Groteskowa rzeczywistość
Transkrypt
Groteskowa rzeczywistość
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start Groteskowa rzeczywistość Gasną światła, na sali cichną ostatnie rozmowy. Po kilku minutach, dziarskim krokiem, wkraczają na scenę aktorzy, aby rozpocząć spektakl pt. To idzie młodość..., w reżyserii Macieja Englerta, który możemy oglądać na deskach Teatru Współczesnego od 29 listopada 2008 roku. Jak nie trudno się domyślić, aktorom podczas wejścia towarzyszy kultowa piosenka z czasów PRL-u pod tym samym tytułem. Artyści, ubrani w identyczne mundurki z czerwonymi, na chwałę Związku Radzieckiego, krawatami, kroczą w zwartych szykach, przywodząc na myśl oddział wojska. Kiedy mija już uczucie rozbawienia wywołane tą, nieco groteskową na pierwszy rzut oka, sceną, dociera do mnie ponura prawda. Ten zabawny w moim mniemaniu obraz PRL-owskiej młodzieży, to tak naprawdę odbicie rzeczywistości, w której dorastali moi dziadkowie Przedstawienie rozpoczyna się przy akompaniamencie muzyki, przez co widz może odnieść wrażenie, że spektakl, który zaraz obejrzy jest przedstawieniem muzycznym. Osoba taka nie pomyli się, bowiem twórcy przedsięwzięcia postanowili ukazać popularny temat filmów, czy sztuk teatralnych, jakim jest PRL, od zupełnie innej strony. Na sukces przedstawienia duży wpływ mają niewątpliwie sami artyści o niesamowitych zdolnościach wokalnych.. Utwory w wykonaniu Katarzyny Dąbrowskiej, czy też Stanisławy Celińskiej, to interpretacje, które najbardziej zapadły mi w pamięć, jednak z pewnością nie jedyne, dla których warto zobaczyć To idzie młodość... na własne oczy. Na pochwałę zasługuje również sam dobór piosenek, które pojawiają się w przedstawieniu. Obok najbardziej znanych, polskich przebojów z tamtego okresu, mamy okazję usłyszeć także hity muzyczne o światowej sławie, takie jak Rock around the clock Elvisa Presley'a. Wśród tego bogactwa muzycznego z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli mowa o muzyce, towarzyszącej aktorom niemalże nieustannie, nie sposób nie wspomnieć o tańcu, dla którego również nie zabrakło miejsca podczas trwania spektaklu. Pełne ekspresji wykonania boogie woogie czy rock and rolla, obok niewątpliwych walorów estetycznych, stanowiły także temat poważnych sporów teologicznych. Taniec istotnie był tematem budzącym kontrowersje w PRL - owskiej rzeczywistości. Należący dziś do klasyki fokstrot był uważny kiedyś za nieprzyzwoity. Dziś nie szokują nawet tancerki przyodziane skromnie w bieliznę, które towarzyszą nieustannie światowej sławy raperom. Można by pomyśleć, że obok tego bogactwa muzycznego oraz tanecznego zabrakło miejsca na grę aktorów, jednak stwierdzenie takie mijałoby się z prawdą. Przedstawienie, mimo iż z pewnym przymrużeniem oka, porusza jednak kwestie poważne, co udało się właściwie podkreślić aktorom. Obok Piotra Garlickiego i Damiana Damięckiego, którzy z pewną dozą humoru głoszą dobitnie właściwe towarzyszom komunistycznej partii poglądy, znajdziemy też młodych, zagubionych ludzi, takich jak choćby Paweł Ciołkosz w roli Marka, których teksty i zachowanie niewątpliwie skłaniają do refleksji. Ostatnim elementem spektaklu, nad którym należy się na chwilę zatrzymać, są dekoracje - z pewnością minimalistyczne, ale nie pozbawione symboliki. W moim mniemaniu, znakomicie oddają specyficzny nastrój epoki, o której mowa w przedstawieniu. Jeśli chodzi natomiast o elementy scenerii o wymiarze symbolicznym, można tu przytoczyć chociażby pojawiający się w trakcie trwania spektaklu szkic Pabla Picassa Gołąb Pokoju, który artysta stworzył jako członek francuskiej Partii Komunistycznej podczas "Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju", za co otrzymał następnie sowiecką Nagrodę Lenina. Jakkolwiek dziś wielu spierałoby się, co do słuszności stwierdzenia, jakoby idee komunistyczne można uznać za w pełni pokojowe, elementy scenografii takie jak ten pomagają lepiej zrozumieć panujące wówczas poglądy i przekonania. Wszystko, co można powiedzieć o przedstawieniu To idzie młodość..., moim zdaniem, zawiera się w pochwałach. Dlaczego? Ponieważ z dystansem opowiada ono o czasach, w których o superlatywach, w odniesieniu do otaczającej rzeczywistości, trudno było mówić. Opowiada także o młodości i szukaniu swojego miejsca w świecie, co stanowi problem uniwersalny. Przecież dzisiaj, ponad pól wieku później, w otoczeniu przepełnionym właściwą dla kapitalizmu pogonią za pieniądzem, podobne problemy nadal potrafią spędzać sen z powiek nie jednemu dorastającemu człowiekowi. Więc może jednak nie aż tak bardzo różnimy się od naszych dziadków czy rodziców? przygot. Agnieszka Kania, kl. Ic w r. szk. 2008/2009 http://wladyslaw.edu.pl Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 07:08 VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start http://wladyslaw.edu.pl Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 07:08