Następnego ranka Gabrielle niezbicie się przekonała

Transkrypt

Następnego ranka Gabrielle niezbicie się przekonała
Następnego ranka Gabrielle niezbicie się przekonała, Ŝe po rozmowie o Drew Richard stał po jej
stronie. Nie miała bowiem wątpliwości, Ŝe to on właśnie późnym wieczorem wymierzył Drew
policzek. Pozostał nawet siniak, który po tygodniu znikł.
W ogóle ten tydzień wlókł się niemiłosiernie, zwłaszcza dla niej. Wiedziała zresztą, dlaczego. Po
kaŜdym wspólnym z całą załogą śniadaniu pozwalała sobie chwilę spędzić z Drew i wypróbowywać
swoje chwyty. Przez resztę dnia czekała tylko na następną okazję i liczyła minuty, kiedy będzie mogła
z nim się zobaczyć. Zmuszała się jednak do unikania go, gdyŜ tego wymagał jej plan.
Niestety, jak dotąd, plan wydawał się mało skuteczny. Nawet jeśli czasem pojawiał się w oczach
Drew Ŝar, znacznie bardziej zajmowały go własne pomysły ucieczki za wszelką cenę. Prawie nie
zauwaŜał jej kokieterii, gdyŜ był przekonany, Ŝe samymi tylko zmysłowymi opisami tego, co
zamierzał uczynić, zwabi ją, aby się do niego zbliŜyła. W gruncie rzeczy robił to samo, co ona, tylko z
innych powodów.
Próbował słów na przemian romantycznych i wulgarnych, a takŜe jednych i drugich razem. Nie
zniosłaby takiego zmasowanego ataku na zmysły, gdyby uprzednio nie słyszała podobnych wyraŜeń
od piratów. Na razie jednak jakoś to wytrzymywała, choć nieraz zaŜenowana wybiegała z kajuty, aby
odetchnąć chłodnym powietrzem.
Nawet obecność innych członków załogi nie pomagała jej trzymać oczu z daleka od Drew. Tego
ranka, kiedy weszła do kabiny, właśnie się gimnastykował. Wykonywał skłony, ćwiczenia
rozciągające i maszerował po łuku, jak dalece pozwalał mu na to łańcuch. Rzucił jej przelotne
spojrzenie, ale i to wystarczyło, aby wytrącić ją z równowagi. Gdy usiadła przy stole i Ohr zaczął
bawić ją rozmową - jej wzrok przyciągała gra mięśni na długich nogach Drew, napięty łuk jego
pleców i jędrność pośladków. Nie miała w sobie tyle siły, aby przestać patrzeć na niego.
Powinna była zdobyć się na trochę tupetu i udawać, Ŝe ulega pokusie. Miała jednak ograniczone
moŜliwości działania, poniewaŜ nie mogła go dotknąć; nie ośmieliłaby się podejść tak blisko. Mogła
oczywiście w inny sposób rozpalić jego poŜądanie do szaleństwa, ale w tym celu musiała mieć do
niego swobodny dostęp.
Wkrótce wpadła na pomysł, jak obejść ograniczenia. Natychmiast zaczęła wcielać go w Ŝycie.
Musiał jednak pomóc jej w tym Richard. Zareagował śmiechem na jej propozycję, ale zaangaŜował do
pomocy jeszcze czterech potrzebnych do tego marynarzy.
Drew od razu odgadł, Ŝe coś się szykuje. Do jego kajuty wniesiono wannę z gorącą wodą. Później
dostarczono ręczniki, mydło i dodatkowe wiadra z wodą do spłukiwania, czyli wszystko, co niezbędne
było do kąpieli. Marynarze, którzy to przynieśli, zostali w kajucie i dziwnie mu się przyglądali.
Weszła Gabrielle, stanęła przy Drew i trzymając się pod boki, oznajmiła:
- No, kapitanie, pora na kąpiel.
- A proszę bardzo, kąp się! - odparował z łobuzerskim uśmiechem. - Chętnie się przypatrzę.
- To nie ja mam się kąpać, tylko ty - zachichotała. - PrzecieŜ śmierdzisz!
- A diabła tam! - Wyprostował się gwałtownie. - PrzecieŜ myłem się w zimnej wodzie, której całe
wiadra mi dostarczaliście.
