wigoru i pomysłowości gorzałką. Wynik starcia mógł być tylko jeden. Trzeba więc zweryfikować nasze podejście do alkoholizmu. Ten bowiem kto pije, jest patriotą, popiera naszą tradycję, nasze dziejowe osiągnięcie. Nawoływanie do niepicia wódki, byłoby więc tym samym co nawoływanie do nieczytania Mickiewicza, niesłuchania Moniuszki czy nieoglądania Barei. strona 1 / 1