Pobierz w pdf - CzytajZaFree

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFree
Podróż z Tamarą
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Cristtimm
Poznałam ją kilka lat temu, dzięki mojej profesji. Pierwsze kontakty ograniczały się do negocjacji
telefonicznych, dzwoniła z Niemiec prosząc o zajęcie się jej sprawami. Z biegiem czasu nasze
rozmowy z Tamarą, bo tak miała na imię, stawały się dłuższe i coraz częściej odbiegały od
problemów zawodowych. Bywało, że po krótkiej, formalnej wymianie zdań, rozmawiałyśmy
godzinami o typowo babskich problemach.
Pewnego dnia stanął przede mną przystojny mężczyzna w średnim wieku. Z jego twarzy biła
pewność wielkomiejskiej przewagi nad małomiasteczkowym klimatem mojego biura.
- Nazywam się Piotr Krzemiński i reprezentuję panią Tamarę.
- A tak, uprzedzała mnie o pana wizycie – starałam się ignorować ogarniające mnie złe wrażenie,
przez wzgląd na moją przemiłą klientkę.
Nie mogę odmówić mu kompetencji i rzeczowości, wszystkie sprawy z jakimi przybył, udało nam się
pozałatwiać bardzo szybko. Zniknął z mojego życia równie zgrabnie i sprawnie, jak się w nim pojawił.
Tamarę spotkałam jakieś dwa, trzy lata później. Uprzedziła mnie, że ma problem i ponownie pragnie
skorzystać z mojej pomocy. Weszła promienna do biura i od razu wiedziałam, że to ona, choć znałam
przecież tylko jej głos.
Pomoc w jej zawikłanych problemach wiązała się z wyjazdem, można rzec, w nieznane. Szukałyśmy
pewnej osoby i trochę "na macanego” jechałyśmy, żeby się z nią spotkać. W podróż wybrałyśmy się
samochodem mojej klientki. No cóż, jako typowa kobieta jego marki nie zapamiętałam, ale kolor tak.
Krwistoczerwony, karminowy, dekadencki kabriolet.
Znałam okolice, w które wyruszyłyśmy, ale w miarę podróży, stawały się one coraz bardziej obce, co
nie znaczy, że nieprzyjazne. Dzień był ciepły, środek upalnego lata, powietrze lekko drgało i
przyjemnie było jechać z odkrytym dachem samochodu. Z każdym przebytym kilometrem powracała
atmosfera z naszych rozmów telefonicznych - ciepła, przyjacielsko intymna. Przyglądałam się
ukradkiem mojej towarzyszce podróży.
Z kim, a może czym ona mi się kojarzy?
Brunetka, atrakcyjna, w średnim wieku. Tego dnia włosy miała zaczesane do tyłu, perfekcyjny
makijaż, a każdy szczegół jej garderoby świadczył o dobrym smaku oraz materialnej stabilizacji.
Mijałyśmy zagajniki, jeziorka i pola. Głównie pola. Powietrze nasycone zapachem lata nastrajało to
refleksji i lekko upajało.
- Pamięta pani tego mężczyznę, który kiedyś mnie reprezentował? - Tamara przerwała ciszę.
- Tak, oczywiście - odparłam.
Strona: 1/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- To był mój partner - po chwili dodała ciszej - na odległość.
Uniosłam brwi. No cóż, że łączy ich coś osobistego domyślałam się, że dzieli odległość też, ale taka
deklaracja, która zapowiadała dalsze zwierzenia mnie zaskoczyła.
- Byliśmy w związku jakieś dziewięć lat - kontynuowała patrząc przed siebie. - Tak wiem, trochę to
nawet dziwne, bo na stałe mieszkaliśmy daleko od siebie. Takie dwie osoby po przejściach.
Planowaliśmy, że kiedyś ułożymy sobie życie codzienne, jednak praca, rodzina, zobowiązania... On
wdowiec z dwójką dzieci, ja też samotnie wychowuję nastoletnią córkę.
- Wie pani – odwróciła twarz w moich kierunku, a mnie znów ogarnęło skojarzenie z…
No właśnie, z czym?
