Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno

Transkrypt

Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno
TEORIA MUZYKI 5 (2014)
Marcin Strzelecki
Akademia Muzyczna w Krakowie
Relacje harmoniczno-brzmieniowe
w muzyce Witolda Lutosławskiego
i utworach sonorystycznych
1. Relacja między harmonią i brzmieniem w ujęciu
historycznym
Jedną z cech odróżniających muzykę europejską od muzyki innych
kultur jest specyficzna koncepcja harmonii. Różnorodność zjawisk
natury harmonicznej oraz akcent położony na ten aspekt w pracach
teoretycznych świadczą o dużym znaczeniu harmonii w tej kulturze
muzycznej. W teorii muzyki harmonia zyskała rangę samodzielnej nauki.
Żaden inny aspekt muzyki (rytmika, artykulacja, kolorystyka itp.) nie został
opisany w sposób tak obszerny i systematyczny.
Punktem wyjścia w konceptualizacji zagadnień harmonicznych
jest redukcja fizycznych fenomenów dźwiękowych do nut – bytów
teoretycznych, abstrakcyjnych oraz do relacji między nimi. W teorii
harmonii wielość cech akustycznych dźwięku została sprowadzona
do jednego parametru – wysokości. Jednak już na przełomie XVIII
i XIX wieku fizycy i matematycy zdawali sobie sprawę ze złożoności
zjawisk akustycznych. Narodziny nowoczesnej akustyki, fizjologii
87
STUDIA
l
INTERPETACJE
słuchu i psychologii muzyki umożliwiły alternatywne badania zjawisk
harmonicznych. Pojawiła się możliwość bardziej ogólnego, teoretycznego
ujęcia harmonii muzycznej, względem którego koncepcje dotychczasowe
opisywałyby pewne przypadki szczególne.
Świadomość istnienia psychoakustycznych czynników harmonii
muzycznej daje o sobie znać w praktyce muzycznej szczególnie silnie
począwszy od XX wieku. Rozwój instrumentarium (nowe brzmienia
i instrumenty, urządzenia elektroakustyczne, w końcu zaawansowane
techniki syntezy dźwięku) oraz rozwój technik wykonawczych (nowe
artykulacje, techniki wydobycia dźwięku, multifony, mikrointerwalika)
skłaniają do przeformułowania dawnych problemów kompozytorskich.
Obowiązujące przez stulecia przekonanie o odrębnym, niezależnym
od innych aspektów muzyki charakterze zjawisk harmonicznych ulega
stopniowej przemianie. Pojawia się intuicja o pokrewieństwie zjawisk
harmonicznych i brzmieniowych, przynajmniej tam, gdzie celem
jest uzyskanie tak zwanych „efektów kolorystycznych”. Twórczości
i wypowiedziom wielu kompozytorów XX wieku nieobcy jest postulat
współdziałania dziedzin harmonii i instrumentacji w tworzeniu barwy
muzycznej (Olivier Messiaen, Witold Lutosławski), a nawet traktowania
ich jako jedno, zintegrowane brzmieniowo-harmoniczne zjawisko (Gérard
Grisey, Pierre Schaeffer). Na przestrzeni wieku zauważyć można kilka
momentów istotnych dla wzrostu świadomości akustycznej złożoności
dźwięku i konsekwencji stąd płynących dla kompozycji muzycznej
(Claude Debussy, Edgard Varèse, Olivier Messiaen, Giacinto Scelsi, nurt
spektralizmu).
W świetle tych przemian dostrzegalna staje się hipoteza, iż – mimo
oczywistych różnic i wynikającej z definicji odrębności harmonii
i brzmienia – dziedziny te mają pewne pole wspólne. Istnieje możliwość,
że język teoretyczny bazujący na konceptualnym uproszczeniu
rzeczywistości muzycznej (redukcja zjawisk muzycznych do punktów
na pięciolinii) nie dostarcza adekwatnego sposobu opisu subtelnych
aspektów muzyki, wynikających ze złożoności zjawisk dźwiękowych
(akustycznych i psychoakustycznych). Celem niniejszego tekstu
jest ukazanie nieostrości samych terminów harmonii i brzmienia
w odniesieniu do muzyki najnowszej oraz wskazanie na potrzebę
przerzucenia pomostu pomiędzy dziedzinami harmonii i brzmienia.
Materiałem porównawczym będzie koncepcja harmoniczna Witolda
88
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
Lutosławskiego oraz wybitnie brzmieniowo zorientowana muzyka
polskiego sonoryzmu.
2. Harmonia i brzmienie w systemie kompozytorskim
Lutosławskiego
Harmonia a „barwność” według kompozytora
Oryginalna koncepcja harmonii dwunastodźwiękowej Witolda
Lutosławskiego należy do najbardziej wyrazistych prób systematycznego
ujęcia nowych problemów harmonicznych w XX wieku. Wypracowany
przez kompozytora system – podobnie jak dawna harmonika funkcyjna
dur-moll – pozwala na tworzenie muzyki zarówno jednolitej strukturalnie
i technicznie, jak i różnorodnej ekspresyjnie. Reguły – sformułowane na
drodze systematycznej pracy nad „organizacją wysokości dźwiękowych”
– są bardziej heurystyczne (elastyczne i otwarte) niż algorytmiczne
(sformalizowane i zamknięte).
Choć system, o którym mowa, nazywa się powszechnie „harmonicznym”,
to warto zastanowić się w jakim sensie użyty jest tutaj termin „harmonia”.
Czy mają tu zastosowanie pojęcia związane z tradycyjną harmonią
tj.: kontekst tonalny determinujący funkcje harmoniczne, podstawa
i przewroty akordu, tryb czy modulacja? Jaką funkcję estetyczną pełni
w dziele harmonia? W jednej z wypowiedzi Lutosławski podkreśla:
Zawsze byłem zdania, że sam timbre instrumentu czy grupy
podobnych instrumentów nie wystarcza do stworzenia
pełnowartościowej barwy. Dopiero połączenie akustycznych
cech i danych instrumentów z rolą, jaką daje im się do odegrania,
pozwala cel ten osiągnąć. Najwymyślniejsze kombinacje barw
instrumentalnych brzmią dla mnie niemal „szaro”, jeśli interwały
i współbrzmienia nie współdziałają w tworzeniu barwy1.
