Krótka analiza porównawcza organizacji warsztatów
Transkrypt
Krótka analiza porównawcza organizacji warsztatów
1 Krótka analiza porównawcza organizacji warsztatów „Świętokrzyskie Tradycje” w Nowej Słupi i „Żelaznych Korzeni” w Starachowicach. ŚWIĘTOKRZYSKIE TRADYCJE GMINNY OŚRODEK KULTURY W NOWEJ SŁUPI Z SIEDZIBĄ W RUDKACH zaprasza do wzięcia udziału w warsztatach edukacyjnych pn. „Świętokrzyskie tradycje”. Warsztaty odbędą się na terenie Centrum Kulturowo-Archeologicznego w Nowej Słupi w dniach 28 – 29 maja 2013 roku.1 Oferta intensywnych warsztatów skierowana jest do wszystkich turystów a w szczególności uczniów ze szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich2. Warsztaty mają na celu przekazanie wiedzy na temat antycznego rzemiosła, warunków bytowych, obyczajowości i wierzeń ludów kultury przeworskiej3, ze szczególnym uwzględnieniem starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego. Ideą warsztatów jest popularyzacja dziedzictwa naszych przodków4 za pośrednictwem interdyscyplinarnych, bezpośrednich metod edukacji 5poprzez zobrazowanie dwóch różnych cywilizacji starożytnych – kultury rzymskiej i barbarzyńskiej. Każdego dnia odbywać się będą dwa cykle (sesje) warsztatowe 6. Pierwsza sesja rozpoczynać się będzie o godzinie 9.00, druga o godzinie 13.00 W warsztatach uczestniczyć będzie około 20 prezenterów odtwarzających realia epoki rzymskiej. Stanowiska podczas warsztatów przygotowane są w taki sposób, aby umożliwić bezpośrednie zaangażowanie i aktywny udział uczestników. W trakcie warsztatów młodzi ludzie własnoręcznie postawią piec dymarski, ulepią gliniane naczynie, skosztują przysmaków starożytnej kuchni czy też wypróbują swoje umiejętności łucznicze. 7 Uczestnicy warsztatów 1 Realizacja „ŚT” w roku 2013 nastąpiła cztery dni po „Żelaznych Korzeniach”. Przypomnijmy, że „Żelazne Korzenie” są organizowane od roku 2002 a „Świętokrzyskie Tradycje” od roku ubiegłego. Już w roku ubiegłym zwracano uwagę UG w Nowej Słupi i GOK, że „ŚT” są powieleniem „ŻK”. Zwracano również uwagę na całkowitą nieadekwatność nazwy „ŚT” do tematyki warsztatów. Jak widać bezskutecznie. 2 Oferta została skierowana do tej samej grupy odbiorców, do której kierowane są zaproszenia na „Żelazne Korzenie”. 3 Sformułowanie wskazujące na brak wiedzy ze strony autora i konstruowanie sztucznych tworów językowych w oparciu o zapożyczenia z literatury. Ludność kultury przeworskiej może być zapewne częściowo utożsamiana z wymienianymi w źródłach pisanych plemionami lub konfederacjami plemion barbarzyńskich. Jednak sam zwrot „kultura przeworska” jest terminem współczesnym oznaczającym kulturę archeologiczną a nie kulturę „żywą” tych ludów. 4 Autor przekształcając tekst promocyjny „Żelaznych Korzeni” daje jednocześnie do zrozumienia, że ludność zamieszkująca ziemie polskie w starożytności to „nasi przodkowie”, co jest sprzeczne z obecnym stanem wiedzy o sytuacji etnicznej na tych terenach w okresie rzymskim. Sformułowanie takie byłoby zasadne, jeśli owych przodków rozumiemy, jako antenatów dla ludności Europy. Ogólnoeuropejski charakter dziedzictwa kulturowego starożytnych hutników świętokrzyskich nie jest jednak w tekstach dotyczących „ŚT” podnoszony. 