vis lipiec.indd
Transkrypt
vis lipiec.indd
12 vis a vis | lipiec 2007 Telewizja Vis a Vis - program 5 numer 4, Kraków, lipiec 2007 Andrzej Warzecha Historia to co było jest jeszcze i jest z pewnością to co kiedyś będzie Kronika Kto zaczął pyta rozgniewany król po przegranej bitwie Ty panie odpowiada kronikarz z godnym historyka stuletnim namysłem Adam Marczek Jeżeli chcesz być ptakiem musisz być orłem; sowa za mądra szpak za wesoły jaskółka za zwinna rys. Sebastian Kudas Zdjecia numeru: Bogusław Kucharek Polski wybór Witajcie Milo w poprzednim numerze wkradły nam się dwa błędy: pominęliśmy wśród autorów zdjęć, i to kilku Damiana.. hmmmmmm no i jeszcze to że tytuł wiersza johnego portera (onej) winien brzmieć nie Interno a INFERNO..wiecie..no..po prostu ..piekło wasz red ..jakby Nas przybyło..spęczniało..bo też dużo się działo…bo Wystawa. Marka z dawna oczekiwana..Nasz spektakl..tych co z poezją żyją od rana…no i napłynęło trochę..no wiecie wiersze liczne…no i TO..Krzysia grafiki już historyczne..ha z ciekawych zdarzeń to jeszcze Wakacje..twórzcie piszcie fotografujcie i zdawajcie rację..i wracajcie w jakiś poniedziałek może wtorek..przynosząc do nas wspomnień swoich worek..Niech Się Życie do Nas Śmieje.. Na Wasze Szczęście mam Nadzieję..a To na podróże..samotne wieczory…trochę z Nas Tu..te wszystkie Serc wytwory..autorzy Wszelkie materiały publikujemy za zgodą Autorów. 2 vis a vis | lipiec 2007 lipiec 2007 | vis a vis 11 Witold Banach Tutaj w zwisie Grób Hrabiny Stroińskiej pod przeł. Użocką do przystani legendy wpływają osierocone wraki życiorysów dawnej świetności kadłuby wspomnień wręgi melancholii obija fala otwartą witrynę Ryszard Szociński Szalony Koniu ze Skalistych Gór przybądź byś ponieść mógł mnie o utraconym rozumie w przestrzeń bez końca Andrzejowi Potockiemu - atamanowi na Bieszczadzie kto próbował pióra twoje połamać Panie Jędrku Andrzeju Potocki kto odważył się rękę swoja cherlawą na dumę twoja podnieść Bieszczady larum grają gdzie jesteś halny pyta gdzie jesteś potoki pytają tylko trawy połonin wiatrem niosą twoja atamanie gdzie jesteś Panie Jędrku Andrzeju Potocki pytają snopy iskier wszystkich ognisk które nocą rozświetlają Bieszczad larum grają Bieszczady nie zostawiaj je na pohyleb bym słuchał wiatru w biegu i grzywy twojej miał pełne ręce i pędziłbym przez wszystkość i moją do końca niepoznaną pędziłbym do końca by odszukać jego kres w porcie stolika szklaneczka warchałówki grzeje dłoń spóźnione widma snują nienadeszłe przewagi dawne sławy przy konfesjonale bufetu Tyszkiewicz grafiki pani krysia cierpliwie podaje otuchę i rozgrzeszenie (cztery żywce i dwie czarne kawy) pan piotr siedzi spokojny jak trup dopija kawę i znowuż wdzięcznie pozuje do fotografii przed zachłannymi turystami jego duszy pilnuje pies pana wiesia leży obok i liczy cierpliwie szklaneczki swojego pana pan adam śpiewnym głosem zastanawia się jak przeżyć kolejną zimę, lato, jesień, wiosnę i