Wynika stąd, że dla kompozytora „zjawiska natury harmonicznej” są
głównym narzędziem kreowania i różnicowania „barwności”. Struktura
wysokości muzycznych jest kręgosłupem muzyki. W trakcie pracy
zostaje przyobleczona w powierzchniowe elementy muzyczne, jak
instrumentacja. To stanowisko Lutosławskiego jest powszechnie znane.
1
Tadeusz Kaczyński, Rozmowy z Witoldem Lutosławskim, PWM, Kraków 1972, s. 55.
89
STUDIA
l
INTERPETACJE
Jednak w innej wypowiedzi, cytowanej w pracy doktorskiej Charlesa
Bodmana Rae, znajdujemy taką uwagę:
Jedna sprawa wydaje mi się niezbywalna: żadne następstwo
dźwięków ani żadne ich pionowe zestawienia nie mogą być
komponowane bez uwzględnienia najdrobniejszych szczegółów
ekspresji, koloru, charakteru, fizjonomii2.
Według tej wypowiedzi kompozytor nie oddzielał od siebie elementów
dzieła, traktując konstrukcję dźwiękową integralnie, jako wzajemne
oddziaływanie poszczególnych jej warstw w służbie nadrzędnej ekspresji.
A więc zestawienia barw instrumentalnych i organizacja współbrzmień
nie funkcjonują w odosobnieniu. Szczególnie interesujący ze względu na
przedstawiony tu problem byłby związek łączący owe pionowe zestawienia
(vertical agregation) z kolorystyką dźwięku (colour). Refleksja nad tym
związkiem prowadzi do pytania o właściwą naturę systemu organizacji
wysokości wypracowanego przez Lutosławskiego: czy jest to system
harmoniczny czy brzmieniowy, czy też jedno i drugie zarazem?
Harmonia dwunastodźwiękowa w teorii i praktyce
U podstaw koncepcji harmoniki dwunastodźwiękowej leży przekonanie,
iż to nie układ klas wysokości, lecz zestawienia klas interwałowych
determinują wyrazistość (fizjonomię) harmoniczną współbrzmienia.
Według kompozytora: „zwiększenie ilości interwałów powoduje
zacieranie się jego [współbrzmienia] kolorytu i przesuwanie w kierunku
szarości”3. Jednak analiza partytur ujawnia, iż idea ta była dla
Lutosławskiego rodzajem roboczego założenia, busoli wyznaczającej
generalny kierunek twórczego postępowania i ulegała modyfikacjom
pod wpływem konkretnej, kreowanej w danym momencie sytuacji
muzycznej, na której całokształt składały się zarówno zjawiska
harmoniczne, jak i instrumentacja, artykulacja i dynamika. Przykładowe
dwa akordy z końcowych fragmentów Livre pour orchestre4 przedstawia
przykład 1 (s. 91).
2
3
4
90
„One thing is always undeniable to me: no sound sequence, no vertical aggregation
should be composed without regard being given to every single detail of expression,
colour, character, physiognomy”. Zob.: Ch.B. Rae, Pitch organisation in the music of
Witold Lutosławski since 1979, rozprawa doktorska, University of Leeds 1992, s. 49
(praca udostępniona pod adresem internetowym: http://etheses.whiterose.ac.uk/467/,
dostęp: 20.10.2014).
T. Kaczyński, Rozmowy z Witoldem Lutosławskim…, s. 55.
Wydanie: W. Lutosławski, Livre pour orchestre, PWM, Kraków 1973.
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
Przykł. 1. W. Lutosławski, Livre pour orchestre. Dwie instrumentacje tej samej struktury
harmonicznej: a) s. 72 partytury, b) s. 74 partytury, c) czterodźwięki składowe agregatu
w notacji Ch.B. Rae
Złożone dwunastodźwięki, nazywane przez kompozytora agreagatami,
powstają przez wertykalne zestawienie trzech czterodźwięków.
W partyturze agregat CHC5 został jednak skonfigurowany w sposób,
który zaciera fizjonomię składowych czterodźwięków6. Te zachodzą na
siebie nawzajem tworząc struktury bardziej złożone niż wynikałoby
z założeń systemu, zarówno gdy brać pod uwagę zasadę ograniczonej
ilości interwałów, jak i zasadę budowania dwunastodźwięków z trzech
czterodźwiękowych pasm (por. przykł. 2 s. 92).
5
6
W notacji czterodźwięków będących składnikami agregatów dwunastodźwiękowych
zastosowano oznaczenia literowe zaproponowane przez Ch.B. Rae (Muzyka
Lutosławskiego, tłum. S. Krupowicz, PWN, Warszawa 1996, s. 68).
W przykładzie 1 (b) kompozytor intencjonalnie samą notacją wskazuje strukturę
akordów, zapisując trzy składowe czterodźwięki po kolei, nie zaś w kolejności
wysokości dźwięków.
91
STUDIA
l
INTERPETACJE
Przykł. 2. Dwa akordy z Livre pour orchestre w postaci tzw. rolki pianolowej. Skala
wysokości w standardzie MIDI (c4 odpowiada c1)
W przykładzie 2 (a) przejrzystość struktury harmonicznej zaciera oktawowe
zdwojenie każdego ze składowych czterodźwięków. To jednak nie stanowi
znaczącego odstępstwa od założeń techniki: zdwojenie wysokości jest
klasycznym środkiem instrumentacyjnym. Jednak w obu przypadkach (a, b)
czterodźwięki nakładają się, co jest już odstępstwem dającym się tłumaczyć
jedynie specyficznym kontekstem i przedsięwziętym przez kompozytora
celem estetycznym, nadrzędnym wobec wymogu zadośćuczynienia regułom
wypracowanego przez siebie systemu.
