czesc II

Transkrypt

czesc II
rody uczone (152)
Profesor zżyma się na konstatację, że czegoś, czym zajmuje się nauka, nie da się wytłumaczyć laikom. Na moje pytanie o teorię
chaosu, odpowiada: „zajmuję się układami fizycznymi, w których nawet mała przyczyna może spowodować duży skutek”.
Życzkowscy
Cz. 2 Na wzór
Magdalena Bajer
„M
ama była wtedy młodą doktorantką chemii i pisała pracę o bezwodnikach. Na koniec swego bardzo konkretnego listu z 25 maja 1958 ojciec napisał
najbardziej romantyczne zakończenie, na
które było go stać: Życzę Ci pomyślnego
bezwodnika – na dobranoc, bo jest 23;50,
siadam jeszcze do paru całeczek, a jako
że dotyczą one ściskania, więc przesyłam
i Tobie serdeczne uściski”.
Dwa lata później przyszli na świat: autor tego wspomnienia Adam oraz jego
brat-bliźniak Karol, Życzkowscy, zaś autor cytowanego listu, Michał Życzkowski,
ich ojciec (wówczas stypendysta Imperial
College w Londynie), szybko przeszedł
drogę akademickich stopni oraz tytułów, stworzył szkołę naukową i wychował
– w czym ogromna zasługa żony, Teresy Heydel-Życzkowskiej, czwórkę swoich
dzieci na kontynuatorów inteligenckiej,
a także profesorskiej tradycji.
Handicap
Prof. Karol Życzkowski nie przypomina sobie szczególnych wymagań lub oczekiwań rodziców. Trzeba było się uczyć,
a gdy ktoś miał z tym kłopot, znajdował
pomoc. Młode pokolenie raczej garnęło
się do nauki. Od małego wiedzieli, wszyscy czworo, że trzeba znać języki, których kilkoma ojciec biegle władał, a że
często bywali w domu cudzoziemscy goście, warto było móc z nimi rozmawiać,
a przynajmniej rozumieć, o czym mowa
przy gościnnym stole.
Dom rodzinny był religijny. Nie bez
wpływu na to pozostawała pewnie bliska
znajomość państwa Życzkowskich z kardynałem Karolem Wojtyłą, który dawał
im ślub, a później chrzcił ich dzieci. Na
niedzielną mszę św. chodzono przeważnie całą rodziną. Oczywiste były lekcje
religii – w szkolnych czasach mego rozmówcy odbywające się w parafialnych
salkach katechetycznych.
Wychowanie w krakowskiej rodzinie profesorskiej, w której praktykowano
tradycyjne składniki inteligenckiego etosu, rzadko pewnie je artykułując – tole-
64
rancję, prawdomówność, wzajemne zaufanie, uznanie dla wiedzy i szacunek dla
mądrości – dawało dobrą pozycję do życiowego startu, ośmielało w ambitnych
wyborach. Młodzi Życzkowscy mieli od
dzieciństwa dostęp do bogatej biblioteki
rodziców, w której obok przewagi książek technicznych, matematycznych, fizycznych i chemicznych, była też literatura piękna, dzieła historyczne i religijne. Dzieci były osłuchane z problemami,
z którymi zmagali się rodzice, ich przyjaciele i uczniowie. Interesowali się tym, co
dzieje się w uniwersytecie, w Krakowie,
w Polsce i na świecie.
Dorastanie bliźniaków przypadło, jak
mówi Karol, na ciekawe czasy. Maturę
zdali w r. 1978. W roku 1981 Adam wyjechał do Stanów Zjednoczonych, wziąwszy urlop dziekański w krakowskiej Akademii Rolniczej. Tam zastał go stan wojenny, przez co historia wpłynęła na jego losy. Otrzymał „zieloną kartę” i został
w USA, kończąc najpierw w New Jersey
studia związane z technologią żywności, pokrewne wcześniejszym zainteresowaniom, następnie zaś MBA (Master of
Business Administration) w Uniwersytecie Notre Dame w Stanie Indiana, by
zostać specjalistą w dziedzinie finansów.
Z powodzeniem kierował ważnymi odcinkami działalności dużych firm w wielu krajach – USA, Rosji, Belgii, Czechach,
na Litwie i w Polsce. Ostatnio mieszka
w Rydze, a rodzinny Kraków odwiedził
w kwietniu tego roku w związku z obchodami 80. rocznicy urodzin nieżyjącego od
kilku lat ojca, organizowanymi przez Politechnikę Krakowską.