czy istnieje jeszcze kolejność pór i marzeń po drugiej stronie ratuszowa wieża trzyma jeszcze nieboskłon wszystko jest w chwiejnej równowadze jak zawsze tutaj w zwisie 24-25 VI 2007, Kołątajew pod Ostrowem Wielkopolskim, circa 330 km od „Vis a Vis” 10 vis a vis | lipiec 2007 lipiec 2007 poznałem smak ust twoich Kochana po tylu niebytach gdy księżyc wchodził w kwadrę delikatnie weszłaś do mojego snu Aleksander Jasicki Taki Jerzy Taki inny, taki Boży, taki rzadki!... Na takiego nikt nie wyjmie żółtej kartki! o nic się nie działo prócz niebieskości nie zauważyłaś jak wybuchałem w szczęście „Nie ma sprawy”!, dla takiego „nie ma sprawy”, co to plecak tylko weźmie, poszedł już go nie ma! Taki kraje bochen nocy w ciężarówce Taki spija mleko dnia na szosie pustej... - nie ma sprawy! najważniejsze to dojechać, podbić głosem (weźmy z brzegu) ot na przykład takie państwo duńskie... Taki w środku miasta własną ma ruinę co to huczy nad brukami, dudni napowietrznie; nielegalnie w ruch wprawiana rdzawa nieruchomość: - rower najstarsza rudera w mieście! Taki z patefonu krtani dobędzie głos Armstronga; w fosę nocy taki skoczy z pianina czarnej wieży pod muszką, u Fontany „Pod Gruszką” - | vis a vis 3 spotkałem ja na ścieżce śmiechem szła odliczając strony świata na tą i tamtą stronę piękna i naga przez Bieszczad płynęła nogami dróg moich nie dotykając w chmurach się odnalazła w wietrze od południa i sobą była z nim za pan brat Zbyszek „Czarny” najlepszy wypalacz w Bieszczadach Łopieńskie Madonny Krzysztof skulony jak ranny wilk w ostatniej cerkiewnej ławce czekałem na przemienienie u Ciebie Kamienna Łopieńska niewiadomo skąd i nagle zjawiłaś się piękna moja z odległego czasu z dzieciątkiem na ręku niby druga Madonna Łopieńska niegodnym by głowę swoja unieść bo ból zadałem tobie otwartej na miłość niegodnym by głowę swoja siwą do góry unieść i spojrzeć na twarz twoja Kamienna zamknięta w Bieszczad Królowo Łopieńska z synem przy piersi swojej piękna moja z odległego czasu dziecię moje uniosła do góry i wyszeptała - popatrz tez mam dzieciątko i tulę go do swojego majestatu jak Ty Łopieńska Królowo Boży grajek! Boży ptaszek! Boży Jerzyk! (Na jubileusz dla Jurka Bożyka, w Krakowie 2003) Widok z Worka Bieszczadzkiego 4 vis a vis | lipiec 2007 lipiec 2007 Zbyt kosztowne Mieszkanie na mieście Miejsce w raju Krzysztof Kris Cedro Aleksander Jasicki Singiel Krupnicza 22 – pożegnanie z legendą Julio Jak przejść Uchwyciwszy się równowagi Zjadłem ze smakiem obiad. Wypiłem piwa litr. Gdyby mi ktoś teraz podpadł, pokazałbym mu zaraz... pokazałbym mu zaraz... nie do obrony chwyt. Ponad Dolinami nocy Wiatr Cienka lina światła spod zamkniętych drzwi Marek Studnicki Adam Marczek wystawa fotografii Vi a Vis czerwiec 2007 r. | vis a vis W słonecznym wizerunku Miasta Spojrzeniem Zobaczyłem Nowe Przestrzenie... W którymś ze zdań Wtedy Tam wypowiedzianych Usłyszałem ludzkiej duszy aksamit... Hej barman...jeszcze jedno! Dwie