5 Żaden z prezenterów obecnych na tzw. „Świętokrzyskich Tradycjach” ani też ich organizator nie posiada wykształcenia kierunkowego. Wyjątkami są (przypuszczalnie i zapewne tylko po części) 3 prezenterzy przybyli z Poznania z firmy „Walhalla” (www.walhalla.com.pl), ale oni zajmowali się wyłącznie prezentacją uzbrojenia, repliki rydwanu i lektyki rzymskiej. Trudno też stwierdzić, aby metodyka „edukacji” mogła w tym przypadku posiadać charakter „interdyscyplinarny”. 6 Kopia programu „Żelaznych Korzeni”. Zróżnicowanie polega wyłącznie na godzinie rozpoczęcia drugiej sesji. 7 Por. – oferta „Żelaznych Korzeni 2013”: „Większość stanowisk jest zaaranżowanych w ten sposób, aby umożliwić zwiedzającym uczestnictwo w pokazie, tj. próby samodzielnego wykonywania prezentowanych czynności. W ramach warsztatów uczestnicy mogą m.in. wypróbować swoje siły obsługując miech dymarski, krusząc rudę drewnianym młotkiem lub wykonując z formy cegły do budowy pieców z lessu. Stanowisko łucznicze, obozy wojowników barbarzyńskich i obóz legionistów umożliwiają próby strzelania z łuku, rzutów pilum oraz testowania wagi i skuteczności innych elementów uzbrojenia z okresu rzymskiego. Można 2 dowiedzą się jak wytapiano żelazo 2000 lat temu, co hutnicy jedli, jak żyli i w co wierzyli.8 Dodatkową atrakcją będą pokazy walk gladiatorów prezentowane przez Szkołę Gladiatorów Ludus Gladiatorius z Poznania.9 Zapraszamy do wzięcia udziału w tej żywej lekcji historii!10 Koszt uczestnictwa w warsztatach – 8 zł/osoba11 Elementami warsztatów będą : - Stanowisko dymarskie z pełną prezentacją starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego -wydobycie rudy -prażenie rudy -budowa pieca kot linkowego „Dymarki” - Warsztat kowalski - Stanowisko kuchni i gospodarstwa domowego kultury przeworskiej - Zakład brązowniczy - Warsztat garncarski z wykorzystaniem rekonstrukcji pieca garncarskiego - Stanowisko tkactwa antycznego - Warsztat obróbki drewna - Stanowisko wierzeń i obrzędów kultury przeworskiej - Stanowisko uzbrojenia i ekwipunku legionisty rzymskiego i wojownika germańskiego - Gladiatorzy – uzbrojenie i pokazy walk - Prezentacja rydwanu w zaprzęgu konnym i lektyki -Przysmaki kuchni rzymskiej - Stanowisko gier i zabaw antycznych Gorąco zapraszamy do Centrum Kulturowo - Archeologicznego w Nowej Słupi. również skosztować pradziejowej strawy, ulepić własnoręcznie gliniane naczynie lub wcielić się w archeologa odkrywającego na stanowisku pozostałości jam osadowych, pieców dymarskich i grobów.” 8 Por. oferta „Żelaznych Korzeni”: „Kto mógł służyć w rzymskich legionach? Jak wyglądało życie i praca starożytnych hutników żelaza w Górach Świętokrzyskich? Kim byli ludzie zamieszkujący ziemie polskie 2000 lat temu? Jakimi rzemiosłami trudnili się dawni mieszkańcy naszego kraju? Jaki los mógł spotkać niewolnika w starożytnym Rzymie? Czy plemiona barbarzyńskie zamieszkujące ziemie polskie przyczyniły się do upadku Rzymskiego Imperium?” 9 Por. oferta „Żelaznych Korzeni 2011”: „Wśród nowości, których nie było podczas poprzednich edycji „Żelaznych Korzeni" będzie „szkoła gladiatorów" wraz z pokazami, antyczne mozaiki i fryzury, prezentacja antycznych gier i zabaw a nawet zrekonstruowana antyczna kuchnia rzymska z zajęciami przyrządzenia i prezentacji potraw”. Cytowany tekst posłużył jako wzorzec oferty „Świętokrzyskich Tradycji”, którą zbudowano w oparciu o zapewne najbardziej atrakcyjne zdaniem autora prezentacje rzymskie (gladiatorzy, kuchnia, zabawy antyczne) 10 Por. stałe zaproszenie ze strony „Żelaznych Korzeni”: Zapraszamy zatem do wspólnego odkrywania "tego, co dziś jest stare a kiedyś było nowe". 