XI NIEDZIELA ZWYKŁA

Transkrypt

XI NIEDZIELA ZWYKŁA
1
XI NIEDZIELA ZWYKŁA
Temat:
DAJCIE OJCZYŹNIE POLAKÓW
„Daruj mi Panie, winę mego grzechu” (Ps 32(31), 1b-2.5.7 i 11).
Kanonizacja ojca Stanisława Papczyńskiego (1631 – 1701) dała Polsce i światu
kolejnego świętego, który dla nas tym większą ma siłę, że był nie tylko wielką postacią w
sferze mistycznej, lecz także polskim patriotą, myślicielem i pisarzem. Niestety nic o nim
nie wiecie, bo nie był czytany list pasterski, choć taki istnieje.
Farorz też nic nie mówił o nowym świętym. Dziś to zaniedbanie pragnę nadrobić.
Papczyński był związany z Galicją, przede wszystkim ze Lwowem, w którym
przeżył zarówno trudne chwile związane z biedą, jak i pierwsze kroki na ścieżce
duchowej. Był świadkiem wojen, które w połowie XVII w. przetoczyły się przez
Rzeczpospolitą:
– z Kozakami pod wodzą atamana Bohdana Chmielnickiego,
- ze Szwedami, przed którymi nas obroniła Matka Boska Jasnogórska,
- i z Moskalami.
W następstwie cudownej obrony Jasnej Góry przed Szwedami, król Jan Kazimierz
w 1656 roku złożył słynne śluby w katedrze lwowskiej przed wizerunkiem Matki Boskiej
Łaskawej, gdzie i my niedawno mogliśmy sprawować za naszą parafię Mszę Świętą.
Mówi się: „siła złego na jednego”.
Potęga zła zwaliła się wówczas na Rzeczpospolitą.
Młody Papczyński w czasie potopu szwedzkiego został zaatakowany przez
żołdaków szwedzkiego króla Karola Gustawa tuż przed kościołem św. Jacka w
Warszawie – tj. za murami starego miasta. Klęknął wówczas i modlił się, a choć spadały
na niego liczne ciosy zadawane bagnetami, to nic mu się nie stało. Przeżył w cudowny
sposób. Wstąpił potem do Zakonu Pijarów, jednak w wyniku konfliktu musiał je opuścić.
2
Najważniejszym dziełem jago życia było założenie pierwszego, istniejącego do dzisiaj,
męskiego zgromadzenia zakonnego:
Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia NMP.
Marianie - jak popularnie nazywano zakonników – otaczali kultem Matkę Boską
Niepokalanie Poczętą, jeszcze zanim ta tajemnica wiary stała się dogmatem w 1854 roku.
Ku Jej czci wybudowali bazylikę w Licheniu, gdzie pielgrzymował Jan Paweł II.
Marianinem, a nawet byłym ich generałem, jest też ks. Adam Boniecki, ale o nim nie
będę mówił.
Od roku studiuję pisma, jakie pozostawił nowy święty, a jest tego bagatela 1550
stron.
Pisał pięknie nie tylko o Bogu, lecz także o …naszej Ojczyźnie i m.in. o potrzebie
rzetelnych obywateli.
Wy czasami mówicie, nasz farorz zaś politykuje, a nie wiecie, że te
sformułowania, te myśli, te sentencje pochodzą np. od wielkich synów i córek narodu
polskiego, takich, jak Papczyński, Skarga, Wyszyński, s. Faustyna, których Kościół w
uznaniu zasług wynosi dziś na ołtarze. Kogo ja mam cytować, jak nie ich?
„Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”1.
U mnie, jako farorza, przynajmniej zaliczacie już kolejny fakultet.
Papczyński zaś pisał:
„Narodziliśmy się nie dla siebie samych, lecz dla ojczyzny.
Nie jest obywatelem państwa ten, kto żyje tylko dla siebie”.
Potem dodawał:
„Prawdziwych mężczyzn nam potrzeba, a nie nicponi, nie mętów społecznych. Dajcie
ojczyźnie Polaków, nie pachołków, to jest dajcie ludzi silnych, odważnych, a zdolnych do
wielkich wysiłków, zaprawionych do walki, przygotowanych do brania udziału w
naradach”.
Następnie zwracał się do … Do mnie? Do ciebie? Do nas?
„Tego abyś i ty był taki, oczekuje i domaga się ojczyzna. Takim zaczyna się cieszyć. Idź
