Hayekowski model rządu w otwartym społeczeństwie
Transkrypt
Hayekowski model rządu w otwartym społeczeństwie
Hayekowski model rządu w otwartym społeczeństwie Autor: Ronald Hamowy Źródło: Journal of Libertarian Studies Tłumaczenie: Kamila Budziło F.A. Hayek, najważniejszym dziełem którego z dziedziny teorii prawa i polityki była Konstytucja Wolności, wydana kontynuował struktury 1960 roku, pierwotną wolnego trzytomowej w analizę społeczeństwa pracy wydanej w pod ogólnym tytułem Prawo, Legislacja i Wolność. W tej pracy zajmę się trzecim tomem dzieła Hayeka (wydanym w 1979 roku), a zwłaszcza krótką analizą jego modelu konstytucji idealnej. Na początku chciałbym jednak coś wyjaśnić. Koncentrując się na tym fragmencie rozważań Hayeka, jak to robiłem wcześniej, nie mam zamiaru umniejszać jego przemyśleń na temat wad socjalistycznej ekonomii i doktryny politycznej lub jego wkładu w analizę współczesnego państwa demokratycznego. Rzeczywiście, celowo wybrałem te obszary pracy Hayeka, w których starał się zaproponować alternatywę dla obecnie konwencjonalnego kierunku. Zdaję sobie sprawę, że mogę nie być do końca sprawiedliwym względem całości twórczości Hayeka, krytykując to, co osiągnąć najtrudniej, a, co za tym idzie, w czym najłatwiej odnaleźć wady. Uważam jednak, iż niezbędne jest pokazanie tego, co uważam za błędne w jego tezach, aby nie skończyć w systemie nie lepszym od obecnego, pod mylnym pojęciem większej autonomii indywidualnej i wolności osobistej. Najważniejszą, i bez zwątpienia najbardziej nowatorską, cechą konstytucji Hayeka jest proponowane przez niego oddzielenie funkcji dwóch izb władzy ustawodawczej. Hayek zanotował: Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 Kiedy pod koniec siedemnastego wieku Izbie Gmin przyznano wyłączne prawo dotyczące projektów ustaw finansowych, Izba Lordów, jako najwyższy sąd w kraju, zachowała najwyższą władzę w kwestii prawa zwyczajowego. Co byłoby bardziej naturalne niż to, że przy przyznaniu Izbie Gmin wyłącznej kontroli nad bieżącym prowadzeniem rządu, druga izba powinna w zamian zażądać wyłącznego, ustawowego prawa do zmian słusznego postępowania („just conduct”)?1 Nie znajduję w tym podziale niczego specjalnie „naturalnego”. Izba Gmin nigdy nie uważała się wyłącznie za rządową agencję administracyjną i organ nakładający podatki, rodzaj dużego komitetu wykonawczego z dodatkowymi uprawnieniami urzędu skarbowego, lecz za władzę ustawodawczą narodu. Aż do dziewiętnastego wieku oznaczało to, że przede wszystkim pobierała opłaty podatkowe, zarządzała wojskiem i marynarką wojenną oraz decydowała o wojnie i pokoju. W mniejszym stopniu uchwalała takie prawa dla swoich brytyjskich poddanych, jakie uznano za potrzebne i pożądane w danym czasie. Większość z tych praw było jednak ustanawianych nie przez legislaturę, lecz przez sądy, a wcześniej przez władzę wykonawczą za pomocą dekretów. Poważna interwencja we wszystkie aspekty życia prywatnego i publicznego, która teraz cechuje funkcję legislacyjną, była w brytyjskim parlamencie nieznana aż do okresu po wojnach napoleońskich. W tamtym czasie czymś naturalnym było, że Izba Gmin, sprawując kontrolę nad rządową kiesą oraz przejąwszy władzę wykonawczą, zażąda stania się ciałem decydującym również o ustawach. Podział zasugerowany przez Hayeka jest podziałem sztucznym, niemożliwym do zrealizowania. Jeśli izba niższa miałaby ograniczyć swoja rolę do kontroli podatków i wydatków, podczas gdy izba wyższa miałaby wyłączą władzę tworzenia kodeksów postępowania, ostateczna władza przypadłaby temu organowi, który kontrolowałby fundusze. Wprowadzenie każdego prawa w życie kosztuje i każda ustawa finansowa jest gdzieś przeforsowywana. Jeśli izba niższa ma zbierać podatki i przeznaczać ogromne sumy na dane projekty, czy mamy przypuszczać, że takie prawo nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami dla zachowań