Percepcja dwunastodźwięków
Jednym z pytań wartych postawienia jest: czy percepcja jakości
harmonicznych wymaga słyszenia wszystkich wysokości współbrzmienia?
92
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
Najogólniej rzecz biorąc percepcja wysokości muzycznych sprowadza
się do audytywnego wychwycenia dźwięków podstawowych szeregów
harmonicznych. Praktyka muzyczna i dydaktyczna (kształcenie słuchu)
uprawniają do założenia, iż istnieją percepcyjne ograniczenia liczby
jednocześnie słyszalnych wysokości muzycznych7. Znane są wśród
muzyków „legendy” o osobliwych przypadkach ludzi potrafiących
rozpoznać kilkadziesiąt wysokości zadanego klasteru, jednak z pewnością
(nawet jeśli prawdziwe) takie przypadki nie konstytuują normy. Najlepsi
uczniowie i studenci potrafią słuchowo „prześwietlić” współbrzmienia do
5-7 wysokości muzycznych. Podobną przesłankę wyprowadzić można
z historycznego przeglądu słynnych akordów:
Przykł. 3. Przykłady znanych historycznych akordów. Zestawienie według rosnącej liczby
składników
Maksymalna liczba wysokości muzycznych, przy której współbrzmienie
zachowuje wyrazisty i rozpoznawalny charakter harmoniczny, wynosi 5-78.
Akord „świętowiosenny” i „rezonansowy” znajdują się pod tym względem
na granicy percepcji. Jak zauważyć można w prostym eksperymencie,
7
8
Jak w przypadku wszystkich zmysłów, można mówić o pewnej maksymalnej
rozdzielczości słuchu. W literaturze brak jednoznacznych oszacowań pod tym
względem. Od strony fizjologii słuchu pokrewną problematykę podjęli Christophe
Micheyl i Andrew J. Oxenham w artykule Objective and subjective psychophysical
measures of auditory stream integration and segregation, „Journal of the Association for
Research in Otolaryngology”, 2010, Vol. 11, Issue 4, s. 709.
Podana liczba odpowiada powszechnie znanej w psychologii poznawczej zasadzie
„magicznej siódemki” (zob. George Miller, The Magical Number Seven, Plus or Minus
Two: Some Limits on Our Capacity for Processing Information, „The Psychological
Review”, 1956, Vol. 63 (2), s. 81). Z nowszych badań (por. Nelson Cowan, Candice C.
Morey, Zhijian Chen, The legend of the magical number seven [w:] Tall tales about the
mind & brain: Separating fact from fiction, red. S. Della Sala, Oxford University Press,
Oxford 2007, s. 45) wynika, że liczba ta – związana z pojemnością pamięci roboczej
– zależy od wielu czynników, jak np. stopień podobieństwa między elementami
i prawdopodobnie jest niższa niż 7.
93
STUDIA
l
INTERPETACJE
zmiana jednej z wysokości w 7-dźwiękowych współbrzmieniach
u sporej części słuchaczy (nawet wykształconych muzycznie) nie
spowoduje znaczącej różnicy wrażenia charakteru harmonicznego.
W przypadku akordów złożonych z wszystkich dwunastu klas
wysokości trudno mówić o rozpoznawalności konkretnych
współbrzmień. Brak tu odpowiednika akordu tristanowskiego czy
prometejskiego9. Dwunastodźwięki formują raczej pewne grupy, ze
względu na zbliżone właściwości harmoniczne. W tradycyjnej teorii harmonii zakłada się, iż dana wysokość
jednoznacznie jest bądź nie jest obecna we współbrzmieniu. Aby
mówić o określonym akordzie konieczne jest zaistnienie określonego
zbioru wysokości10. W tradycyjnej harmonii wysokość „istniała”
zarówno w zapisie, w postaci nuty, w wykonaniu – jako dźwięk
realizowany przez muzyka na podstawie instrukcji w partyturze,
wreszcie istniała w percepcji, w postaci wrażenia wysokości
po stronie słuchacza. Tymczasem, jak zauważono wcześniej,
mechanizmy percepcji wysokości złożonych współbrzmień
w normalnych sytuacjach (rozważając standardowy zmysł słuchu)
wręcz uniemożliwiają percepcyjne zaistnienie (odróżnienie) każdej
z wysokości. Co dzieje się w sytuacji, gdy ilość wysokości muzycznych
przekracza możliwości percepcyjnego ich rozróżnienia? (por. przykł. 4
s. 95).
Możliwe jest modelowanie percepcji tzw. dźwięków podstawowych
spektrum. Przykład 4a (s. 95) przedstawia fragment końcowej
strony partytury Livre Lutosławskiego, zaś przykład 4b –
segmentację fragmentu nagrania, nałożoną na wykres amplitudy
fali dźwiękowej (wave). Przykład 4c przedstawia analizę tonów
podstawowych (w postaci rolki pianolowej), zaś 4d chromagram,
będący sprowadzeniem wyniku analizy wysokościowej do oktawy.
Dwie cechy wykresów 4b i 4c są szczególnie istotne. Po pierwsze
złożoność akustycznego rezultatu i jego zmienność w czasie. Po drugie
wyróżnienie (percepcyjna waga) poszczególnych wysokości w ramach
poszczególnych akordów.
9
Do bardziej znanych muzykologom należą dwa akordy pochodzące z 5 pieśni do
słów Kazimiery Iłłakowiczówny, ilustrujące „dzwony gniewne” i „dzwony śpiewne”
(por. Ch.B. Rae, Muzyka Lutosławskiego…, s. 72).