11 Cena biletu wstępu jest dokładnie taka sama, jak koszt udziału w „Żelaznych Korzeniach”. We wcześniejszych materiałach „ŚT” publikowanych na stronie Regionalnej Organizacji Turystycznej pojawia się cena 6 zł. 3 Organizatorami warsztatów są: Wójt Gminy Nowa Słupia Gminny Ośrodek Kultury w Nowej Słupi Świętokrzyski Oddział PTTK w Kielcach Patronat honorowy sprawują: Marszałek Województwa Świętokrzyskiego Starosta Kielecki Świętokrzyski Kurator Oświaty Patronat medialny nad warsztatami sprawują: Echo dnia, TVP Kielce, Radio Kielce Komentarz ogólny: Organizatorzy tzw. „Świętokrzyskich Tradycji” starają się zachęcić do udziału w przedsięwzięciu eksponując rzekome umiejętności w rekonstrukcji warunków pracy i życia codziennego starożytnych hutników. Zestawienie dwóch środowisk kulturowych – Rzymu i Barbaricum jest całkowitym zapożyczeniem z projektu „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery” realizowanego w czasie „Dymarek Świętokrzyskich” i „Żelaznych Korzeni” przez ŚSDP. Stanowiska, które uznano za atrakcyjne dla zwiedzających, wykorzystane podczas „Świętokrzyskich Tradycji” należą do standardów prezentacji w czasie „Żelaznych Korzeni” i „Dymarek Świętokrzyskich”: -stanowisko dymarskie -kuchnia rzymska -gladiatorzy -gry i zabawy antyczne -tkactwo antyczne -warsztat garncarski Organizatorzy postawili na kopiowanie pomysłów powstałych poprzez kilkunastoletni rozwój projektu „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery” – w tym wspomniane wykorzystanie tych samych stanowisk/ warsztatów, położenie „szczególnego nacisku” na hutnictwo świętokrzyskie. Teksty „promocyjne” posiadają nawet bardzo podobny układ do tekstów dotyczących „Żelaznych Korzeni” czy „Dymarek” przygotowywanych przez ŚSDP. Przekształcenia – wprowadzone zapewne celem uniknięcia oskarżenia wprost o plagiat – spowodowały jednak powstanie absurdalnych stwierdzeń o „ludach kultury przeworskiej” czy też „dziedzictwie naszych przodków” lub ewidentnych błędów – np. w określeniu, jaką chronologię absolutną można przyjąć dla okresu rzymskiego. Na monity ze strony ŚSDP o tym, że działania te są nieuprawnione i opierają się o brak kompetencji dyrektora GOK i osób „ożywiających” Centrum Kulturowo-Archeologiczne nie uzyskano dotąd ŻADNEJ odpowiedzi, nawet w formie ustnej. 4 Organizatorzy nie mieli również skrupułów w wykorzystaniu materiału zdjęciowego z ubiegłorocznych „Świętokrzyskich Tradycji”, w których wzięli udział prezenterzy z projektu „Człowiek i Żelazo…” i to na ich profesjonalizmie opierał się edukacyjny wymiar tego działania w roku 2012. Ani ŚSDP ani prezenterzy nie udzielali w międzyczasie zgody na zamieszczenie wizerunków osób obecnych wówczas na warsztatach. Udział ŚSDP w ubiegłorocznej edycji był wynikiem „szantażu” ze strony gminy Nowa Słupia, którego clou stanowiło pozyskanie środków, które ew. zamierzano przeznaczyć na zatrudnienie do realizacji pokazów „innych grup odtwórczych”. Przedstawiciele Rady Gminy i Wójt nie uznali wówczas jakiejkolwiek niestosowności takiego działania, zapewne kierując się chęcią „ożywienia” terenu CKA za wszelka cenę. Pomimo kilkukrotnego wskazywania UG i GOK, że była to sytuacja wyjątkowa i ponownie nie należy tego działania powtarzać – m.in. ze względu na realizację „Żelaznych Korzeni” w Starachowicach w roku 2013, organizatorzy postanowili „dopiąć swego” – tym razem bazując głównie na siłach miejscowych – nie posiadających odpowiedniej wiedzy i