obywateli? W rzeczy samej, prawo do nakładania podatków i wydawania publicznych funduszy wiąże się z prawem do modyfikowania Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 zachowań — na tej samej zasadzie, na jakiej grzywna jest karą, a dotacja nagrodą. Skutkiem takiego podziału władzy mogłoby być (i w rzeczy samej było) oddanie izbie niższej całej władzy materialnoprawnej, gdyż mogłaby wybierać, które z kodeksów postępowania proponowanych przez izbę wyższą, chciałaby wprowadzić w życie. Co więcej, poprzez prawo do nakładania podatków mogłaby również wprowadzać swoje ustawy. Przeważyłaby sytuacja, która w swej istocie w bardzo niewielkim stopniu różniłaby się od rządów parlamentarnych, jakie znamy dziś. Zdecydowanie bardziej znaczące z punktu widzenia teorii wolności jest nie utworzenie izby wyższej, lecz ustalenie podstawowych zasad rządzących kodeksem postępowania, którym nadaje moc prawną. Te zasady, jak pisze Hayek: powinny być przeznaczone do zastosowania w nieskończonej liczbie nieznanych, przyszłych sytuacji, aby służyć tworzeniu i zachowaniu ogólnego porządku, którego konkretna zawartość jest nieprzewidywalna, ale nie osiągnięciu konkretnych celów, i w końcu, wykluczaniu wszelkich przepisów, o których wiadomo lub przewiduje się, że wpłyną przede wszystkim na poszczególne grupy lub osoby2. Podstawowe nieskończonej kryterium, liczbie czyli nieznanych, „przeznaczenie przyszłych do zastosowania sytuacji”, wydaje w się przeformułowaniem zasady uniwersalności Hayeka. Kolejne, mówiące o prawach, które powinny jedynie „służyć tworzeniu i zachowaniu ogólnego porządku, którego konkretna zawartość jest nieprzewidywalna, ale nie osiągnięciu konkretnych celów”, jawi mi się jako prawie niemożliwe do spełnienia. Każde prawo stanowione tworzone jest do osiągnięcia konkretnego celu, niezależnie od tego, czy to ogólne prawo zakazujące kradzieży, czy też węższe, jak zakazywanie wstępu do obiektów wojskowych bez pozwolenia. Co oznaczałoby wprowadzenie prawa, które nie miałoby na celu służenia konkretnemu celowi? Jeśli Hayek ma tu na myśli, że każdy kodeks postępowania powinien służyć osiągnięciu abstrakcyjnego celu, jakimi są „sprawiedliwość” czy „uczciwość” i tym podobne, wtedy wszystkie prawa, nie ważne jak inwazyjne, mogą również być postrzegane Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 w tych kategoriach. „Równość społeczna”, „ład”, „spokój publiczny”, „narodowy dobrobyt”, „harmonia społeczna” to wszystko cele, które miały osiągać poszczególne prawa. Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, co Hayek ma tu na myśli, i nie jestem w stanie wyobrazić sobie sądu żadnego państwa zmagającego się z pytaniem, czy dany akt legislacyjny posiada te cechy. Trzecie kryterium zadziwia rozległością swoich implikacji. Wymaganie, by wszystkie prawomocne regulacje nie zawierały „przepisów, o których wiadomo lub przewiduje się, że wpłyną przede wszystkim na poszczególne grupy lub osoby” — to bez wątpienia najsilniejsza ochrona przed wszelką ingerencją rządową. Rzeczywiście, jest to stwierdzenie tak mocne, że zdaje się przekreślać znaczenie izby wyższej według Hayeka. Jeśli bowiem żadne prawo nie może być uznane przez sądy za ważne, gdy narusza to kryterium, to wtedy legislatura ma związane ręce w kwestii uchylania jakichkolwiek wcześniej dozwolonych zasad postępowania. Ponieważ zapisy dotyczące wszystkich takich praw powinny przynajmniej próbować dotyczyć konkretnych grup lub osób, a dokładnie tych, związanych z daną dziedziną, której ten zapis dotyczy, wtedy sądy — według kryterium kontroli sądowej Hayeka — musiałyby unieważniać te zapisy. Po co wtedy izba wyższa („Zgromadzenie Legislacyjne”, jak nazywa to Hayek)? Jeśli jej obszar działania jest zawężony do ustalania podstawowych zasad kodeksów postępowań oraz nieposzerzania ich w odpowiedzi na konkretne wydarzenia, ciało ustawodawcze