10 Np. wysokości c-e-g w akordzie C-dur. Bez którejkolwiek z nich nie ma C-dur.
94
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
Przykł. 4. Końcowe akordy Livre pour orchestre: a) fragment ostatniej strony partytury,
b) akordy zaznaczone na wykresie fali dźwiękowej, c) analiza wysokościowa w postaci rolki
pianolowej, d) chromagram
Chromagram (4d) przedstawia model percepcji poszczególnych klas
wysokości (liczby od 1 do 12, gdzie 1 oznacza klasę „c”). Mimo, iż zarówno
w zapisie, jak i w wykonaniu obecnych jest wszystkich dwanaście klas
95
STUDIA
l
INTERPETACJE
wysokości, w modelu percepcyjnym pewne z nich są silnie zaznaczone
(jaśniejsze linie na rysunku), a inne wręcz nieobecne. Zastosowana
metoda modelowania percepcji wysokości opiera się na idei korelacji
poszczególnych grup składowych spektrum z pewnym wzorcem, jakim
jest ciąg harmoniczny (typowy dla instrumentów europejskich wzorzec
spektralny). Innymi słowy, wysokości muzyczne pretendują do bycia
percypowanymi (zauważonymi) we współbrzmieniu. Dane akustyczne
są dla słuchu podstawą wypracowania hipotezy dotyczącej zawartości
wysokościowej współbrzmienia. Hipoteza istnienia pewnej wysokości
jest tym silniejsza, im więcej energii spektrum pokrywa się z wzorcowym
ciągiem harmonicznym zbudowanym od tej właśnie wysokości.
Chromagram uwidacznia rezultat modelowania takiego mechanizmu.
Nieobecne bądź słabo w nim zaznaczone wysokości muzyczne są
według tego modelu niejako wchłaniane przez ciągi harmoniczne
innych wysokości. Te z kolei zyskują na wadze przez sumowanie energii
akustycznej swoich składowych.
W przypadku harmoniki Lutosławskiego dodatkowym czynnikiem
percepcji wysokości jest rozmieszczenie składników dwunastodźwięku
w rejestrach. Dla przykładu, jeśli w dwunastodźwiękowym agregacie
znajdą się wysokości d-fis-a-c (symbol D w notacji Rae), to zależnie od
układu mogą zostać one wchłonięte w ciąg harmoniczny od różnych
dźwięków podstawowych. Składniki te wchodzą oczywiście w skład
spektrum dźwięku d. Jednak umieszczenie w basie wysokości c również
pozwala wpisać pozostałe składniki w wysokie partie spektrum
(9, 11 i 13 alikwot)11. Obok rejestru czynnikami różnicującymi ostateczny
rezultat harmoniczny abstrakcyjnej struktury dwunastodźwiękowej
będą oczywiście dynamika poszczególnych wysokości (wynikająca
na przykład ze sposobu wykonania przez konkretnego muzyka)
i charakterystyka spektralna użytych brzmień (relacje akustyczne
między składowymi częstotliwościami dźwięku).
Zaproponowany model przedstawia w istocie ideę kognitywnej kompresji
złożonej rzeczywistości akustycznej do elementów podstawowych,
których ograniczona liczba (związana ze wspomnianym ograniczeniem
pojemności pamięci roboczej) pozwala na efektywne przetwarzanie
danych w systemie poznawczym. Zgodnie z tym modelem duża
11 O tego typu współbrzmieniu (C-dur z dodanymi dźwiękami fis i a) pisze Olivier
Messiaen w swoim traktacie Technika mojego języka muzycznego (przeł. Józef Świder,
„Res Facta”, 1973, nr 7, s. 196, przykłady 187 i 188).
96
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
ilość wysokości dźwięku (obecna w partyturze i w wykonaniu, lecz
przekraczająca możliwości percepcyjne) jest przez słuch redukowana
do kilku najważniejszych. Skoro tak, to po co zapisywać ich dwanaście,
skoro i tak słychać tylko kilka? W istocie, w tradycyjnym sensie rezultat
harmoniczny jest determinowany wyłącznie (sic!) przez układ wysokości
muzycznych (tak zapisanych i wykonywanych, jak i słyszalnych).
Jednak system organizacji wysokości Lutosławskiego oprócz zjawisk
harmonicznych wnosi do muzyki wartość dodaną: barwę. Bogata
zawartość akustyczna dwunastodźwięków nie zostaje utracona.
Redukcja, o której mowa, dotyczy jedynie wysokości muzycznych. Reszta
informacji zawartej w akustycznej postaci dzieła jest percypowana
jako barwa. Dwa różne dwunastodźwięki, z których ucho jest w stanie
wychwycić te same podstawowe wysokości muzyczne, będą być
może harmonicznie równoważne w sensie tradycyjnym (te same
wysokości – ta sama harmonia), ale nie w sensie nowoczesnym. Gdy
chodzi jedynie o wysokości dźwięku akordy Lutosławskiego zawierają
„nadmiar” informacji. Te dodatkowe, zanotowane wysokości, tworzą
brzmieniowe otoczenie wysokości głównych. Organizując notowane
w nutach wysokości dźwięku, kompozytor w istocie organizuje
spektralną aurę akordu, a więc jego barwę. Uwaga ta zostanie rozwinięta
w podsumowaniu.
Zjawiska harmoniczne w muzyce sonorystycznej
Harmonika sonoryzmu
Z perspektywy historycznej nurt sonoryzmu (lata sześćdziesiąte XX
wieku) jawi się jako oryginalny, rdzennie polski wkład do światowej
kultury muzycznej12. W ogólniejszym ujęciu jest przykładem nurtu
awangardowego, z typowymi cechami, jak zamanifestowany sprzeciw
wobec tradycji, przeformułowanie pojęć i przewartościowanie estetyczne
poprzez promowanie alternatywnych względem tradycji, bardziej
„nowoczesnych” kryteriów piękna. W szczególności sonoryzm zarzuca
tradycyjne elementy dzieła muzycznego, jak rytm, melodia i – rzecz
jasna – harmonia. W rzeczywistości jednak manifest taki przenosi punkt
12 Krzysztof Szwajgier przedstawia obszerną dyskusję na temat odrębności i unikalności
nurtu sonorystycznego w skali międzynarodowej, zob. tegoż: Sonoryzm i sonorystyka,
„Ruch Muzyczny”, 2009, nr 10, s. 6.
