Chirurdzy – anestezjolodzy – problemy, konflikty

Transkrypt

Chirurdzy – anestezjolodzy – problemy, konflikty
Moja Akademia
cz. 14
Bogdan Łazarkiewicz
Chirurdzy – anestezjolodzy
– problemy, konflikty
Do czasu wprowadzenia do narkozy eteru (1846 r.) przez Wiliama
Mortona, chirurgia była ponurą nocą
ignorancji, tortur i bezowocnego wędrowania po omacku (Green). Pierwsza katedra anestezjologii powstała
w 1937 r. na Uniwersyteie Oksfordzkim. Dopóki narkozę (znieczulenie
ogólne) dawały pielęgniarki, felczerzy
lub studenci medycyny w czasie praktyk, problemów nie było. Chirurg odpowiadał nie tylko za przeprowadzenie zabiegu operacyjnego, ale również
za narkozę i wszystkie możliwe powik-­
łania, włącznie z tym najgorszym.
Chirurg był panem życia i śmierci,
i nikt w czasie zabiegu nie miał nic do
powiedzenia. Kiedy znieczuleniem
zaczęli zajmować się lekarze specjalizujący się lub wreszcie specjaliści
anestezjolodzy, rozpoczęły się niedomówienia, a nawet nieporozumienia.
Na kongresach i zjazdach chirurdzy
w rozmowach kuluarowych narzekali
na swoich anestezjologów. Podobnie,
tylko w odwrotną stronę, dyskutowano u anestezjologów. Narzekali
na chirurgów. W miejsce siostry lub
felczera zjawiał się, przeważnie dość
młody lekarz, i zaczynał się „wymądrzać”, mówili chirurdzy. „Wprowadził rurkę do dróg oddechowych,
wstrzykuje jakieś medykamenty do
kroplówki i ośmiela się czasami powiedzieć – spadek ciśnienia, proszę
przerwać zabieg”. Z czymś takim
chirurg jeszcze nigdy się nie spotkał.
Chirurg nie chciał widzieć, że pacjent
zasypia bezproblemowo, nie dusi się,
nie budzi się w czasie zabiegu, że powłoki nie są napięte, co kiedyś stwa26
rzało duże problemy, chociażby przy
zamykaniu jamy brzusznej. I wreszcie nie doceniał tego, że za gładkie
przejście przez zabieg operacyjny jest
odpowiedzialny już nie tylko on, ale
w równym stopniu anestezjolog. „Co
ten czarownik tam wstrzykuje?” – pytał chirurg w czasie operacji. Bo też
i ten anestezjolog nie kwapił się zdradzać tajników swego działania. Mówili, że jeden z pionierów nowoczes­nej
anestezjologii w Polsce, profesor Justyna, wyjmował ampułkę z kieszeni
fartucha, zakrywał napis i wstrzykiwał
choremu tajemniczy lek. Wprawdzie
większość pionierów anestezjologii
wywodziła się z chirurgii – złośliwi mówili, że to ci, którzy mieli lewe
ręce. Były i odwrotne sytuacje, np.
chirurg, późniejszy pionier transplantacji kończyn w Polsce, prof. Ryszard
Kocięba, wcześniej był anestezjolo-
giem. Liczba anestezjologów powiększała się błyskawicznie. Większość
z nich szkoliła się za granicą, gdzie
równocześnie obserwowała rozwój
nowoczesnej chirurgii, a komentarze
na ten temat też się chirurgom nie
podobały. Chirurdzy zapominali, że
postęp i rozwój nowoczesnej chirurgii
był uwarunkowany nowoczesną anestezjologią (bezpieczne wkraczanie
do klatki piersiowej, kardiochirurgia
aż do przeszczepów serca włącznie).
Wśród medyków pojawiła się nowa
specjalność dotychczas nieznana. Specjaliści anestezjolodzy wyróżniali się
często nowoczesną wiedzą z zakresu
kardiologii, patofizjologii, farmakologii klinicznej i innych. Powstała nowa
grupa pielęgniarek anestezjologicznych, której stworzono możliwości
szkolenia, a nawet pracy za granicą,
co mobilizowało do nauki języków ob-
Doktorat honoris causa prof. A. Arońskiego (1990 r.)