kwalifikacji. Miejscowi „odtwórcy” nie stanowią też grupy jednolitej. Obok rzeczywistych – bardzo nielicznych entuzjastów, większa część to osoby uprzednio bezrobotne, które w toku tzw. szkoleń zostały wyłonione do pracy na terenie Centrum Kulturowo-Archeologicznego. Nie wnikając w rzeczywistą motywację kogokolwiek z obecnych współpracowników GOK w Nowej Słupi, nie można wskazać żadnej osoby, która posiadałaby wykształcenie i umiejętności oraz doświadczenie porównywalne do wykonawców stale współtworzących projekt „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery”. Ich działalność odbywa się także bez nadzoru merytorycznego. Jest to efekt uboczny elementu wspomnianego powyżej szantażu, który obejmował tzw. szkolenia realizowane przez ZDZ w Kielcach i miał rzekomo służyć faktycznemu „ożywieniu” Centrum. Program szkoleń był skonstruowany przez dyrektora GOK, który ponownie z cytowanego tu parokrotnie projektu ŚSDP wybrał elementy „najbardziej atrakcyjne”, mające być później realizowane w formie stałych pokazów na CKA. W związku z tym, że w trakcie szkoleń mieliśmy możliwość obserwacji, do czego w istocie one zmierzają i że jest to działanie typowo „fasadowe”, obliczone zapewne głównie na absorpcję środków przy bardzo nikłych rzeczywistych, edukacyjnych efektach, ŚSDP podjęło decyzję o przerwaniu współpracy z ZDZ, stąd ostatni cykl, który miał obejmować tzw. „warsztaty stolarskie” –nie został zrealizowany. Było to podnoszone później przez stronę gminną, jako dowód nieumiejętności współpracy ze strony naszego środowiska. Należy jednak ocenić te kwestię nieco inaczej, a mianowicie, jeśli na całą akcję przeznaczone są środki w wysokości ok. 80 tys. zł. a efektem jest wydawanie certyfikatów osobom, które nie powinny ich otrzymać, ponieważ nie wykazywały jakiegokolwiek zainteresowania przedmiotem szkolenia lub traktowały je jako „nieprzyjemną konieczność”, to czy faktycznie należało podejmować takie działanie na rzecz „środowiska zagrożonego wykluczeniem” czyli bezrobotnych, a tylko oni byli beneficjentami. Ponadto działanie to zostało podjęte „na siłę” czyli pomimo wcześniejszych negatywnych opinii przedstawianych na piśmie przez ŚSDP. Negowanie tego pomysłu nie wynikało z braku potrzeby szkoleń. Zarówno czas ich realizacji, jak i program oraz grupa docelowa zostały jednak określone błędnie. Jaki jest sens rozpoczęcia działalności na kompletnie nieprzygotowanym gruncie? ŚSDP nawet występowało wcześniej z inicjatywą utworzenia „drużyny dymarskiej”, która mogłaby spełniać funkcję wspierającą dla realizowanego przezeń projektu. Ale organizacja rzeczowej działalności takiej jednostki jak CKA może się opierać wyłącznie na fachowcach, a za takich trudno uznać dyrektora GOK czy obecnie działającą tam ekipę. Zatem szkolenia winny się odbywać jako forma dodatkowej aktywności a nie jej kwintesencja i to po ustaleniu liczby osób rzeczywiście zainteresowanych rekonstrukcją oraz potencjalnych czynności, które mogliby w czasie szkoleń opanować. Nadmienić należy, że nie doszedł do skutku proponowany przez ŚSDP program wykładów, które miały dać kursantom merytoryczne podstawy wiedzy o okresie rzymskim, hutnictwie świętokrzyskim czy archeologii eksperymentalnej. Działanie takie jak widać nie było priorytetem – trudno określić czy dla ZDZ czy GOK. Aspekt merytoryczny „szkoleń” w Nowej Słupi nie był przedmiotem jakiegokolwiek zastanowienia za strony osób tak usilnie się o ich realizację starających. Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Od powstania Centrum Kulturowo-Archeologicznego w Nowej Słupi gmina podjęła bardzo usilne starania o uniezależnienie się od Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego. Bez względu na to, jaki udział stanowią środki gminne – czy raczej zebrane przez gminę z biletów trakcie Dymarek, 5 inwestowanie w profesjonalną prezentację projektu „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery” uznaje się w tym środowisku za „wyrzucanie pieniędzy” a nasze stowarzyszenie jest często postrzegane jako „konieczne zło”. Mając świadomość nieskuteczności naszych długotrwałych tłumaczeń i zabiegów o zrozumienie dla tej formy popularyzacji wiedzy w społeczności nowosłupskiej (to pewne generalizowanie faktów, bo oczywiście notujemy wyjątki), podjęliśmy starania pozyskiwania środków zewnętrznych ale także ustalenia stałego patrona dla całości projektu „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery”. Trzeba też mieć na uwadze, że faktycznie dla gminy wiejskiej prezentacja w tej skali może być zbyt dużym obciążeniem finansowym. Można przy tym zwrócić uwagę na zupełnie odmienny stosunek do wspomnianego projektu ze strony Powiatu Starachowickiego – gospodarza „Żelaznych Korzeni” od roku 2004, co wskazuje, że podnoszona przez Nową Słupię nieumiejętność współpracy ze strony ŚSDP jest jednakowoż nieuzasadniona. W przypadku ww. samorządu powiatowego stwierdzić możemy pełną aprobatę dla prowadzonej na terenie Muzeum Przyrody i Techniki działalności ŚSDP i wręcz chęć do jej poszerzania, zarówno ze strony jednostki założycielskiej, jak i dyrekcji. Na czym zatem polega problem w komunikacji z samorządem gminnym Nowej Słupi? „Dymarki Świętokrzyskie” stały się symbolem oraz marką tej gminy i miejscowości. Utożsamienie – dość powierzchowne – próbuje się obecnie zastąpić utożsamieniem „pełnym”, stąd wytykane przez nas błędy o starożytnych hutnikach – „naszych przodkach” itp. mają podłoże w lokalnej mentalności, która zakłada naturalną, „wyssaną z mlekiem matki” wszechwiedzę mieszkańców gminy na temat starożytnego hutnictwa, okresu rzymskiego, a być może kultury przeworskiej i innych związanych z wymienionymi tu zagadnień. To, że pojęcia te pojawiły się w świadomości lokalnej władzy i czynników takich jak GOK za sprawą projektu „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery” jest oczywiście przemilczane. Już niegdyś podnoszona możliwość realizacji pokazów dymarskich np. przez strażaków z Nowej Słupi jest w chwili obecnej faktem, bo poziom wiedzy o hutnictwie świętokrzyskim codziennie prezentujących się na CKA „dymarzy” w niewielkim stopniu odbiega zapewne od członków OSP Nowa Słupia, chociaż dla tych ostatnio wymienionych wiedza ta nie jest niezbędna dla rzetelnego wypełniania swych obowiązków . Czy zaangażowanie miejscowych entuzjastów było wcześniej blokowane przez ŚSDP? Nigdy. Nigdy też przed budową Centrum Kulturowo-Archeologicznego się oni nie ujawnili – poza bardzo nielicznymi wyjątkami. Znamienne jest, że zarówno rekonstrukcje na CKA, jak i projekt programu użytkowego są autorstwa członków ŚSDP a gmina uprzednio w żaden sposób nie wnikała w składniki prezentacji dymarkowych. Dopiero potrzeba „ożywienia” Centrum wskazała, że udział profesjonalistów może się okazać zbyt problematyczny. Dlatego też z oficjalnych publikatorów gminy nie wynika absolutnie, że powstały obiekt został w