97
STUDIA
l
INTERPETACJE
ciężkości z elementów tradycyjnie pierwszoplanowych na te traktowane
dotąd drugoplanowo (faktura, barwa). Z pracy Tadeusza Zielińskiego
Problemy harmoniki nowoczesnej przebija główne przesłanie, iż zjawiska
harmoniczne są wciąż obecne w najnowszej muzyce, lecz ich zrozumienie
wymaga generalnej rewizji teorii:
Wymaga to nowego spojrzenia na harmonikę w ogóle, również na
tradycyjny system tonalny: rozpoznanie względnego charakteru,
jego podstawowych dogmatów (oraz istoty ich względności), które
teoretycy narzucali nam dotąd jako absolutne13.
W takim podejściu harmonia byłaby stałym elementem każdej muzyki:
zawsze jest „jakaś” harmonia, tak jak zawsze jest „jakaś” pogoda.
Natomiast w pewnych epokach i stylach problemy te są pierwszoplanowe
i otrzymują stosowną do swej wagi oprawę teoretyczną, w innych zaś nie.
Dodatkowo, na rzecz sensowności mówienia o harmonii w odniesieniu
do takich nurtów jak sonoryzm, przemawia kontekst kulturowy. Nurt ten
bezpośrednio sąsiaduje i współistnieje z muzyką, w której tradycyjne
zjawiska harmoniczne są wciąż obecne i istotne (nurty neoklasycyzujące,
późniejsze postmodernistyczne, wciąż wykonywana muzyka dawna
czy współczesna muzyka popularna). W takim kontekście wychowują
się i nabywają kulturowych kompetencji kolejne pokolenia twórców
i odbiorców muzyki. Wyrobione w ten sposób przyzwyczajenia słuchowe
funkcjonują jako schematy poznawcze, aktywne w postrzeganiu świata.
Zgodnie z kognitywistycznym przesłaniem poznawana rzeczywistość
formatowana jest zgodnie z kategoriami, którymi dysponuje poznający
umysł. Z braku innych narzędzi poznawczych, na których wypracowanie
potrzeba wiele czasu, słuchacze postrzegają nową rzeczywistość przez
pryzmat pewnych przyzwyczajeń słuchowych. Jednym z istotnych
w tradycyjnej muzyce źródłem kategorii poznawczych będzie właśnie
harmonia.
Ekwiwalenty harmoniczne
Zależnie od poziomu szczegółowości mówienie o zjawiskach
harmonicznych w przypadku muzyki sonorystycznej może mieć
charakter bądź metaforyczny, bądź wysoce abstrakcyjny. Podobnie jak
w awangardowych dziełach Lutosławskiego, w muzyce tej nie znajdziemy
13 T.A. Zieliński, Problemy harmoniki nowoczesnej, PWM, Kraków 1983, s. 7.
98
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
zjawisk odpowiadających w ścisłym sensie tradycyjnym pojęciom
harmonicznym. Sens takich pojęć może być jedynie przenośny (quasitonacja, quasi-funkcja, quasi-akord itp.).
Przegląd historyczny pozwala wyłonić z długotrwałego procesu
formowania się idei harmonicznych momenty kluczowe i spojrzenie
na pewne zjawiska pod kątem ich genealogii. Szczegółowe
zjawiska istotne w pewnych okresach rozwoju harmonii (jak akord,
tonalność czy funkcja) wywodzą się z ogólniejszych i dawniejszych
koncepcji (dysonans, konsonans). Postrzeganie bardzo szczegółowo
skonkretyzowanego systemu harmoniki funkcyjnej dur-moll jako
koncepcji doskonałej i ostatecznej – w kontekście historycznym –
nie wydaje się uzasadnione. System ten nie jest wynikiem nagłego
objawienia twórczego, lecz etapem w pewnym procesie rozwoju
wrażliwości na dźwięk i wartości estetycznych związanych z fenomenem
dźwięku i specyfiką ludzkiego narządu słuchu w ramach pewnego
kręgu kulturowego. Idee harmoniczne ewoluowały i wciąż ewoluują.
Jeśli szukać w tym procesie pewnych stałych czynników będą one
najprawdopodobniej głęboko zakotwiczone w specyfice ludzkich
procesów poznawczych. Takimi są na przykład wrażenie dysonansu,
percepcja czasu czy poczucie centrum tonalnego (bądź ogólniej –
centrum brzmieniowego). Z punktu widzenia praktyki kompozytorskiej
można mówić o pewnych – przywołując termin stosowany przez
Annę Zawadzką-Gołosz – ekwiwalentach harmonicznych. Byłyby to
pewne funkcje bądź – aby uniknąć terminu już istniejącego w harmonii
– „narzędzia” harmoniczne, które można zrealizować w różnych
systemach organizacji wysokości. W utworze muzycznym harmonia
służy realizacji określonych założeń, innymi słowy ma do wykonania
pewne zadanie. Na przykład wyznaczenie kierunku rozwoju (kadencja,
D-T), zawieszenie (T-D) czy modulację. Jeśli spojrzeć na te narzędzia
z wysokiego poziomu abstrakcji okaże się, że mogą one zostać
zrealizowane w różnorodny sposób. Na przykład kadencja zwodnicza
w systemie harmoniki funkcyjnej dur-moll to rozwiązanie dominanty
na akord VI stopnia. Jednak możliwe są i inne sposoby „zwodzenia”, czyli
zmiany kierunku rozwoju harmonii. W muzyce renesansu często takim
narzędziem było rozwiązanie wsteczne (przeciwległy ruch kwartowy
w basie), z akordu zbudowanego na V stopniu tonacji na akord II stopnia.
W muzyce rozrywkowej (choć nie tylko) może to być rozwiązanie
D-S-T. Podobnie ogólną potrzebę poznawczego punktu odniesienia
99
STUDIA
l
INTERPETACJE
(kontekstu) w harmonice systemu funkcyjnego dur-moll realizuje
centrum tonalne. W prostym eksperymencie można się przekonać, że
takiego punktu odniesienia dostarcza właściwie każde wystarczająco
dobrze utrwalone (stonikalizowane) zjawisko dźwiękowe (przykł. 5).