- Przez te wszystkie lata praktycznie żyłam od spotkania do spotkania - uśmiechnęła się nostalgicznie.
Pewnie czytelnicy „Playboya” nie zwróciliby na nią uwagi, ale miała w sobie tyle uroku i dojrzałego
piękna, że przyciągał mój wzrok.
- Domyślam się – odwzajemniłam uśmiech.
- Oszukał mnie – dysonans tego zdania, w porównaniu z poprzednim o sentymentalnym wydźwięku,
poraził mnie. Uśmiech skamieniał na twarzy, a gdzieś w głębi poczułam brzydką satysfakcję, że
intuicja co do tamtego człowieka, mnie nie zawiodła.
- Pewnego dnia odezwała się do mnie kobieta na stałe mieszkająca w Stanach, nie mam pojęcia jak
mnie znalazła i oznajmiła, że "jest z nim" od sześciu lat. Sześciu! Rozumie pani? Nie uwierzyłam, no
bo jak? Dzwoni taka, ot tak sobie i mówi mi, że mężczyzna, który ma być moim oparciem na starość
"jest z nią" od sześciu lat. Ich związek, siłą rzeczy, również był na odległość. Jednak ona była bardziej
bystra, skoro nabrała podejrzeń. Zaczęła szukać, no i znalazła mnie. Pokazała maile od niego. Wie
pani? To były te same maile które wysyłał do mnie! Trochę zmodyfikowane, zmienione imiona, ale te
same! I wie pani co? Nadal nie wierzyłam.
Umilkła na chwilę. Wiatr wiejący mi w twarz wydał się bardziej chłodny, ale to pewnie tylko
złudzenie.
- Ona była bezlitosna - Tamara podjęła temat - i opowiedziała ze szczegółami o ich romansie. Dała mu
pieniądze na dom, ja zresztą też, no nie tyle co ona, ale to były moje oszczędności. Mieliśmy
zamieszkać u niego, rozmawiałyśmy o tym godzinami.
Patrzyłam jak delikatnie uśmiecha się mówiąc o tak bezlitosnej manipulacji kobiecą naiwnością.
Czy ja też uwierzyłabym komuś takiemu?
- Płakałyśmy godzinami, wymieniając się najbardziej intymnymi dla nas sprawami - kontynuowała potem zadzwoniłam do niego, a ona słyszała tę rozmowę z drugiego aparatu. Potem zamiana ról, ja
słuchałam co on jej mówi... Chciałyśmy mieć stuprocentową pewność. No to ją miałyśmy – znów na
jej twarzy pojawił się smutny uśmiech, a ja tym razem nie odwzajemniłam go - i ból... ogromny... Wie
pani, a on tymczasem budował „nasz” dom i żył z trzecią, z gosposią, dużo młodszą od nas. Do tego
wszystkiego tamta doszła, widać miała zadatki na detektywa.
Teraz byłam już pewna, że wiatr jest chłodniejszy. Skrzyżowałam ramiona i zaczęłam energicznie je
masować rozcierając skórę.
- Zimno pani - zdziwiła się.
- Nie - skłamałam - co dalej?
- Zadzwoniłyśmy do niej, no do tej trzeciej, ale ona nie chciała uwierzyć. Piotr wszystkiemu
zaprzeczył, miał niesamowity dar przekonywania, a tamta miała go, w przeciwieństwie do nas, na
wyciągnięcie ręki - znów zamilkła.
Strona: 2/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Zajrzałam w mapę. Cel podróży niedaleko. Szkoda bo mogłabym jechać tak godzinami, w odkrytym
samochodzie, chłonąc zapach łąk i ciepłej, nagrzanej trawy, słuchając gorzkiej opowieści. Wszystko
mi w tym momencie pasowało; otoczenie, nastrój, bodźce odbierane każdą komórką ciała. Ta chwila
była częścią mojego życia i co dziwne czułam się... szczęśliwa? Znów pojawiło się to nieuchwytne
skojarzenie, było na wyciągnięcie ręki i umknęło.