dychy jeszcze mam. Z kuflem, jak z kumplem – raźniej jest. bo gdybym w to nie wierzył... bo gdybym w to nie wierzył... nie siedziałbym tu sam. Ta piana jest, jak nektar. Litr jeszcze wejdzie mi. Gdy by tak ktoś się dosiąść chciał to powiem mu otwarcie... to powiem mu otwarcie... Że ani mi się śni! 9 Urżnąłem się z legendą leżę pod stołem urżnięty obok mnie na podłodze urżnięty łeb legendy z perwersją odrąbany na bilardowym stole nad nim z kijem w ręku tańczy dziwka Salome Tańczy dziwka Salome wredna córa mamony urżnięty jest łeb legendy rozniosą nas widły brony! Andrzej Dyga Myśliciel A w Muzyce Która zabrzmiała inaczej Odkryłem siłę nowych znaczeń... a kiedy będzie padał Deszcz przyjdę dlaczego tak często pada Deszcz wciąż pytam I w tym nierozważnym zasiedzeniu... Obecnością Rozkołysałem się pewnością... a kiedy będzie świeciło Słońce przyjdę bo jednak Słońce często świeci też ale jeżeli przyjdę do Was ot tak nie wiedząc i z przyzwyczajenia to już nie będzie więcej Deszczu Słońca Mnie.. A.M. Gratulujemy, Marku!! Moje Miasto Moje Miasto Żyje! Moje Miasto Niczyje... -----------Kolaboracja W nocy rozmowa W dzień spotkanie Vis a Vis I jej cień Ja i Piotr Obcy.... z cyklu”Ostatnie dwa lata” Leżę sobie, nic nie robię... Trawa, słońce, woda, las... I tak, w duchu, myślę sobie, Jakby tu zatrzymać czas?... Gdyby mi się to udało, miałbym Nobla, na sto dwa! Pewnie patent, kupę szmalu. Sławę, jaka geniusz ma. No i gdy tak myślę sobie, Wyszło mi, że proszę was.... Pewnie by zwariował człowiek, Gdyby stanął w miejscu czas. *** i tylko coraz szybciej jeżdżę samochodem i stawiam dzień na ostatnią kartę wieczoru *** napotkałem nie poznałem minąłem a to przecież bliźni ale nim rana się zabliźni obcy obcy obcy 8 vis a vis | lipiec 2007 lipiec 2007 johny porter (ona) Anna Miasto Smutna alienacja ponad trawą ponad błękitem trawestacja oddech i ciało płonące jak ogień sąd ni że mówię dość zamykam moje serce moje ciało o moje wnętrzności na nowe lecz są chwile że zatracam część jawną od pozytywnej pozytywna od normalnej a normalna od rzeczywistej i tkwię pomiędzy jak upadły anioł zły i nieszczery z panem, z duszą, z ciałem dlatego proszę nie odchodź kiedy cię wołam nie całuj mnie kiedy płaczę płacz kiedy rzucam zdradzam i nienawidzę jesteś mój ja jestem twoja chociaż nikt nigdzie o nas nie napisze będziemy jak posągi z lazuru złączeni kamienną obrączką jasnowidza Kraków 2007 Najmodniejsze miast świata Mordy pijanych Anglików Pseudo stylowe dorożki Zimno oświetlone Sukiennice O! pojawiła się Grupa japończyków Idzie ku lepszemu… Zwis Knajpa umarłych Za życia Niespełnionych poetów Niebyłych kochanków Pogrobowców Piwnicy Pachnie śmiercią… On Żeby być Ci wierną Kochałam się z innym Za dużo uczucia Czy Ty to zrozumiesz? On – 2 On wiedział Powiedziałam mu „pomóż mi” Jestem zakochana… Rzeźba W pustych oczach „Erosa Spętanego” Mitoraja dwie głowy. Uśmiechnięci Ona i On. Jeszcze nie wiedzą co ich czeka . - całuje