Koncepcja ekwiwalentów umożliwia porównanie na bardzo wysokim
poziomie ogólności zjawisk harmonicznych pozornie nie mających ze
sobą wiele wspólnego. Na przykład poszukiwanie „modulacji” w muzyce
elektronicznej czy sonorystycznej. Oczywiście z zastrzeżeniem, że
w skrajnym wypadku terminy takie można przypisywać odległym
estetycznie zjawiskom jedynie na zasadzie metafory.
Przykł. 5. Dwa rodzaje szumu tworzą sytuację napięcia i odprężenia, analogiczną
do pochodu harmonicznego. U góry spektrogram, na dole wykres głośności: linia
przerywana – szum statyczny, linia ciągła – szum dynamiczny
Pewne quasi-harmoniczne funkcje można zrealizować nawet przy
użyciu odpowiednio dobranych brzmień, a nawet przy zastosowaniu
szumów, czyli dźwięków o nieokreślonej wysokości. W przykładzie 5
przedstawiono widmo częstotliwości (a) i wykres głośność próbki (b),
na którą składają się dwa rodzaje szumu. Linią przerywaną zaznaczono
szum statyczny spektralnie, zawierający częstotliwości poniżej 1kHz. Linią
100
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
ciągłą zaznaczono szum dynamiczny o zmieniającej się charakterystyce
częstotliwościowej i głośności. Po 10 sekundach utrwalenia sytuacji
dźwiękowej szum zmienny wprowadza zaburzenie osiągające kulminację
(wysoki i głośny dźwięk), po czym następuje powrót do pierwszego
rodzaju brzmienia, prezentowanego w nieco mniejszej niż na początku
głośności. Cały przykład dźwiękowy powoduje wywołanie brzmieniowego
wrażenia punktu odniesienia oraz napięcia i odprężenia, analogicznego
do rozwiązania dysonansu w muzyce tonalnej14. Metaforycznie można
takie zjawisko nazwać kadencją, na wzór rozwiązania D-T. Odwołując się do
hipotezy ekwiwalentów harmonicznych, można mówić o abstrakcyjnym
centrum brzmieniowym, analogicznym do centrum tonalnego. W tym
wypadku jedno z brzmień funkcjonuje jako statyczny punkt odniesienia,
drugie zaś jako dynamiczne oddalenie („zaburzenie”, „niepewność”). Zjawisko
uogólnienia szczegółowej sytuacji dźwiękowej do schematu odpowiada
właściwości systemu poznawczego, gdzie kategorie poznawcze tworzą
hierarchię rozpiętą między konkretem a abstraktem15.
Przykłady z muzyki sonorystycznej
Funkcje harmoniczne są określone przez kontekst. Utrwalone centrum
tonalne polaryzuje otaczające je zjawiska dźwiękowe. Efekt jest tak silny,
że praktycznie każde dysonansowe współbrzmienie może funkcjonować
jako ekwiwalent harmonicznej dominanty (por. przykład 6 s. 102).
Dzieła sonorystyczne zawierają wiele analogicznych momentów,
wśród których szczególnie adekwatny wydaje tutaj się finał Polimorfii
Pendereckiego. Rzecz jasna w tym wypadku kontekst nie jest ustalony
wcześniej, lecz zostaje słuchaczowi przedstawiony post factum.
Psychoakustyczna analiza wysokościowa ujawnia, że finalny akord C-dur
poprzedza długo eksponowana wysokość d16. Na minutę przed końcem
14 Wrażenie to potwierdzają relacje studentów wykładów i słuchaczy prelekcji,
którym doświadczenie było prezentowane. Precyzyjne badania wymagałyby
oczywiście zaprojektowania odpowiedniego eksperymentu zgodnie ze standardami
obowiązującymi w psychologii.
15 Zgodnie z klasycznym dla psychologii poznawczej modelem cyklu percepcyjnego
(Ulric Neisser, Cognitive psychology, Prentice-Hall, Englewood Cliffs 1967) procesy
„oddolne” dostarczają informacji (np. danych sensorycznych), zaś procesy „odgórne”
sprawują kontrolę nad postrzeganiem (np. przez świadome kierowanie uwagą
poznawczą).
16 Por. M. Strzelecki, Polymorphia na 48 instrumentów smyczkowych [w:] Twórczość
Krzysztofa Pendereckiego. Od genezy do rezonansu, t. 2. Czas prób i doświadczeń 19601966, red. Mieczysław Tomaszewski, Akademia Muzyczna w Krakowie, Kraków 2010,
101
STUDIA
l
INTERPETACJE
utworu chromagram (chr) i analiza podstaw harmonicznych (roots,
wg modelu Parncutta17) wskazują akcentowany wyraźnie i dość długo
dźwięk g (przykł. 7), a więc podstawę klasycznej dominanty do finalnego
C-dur. Jest to o tyle zastanawiające, że w samej aleatorycznie rozpisanej
partyturze trudno doszukać się tej wysokości. Hipotetycznie to muzycy
intuicyjnie wykonują głośniej tę właśnie wysokość mając słuchowe
wyobrażenie finalnego akordu18 (przykł. 7).
Przykł. 6. W kontekście tonalnym dowolne zespoły wysokości (nawet klastery) mogą
otrzymać funkcję harmoniczną (przykład własny)
Przykł. 7. K. Penderecki, Polymorphia. Chromagram (obraz klas wysokości) finału. Akord C-dur
poprzedzony wyłaniającymi się z aleatorycznej masy dźwiękowej wysokościami g i d
Choć powyższy przykład „sonorystycznej kadencji” do C-dur jest
niezwykle wyrazisty, to jednocześnie jednostkowy i wyjątkowy.
