Mit klasy średniej

Transkrypt

Mit klasy średniej
Mit klasy średniej
Autor: Cristian Gherasim
Źródło: mises.ca
Tłumaczenie: Wojciech Świder
Artykuł z grudnia 2014 r.
Prawie rok temu, podczas orędzia, prezydent Obama zaprezentował
kolejny program mający na celu ekonomicznie ulżyć klasie średniej. Nie było
niespodzianek. Prezydent znowu desperacko optował za rozbudowanym rządem i
usłyszeliśmy ponownie: „Klasa średnia była przygnieciona przez długi czas…
Właśnie przeszliśmy przez jedne z najtrudniejszych dekad jakim kiedykolwiek
klasa średnia musiała sprostać”.
Zawsze intryguje mnie, że tak bezkrytycznie bierzemy za pewnik to, co
mówią nam urzędnicy państwowi — w szczególności ci wysoko postawieni.
Wspomniane przemówienie nie stanowi wyjątku. Jak wielu z nas kwestionowało
zasadność sformułowań typu „klasa średnia”? Czy naprawdę jest coś takiego jak
klasa średnia? Co kryje się za tą terminologią, tak umiłowaną przez naszych
przywódców? Postaram się najpierw udzielić odpowiedzi na ostatnie pytanie.
Istnieją dwie znane i sprawdzone konstrukcje teoretyczne, w oparciu na
których
możemy
organizować
politycznie
społeczeństwo:
kontraktualizm
i
klasyczny liberalizm. Różnią się one bardzo w wyobrażeniach władzy politycznej,
jak i tego, jak powinna być zorganizowana. Obie jednak zgadzają się, że to
jednostka stanowi fundament każdego politycznego porozumienia. I to właśnie
jednostka jest podmiotem praw i obowiązków definiujących byt społeczny.
Takie było dominujące przekonanie, zanim powstała teoria socjalizmu i
zalążek nowoczesnej, etatystycznej retoryki. Marks i jego kontynuatorzy potrafią
rozumować jedynie kategoriami grup społecznych. Wierzą oni, że historia jest
zdeterminowana przed interesy i ambicje klas społecznych, a nie wolę jednostek.
Natomiast klasyczni liberałowie uważają, że porządek społeczny wyłania
się z preferencji jednostek, a społeczeństwo jest wynikiem sumy działań owych
jednostek. Społeczeństwo ewoluuje, ponieważ jednostki bardzo często zmieniają
swoje cele, pasje i zainteresowania. Postrzeganie tych zmian jako zjawiska
dotyczącego
jedynie
klas
społecznych
burzy
równowagę
i
toruje
drogę
niepoważnym ideom — takim jak te, na których opiera się współczesna
administracja USA.
To pewne, że Obama wierzy w możliwość poprawy dobrobytu dziesiątek
milionów
Amerykanów
za
pomocą
jednego
pociągnięcia
swojego
pióra:
„Walczymy o zbudowanie gospodarki, w której rodziny należące do klasy średniej
będą mogły pozwolić sobie na posłanie swoich dzieci na studia, kupno domu,
odłożenia na emeryturę i osiągnąć pewien stopień finansowego bezpieczeństwa,
gdy przestaną już pracować”.
Klasa społeczna to wewnętrzna sprzeczność. Socjaliści muszą wyjaśnić,
dlaczego jednostki, przed włączeniem ich do klas społecznych, jak rzekomo się
stało, mają inne cele niż przyszłe kolektywy. Socjaliści nigdy nie przeskoczyli tej
przeszkody teoretycznej. Wszystko co uczynili, to dalsze upieranie się, że
interesy jednostek istnieją i są destruktywne.
W przeciwieństwie do nich, klasyczni liberałowie wierzą, iż społeczeństwo
się rozwija, gdy cele jednostek ulegają zmianom. Nie muszą wiedzieć, jaki
konkretnie cel przyświeca jednostce w danym okresie czasu. To sam rezultat się
liczy i wszystko doskonale funkcjonuje, gdy społeczeństwo pozostaje wolne i
działania ludzi pozostają poza zewnętrznym planowaniem. Nie można uzyskać
czegoś
takiego
jak
klasa
społeczna,
ponieważ
ludzie
są
po
prostu
nieprzewidywalni i kierunek tych zmian pozostaje ich indywidualną sprawą.
Wszelkie odniesienia do klas społecznych, włączając w to będącą w centrum
zainteresowania klasę średnią, to zwykle oszustwo polityczne.
Gdy socjaliści uświadomili sobie, że ich teoretyczne koncepcje prowadzą
donikąd,
obrali
rewolucyjnego
ustanowienia
bardziej
i
praktyczne
anarchistycznego,
absolutnej
kontroli
w
podejście,
na
rzecz
celu
odchodząc
teorii
od
zdobywania
ograniczenia
wolności
spojrzenia
władzy
i
jednostki.
Następcy dziewiętnastowiecznego socjalizmu, totalitaryzmu i interwencjonizmu
państwa
opiekuńczego
nadal
występowali
jako
obrońcy
uciskanych
grup
społecznych, których interesów obiecali bronić. Jednak klasyczni liberałowie
dostrzegli, że gdy socjaliści i komuniści przejęli władzę, wprowadzili mechanizm
dyktatorskich zasad bazujących na decyzjach jednego człowieka, a nie na
kolektywnych uzgodnieniach.
Pojęcie „klasy średniej” zakłada, że na środkowych szczeblach hierarchii
społecznej istnieją kolektywne interesy, które nigdy nie ulegają zmianie i muszą
być chronione przez władze polityczne. Wszyscy wiemy aż za dobrze, że ludzie
się zmieniają — ale nie wszyscy, ani nawet większa część z nich, w tym samym
czasie.
Wierzę, że większość ludzi przechodzi wielkie zmiany, jeśli chodzi o styl
życia. Z wiekiem stają się bardziej doświadczeni i uczą się, jak osiągać sukces.
Nie ma czegoś takiego jak ograniczone bogactwo, którego każdy otrzymuje
pewną część, aby już zawsze tylko ją mieć. Przeciwnie, życie i dostatek są bardzo
elastyczne i dynamiczne.
Poprawiać sytuację ekonomiczną fikcyjnej klasy średniej to znaczy dusić
innowacje,
otwierając
drzwi
dla
arbitralności.
To
właśnie
tego
rodzaju
sfabrykowane cele usprawiedliwiają zbędne interwencje państwa i ograniczenia
wolności osobistej. Ludzie, którzy propagują mit o istnieniu „klas”, to ci, którzy
mają zamiar na nim zyskać. Sprawianie, by ludzie wierzyli, że są w statycznej
klasie społecznej — kaście, z której nie ma ucieczki — po prostu pozwala
politykom łatwiej sprzedać ideę redystrybucji w wielorakich formach.