1 Witka 7 OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA MIŁA REDAKCJO ! Czytając

Transkrypt

1 Witka 7 OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA MIŁA REDAKCJO ! Czytając
Witka 7
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
MIŁA REDAKCJO !
Czytając nr 6 Waszego pisemka „Witka”, tj. artykuł „Karta z Powstania Styczniowego
1863-1864”, chciałbym uzupełnić opis potyczki powstańców z wojskami carskimi na terenie
wsi Wola Wodyńska.
Na wzgórzu za stodołą u Możdżonka Marka przy szosie do Helenowa stał krzyż
symbolizujący grób powstańca styczniowego. Były to jeszcze lata 1955, 1960. Wzgórze
zostało wywiezione do budowy pawilonów kolonijnych przy Waszej Szkole (obecnie
rozebranych) oraz do utwardzenia placu przy kościele w Wodyniach w latach 70-tych.
Pozostałości krzyża ówczesne władze poleciły spalić, lecz mieszkańcy wsi zakopali go.
Pod krzyżem wykopano kości i jedną czaszkę z pełnym uzębieniem (powstańca), które
przeniesiono na cmentarz z 1939r. Trochę dalej wykopano trzy ,a może więcej czaszek z
kośćmi (Rosjan), które też przekopano na cmentarz wojenny z 1939r.
Pamiętam gdy pogodnego dnia zimowego, będąc w waszym wieku i ślizgając się ze
wzgórza zauważyłem, jak pradziadek Marcina Pietrasika naprawiał mocowanie wsuwanego
ramienia wbijając nowy grubszy gwóźdź z jałowca. Tłumaczył nam, że krzyż ten to symbol
obrony Narodu Polskiego przed rusyfikacją ze wschodu.
Krzyż ku czci powstańców styczniowych poległych w potyczce pod Wolą Wodyńską
(rys. Henryk Pietrasik)
Przy tworzeniu ruchu oporu podczas okupacji hitlerowskiej mimo, że w Trzcińcu
powstawała Gwardia Ludowa, to mieszkańcy Woli Wodyńskiej nie przyłączyli się do niej, a
utworzyli Bataliony Chłopskie. Imię Batalionów Chłopskich przybrała Szkoła Wasza.
W latach dyktatury sowieckiej same myśli o odbudowie wspomnianego krzyża były
prześladowane. Czy nie należałoby obecnie odrestaurować krzyż powstańczy upamiętniający
opór Narodu Polskiego przed caratem - rusyfikacją oraz sowietyzacją?
Wola Wodyńska 16.02.2000r. Henryk Pietrasik.
1
Z HISTORII NASZEJ SZKOŁY
Szkoła, to nie tylko miejsce pobierania nauki przez uczniów, ale także jeden z
ośrodków życia kulturalnego, miejsce zebrań i obchodów świąt państwowych. Na wsiach
często miejsce jedyne. Pobyt w szkole stanowił bardzo ważny etap w życiu każdego
człowieka i pewnie dlatego jest on częstym tematem wspomnień. Szkoła w Woli Wodyńskiej
ma bardzo bogatą i ciekawą historię. Poznaliśmy ją dzięki m.in. wspomnieniom wielu
wspaniałych i życzliwych ludzi, dla których szkoła była i jest trwałą wartością.
1) POCZĄTKI
Początki oświaty w naszej wsi miały miejsce już na przełomie XIX i XX w. Nie była
to jednak oświata powszechna w związku z tym umiejętność czytania i pisania była
prawdziwą sztuką, którą mieli szczęście opanować tylko wybrańcy. W okresie I wojny
światowej ówczesny dziedzic Woli Wodyńskiej Józef Chomiczewski sprowadził z Radomia
do swojego dworu dwie wykształcone nauczycielki. Uczyły one dzieci dziedzica, a za jego
przyzwoleniem także niektóre dzieci chłopskie.
2)
OKRES MIĘDZYWOJENNY
(Fragment wspomnień Pana Bolesława Zielińskiego) „W 1922 r. ja poszedłem do
szkoły, która była w jednym mieszkaniu u Włodarka. Uczyła nas młoda pani nauczycielka
Zdanowska. W pierwszym roku nie mieliśmy ani książek ani nawet zeszytów. Pani pisała
kredą na tablicy litery, a my przepisywaliśmy te litery na tabliczkach gryfami podobnymi do
ołówka. Gdy na drugiej lekcji pani pisała cyfry z rachunków to ścierało się szmatką litery, a
pisało rachunki. Pani zawsze sprawdzała u każdego i z cierpliwością nas uczyła. W drugim
roku były już dwie nauczycielki. Przyjechała pani Zajchowska z córeczką. Były też dwie izby
lekcyjne i dwie klasy I i II. Dzieci też było teraz dużo więcej. Włodarek był synem wójta
gminy i on to wystawił duży, cztero mieszkaniowy dom i dał połowę tego domu na szkołę dla
dzieci . Było gwarnie i radośnie w naszej szkole.(...) W roku 1926 po ukończeniu 4 klas w
szkole w Woli Wodyńskiej idę do 5 klasy w szkole w Wodyniach. Jest nas 4 kolegów - mamy
do przebycia pieszo po 3 km w jedną stronę, na godzinę 8.00 do szkoły. Były to trudne i
ciężkie dni, nieraz padał deszcz, śnieg lub były zawieje. Nie zawsze też się dobrze pojadło
śniadania, bo mleko było za gorące, albo co inne, a chciałem iść razem z kolegami. Droga do
Wodyń prowadziła przez duży las, a pamiętało się opowiadania o wilkach w lasach.(...) I tak
dobrze wyszło, że w roku 1929 ukończyliśmy szkołę. Byliśmy teraz najwyżej uczonymi w
naszej wiosce”.
3) OKRES POWOJENNY.
Fragmenty wspomnień Pana Jana Szostka (byłego sołtysa naszej wsi). „Pierwsza
szkoła w Woli Wodyńskiej po II wojnie światowej mieściła się na skraju lasu, w domu
wynajętym od p. Dobraczyńskiej (ciotki pisarza Jana Dobraczyńskiego). Była to szkoła
drewniana, uczyło się w niej ok. 100 dzieci. Obecnie po tamtej szkole zostały tylko resztki
fundamentów.
2
Następnie szkoła mieściła się w domu wynajętym od p. Stanisława Kani, ponieważ p.
Dobraczyńska sprzedała plac wraz z budynkiem. W między czasie nauczyciele i mieszkańcy
podjęli decyzję o budowie nowej szkoły. Na walnym zebraniu powołano komitet do budowy
szkoły z przewodniczącym Władysławem Kublikiem (nauczycielem) na czele”.
4) BUDOWA OBECNEJ SZKOŁY
Ze wspomnień Pana Stanisława Długosza. „Plac, na którym stoi szkoła ofiarował
były dziedzic Bolesław Chomiczewski. Doboru działki dokonali sołtys Jan Szostek i radny
Jan Sekulski. Żwir ofiarował Włodarek Aleksander (z Oleśnicy) i Pazura Jan. Rodzice z Woli
Wod. i Soćk nawieźli ten żwir końmi i kopali ręcznie. Jak również podpiwniczenie
podpiwniczenie i fundamenty wszystko wykonano w czynie społecznym. Cegielnia Kółka
Rolniczego ofiarowała 10.000 sztuk cegły na fundamenty .
Kamień węgielny wmurowano w obecności mieszkańców wsi, wójta gminy i władz
powiatowych. Akt erekcyjny odczytał Władysław Kublik.
Po wybudowaniu szkoły nastąpiło jej poświęcenie i oddanie do użytku w Święto
Ludowe. Tak dużego zgromadzenia wieś nasza nie pamięta. Były władze gminne i
powiatowe, był minister Kazimierz Banach, były występy artystyczne, kiermasz książek,
orkiestra szkoły zawodowej z Siedlec i zabawa ludowa do rana.”
WSPOMNIENIA P. TADEUSZA LEWANDOWSKIEGO - ÓWCZESNEGO HARCERZA
„Miałem wtedy około 10 lat i chodziłem do szkoły, która mieściła się w obecnym
sklepie GS oraz w domu p. F..Kani . Zajęcia mieliśmy częściowo w jednym, a częściowo w
drugim budynku. U p. Kani były 3 izby lekcyjne i pokój nauczycielski a w obecnym sklepie dwie. W tym czasie pojawiła się szansa na budowę szkoły z prawdziwego zdarzenia w
ramach akcji - 1000 szkół na 1000 -lecie Państwa Polskiego. Natychmiast zawiązał się na wsi
Komitet Budowy. Trzeba było działać bardzo szybko, gdyż z tej szansy chciały skorzystać
inne wsie, a istniała możliwość pobudowania tylko jednej szkoły w wybranej wsi. Wówczas
działał bardzo prężnie w naszej wsi Związek Harcerstwa Polskiego, którego ja, jak i wielu
innych kolegów byliśmy członkami
Prowadził nas bardzo aktywny działacz społeczny i nauczyciel Władysław Kublik. Z
moich kolegów pamiętam: Szostka Jana, Śledzia Mariana, Śledzia Józefa, Szostka Zdzisława,
Tkaczyka Józefa ... Tworzyliśmy wspólnie zgraną drużynę, która, mimo tak młodego wieku,
bardzo zaangażowała się w akcję budowy szkoły. Pewnego ranka gospodarze wozami
konnymi zaczęli zwozić cegłę, która była składowana na placu Józefa Lewandowskiego.
Pamiętam dobrze te dni, gdyż dla mojej drużyny były to dni ciężkiej pracy przy
rozładowywaniu wozów. Cegła była czerwona i jeszcze gorąca. Jej ostre krawędzie kaleczyły
nam ręce, ale kto by tam na to zwracał uwagę. Nikt nie szczędził sił. Wszystkich nas przepełniała radość, że będziemy mieli swoją własną z prawdziwego zdarzenia, nowoczesną,
murowaną szkołę. Budowa trwała kilka lat. My już nie zdążyliśmy się uczyć w nowym
budynku, ale aktywnie uczestniczyliśmy w jej otwarciu. A otwarcie było niezwykle
uroczyste. To było wielkie święto dla całej wsi. W parku była przygotowana specjalnie na tą
okazję wielka scena. W programie artystycznym aktywnie braliśmy udział. Nasz zespół
zaprezentował tańce ludowe. Dzielnie partnerowały nam m.in. Zielińska Elżbieta, Brodzik
Krystyna, Jajszczak Władysława, Gielo Celina, Noceń Barbara, Szostek Stanisława ... Obecni
byli różni znamienici goście z powiatu i ministerstwa. Tak podniosłych i historycznych chwil
nie zapomina się nigdy. Wola Wodyńska, dn.29.02.2000 r.
3

Podobne dokumenty