Hayekowski model rządu w otwartym społeczeństwie

Transkrypt

Hayekowski model rządu w otwartym społeczeństwie
Hayekowski model rządu w otwartym
społeczeństwie
Autor: Ronald Hamowy
Źródło: Journal of Libertarian Studies
Tłumaczenie: Kamila Budziło
F.A.
Hayek,
najważniejszym
dziełem
którego
z
dziedziny
teorii prawa i polityki była Konstytucja
Wolności,
wydana
kontynuował
struktury
1960
roku,
pierwotną
wolnego
trzytomowej
w
analizę
społeczeństwa
pracy
wydanej
w
pod
ogólnym tytułem Prawo, Legislacja i
Wolność. W tej pracy zajmę się trzecim
tomem dzieła Hayeka (wydanym w 1979 roku), a zwłaszcza krótką analizą jego
modelu konstytucji idealnej. Na początku chciałbym jednak coś wyjaśnić.
Koncentrując się na tym fragmencie rozważań Hayeka, jak to robiłem wcześniej,
nie mam zamiaru umniejszać jego przemyśleń na temat wad socjalistycznej
ekonomii i doktryny politycznej lub jego wkładu w analizę współczesnego
państwa demokratycznego. Rzeczywiście, celowo wybrałem te obszary pracy
Hayeka,
w
których
starał
się
zaproponować
alternatywę
dla
obecnie
konwencjonalnego kierunku. Zdaję sobie sprawę, że mogę nie być do końca
sprawiedliwym względem całości twórczości Hayeka, krytykując to, co osiągnąć
najtrudniej, a, co za tym idzie, w czym najłatwiej odnaleźć wady. Uważam
jednak, iż niezbędne jest pokazanie tego, co uważam za błędne w jego tezach,
aby nie skończyć w systemie nie lepszym od obecnego, pod mylnym pojęciem
większej autonomii indywidualnej i wolności osobistej.
Najważniejszą,
i
bez
zwątpienia
najbardziej
nowatorską,
cechą
konstytucji Hayeka jest proponowane przez niego oddzielenie funkcji dwóch izb
władzy ustawodawczej. Hayek zanotował:
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Kiedy pod koniec siedemnastego wieku Izbie Gmin przyznano
wyłączne prawo dotyczące projektów ustaw finansowych, Izba
Lordów, jako najwyższy sąd w kraju, zachowała najwyższą władzę
w kwestii prawa zwyczajowego. Co byłoby bardziej naturalne niż
to, że przy przyznaniu Izbie Gmin wyłącznej kontroli nad
bieżącym prowadzeniem rządu, druga izba powinna w zamian
zażądać wyłącznego, ustawowego prawa do zmian słusznego
postępowania („just conduct”)?1
Nie znajduję w tym podziale niczego specjalnie „naturalnego”. Izba Gmin
nigdy nie uważała się wyłącznie za rządową agencję administracyjną i organ
nakładający podatki, rodzaj dużego komitetu wykonawczego z dodatkowymi
uprawnieniami urzędu skarbowego, lecz za władzę ustawodawczą narodu. Aż do
dziewiętnastego wieku oznaczało to, że przede wszystkim pobierała opłaty
podatkowe, zarządzała wojskiem i marynarką wojenną oraz decydowała o wojnie
i pokoju. W mniejszym stopniu uchwalała takie prawa dla swoich brytyjskich
poddanych, jakie uznano za potrzebne i pożądane w danym czasie. Większość z
tych praw było jednak ustanawianych nie przez legislaturę, lecz przez sądy, a
wcześniej przez władzę wykonawczą za pomocą dekretów. Poważna interwencja
we wszystkie aspekty życia prywatnego i publicznego, która teraz cechuje
funkcję legislacyjną, była w brytyjskim parlamencie nieznana aż do okresu po
wojnach napoleońskich. W tamtym czasie czymś naturalnym było, że Izba Gmin,
sprawując kontrolę nad rządową kiesą oraz przejąwszy władzę wykonawczą,
zażąda stania się ciałem decydującym również o ustawach.
