Promocja wojska i koszykówki

Transkrypt

Promocja wojska i koszykówki
Promocja wojska i koszykówki
2015-07-22
Raz w roku uwagę Polaków przykuwa pewien mecz koszykarski. Na
parkiecie ścierają się dwie niezwykłe drużyny – Gortat Team i Wojska Polskiego. Organizowane
od trzech lat mecze żołnierzy z gwiazdami powołanymi przez Marcina Gortata są doskonałą
promocją koszykówki, ale również i wojska – pisze Jacek Szustakowski, dziennikarz sportowy
polski-zbrojnej.pl.
Najsłynniejszy polski koszykarz, syn jednego z najbardziej znanych polskich bokserów Janusza
Gortata, w niekonwencjonalny sposób postanowił promować swoją dyscyplinę sportu. Wpadł na
pomysł organizacji meczów z udziałem dwóch drużyn: w jednej znajdują się znani sportowcy,
artyści i celebryci, w drugiej – żołnierze. By przyciągać na mecze tłumy, Gortat mógł zaprosić
drużynę składającą się np. ze słynnych sportowców (pewnie nie byłoby to deficytowe
przedsięwzięcie), jednak on postawił na żołnierzy. Słynny koszykarz chciał w ten sposób oddać
należny im szacunek. Właśnie z takim szacunkiem wojskowi spotykają się w Stanach
Zjednoczonych – a to podoba się cywilowi Gortatowi.
Nasz jedyny koszykarz w lidze NBA swoją ideą zaraził wielu ludzi i bez problemów ściąga do
swojej drużyny gwiazdy. We wszystkich czterech spotkaniach, które miały miejsce do tej pory,
wystąpiła m.in. Tatiana Okupnik, która podczas ostatniego meczu zbierała na swojej koszulce
autografy od zawodniczek i zawodników ze swojej ekipy. Nie zapomniała jednak o żołnierzach i –
nieco zaskoczonych, nieczujących się gwiazdami – poprosiła o podpisy.
Ostatni mecz w Krakowie, za obejrzenie którego kibice po raz pierwszy musieli płacić, pokazał, że
pomysł Gortata był trafny. Pojedynek gwiazd z żołnierzami przyszło obejrzeć ponad dziesięć
tysięcy osób. Na widowni zasiadło setki dzieciaków marzących o koszykarskiej karierze, jak też
przedstawiciele pokolenia, które kibicowało walkom bokserskim Gortata seniora. Młodszym
kibicom warto przypomnieć, że Janusz Gortat był wicemistrzem olimpijskim z Monachium (1972
rok) i Montrealu (1976). Był bokserem Centralnego Wojskowego Klubu Sportowego Legia
Warszawa. W 1974 roku podczas meczu ze Stanami Zjednoczonymi pokonał Leona Spinksa,
przyszłego mistrza olimpijskiego i zawodowego w wadze półciężkiej.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego wszyscy – jak na komendę – wstali z miejsc i na stojąco bili
brawa dla 94-letniego porucznika Aleksandra Tarnawskiego. W przerwie meczu wojenny weteran,
który w krakowskiej Tauron Arenie odebrał od premier Ewy Kopacz akt mianowania na stopień
kapitana, gościł w szatni drużyny gwiazd. Sportowcy, artyści i celebryci byli pod wrażeniem
Autor: Jacek Szustakowski
Strona: 1
bohaterskiego cichociemnego. Z kolei kończący misję w Polsce ambasador USA Stephen Mull,
który również był obecny na meczu, nie krył podziwu dla Marcina Gortata. Niedawno uhonorował
go zresztą nagrodą imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego, przyznawaną przez Ambasadę Stanów
Zjednoczonych w Polsce. Gortat dostał też złoty Medal Senatu w podziękowaniu za wszystko, co
robi dla popularyzacji wojska i zarażania dzieciaków sportową pasją.
Mecz, który bardzo nagłośniły media, po raz trzeci zakończył się zwycięstwem drużyny gwiazd.
Podpułkownik rezerwy Dariusz Bartela, który po raz pierwszy jako trener poprowadził zespół
Wojska Polskiego, przyznał, że już będzie wiedział, jak przygotować wojskowych do kolejnego
pojedynku. W tym wszystkim nie wynik jest jednak najważniejszy. W tym meczu przede wszystkim
chodzi o propagowanie koszykówki i wojska. To jest najważniejsze. Jak słusznie zauważył oficer:
wszyscy, którzy pojawili się na parkiecie, osiągnęli cel.
Autor: Jacek Szustakowski
Strona: 2