Gazeta Uczelniana maj 2013
cych. Anestezjolog, skoro odpowiadał
za bezpieczne przeprowadzenie chorego przez zabieg, zaczął domagać się
udziału w przygotowaniu pacjenta do
operacji i prowadzeniu w pierwszym
okresie pooperacyjnym. Nie zawsze
i nie wszystkim chirurgom to się podobało. Sam słyszałem ostrą rozmowę docenta chirurgii W. Wrężlewicza
z docentem A. Arońskim, który domagał się przed zabiegiem oznaczenia poziomu elektrolitów: „Ja nie będę
operował elektrolitów, tylko chorego
z ostrym brzuchem...”. Brak współudziału w przygotowywaniu planu
operacji i wcześniejszego badania
chorego przez anestezjologa doprowadzał czasami do bardzo nieprzyjemnych sytuacji, kiedy anestezjolog
skreślał zabieg, żądając dodatkowych
badań lub przygotowania chorego do
zabiegu. Na szczęście u nas w klinice
prof. W. Brossa były to wyjątkowe sytuacje. Potwierdzeniem współpracy
chirurgii z anestezjologią była wspólna organizacja Zjazdu Torakochirurgów i Anestezjologów, który odbył się
w 1959 r. we Wrocławiu.
Prof. W. Bross, inicjator powstania
naszej anestezjologii, dobrze znał
wartość tej dyscypliny dla chirurgii,
a profesora A. Arońskiego, wysoko
cenił. Prof. A. Aroński. w czasie uroczystości jubileuszu 50-lecia pracy
naukowej, pedagogicznej i lekarskiej
profesora W. Brossa (1978 r.), przemówienie swoje zakończył „niech
mi wolno będzie jako uczniowi profesora Brossa, a zarazem prezesa Towarzystwa Anestezjologów Polskich,
złożyć zacnemu Jubilatowi najserdeczniejsze podziękowania za jego
wkład w rozwój nowoczesnej myśli
anestezjologicznej i za stworzenie
we Wrocławiu warunków do rozwoju tej dyscypliny”. W 1990 r. uczelnia nasza nadała prof. Antoniemu
Arońskiemu doktorat honoris causa.
Anestezjolog włączony w proces
leczenia okołooperacyjnego, poza
technicznymi czynnościami związanymi z uśpieniem chorego, obserwował na monitorach parametry czynności poszczególnych narządów
i układów, analizował wyniki badań
laboratoryjnych i na bieżąco w razie
potrzeby ingerował, dbając przede
Gazeta Uczelniana maj 2013
Prof. dr hab. Antoni Aroński
wszystkim o krążenie i oddychanie,
zapewniając bezpieczeństwo operacji, przeżywał kompleks „nieznanego żołnierza”. Bohaterem sukcesu
był chirurg – podziękowanie, kwiaty, koniak... A o anestezjologu nic się
nie mówiło. To był następny powód
wzajemnych, nie zawsze właściwych
stosunków chirurg-anestezjolog.
W kierowanej przeze mnie przez
20 lat Klinice Chirurgicznej (1980–
–2000) stosunki z anestezjologami
były wzorowe. Nigdy nie zdarzyły
się opisane wyżej problemy, a współpraca układała się na zasadzie wzajemnego uznania i szacunku, gdyż
przyświecał nam jeden cel – dobro
chorego. Nigdy nie zdarzyło się, by
anestezjolog przy ciężkim stanie
chorego odmówił znieczulenia. Od-
wrotnie – ja nieraz miałem pewne
obawy, a odpowiedź anestezjologa
była następująca: „Jeśli są wskazania życiowe, proszę pozwolić mi
działać”. Ciągnące się latami dyskusje o nieporozumieniach chirurgów
z anestezjologami wynikały z braku dobrych chęci i zrozumienia, że
nawzajem jesteśmy nie tylko na siebie zdani, ale i sobie potrzebni. Na
pewno brakowało tu też uregulowań kompetencji i obowiązków obu
stron. W 1990 r. jako prezes Zarządu
Głównego Towarzystwa Chirurgów
Polskich spotkałem się z prezesem
Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, prof. dr. hab. Andrzejem
Küblerem i opracowaliśmy Zasady
współpracy chirurga i anestezjologa
podczas postępowania okołooperacyjnego. Zasady te przedyskutowane
i zaakceptowane przez anestezjologów i chirurgów 15.10.1991 r. podpisaliśmy uroczyście. Porozumienie to
zostało opublikowane (Anest. Inten.
Ter. 1992, 24, 69-71).
Myślę, że było to oficjalne zakończenie wygasającego już sporu, a może
niezrozumienia, na temat współpracy
chirurga z anestezjologiem, którzy nawzajem się uzupełniają, co przekłada
się na coraz lepsze wyniki operacyjne.
W 1996 r. otrzymałem członkostwo honorowe Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej
Terapii – wyróżnienie to cenię sobie
bardzo wysoko.
Prof. dr hab. Antoni Aroński i prof. dr hab. Andrzej Kübler
27