Podział
zasugerowany
przez
Hayeka
jest
podziałem
sztucznym,
niemożliwym do zrealizowania. Jeśli izba niższa miałaby ograniczyć swoja rolę do
kontroli podatków i wydatków, podczas gdy izba wyższa miałaby wyłączą władzę
tworzenia
kodeksów
postępowania,
ostateczna
władza
przypadłaby
temu
organowi, który kontrolowałby fundusze. Wprowadzenie każdego prawa w życie
kosztuje i każda ustawa finansowa jest gdzieś przeforsowywana. Jeśli izba niższa
ma zbierać podatki i przeznaczać ogromne sumy na dane projekty, czy mamy
przypuszczać, że takie prawo nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami dla
zachowań obywateli? W rzeczy samej, prawo do nakładania podatków i
wydawania publicznych funduszy wiąże się z prawem do modyfikowania
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
zachowań — na tej samej zasadzie, na jakiej grzywna jest karą, a dotacja
nagrodą. Skutkiem takiego podziału władzy mogłoby być (i w rzeczy samej było)
oddanie izbie niższej całej władzy materialnoprawnej, gdyż mogłaby wybierać,
które z kodeksów postępowania proponowanych przez izbę wyższą, chciałaby
wprowadzić w życie. Co więcej, poprzez prawo do nakładania podatków mogłaby
również wprowadzać swoje ustawy. Przeważyłaby sytuacja, która w swej istocie
w bardzo niewielkim stopniu różniłaby się od rządów parlamentarnych, jakie
znamy dziś.
Zdecydowanie bardziej znaczące z punktu widzenia teorii wolności jest
nie utworzenie izby wyższej, lecz ustalenie podstawowych zasad rządzących
kodeksem postępowania, którym nadaje moc prawną. Te zasady, jak pisze
Hayek:
powinny być przeznaczone do zastosowania w nieskończonej
liczbie nieznanych, przyszłych sytuacji, aby służyć tworzeniu i
zachowaniu ogólnego porządku, którego konkretna zawartość jest
nieprzewidywalna, ale nie osiągnięciu konkretnych celów, i w
końcu, wykluczaniu wszelkich przepisów, o których wiadomo lub
przewiduje się, że wpłyną przede wszystkim na poszczególne
grupy lub osoby2.
Podstawowe
nieskończonej
kryterium,
liczbie
czyli
nieznanych,
„przeznaczenie
przyszłych
do
zastosowania
sytuacji”,
wydaje
w
się
przeformułowaniem zasady uniwersalności Hayeka. Kolejne, mówiące o prawach,
które powinny jedynie „służyć tworzeniu i zachowaniu ogólnego porządku,
którego
konkretna
zawartość
jest
nieprzewidywalna,
ale
nie
osiągnięciu
konkretnych celów”, jawi mi się jako prawie niemożliwe do spełnienia. Każde
prawo stanowione tworzone jest do osiągnięcia konkretnego celu, niezależnie od
tego, czy to ogólne prawo zakazujące kradzieży, czy też węższe, jak zakazywanie
wstępu do obiektów wojskowych bez pozwolenia. Co oznaczałoby wprowadzenie
prawa, które nie miałoby na celu służenia konkretnemu celowi? Jeśli Hayek ma tu
na
myśli,
że
każdy
kodeks
postępowania
powinien
służyć
osiągnięciu
abstrakcyjnego celu, jakimi są „sprawiedliwość” czy „uczciwość” i tym podobne,
wtedy wszystkie prawa, nie ważne jak inwazyjne, mogą również być postrzegane
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
w tych kategoriach. „Równość społeczna”, „ład”, „spokój publiczny”, „narodowy
dobrobyt”,
„harmonia
społeczna”
to
wszystko
cele,
które
miały
osiągać
poszczególne prawa. Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, co Hayek ma tu na
myśli, i nie jestem w stanie wyobrazić sobie sądu żadnego państwa zmagającego
się z pytaniem, czy dany akt legislacyjny posiada te cechy.