znaczącym stopniu ukształtowany przez ŚSDP czy nawet niektóre jego elementy powstały ze środków stowarzyszenia. Z doniesień dotyczących „Świętokrzyskich Tradycji” wynika również, jakoby Nowa Słupia była jedynym miejscem, gdzie odtwarzany jest proces dymarski w sposób „komplementarny”… To „utożsamienie się” ze szczytnymi tradycjami można by uznać za krzepiące, gdyby nie ich sprzeczność ze stanem faktycznym, bo powstanie CKA nie czyni go jedynym miejscem prezentacji wspomnianego procesu. Kłóci się to także z rzeczywistym stanem badań nad hutnictwem świętokrzyskim, w świetle których Nowa Słupia nie jest absolutnie „centrum” tego zjawiska. Kolejnym aspektem jest KONIECZNOŚĆ świętowania „Dymarek”. Nie należy tego mylić z koniecznością, jak najlepszej organizacji pokazów itp. Owszem, ostatnio nawet koszt tych pokazów nie jest kwestionowany, jednak wydawałoby się naturalne, że skoro gmina, jako taka nie może sobie na takie działanie pozwolić, chociażby z uwagi na kryzys, to może trzeba z niego zrezygnować. Taka decyzja nie wchodzi jednak w grę. Gdyby ŚSDP zrezygnowało z udzielenia licencji na używanie znaków „Dymarek Świętokrzyskich”, gmina zorganizuje imprezę pod inną nazwą np. „Dymarki w Nowej Słupi”. Dlaczego? Ponieważ brak „Dymarek” mógłby się wiązać z końcem funkcjonowania lokalnego establishmentu, który za wszelką cenę MUSI się realizacją tego wydarzenia wykazać i MUSI być jego głównym organizatorem i przynajmniej stwarzać pozory „panowania nad całością”. Ta konieczność powstała w roku 1997, kiedy Gmina Nowa Słupia przejęła organizację od byłego Towarzystwa Przyjaciół Górnictwa, Hutnictwa i Przemysłu Staropolskiego (TPGHiPS). Skoro „Dymarki” odbywały się uprzednio nawet w czasie stanu wojennego, tradycja ich ciągłości stała się „obowiązkiem”. Brak „Dymarek” to porażka dla całej gminy a w szczególności dla jej władz. I nie chodzi tu absolutnie o promocję lokalnego dziedzictwa kulturowego a głównie o stworzenie możliwości dla rekreacji i 6 zabawy. Z tego bowiem głównie rozliczają lokalną władzę miejscowi wyborcy. Próby przekonania ww. władz, że priorytetem winno być ukierunkowanie „Dymarek” na turystów spoza regionu i z zagranicy nie będą raczej w tych uwarunkowaniach skuteczne. Jaki mają związek „Świętokrzyskie Tradycje” z „Dymarkami”? Mają udowodnić, że Nowa Słupia potrafi samodzielnie zrealizować pokazy „dymarskie i antycznych rzemiosł”. Któż bowiem, poza środowiskiem naukowców skupionych w ŚSDP (czyli „wrogim” a zatem nieobiektywnym) jest w stanie ocenić ich jakość? W działanie takie wplatają się również inne ambicje. Pojawia się nagle Świętokrzyski Oddział PTTK, który podkreśla teraz, że był inicjatorem pierwszych „Dymarek”. Obecni działacze tego towarzystwa oczywiście nie wspomną, że ww. TPGHiPS (organizator „Dymarek” w latach1970-1997) powstało z inicjatywy tych samych członków PTTK, którzy niegdyś namówili Mieczysława Radwana i Kazimierza Bielenina do upublicznienia eksperymentów dymarskich dokonywanych koło Muzeum Starożytnego Hutnictwa w Nowej Słupi. Przemilczenie ma również inne powody. Jednym może być chęć zaistnienia przez autora projektu „Hutnia”– członka zarządu ww. Oddziału PTTK. Ewentualne zaangażowanie wspomnianego „odkrywcy” stanowi wszak idealny motyw promocyjny dla działalności dyrektora GOK w Nowej Słupi, gdyby stosunki z ŚSDP zostały całkowicie zerwane. Trudno też wytłumaczyć fakt, że skoro Dyrektor Departamentu