- Widocznie mało dokładnie, i nie zaprzeczysz, Ŝe potrzebujesz porządnej, gorącej kąpieli.
Rzeczywiście nie zaprzeczył, tylko rzucił okiem na wannę stojącą w drugim końcu pomieszczenia.
- Ten łańcuch nie dosięgnie tak daleko - ocenił.
- Obręcz jest tak zardzewiała, Ŝe nie będziemy jej moczyć.
- CzyŜbyś miała zamiar ją zdjąć? - zaciekawił się.
- Nie licz na to, przecieŜ dowiodłeś, Ŝe nie moŜna ci ufać. Panowie pomogą ci się umyć i sam się
nie spostrzeŜesz, kiedy będzie po wszystkim.
Wyszła z kabiny, choć wiedziała, Ŝe Drew wyciągnie z tego błędne wnioski. Na pewno pomyślał,
Ŝe umyje go jeden z przybyłych marynarzy, bo sam nie zdoła tego zrobić, mając związane ręce.
Gabrielle wróciła dopiero wtedy, kiedy usłyszała jego krzyki. Zastała go siedzącego w wannie, ze
związanymi rękami i nogami. Oprócz niego w kabinie nie było nikogo, więc uniosła brwi ze
zdziwienia.
- Ciekawe, jak w tych warunkach mam być czysty? - zaprotestował Drew. Gabrielle teŜ skrzywiła
się z niesmakiem, jakby stało się coś, czego nie przewidywała.
- A gdzie moi ludzie? Tacy są wstydliwi? Krępowali się dotknąć tu i ówdzie, Ŝeby cię umyć?
- Skąd mam wiedzieć? - zrzędził. - Nie pytałem ich o to.
Gabrielle podeszła do wanny starając się nie patrzeć na jego nagą pierś. Wiedziała, Ŝe jeśli nie
oprze się magnetycznej sile jego wspaniale rzeźbionego ciała, cały jej plan spali na panewce.
- Dobrze, to w końcu tylko kilka minut, nie musisz krygować się jak panienka - oświadczyła.
- Masz zamiar mnie myć? - spytał z niedowierzaniem.
- A czy jest tu ktoś inny? - Zdjęła koszulę, Ŝeby się nie zamoczyła, i stanęła za nim. Nie miała
wątpliwości, Ŝe Drew ją widzi. Świadczył o tym chrapliwy jęk:
- Gabby, nie...
- Co się dzieje? Teraz ty zrobiłeś się wstydliwy? Spodobał się jej ten wybieg. Szkoda, Ŝe nie
pomyślała o nim wcześniej. Dzięki temu mogła dotykać Drew, ile chciała, pod pretekstem pomocy.
Wiedziała, Ŝe podnieci go to do szaleństwa.
Namydliła dłonie. Nie uŜywała myjki, aby poczuł jej dotyk na skórze. Potem wolnymi,
zmysłowymi ruchami zaczęła szorować jego łopatki, muskularne ramiona i plecy. Plecom poświęciła
trochę więcej uwagi, wsuwając mu palce pod pachy i przesuwając je na pośladki. Próbował ją
przytrzymać palcami związanych rąk, ale dłonie miała śliskie, więc z uśmiechem mu się wymykała.
OstroŜnie polała wodą czubek głowy i spieniła mydło na włosach. Jęknął z rozkoszy, gdy z
satysfakcją masowała mu głowę i skronie. Mogłaby to robić w nieskończoność, ale poprosiła
Richarda, Ŝeby wrócił punktualnie po dwudziestu minutach. Wtedy będzie musiała przestać, bez
względu na to, czy umyje Drew, czy nie. Jednak była tak zaabsorbowana tym, co robi, Ŝe straciła
poczucie czasu.
Spłukała mu włosy i zabrała się do mycia piersi. Nie przechodząc na drugą stronę wanny - by nie
zarzucił jej, Ŝe celowo go podnieca, stając przed nim bez koszuli - musiała mocno się nachylić, Ŝeby
dosięgnąć tam, gdzie chciała; przy tym ruchu przycisnęła piersi do jego pleców. Jęknął i odwrócił
głowę, chcąc dosięgnąć jej ust. Nie mógł jednak tego uczynić bez jej pomocy.