Trzecie kryterium zadziwia rozległością swoich implikacji. Wymaganie, by
wszystkie prawomocne regulacje nie zawierały „przepisów, o których wiadomo
lub przewiduje się, że wpłyną przede wszystkim na poszczególne grupy lub
osoby” — to bez wątpienia najsilniejsza ochrona przed wszelką ingerencją
rządową. Rzeczywiście, jest to stwierdzenie tak mocne, że zdaje się przekreślać
znaczenie izby wyższej według Hayeka. Jeśli bowiem żadne prawo nie może być
uznane przez sądy za ważne, gdy narusza to kryterium, to wtedy legislatura ma
związane ręce w kwestii uchylania jakichkolwiek wcześniej dozwolonych zasad
postępowania. Ponieważ zapisy dotyczące wszystkich takich praw powinny
przynajmniej próbować dotyczyć konkretnych grup lub osób, a dokładnie tych,
związanych z daną dziedziną, której ten zapis dotyczy, wtedy sądy — według
kryterium kontroli sądowej Hayeka — musiałyby unieważniać te zapisy. Po co
wtedy izba wyższa („Zgromadzenie Legislacyjne”, jak nazywa to Hayek)? Jeśli jej
obszar działania jest zawężony do ustalania podstawowych zasad kodeksów
postępowań oraz nieposzerzania ich w odpowiedzi na konkretne wydarzenia,
ciało ustawodawcze nie musiałoby się w ogóle gromadzić.
Kiedy Hayek zauważa, że to kryterium „samo w sobie osiągałoby więcej
niż zabezpieczała tradycyjna Karta Praw”3, zdaje się świadomym daleko
sięgającej natury tego ograniczenia legislacyjnego. Ograniczenia te mogą się
zdawać naruszać zamiary Hayeka dotyczące istniejącego ciała ustawodawczego.
Pisze on bowiem o prawach zawartych w amerykańskiej Karcie Praw, np.:
„wolność
słowa
zniesławianie,
nie
oznacza
oszukiwanie,
oczywiście,
podżeganie
do
że
dozwolone
zbrodni
lub
jest
szkalowanie,
wzniecanie
paniki
fałszywym alarmem itp.”4. Te ograniczenia zostały wprowadzone, o czym Hayek
zapewne wiedział, drogą decyzji sądowych, a nie zgromadzenia ustawodawczego.
Jednak Hayek widzi jedną z funkcji izby wyższej we wprowadzaniu w życie
„decyzji jeszcze niesformułowanych”, choć obecnych implicite w orzeczeniach
sądów. Takie postawienie sprawy niweluje ograniczenia władzy ustawodawczej,
które mogłyby okazać się najbardziej efektywnymi. Hayek zredukował swoje
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
kryterium (że żadne wprowadzone ustawy nie mogą, celowo bądź nie, dotyczyć
konkretnych osób) do jakiegoś niejasnego ogółu i zrobił z izby wyższej twór
sądowy. Jaki byłby wtedy cel praw stanowionych przez izbę wyższą? Ciała
ustawodawcze są już ograniczone decyzjami sądowymi, dlatego trudno byłoby im
wprowadzać w życie zapisy anulowane przez sądy. Jaki sens ma istnienie władzy
ustawodawczej, która zawęża swoje kompetencje jedynie do
wprowadzania
ogólnych zasad, ustalonych wcześniej przez sądy i które, z tego tytułu, są już
wiążące?
