PE_10_str. 20-21_renesans czy jesien sredniowiecza OK

Transkrypt

PE_10_str. 20-21_renesans czy jesien sredniowiecza OK
Renesans węgla w Europie
Autor: Joanna Białowicz
(„Polska Energia” – nr 10/2012)
Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że Unia Europejska kładzie bardzo silny nacisk na promocję odnawialnych źródeł energii, za to z rosnącą niechęcią odnosi się do technologii węglowych. Jednak na naszych oczach zachodzą silne zmiany w tej kwestii. Część krajów Wspólnoty zamierza wkrótce zwiększyć wykorzystanie węgla do produkcji energii. Czy to znaczy,
że
możemy
już
mówić
o
renesansie
tego
surowca
w
Europie?
W Niemczech na etapie zaawansowanych przygotowań lub budowy znajdują się 23 elektrownie węglowe, o łącznej mocy blisko 24 tys. MW. To odpowiednik dwóch trzecich mocy wytwórczych zainstalowanych w całej polskiej energetyce. Co więcej, prawdopodobnie większość z nowo budowanych niemieckich elektrowni będzie zużywać węgiel brunatny, czyli
ten, którego spalanie oznacza relatywnie wysoką emisję CO2 do atmosfery. Realizacja tego
ogromnego planu inwestycyjnego już się rozpoczęła – w połowie sierpnia koncern RWE oddał do użytku dwa bloki o łącznej mocy 2200 MW w elektrowni Neurath koło Kolonii. Obecnie moc tej zasilanej węglem brunatnym jednostki wynosi już 4400 MW.
Informacje o planie intensywnej rozbudowy mocy węglowych przez koncerny energetyczne
w Niemczech mogą być zaskoczeniem. Kraj ten jeszcze w ubiegłym roku deklarował, że zamierza stać się europejskim liderem i wzorem do naśladowania pod względem wykorzystania
odnawialnych źródeł energii. Zapowiedź ta pojawiła się wraz z decyzją o wygaszeniu przez
Niemcy do 2022 r. wszystkich siedemnastu reaktorów jądrowych. W ciągu najbliższej dekady
z użytku wycofane zostaną siłownie o łącznej mocy 12,7 GW. Do niedawna zakładano, że
lukę tę wypełni energetyka odnawialna oraz gazowa.
Gospodarka przede wszystkim
Jednak plany Niemiec w tej dziedzinie zweryfikowało otoczenie gospodarcze. Strefa euro
zaczyna wkraczać w fazę recesji, a wraz z nią spowalnia gospodarka niemiecka. Nie dziwią
więc słowa niemieckiego ministra środowiska Petera Altmaiera, że konieczna jest przede
wszystkim troska o stabilne ceny energii, by nie ograniczać wzrostu gospodarczego. Tymczasem pozyskiwanie prądu z OZE i gazu jest droższe niż z węgla. Energetyka odnawialna nie
gwarantuje też wystarczająco stabilnych dostaw, a Niemcy nie chcieliby zmienić się z eksportera w importera energii netto. Dlatego chociaż tamtejszy rząd podtrzymuje zamiar zwiększenia do 35 proc. udziału odnawialnych źródeł w strukturze wykorzystywanych nośników energii, to zaznacza, że ten próg zostanie osiągnięty dopiero w 2020 r. A do tego czasu trzeba
czerpać energię z jak najtańszych źródeł.
Wybór padł na węgiel
Wspomniana już inwestycja w Neurath jest przełomowa na skalę światową. Po pierwsze, jej
sprawność wynosi 43 proc., czyli nawet o 13 punktów procentowych więcej niż w niektórych
starych elektrowniach na węgiel brunatny. Po drugie, można dynamicznie zmieniać ilość wytwarzanej przez nią energii. Szybkość takich zmian dorównuje tym, które są charakterystyczne dla elektrowni gazowych. Dzięki temu jednostka może współpracować np. z farmami wiatrowymi i reagować, kiedy ilość produkowanej przez nie energii jest zbyt niska. Kolejne niemieckie elektrownie, budowane przez koncerny RWE, Vattenfall, Steag, E.On i Electrabel,
mają być równie nowoczesne jak ta w Neurath. To pozwala Niemcom argumentować, że nowa energetyka węglowa przyczyni się do ograniczenia emisji. I choć brzmi to trochę paradoksalnie, to jednak może być prawdą, ponieważ część nowych mocy zastąpi wysłużone i mało
efektywne elektrownie.
Czyste = konwencjonalne?
Pod względem technologicznym powstające obecnie jednostki są dużo bardziej zaawansowane niż jeszcze kilka lat temu. Pojęcie czystych technologii węglowych w praktyce oznacza
obecnie budowę wysokosprawnych jednostek konwencjonalnych. Dzięki ciągłym staraniom o
to, by ich efektywność była jak nawyższa, pojawiają się bloki o parametrach określanych