- Pocałuj mnie, Gabby. Dobrze wiesz, Ŝe sama tego chcesz.
Wstrzymała oddech. Pewnie, Ŝe chciała, i to jeszcze jak! Spojrzała na jego usta i obserwowała je
cały czas, gdy przesuwała ręką po muskularnej piersi, stopniowo schodząc coraz niŜej. Słyszała, jak ze
świstem wciąga powietrze; gotowa była pochylić się nad nim jeszcze niŜej, gdy usłyszała trzy
stuknięcia w drzwi. Oznaczało to, Ŝe miała mniej więcej pół minuty na doprowadzenie się do
porządku.
Szybko się wytarła, narzuciła koszulę i wybiegła z kajuty. Obiecywała sobie, Ŝe po raz ostatni
dopuściła się takiego szaleństwa. Owszem, dopięła swego, rozpaliła jego Ŝądze, ale nie mogła tak
ryzykownie zbliŜać się do niego ani go dotykać, nie rozniecając ognia w sobie.
Śnił jej się często, prawie kaŜdej nocy. Nie dziwiła się, bo ciągle był obecny w jej myślach. śaden
jednak z jej dotychczasowych snów tak jej nie podniecił.
Oto leŜeli razem na wąskiej koi w jej kajucie. Drew powtarzał zdanie, którego nauczył papugę
„Pora się rozebrać, dziewczyno”, a ona zanosiła się od śmiechu, bo we śnie mogła robić to, co chciała.
Był to sugestywny sen, bo niemal fizycznie czuła, Ŝe Drew leŜy na niej i ją całuje. Koszulę nocną
musiał zdjąć z niej wcześniej, a sam chyba teŜ był nagi, bo promieniowało od niego ciepło;
przyjemność, jaką odczuwała pomiędzy udami, miała wyraźny związek z jego bliskością. Wolała nie
otwierać oczu w obawie, Ŝe się obudzi.
Wcale nie chciała obudzić się z takiego snu, przynajmniej dopóty, dopóki nie nauczy się miłości
cielesnej od niego, choć takie rozumowanie było pozbawione sensu, bo jak mogła śnić o czymś, czego
jeszcze nie znała? Widocznie jednak wystarczyło samo pragnienie, aby czuć, jak z czułością pieścił jej
całe ciało delikatnymi ruchami rąk. ZdąŜyła poznać smak jego pocałunków i we śnie przeŜywała je tak
jak wtedy, kiedy ją całował. Wprawiał ją w takie samo błogie odurzenie i równie namiętnie wciskał w
jej usta swój język.
Nie zawsze jednak to, co Drew z nią robił, pokrywało się z tym, co w Ŝartach zapowiadał, albo
moŜe nie o wszystkim pamiętała. Nie mógł na przykład powoli i stopniowo jej rozbierać, bo juŜ była
naga. Słusznie za to przepowiedział, Ŝe będzie odwzajemniać jego pocałunki, gdyŜ istotnie to robiła.
Trafnie przewidział, Ŝe nie będzie próbować ucieczki, przeciwnie - przylgnie do niego całym ciałem
tak mocno, Ŝe wyczuje, jak wzrasta w nim poŜądanie. I tak właśnie było, dokładnie jak we śnie!
W tym śnie przeŜywała teŜ więcej miłych wraŜeń, niŜ pamiętała z zapowiedzi Drew. Teraz całował
i dotykał jej wszędzie: kark, ramiona i piersi. Tej wraŜliwej części ciała poświęcał najwięcej uwagi,
więc chyba dowiedział się o nich wszystkiego, co chciał wiedzieć. Gabrielle natomiast nie wyobraŜała
sobie, jak gorące mogą być jego usta ani jak szybko dreszcz podniecenia przebiega po całym ciele.
Obiecał, Ŝe rozpali jej poŜądanie do białego Ŝaru i z powodzeniem mógł to uczynić. Miało to, co
prawda, nastąpić juŜ wtedy, kiedy ją rozbierał, ale kolejność nie miała znaczenia. Zbyt wiele radości
sprawiało jej to, co robił, aby przejmowała się niezupełną zgodnością z tym, co zapowiadał.