Jednak, gdy tylko Hayek narzuca te restrykcje na naturę praw, które jego
zdaniem izba wyższa może wprowadzać, od razu odrzuca je, stwierdzając:
Konstytucja
powinna
chronić
przed
możliwością
całkowitej
bezczynności Zgromadzenia Ustawodawczego, zapewniając, że —
choć
generalnie
powinno
ono
mieć
wyłączne
prawo
do
stanowienia zasad kodeksu sprawiedliwego postępowania —
władza ta może tymczasowo przenieść się na Zgromadzenie
Rządowe [izbę niższą], w przypadku, gdy uprzednie nie odpowie
w uzasadnionym czasie na informację z rządu o potrzebie
zaadresowania konkretnej kwestii5.
W ten sposób, wyszczególniwszy wcześniej kryteria ograniczające obszar
działania legislatury, powróciliśmy do idei legislatury mogącej wprowadzać prawa
w praktycznie każdej kwestii.
Izba niższa, którą Hayek nazywa Zgromadzeniem Rządowym, mogłaby,
jak się dowiadujemy, przypominać obecne ciała parlamentarne w tym, że
egzekutywa oraz codzienna władza ustawodawcza byłaby połączona i spoczywała
w tych samych rękach. W swoich działaniach byłaby ograniczona ogólnymi
zasadami postępowania ustalonymi przez izbę wyższą. Innymi słowy, byłaby
ograniczona Konstytucją, ustalonymi zasadami sprawiedliwego postępowania
oraz werdyktami interpretacyjnymi sądów. Czym dokładnie różni się to w swojej
istocie
od
sytuacji
przeważającej
teraz
w
legislaturach
demokracji
parlamentarnych — pozostaje niejasnym. Hayek twierdzi, że izba niższa byłaby
„posiadaczem praw w kwestii organizowania aparatu władzy oraz podejmowania
decyzji o użytkowaniu ludzkich i materialnych zasobów powierzonych rządowi”.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Jednak, jeśli rząd ma posiadać jakąkolwiek władzę ustawodawczą, to właśnie izba
niższa jest upoważnione do decydowania, które, i ile środków ma być
powierzonych
rządowi.
Faktycznie,
w
tym
według
Hayeka
cały
szkopuł
klasyfikowania izby niższej jako ustawodawczej, a nie po prostu jako dużego
komitetu wykonawczego. Jeśli jest to jednak legislatura, w jaki sposób może być
ograniczona
tymi
samymi
zasadami
kodeksami
postępowań,
co
wszyscy
obywatele? Osoba fizyczna nie może za pozwoleniem rządu wymuszać majątku
od innych obywateli. W jakim więc sensie izba niższa jest zobowiązana do
poddania się zasadom narzuconym przez izbę wyższą? Hayek nie mówi, że są
jakieś szczególne prawa, których musi przestrzegać, ale że musi przestrzegać
tych samych praw, co wszyscy obywatele. Pojawia się tu dylemat. Albo izba
niższa to nic więcej niż władza wykonawcza, a model Hayeka nie przewiduje
żadnego ciała z mocą do nakładania podatków i kontroli nad wydatkami
publicznymi, albo jest to rzeczywiście legislatura, z prawem do gromadzenia i
wydawania funduszy oraz z prawem do wprowadzania ustaw, z poszanowaniem
kodeksów rządowych. Jednak, ponieważ legislatura z definicji ma prawo do
uchwalania ustaw, nie może być ona jednocześnie ograniczona tymi samymi
prawami, co reszta społeczeństwa. Obywatele nie mają prawa do wprowadzania
swoich dyktatów, podczas gdy rządy z założenia mają właśnie takie prawo.
Jest jeszcze jeden problem. Wiele uprawnień przypada obu izbom
Hayeka. Jak mamy określić, kiedy prawo jest „ogólną zasadą sprawiedliwego
postępowania”, a kiedy odnosi się do „postępowania rządowego”? Które z praw
reguluje dostęp do ulic? Do którego rodzaju praw należy ustawa o tajności
postępowania egzekutywy? Która izba decyduje o nadawaniu praw wyborczych?
