BUNTOWNIK Z POWODEM

Transkrypt

BUNTOWNIK Z POWODEM
BUNTOWNIK Z POWODEM
FRAGMENTY
Syn słynnego ojca
s. 1
Gdybym rozumiał życzenia, które składano mi w dniu, kiedy się urodziłem, być może
wróciłbym tam, skąd przyszedłem, i stwierdziłbym, że muszę to sobie jeszcze
przemyśleć.
„Witamy na tym grzesznym świecie! Mamy nadzieję, że podejmiesz wyzwanie i
pójdziesz w ślady tatusia” – tak brzmiał jeden z telegramów doręczonych przez
Western Union.
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co mnie czeka. Ludzie na całym świecie podziwiali
Billy’ego Grahama jako duchowego przywódcę. Najwyraźniej uznawali za oczywiste, że
pewnego dnia jego pierworodny syn pójdzie w ślady słynnego ojca.
Niekonwencjonalne metody wychowawcze mamy
s. 12-13
– Jeśli natychmiast nie przestaniesz – zagroziła mama – zamknę cię w bagażniku!
Byłem uparciuchem, który nie przejmował się zbytnio rodzicielskimi pogróżkami, więc
znowu zacząłem szczypać rodzeństwo.
– Dosyć tego! – mama zjechała na pobocze i zatrzymała samochód.
Zanim się zorientowałem, otworzyła drzwi, złapała mnie obiema rękami i zaciągnęła za
auto, po czym otworzyła bagażnik, wrzuciła mnie do środka i zatrzasnęła klapę. Nie
wierzyłem w to, że pozostałą część drogi do domu spędzę w bagażniku, ale mama
ruszyła dalej i najwyraźniej nie miała zamiaru mnie wypuścić.
Kiedy dojechaliśmy do przydrożnej restauracji, gdzie obsługiwano klientów bez
konieczności wysiadania z samochodu, mama otworzyła bagażnik i spytała
– Na co masz ochotę?
– Poproszę cheeseburgera bez mięsa, frytki i colę.
Mama zatrzasnęła klapę, wróciła za kierownicę i złożyła zamówienie. Kelnerka była
wyraźnie zdumiona, gdy po chwili zobaczyła, jak mama otwiera bagażnik i podaje mi
jedzenie.
Buntownik z powodem – fragmenty / s. 2
Papierosy w szkolnym internacie
s. 39
W drugiej klasie szkoły średniej zakwaterowano mnie w jednoosobowym pokoju na
trzecim piętrze internatu, tuż nad szkolną kuchnią. W niewielkim pokoiku mieściło się
tylko jedno łóżko.
Położenie pokoju miało pewną zaletę, która idealnie odpowiadała moim potrzebom.
Odkryłem, że okno prowadzi na wąski dach. Wspiąwszy się nań, chowałem się za
dużym kominem, gdzie mogłem palić papierosy do woli, nie obawiając się, że ktoś
mnie wypatrzy.
Koledzy-palacze szybko odkryli moją kryjówkę. Wymykali się do mnie i wychodzili
przez okno na dach budynku. Zastanawiałem się, czy ten podejrzany łańcuszek gości
w moim pokoju nie wzbudzi podejrzeń i czy ktoś nie doniesie na mnie władzom
szkolnym, ale nie przejmowałem się tym zbytnio. Nonszalancką przekorę w podejściu
do „prawa” uznawałem za formę rozrywki.
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że stopniowo staję się coraz bardziej zbuntowany.
W głębi serca żywiłem żal do losu za to, że muszę chodzić do szkoły z internatem,
daleko od domu. Łamiąc zasady takie jak zakaz palenia, na swój sposób wyrażałem te
uczucia.
Wyrzucony z uczelni chrześcijańskiej
s. 106
Wszedłem do gabinetu dziekana i zobaczyłem jego marsowe oblicze.
– Nie możemy tolerować takiego zachowania, Franklinie – powiedział, gdy już
usiadłem. – To jest uczelnia chrześcijańska. Przekroczyłeś dozwolone granice. Tak się
kończy igranie z zasadami. To, jak się nazywasz, nie ma znaczenia. Wyczerpałeś limit
ostrzeżeń.
Wiedziałem, do czego zmierza.
– Musisz opuścić szkołę, Franklinie. Już powiadomiłem twoich rodziców – obwieścił
ponurym tonem.
Jakim prawem! Czy poinformowanie rodziców nie należało do mnie? Ale nie
protestowałem – wiedziałem, że nic mi już nie pomoże. Czy w końcu spotkało mnie to,
na co zasłużyłem? Chyba tak.
Pogodziłem się z kompromitacją i spakowałem walizki. Jednak przygotowując się do
wyjazdu z LeTourneau, czułem narastający gniew. Rozmowę dziekana z rodzicami za
moimi plecami uznałem za zdradę. Do ukończenia semestru brakowało mi raptem
dwóch tygodni. A teraz cała moja ciężka praca poszła na marne.
Buntownik z powodem – fragmenty / s. 3
Pod ostrzałem
s. 197-198
Przeskoczyłem przez niewielki korytarz i skuliłem się pod schodami obok Samiego
Daghera. Ułamek sekundy później budynkiem wstrząsnął kolejny wybuch.
Eksplodujący pocisk obrócił żelbetową konstrukcję w zwały gruzu. Byłem pewien, że
następny pocisk trafi w naszą kryjówkę. Serce podeszło mi do gardła na myśl o tym, że
za chwilę zostaniemy przysypani przez stertę betonu i stali. (…) Kiedy klęczeliśmy pod
schodami, Sami spytał:
– Bracie, czy sądzisz, że jesteś tutaj zgodnie z wolą Bożą?
Kolejne pociski mijały nas niemal o włos, więc zastanawiałem się nad odpowiedzią –
ale tylko przez chwilę. Byłem pewien, że znalazłem się dokładnie w tym miejscu, w
którym chciał mnie postawić Bóg.
Generał Schwarzkopf o naszej operacji „Pustynny ratunek”
s. 240-241
W swojej autobiografii Nie trzeba bohatera generał Norman Schwarzkopf wspomina o
naszej działalności jako jedynej, która miała charakter religijny:
Obawa Saudyjczyków przed indoktrynacją religijną wydawała mi się przesadna,
choć zrozumiała. W kilku przypadkach ich zastrzeżenia nie były bezpodstawne.
Członkowie Samaritan’s Purse – fundamentalistycznej grupy chrześcijańskiej z
Karoliny Północnej – wymyślili sobie, że wyślą naszym żołnierzom egzemplarze
Nowego Testamentu po arabsku. Do każdej książki dołączony był krótki list:
„Oto egzemplarz Nowego Testamentu…”
Pewnego dnia Khalid, dowódca królewskiej obrony przeciwlotniczej, wręczył mi
jeden z egzemplarzy. „O co tutaj chodzi?” – spytał łagodnie. Nie musiał
protestować – wiedział, że sam będę tym zaniepokojony.
Pomoc ofiarom gwałtu w Bośni
s. 276-278
Spytał mnie:
– Panie Graham, czy mogę panu pokazać nagranie z kasety wideo?
W pobliżu eksplodował kolejny pocisk – bum! Serce waliło mi jak młot. Jednak
kaznodzieja nawet nie drgnął.
– Widzi pan, panie Graham, złapaliśmy żołnierzy wroga i znaleźliśmy przy nich tę
taśmę. Nagrali scenę, gdy gwałcą dziewięcioletnią dziewczynkę. Czy chciałby pan
zobaczyć tę taśmę?
– Nie – odpowiedziałem, a w myślach dodałem: Chciałbym móc spokojnie zasnąć tej
nocy.
kaznodzieja kontynuował:
– Przyprowadzili ojca tej dziewczyny i kazali mu zgwałcić własną córkę. Odmówił.
Buntownik z powodem – fragmenty / s. 4
Jeden z żołnierzy włożył mu pistolet do ust i przestrzelił głowę na wylot – na oczach tej
dziewczynki. Następnie przyprowadzili jej starszego brata. Kazali mu zgwałcić siostrę.
Chłopiec zobaczył martwego ojca i zapewne pomyślał, że musi posłuchać, jeśli chce
ocalić życie. Kiedy już zrobił, co mu kazali, żołnierze zastrzelili i jego. Panie Graham, to
wszystko jest nagrane na tej taśmie!
Krew zagotowała mi się w żyłach, a trwający na zewnątrz ostrzał artyleryjski zszedł na
dalszy plan.
– Nie przyjechaliśmy do tej części świata po to, żeby po wysłuchaniu tak
wstrząsających relacji nic w tej sprawie nie zrobić! Wiemy, że jest wiele zgwałconych
dziewcząt, które nie mają dachu nad głową. Musimy zapewnić im schronienie tutaj, w
tym kraju. Znajdźmy te dziewczyny, wynajmijmy dla nich dom i zaopiekujmy się nimi.
Rwanda
s. 301
Kiedy wiosną 1994 r. próbowaliśmy dotrzeć do Rwandy, nawet nie przypuszczałem, że
nowo utworzony rząd rwandyjski już niebawem zwróci się do mnie z prośbą o pomoc w
reaktywowaniu Centralnego Szpitala Klinicznego w Kigali.
Było to ogromne przedsięwzięcie. Na terenie szpitala dochodziło wcześniej do
masowych egzekucji. Poprzedni rząd chciał szybko pozbyć się ciał, więc pochowano je
w masowym grobie przy szpitalu. Zwłoki ofiar odkryliśmy w ziemi przylegającej do dołu
gnilnego. Według naszych szacunków w zbiorowej mogile znalazły się ciała ponad
ośmiu tysięcy pomordowanych.
Oczyszczenie ścian szpitala z krwawych plam i usunięcie szczątków ciał rozrzuconych
po całym budynku zajęło nam wiele tygodni. Stopniowo zaczęliśmy otwierać kolejne
oddziały, aż w końcu udało nam się przywrócić normalne funkcjonowanie szpitala, tak
by kojarzył się ze zdrowiem i życiem, a nie zniszczeniem i śmiercią.
Franklin Graham, Buntownik z powodem (Nashville, Thomas Nelson, 1995)
Aby uzyskać więcej informacji, zamówić egzemplarz recenzencki lub przeprowadzić
wywiad z autorem, prosimy o kontakt:
Jeremy Blume, tel.: +1 (770) 813 0000.