Szkolna dżungla - na tropie przyjaźni cz.III
Transkrypt
Szkolna dżungla - na tropie przyjaźni cz.III
Szkolna dżungla - na tropie przyjaźni cz.III Nina spojrzała pustym wzrokiem przed siebie. Odkąd ani Ślicznotki, ani Lena nie chcą się do niej odzywać, nie miała do kogo ust otworzyć. Była samotną outsiderską. Mimo że dziewczyn było wiele, nie umiała dołączyć do żadnej grupy. Cheerleaderki, fani poprocka, wielbiciele Hello Kitty - nikt nie chciał jej przygarnąć. Przez cały tydzień siedziała sama, gdzieś z boku. Tymczasem Ślicznotki zaopiekowały się nową koleżanką, Fryderyką - w skrócie Frydką. Frydka była tłusta, miała myszowate, cienkie włosy, ziemistą cerę oraz szarobure oczy. Była osobą, którą Martyna określa jako BN Beznadziejne Nudziary. Jednak wydawało się, że jej obecność nie tylko nie przeszkadzała Ślicznotkom, lecz wręcz je bawiła. Widząc Ninę, tym bardziej podkreślały zażyłość z Frydką; szeptały coś na ucho, raz po raz wybuchały głośnym śmiechem. Po raz pierwszy Nina poczuła się odrzucona. W poprzedniej szkole była lubiana, jednak w SP przy ul. Kociej obowiązywał inny savoir-vivre. Olivia właśnie przechodziła obok. Odrzuciła blond loki na plecy i roześmiała się. - Och, Frydka! Jesteś taka zabawna! Fryderyka zachichotała głupawo, po czym przeczesała palcami cienkie kosmyki. Nina odwróciła głowę. Tym razem zobaczyła Lenkę, Madzię i Julkę, które przymierzały kolorowe bransoletki. "Co ja takiego zrobiłam?", zapytała się w duchu. "Przepraszałam je tysiące razy". Jakby czytając w jej myślach, podeszła do niej Lena. - Wybaczam ci - powiedziała wspaniałomyślnie. - To oczywiste, że oczarowały cię Ślicznotki. Nina przewróciła oczyma, ale ucieszyła się, że przyjaciółka się na nią nie gniewa. - Widziałam zadania, jakie ci kazały wykonać - ciągnęła - i cieszę się, że ich nie posłuchałaś. - Myślałam, że są fajne. No i miło być popularną. Magda skrzywiła się. Nudziła ją ta rozmowa. - A co byście powiedziały na czekoladę w "Niebiańskich Smakach"? Niedawno otwarto nową cukiernię - powiedziała Julka. Dziewczyny pisnęły radośnie i poszły na shake'a jogurtowego. * * * Olivia grzebała w talerzu z pizzą. Nie bawiło jej udawanie przyjaźni z Frydką, nie lubiła jej. Najchętniej odeszłaby z paczki i dołączyła do dziwnych koleżanek Niny. "Może zrobiłabym dla niej coś pożytecznego... Mogłabym pomóc im w projektowaniu kostiumów na bal karnawałowy..." - Co ty dzisiaj taka znudzona? Myślałam, że chcesz iść na pizzę - zrugała ją Kaja. Płomiennorude loczki podrygiwały przy każdym ruchu jej głowy. Olivia otrząsnęła się z zamyślenia. Zastanawiała się właśnie, czy schować dumę do kieszeni i spotykać się z Niną, czy tkwić dalej w tej wymuszonej przyjaźni. - Wybaczcie mi, mam kilka spraw do załatwienia - zerwała się z krzesła i pognała do wyjścia. Martyna i Kaja wymieniły zdumione spojrzenia, wzruszyły ramionami i dokończyły margharitę. * * * - I ona wtedy mówi : "Jak chcesz, ale nie dostaniesz kolejnej szansy" opowiadała Ninka. Pociągnęła kolejny łyk przez słomkę. Koktajl czekoladowy dodawał jej energii i odganiał złe myśli. - To niesamowite, że tak po prostu odrzuciłaś je i wróciłaś do nas, outsiderek. Na pewno nie