nie musiałoby się w ogóle gromadzić. Kiedy Hayek zauważa, że to kryterium „samo w sobie osiągałoby więcej niż zabezpieczała tradycyjna Karta Praw”3, zdaje się świadomym daleko sięgającej natury tego ograniczenia legislacyjnego. Ograniczenia te mogą się zdawać naruszać zamiary Hayeka dotyczące istniejącego ciała ustawodawczego. Pisze on bowiem o prawach zawartych w amerykańskiej Karcie Praw, np.: „wolność słowa zniesławianie, nie oznacza oszukiwanie, oczywiście, podżeganie do że dozwolone zbrodni lub jest szkalowanie, wzniecanie paniki fałszywym alarmem itp.”4. Te ograniczenia zostały wprowadzone, o czym Hayek zapewne wiedział, drogą decyzji sądowych, a nie zgromadzenia ustawodawczego. Jednak Hayek widzi jedną z funkcji izby wyższej we wprowadzaniu w życie „decyzji jeszcze niesformułowanych”, choć obecnych implicite w orzeczeniach sądów. Takie postawienie sprawy niweluje ograniczenia władzy ustawodawczej, które mogłyby okazać się najbardziej efektywnymi. Hayek zredukował swoje Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 kryterium (że żadne wprowadzone ustawy nie mogą, celowo bądź nie, dotyczyć konkretnych osób) do jakiegoś niejasnego ogółu i zrobił z izby wyższej twór sądowy. Jaki byłby wtedy cel praw stanowionych przez izbę wyższą? Ciała ustawodawcze są już ograniczone decyzjami sądowymi, dlatego trudno byłoby im wprowadzać w życie zapisy anulowane przez sądy. Jaki sens ma istnienie władzy ustawodawczej, która zawęża swoje kompetencje jedynie do wprowadzania ogólnych zasad, ustalonych wcześniej przez sądy i które, z tego tytułu, są już wiążące? Jednak, gdy tylko Hayek narzuca te restrykcje na naturę praw, które jego zdaniem izba wyższa może wprowadzać, od razu odrzuca je, stwierdzając: Konstytucja powinna chronić przed możliwością całkowitej bezczynności Zgromadzenia Ustawodawczego, zapewniając, że — choć generalnie powinno ono mieć wyłączne prawo do stanowienia zasad kodeksu sprawiedliwego postępowania — władza ta może tymczasowo przenieść się na Zgromadzenie Rządowe [izbę niższą], w przypadku, gdy uprzednie nie odpowie w uzasadnionym czasie na informację z rządu o potrzebie zaadresowania konkretnej kwestii5. W ten sposób, wyszczególniwszy wcześniej kryteria ograniczające obszar działania legislatury, powróciliśmy do idei legislatury mogącej wprowadzać prawa w praktycznie każdej kwestii. Izba niższa, którą Hayek nazywa Zgromadzeniem Rządowym, mogłaby, jak się dowiadujemy, przypominać obecne ciała parlamentarne w tym, że egzekutywa oraz codzienna władza ustawodawcza byłaby połączona i spoczywała w tych samych rękach. W swoich działaniach byłaby ograniczona ogólnymi zasadami postępowania ustalonymi przez izbę wyższą. Innymi słowy, byłaby ograniczona Konstytucją, ustalonymi zasadami sprawiedliwego postępowania oraz werdyktami interpretacyjnymi sądów. Czym dokładnie różni się to w swojej istocie od sytuacji przeważającej teraz w legislaturach demokracji parlamentarnych — pozostaje niejasnym. Hayek twierdzi, że izba niższa byłaby „posiadaczem praw w kwestii organizowania aparatu władzy oraz podejmowania decyzji o użytkowaniu ludzkich i materialnych zasobów powierzonych rządowi”. Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 Jednak, jeśli rząd ma posiadać jakąkolwiek władzę ustawodawczą, to właśnie izba niższa jest upoważnione do decydowania, które, i ile środków ma być powierzonych rządowi. Faktycznie, w tym według Hayeka cały szkopuł klasyfikowania izby niższej jako ustawodawczej, a nie po prostu jako dużego komitetu wykonawczego. Jeśli jest to jednak legislatura, w jaki sposób może być ograniczona tymi samymi zasadami kodeksami postępowań, co wszyscy obywatele? Osoba fizyczna nie może za pozwoleniem rządu wymuszać majątku od innych obywateli. W jakim więc sensie izba niższa jest zobowiązana do poddania się zasadom narzuconym przez izbę wyższą? Hayek nie mówi, że są jakieś