- Pięć dni leżałam w łóżku, pijąc wino prosto z butelki i godzinami rozmawiając z dziewczyną ze
Stanów. Chwytałam się rozpaczliwie każdego jej słowa o nim. Wiem, wiem, to chore, ale gdy już
wiedziałam, że go nie będę miała, to chciałam go jak najwięcej wchłonąć, aby potem wyrzucić – jej
oczy napełniły się łzami, chwilę później zapanowała jednak nad tym.
– Głupia naiwna baba jakich nie brakuje, ot kim jestem – skwitowała gorzko.
- Nie - zaprotestowałam - to przecież mogło spotkać każdą z nas.
Czy tak myślałam? I tak i nie. Może hipokryzja wdarła się cichutko w moją duszę, a może jednak było
to bardzo szczere.
- Pozbierała się pani, widzę – powiedziałam trochę zbyt entuzjastycznie.
- Tak, bo to historia z happy endem – osłoniła ręką twarz przed podmuchem wiatru.
Mam!
To było to, co cały czas nade mną wisiało, ale umykało.
Tamara Łempicka.
Cudowny dekadentyzm lat dwudziestych, wystudiowane postacie smukłych modelek. Tak. Przed
oczami stanął mi obraz kobiety w zielonym bugatti.
- Przyjaciół poznaje się dokładnie tak, jak mówi przysłowie – Tamara podniosła rękę znad kierownicy
próbując ujarzmić kosmyk włosów wysunięty z idealnej jak dotąd gładzi fryzury. – Okazało się że
mam ich w koło wielu. Jedna nakrzyczała na mnie i powiedziała, że śmierdzę winem i płaczem. Druga
wyciągała mnie z domu nie zważając na moje protesty, ogromne protesty, a u trzeciej poznałam
mężczyznę, z którym buduję teraz dom. Prawdziwy - taki z codziennymi małymi sprzeczkami i prostą
przyjemnością parzenia rano kawy dla bliskiej osoby. On jest Anglikiem. Zostawił dla mnie swój kraj i
dla mnie uczy się polskiego.
Dojeżdżałyśmy do celu podróży. Zniknęły malownicze, ciepłe łąki z łaciatymi krowami i żółciejące się
pola, zastąpiły je szare, "popeegerowskie" bloki. Zapytany o numer domu mężczyzna pokiwał głową
dając nam do zrozumienia, że jest trochę zdegustowany naszym widokiem.
- Panie lepiej powiedzą do kogo, to szybciej będzie...
Nasz „cel” podróży nie pojawił się na umówionym spotkaniu, przysłał swoją matkę w otoczeniu
małych dzieci. Kolejny przykład życiowej odwagi i odpowiedzialności.
Wracałyśmy milcząc, chłonąc ciepło kończącego się dnia, trochę rozmyślając o tym co
powiedziałyśmy sobie, ale głównie ciesząc się z prostej przyjemności jazdy i beztroski ulatującej
chwili.
- Ona skończyła w szpitalu – zaskoczył mnie jej głos.
- Jaka ona?
- Ta trzecia, z która mieszkał. Ją też oszukał i zostawił, a biedulka do końca mu wierzyła. Próbowała
popełnić samobójstwo.
Nie umiałam nic odpowiedzieć, milczenie wydało mi się najbardziej odpowiednie.
- Wie Pani? On, Piotr - był pastorem. Co niedzielę stawał przed Bogiem w obliczu ludzi i prosił o
błogosławieństwo dla wszystkich i o przebaczenie grzechów jakich się dopuszczamy. Może mi pani
Strona: 3/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
coś takiego wytłumaczyć?
Nie umiałam znaleźć żadnej odpowiedzi i nie chciałam. Dzisiaj też nie chcę.
Nie muszę chyba mówić, że ona nie ma na imię Tamara, ale dla mnie zawsze nią pozostanie,
cudowną kobietą z obrazu Łempickiej, wyrafinowaną z dobranym perfekcyjnie kolorem torebki i
nieskazitelną fryzurą. Dziewczyną, która pomimo zamętu życia umie zachować prostolinijność i
zwykłą naiwność kochającej osoby.
Tamara...
Strona: 4/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl