Relacja z TR40 by Patryk Popis

Transkrypt

Relacja z TR40 by Patryk Popis
TR40 by Patryk Popis
Otwocka Grupa Rowerowa w tym roku nie organizowała rowerowych zawodów na orientację. Szkoda,
bo bardzo cenię ich działalność i możliwości organizacyjne. Cóż... natura nie lubi próżni, gdzieś
człowiek by sobie amatorsko wystartował. Z racji lenistwa (albo braku czasu?) w grę wchodzą tylko
imprezy w dosyć bliskiej okolicy, rzadko zapuszczam się gdzieś dalej, no chyba, że już "gdzieś w
Polskę".
"Mazowieckie Mini Tropy" - brzmi fajnie! Sprawdzam gdzie będzie baza. Zimne Doły? Brrr... No dobra,
okolice Zalesia Górnego, da się dotrzeć na skróty przez prom Karczew - Gassy. Zgłoszenie wysłane,
opłata startowa opłacona. Szukam kompanów do wyprawy. Niestety nie udaje się nikogo znaleźć. Na
liście startowej widzę co prawda kilka znajomych nazwisk, ale raczej są to szybsi zawodnicy lub na
innych trasach, więc razem nie pojeździmy... Trudno... 8.10 - ruszam sam z Otwocka...
8.30 jestem w Karczewie i czekam na prom. Okazuje się, że w sobotę pierwszy kurs jest o 9.00. Ech,
moja trasa rowerowa (40 km) startuje o 10.00. Jak nie zabłądzę po drodze to powinienem się wyrobić.
Z mgły wyłania się prom, można płynąć. W Gassach szybkie spojrzenie na wydrukowaną wcześniej
mapę z naniesioną trasą - będzie dobrze Rzeczywistość okazuje się inna - przez brak znajomości
terenu i mgłę oczywiście błądzę i nadrabiam drogi (w końcu przecież jadę na rowerowy rajd na
orientację). Kilka razy zmieniam wariant trasy, ale w końcu jadę tak jak trzeba. Po drodze mijam
zawodników, którzy już wystartowali. Patrzę na zegarek...
10.15 wpadam na start. Po takich wtopach w nawigacji nie chce mi się już startować, no ale skoro już
tu przyjechałem/przypłynąłem.. Weseli ludzie z bazy rajdu wydają mi mapę. Pierwsze myśli jak
zawsze mało optymistyczne - "No dobra, zrobię sobie tak z połowę punktów i wracam na metę". No i
tu znów się pomyliłem.
O samej trasie nie będę się rozpisywał. Było po prostu wesoło, udało się spotykać wielu zawodników,
z którymi swoim zwyczajem zawsze starałem się chwilę pogadać: Duchy Dwa, którzy byli szybsi ode
mnie, ale ciągle udawało mi się przy punktach ich dogonić, rodzinka Pingwinów z Madagaskaru, dla
których to był pierwszy tego typu rajd i dali radę zaliczyć wszystkie punkty (z dzieciakami! szacun!).
Dziewczyny, być może z Piastowa sądząc po koszulkach, z których jedna miała dredy, Taki Team z
załogą startującą też u nas w Otwocku, otwockie OGR-y jadące w przeciwnym kierunku, SkArBy,
które podprowadziły mnie na ostatnich dwóch punktach i to w sumie im zawdzięczam wysokie 4
miejsce. No i jeszcze parę osób, których nie potrafię zlokalizować Pozdrowienia od samotnego
Gubiszlaka!
Na mecie jedzonko, nawodnienie i... trzeba wracać... Wracam do Gassów już zupełnie inną drogą,
dzięki czemu zwiedzam trochę Konstancin (oczywiście znów nadkładam drogi). Dalej prom i szybka
droga do domu. Licznik pokazuje 110 km od rana, prawa noga mówi mi jak bardzo mnie nienawidzi. A
ja? Jak zawsze mam radochę z udziału w fajnej imprezie i jestem pełen podziwu dla organizatorów, że
"chce Wam się chcieć"! Pozdrawiam wszystkich i miejmy nadzieję... do zobaczenia!