Z domu wzięte
Nie cała czwórka dzieci prof. Michała
Życzkowskiego miała w szkole same sukcesy. Wszyscy jednak za oczywiste uważali, że skończą studia. Młodszy o 6 lat od
bliźniaków Stefan studiował budowę maszyn na Wydziale Mechanicznym Politechniki Krakowskiej. Obecnie zajmuje
się robotyką i automatyką przemysłową,
prowadząc prywatną firmę „Astor”, która od ponad 20 lat utrzymuje się na bar-
dzo konkurencyjnym rynku. Sprowadza
i dystrybuuje w Polsce urządzenia pozwalające człowiekowi sterować maszynami i całymi liniami produkcyjnymi. Pokrewny nurt działalności firmy to „oprogramowanie przemysłowe”, czyli tworzenie programów komputerowych, które rozpisują pracę maszyn w fabryce na
poszczególne kroki, składające się na cały proces technologiczny. Mówiąc o tym,
pan profesor wspomina, że jego młodszy
brat od dzieciństwa umiał naprawić popsute sprzęty domowe: lodówkę, pralkę,
magnetofon – nie studiując ich budowy,
lecz rozbierając je na drobne części. Już
w latach licealnych świetnie znał język
wewnętrzny kupionego przez ojca komputera ZX Spectrum, na który pisał dobre
jak na owe czasy gry komputerowe. Później nabył wiedzę oraz umiejętności menedżerskie, a także nawyk stałej odpowiedzialności za dziesiątki pracowników
swej firmy, którym co miesiąc trzeba wypłacać pensję. O takich problemach ludzie otrzymujący pensję „z budżetu” najczęściej nie mają pojęcia.
W sferze wolnorynkowej działa także
córka prof. Michała Życzkowskiego, Anna Monika, zwana Aniką – jedyna w tym
pokoleniu humanistka. Studiowała bibliotekoznawstwo (tu mój rozmówca nawiązuje do rodzinnego umiłowania książek) i pedagogikę, ale ostatecznie ukończyła resocjalizację. Spędzając rok w Stanach Zjednoczonych obserwowała tam
miejsca, gdzie małe dzieci przychodzą
się bawić i obchodzą swoje urodziny. Od
15 lat Anna Monika Pawełczyk prowadzi pierwszą w Krakowie Krainę Zabaw
Dziecięcych ANIKINO – z wypożyczalnią zabawek i strojów dla dzieci, corocznymi obchodami Dnia Dziecka, z programem wakacyjnym. Podobnie jak bracia
Adam i Stefan jest menedżerem, zatrudnia pracowników, kontroluje księgowość
oraz zmaga się z wymogami rynku.
Słuchając opowieści rodzinnej coraz
wyraźniej widziałam te cechy tradycji inteligenckiej, jakimi są: śmiałość w podejmowaniu zadań, upatrywanie szans życiowych w tym, co w otaczającej rzeczywistości nowe, często związane z ryzyForum Akademickie 9/2010
rody uczone (152)
kiem, intuicja pozwalająca w tym, co nowe odróżniać istotne wartości od przejściowych mód.
Tropem ojca
Tradycję akademicką kontynuuje drugi
bliźniak, Karol. Podobny do ojca w intensywności jednego z głównych zamiłowań,
choć przedmiot zamiłowania jest nieco inny. Prof. Michał Życzkowski kochał liczby i wzory matematyczne, próbując opisać otaczający świat za ich pomocą. Syn
lubi wzory, ale potrafi też „czytać wszystko”. Gdzie tylko się znajduje, ogląda książki, a w ogóle ciągnie go do słowa drukowanego: z przyjemnością potrafi wziąć do ręki zwykłe opakowanie po czekoladce, aby
skład produktu odczytać w różnych językach i napisy po czesku, litewsku i norwesku porównać do tych zapisanych po słowacku, łotewsku i szwedzku.
Już w liceum bywał w uniwersytecie. Matka umożliwiła mu uczęszczanie
na zajęcia dla studentów w laboratoriach
Wydziału Chemii UJ, gdzie pracowała.
Karol startował w szkolnych olimpiadach
z różnych przedmiotów, z dobrym skutkiem w chemicznej i matematycznej. Myślał, że będzie specjalizował się w chemii
fizycznej (lub fizyce chemicznej), a został
fizykiem-teoretykiem, który „nie ma niechęci do chemii, co fizykom się zdarza”.
Przeciwnie, niekiedy spotyka w swej pracy także ciekawe problemy chemiczne.
Po maturze poszedł na matematykę,
ale rychło zmienił kierunek. Matematyki uczył się nieco, lecz dziś uważa, że
za mało, konkludując: „jeżeli cokolwiek
umiem w życiu robić dobrze, to... rozmawiać z matematykami”. Owocem tego są
liczne artykuły naukowe, opublikowane
ostatnio z wieloma matematykami z różnych krajów.
Ze stopniem doktora (1987) mój rozmówca został powołany do wojska, gdzie
za odmowę przysięgi wojskowej pozbawiono go tytułu podchorążego oraz skierowano do jednostki służby zasadniczej
w Olsztynie. Tam w lipcu 1988 r., jako
pierwszy żołnierz w Polsce, złożył przysięgę według nowej roty – bez odniesień
do „braterskiej Armii Czerwonej”. Całą historię opisał w książce Notatki szeregowca, wydanej przez krakowską niezależną oficynę Universitas. Tematykę powszechnej służby wojskowej w czasach
PRL-u poruszał na łamach „Tygodnika
Powszechnego” jeszcze w czasie istnienia
cenzury.