I, wreszcie, po co w ogóle dwie izby, jeśli nie ma między nimi rozgraniczenia
uprawnień?
Konstytucja też nie rozwiązuje tego problemu ani, co istotniejsze, nie
zawiera żadnych ograniczeń materialnoprawnych w kwestii zakresu władzy
legislatury — niezależnie od tego, której izbie ta władza przypadnie. Konstytucja,
jak się dowiadujemy:
powinna zawierać całościowe zasady organizacyjne i musi dotykać
konkretnych praw w sensie uniwersalnych zasad sprawiedliwego
postępowania, określając jedynie ogólne atrybuty, które prawa te
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
mają posiadać, aby uprawnić rząd do stosowania przymusu we
wprowadzaniu ustaw6.
Tak
więc,
pomimo
swojego
zawiłego
i
złożonego
modelu
rządu,
ostatecznie Hayek powraca do swoich pierwotnych ograniczeń formalnych reguł
kodeksu postępowania, które po raz pierwszy przedstawił w Konstytucji Wolności
jako jedyną ochronę przed samowolnym rządem.
Twierdziłbym,
że
to
podejście
zostało
zdyskredytowane,
i
że
udowodniono, iż całkowicie formalne kryteria, podobne do tych u Hayeka,
mówiące o tym, że wszystkie prawa powinny być ogólne, przewidywalne i
ostateczne, nie są w stanie skutecznie ograniczać ingerencji rządu, niezależnie od
zmian strukturalnych. Bicza z paska nie ukręcisz — nie można ograniczać władzy
rządu, majstrując przy jego strukturze. Jedynie ustanawiając niedwuznaczne,
formalne ograniczenia dotyczące wprowadzanych ustaw, można kontrolować
obszary, w które legislatura może interweniować, ale nawet wtedy wciąż
potrzebne jest czujne i podejrzliwe sądownictwo do poskromienia legislatury.
Decyzje o tym, które z obszarów muszą być wyjęte spod władzy ustawodawczej,
mogą być podejmowane jedynie na podstawie teorii prawa, która logicznie
prowadzi do teorii rządu. Jest to koncepcja, której Hayek z jakiegoś powodu nie
rozumie i nigdzie nie widać tego bardziej wyraźnie niż w jego rozprawie o
doraźnej władzy, którą zawiera jego model konstytucji. Hayek jest tak
przywiązany do założenia, iż prawa są produktem dobrego rządu — a nie, iż go
poprzedzają — że kiedy coś zagraża dobremu rządowi, jest on w stanie poświęcić
mniejszą wartość — prawa obywatelskie. Jak pisze:
W razie zagrożenia ze strony zewnętrznego wroga, kiedy wybucha
bunt i agresja lub w przypadku katastrofy naturalnej, kiedy
potrzeba szybkiej reakcji i zabezpieczenia wszystkich potrzebnych
środków, prawo do obowiązkowej organizacji, którego normalnie
nie posiada nikt, musi zostać komuś przyznane. Tak jak zwierzę w
śmiertelnej ucieczce, tak społeczeństwo w podobnej sytuacji musi
liczyć
się
z
czasowym
zawieszeniem
nawet
najbardziej
podstawowych funkcji, od których na dłuższą metę zależy jego
egzystencja i ucieczka od destrukcji7.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Co zostaje tu zachowane? Na pewno nie prawa obywatelskie, ale
przywileje rządu, który jest źródłem praw innych. Po co inaczej trudzić się ich
zachowaniem takim kosztem? Ale, abstrahując już od tego, dlaczego konieczne
jest nadanie takich przywilejów, na które nie przystałby żaden naród uważający
się za wolny? Wyjątkowo zaskakujące jest to, że Hayek — którego wkład w teorię
społeczną opiera się na przeświadczeniu, według którego uporządkowany system
społeczny nie potrzebuje zarządcy, padł ofiarą idei głoszącej, że w przypadku
kryzysu wewnętrznego konieczne jest przerzucenie pełnej władzy na przywódcę.
Jeśli rząd nie jest w stanie manipulować najprostszą strukturą społeczną bez
większej szkody dla spontanicznie wygenerowanego porządku stworzonego przez
interakcje między wolnymi jednostkami, dlaczego miałoby być inaczej, gdy
struktury
stają
się
coraz
bardziej
złożone?
Dlaczego
rząd
obdarzony
nadzwyczajnymi prawami do stosowania przymusu ma poradzić sobie lepiej z
katastrofą naturalną niż nieograniczone siły rynku i miłosierdzie wolnego
człowieka? I dlaczego mechanizm polityczny powinien mieć zapewnione prawo do
przymusu i nie jest to wtedy bezprawna agresja? Każdy rząd posiada już
pokaźną władzę w przypadku konieczności okiełznania agresorów. Dodatkowe
przywileje są bezsensowne, a co gorsza często są wykorzystywane jedynie
przeciwko zupełnie niewinnym, jak to się stało, gdy internowano wszystkich
Amerykanów japońskiego pochodzenia podczas II wojny światowej.
Cały model rządu wg Hayeka, władza doraźna itd., jest stworzony w
oparciu o mylne przekonanie, że mechanizm polityczny w społeczeństwie może
być rzeczywiście podległy własnym nakazom. Faktem jednak jest, że władza
ustawodawcza nie może być związana wyższą władzą ustawodawczą, a tym
samym
nie
może
przymuszać
izby
niższej
do
poddania
się
prawom
przestrzeganym przez wszystkich innych. Legislatury w kwestii stanowienia
prawa nie są poddane tym samym regułom, co wszyscy obywatele, jako że ich
aparat uległości nie jest tu aparatem perswazji i wymiany, lecz głównie siłą.
Nawet jeśli Hayek ma rację i istnieje kwadratura koła, jaką to właściwie robi
różnicę? W końcu, co wiąże wyższą władzę ustawodawczą? Z pewnością nie
konstytucja, która nie ustanawia żadnych konkretnych ograniczeń dotyczących
tego, które prawa mogą być wprowadzone, a które nie.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
W
swojej
Kontrrewolucji
nauki
Hayek
cytuje
Saint-Simona,
który
powiedział: „Nie mogę tworzyć stowarzyszeń bez czyjegoś rządzenia”. Jednak
dogłębne spostrzeżenia Hayeka na temat antylibertariańskich fundamentów
pozytywistycznych teorii społecznych zdają się trudne do pogodzenia z jego
własną teorią struktur wolnego społeczeństwa. Przez co najmniej dwieście lat
filozofowie społeczni wiedzieli, że stowarzyszenia nie potrzebują rządu — że, w
istocie, to rząd szkodzi stowarzyszeniom. I żaden inny współczesny myśliciel nie
pisał na ten temat tak zajadle jak Hayek.
Głównym problemem, przed którym staje współczesna libertariańska
teoria polityczna, nie jest problem rozwoju formalnych kryteriów poszanowania
praw, które może wprowadzić rząd i struktura polityczna zajmująca się
spełnianiem tych kryteriów. Jest nim raczej problem, gdzie ustanowić limit ilości i
rodzaju ingerencji rządu, i jak sprawić, by trzymał się tych granic. To, czy prawa
spełniające kryteria Hayeka ograniczą samowolę rządu, nie jest do końca ważne,
jeśli ostatecznie rząd nie będzie mniej inwazyjny, a ludzie bardziej wolni.
1
F. A. Hayek, The Political Order of a Free People, [w]: Law, Legislation and Liberty,
Chicago: University Press of Chicago, 1979, s. 106.
2
Ibidem, s. 109.
3
Ibidem, s. 110.
4
Ibidem.
5
Ibidem, s. 116.
6
Ibidem, s. 122.
7
Ibidem, s. 124.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438