Pobudzał językiem jej sutki, wywołując w nich to samo rozkoszne mrowienie, jakie towarzyszyło
jego obietnicom. Potem przeniósł pieszczoty na jej pępek, a stamtąd w najczulsze miejsce między
nogami. Podniecenie sięgało zenitu. Zaraz, skąd się ono właściwie tam wzięło? Owszem, wiedziała
juŜ duŜo o sprawach męsko-damskich, ale o tym jeszcze nie słyszała!
Próbowała się rozbudzić i otrząsnąć z tego snu, ale poczuła na swoich ustach następne pocałunki,
więc musiała wciąŜ uświadamiać sobie, Ŝe to tylko sen. Drew nie mógł przecieŜ znajdować się w tej
chwili w jej łóŜku, jeŜeli był przykuty do ściany w innej kajucie.
Zaraz jednak ta myśl uleciała, a wraz z nią pozory snu, bo pojawił się ból. W mdłym świetle lampy
patrzyła prosto w oczy Drew Andersona i powoli docierało do niej, Ŝe oto znów udało mu się osiągnąć
to, co za pierwszym razem.
Teraz zadał jej cios w samo serce. Nie miała pojęcia, jak zdołał się wyswobodzić, ale rzeczywiście
znajdował się w jej łóŜku, nagi jak ona, leŜał na niej i przed chwilą pozbawił ją dziewictwa.
- Coś ty zrobił? - jęknęła, próbując go odepchnąć. - Na miłość boską, jakim sposobem...
- Ciii... Chcę ci tylko sprawić przyjemność.
Te słowa wzburzyły ją do głębi i spowodowały, Ŝe miejsce strachu zajął gniew.
- Wygrałeś! - krzyknęła. - Zdobyłeś wszystko! Swój statek i mnie!
- Nie, kochanie, zobaczysz, Ŝe ty teŜ coś zyskasz. Pamiętasz, jak podniecałaś mnie dziś w kąpieli?
Teraz kolej na mnie, ale ja skończę, co zacząłem, i na pewno nie sprawię ci zawodu. Pozwól mi, bym
cię kochał i pokazał wszystko, co umiem.
Jednak ani w jego wyrazie twarzy, ani w głosie nie było radości ani triumfu. Przynajmniej
Gabrielle niczego takiego nie zauwaŜyła, więc nie przeczuła, Ŝe Drew zamierzał powtórzyć
pieszczoty.
Początkowo postępował delikatnie, aby jej za szybko nie rozbudzić, ale potem dał upust swojej
namiętności, którą ona przez tydzień próbowała rozpalić. Przypuszczała, Ŝe jej się to nie udało, a
tymczasem wręcz przeciwnie!
Następnym pocałunkiem sprawił, Ŝe zapomniała o przeŜytym szoku, i czułymi słowami
błyskawicznie rozpalił w niej ogień. Tym ogniem płonęły jego wargi przyciśnięte do jej ust, do
których szturmował jego język; jednocześnie Drew przytrzymywał ją ręką z tyłu głowy,
uniemoŜliwiając ucieczkę. Tylko Ŝe ona juŜ wcale nie chciała uciekać!
Zarzuciła mu ramiona na szyję; Drew zdąŜył jeszcze wsunąć rękę między nie i ścisnąć w dłoni jej
pierś. Gabrielle przez cały czas czuła jego obecność między udami. Zdawał się na coś czekać, ale
sama świadomość tego, co się tam działo, wywołała przypływ nieokiełznanej rozkoszy, której
przedsmaku często przy nim doświadczała.
Przycisnęła się więc do niego mocniej, wciągając go głębiej w siebie. To było tak miłe doznanie,
Ŝe powtarzała tę czynność raz za razem, aŜ w którymś momencie wezbrało w niej tyle emocji, Ŝe
wszystkie zlały się w jedno. Nastąpiła eksplozja takiej rozkoszy, jakiej dotąd nie mogła sobie nawet
wyobrazić. Trwało to dopóty, dopóki Drew nie doprowadził do własnej eksplozji, która wyniosła go
do gwiazd.
Po wszystkim Gabrielle czuła się kompletnie wyczerpana, ale i dziwnie zadowolona. Później
będzie miała czas zastanawiać się, dlaczego; teraz miała ochotę tylko na sen.