mocno ANNA Jak tygrys jak pantera zakradasz się w moje zakamarki. W nich rejestruję każdy Twój Ruch z bliska i na odległość jest mi z tym dobrze bo wiem że się o mnie troszczysz że dbasz o moje piękno można na Tobie polegać szaro i żółtooki demonie w niebieskim ubraniu. Paweł Rzegot Mój ty aniele Niech ci się darzy na ziemskich szlakach I o jedno tylko cię proszę Pragnę móc czasami zagościć w świątyni twojego ciała Anna Widlarz Miłość do ciebie jest chorobliwa Wyznacza ją ilość zużytych przeze mnie chusteczek higienicznych (dokładnie 186) nie wiem co to znaczy Mam tylko nadzieję że nikogo nie zarażę i że nie zechcesz mnie uleczyć Wojciech Pestka Z cyklu: „...ta, inna Julia” Spacer po linie Nie wiem z kim się zadajesz Z kim sypiasz Julio Jakie to ma znaczenie Dla tej odwiecznej historii O prawdziwej miłości Nie wiem Czy tamta gwiazda Jeszcze świeci Na nocnym niebie Pełnym czarnych dziur Teraz wszystko jest inne Spóźnione, nadmiarowe | vis a vis 5 Andrzej Warchał Narada - Panowie – powiedział prezydent. – Nasza armia rozrosła się niebywale. Na wojnę nie ma co liczyć. Trzeba się z nią rozprawić teraz. - To już się robi – powiedział najstarszy. – Marynarka nie istnieje. Łodzie podwodne wysłaliśmy w głąb lądu. Żeby się nikt nie zorientował, to trzy razy dziennie polewamy je wodą. - Lotnictwo też jest na wykończeniu – rzucił najniższy. – Od tygodnia ćwiczymy z nim katastrofy i jeszcze tylko obsługa naziemna została. - U mnie też wszystko porządku – powiedział najgrubszy. – Wojska rakietowe tak ukryłem, że sam ich nie mogę teraz znaleźć - W takim razie problem jest tylko z piechotą – powie- dział prezydent. – Magazyny są nią zapchane. Co starsze roczniki pleśnią podchodzą. . Można by z nich penicylinę zrobić. - No, kiedy znowu chleba nie ma. - To w takim razie wziąć ich głodem. Nie skutkuje - wmieszał się najchudszy. – W pierwszym okręgu od tygodnia nie jedzą, a jeszcze śpiew stamtąd dochodzi. W każdym razie robimy co możemy. Grupa oficerów przez tydzień na pocisku leżała i dopiero potem okazało się, że to był niewypał. - Największe kłopoty są z kompania honorową – odezwał się inny. – Tak się jej liczebność zwiększyła, że pre- zydent bracia przez dwa dni szedł wzdłuż jej frontu. - Jeszcze gorzej jest plutonem egzekucyjnym. Tylu ich jest, że skazaniec musi kilka razy zmieniać stanowisko, żeby go wszyscy mogli trafić. - To żaden problem. Ustawi się pluton po okręgu i wystrzelają się sami. - Ja bym jednak zastosował atom – powiedział prezydent. – Rozbić nam się go co prawda nie udało, ale przynajmniej żeśmy go kilka razy silnie uderzyli. Załatwimy sprawę wtedy totalnie. A jak zostaną jakieś niedobitki to zrobimy z nich partyzantkę i będziemy mogli zacząć wszystko od początku. Kraków, 1969 Już z Nami: Andrzej Warchał*Jan Andrzej Nowicki – „Viking”*Krzysztof Tyszkiewicz*Andrzej Warzecha*Adam Ziemianin*Jan Nowicki*Aleksander Jasicki*Bogusław Kucharek*Witold Banach*Marek Wawrzyński*Krysztof „Kris” Cedro*Sebastian Kudas*Bożena Boba-Dyga*Adam „Bobs” Marczek*Janusz Wosiek*J.BW.