dalej śladem, którego się trzymasz, i bierz na siebie coraz większe obowiązki, a
osiągniesz jeszcze większą nagrodę chwały i godności”.
1
Autorem tej sentencji jest Stanisław Jachowicz
3
Święty Stanisław Papczyński to nasz kolejny brylant w panteonie wyniesionych na
ołtarze. Bo ukochał na równi dwie ojczyzny – tę niebieską i tę ziemską, polską. Dobrze,
że mamy go na takie czasy, w których pełno „nicponi”, „mętów” i „pachołków”.
Dobrze, że mamy go my Polacy2.
Parę dni temu przyszła do mnie zgorszona pewna pani, trochę wcześniej urodzona.
Chyba nie nasza parafianka, bo nie widuję jej w kościele. Wywnioskowałem z rozmowy,
że to taka przedstawicielka lokalnej inteligencji. Parafianie mówią, że czasami widują ją
w kościele. Była oburzona, że ośmieliłem się negatywnie wspomnieć zmarłą niedawno
Marię Czubaszek. Byłem zdziwiony, bo nic takiego, poza tym, że już jest na sądzie
Bożym za to co robiła, nie powiedziałem.
Niewtajemniczonym pragnę wyjaśnić, że Czubaszek publicznie przyznawała się do
dwukrotnego zabicia swojego dziecka i w ten sposób umacniała w takiej postawie
wszystkie tzw. „wyzwolone” kobiety – nie tylko feministki - dając przez to zły przykład
młodszym.
To ona powiedziała: „wolę być <zimną suką>, niż <matką Polką>”3.
Sam widziałem jak parodiowała Matkę Boską Bolesną ze słynnej rzeźby Michała
Anioła, którą nazywamy „Pietą”. Michał Andrus, ten kabaretowy prześmiewca, kładł się
Czubaszkowej na kolanach, a ona przedrzeźniała Matkę Boską.
Im wszystko wolno, wyśmiewać wiarę, kpić z Kościoła, a najsmutniejsze było to, że
publika – zapewne było tam wielu katolików - rechotała ze śmiechu.
Wobec takich ludzi nie używa się po śmierci sformułowania „świętej pamięci”.
Osąd takich ludzi pozostawia się Panu Bogu. On sobie z takimi poradzi.
Droga Pani! A zatem odpowiadam.
Dla mnie „nicpoń”, „męda” i „pachołek”, nawet w spódnicy - a tak ich nazywa święty
Kościoła Rzymskokatolickiego o. Stanisław Papczyński - zawsze pozostanie
„nicponiem”, „mędą” i „pachołkiem”, a w przypadku Czubaszek jeszcze bluźniercą.
Widać Droga Pani, że jesteśmy inaczej wychowani, ja ujawniam, skąd czerpię
myśli, wzorce i przykłady – od wielkich synów i córek narodu Polskiego.
Dziś jest akurat liturgiczne wspomnienie 108 męczenników – ofiar nazizmu
niemieckiego - wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II w 1986 roku w Warszawie.
2
3
Tomasz Łysiak, Dajcie Ojczyźnie Polaków, wSieci, 6-12.06.2016, s. 17.
Ten cytat można znaleźć w internecie bez żadnego problemu.
4
Mimochodem wyszło na jaw, że twoim wzorem, idolem, ba, autorytetem była Maria
Czubaszek.
I cóż powiedzieć? Też tak można, choć szkoda słów.
Jest jednak jeszcze szansa dla ciebie. Można się zachować jak owa grzeszna
kobieta z dzisiejszej Ewangelii. „Łzami oblała stopy Pana Jezusa, włosami je otarła i
całowała i jeszcze namaściła wonnym olejkiem” (por. Łk 7, 36-50). I dlatego usłyszała:
„Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju” (Łk 7, 50).
Można tak jak Dawid wyznać:
„Zgrzeszyłem wobec Pana”. Wówczas dopiero Natan odrzekł Dawidowi:
„Pan odpuszcza ci twój grzech – nie umrzesz” (2 Sm 12, 1.7b-10.13).
Można też wykrzyknąć jak Psalmista:
„Daruj mi Panie, winę mego grzechu” (Ps 32(31), 1b-2.5.7 i 11),
ale najpierw trzeba się nawrócić i zmienić idoli, już nie powtórzę, jak sama się nazwała
bluźniąca Maria Czubaszek.
Zawsze można zawołać szczerze, z wiarą w sercu:
„Matko Boska Bolesna, zmiłuj się nade mną!”.
Amen!

Podobne dokumenty