żałujesz? - zapytała Julka. Lena zmroziła ją spojrzeniem. W tym samym momencie do cukierni wpadła Olivia. Zmarszczyła swój malutki nosek, chwilę poupajała się zapachem świeżych pączków i rozejrzała za Niną i jej przyjaciółkami. Kiedy je zobaczyła, pomachała przyjaźnie i podeszła do ich stolika. - Co słychać, dziewczyny? - zagaiła i wyszczerzyła zęby. Były tak białe, że niemal błękitne. - Olivia, hej... Widziałaś Martynę i Kaję? - zapytała Jula. - Właśnie się z nimi spotkałam. Siedzą w Pizzerii Paola - odparła lekceważąco Liv. - Zastanawiałam się, czy mogłybyśmy zostać przyjaciółkami - spojrzała na nie wyczekująco. Lenka spojrzała na nią, najwyraźniej oczekując wyjaśnień. - Cóż - powiedziała powoli. - Skoro tak, to ... witaj w paczce, Olivio. - Taak! - wykrzyknęła. - Zobaczycie, nie pożałujecie. Nawet ubiorę się w te koszmar... oryginalne ubrania. Nina uśmiechnęła się w duchu. To było idealne zakończenie koszmarnego tygodnia. * * * Kaja nakręciła rudy lok na palec. Nie mogła się nadziwić Olivii, że zrezygnowała z popularności. Martyna zrezygnowana pokręciła głową. Ludzie przestaną wierzyć w ich wyjątkowość, gdy dowiedzą się o stopniowym rozpadzie paczki. Szczególnie teraz nie powinna ogłaszać, że chodzi z ... Kaja się rozmarzyła. Kusiło ją, aby powiedzieć przyjaciółce o walentynkowej randce, ale powstrzymała się. - Co robisz w walentynki? - rzuciła od niechcenia Martyna. - Och, jadę do Poznania na pokaz mody - skłamała Kaja. Nie mogła jej powiedzieć o spotkaniu, bo za bardzo obawiała się, że okaże się klapą. Wolała poczekać. - No, jaa... - zawahała się Martyna. - Ja umówiłam się z najlepszym bramkarzem z szóstych klas - dodała nonszalancko. - Cóż, ja od dawna chodzę z najlepszym piłkarzem w całej szkole oświadczyła Kaja. - Chyba coś ci się pomyliło. Martyna zmartwiła się. Czy to możliwie, żeby jej obawy się sprawdziły... ? * * * Multikino, 17:30 Martyna wierciła się na czerwonej kanapie. Czekała na Tomka od 15 minut i właśnie zamierzała wstać, kiedy zobaczyła Kaję. - Kaja? Co ty tutaj robisz? Miałaś być w Poznaniu. - Ale jestem tutaj - oświadczyła Kaja. - I widzę, że wystawił cię chłopak dodała ze złośliwym uśmieszkiem. - Nieprawda, bo ciebie... - odcięła się Martyna. - Wcale nie! - Gdyby tak było, nie stałabyś tu sama jak kołek. W tym momencie uwagę dziewczyn przykuł wysoki brunet, który właśnie wchodził do kina. Widząc przyjaciółki, próbował się dyskretnie wycofać. Za późno... - Toomeeek! - pisnęły radośnie. - Chyba nie umówiłaś się z moim chłopakiem? - warknęła Martyna. - Czekałam na ciebie - dodała, uśmiechając się słodko do Tomka. - Byliśmy umówieni na 17:00 - powiedziała naburmuszona Kaja, odpychając Martynę od kolegi. - Chyba raczej na 19:00 - wymamrotał Tomek przez zaciśnięte usta. Wiedział, że dziewczyny domyśliły się, że umawiał się z nimi dwiema równocześnie. Martyna wzięła głęboki wdech. A więc to prawda! Jej najgorsze obawy właśnie się sprawdziły! Kaja nie zamartwiała się tym zbytnio. Zawsze miała wielki temperament, więc teraz rozsadzała ją złość. Nie namyślając się długo, trzasnęła Tomka w twarz. Dziewczyny wzięły się pod ręce i urażone odeszły, zostawiając upokorzonego chłopaka. K. L. kl. 6c