Promocji, Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego miał świadomość, jaką jakość reprezentują „Świętokrzyskie Tradycje”, dlaczego dopuścił do udzielenia im patronatu honorowego Marszałka Województwa? Należy tu wspomnieć, że o sytuacji związanej z Centrum Kulturowo-Archeologicznym, jak i z „Dymarkami” Pan Jacek Kowalczyk był informowany na bieżąco, co więcej (przynajmniej w trakcie prowadzonych rozmów) zgadzał się z merytorycznym stanowiskiem ŚSDP. Co powodowało Świętokrzyskim Kuratorem Oświaty czy Starostą Powiatu Kieleckiego, którzy udzielili takich patronatów wspomnianym „warsztatom” również pozostaje dla nas zagadką… Nie ma jednak sensu zbyt głębokie analizowanie możliwego wpływu osobistych ambicji urzędników czy polityków na „Dymarki”, „Świętokrzyskie Tradycje” czy „Żelazne Korzenie” zwłaszcza, że poruszamy się jednak w dużej mierze w sferze domysłów. Faktem jest, że oceniając dotychczasowe próby pozyskiwania środków podejmowane przez ŚSDP –zarówno „Dymarki”, jak i „Żelazne Korzenie” jako formy realizacji projektu „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery” nie są priorytetem wziąwszy pod uwagę wysokość przyznawanych na te cele środków. Oczywiście ktoś mógłby zasugerować, że ta nieskuteczność w aplikowaniu wiąże się ze źle przygotowanymi wnioskami. Czy jednak rzeczywiście tak jest, skoro jednocześnie dość szczodrze finansowane są inne wydarzenia lub pomysły – z pewnością nie posiadające takiego wymiaru edukacyjnego, ani też nie związane z tak szeroką rzeszą odbiorców. Problem polega również na tym, że stowarzyszenie musi w każdym wypadku pozyskania środków wykazać się przynajmniej 10 % wkładem własnym. Pomijając absurdalność takiego wymogu w przypadku podmiotów nie prowadzących działalności gospodarczej, z perspektywy organizacji pozarządowej napotykającej wciąż na kłopoty z realizacją swych zamierzeń na terenie gminy Nowa Słupia, jaki ma ona zasadniczo powód, aby lokalny samorząd gminy wiejskiej „uszczęśliwiać na siłę” produktem, którego owa gmina nie jest w stanie i nie chce skonsumować… Bylibyśmy nierzetelni nie stwierdzając dosyć istotnego faktu, że rozwój prezentacji „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery” nastąpił w ciągu ostatnich kilku lat praktycznie wyłącznie dzięki wsparciu Marszałka Województwa Świętokrzyskiego. Ta znacząca pomoc była okazywana w sytuacji zbliżonej do obecnej – braku możliwości pozyskania stosownych środków w trybie konkursowym czy też zewnętrznych. Uprzednio adresowanie tych środków na prezentacje historyczne nie ograniczyło niestety w żaden sposób tendencji związanych z organizacją koncertów i nie spowodowało generalnych zmian w formule imprezy, której głównym atutem pozostawała masowość. Warto wspomnieć, że odbiorców „Dymarek” w roku 2011 było aż 25 tys. a gmina Nowa Słupia liczy jedynie 11 tys. mieszkańców… Czy ta ostatnia liczba jest proporcjonalna do rangi „Dymarek”? Podobnie zresztą, jak ambicje lokalne ugruntowane przez stałą realizację tej imprezy w Nowej Słupi… Powody aktywności ŚSDP w tym zakresie związane z kontynuacją badań nad starożytnym hutnictwem czy innych studiów związanych z okresem rzymskim są może ważne ale nie najistotniejsze. Są one bowiem wyłącznie 7 przedmiotem naszej działalności. PODMIOTEM są jednak odbiorcy –zarówno ci najmłodsi – głównie angażowani w „Żelazne Korzenie”, jak i różnowiekowi obecni na „Dymarkach”. Owszem. W pewnym stopniu rozwój projektu jest związany z