szczególne prawa, których musi przestrzegać, ale że musi przestrzegać tych samych praw, co wszyscy obywatele. Pojawia się tu dylemat. Albo izba niższa to nic więcej niż władza wykonawcza, a model Hayeka nie przewiduje żadnego ciała z mocą do nakładania podatków i kontroli nad wydatkami publicznymi, albo jest to rzeczywiście legislatura, z prawem do gromadzenia i wydawania funduszy oraz z prawem do wprowadzania ustaw, z poszanowaniem kodeksów rządowych. Jednak, ponieważ legislatura z definicji ma prawo do uchwalania ustaw, nie może być ona jednocześnie ograniczona tymi samymi prawami, co reszta społeczeństwa. Obywatele nie mają prawa do wprowadzania swoich dyktatów, podczas gdy rządy z założenia mają właśnie takie prawo. Jest jeszcze jeden problem. Wiele uprawnień przypada obu izbom Hayeka. Jak mamy określić, kiedy prawo jest „ogólną zasadą sprawiedliwego postępowania”, a kiedy odnosi się do „postępowania rządowego”? Które z praw reguluje dostęp do ulic? Do którego rodzaju praw należy ustawa o tajności postępowania egzekutywy? Która izba decyduje o nadawaniu praw wyborczych? I, wreszcie, po co w ogóle dwie izby, jeśli nie ma między nimi rozgraniczenia uprawnień? Konstytucja też nie rozwiązuje tego problemu ani, co istotniejsze, nie zawiera żadnych ograniczeń materialnoprawnych w kwestii zakresu władzy legislatury — niezależnie od tego, której izbie ta władza przypadnie. Konstytucja, jak się dowiadujemy: powinna zawierać całościowe zasady organizacyjne i musi dotykać konkretnych praw w sensie uniwersalnych zasad sprawiedliwego postępowania, określając jedynie ogólne atrybuty, które prawa te Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 mają posiadać, aby uprawnić rząd do stosowania przymusu we wprowadzaniu ustaw6. Tak więc, pomimo swojego zawiłego i złożonego modelu rządu, ostatecznie Hayek powraca do swoich pierwotnych ograniczeń formalnych reguł kodeksu postępowania, które po raz pierwszy przedstawił w Konstytucji Wolności jako jedyną ochronę przed samowolnym rządem. Twierdziłbym, że to podejście zostało zdyskredytowane, i że udowodniono, iż całkowicie formalne kryteria, podobne do tych u Hayeka, mówiące o tym, że wszystkie prawa powinny być ogólne, przewidywalne i ostateczne, nie są w stanie skutecznie ograniczać ingerencji rządu, niezależnie od zmian strukturalnych. Bicza z paska nie ukręcisz — nie można ograniczać władzy rządu, majstrując przy jego strukturze. Jedynie ustanawiając niedwuznaczne, formalne ograniczenia dotyczące wprowadzanych ustaw, można kontrolować obszary, w które legislatura może interweniować, ale nawet wtedy wciąż potrzebne jest czujne i podejrzliwe sądownictwo do poskromienia legislatury. Decyzje o tym, które z obszarów muszą być wyjęte spod władzy ustawodawczej, mogą być podejmowane jedynie na podstawie teorii prawa, która logicznie prowadzi do teorii rządu. Jest to koncepcja, której Hayek z jakiegoś powodu nie rozumie i nigdzie nie widać tego bardziej wyraźnie niż w jego rozprawie o doraźnej władzy, którą zawiera jego model konstytucji. Hayek jest tak przywiązany do założenia, iż prawa są produktem dobrego rządu — a nie, iż go poprzedzają — że kiedy coś zagraża dobremu rządowi, jest on w stanie poświęcić mniejszą wartość — prawa obywatelskie. Jak pisze: W razie zagrożenia ze strony zewnętrznego wroga, kiedy wybucha bunt i agresja lub w przypadku katastrofy naturalnej, kiedy potrzeba szybkiej reakcji i zabezpieczenia wszystkich potrzebnych środków, prawo do obowiązkowej organizacji, którego normalnie nie posiada nikt, musi zostać komuś przyznane. Tak jak zwierzę w śmiertelnej ucieczce, tak społeczeństwo w podobnej sytuacji musi liczyć się z czasowym zawieszeniem nawet najbardziej podstawowych funkcji, od których na dłuższą metę zależy jego egzystencja i ucieczka od destrukcji7. Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 Co zostaje tu zachowane? Na pewno nie prawa obywatelskie, ale przywileje rządu, który jest źródłem praw innych. Po co inaczej trudzić się ich zachowaniem takim kosztem? Ale, abstrahując już od tego, dlaczego konieczne jest nadanie takich przywilejów, na które nie przystałby żaden naród uważający się za wolny? Wyjątkowo zaskakujące jest to, że Hayek — którego wkład w teorię społeczną opiera się na przeświadczeniu, według którego uporządkowany system społeczny nie potrzebuje zarządcy, padł ofiarą idei głoszącej, że w przypadku kryzysu wewnętrznego konieczne jest przerzucenie pełnej władzy na przywódcę. Jeśli rząd nie jest w stanie manipulować najprostszą strukturą społeczną bez większej szkody dla spontanicznie wygenerowanego porządku stworzonego przez interakcje między wolnymi jednostkami, dlaczego miałoby być inaczej, gdy struktury stają się coraz bardziej złożone? Dlaczego rząd obdarzony nadzwyczajnymi prawami do stosowania przymusu ma poradzić sobie lepiej z katastrofą naturalną niż nieograniczone siły rynku i miłosierdzie wolnego człowieka? I dlaczego mechanizm polityczny powinien mieć zapewnione prawo do przymusu i nie jest to wtedy bezprawna agresja? Każdy rząd posiada już pokaźną władzę w przypadku konieczności okiełznania agresorów. Dodatkowe przywileje są bezsensowne, a co gorsza często są wykorzystywane jedynie przeciwko zupełnie niewinnym, jak to się stało, gdy internowano wszystkich Amerykanów japońskiego pochodzenia podczas II wojny światowej. Cały model rządu wg Hayeka, władza doraźna itd., jest stworzony w oparciu o mylne przekonanie, że mechanizm polityczny w społeczeństwie może być rzeczywiście podległy własnym nakazom. Faktem jednak jest, że władza ustawodawcza nie może być związana wyższą władzą ustawodawczą, a tym samym nie może przymuszać izby niższej do poddania się prawom przestrzeganym przez wszystkich innych. Legislatury w kwestii stanowienia prawa nie są poddane tym samym regułom, co wszyscy obywatele, jako że ich aparat uległości nie jest tu aparatem perswazji i wymiany, lecz głównie siłą. Nawet jeśli Hayek ma rację i istnieje kwadratura koła, jaką to właściwie robi różnicę? W końcu, co wiąże wyższą władzę ustawodawczą? Z pewnością nie konstytucja, która nie ustanawia żadnych konkretnych ograniczeń dotyczących tego, które prawa mogą być wprowadzone, a które nie. Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438 W swojej Kontrrewolucji nauki Hayek cytuje Saint-Simona, który powiedział: „Nie mogę tworzyć stowarzyszeń bez czyjegoś rządzenia”. Jednak dogłębne spostrzeżenia Hayeka na temat antylibertariańskich fundamentów pozytywistycznych teorii społecznych zdają się trudne do pogodzenia z jego własną teorią struktur wolnego społeczeństwa. Przez co najmniej dwieście lat filozofowie społeczni wiedzieli, że stowarzyszenia nie potrzebują rządu — że, w istocie, to rząd szkodzi stowarzyszeniom. I żaden inny współczesny myśliciel nie pisał na ten temat tak zajadle jak Hayek. Głównym problemem, przed którym staje współczesna libertariańska teoria polityczna, nie jest problem rozwoju formalnych kryteriów poszanowania praw, które może wprowadzić rząd i struktura polityczna zajmująca się spełnianiem tych kryteriów. Jest nim raczej problem, gdzie ustanowić limit ilości i rodzaju ingerencji rządu, i jak sprawić, by trzymał się tych granic. To, czy prawa spełniające kryteria Hayeka ograniczą samowolę rządu, nie jest do końca ważne, jeśli ostatecznie rząd nie będzie mniej inwazyjny, a ludzie bardziej wolni. 1 F. A. Hayek, The Political Order of a Free People, [w]: Law, Legislation and Liberty, Chicago: University Press of Chicago, 1979, s. 106. 2 Ibidem, s. 109. 3 Ibidem, s. 110. 4 Ibidem. 5 Ibidem, s. 116. 6 Ibidem, s. 122. 7 Ibidem, s. 124. Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214 KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001 www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438