przez fachowców jako ultra-nadkrytyczne, o sprawności nawet 47 proc. Ten poziom efektywności jest jednak obecnie dostępny tylko przy spalaniu węgla kamiennego. Budowane są
przede wszystkim bloki duże, o mocy w przedziale 800-1100 MW. Niemal wszystkie nowe
elektrownie można będzie podłączyć do instalacji CCS (Carbon Capture and Storage, czyli
składowanie CO2 pod ziemią). Jednak na obecnym etapie nie tylko Polacy, ale również Niemcy mówią, że technologia ta jest kosztownym eksperymentem, którego nie opłaca się wdrażać
w życie, dopóki jego opłacalność i skuteczność nie zostaną udokumentowane.
Nie tylko Niemcy
Jednostki zasilane węglem powstają również w Estonii, Rumunii i Czechach. Interesująco
zapowiada się też sytuacja we Francji. Tamtejszy rząd zapowiedział, że kraj zmniejszy z 75
do 50 proc. udział energetyki jądrowej w całkowitej produkcji. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy odnawialne źródła i gaz ziemny wystarczą, by tę lukę zapełnić, czy z czasem okaże
się, że Francja musi jednak wzorować się na Niemczech i sięgnąć po więcej „czarnego złota”.
Tymczasem firmy działające w Polsce budują elektrownie na węgiel, lub się do tego przygotowują, i wiadomo o tym niezależnie od sytuacji w innych państwach UE. PGE Polska Grupa
Energetyczna liczy na rychłe wyjaśnienie kwestii formalnoprawnych wstrzymujących start
budowy dwóch bloków na węgiel kamienny w Elektrowni Opole, o mocy 900 MW każdy.
Wartość tego największego w historii polskiej energetyki projektu wyniesie 9,4 mld zł netto.
Sprawność obu jednostek przekroczy 40 proc. Poznańska Enea rusza tymczasem z budową
bloku o zbliżonej mocy w Elektrowni Kozienice. Nowa jednostka również będzie charakteryzować się paramtrami nadkrytycznymi, czyli wytwarzaniem energii w bardzo efektywny sposób. Kulczyk Investments przed końcem tego roku zamierza wybrać firmę, której powierzy
budowę Elektrowni Północ w okolicach Pelplina.
Tauron na czele inwestorów
Najbardziej zaawansowaną inwestycją węglową w Polsce jest obecnie realizowana przez Tauron Wytwarzanie budowa bloku kogeneracyjnego o mocy 50 MW w ZEC Bielsko-Biała. Prace budowlane zakończą się do połowy 2013 r. Jednostka ta będzie produkować energię oraz
ciepło efektywnie i przy niskiej emisji NOx i SO2. Jednocześnie Tauron wybiera wykonawcę i
inżyniera kontraktu dla największej swojej elektrowni na węgiel – bloku energetycznego o
mocy 910 MW na parametry nadkrytyczne na terenie Elektrowni Jaworzno III. Zakończenie
inwestycji jest planowane na przełom 2016 i 2017 r.
Możliwe jednak, że blok w Jaworznie będzie ostatnią inwestycją węglową Tauronu. Grupa
dąży do jak najszerszej dywersyfikacji paliw. Oznacza to zarówno większy udział gazu w jej
miksie energetycznym (m.in. poprzez budowę bloków gazowych w Stalowej Woli oraz w
Elektrowni Blachownia), jak i szersze wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, czyli wiatru, biomasy, wody, a być może wkrótce również słońca. W plan ten wpisuje się też gotowość
współudziału w budowie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej (więcej na ten temat – str.
10-11).
Niezależnie jednak od tego, jak dalece dywersyfikowana będzie struktura paliw używanych w
Polsce i w Europie, wiadomo dobrze, że węgiel pozostanie z nami jeszcze przez długi czas.
Opinię tę potwiedzają eksperci Międzynarodowej Agencji Energetycznej, którzy zwracają
uwagę, że przy odchodzeniu od energetyki jądrowej realny jest wzrost zużycia węgla w Europie. Co więcej, sytuacja na Starym Kontynencie jest i tak bardzo umiarkowana, jeśli odniesiemy ją do sytuacji globalnej. W 2011 r. zużycie węgla na świecie wzrosło o 5,4 proc. i było
najwyższe od 1969 r. Dane statystyczne pokazują, że światowy renesans węgla trwa, a rozpoczął się po roku 2000. Od tego czasu światowa konsumpcja surowca wzrosła o ponad 70 proc.
Co więcej, jeżeli wierzyć publicznie dostępnym statystykom, Chiny, które odpowiadają za
blisko połowę światowego popytu na węgiel, budują obecnie elektrownie węglowe o łącznej
mocy 90 GW. To prawie tak, jakby całą polską energetykę zbudować od nowa trzykrotnie.

Podobne dokumenty