wewnętrznym progresem, bo udział w „Dymarkach” czy „Żelaznych Korzeniach” jest dla Wykonawców pewną nobilitacją. Wśród organizowanych w kraju imprez o podobnym charakterze mają one swoisty prestiż. Nie wynika on jednak z urokliwości okolic Świętego Krzyża czy Wielkiego Pieca w Starachowicach a ze stosunku tworzących projekt do propagowania dziedzictwa kulturowego a zwłaszcza do interakcji z PODMIOTEM działania, którym, jak zwrócono powyżej uwagę, jest odbiorca. Z perspektywy tegorocznych „Świętokrzyskich Tradycji” niestety trudno pozytywnie ocenić stosunek organizatorów do tegoż PODMIOTU. Przedmiot działania został, podobnie jak dorobek naszego stowarzyszenia, potraktowany czysto instrumentalnie. Czy celem była wyłącznie wspomniana chęć wykazania się czy też jest to element bardziej długofalowego działania… czas pokaże. Jakie będą na dłuższą metę skutki tak prowadzonej „edukacji” również. Wydaje się, że obecnie można wskazać jedno rozwiązanie, które może okazać się ożywcze, zarówno dla „Dymarek”, jak i „Żelaznych Korzeni”. Jest nim stały patronat Marszałka Województwa Świętokrzyskiego nad projektem „Człowiek i Żelazo w pierwszych wiekach naszej ery”. Powstaje jednak pytanie czy istnieje szansa na taki całkowity patronat pod względem finansowym i czy zważywszy wcześniejsze uwagi, samorząd wojewódzki będzie chciał się w to działanie zaangażować. Dlaczego uważamy to rozwiązanie za właściwie jedyną formę umożliwiającą sensowną realizację projektu? Ponieważ na poziomie gminnym raczej nikt nie będzie kwestionował ewidentnej promocji wynikającej z organizacji „Dymarek” przez Samorząd Wojewódzki. Patronat taki z pewnością zostanie z radością przyjęty przez Powiat Starachowicki jako wsparcie jego starań o coroczną organizację „Żelaznych Korzeni”. Stowarzyszenie, jako licencjodawca i realizator projektu może wówczas skoncentrować się na rzeczywistym jego rozwoju, w tym podjąć starania o pozyskiwanie zewnętrznych funduszy, które zyskują silne umocowanie. Tylko w takiej formule można opracować realny program stałej realizacji projektu obejmującego rzeczywistą współpracę między ośrodkami w Nowej Słupi i Starachowicach. Projekt byłby „klamrą” łączącą te obiekty i tworzył nową jakość silnie wspierającą promocję regionu. Zależne to jest jednak od ustalenia, czy faktycznie problematyka hutnictwa świętokrzyskiego jest jako taki motyw promocyjny postrzegana i czy omawiana tu sytuacja „pseudokonkurencji” i dość trudne relacje ŚSDP i Gminy Nowa Słupia z góry nie przekreślają zaangażowania Samorządu Województwa. Dalsze prowadzenie działalności przez GOK w Nowej Słupi na terenie CKA w formie – np. „Świętokrzyskich Tradycji” spowoduje w konsekwencji więcej szkód niż pożytku. I powodem nie jest absolutnie opieranie tej działalności na mieszkańcach gminy. Zaangażowanie miejscowych entuzjastów nie jest dla ŚSDP żadnym ograniczeniem, zwłaszcza, że w ramach „Dymarek Świętokrzyskich” współpraca z nimi ma miejsce. Problem polega na ambicjach związanych z zarządzaniem i ich notowany ostatnio przerost po stronie gminnej, który wydaje się głównym źródłem nieuchronnego konfliktu z merytorycznym stanowiskiem stowarzyszenia. Przekłada się to również na wzmiankowaną powyżej niemożność wypracowania wspólnego stanowiska dotyczącego formy organizacji „Dymarek Świętokrzyskich”. Prezes Zarządu ŚSDP dr Andrzej Przychodni Współpraca w opracowaniu: Prezes Zarządu Stowarzyszenia CELTICA mgr Paweł Gławiński