*johny porter (ona)*Andrzej Dyga*Maciej Dudek*Ryszard „Pikuś”*Ryszard Szociński*Anna*BurnsWyller*Anna Widlarz*Wojciech Pestka*Paweł Rzegot*Marcin Hernas*Damian Wykorzystano też zdjęcia: Alicji*Agaty*Renaty* ..a Ty?..dołącz!..czekamy:-)... 6 vis a vis | lipiec 2007 lipiec 2007 | vis a vis 7 Adam Marczek ŻEBY NIE PRZEŻYĆ ROZCZAROWAŃ CZEGO SIĘ TRZEBA WYRZEC NA JAKIEJ GÓRZE STANĄĆ BY ODLEGŁOŚĆ OTULIŁA POWIETRZEM ..Powietrze…(fragmenty) Jestem lekki w przestrzeni Ja Powietrze Jestem lekki w przestrzeni cztery żywioły w głowie owidusza Spektakl poetycki Andrzej Dyga ..Ziemia…(fragmenty) WIEM CZEGO SZUKASZ ALE TU JEST PUSTYNIA I STRACH ŻE ŹRÓDŁA PRZESYPUJĄ PIACH JAK KLEPSYDRY SPRAGNIONE USTA A TYLKO GORĄCY DOTYK DNI …….. NAWIEDZAMY WYSCHNIĘTE ZAKURZONE OBSZARY NASZEJ PLANETY W KSZTAŁCIE LIŚCIA NA PIERWSZY LIST NA PIERWSZY GEST CAŁE MOKRE I DRŻĄCE KIEDY SIĘ WRESZCIE OTWORZY NIENASYCENIE Twórcy: Reżyser Janusz Wosiek Recytacja: teksty Owidiusza: Marek Litewka teksty Safony - Agata Jakubik teksty czesci „Ogień” - Jakub Kosiniak, autor tekstu Janusz Wosiek autor tekstu części „Ziemia” - Andrzej Dyga autor tekstu częsci „Powietrze”, prowadzenie - Adam Marczek Muzyka - Mateusz Jarosz Kostiumy i visage - Aleksandra Irlik Tańczyły: członkowie formacji TEATROGEN: Agnieszka Długosz, Aneta Lipiec, Zuzanna Świat oraz gościnnie: Paulina Leśniak, Ewelina Bernaszewska dźwięk: Paweł Sułek; światła: Janusz Krupa Rynek Gł. w Krakowie 28 czerwca 2007 przy Rzeźbie Igora Mitoraja „Eros Bendato” I gdzie tamten Mój… USZY I SERCA ŻEBY NIE SŁYSZEĆ TRZASKU PŁOMIENI NURTU RZEKI ŻEBY TYLKO PATRZEĆ Ja powietrze Przezroczyste i niedotykalne W swej potrzebie szczerości niezniszczalne W swym pędzie niebanalne Wiatr zapamiętania Przemiana Przemiana Przemiana…. Janusz Wosiek …Ogień Serca, Ogień Duszy…. (fragmenty) Na granicy ciszy..., miłości i czekania – stos ponury – niepewność..., zimna łza i:... ZŁOTY BŁYSK! CZARNY LĘK! KRWISTA SKRA – JĘK NATURY! RZĄDZA KRWI! ISKR CZERWONY! Z ISKRY TRYSK ŻÓŁCIENIEM ZŁOTYM! ŻÓŁCIERPIENIE!... WSPÓŁTĘSKNIENIE... OGNI STYK W NIEUGASZENIE!... ZŁOTA MIŁOŚĆ! PRZESYT ZŁOTA! JASNA FLOTA W MYŚL – ISTOTAL! usta twoje uda twoje twoja gładź skarby moje Igor Mitoraj - Pozdrawiamy i Dziękujemy! SZAŁ – GRAND MAL! SZAŁ – GRAND MAL! SZAŁ – GRAND MAL! SZAŁ – GRAND MAL! W powietrzu jak przestrzeń jestem Kiedy tak idę swoją drogą A wiatr zaczepiłem kiedyś We włosy…. Kiedyś myślałem że sen zabiera czas Ten jedyny nam dany Chwilę… Więc nie chciałem spać Tylko biegłem gdzieś przed siebie Jeśli powiał wiatr Teraz wiem Że to czas zabiera sen Teraz wiem Leżąc Teraz myślę Dla kogo wieje ten wiatr Ktoś powiedział: Świetne , Bardzo dobre, Rewelacja!!! Ktoś że tu na Rynku w Krakowie Powinno być takich więcej Wreszcie Ktoś że czemu nie na dużej scenie gdzie Obchody.. Ludzie bili brawo w Zachwycie …media milczały… …Straż Miejska nie..