Wkrótce potem dr Życzkowski wyjechał do Niemiec na roczne stypendium Humboldta. W kilka lat po powrocie, w roku 1994, miał już dorobek umożliwiający habilitację. Rok akademicki
1997/98 spędził wraz z rodziną w USA jako stypendysta Fulbrighta w Uniwersytecie Maryland, a w roku 2004/05 pracował
Forum Akademickie 9/2010
przez rok w Perimeter Institute w Waterloo, w Kanadzie. W roku 2005 otrzymał
tytuł profesora fizyki. Teraz pracuje w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a współpracuje z Centrum Fizyki
Teoretycznej PAN w Warszawie.
Od początku niemal, bo jeszcze przed
doktoratem, Karol Życzkowski interesował się teorią układów nieliniowych
i chaosu. Przypisuje to inspiracji promotora, prof. Jana Mostowskiego z Warszawy, a tłumaczy m.in. rozległością obszaru, na jakim teoria ta znajduje odniesienia, obejmującego chemię, inżynierię,
biologię, meteorologię. Profesor zżyma
Karol Życzkowski
się na konstatację, że czegoś, czym zajmuje się nauka, nie da się wytłumaczyć
laikom. Na moje pytanie o teorię chaosu, odpowiada: „zajmuję się układami
fizycznymi, w których nawet mała przyczyna może spowodować duży skutek”.
Ewolucje takich układów w czasie można w pewnym zakresie przewidywać, lecz
w krótszej skali czasu, niż w przypadku
układów liniowych, dla których efekt jest
proporcjonalny do przyczyny.
Więcej
Z krakowskiego domu młodzi Życzkowscy wynieśli także jeden ważny rys
tradycji inteligenckiej: umiejętność łączenia ambicji intelektualnych, zawodowych z gotowością odpowiadania na trafnie rozpoznane potrzeby swojego czasu
i angażowania się w ich spełnianie. Znamiennym, jak sądzę aktualnym, przykładem tego jest praca Karola w Papieskiej
Radzie do spraw Świeckich, do której
zaprosił go Benedykt XVI w 2008 r. Inny przykład to jego prace nad konstrukcją obiektywnych systemów liczenia głosów w Radzie UE z zastosowaniem metod statystycznych. Artykuły pisane wraz
z Wojciechem Słomczyńskim w latach
2004-2007 na temat systemu pierwiastkowego, nawiązujące do klasycznych
prac Lionela Penrose’a, weszły do światowej literatury teorii głosowania, choć nie
zostały docenione przez większość europejskich polityków negocjujących Traktat Lizboński.
W czasach studenckich przyszły profesor działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, a w r. 1990 wybrano go
na szefa wydziałowej „Solidarności”, ale
ma także bogatą kartę aktywności w Klubie Przewodników Górskich, Klubie Wysokogórskim, w AZS-ie... Obaj bliźniacy uprawiali szermierkę w Krakowskim
Klubie Szermierzy: Karol trenował floret,
a Adam odnosił sukcesy w kategorii juniorów w szpadzie. Później inicjowali Mistrzostwa Polski Old Boyów w szermierce,
które rozgrywane są do dzisiaj.
Karol uprawia narciarstwo wysokogórskie, a w roku 1987 po raz pierwszy
wziął udział w zawodach skialpinistycznych w Alpach włoskich. Dwa lata później współorganizował w Tatrach pierwszy Memoriał Jana Strzeleckiego w narciarstwie wysokogórskim. Jest współautorem wydanego w roku 2004 przewodnika Narciarstwo wysokogórskie w polskich Tatrach Wysokich oraz współautorem artykułu Trasy narciarskie Ojca Świętego w Polsce.
Od swego ojca, który w młodości jeździł na nartach i pływał kajakiem, „choć
matka więcej”, dostał wykonane przezeń... etui na narciarskie okulary. Umiejętności manualne w pewnym stopniu
dziedziczy po dziadku i ojcu kolejne pokolenie. Stefan, w sferze techniki domowej i motoryzacji, Karol szył plecaki i sakwy podróżne „na miarę”, gdy niełatwo
było je kupić, łatał kajaki oraz naprawiał
drewniane części zniszczone podczas
spływów.
Pytanie o to, co pragnie przekazać
dzieciom ze swojej duchowej schedy,
wydało się mojemu rozmówcy banalne.
Pewnie dlatego, że to przenikanie dobrej
atmosfery, w jakiej się rosło, do domu,
który się samemu zakłada, jest niezamierzone, dzieje się w codziennych wspólnie
przeżywanych chwilach i bywa nazywane
zazwyczaj ex post, uprzytamniane z perspektywy dłuższego życia.
Młodzi państwo Życzkowscy uczą
dwójkę swoich dzieci samodzielności,
odpowiedzialności – stosownie do wieku – za własne postępowanie, obdarzają
zaufaniem oraz zachęcają do wycieczek
i wakacyjnych obozów. Pan profesor
z przyjemnością obserwuje u piętnastoletniego syna zainteresowania sportowe
oraz zdolności do przedmiotów ścisłych
i cieszy się, że dziewięcioletnia córka
ma ochotę zimą jeździć z rodzicami na
nartach, a latem płynąć na spływ kajakowy. ☐
65