W większości wypadków tego typu „kadencje” polegają na wytworzeniu
odpowiedniego napięcia przez rodzaj chaosu dźwiękowego, po którym
następuje redukcja do jednej bądź dwóch stałych wysokości muzycznych.
s. 53. Warto zauważyć tu analogię do kadencji w muzyce modalnej średniowiecza.
W chorale gregoriańskim finalis osiągane jest poprzez górną nutę prowadzącą (łac.
cadere „opadać”), stąd późniejsza „kadencja”.
17 Richard Parncutt, A model of the perceptual root(s) of a chord accounting for voicing and
prevailing tonality [w:] Music, gestalt, and computing. Studies in cognitive and systematic
musicology, red. Marc Leman, Springer-Verlag, Berlin 1997, s. 181-199.
18 Nagranie: Berliner Philharmoniker, dyr. Herbert von Karajan, Foyer 1-CF 2038, 1990.
102
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
Dwa takie momenty wskazuje analiza Scontri Góreckiego i Trenu
Pendereckiego (przykł. 8 i 9).
Przykł. 8. H.M. Górecki, Scontri: „sonorystyczna kadencja”
Przykł. 9. K. Penderecki, Tren: „sonorystyczna kadencja”
Sytuacją odwrotną będzie stopniowe zacieranie centrum brzmieniowego
(quasi-tonalnego punktu odniesienia). Początek Refrenu Góreckiego
można porównać do stopniowego modulowania owego centrum
brzmieniowego, przeprowadzonego stopniowo w bardzo małych
i subtelnych krokach. W ciągu pierwszych sześciu minut utworu sytuacja
harmoniczna z czasem traci na klarowności. Pojawia się harmoniczne
napięcie, przez oddalenie od ustalonego na początku centrum
brzmieniowego (por. przykł. 10 s. 104).
W analizie widoczne jest to w stopniowym narastaniu parametru
chrE (entropia chromagramu). W rozumieniu muzycznym jest to
miara stopnia nieokreśloności wysokościowej muzyki bądź trudności
w audytywnym wychwyceniu porządku wysokościowego19. Od
strony kompozytorskiej efekt jest uzyskany zarówno środkami
19 W tym wypadku zastosowano powszechną w teorii informacji miarę entropii według
modelu Claude’a Shannona.
103
STUDIA
l
INTERPETACJE
harmonicznymi (dodawanie wysokości), jak i brzmieniowymi (rejestr,
dynamika, artykulacja).
Przykł. 10. H. M. Górecki, Refren: stopniowa „modulacja”
Ze względu na przewagę złożonych struktur dźwiękowych stosunkowo
trudno odnaleźć w muzyce sonoryzmu ekwiwalenty tradycyjnego
trybu współbrzmienia (moll i dur). Stosując miarę trybu (modality)
zaproponowaną przez N.D. Cooka20, nie odnaleziono w badanej muzyce
miejsc szczególnie pod tym względem wyrazistych. Miara ta nie osiąga
biegunów typowych dla trójdźwięków durowego (wartość 1 parametru)
i molowego (-1), lecz oscyluje w bardzo wąskim zakresie w okolicy zera.
Jednym z bardziej wyrazistych przykładów, na jakie udało się trafić, jest
20 Norman D. Cook, Takashi X. Fujisawa, The psychophysics of harmony perception:
harmony is a three-tone phenomenon, „Empirical Musicology Review”, 2006, Vol. 1,
No. 2, s. 106.
104
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
fragment Les sons Szalonka. Jednak nawet tu polaryzacja trybu jest
bardzo słabo zaznaczona (przykł. 11).
Przykł. 11. W. Szalonek, Les sons: labilność „trybu”
Podsumowanie
Przegląd założeń i sposobów realizacji systemu harmoniki
dwunastodźwiękowej Witolda Lutosławskiego pozwala zaryzykować
stwierdzenie, że system ów jest w istocie techniką organizacji
brzmieniowej dzieła. Modelowanie percepcji wysokości
dwunastodźwięków sugeruje, iż nie wszystkie składowe współbrzmienia
są równie dobrze słyszalne, a niektóre wręcz wtapiają się w spektrum
innych wysokości. Psychoakustyczna redukcja ilości percypowanych
wysokości uwydatnia harmoniczną wyrazistość współbrzmienia (zbyt
wiele elementów zaciera jego charakter). To, jakie ostatecznie wysokości
105
STUDIA
l
INTERPETACJE
percepcyjnie zdominują współbrzmienie zależy od konkretnej sytuacji
muzycznej (rejestry, dynamika, instrumentacja). Innymi słowy, pewne
składniki spektralne ulegają fuzji do słyszalnych, podstawowych
wysokości dźwięku. Interesujące jest pytanie, co dzieje się z resztą
informacji niesionych przez dźwięk? Sytuacja jest analogiczna jak
w przypadku percepcji wysokości dźwięku w ogóle. Obecność
składowych harmonicznych określa wysokość dźwięku poprzez
ową fuzję, zaś ich proporcje dynamiczne różnicują barwę dźwięku.
