Tęcza albo czarno - Teatr Małego Widza

Transkrypt

Tęcza albo czarno - Teatr Małego Widza
Tęcza albo czarno
małe Warszawskie Spotkania Teatralne. Pisze Sylwia Chutnik w blogu malewarszawskie.blox.pl.
W sobotę odbyły się dwa spektakle. Jeden, w ramach Teatru Małego Widza działającego na
Jezuickiej. Jego założycielką jest Agnieszka Czekierda, aktorka Teatru Konsekwentnego. Mały Widz
to nasz najnaj. Pamiętacie, pisałam o nim przy okazji spektaklu "Pokolorowanki". Tak o idei piszą
założyciele TMW:
Teatr dla dzieci od 1 roku życia to specyficzny teatr, w którym nigdy nie gasną światła,w którym
nie ma wyraźnego podziału na scenę i widownię, w którym mali widzowie mogą gadać, gaworzyć,
wiercić się i kręcić. To teatr bezpieczny, w którym nic nie dzieje się nagle, nie ma głośnej muzyki,
potworów i stworów wyskakujących z nienacka. Akcja nie toczy się wartko, a sama fabuła jest raczej
pretekstem, zaproszeniem do zabawy, niż wielowątkową historią. Teatr dla naj-naj-najmłodszych, to
teatr dostosowany do ich percepcji, do ich sposobu oglądania świata, to teatr koloru, dźwięku,
zapachu i dotyku. To teatr, w którym mały widz nie musi zadzierać głowy, bo wszystko dzieje się w
"żabiej perspektywie.
I żabia perspektywa była widoczna z "Rozplataniu tęczy", spektaklu opartym na wodzie i kolorach.
Gestach, muzyce i nastroju. Po pół godzinie dzieci zaproszone zostały na scenę i razem mogły
próbować "rozplątać tęczę". Chodzi tu przecież o zabawę z wyobraźnią. A dzięki kameralnej sali
dzidzie maja poczucie bezpieczeństwa. Żałuję, że kiedy mój syn był mały to nie było takich inicjatyw,
bo jak patrzę na zadowolone bobasy to aż sama bym chciała tak się dziwić kolorami. Z powrotem.
Drugie spotkanie z teatrem odbyło się w Instytucie, gdzie szwedzka grupa Norrdans przedstawiła
perypetie liczby 3 i niemożności zostania czwartą w kolejności. Przedstawienie ambitne, pełne tańca
(od elementów baletu do tańców dawnych), z czarnymi sukniami wirującymi jak u derwiszów. Od
samego początku zwróciłam uwagę na dziewczynę w tiszercie Motorhead (yeah!) i pięknej, długiej
spódnicy. Wszystko było precyzyjnie zatańczone, pokazane, w geście się odbijały emocje, w każdym
fragmencie palca uniesionego w górę zobaczyć można było taniec. Tylko, czy to było dla dzieci? Całość
trwała pół godziny, więc największe marudy nie mogły się znudzić. To zdecydowany atut "AB3"- bez
przesadyzmu z tym tańcem, choćby najlepiej na świecie pokazanym. Ale nie wiem, czy ledwo-ledwo
zarysowana historia mogła wciągnąć takiego pięciolatka (bo mojego ośmiolatka znudziła, chociaż
podglądałam, jak śledził wydarzenia na scenie). Skomentowałyśmy z koleżanką, że to może
szwedzkie dzieci, wychowane na drewnianych klockach i zabawkach edu-ka-cyj-nych są
przygotowane na taki teatr, ale to sobie trzeba takich widzów wychowywać od przedszkola. Może to
efekt mojego spaczenia Smykiem, badziewiem dołączanym do gazetek i sieczką w kinie, ale
propozycja Norrdans to mi się kojarzyła z Drugim Programem Polskiego Radia i dziećmi ćwiczącymi
gamy. Aby było jasne-słucham Dwójki, chcę na scenie ambitnej sztuki dla najmłodszych i podnoszenia
poprzeczki w kulturze, jej artyzmu i przegięcia. Tylko tak sobie myślę, że to przedstawienie było
zupełnie nie dzieciowe.
Ktoś myśli inaczej? Chętnie dam się przekonać, że cztery, czarne postaci z teatru tańca
zafascynują takiego sześciolatka na przykład.
"Tęcza albo czarno"
Sylwia Chutnik
malewarszawskie.blox.pl
31-03-2012
e-teatr.pl - wortal teatru polskiego © Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego

Podobne dokumenty