Przenosząc tę obserwację na technikę akordów dwunastodźwiękowych:
rozdysponowanie w rejestrach, dynamika i instrumentacja składników
współbrzmienia z jednej strony określają słyszalne wysokości, co jest
główną determinantą jakości harmonii w tradycyjnym rozumieniu, zaś
z drugiej strony determinują także jakości czysto brzmieniowe, a więc to
co kompozytor nazywał „kolorowością, barwnością”. Ta wartość dodana
harmoniki dwunastodźwiękowej, a więc efekt kolorystyczny, jest już
na wskroś nowoczesnym rysem techniki kompozytora. Przedstawiona
linia rozumowania pozwala odnieść się do zadanego na wstępie
pytania o istotę tej techniki. Z technicznego punktu widzenia koncepcja
dwunastodźwięków Witolda Lutosławskiego mieści się w tradycyjnym
pojęciu harmonii, akcentującym operowanie zbiorami zanotowanych
w partyturze wysokości muzycznych. Jednak ze względu na sposoby
realizacji (integrację z rejestrem, dynamiką i instrumentacją) i ostateczny
efekt (determinowanie tak percepcji wysokości, jak i barwy), jest to
w istocie koncepcja harmoniczno-brzmieniowa. O ile współbrzmienia
proste (złożone z kilku wysokości) nie ulegają opisanej percepcyjnej
redukcji liczby wysokości i lepiej zachowują swą fizjonomię w różnych
realizacjach akustycznych, o tyle w przypadku współbrzmień złożonych
z wielu składników akord upodabnia się do dźwięku o spektrum
złożonym, w którym część informacji determinuje zawartość
wysokościową (harmonię), a część jest nośnikiem barwy. Skłonność
Lutosławskiego do systematycznych rozwiązań ujawnia się i w tym
aspekcie: technika organizacji wysokości jest także metodą organizacji
barwy, a więc dziedziny dużo trudniejszej do systematyzacji, dotąd nie
dzielonej na jednostki. Nominalnie, organizując harmonię, Lutosławski
gwarantuje sobie także określone cechy spektralne muzyki, skutkujące
wrażeniami kolorystycznymi. Opisany mechanizm tłumaczy – zgodnie
z naciskiem położonym na aspekt harmonii – w jaki sposób „barwność
106
Marcin Strzelecki, Relacje harmoniczno-brzmieniowe...
muzyki” może być przez kompozytora regulowana (od strony technicznej)
środkami harmonicznymi.
Z drugiej strony, zjawiska analogiczne do harmonicznych zachodzą
także w muzyce, której głównym tworzywem nie jest wysokość dźwięku,
lecz brzmienie. Nawet w utworach sonorystycznych z aleatoryczną
i przybliżoną notacją wysokości kompozytorzy nie rezygnują
z regulowania takich abstrakcyjnych czynników zjawisk harmonicznych
jak stopień dysonansu sensorycznego, klarowność wysokościowa,
wskazanie percepcyjnego centrum brzmieniowego czy dynamizowanie
narracji muzycznej przez oddalenie od takiego centrum. Rzecz jasna,
zaproponowany tu psychoakustyczny język opisu nie został zaczerpnięty
ani z refleksji kompozytorskiej, ani z dotychczasowych prac teoretycznych
na ten temat. Kompozytorzy sonorystyczni jeśli istotnie w swej twórczości
uwzględniali opisane wyżej i podobne fenomeny psychoakustyczne, to
było to wynikiem twórczej intuicji i doświadczenia kompozytorskiego,
a nie znajomości psychoakustyki i pokrewnych dziedzin. Dla porównania,
taka świadomość zjawisk akustycznych i terminologia techniczna są
bardziej obecne w nurcie spektralizmu, gdzie kompozytorzy (choćby
ze względu na charakter działalności paryskiego IRCAM-u) istotnie
wykorzystują zdobycze akustyki, psychologii i technologii, o czym
świadczy już sama – zaproponowana przez Huguesa Dufourta – nazwa
tego nurtu.
Wyostrzając zaproponowaną tezę stwierdzić można, że
dwunastodźwiękowa harmonia Lutosławskiego okazała się także
systemem organizacji brzmienia, zaś wybitnie brzmieniowo
zorientowanej, awangardowej muzyce sonorystycznej nie brak rysów
typowych dla tradycyjnych zjawisk harmonicznych. Taka kontr-symetria
wydaje się dotąd niedostrzeżona w badaniach muzykologicznych, a może
(w odpowiednim rozwinięciu) okazać się interesującym punktem wyjścia
w badaniach stylistycznych i historycznych tego rozdziału najnowszej
muzyki polskiej.
107
STUDIA
l
INTERPETACJE
Relationships of Harmony and Sound in the Music of Witold
Lutosławski and in Sonorist Pieces
Summary
The variety of harmonic phenomena and the emphasis on this aspect on
theoretical works are testament to the fundamental significance of harmony
in European music. Harmony has acquired the status of a discrete discipline
in musical theory. Up to the 19th century, a reductionist approach dominated:
the multitude of acoustic features of tones would be reduced to the single
parameter of pitch. The development of empirical research at the turn of the
19th and the 20th centuries revealed the existence of psychoacoustic elements
of musical harmony. Gradually, it began to manifest itself in 20th-century
musical practice, as evidenced by the work of such composers as Claude
Debussy, Edgard Varèse, Olivier Messiaen, Giacinto Scelsi or Gérard Grisey.
In the light of the above changes, the hypothesis can be formulated that the domains
of harmony and timbre (also referred to as tone colour) might have some common
ground. It is possible that the theoretical language which relies on reducing musical
phenomena to points upon the staves is not an adequate way to describe the subtler
aspects of music that stem from the complexity of acoustic and psychoacoustic
elements. Attempts to produce such an adequate theoretical language show
how necessary it is to bridge the gap between the previously segregated fields of
harmony and timbre. The dissolution of clear-cut boundaries between the two will be
exemplified with two important items in Polish music of the last quarter of a century:
of Witold Lutosławski’s twelve-tone harmonics and of Polish sonorism.
The original harmonics of Witold Lutosławski is a clear attempt at a systematic
approach to the problems of harmony in the 20th century. A close relationship
of twelve-tone harmonics and timbre in the work of Lutosławski is suggested
by psychoacoustic arguments. This is mainly true of his perceptive limitation
of audible pitches to only a few; surplus acoustic information is removed into
qualities of timbre. This is how, from a technical point of view, Lutosławski’s
twelve-tone harmony now manifests itself a system of organizing timbre.
Much like any other“avant-garde”trend in the music of the 20th century, Polish
sonorism was quick to negate traditional musical categories, including harmony. All this
notwithstanding, the major/minor system of functional harmonics is but one of the
many ways to organize harmonic phenomena. In different musical languages, some
of the most basic harmonic categories obtain their different realizations that can be
understood as harmonic equivalents.This perspective shows that avant-garde sonorist
music has more than one feature typical of traditional harmonic phenomena.
J.R.
108

Podobne dokumenty